Ogłoszenie |
Forum archiwalne, nie można zakładać nowych kont.
|
Refleksje po filmach |
Wersja do druku |
Vivian
La Fleur du mal
Dołączyła: 27 Lip 2009 Skąd: from Darkness Status: offline
|
Wysłany: 02-04-2011, 03:20
|
|
|
Red Riding Hood
Jakież to było radośnie... GŁUPIE. Werewolf WHRRRA! W ogóle złoty laur dla scenarzysty za najbardziej idiotyczne wykorzystanie baśniowego motywu w historii kinematografii (BRAWO!), a także powalającą głębię bohaterów, zaiste godną przydrożnej kałuży. Cała batalia z tym wilkiem (ba! wilkołakiem), wziąwszy pod uwagę jego hmm powiedzmy - motywację, jest niewarta świeczki, ba nawet knota. Hmm ośmielę się stwierdzić, że Czerwony Kapturek Perraulta i braci Grimm nie mógłby nawet ruszyć w konkury z tymże dziełem pod względem infantylizmu. Nie chcę spoilerować, ale historia wilka
- Spoiler: pokaż / ukryj
- (HAHA! WILKOŁAKA), który napada na wioskę i robi w niej rzeź, bo chce wywędrować w świat z Kapturkiem (pominę bardziej szczegółowe elementy planowanej eskapady)
no jest denna. Ok, ok było mhrocznie, wilczasto i doprawdy bajecznie, no ale mnie ta mieszanka doprowadzała do wybuchów śmiechu.
No i zimowy krajobraz stworzony jedynie po to,żeby krwistoczerwony płaszczyk Mega wyglądał na białym tle. No, ale to akurat wyszło. |
|
|
|
|
|
Ysengrinn
Alan Tudyk Droid
Dołączył: 11 Maj 2003 Skąd: дикая охота Status: offline
Grupy: AntyWiP Tajna Loża Knujów WOM
|
Wysłany: 19-04-2011, 14:22
|
|
|
Zamach Stanu - o przewrocie majowym w 1926. Skrzyżowanie nudnego filmu historycznego i propagandowego "A u was Niegrow bijut".
Filipski świetnie odegrał Piłsudskiego... I w zasadzie na tym kończą się zalety filmu. Wydarzenia historycznie pokazano wiernie - aż za wiernie, bo w połączeniu z sztywniactwem większość postaci i kiepską choregrafią (żeby bicia po pysku nie potrafić wiarygodnie przedstawić, no ja przepraszam...) daje to nie film, a nudny podręcznik historii z ogromną ilością dat i nazwisk.
Ktoś napisał, że reżyser Filipski atakował Piłsudskiego, a aktor Filipski go bronił - coś w tym jest, przy czym aktor Filipski sprawił się lepiej i zdecydowanie bardziej wiedział co robi. Dość powiedzieć, że "dziadek" jest bodaj jedyną postacią, która w filmie mówi, a nie deklamuje. |
_________________ I can survive in the vacuum of Space
|
|
|
|
|
moshi_moshi
Szara Emonencja
Dołączyła: 19 Lis 2006 Skąd: Dąbrowa Górnicza Status: offline
Grupy: Alijenoty Fanklub Lacus Clyne WOM
|
Wysłany: 02-05-2011, 18:28
|
|
|
Dwie kobiety poszły na Thora: Klata, goła klata i to jaka! YAY! Całe trzy ujęcia?! Co to ma być? SKANDAL! BUUUUUUUUUUUUU. Foch z przytupem! Marvela nie czytam, więc nie wiem jaki gwałt na nim popełniono i czy w ogóle. Film fazowy był, mocno. Co prawda, Thor okazał się fajnym bizonem o umyśle nastolatka: Oż jaki jestem zajedwabisty, klękajcie narody (potem miał przemianę, ale i tak...). Ale Loki! Jakie to było słodkie, chuderlawe, blade i emoooooo. AWWW! Nic, tylko wymyziać. Zasadniczo na końcu i tak wszystkim musiał ratować dupy Odyn, oh well...
Efekty ładne, ale nie przesadzone. Bardzo podobała mi się wizja Asgardu, ślicznie go zrobili. Zresztą Jotunheim też niczego sobie. Za to scena pojedynku na pustyni i potem w miasteczku, z jakimś tam strażnikiem czy co to tam było, kiepściutka. Taki Bardzo Dziki Zachód do kwadratu. Humor miejscami przyciężki, ale bywały też świetne momenty (kupno konia...). Za to totalnie zawiodłam się na Natalie Portman, zagrała słabo i to bardzo. Jakby urwała się z innego filmu, za grosz nie czuć było autentyzmu. Bo ja wiem, Amidala numer dwa? Poza tym, bardzo brzydko się starzeje, syndrom Angeliny czy co? W ogóle wątek pseudo miłosny jak z serialu dla nastolatków. Ale ogólnie fajne było, głupie ale fajne.
PS Ja ostatnio bardzo mało wymagająca jestem...
PS2 Od 13 maja ponoć wchodzi Priest, na to też kcem iść, ciekawe czy będzie Bardziej od Thora... |
_________________
|
|
|
|
|
Sasayaki
Dżabbersmok
Dołączyła: 22 Maj 2009 Status: offline
Grupy: Melior Absque Chrisma WOM
|
Wysłany: 07-05-2011, 14:46
|
|
|
Toy Story 3- podobało mi się :D Nie wiem, czemu ponoć mojemu dzieciństwu groziła zagłada. Było trochę ckliwie, ale wszystkie części były ckliwe, całkiem zabawnie (Flamenco *v*) a przede wszystkim- ten mrok!
- Spoiler: pokaż / ukryj
- Małpa była naprawdę straszna...
Ale może to też kwestia tego, że nastawiłam się na kompletną chałę...
Ale co najważniejsze- Totoro!
Uwielbiam camea. |
_________________ Gdy w czarsmutśleniu cichym stał,
Płomiennooki Dżabbersmok
Zagrzmudnił pośród srożnych skał,
Sapgulcząc poprzez mrok!
|
|
|
|
|
JJ
po prostu bisz
Dołączył: 27 Sie 2008 Skąd: Zewsząd Status: offline
Grupy: Alijenoty Fanklub Lacus Clyne
|
Wysłany: 10-05-2011, 23:14
|
|
|
Rubber, czyli potencjalnie kultowy film o oponie-seryjnym mordercy. O, ten: http://www.youtube.com/watch?v=6G5pyFhmAqE
Zgodnie z oczekiwaniami, zaczyna się ostrym mindscrew, a dalej jest... równie interesująco. Momentami. Film o dziwo mnie nie znudził, a naprawdę się starał, bo okazało się, że zamiast durnej parodii wyszło z tego coś mocno ahhhtystycznego... albo anty-artystycznego, jeśli spojrzeć na to z innej strony. Wychodzi na to, że głównym celem pana reżysera było wkur... ekhm, prowokowanie widza i pogrywanie z oczekującą czegoś niebanalnego publicznością. I pan reżyser robi to naprawdę bezczelnie. W sumie, mam wrażenie że Oponka bardziej niż horrory wyśmiewa "ambitne" i inteligenckie kino, w którym nikt nie rozumie o co chodzi, ale po prostu na wiarę trzeba przyjąć, że jest głębokie jak rów mariański, z ukrytym przed wszystkimi oprócz samego reżysera przesłaniem i wybitnie postmodernistyczne.
Innymi słowy - WTF DID I JUST WATCH. Popieprzony film. Jak ktoś lubi "oryginalne" produkcje, niech obejrzy dla samego dziwactwa, ale nie jest to ani obiektywnie dobre dzieło, ani wybitnie dobra rozrywka, ani nawet fazowa głupawka. Taki prztyczek w nos Ambitnych Wielbicieli Niebanalnego Kina. Przynajmniej ja tak to odbieram. Ale szanse na zostanie tytułem kultowym zdecydowanie ma. |
_________________
|
|
|
|
|
Sasayaki
Dżabbersmok
Dołączyła: 22 Maj 2009 Status: offline
Grupy: Melior Absque Chrisma WOM
|
Wysłany: 14-05-2011, 19:05
|
|
|
Lemoniada Gada, inaczej Lemoniade Mouth- O. Kurka. Wodno-lądowa. To było niezłe! Normalnie filmy promujące gwiazdeczki Disneya to schemat na schemacie a tu? Jasne, sam pomysł na fabułę to sztampa w sosie z to-już-było, ale wykonanie i postacie robią z tego coś co naprawdę miło się ogląda. I te urocze, nie przewidziane z góry rozwiązania niektórych, pobocznych wątków! Piosenki też chwytliwe. Co prawda nie mamy tu do czynienia z rewelacją, ale film zdecydowanie odstaje od standardowej chały. |
_________________ Gdy w czarsmutśleniu cichym stał,
Płomiennooki Dżabbersmok
Zagrzmudnił pośród srożnych skał,
Sapgulcząc poprzez mrok!
|
|
|
|
|
GoNik
歌姫 of the universe
Dołączyła: 04 Sie 2005 Status: offline
Grupy: AntyWiP Fanklub Lacus Clyne Tajna Loża Knujów
|
Wysłany: 19-05-2011, 11:04
|
|
|
Zdarzyło mi się ostatnio objerzeć dwa filmy z Jake'm-Mam-Duże-Niebieskie-Oczy-Gyllenhaalem.
Love and Other Drugs jest romantycznym i poruszającym filmem o dojrzewaniu emocjonalnym playboya bojącego się związków oraz przełamywaniu strachu przez dotkniętą nieuleczalną chorobą kobietę... NOT.
Hathaway ma Parkinsona, Gyllenhaal sprzedaje viagrę, a w przerwach parzą się jak króliki. Tudzież Dochodzą Do Wniosku. W sumie sympatyczny romans podszyty lekką traumą, ale nic specjalnego. Chociaż...
OMFGGOŁYTYŁEKGYLLENHAALAPRZEZPÓŁFILMU.
Z okazji na to, że polski dystrybutor Thora pięknie nas wszystkich wyciućkał i rzucił TYLKO wersję 3D, niekompatybilną z Maieczkami, poszłyśmy na Source Code - czyli film drugi.
Jeżeli olać technobełkot, to zostałam bardzo przyjemnie zaskoczona. Spodziewałam się standardowego kina akcji, a dostałam Dzień Świstaka z efektownym wybuchem w tle :D
Chociaż Irian miała dużo racji, twierdząc, że bez ostatnich pięciu minut standardowego Hollywoodu całość byłaby znacznie lepsza. Serwują widzowi dobitne "służba Stanom Zjednoczonym Ameryki jest najważniejsza i nadrzędna, bądź patriotą!", rozmemłując scenę, która mogła być bardzo ładnym zakończeniem. Meh.
Damn you, Princu. Damn you. |
_________________
|
|
|
|
|
Ysengrinn
Alan Tudyk Droid
Dołączył: 11 Maj 2003 Skąd: дикая охота Status: offline
Grupy: AntyWiP Tajna Loża Knujów WOM
|
Wysłany: 22-05-2011, 18:03
|
|
|
Fantasia Disneya - hmm, mam mieszane uczucia. Na pewno robi wrażenie jak na coś wyprodukowane w 1940 r., większość interpretacji jest też co najmniej ciekawa, z drugiej strony jednak konwencja, z konferansjerem i wszystkim, jest cokolwiek dziwna i źle wpływa na tempo.
Generalnie podobało mi się, z wyjątkiem ilustracji VI Symfonii Beethovena - raz, że przesłodzone i kiczowate, dwa, że nie cierpię tego rodzaju wypomadowanych i upudrowanych interpretacji mitologii klasycznej. W zasadzie tylko bogowie niebiańscy - Zeus, Iris, Noc - wypadli nieźle, cała reszta ulukrowana do obrzydliwości. Za to ciekawostka - "centauretki" taplają się z gołymi cyckami, rzecz w późniejszych Disneyach niespotykana. To, że większość z nich wygląda jak mocno nielegalne lolitki to insza inszość >___>. |
_________________ I can survive in the vacuum of Space
|
|
|
|
|
Crofesima
Captain Narcolepsy
Dołączyła: 25 Maj 2003 Status: offline
Grupy: Alijenoty
|
Wysłany: 22-05-2011, 18:27
|
|
|
GoNik napisał/a: | OMFGGOŁYTYŁEKGYLLENHAALAPRZEZPÓŁFILMU |
O, to koniecznie, powtarzam KONIECZNIE trzeba ten film obczaić.
A "Source Code" też mnie pozytywnie zaskoczył. Nawet udało im się uciec od standardowych dziur fabularnych, które prawie zawsze pojawiają się przy produkcjach opowiadających o podróżach w czasie etc. Nie był też tak spektakularny i 'trzymający w napięciu' jak te wszystkie filmy akcji powstające w dzisiejszych czasach, zgodnie stwierdziliśmy nawet, że bardziej przypomina trochę starsze produkcje. Ot całkiem niezłe kino. |
_________________ There is sorrow enough in the natural way
From men and women to fill our day;
And when we are certain of sorrow in store,
Why do we always arrange for more?
Brothers and sisters, I bid you beware
Of giving your heart to a dog to tear. |
|
|
|
|
Ysengrinn
Alan Tudyk Droid
Dołączył: 11 Maj 2003 Skąd: дикая охота Status: offline
Grupy: AntyWiP Tajna Loża Knujów WOM
|
Wysłany: 04-06-2011, 21:15
|
|
|
Machete - podejrzewam, że w wieku 13, jakbym się przyłożył, napisałbym bardziej sensowny i dojrzały scenariusz, ale cóż... Film głupi, co tu dużo mówić. Krew, flaki, cycki i morda głównego bohatera, którą możnaby straszyć niedźwiedzie. Tak czy siak oglądało się fajnie, odłożywszy musk do słoika. |
_________________ I can survive in the vacuum of Space
|
|
|
|
|
Vodh
Mistrz Sztuk Tajemnych.
Dołączył: 27 Sie 2006 Skąd: Edinburgh. Status: offline
Grupy: Alijenoty Fanklub Lacus Clyne
|
Wysłany: 05-06-2011, 15:23
|
|
|
Ysengrinn napisał/a: | wieku 13, jakbym się przyłożył, napisałbym bardziej sensowny i dojrzały scenariusz |
Piszesz jakby to była wada filmu, który w całkowicie oczywisty sposób jest radosnym pastiszem gatunku ;D |
_________________ ...
|
|
|
|
|
Crofesima
Captain Narcolepsy
Dołączyła: 25 Maj 2003 Status: offline
Grupy: Alijenoty
|
Wysłany: 08-06-2011, 20:23
|
|
|
X-men: Pierwsza Klasa
Nie mogę uwierzyć, to rzeczywiście było... dobre. Może nie tyle dobre (daleko mi do moczenia majtek i nazywania tego filmem oscarowym, w przeciwieństwie do niektórych), ale oglądało się niezwykle przyjemnie. Skąd ten szok? A bo parę tygodni wcześniej zobaczyłam filmiki promocyjne, w których przedstawiano poszczególnych młodych mutantów i po ujrzeniu Banshee doszłam do wniosku, że nigdy, ale to NIGDY nie wybiorę się na to do kina. Zmiana zdania spowodowana była bardzo dobrymi opiniami i brakiem innych interesujących tytułów w kinach, bo za Hangover 2: Dokładnie To Samo, Co Jedynka, Tylko... NA INNYM KONTYNENCIE! podziękuję.
Przede wszystkim film się nie dłużył, a trwał ponad dwie (!) godziny. Wplątanie mutantów w kryzys kubański było oczywiście mocno wydumane, ale tak to już bywa w tego typu produkcjach. Swoją drogą zdążyłam się dowiedzieć, że twórcy baaaardzo popuścili wodze fantazji i tak naprawdę niewiele elementów zgadza się z komiksami. Dodatkowa zaleta to zaskakująco dobra gra aktorska - a wiec jednak SĄ młodzi i zdolni aktorzy! Szczególnie spodobał mi się Michael Fassbender w roli Magneto, ale James McAvoy radził sobie również całkiem nieźle.
Niestety wady też można znaleźć i to bez większego problemu. Przede wszystkim dosyć słabe efekty specjalne (uhhh skóra Mystique wyglądająca jak plastik?). A po drugie - gdyby tak wywalić z tego filmu Angel i Banshee, to oceniłabym go wyżej, serio. Nic nie zmieni faktu, że ich moce wyglądały po prostu idiotycznie, a same postaci nie wnosiły do filmu absolutnie nic. Ponadto hełm Magneto.......... psuł każdą, dosłownie każdą 'dramatyczną' scenę. Umierałam za każdym razem, kiedy Shaw nakładał go na głowę.
A moc Azazela była imho nieco przegięta.
Wątek przyjaźni Charlesa z Erikiem bardzo mi się spodobał, uważam wręcz, że film powinien być zatytułowany X-men: Magneto, jak to zresztą było chyba kiedyś w planach. |
|
|
|
|
|
Zangetsu
Lady of mercy
Dołączył: 12 Maj 2005 Skąd: jenotolandia Status: offline
|
Wysłany: 08-06-2011, 22:22
|
|
|
Crofesima napisał/a: | X-men: Pierwsza Klasa
Nie mogę uwierzyć, to rzeczywiście było... dobre. Może nie tyle dobre (daleko mi do moczenia majtek i nazywania tego filmem oscarowym, w przeciwieństwie do niektórych), ale oglądało się niezwykle przyjemnie. Skąd ten szok? A bo parę tygodni wcześniej zobaczyłam filmiki promocyjne, w których przedstawiano poszczególnych młodych mutantów i po ujrzeniu Banshee doszłam do wniosku, że nigdy, ale to NIGDY nie wybiorę się na to do kina. Zmiana zdania spowodowana była bardzo dobrymi opiniami i brakiem innych interesujących tytułów w kinach, bo za Hangover 2: Dokładnie To Samo, Co Jedynka, Tylko... NA INNYM KONTYNENCIE! podziękuję.
Przede wszystkim film się nie dłużył, a trwał ponad dwie (!) godziny. Wplątanie mutantów w kryzys kubański było oczywiście mocno wydumane, ale tak to już bywa w tego typu produkcjach. Swoją drogą zdążyłam się dowiedzieć, że twórcy baaaardzo popuścili wodze fantazji i tak naprawdę niewiele elementów zgadza się z komiksami. Dodatkowa zaleta to zaskakująco dobra gra aktorska - a wiec jednak SĄ młodzi i zdolni aktorzy! Szczególnie spodobał mi się Michael Fassbender w roli Magneto, ale James McAvoy radził sobie również całkiem nieźle.
Niestety wady też można znaleźć i to bez większego problemu. Przede wszystkim dosyć słabe efekty specjalne (uhhh skóra Mystique wyglądająca jak plastik?). A po drugie - gdyby tak wywalić z tego filmu Angel i Banshee, to oceniłabym go wyżej, serio. Nic nie zmieni faktu, że ich moce wyglądały po prostu idiotycznie, a same postaci nie wnosiły do filmu absolutnie nic. Ponadto hełm Magneto.......... psuł każdą, dosłownie każdą 'dramatyczną' scenę. Umierałam za każdym razem, kiedy Shaw nakładał go na głowę.
A moc Azazela była imho nieco przegięta.
Wątek przyjaźni Charlesa z Erikiem bardzo mi się spodobał, uważam wręcz, że film powinien być zatytułowany X-men: Magneto, jak to zresztą było chyba kiedyś w planach. |
Ad. 1 Azazel jest przepakiem kanonicznie. Bardzo. Okroili go szczerze mówiąc.
Ad. 2 Sam Shaw stwierdza w pewnym momencie iż może zdjąć "ten durny garnek, tylko przeszkadza" - czy coś w tym rodzaju. W ogóle, szkoda mi go. Genialny zły z motywacją. Z drugiej strony, kanonicznie jemu się ze dwa razy ginęło i tak. So, yeah.. |
_________________
|
|
|
|
|
Crofesima
Captain Narcolepsy
Dołączyła: 25 Maj 2003 Status: offline
Grupy: Alijenoty
|
Wysłany: 10-06-2011, 18:56
|
|
|
Taaa, słyszałam o Azazelu. Chociaż on chyba to i tak nic w porównaniu do np. takich omega mutantów jak Franklin Richards.
Kanonicznie to Shaw chyba nic nie miał z przeszłością Magneto wspólnego? Sprawdzać mi się nie chce, już samo kliknięcie na tego wspomnianego Franklina na wiki sprawiło, że mnie głowa rozbolała.
Zapomniałam jeszcze jedno o filmie napisać - Magneto przez większość czasu pasował do reszty towarzystwa jak pięść do nosa, co było wręcz przezabawne. Jak z innego filmu wyciągnięty. Oni niczym Akademia Pana Kleksa, on - wypadkowa Jamesa Bonda i Lectera z Hannibal Rising. Przy X-men:Pierwsza Klasa trudno zachować powagę.
Jeszcze jedno - to zabawne jak dużo lepszy był ten film od na przykład najnowszych Piratów. Im więcej Jacka Sparrowa tym gorzej. |
|
|
|
|
|
wukuwu
Dołączył: 20 Maj 2011 Status: offline
|
Wysłany: 10-06-2011, 19:06
|
|
|
Ostatnimi czasy popełniłem film
Martwica mózgu 2
Jako, że jestem fanem takich starych gore horrorów spodziewałem się niesamowicie śmiesznej horrorowej komedii. Przeliczyłem się. Film skalał dobre imie części pierwszej. Nie ma nic wspólnego z 1. Przemiana w trupy była inna i w 2 części trupy nie przejawiały najmniejszej ilości śladu inteligencji.
Dość porównań. Miało być gore nie było. Myślałem zombie, znalazło się słownie kilka. Mało dennie i do du. Tyle o Martwicy Mózgu 2 |
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików Możesz ściągać załączniki
|
Dodaj temat do Ulubionych
|
|
|
|