Ogłoszenie |
Forum archiwalne, nie można zakładać nowych kont.
|
Code Geass [SPOILERY!] |
Wersja do druku |
Costly
Gość
|
Wysłany: 23-11-2008, 16:22
|
|
|
Wedle słów epilogu - wygląda na to, że mu się udało. Co prawda dla mnie to bzdurne rozwiązanie, Lulusz walczył na terenie Japonii, trochę na terenie Chin. Wbrew temu co uważał nigdy nie miał szans stać się symbolem zła dla całego świata, większość ludzi za symbol uważa swojego oprawce, dla większości świata symbolem zła będzie Lord WB znajdujący się nad nimi. A dla większości WB zapewne wręcz przeciwnie, jeżeli ten kraj uwielbiał Charlsa, to jeszcze więcej ludzi musiało uwielbiać Lulusza - pokonał Czarnych Rycerzy, dokonał tego, czego poprzedni imperator nie mógł, zjednoczył świat pod rządami jednego narodu. W świadomości większości zwolenników WB zapewne trwał jako bohater, najpotężniejszy imperator. A na świecie zwolenników WB, ludzi, którzy chcą być silni, czuć się częścią najpotężniejszego kraju na świecie na pewno nie brakowało. Kult siły ma zawsze groma zwolenników.
To była straszna naiwność twórców. Bardzo mi się podobało operowanie symbolem postaci Zero, a pod koniec taka klapa, właśnie na symbolach. Choć akurat sam Zero do końca był wykorzystany dobrze.
Tak czy inaczej walka teraz jest bez sensu. Z epilogu wynika, że świat stał się tym, o czym mówił Suzaku regularnie, światem gdzie konflikty rozwiązuje się w większości negocjacjami i dialogiem. Oczywiście, że nie jest idealny. Nie istnieje idealny świat. Na pewno są wojny etc. Ale naprawdę, nie wiem o co miał by walczyć znowu Lulusz w kolejnej edycji. O wolność Polski? Przecież Japonia jest niepodległa. Tron WB pod kontrolą. Z kim miał by więc walczyć?
Co do jeszcze wizji Charlsa - świat bez kłamstw, świat gdzie każdy człowiek rozumie innego - tak opisywał to imperator. To po prostu świat, gdzie każdy człowiek jest taki sam. Idealnie taki sam. Ja już wole śmierć, dziękuje. |
|
|
|
|
|
Fei Wang Reed
Łaydak
Dołączył: 23 Lis 2008 Skąd: Polska Status: offline
Grupy: Melior Absque Chrisma
|
Wysłany: 23-11-2008, 16:49
|
|
|
Zauważ, co obejmował epilog. Krótki fragmencik, niedługo po śmierci Lulu, gdy wielka wojna światowa była już przeszłością, gdy wszyscy lizali rany. Zawsze po wielkich wojnach, które przynoszą ogromne zniszczenia, następuje okres pokoju, w którym ludzi i narody dźwigają się z ziemi, wznoszą na nowo swoją 'cywilizację'.
Pozwolę sobie przytoczyć słowa Karen z epilogu:
"Hej, Lulu, świat stał się lepszy. Cały wysiłek poświęcony wojnie spowodował głód i biedę. Całe zło i nienawiść tego świata zostały skupione na Tobie. (...) Brzmi zbyt dobrze, by mogło być prawdą, co nie? Ale, też dzięki temu, ludzie nie są niewolnikami przeszłości i mogą iść naprzód. Oczywiście są problemy, ale mimo wszystko..."
Brzmi to jak propagandowe hasła z amerykańskiej telewizji po II Wojnie Światowej (może troszkę przesadziłem)... Na ile można opierać się na opinii jednej osoby, z jednego zakątku świata i to tego, w którym faktycznie ostatnimi laty skupiało się większość wydarzeń i 'nieszczęść'. To jest oczywiste, że świat z perspektywy Japończyków musi być lepszy - odzyskali wolność i godność, skończyły się wojny i prześladowania. Nic tylko się cieszyć. Ta opinia jest tak skrajnie nacechowana subiektywnością specyficznych warunków tamtego rejonu i tamtych ludzi, że nie sposób się na niej opierać.
Niechby pokazali świat za 15, 20 lat, nie z perspektywy jednej osoby, a całej ludzkości - wtedy można by było coś powiedzieć. A tak? Nie wierzę, by świat faktycznie stał się lepszy. No i ta Freya, która siedzi w pamięci ludzi. Czy nikt nie chciałby posiąść takiej siły? Nikt? Wszyscy są pokojowi, każdy każdemu ufa, wszyscy się kochają? Na pewno nie.
Nie mam teraz czasu, by poszukać opisu świata Charlesa, a nie pamiętam, jak on to dokładnie mówił - jeśli właśnie tak, to chyba 'każdy' zgodzi się, że to najgorsza z wizji światów, jakie mieliśmy w "CG" zaprezentowane. |
_________________
Ręce za lud walczące sam lud poobcina.
Imiona miłych ludowi lud pozapomina.
Wszystko przejdzie. Po huku, po szumie, po trudzie
Wezmą dziedzictwo cisi, ciemni, mali ludzie.
A. Mickiewicz
|
|
|
|
|
Costly
Gość
|
Wysłany: 23-11-2008, 17:14
|
|
|
Nadal - z kim ma walczyć Lulusz? Chyba nie wierzysz, że hasła które podawał Czarnym Rycerzom były poważne, to była część kreowania symbolu. Japonia jest wolna, tron WB pod kontrolą. Nie ma na kim się mścić. Z osłoną WB nikt też raczej nie zagrozi Japonii. Lulusz nie ma interesu w walce teraz, osiągnął swoje cele, jego siostra jest bezpieczna, a ludzie na których chciał się mścić zostali zgładzeni. Nie widzę powodu dla którego miał by walczyć. Dla mnie ciągle R3 było by samobójstwem z strony twórców. Co prawda nie było by to takie złe samobójstwo - kontynuacja sprzedała by się bez względu na poziom. |
|
|
|
|
|
Fei Wang Reed
Łaydak
Dołączył: 23 Lis 2008 Skąd: Polska Status: offline
Grupy: Melior Absque Chrisma
|
Wysłany: 23-11-2008, 18:01
|
|
|
Jednak nie wszyscy "wrogowie" zostali zgładzeni - w końcu Schneizel żyje, co z tego że z Geass'em na sobie. A to nie ma sposobu na jego ściągnięcie, czy też przezwyciężenie (Nunnaly)?
Nie mówię oczywiście, że ewentualna trzecia seria (dla wyklarowania: jestem z "obozu" tych, co uważają, że Lulu zginął, więc i trzeciej serii być nie może; aczkolwiek jest możliwość, że nie zginął, a jeśli tak by było to uważam, że trzecia seria powinna się pojawić) ma przebiegać na tym oparta. Ale czy to mało ciekawych pomysłów można wymyślić?
Nie rozumiem niektórych opinii, które od razu, bezwzględnie i absolutnie stwierdzają, że trzecia seria to byłaby 'porażka twórców', 'komercha', 'kaszana', czy jakkolwiek by to nie nazwać. Przecież nie ma żadnych podstaw, by coś takiego wygłaszać.
Dziwię się nawet, że spora grupa ludzi (dużo większa, niż sądziłem) uważa drugą serię za gorszą niż pierwszą - ja mam zdanie przeciwne. Wyjście z murów Akademii, Tokio i całej Japonii, dobrze zrobiło, w moich oczach, temu dziełu.
Ciekawe konfrontacje różnych wizji świata, ukazanie Lulu jako jednostki rozdartej, wodza-człowieka, jednostki tragicznej, interesujące manewrowanie maską i kłamstwem. Do tego akcja, która przyspieszała wraz z każdym następnym odcinkiem, a i tak musiano porzucić wiele wątków, z powodu tego, że po prostu nie było na nie czasu (mnie się to akurat podobało, bo wprowadzenie pod koniec serii kolejnego odcinak z Akademii mogłoby całkowicie rozbić akcję, spowolnić ją, a i klimat mógłby się w międzyczasie zatracić).
Aa... Moje największe rozczarowanie? Brak kontynuacji, tudzież wyjaśnienia, wątku Geass'a. W tak poukładanym (w pewnym sensie) świecie przedstawionym w "Code Geass" pojawiające się w taki sposób, całkowicie niewyjaśnione magiczne, można powiedzieć, motywy nie wydają mi się na miejscu. Tym bardziej, że to nie żaden świat fantastyczny, tylko z założenia alternatywny, w którym jedynie wprowadzono kilka 'dodatków', ale w granicach rozsądku (a Geass tego rozsądku przekracza granice).
Dlatego miałbym nadzieje na to, że może gdyby pojawiła się trzecia seria, poruszyłaby wreszcie bardziej ten wątek. |
_________________
Ręce za lud walczące sam lud poobcina.
Imiona miłych ludowi lud pozapomina.
Wszystko przejdzie. Po huku, po szumie, po trudzie
Wezmą dziedzictwo cisi, ciemni, mali ludzie.
A. Mickiewicz
|
|
|
|
|
Costly
Gość
|
Wysłany: 23-11-2008, 18:18
|
|
|
Cóż, ja należę do tych, którzy uważają R2 za słabszą pozycje. Za duże znaczenie nabrały coraz to bardziej przegięte mechy, akcje Lelusza nabierały coraz bardziej przesadzonego charakteru (nie chodzi mi o cele, tylko o środki), coraz częściej pojawiał się element szczęścia w tym wszystkim. A dylematy ludzkie mamy mniej więcej te same, tylko, że mniej subtelnie pokazane. Wytłuszczone, żeby na pewno nikt nie przegapił. Co nie zmienia faktu, że przeleciałem R2 maratonem.
Osobiście nie jestem pewien, czy w ogóle przy Geassie trzeba coś wyjaśniać. Bo kto ma to wyjaśnić? C.C? Przecież sama została nim obdarowana, skąd miała by posiadać taką wiedzę? Choć teorii powstało sporo mimo to - na wycinkach wspomnień C.C widzimy z perspektywy kosmosu inną planetę (choć i to nie jest pewne, wiele osób, nie bez podstaw, twierdzi, że to owy Bóg z świata C.C) jak i kościół z symbolem kodu atakowany przez motłoch. Już to samo wystarczyło do postawienia kilku teorii (naturalnie typowe dla europejskiego myślenia - templariusze, herezja francuska, czy najpopularniejsza pochodzenie pozaziemskie). Widać jednak sporo ludzi jara dochodzenie tego. Mnie raczej nie, wszystkie te założenia są czystym SF, nie wiemy na ten temat nic, a w świecie CG jakim nam go przedstawiono nie uświadczyliśmy obecności żadnej osoby, która mogła by wiedzieć coś więcej. Trochę tajemniczości akurat dla mnie jest zaletą tutaj, nie wadą.
Tak czy inaczej powstanie R3 jest możliwe bez wątpienia. Rzesza fanów CG jest ogromna, co automatycznie oznacza też zyski z tego. Ale nadal uważam, że historia jaka nam została przedstawiona jest historią zamkniętą, zakończoną już w tym momencie. Jej odgrzewanie mimo wszystko mnie odpycha. Choć i tak pewnie R3 także przeleciał bym maratonem. |
|
|
|
|
|
CainSerafin -Usunięty-
Gość
|
Wysłany: 23-11-2008, 21:15
|
|
|
Co do tej planety: to był Jowisz, a przynajmniej planeta wyglądająca jak on. W odcinku o ragnaroku był on symbolem Boga - swoją drogą było to tak naciągane, że hej. Widać najpierw ktoś wpadł na pomysł pokazania w wizjach obcej planety, a dopiero później probował to wpasować w realia CG.
Jeśli chodzi o geass to wciąż nie znamy jego źródła, jakim cudem istnieją providerzy (dwójka), pochodzenia miecza Akashy, ograniczenia trwania geass. Euphemia chyba przełamała jego działanie, dziewczyna którą Lulu zgeasowal w pierwszej serii także-przez chwile w r2 widać niedokończony napis na murze, Nunnally. Nie znamy także prawdziwego imienia C.C. i części Rycerzy Brytanii - sempai Cornelli pojawia się jedynie by mignąć w drugim odcinku.
Gdyby geass mógł być przełamany wtedy Shneizel mógłby wrócić do roli głównego zuego i narobić takiego bałaganu, że nawet Suzaku ze swoim SuzaKopniakiem nie mógłby nic zrobić. A na głównego bohatera przerabiamy Lulusię z fanficków i fanartów. A w środku serii wkracza L.L., najlepiej w mieczu Akashy i z miną Charlesa z odcinka o Orderze.
Poza tym producent nie zrezygnuje z tak dochodowej marki i założę się, że scenariusz do r3 jest właśnie pisany. |
|
|
|
|
|
Shizuku
Trochę poza sobą
Dołączyła: 15 Lis 2006 Skąd: Z pogranicza światów Status: offline
Grupy: Melior Absque Chrisma
|
Wysłany: 23-11-2008, 21:30
|
|
|
Też popieram tezę, że R2 gorsza. Z pewnością inna, ale tym samym gorsza. Pierwszy sezon byl idealny, w drugim było kilka lepszych rzeczy, ale znalazło się więcej gorszych(Wypasione mechy, pogubienie wątków, fanserwis itp). Mamy podstawy sądzić, że R3 może być gorsze, bo raz, byłoby naciągane, bo choć jest kilka niejasności, to od czego są filmy i ova? Po drugie tyle już bohaterów powskrzeszali, że zrobienie tego samego z Lelouchem zwłaszcza, gdy miał taką scenę śmierci, byłoby sporym przegięciem. Wszystko wyjaśnione, względny pokój jest. I zresztą czego wy się spodziewaliście? Lelouch zakończył wojnę i sprawił, że kraje rozpoczeły negocjacje? Co wy się spodziewaliście zbawienia ludzkości na miarę Chrystusa? Trzeba zachować jakąś realistyczność. Moim zdaniem zakończenie jest bardzo dobre i nic nie trzeba do niego dodawać.
Co do tajemnicy geassa. W sumie też chciałam ją poznać, każdy detal z tym związany, ale może jednak lepiej zostawić tak jak jest? Rozwiązanie zagadki praktycznie zawsze nas roczarowuje. Odpowiedź nigdy nie jest lepsza od samej zagadki, ale mimo to i tak chcemy ją poznać. Lepiej narazie zostawić tak jak jest, przynajmniej nie ma rozczarowań. |
_________________
|
|
|
|
|
Costly
Gość
|
Wysłany: 23-11-2008, 23:39
|
|
|
Szczerze mówiąc, to poza geassem, to tak naprawdę nie ma w tej historii nierozwiązanych wątków, które były by w jakiś sposób istotne. To tym bardziej dowodzi, że R2 miało być zakończeniem historii. Co oczywiście nie oznacza, że nim będzie. |
|
|
|
|
|
Fei Wang Reed
Łaydak
Dołączył: 23 Lis 2008 Skąd: Polska Status: offline
Grupy: Melior Absque Chrisma
|
Wysłany: 25-11-2008, 16:56
|
|
|
Shizuku napisał/a: | Też popieram tezę, że R2 gorsza. Z pewnością inna, ale tym samym gorsza. Pierwszy sezon byl idealny, w drugim było kilka lepszych rzeczy, ale znalazło się więcej gorszych(Wypasione mechy, pogubienie wątków, fanserwis itp). |
Te wypasione mechy były tylko narzędziem, elementem taktyki, a nie celem samym w sobie. Przesadnie pokazany szybki rozwój technologii i jakości mechów jest jednak jakimś odzwierciedleniem, choć skrzywionym, zwiększonej innowacyjności i postępu technicznego w czasie wielkich wojen, podczas których państwa znaczną część dochodów inwestują w technologię właśnie, w przemysł wojskowy.
I jakoś nie przeszkadza mi to, że mechy mogą pełnić także rolę świetnych gadżetów do sprzedaży.
Kompletnym niewypałem, moim zdaniem, była zmiana osobowości C.C., która stała się tylko lalką i występowała w roli 'pocieszynki' w 'średniej jakości' scenkach humorystycznych. Na szczęście jej prawdziwy charakter powrócił.
Shizuku napisał/a: | Mamy podstawy sądzić, że R3 może być gorsze, bo raz, byłoby naciągane, bo choć jest kilka niejasności, to od czego są filmy i ova? Po drugie tyle już bohaterów powskrzeszali, że zrobienie tego samego z Lelouchem zwłaszcza, gdy miał taką scenę śmierci, byłoby sporym przegięciem. Wszystko wyjaśnione, względny pokój jest. |
Argument: "może być gorsze, bo byłoby naciągane", w ogóle do mnie nie przemawia. Choćby naciągnęli tak, że Euphy i Shirley by się w grobach przewracały, a jednocześnie fabuła i sposób jej prezentacji byłyby świetne, to czy nadal będziesz uważała, że ten tytuł jest gorszy? Ja, w każdym bądź razie, oceniłbym to, co sobą dzieło prezentuje, a nie to, na czym się opiera, jakie ma podstawy.
Ty widzisz kilka niejasności, ale od czego jest wyobraźnia? Czy naprawdę niemożliwym jest wykreowanie nowych wątków i postaci? A czy fakt ich pojawienia z założenia obniżałby wartość tego tytułu...?
"Wskrzeszenie Lelouch'a"... Zapominasz o jednym - że on mógł posiąść nieśmiertelność, którą mógł posiąść od C.C. lub od Charlesa. Więcej dowiedzieć się możesz np. tutaj:
Lelouch: Dead or alive?
Do niektórych argumentów tam przedstawionych mam bardzo sceptyczne podejście, to jednak fakt jest taki, że nie jest powiedziane, czy Lulu żyje czy nie, to twórcy nie mieliby większego problemu z jego "wskrzeszeniem", gdyby faktycznie trzecia seria miała powstać.
"Wszystko jest wyjaśnione" - piszesz. Ja powiem natomiast, że wyjaśnienia są tylko tymczasowe. Z tego co piszesz wynika, że świat z "Code Geass" został zamrożony w chwili, w której zakończył się ostatni odcinek i dalej nic nie ma - tzn. jest, ale nie ma odchyleń od wizji Karen (która według mnie jest jedną z ostatnich osób, które na ten temat powinny się wypowiadać). Według mnie te założenia są po prostu nie do przyjęcia.
Shizuku napisał/a: | Lepiej narazie zostawić tak jak jest, przynajmniej nie ma rozczarowań. |
Rozczarowań nie da się uniknąć, chyba żeby się nic nie robiło (co i tak mogłoby rozczarować... heh). |
_________________
Ręce za lud walczące sam lud poobcina.
Imiona miłych ludowi lud pozapomina.
Wszystko przejdzie. Po huku, po szumie, po trudzie
Wezmą dziedzictwo cisi, ciemni, mali ludzie.
A. Mickiewicz
|
|
|
|
|
Costly
Maleficus Maximus
Dołączył: 25 Lis 2008 Status: offline
Grupy: Melior Absque Chrisma
|
Wysłany: 25-11-2008, 17:43
|
|
|
Fei Wang Reed napisał/a: |
Te wypasione mechy były tylko narzędziem, elementem taktyki, a nie celem samym w sobie. Przesadnie pokazany szybki rozwój technologii i jakości mechów jest jednak jakimś odzwierciedleniem, choć skrzywionym, zwiększonej innowacyjności i postępu technicznego w czasie wielkich wojen, podczas których państwa znaczną część dochodów inwestują w technologię właśnie, w przemysł wojskowy. |
Z tym się nie zgadzam. To nie jest postęp - maszyny kolejnej generacji zaliczały przeskok nie tyle technologiczny, co epokowy. Gdy mech kolejnej generacji walczył z tymi starszej, to wyglądało to jak walka mieczem kontra karabin maszynowy - jeden atak i całe niebo wypełniają eksplozje pokonanych. To jest zbyt irracjonalne, aby usprawiedliwiać to wojenną potrzebą. Na szczęście fabuła R2 była nadal na tyle wciągająca i szybka, aby szybko zniesmaczenie tą sytuacją uciekało, wyparte przez kolejne, tym razem pozytywne emocje.
Mimo wszystko nadal uważam, że lepiej by było, gdyby R3 nie powstało. A jeżeli już - to niech nie będzie tak bezpośrednio związany postaciami i miejscem wydarzeń jak związane były pierwsze dwie serie. Nie akceptuje po prostu ponownie walczącego Lelusza, z profilu jaki stworzyli mu twórcy wyraźnie wynika, że on swoje cele osiągnął. Geass może zdobyć ktoś inny, o własnych celach i planach. |
_________________ All in the golden afternoon
Full leisurely we glide... |
|
|
|
|
Fei Wang Reed
Łaydak
Dołączył: 23 Lis 2008 Skąd: Polska Status: offline
Grupy: Melior Absque Chrisma
|
Wysłany: 25-11-2008, 18:10
|
|
|
Costly napisał/a: |
Z tym się nie zgadzam. To nie jest postęp - maszyny kolejnej generacji zaliczały przeskok nie tyle technologiczny, co epokowy. Gdy mech kolejnej generacji walczył z tymi starszej, to wyglądało to jak walka mieczem kontra karabin maszynowy - jeden atak i całe niebo wypełniają eksplozje pokonanych. To jest zbyt irracjonalne, aby usprawiedliwiać to wojenną potrzebą. |
Zaznaczam raz jeszcze - nie jest to realne odzwierciedlenie lecz ewidentne nagięcie faktów, przesadzenie, bo było twórcom na rękę.
I czemu nie zahaczysz o Freyę? Przecież to jest dopiero broń - mała bombka i nawet najnowszej generacji Rycerzmary (uwielbiam tę spolszczoną nazwę... :D) mogą witać się z gąską (w tym momencie reprezentującą Zniszczenie).
W naszym świecie to właśnie takie rewolucyjne "wynalazki" czasów wojny, jak czołgi, czy bomby atomowe, a i do dziś to spora część wynalazków, znana obecnie w całym świecie pochodzi właśnie z "przemysłu wojskowego".
Tak jak twórcy przesadzili, tak i ja "troszkę" przesadzę, ale można w dużym przybliżeniu porównać to do walki czołgu z dawną kawalerią, ci drudzy byli całkowicie pozbawieni szans (szczególnie w pierwszych starciach, gdzie dochodzi zaskoczenie). Aczkolwiek po pociągnięciu salwą przez niebo, gdy na ekranie 'radaru' zaczęły masowo znikać kolejne jednostki, także się uśmiechałem. |
_________________
Ręce za lud walczące sam lud poobcina.
Imiona miłych ludowi lud pozapomina.
Wszystko przejdzie. Po huku, po szumie, po trudzie
Wezmą dziedzictwo cisi, ciemni, mali ludzie.
A. Mickiewicz
|
|
|
|
|
Shizuku
Trochę poza sobą
Dołączyła: 15 Lis 2006 Skąd: Z pogranicza światów Status: offline
Grupy: Melior Absque Chrisma
|
Wysłany: 25-11-2008, 18:18
|
|
|
Zgadzam się z Costlym apropo mechów. Taktyka zeszła na dalszy plan, najważniejsze było kto miał nowszego mecha. Lepsze bronie, które rozwalały całe armie to przesada. I mechy STAŁY się celem samym w sobie, bo nie chodziło o jakieś taktyki czy plany, a o konkretnego mecha.
Tak nadal uważam, że R3 byłaby gorsza, bo jak coś ma marne podstawy to i fabuła i prezentacja będą leżeć. Wszystko się ze sobą łączy i jeśli jakieś założenie jest błędne, to potem już wszystko się wali. Oczywiście jest możliwość, że pojawią się jakieś fajne elementy, ale nie usunie to całego złego wrażenia po całości.
A mi wizja Karen odpowiada i tu nasze opinie się rozmijają. Uważaj jak chcesz, ja zostanę przy swoim. |
_________________
|
|
|
|
|
Costly
Maleficus Maximus
Dołączył: 25 Lis 2008 Status: offline
Grupy: Melior Absque Chrisma
|
Wysłany: 25-11-2008, 18:50
|
|
|
Nie znam w historii przykładu na dowolną opowieść - czy to książka, czy to film, czy to anime - w którym odgrzewana historia w takim momencie dorównała by pierwowzorowi. Zwyczajnie nigdy czegoś takiego nie widziałem w żadnej dziedzinie, stąd mój sceptycyzm. Oczywiście, że jest to możliwe. Ale przeskok jakości między R1 a R2 skutecznie odbiera nadzieje.
Fei Wang Reed napisał/a: |
Zaznaczam raz jeszcze - nie jest to realne odzwierciedlenie lecz ewidentne nagięcie faktów, przesadzenie, bo było twórcom na rękę.
I czemu nie zahaczysz o Freyę? Przecież to jest dopiero broń - mała bombka i nawet najnowszej generacji Rycerzmary (uwielbiam tę spolszczoną nazwę... :D) mogą witać się z gąską (w tym momencie reprezentującą Zniszczenie).
W naszym świecie to właśnie takie rewolucyjne "wynalazki" czasów wojny, jak czołgi, czy bomby atomowe, a i do dziś to spora część wynalazków, znana obecnie w całym świecie pochodzi właśnie z "przemysłu wojskowego".
|
W czasie wojny powstaje dużo więcej niż broń czy systemy powiązane z walką. Podstawy u większości rozwiązań architektonicznych czy inżynieryjnych to także płód wojennego popytu na przewagę technologiczną. Możemy znaleźć takie "dzieci wojny" w każdej kuchni. Nie neguje tego, wręcz przeciwnie. Ale nie uważam, aby wydarzenia przedstawione w CG były obrazowym przedstawieniem procesu, dla mnie to jest hasło dodane do produktu, a nie produkt stworzony w oparciu o hasło. Do frei nie nawiązałem, bo nie łączy się bezpośrednio z mechami, to osobny element technologiczny. Też swoją drogą troszkę niemrawo dobrany, w końcu broń ta zawierała tylko cząstkę możliwości bomby atomowej. W alternatywnym świecie CG jednak nie widzimy energii atomowej, więc i możemy tym usprawiedliwiać tak późne stworzenie broni masowej zagłady. Nie nawiązywałem wcześniej do Frei, bo z mechami nie ma nic wspólnego. Za to sama Freia mogła by już szybciej służyć do bronienia twojej tezy. Tutaj to ma sens. |
_________________ All in the golden afternoon
Full leisurely we glide... |
|
|
|
|
Fei Wang Reed
Łaydak
Dołączył: 23 Lis 2008 Skąd: Polska Status: offline
Grupy: Melior Absque Chrisma
|
Wysłany: 25-11-2008, 19:52
|
|
|
Shizuku napisał/a: |
A mi wizja Karen odpowiada i tu nasze opinie się rozmijają. |
Nie chodzi o to, czy ona Tobie czy mnie odpowiada czy też nie. Opis świata przez Karen w epilogu po prostu nie można traktować jako wiarygodny, "reprezentatywny" dla całego świata, a mnie właśnie chodziło o sytuację globalną, "obiektywną".
Shizuku napisał/a: | I mechy STAŁY się celem samym w sobie, bo nie chodziło o jakieś taktyki czy plany, a o konkretnego mecha.
|
Jakoś anime nie do końca odpowiada Twoim słowom, bo nawet pod sam koniec drugiej serii, gdy Lulu i Schneizel gotowali się do decydującej bitwy, to całość poprzedzona była prawdziwą serią manewrów dla przygotowania sobie jak najlepszej pozycji wyjściowej. Nawet najlepszy mech sam w pojedynkę nie mógłby wygrać takiej bitwy, a jeśli dodać do tego fakt, że obaj przeciwnicy posiadali Rycerzmary o zbliżonym poziomie technologicznym (wyrównane były), to taktyka wracała na pierwszy plan.
W całej serii tyle razy (przy każdej większej bitwie) na pierwszy plan wysuwała się właśnie strategia walki (w której najlepsze Rycerzmary odgrywać miały swoje role, ale były częścią planów, a nie ich 'uosobieniem'), że twierdzenie iż "nie chodziło o żadne taktyki i plany" wydaje mi się dość dziwne, bo przeczy ono rzeczywistości.
Costly napisał/a: | Ale przeskok jakości między R1 a R2 skutecznie odbiera nadzieje.
|
Na tym poziomie nasza dyskusja na ten temat się kończy, bo ja wyżej cenię serię drugą, a udowadniać sobie, co jest "lepsze" byłoby po prostu głupotą.
A co do technologii czasów wojny (i nie tylko)... To, że "wojsko" popycha technikę z całej gamy dziedzin życia to rzecz oczywista, o której także pisałem (tyle że, jak widać, w sposób zbyt zakamuflowany).
I może troszkę mnie źle zrozumiałeś, bo ja nie twierdzę, że w "CG" przedstawiono "typowy" schemat przebiegu wojny i rozwoju techniki, lecz że jest ono jego szkicem, trochę karykaturalnym, ale jednak.
Zresztą pewnie nikt nie miał zamiaru nawiązywać do ścisłych reguł naszego świata (m.in. z powodu ograniczeń, jakie by zostały tym samym nałożone), lecz wykorzystaniem pewnego schematu dla swoich potrzeb, co nie pozbawia efektu końcowego tego szkieletu, podwaliny, na której nowy twór powstał. |
_________________
Ręce za lud walczące sam lud poobcina.
Imiona miłych ludowi lud pozapomina.
Wszystko przejdzie. Po huku, po szumie, po trudzie
Wezmą dziedzictwo cisi, ciemni, mali ludzie.
A. Mickiewicz
|
|
|
|
|
Lain
Dołączyła: 10 Maj 2003 Status: offline
|
Wysłany: 25-11-2008, 20:06
|
|
|
Co do mechów to bardzo wątpię żeby one tam były aby pokazać rozwój technologiczny. W końcu Code Geass było zrobione przez Sunrise, więc podejrzewam że te przepakowane mechy tam były bo panowie z Sunrise uznali, że popularność Code Geass tworzy fantastyczną okazję zarobienia na sprzedaży figurek tych mechów.
Jeżeli chodzi o trzecią serię to nie mam nic przeciwko. Jeśli na trzecią serię byłby pomysł równie ciekawy jak na pierwszą czy chociażby jak na lepsze odcinki z drugiej to czemu nie. (teraz jak odpoczęłam od Code Geass to mogę oglądać więcej) Chyba rozumiem o co chodzi Fei Wang Reedowi. Owszem, Lulu stworzył warunki do stworzenia świata bez wojen ale pytanie jak dług to potrwa? Od chociażby taki przykład z historii wielu ludzi wierzyło że I wojna światowa będzie wojną która skończy wszystkie wojny jak to się skończyło wszyscy wiemy. Owszem Lulu postarał się żeby zjednoczyć wszystkich przez dokopywanie wszystkim po równo ale robił tylko przez krótki okres czasu to co Brytania robiła wielu państwom przez całe lata, więc istnieje możliwość że znajdą się tacy co będą chcieli się odwdzięczyć swoim byłym oprawcom, tym bardziej że Lulu nie rządził na tyle długo żeby całe pokolenie, które doznało owych krzywd wymarło. Jeśli by rządził przez kilkadziesiąt lat to co innego, w tym czasie wszyscy ci którym Brytania dokopywała albo by wymarli albo byliby zbyt starzy żeby bawić się w rewanż a młodzi pamiętaliby tylko terror siany przez Lulu, w takich warunkach zjednoczenie się wszystkich narodów mogłoby być trwalsze. A i to przy założeniu że nie byłoby chętnych do przejęcia władzy za wszelką cenę, bo wystarczy że znalazłby się dwie takie chętne osoby/frakcje do rządzenia i ups nici ze światowego pokoju.
Poza tym, czy ktoś naprawdę wierzy że Sunrise nie spróbuje wycisnąć więcej z serii która się tak dobrze sprzedaje na DVD? Bo ja nie. Podejrzewa że im większą klapą będą/będzie serie/seria po Gundam 00 tym szybciej sobie przypomną o kurze znoszącej złote jajka, jaką okazał się Code Geass. Dla mnie pytanie o trzecią serię nie jest pytaniem Czy ale Kiedy? Oczywiście to czy trzecia seria będzie równie dobra to już inna sprawa.
Fei Wang Reed napisał/a: | Jakoś anime nie do końca odpowiada Twoim słowom, bo nawet pod sam koniec drugiej serii, gdy Lulu i Schneizel gotowali się do decydującej bitwy, to całość poprzedzona była prawdziwą serią manewrów dla przygotowania sobie jak najlepszej pozycji wyjściowej. Nawet najlepszy mech sam w pojedynkę nie mógłby wygrać takiej bitwy, a jeśli dodać do tego fakt, że obaj przeciwnicy posiadali Rycerzmary o zbliżonym poziomie technologicznym (wyrównane były), to taktyka wracała na pierwszy plan.
W całej serii tyle razy (przy każdej większej bitwie) na pierwszy plan wysuwała się właśnie strategia walki (w której najlepsze Rycerzmary odgrywać miały swoje role, ale były częścią planów, a nie ich 'uosobieniem'), że twierdzenie iż "nie chodziło o żadne taktyki i plany" wydaje mi się dość dziwne, bo przeczy ono rzeczywistości. |
Ech to były tylko jedna bitwa która i tak po pewnym czasie skupia się na pojedynczych walkach np. Kallen vs C.C. a potem na walce Lancelot vs Guren. Mało było tych manewrów. |
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików Możesz ściągać załączniki
|
Dodaj temat do Ulubionych
|
|
|
|