Ogłoszenie |
Forum archiwalne, nie można zakładać nowych kont.
|
Świetlne Łzy |
Wersja do druku |
Ayoken
Co znowu?
Dołączył: 07 Sty 2007 Skąd: Bielsko-Biała Status: offline
|
Wysłany: 09-03-2007, 19:43
|
|
|
Powrócił obwieszony rybami. Popatrzył na wszystkich. - O czym tu gaworzycie? |
_________________ "Powiem jedno, nigdy więcej nie wypiję 7 kubków Tonicu w ciągu 8 minut" |
|
|
|
|
DeadJoker
Soul Loser
Dołączyła: 02 Lut 2007 Skąd: Prosto od krowy! Status: offline
Grupy: AntyWiP Lisia Federacja Tajna Loża Knujów
|
Wysłany: 09-03-2007, 20:02
|
|
|
D. Joker się obudziła, gdy Ayoken wchodził z rybami. Zawsze późno wstawała.
Była to jedna z najbardziej parszywych nocy w jej życiu. Przyśnił jej się paskudny sen, co jej się rzadko zdarzało. Zazwyczaj miała miłe sny. Rozejrzała się. Haibane i ta podrobiona wilkołaczka o czymś rozmawiają. O czymś ciekawym. Mają poważne miny. W oczach Momoko odbija się powaga, smutek i coś, czego Joker nie umiała określić.
-Te dwie emitują negatywne wibracje. To przez nie nie mogę spać.-Dziewczyna jak zwykle miała pretensje do całego świata. Była jednak bardzo zaciekawiona. Co to za tajemnica, o której Momoko mówi Lunie, a ta słucha z takim zaciekawieniem? Może są komunistkami i spiskują przeciwko demokracji, albo...nie, to nie w tym świecie. Z nieznanych sobie przyczyn wiedziała, że coś się święci, a w powietrzu wisi grubsza sprawa..Cała ta polana emitowała dziwne wibracje. Niekoniecznie negatywne, ale dziwne. Czujo się jakby energetyczne trzęsienie ziemi. Jakby dwa rodzaje magii, albo innej energii, przeciwstawne sobie, nagle się zderzyły. |
_________________ Za czasów rycerstwa, smoków i komuny
Nim łamanie kołem całkiem wyszło z mody
Gdy inkwizytorzy nosili shotguny
Autor tego posta przeżywał przygody
Ostatnio zmieniony przez DeadJoker dnia 09-03-2007, 20:17, w całości zmieniany 2 razy |
|
|
|
|
Arita
Unpredictable
Dołączyła: 02 Mar 2007 Status: offline
|
Wysłany: 09-03-2007, 20:14
|
|
|
Arita słuchała opowieści Momoko w skupieniu. Gdy ta skończyła obok nich pojawiła sie postać Ayokenona.
- O czym tu gaworzycie?- zapytał.
Nie chciała odpowiadać na to pytanie. Nie była pewna czy dziewczyna z kocim ogonem poinformowała go zaistniałej przykrej sytuacji, a nie chciała decydować za nią. Naszczęście ktoś ją wyręczył w odpowiedzi na to pytanie. |
_________________ "Przyszłość ma wiele imion. Dla słabych ma imię - niemożliwe, dla nieśmiałych - nieznane, dla myślących i walczących - ideał."
Victor Hugo |
|
|
|
|
Momoko
wiosna jest miau
Dołączyła: 04 Sty 2007 Skąd: z Cudzysłowa Status: offline
Grupy: House of Joy Lisia Federacja WIP
|
Wysłany: 09-03-2007, 21:06
|
|
|
- O mojej sprawie - odpowiedziała krótko Momoko. Była zadowolona, że udało się jej spokojnie opowiedzieć całą historię.
Tak naprawdę, to zdawała sobie sprawę, iż zwykle ma ma nieco idealistyczny stosunek do świata. Sprawa, której się podjeła by uspokoić swoje bogu ducha winne sumienie, była niezwykle skomplkowana i póki co, postanowiła pogodzić się z ewentualną porażką w związku z próbą nawiązania kontaktu z nowopoznanymi. Zdążyła jeszcze pomyśleć, o planach dotarcia do miasta...
Nagle, niespodziewanie strumień potężnej energii zalał polanę. Prądy czystej mocy płyneły w powietrzu zakażając je i wypierając życiodajny tlen. Momoko poczuła, że traci oddech. Zbyt silna, nieznana aura przytłaczała ją i była tak potężna, ze nie mogła z niej nic wyczytać. Rozejrzała się dokoła. W polu widzenia zaczeły się pojawiać czarne plamy.
Wszyscy na ziemię! - usłyszała krzyk Luny. Upadła na trawę czując, że i tak długo by nie wytrzymała na nogach. Nie była w stanie stwierdzić co sie dzieje z pozostałymi.
Złowrogie światło pochłoneło całe niebo. Momoko odwróciła twarz do ziemi bojąc się, że pomimo, iż ma zaciśnięte powieki, może oślepnąć. Jakby tego było mało, po chwili usłyszała ogłuszający grzmot, połączony z nieziemskim, przeszywającym na wskroś i penetrującym duszę dżwiękiem. Czuła, że jeśli potrwa do dłużej to oszaleje, albo umrze.
Wszystko ustało tak nagle, jak się zaczeło. Momoko rozejrzała się po obozowisku badając zniszczenia i sprawdzajac czy nikt nie ucierpiał.
Nim zdołała jednak zawołać kogokolwiek, na horyzoncie dostrzegła łunę pożaru. Jednocześnie dotarło do niej echo wydażeń sprzed chwili, połączone z jękiem tysięcy osób wciąż pozostałych w szoku po katastrofie.
- Mysedia! - krzykneła. Po chwili dotarła do niej fala emocji z miasta. Zanim zdołała ją zablokować, fala zalała całą jej osobę. To było zbyt wiele. Momoko osuneła sie na ziemię. |
_________________ Pray tomorrow takes me higher higher high
Pressure on people
People on streets
|
|
|
|
|
Ayoken
Co znowu?
Dołączył: 07 Sty 2007 Skąd: Bielsko-Biała Status: offline
|
Wysłany: 09-03-2007, 21:33
|
|
|
Badał ziemię koniuszkami palców. - To był wybuch energii kinetycznej. Rzekł zachrypiałym głosem. - Tak wielkiego nie byłby w stanie wywołać ziemski byt. Otrzepał napierśnik z kurzu i przewrócił się na plecy patrząc w zaczernione dymem niebo. |
_________________ "Powiem jedno, nigdy więcej nie wypiję 7 kubków Tonicu w ciągu 8 minut" |
|
|
|
|
DeadJoker
Soul Loser
Dołączyła: 02 Lut 2007 Skąd: Prosto od krowy! Status: offline
Grupy: AntyWiP Lisia Federacja Tajna Loża Knujów
|
Wysłany: 09-03-2007, 22:27
|
|
|
-Czy to się już skończyło? Czy wszyscy żyją? Co to w ogóle było? Proponowałabym się jak..najszybciej stąd wynosić...-powiedziała z trudem. Podniosła ciężką głowę. Oni nie chcą się wynosić. Zresztą wszyscy są osłabieni.
Nie próbowała się nawet podnosić, i tak nie była w stanie wstać. Spojrzała na Momoko. Jej ciałem wstrząsały drgawki. Była duchem w zupełnie innym miejscu. W Mysedii, skąd pochodziła ekslozja. Czy była przytomna? Joker nie była w stanie stwierdzić. Nie wiedziała, co sprawia, że Momoko tak bardzo chce rozwikłać tajemnicę Skalnych Smoków, dlaczego ta sprawa przez cały czas ją zajmuje, dlaczego tak ją przeżywa. Czy ma z nią coś wspólnego?
Popatrzyła po pozostałych. Też wyglądali marnie. Luna i Arita leżały bez ruchu na ziemi, obie miały zamknięte oczy. Ayoken ciężko dyszał, próbując się podnieść. |
_________________ Za czasów rycerstwa, smoków i komuny
Nim łamanie kołem całkiem wyszło z mody
Gdy inkwizytorzy nosili shotguny
Autor tego posta przeżywał przygody
|
|
|
|
|
Luna
Gdzieś tam...
Dołączyła: 25 Lis 2006 Skąd: dom mój tam, gdzie serce me Status: offline
Grupy: WIP
|
Wysłany: 09-03-2007, 22:45
|
|
|
Luna rozmyslala nad czyms. Wstala gwaltownie. Spojrzala na swoje skrzydla... niektore piora byly popalone...
- Ten... Ten * ( nie mozna pkrzeklinac, prawda? )! Popalil mi skrzydla! Pozaluje tego! - W kolo jej ciala rozblysla biala aura... Wlosy lekko usiosly wie do gory. Wsciekla wziela swoja torbe i zaczela biec w strone palacego sie maiasta, w ogole nie patrzac za siebie na towarzyszy...
* Nie ma czasu... * |
_________________ Leżę i czekam aż zło przeminie, jak nie przeminie... Poleżę jeszcze...
|
|
|
|
|
Arita
Unpredictable
Dołączyła: 02 Mar 2007 Status: offline
|
Wysłany: 10-03-2007, 10:49
|
|
|
- Ehh... co to było? Wszyscy żyją? Luna zaczekaj! Dokąd biegniesz?!
Na ostatnie pytanie odpowiedziała sobie sama. Biegła prosto do Mysedii.
- Szybko, musimy ją dokonić! Przecież nie zostawimy jej samej?!- spojrzała znacząco na resztę. Momoko dopiero co się ocknęła. Nie byli w dobrym stanie, ale przytakneli. Wzieli swoje rzeczy i udali się szybko za Luną. |
_________________ "Przyszłość ma wiele imion. Dla słabych ma imię - niemożliwe, dla nieśmiałych - nieznane, dla myślących i walczących - ideał."
Victor Hugo |
|
|
|
|
Momoko
wiosna jest miau
Dołączyła: 04 Sty 2007 Skąd: z Cudzysłowa Status: offline
Grupy: House of Joy Lisia Federacja WIP
|
Wysłany: 10-03-2007, 13:08
|
|
|
Zaczeli biec. Do miasta było jesazcze daleko, Luna znikneła z pola widzenia. Naraz Momoko przypomniała sobie, że jest szybszy sposób na dotarcie do katastrofy.
- Czekajcie - krzykneła do pozostałych. Wdzięczna, że choć na chwilę udało jej się zatrzymać powódź nagatywnych doznań zalewających jej duszę i jest w stanie w miarę trzeźwo myśleć, dzewczyna wyciagneła z plecaka małą fioletową kulkę. Przełamała ja na pół. Wewnątrz znajdowała sie substancja o konsystencji przypominającej parującą maść. Od tych oparów natychmiast zaczeła kichać i kaszleć. Mała uczulenie na magię syntetyczną, ale to teraz nie było ważne.
Natarła sobie kostki u nóg substancjią z kulki, następnie podała ją reszcie.
- Zróbcie dokładnie trzy małe kroki, a potem przekreślcie miejsce, na którym znajduje się maść - powiedziała prostując się. Jeśli nie umieli tego używac, to było nieco ryzykowne, ale w tej chwili czas był najważniejszy.
Zrobiła trzy kroki do przodu i znalazła się przed bramą miasta. Wciąz zanosząc się kaszlem, rozejrzała sie wokoło. Wszyscy oprócz Ayokena, który prawdopodobnie znalazł sie już w murach miasta, byli w znacznym oddaleniu od niej, ale i tak całkiem dobrze im poszło. Przekreśliła swoje kostki, przy okazji przeklinając wszystkie swoje alergie.
Gdy przkroczyła bramę miasta, musiała zamknąć swoje zmysły i umysł. Zamknąć dostęp niepożądanym doznaniom, które utrudniały jej trzeźwość osądu i mogły spowodować, że stanie się całkowicie nieprzydatna. Nie mogła sobie na to pozwolić, jednak...nie zdołała zgłuszyć emocji mieszkańców miasta ani gorzkiego zapachu cierpienia i powoli budzącej się, trudnej do opisania wściekłości z niesprawidliwaści całego zdarzenia.
Miasto było kompletnie zniszczone. Zgliszcza domów czerniały gdziekolwiek zwróciła swój wzrok. Ranni ludzie błąkali się się po drodze potykając sie i zawodząc. Przez chwilę zastanawiała sie czy to na skutek szoku po tragedji, która miała miejsce, ale gdy spojrzała najbliższej osobie w oczy straciła wszelkie wątpliwości. Byli ślepi.
Momoko podbiegła do dziecka leżącego na drodze. Na szczęście chłopiec wciąż żył. Wyjeła apteczkę i małe berełko, które w swojej obecnej formie bardziej przypominało pałeczkę. Stukneła nim o nadgarstek, by obudzić energię. Pomagając sobie medycznym asorymentem uleczyła najgorsze rany dziecka i zajała się jego oczami. Ślepota spowodowana magią świetlną była przeważnie uleczalna. Dotkneła berełkiem powiek chłopca jednocześnie rysując palcem małe okrągi na wierzchu jego dłoni. Rozbłysło delikatne biało-szare światło i dzicko otworzyło oczy. Momoko odetchneła z ulgą. Będzie widział gorzej niż dotychczas, ale przynajmniej wzrok był uratowany. |
_________________ Pray tomorrow takes me higher higher high
Pressure on people
People on streets
|
|
|
|
|
Luna
Gdzieś tam...
Dołączyła: 25 Lis 2006 Skąd: dom mój tam, gdzie serce me Status: offline
Grupy: WIP
|
Wysłany: 10-03-2007, 13:43
|
|
|
Wbrew oczekiwaniom wszyskich Luna nie kierowala sie do miasta. Wybiegla z lasu najszybciej jak portafila. Skalne urwisko urywalo sie kilka metrow przed nia. Na pochylym dzrewie siadziala Lila.
- Ty wiesz kto to zrobil. Prawda? Powiedz mi blagam... Ludzie cierpią...
- Po co mam ci to mowic? Nic mu przeciez nie zrobisz... - Biala wilczyca szczerzac kly podeszla do Luny. Dziewzyna sie cofnela... - Zostaw mnie w spokoju. - Lila odwrocila glowe w strone urwiska... Wilki obeszy Lune... Ta powoli podchodzila do urwiska.
Na dnie kanionu siedzial mezczyzna... Czy yo on byl powedem tego wszstkiego? I co mogla mu zrobic? |
_________________ Leżę i czekam aż zło przeminie, jak nie przeminie... Poleżę jeszcze...
|
|
|
|
|
Arita
Unpredictable
Dołączyła: 02 Mar 2007 Status: offline
|
Wysłany: 10-03-2007, 14:13
|
|
|
Nagle znalazła się niedaleko bramy miasta. Zobaczyła obok siebie D.Joker. "Hmm reszta musiała wylądować w mieście." Udała się w tamtym kierunku. Miasto wyglądało okropnie. Ludzie biegali ratując swoje dzieci. Wszyscy byli przerażeni. Spoglądała na ich przestraszone twarze. "Matko... oni są ślepi... Co tu się stało?" Chwilę poźniej zobaczyła Momoko pochylającą sie nad jakimś chłopcem. Podbiegła do niej.
- Wiesz co tu się stało?
Nie usłyszała odpowiedzi bo niespodziewanie wpadła na nią dziewczynka. Nic dziwnego, w końcu nic nie widziała, nie wiedziała dokąd biegnie.
- Ja się nią zajmę- powiedziała Momoko.
Arita wstała i zaczęła się rozglądać. Nigdzie nie widziała Luny ani reszty towarzystwa. Postanowiła nie stać bezczynnie i podeszła do najbliższego palącego się domu. Wyciągnęła rękę do przodu i wypowiedziała jakieś słowa w nieznanym języku. Nagle z jej dłoni wypłynął strumień wody. Zaczęła gasić budynek. "No cóż, wiele to nie da, ale im więcej ludzi uratujemy tym lepiej"- pocieszała się w duchu. |
_________________ "Przyszłość ma wiele imion. Dla słabych ma imię - niemożliwe, dla nieśmiałych - nieznane, dla myślących i walczących - ideał."
Victor Hugo |
|
|
|
|
DeadJoker
Soul Loser
Dołączyła: 02 Lut 2007 Skąd: Prosto od krowy! Status: offline
Grupy: AntyWiP Lisia Federacja Tajna Loża Knujów
|
Wysłany: 10-03-2007, 14:49
|
|
|
Czuła się fatalnie. Stała obok Arity, która potężnym strumieniem wody gasiła pożar. DeadJoker nie znała żadnej magii, dlatego czuła się bezużyteczna. Nie wiedziała, jak ma pomóc. W dodatku uderzenie energii świetlnej wywałało silny ból głowy. Nigdy nie lubiła światła, zwłaszcza w nadmiarze. Czuła niechęć do tego kogoś również za to, że posługiwał się magią światła. Co zrobić z tymi wszystkimi ludźmi, którzy nagle stracili wzrok i dach nad głową? Przede wszystkim trzeba ugasić pożar, a potem skupić mieszkańców w jednym miejscu. |
_________________ Za czasów rycerstwa, smoków i komuny
Nim łamanie kołem całkiem wyszło z mody
Gdy inkwizytorzy nosili shotguny
Autor tego posta przeżywał przygody
|
|
|
|
|
Momoko
wiosna jest miau
Dołączyła: 04 Sty 2007 Skąd: z Cudzysłowa Status: offline
Grupy: House of Joy Lisia Federacja WIP
|
Wysłany: 10-03-2007, 18:54
|
|
|
Wśród tlących się zgliszczy zaczeli pojawiać się inni magicy, którzy przeżyli wybuch. Na szczęście wiele z nich zajeło się potrzebującymi, choć znaczna część niespiesznie kierowała sie w kierunku bram miasta. Momoko warkneła cicho pod nosem, bo czasem trudno było jej zrozumieć istoty tego pokroju.
Potrzebujących było coraz więcej. Była wdzięczna Aricie za udzelaną pomoc. Ludzie przychodzili po uleczenie, ci którzy odzyskali wzrok przyprowadzali następnych. Była wykończona. Jej oczy przybrały jasnożółty, wyblakły kolor. Na granicy tęczówki pojawiła się brązowa obwódka sprawiając, że oczy wydawały się jeszcze jaśniejsze. Ręce drętwiały jej od bandażowania niezagrażających życiu ran, na które wolała nie marnować jakże cennej obecnie energi magicznej.
W kałuży wody zmieszanwej z popiołem zobaczyła swoją twarz. Niedawno zaczeło jej brakować mocy i musiała dokonać transferu krwi. Było to odnowienie energi w zamian za część krwi znajdującej się w organiźmie. Nic więc dziwnego, że jej skóra była trupioblada, a usta przybrały sinawy odcień. Pomyślała, że wygląda jak śmierć.
Musiała zdystanoswac się od sytuacji w której się znalazła. Jej spojrzenie stało się nieco nieobecne. Pomyślała o Lunie, która z pewnością nie pojawiła się w mieście, akurat wtedy, gdy siła Haibane była tak potrzebna. Wierzyła, ze dziewczyna miała swoje powody, by nie zjawić się w Mysedii, ale mimo to była zdenerwowana. Uświadomiła sobie, że dla niej jest i tak nic nie znaczącym bytem, a nie było to przyjemne doznanie. Przypomniała sobie, że przez cały czas pobytu na polanie, Luna była zniechęcona. Poirytowana ich obecnością. I przeraźliwie smutna. |
_________________ Pray tomorrow takes me higher higher high
Pressure on people
People on streets
|
|
|
|
|
DeadJoker
Soul Loser
Dołączyła: 02 Lut 2007 Skąd: Prosto od krowy! Status: offline
Grupy: AntyWiP Lisia Federacja Tajna Loża Knujów
|
Wysłany: 10-03-2007, 19:15
|
|
|
-Wątpię, żeby ten, kto to zrobił, poprzestał na zniszczeniu miasta. Jemu musi chodzić o coś więcej. I na pewna ma on ścisły związek ze sprawą skalnych smokow. To była dopiero uwertura do opery, i prawdziwa masakra dopiero się zacznie... Wybaczcie gadkę o operze, zboczenie zawodowe. |
_________________ Za czasów rycerstwa, smoków i komuny
Nim łamanie kołem całkiem wyszło z mody
Gdy inkwizytorzy nosili shotguny
Autor tego posta przeżywał przygody
|
|
|
|
|
Ayoken
Co znowu?
Dołączył: 07 Sty 2007 Skąd: Bielsko-Biała Status: offline
|
Wysłany: 10-03-2007, 20:51
|
|
|
Spoglądał z wieży na miasto, która miała się zaraz zawalić, czego jeszcze nie wiedział. Widział na dole jakieś stworzenia, próbujące ratować miasto z marnym skutkiem. - Zabawne stworzenia. Nagle coś głośno wybuchło poczym wieża eksplodowała na kilkanaście różnych kamiennych brył lecących w powietrzu. Kawałek dachówki trafił w ślepego chłopa zabijając go na miejscu. |
_________________ "Powiem jedno, nigdy więcej nie wypiję 7 kubków Tonicu w ciągu 8 minut" |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików Możesz ściągać załączniki
|
Dodaj temat do Ulubionych
|
|
|
|