Ogłoszenie |
Forum archiwalne, nie można zakładać nowych kont.
|
Kampania MAC na ziemiach Gondoru - Komentarze |
Wersja do druku |
Serika
Dołączyła: 22 Sie 2002 Skąd: Warszawa Status: offline
Grupy: Tajna Loża Knujów WIP
|
Wysłany: 24-01-2009, 18:14
|
|
|
Panowie, czy jest jakaś szansa, żeby tego typu utarczki osobiste rozstrzygać na priwie? - -" |
_________________
|
|
|
|
|
Costly
Maleficus Maximus
Dołączył: 25 Lis 2008 Status: offline
Grupy: Melior Absque Chrisma
|
Wysłany: 24-01-2009, 18:16
|
|
|
Jest, przepraszam za wycieczkę osobistą. Kolejnych nie będzie. |
_________________ All in the golden afternoon
Full leisurely we glide... |
|
|
|
|
Altruista -Usunięty-
Gość
|
Wysłany: 24-01-2009, 18:17
|
|
|
Zgadzam się z Seriką, na privie to można rozstrzygać. |
|
|
|
|
|
Grisznak -Usunięty-
Gość
|
Wysłany: 24-01-2009, 19:01
|
|
|
Dobra, pokuszę się o podsumowanie...
MACanci popełnili jeden, zasadniczy błąd. Nie wiem, w czyjej głowie ulągł się pomysł godzien Rydza - Śmigłego czy Dęba - Biernackiego, aby używać najpotężniejszej posiadanej broni, będącej na dodatek siedzibą dowództwa, do działań zupełnie nieistotnych z punktu widzenia militarnego, których jedynym skutkiem musiało być wystawienie owego wunderwaffe na cel. Póki wasza latająca Częstochowa siedziała sobie na zapleczu, zwyczajnie ignorowaliśmy ją, zakładając, że jest fajnym bajerkiem, który macie pełne prawo posiadać. Natomiast w chwili, w której z LuftLichenia zdigimorfowała w Gwiazdę Śmierci, interwencja była konieczna. Nie użyliście tej broni rozsądnie - wasz problem, ale użyliście jej jednak.
Dobra, jestem w stanie bez większego problemu pokonać wasze armie lądowe - nie jakimiś tam finezyjnymi manewrami, ale zwykłą brutalną i chamską wojną na wyczerpanie, w której straciliście już połowę swoich sił, a w kolejnych starciach raz dwa wytracicie resztę. Zrozumiałbym zatem, gdybyście np. ściągali posiłki - to, że tego nie robicie, to też wasz problem. Natomiast w chwili w której wprowadzanie do użytku broń zasadniczo zaburzającą równowagę sił - mogę co najwyżej spoglądać z obawą w kierunku Valinoru. Ale wtedy całą zabawę szlag trafi.
Sugeruję przyjąć następujące rozwiązanie - kaplica spadła, ale nie została zniszczona, jeno wbiła się w ziemię i tak stoi. Nie lata, jej moc została poważnie osłabiona (zatem w o kolejnym "złotym strzale" można na razie zapomnieć), ale wszystkie postaci, której w niej siedziały - żyją. |
|
|
|
|
|
Costly
Maleficus Maximus
Dołączył: 25 Lis 2008 Status: offline
Grupy: Melior Absque Chrisma
|
Wysłany: 24-01-2009, 19:11
|
|
|
Kwestia latania twierdzy jest dla nas dość istotna - przede wszystkim dlatego, że my tutaj nie zamierzamy zostawać, jakoś wrócić do domu musimy.
Proponuje inne rozwiązanie - skoro Galadriela wedle opisanych realiów potrafi wywierać wpływy o zasięgu kontynentalnym niech więc wpłynie swoją mocą na naturę. Kostur w swoim działaniu wywołuje na wąskiej przestrzeni ogromne, niesamowite w skutkach katastrofy naturalne. Jej moc mogła by w jakiś sposób (konkretnie jak to opisane będzie to już kwestia wyobraźni władczyni elfów) sprawić, że natura odmówiła "współpracy" z kosturem. Została w jakiś sposób zabezpieczona przed jego działaniem. W ten sposób kostur nie może być użyty w ten sposób ponownie.
Czyli w tej wersji kościół dalej lata, ale walkę prowadzić może tylko jako platforma z której wyrusza Zakon (coraz bardziej zdziesiątkowany swoją drogą) i platforma artyleryjska. Nie ma więc możliwości bycia realną siłą militarną, jest tylko jednostką wsparcia dla naszej armii.
To dość korzystne ustawienie dla was - każdy widzi w jakim położeniu są nasze jednostki. Taktycznie macie sporą przewagę. |
_________________ All in the golden afternoon
Full leisurely we glide... |
|
|
|
|
Grisznak -Usunięty-
Gość
|
Wysłany: 24-01-2009, 19:18
|
|
|
Nie powiedziałem, że szlag trafił latanie na stałe - natomiast na pewien czas, póki nie zbierzecie odpowiednio dużej mocy, Kaplica może być uziemiona. To wymaga od was ciut rozsądniejszego gospodarowania własnymi siłami, zapewnienia jej ochrony, zaopatrzenia itd.
... i na litość boską, do tej pory nie rozumiem, czemuście nie opanowali choćby jednego dużego portu i nie ściągacie zaopatrzenia - wasze wojsko niedługo wymrze z głodu, bo, jak było powiedziane wcześniej, moja armia stosuje taktykę spalonej ziemi, a miasto, w którym mogliście wyżywić żołnierzy, samiście zrównali z powierzchnią ziemi.
Tego, czego wam brakuje najbardziej, to choćby jednej osoby, która by przeczytała cokolwiek o prowadzeniu wojen - i nie mówię tu o Conanach itd, ale o rzetelnej literaturze historycznej. Naprawdę, to nie boli, a ilu śmiesznostek da się uniknąć? |
|
|
|
|
|
Velg
Dołączył: 05 Paź 2008 Status: offline
Grupy: Tajna Loża Knujów
|
Wysłany: 24-01-2009, 19:25
|
|
|
Mamy Lond Galen. A co do portów i zaopatrzenia - sprawa jest skomplikowana ze względu na zmiany światów itd. |
_________________
|
|
|
|
|
Costly
Maleficus Maximus
Dołączył: 25 Lis 2008 Status: offline
Grupy: Melior Absque Chrisma
|
Wysłany: 24-01-2009, 19:28
|
|
|
Tutaj jest sporo rozbieżności - bo i mamy inne podejście do czasu i przestrzeni w naszej grze. Dla nas upłynęło ledwo kilka dni. U was raczej tak mówić się nie da, skoro przybyły tu już jednostki z tak oddalonych ziemi jak Harad czy Rhun. W założeniu na pokładzie kościoła są zapasy zgromadzone na kilka tygodni kampanii.
Mamy pod kontrolą port Lond Galen w Anfalasie. Jednak przyjęliśmy założenie, że "kontynent" z którego przybyliśmy znajduje się w znacznej odległości od Śródziemia. Jak inaczej wytłumaczyć brak przybyszów z zewnątrz w Śródziemiu? Przy takiej koncepcji realistycznie rzecz biorąc wysłanie wieści do naszych ziem macierzystych zająć musi od groma czasu, nie mówiąc już o oczekiwaniu na posiłki.
Dodatkowo wy sami gromadzicie coraz więcej armii i coraz bliżej nas ją przesuwacie. Uziemienie kaplicy dla nas jest w zasadzie końcem kampanii. Stając w tym momencie w miejscu jesteśmy na łasce Bezimiennego i Seriki, którzy mogą nas zwyczajnie zalać przewagą liczebną. Jest kilka ruchów które możemy wykonać. Ale nie wykonamy ich z kościołem na ziemi - właśnie ze względu na zapasy i jego funkcję jako centrum dowodzenia.
Nasze działania nie wynikają z braku wyobraźni, tylko z przyjętej przez nas koncepcji. Rozwiązanie które proponowałem wcześniej dawało by wam sporą przewagę ciągle, zostawiając też pewne plusy dla nas. Było by więc uczciwym kompromisem moim zdaniem. |
_________________ All in the golden afternoon
Full leisurely we glide... |
|
|
|
|
Bezimienny
Najmniejszy pomiot chaosu
Dołączył: 05 Sty 2005 Skąd: Z otchłani wieków dawno zapomnianych. Status: offline
|
Wysłany: 24-01-2009, 19:41
|
|
|
Mogę się jeszcze zgodzić na taką wersję:
kościół spadł i się nieco uszkodził. od tej pory superbroń nie działa, a kościół owszem, latać może, ale porusza się z szybkością zdychającej krowy (tzn bez ganiania za wojskami po polu w kółeczko, jak ostatnio) - i wystartowanie z kilka godzin powinno wam zająć.
biorąc pod uwagę to, co jeszcze macie w zapasie (np te niewidzialne, latające bomby kica, które może produkować jak widzę w ilościach hurtowych) to i tak sporo.
Zresztą, w momencie w którym "swietliki" obserwacyjne zmieniły się w broń ofensywną, to też nieco przegięte się stały. |
_________________ We are rock stars in a freak show
loaded with steel.
We are riders, the fighters,
the renegades on wheels.
The difference between fiction and reality? Fiction has to make sense. |
|
|
|
|
Costly
Maleficus Maximus
Dołączył: 25 Lis 2008 Status: offline
Grupy: Melior Absque Chrisma
|
Wysłany: 24-01-2009, 19:48
|
|
|
"Bomby kica" są kwestią dość sporną nawet wewnątrz MAC i ich używanie raczej ograniczone będzie do roli estetycznej.
To znaczy tak. "Uszkodzenie" superbroni raczej bym wyciął. Z założenia jest ona częścią kościoła, nie mniej istotną dla niego niż fundamenty, dlatego ciężko mi technicznie wyobrazić sobie tutaj kwestie "uszkodzenia" tegoż artefaktu (nie znajduje się on w jakimś konkretnym miejscu, po prostu jego moc jest obecna w kościele) jak i hm "naprawy". Wyłączenie go w sposób jaki proponowałem wcześniej był by fabularnie dużo bardziej spójny dla nas. A efekt był by ten sam - a chyba o to wam głównie chodzi w końcu.
Uziemienie kościoła na kilka godzin hm. Mam tutaj ciągle wątpliwości. Znaczy czy w ciągu tych "kilku godzin" w cudowny sposób nie zostaniemy otoczeni z wszystkich stron, a w nasze okolice nie ściągnie kolejna armia. Bez obrazy, ale przy waszym tempie przesuwania sił to mniej więcej tak to zazwyczaj wygląda.
Ogółem - możemy taką wersje zaakceptować. O ile wydarzenia jakie zajdą w tym okresie w świecie będą faktycznie swoim efektem odpowiadać kilku godzinom czasu, a nie kilku dniom. No i tempo poruszania zamieńmy "zdychającą krowę" na "tempo marszu przeciętnego człowieka". Zapewne będzie to mniej więcej taka sama prędkość co w twoim wyobrażeniu, ale ja zwyczajnie nie umiem sobie wystawić w jakim tempie porusza się zdechła krowa. |
_________________ All in the golden afternoon
Full leisurely we glide... |
|
|
|
|
Altruista -Usunięty-
Gość
|
Wysłany: 24-01-2009, 19:59
|
|
|
Co do świetlików, może to nie jest jakieś przegięcie(to przecież fantastyka;p), ale na pewno jest to dyskusyjna sprawa.
Jednak nie będziemy już ich więcej jako broń wykorzystywać. Więc proszę w przyszłości ich jako bomby pod uwagę nie brać. Rezygnujemy z tego.
Co do waszych propozycji. Upadek z wielkimi stratami wchodzi w grę. Podniesienie kościoła za kilka godzin, także. Jednak nie pasuję nam prędkości z jaką byśmy się poruszali. Ale przemyślimy te wasze propozycje. |
|
|
|
|
|
Bezimienny
Najmniejszy pomiot chaosu
Dołączył: 05 Sty 2005 Skąd: Z otchłani wieków dawno zapomnianych. Status: offline
|
Wysłany: 24-01-2009, 20:03
|
|
|
Costly napisał/a: | To znaczy tak. "Uszkodzenie" superbroni raczej bym wyciął. Z założenia jest ona częścią kościoła, nie mniej istotną dla niego niż fundamenty, dlatego ciężko mi technicznie wyobrazić sobie tutaj kwestie "uszkodzenia" tegoż artefaktu (nie znajduje się on w jakimś konkretnym miejscu, po prostu jego moc jest obecna w kościele) jak i hm "naprawy". | A, to akurat proste - struktura kościoła uległa takiemu naruszeniu przy upadku, że następny "strzał" (który z opisu wywołuje spore siły w samym kościele) mógłby się bardzo źle skończyć - czyli, strzelić raz możecie, ale ryzykujecie że się wam kościół do reszty rozpadnie (i to pewnie w trakcie strzału).
Costly napisał/a: | Uziemienie kościoła na kilka godzin hm. Mam tutaj ciągle wątpliwości. Znaczy czy w ciągu tych "kilku godzin" w cudowny sposób nie zostaniemy otoczeni z wszystkich stron, a w nasze okolice nie ściągnie kolejna armia. | Otoczeni z wszystkich stron nie zostaniecie - kontrolujecie ruiny Edhellondu (choć przypominam, że na zewnątrz są ciągle moje okręty) oraz bród. Od strony brodu nic do was nie podejdzie - moje wojska musiałyby się pchać strasznie naokoło, Sarumanowi byłoby bliżej, ale pewnie zajęłoby to ze dwa dni.
Z pozostałych wojsk - moje główne siły są w Linhirze - czyli w ciągu kilku godzin nie zdążą dojść (kawaleria już jest, piechota nie ma szans tak szybko podejść - zajmie im to minimum dzień). W okolicy jest pełno drobnych oddziałów orków, więc ze 2-3 tys pewnie się jeszcze pojawi.
Co do "zdychającej krowy" - chcę uniknąć sytuacji, w której mam nad głową latającą zgniatarkę, która samym przelotem rozpędza mi 20 tysięczną armię, albo zgniata po kolei oddziały. |
_________________ We are rock stars in a freak show
loaded with steel.
We are riders, the fighters,
the renegades on wheels.
The difference between fiction and reality? Fiction has to make sense. |
|
|
|
|
Serika
Dołączyła: 22 Sie 2002 Skąd: Warszawa Status: offline
Grupy: Tajna Loża Knujów WIP
|
Wysłany: 24-01-2009, 20:06
|
|
|
A, co do kostura - może zauważyliście, że Galadriela pominęła w wysłanej wizji sam moment niszczenia miasta? A to dlatego, że nie ma pojęcia, jak dokładnie tego dokonaliście, takiej wiedzy mogłoby jej ewentualnie dostarczyć zwierciadło - a i to niekoniecznie, ono jest kapryśne. Założyłam, że jest na tyle inteligentna, żeby połączyć zburzenie z całego miasta z dużym latającym obiektem nad nim, ale czy to sama twierdza miała jakieś hiperdziało, czy jakiś potężny artefakt - tego wiedzieć nie mogła.
Stąd nie bardzo sobie wyobrażam, jak miałabym "kierunkowo" zdesynchronizować kostur z magią. Wasza magia działa nieco kapryśnie, ale nie do tego stopnia.
A poza tym całkowicie podpisuję się pod postem Grisznaka - jeśli szpanujecie superbronią, to nie dziwcie się, że będziemy próbować wymyślić sposób, żeby ją zdjąć. My z głównym uderzeniem czekaliśmy do ostatniej chwili, nie chcieliśmy odsłaniać kart na wypadek, jakbyście się nie doczytali, do czego jesteśmy zdolni. |
_________________
|
|
|
|
|
Velg
Dołączył: 05 Paź 2008 Status: offline
Grupy: Tajna Loża Knujów
|
Wysłany: 24-01-2009, 20:07
|
|
|
Zgniatarki po kolei nie będzie - podobno kościół jest uszkodzony. IMHO uszkodzenia raczej wykluczają wszelkiego typu "jazdę bez trzymanki".
A zależy nam raczej na rozsądnej prędkości - abyśmy nie szli krótkich odcinków dwadzieścia lat. |
_________________
|
|
|
|
|
Costly
Maleficus Maximus
Dołączył: 25 Lis 2008 Status: offline
Grupy: Melior Absque Chrisma
|
Wysłany: 24-01-2009, 20:11
|
|
|
Bezimienny napisał/a: | Co do "zdychającej krowy" - chcę uniknąć sytuacji, w której mam nad głową latającą zgniatarkę, która samym przelotem rozpędza mi 20 tysięczną armię, albo zgniata po kolei oddziały. |
To była sztuczka, przy której logiczne było, że użyć tego możemy jeden raz, przecież drugi raz na ten sam numer nikt się nie nabierze. Swoją drogą, to nie było tak, że forteca tak szybko się porusza. Po prostu została "zwolniona" na pewnej wysokości i opadała swobodnie. Wyhamowano ją w ostatniej chwili (co było na pewno nie miłym doświadczeniem dla załogi). I forteca nikogo nie zgniotła, nie dotarła do ziemi. Miała po prostu wywołać panikę, a wojska w tym momencie miały uderzyć. Byliśmy niejako zmuszeni do tego, staliśmy plecami do rzeki, a nadchodziła już twoja armia, więc choć ten krok może wyglądać faktycznie trochę szalenie, to jednak okoliczności (znaczy wy) wymusiły na nas takie działania.
Bezimienny napisał/a: | A, to akurat proste - struktura kościoła uległa takiemu naruszeniu przy upadku, że następny "strzał" (który z opisu wywołuje spore siły w samym kościele) mógłby się bardzo źle skończyć - czyli, strzelić raz możecie, ale ryzykujecie że się wam kościół do reszty rozpadnie (i to pewnie w trakcie strzału). |
To jest do zaakceptowania. Choć ryzykujecie, że w pewnym momencie dokonamy wystarczających napraw aby dalej używać broni. Moje rozwiązanie było permanentne (no, chyba że z jakiś powodów postać Galadrieli by znikła, ale to raczej bez jej woli niemożliwe). Ale nie mam nic przeciwko takiemu rozwiązaniu.
W wersji jaką przedstawiłeś ja się na to zgadzam. Skonsultuje się jeszcze szybko z innymi w Bractwie, jeżeli nikt nie będzie miał jakiś większych uwag to tak to zostawimy.
Serika napisał/a: | A poza tym całkowicie podpisuję się pod postem Grisznaka - jeśli szpanujecie superbronią, to nie dziwcie się, że będziemy próbować wymyślić sposób, żeby ją zdjąć. My z głównym uderzeniem czekaliśmy do ostatniej chwili, nie chcieliśmy odsłaniać kart na wypadek, jakbyście się nie doczytali, do czego jesteśmy zdolni. |
Gwoli ścisłości - to zrobiliśmy to w dokładnie przeciwnych celach. Spodziewałem się oburzenia po użyciu tego. I się doczekałem. Ale było by ono nieporównywalnie większe, gdybyśmy zrobili to zgodnie z pierwotnym planem i odpalili broń dopiero w Minas Trith. Myślę, że na dłuższą metę wyjdzie, że miałem racje. |
_________________ All in the golden afternoon
Full leisurely we glide... |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików Możesz ściągać załączniki
|
Dodaj temat do Ulubionych
|
|
|
|