Ogłoszenie |
Forum archiwalne, nie można zakładać nowych kont.
|
Co w tej chwili oglądacie - edycja druga |
Wersja do druku |
krew_na_scianie
kościsty seksapil
Dołączyła: 23 Gru 2007 Skąd: Bełchatów/Łódź Status: offline
Grupy: House of Joy
|
Wysłany: 27-04-2009, 20:39
|
|
|
Inu Yasha odcinek 31 - a miałam tego nie oglądać. Ale tak z przypadku, nie mając już nic kompletnie ciekawego do wyboru, włączyłam sobie kolejne odcinki i tak jakoś dobrnęłam już do 31. Co tak nagle zadziałało? Oczywiście nie pojedynki, ale jak na tak długą serię to na prawdę jestem w szoku, że akcja nadal jest bardzo sprawna i jak bardzo szybko odsłaniane są kolejne elementy na temat tego amuletu. Zrobione to jest na tyle sprawnie, że zdołało mnie to po prostu wciągnąć..Oczywiście są zauważalne schematy
- Spoiler: pokaż / ukryj
- np. notorycznie bohaterowie zmierzają się z ludźmi, którzy dla nich coś znaczyli. Nie zgineli więc pewnie jeszcze pojawią się na ekranie. I to całe zło Nakaru..Lekko mnie już śmieszy jego mącenie, no ale rozumiem - coś się dziać musi!
Co jeszcze - spodobało mi się już całkiem poczucie humoru. Czasami jest na prawdę bardzo śmiesznie, najlepiej w tej roli spełnia się w sumie mnich. Do Inuyashy nie mam za specjalnie zaufania, ten wizerunek dobrego "buca" jest trochę naciągany, no ale cóż. Najlepiej na tym tle wypada Kagome i lisek Sango. No stworzonko jest przecudowne.. |
_________________ "Ci, którzy nie pamiętają przeszłości, skazani są na jej powtarzanie." |
|
|
|
|
kokodin
evilest fangirl inside
Dołączył: 25 Paź 2007 Skąd: Nałeczów Status: offline
Grupy: Samotnia złośliwych Trolli
|
Wysłany: 28-04-2009, 01:14
|
|
|
Jak zacząłem tak i skończyłem drugą negime. W ostatecznym rozrachunku jest to kompletnie inne anime niż pierwsza negima. Obejmuje zbliżony skład personalny lecz historia oscyluje bardziej w okolicach Negiego niż jego uczennic jak to było poprzednio.
- Spoiler: pokaż / ukryj
- Zaraz po napisaniu ostatniego posta zacząłem oglądać dalej . I kompletnie zmieniłem zdanie na temat proporcji ppd i negimy w tej serii. Ponieważ już w następnych odcinkach z zabawy w chowanego zrobił się pojedynek z finałowym wrogiem plus mała historyjka o czupakabrze. W rezultacie klimat negimy powrócił wraz ze sceną całowiska wszystkich pozostałych uczennic, spadających z zamku na łodydze fasoli :P Do tego serii całusów akompaniowała piosenka z openingu pierwszej negimy w którym to też wszystkie uczennice cmokały małego ropucha :P Zaraz po tym cmokaniu zespól paranormalnych uczennic i ich nauczyciele rozpoczęli walkę o powrót do domu oraz co później walkę by zniszczyć ciemność. Oczywiście wszystkie wątki pierwszej negimy zostały pominięte i jednak pierwotwór wydaje mi się być lepszy no ale ocena jest subiektywna.
Jedno co nie dawało mi się od tego oderwać to ending. Piosenka całkiem fajna w wersji dub nawet przetłumaczona i typowo ppd karykaturki przejeżdżające przez ekran wspierane przez zespół instrumentalny rodem z mahoromatika. Coś pięknego. Opening wskazywał by na coś zupełnie innego. Tak jakby seria miała być bardziej dojrzałą - a wcale nie jest.
Czas nie został stracony z rozrywkowego punktu widzenia, anime zdatne jest do oglądania.
krew_na_scianie, powiem ci coś o inujashy. cała historia jest już od przeszło miesiąca ukończona przez autorkę. Co prawda na "drugi sezon" lub raczej wznowienie raczej niema co liczyć ale jest co czytać dalej gdyby się chciało znać zakończenie. A jeśli masz ochotę na filmy to zastanów się nad wpleceniem ich w seans serialu bo były przewidziane jako speciale w przerwie międzysezonowej.(są wplecione chronologicznie ale nie mają następstw w fabule- jak dobre filery) |
_________________ kokodin pisze się zawsze z małej litery
Jeżeli mówił bym normalnie , nie było by sensu ze mną rozmawiać.
Miłośnik wszystkiego co czarne, zielone, żółte lub okrągłe.
Jeżeli to czytasz to się nudzisz.
|
|
|
|
|
Grisznak -Usunięty-
Gość
|
Wysłany: 28-04-2009, 15:17
|
|
|
Hanasakeru Seishonen 4 - ja chrzanię, jakie to jest fazoooowe. Przy czwartym odcinku mało nie zszedłem z tego świata na radosny zakwik. Niewolnica Dinosaura czy Klan to przy tym serialu małe piwo. Kajika zoofilka, jak sie okazuje, wcale nie jest największą wariatką w tym serialu, bo tatuś Eugeniusza, konserwujący w glikolu spermę swojego brata wcale nie jest lepszy, a synalek, chcący popełnić samobójstwo i widzący w oknie ducha matki to już ściana. Bohaterka przespała się z Mustafą (choć nie wiadomo, czy cokolwiek zaszło). Szkoda, wielka szkoda, że ten pajac jednak się nie zabił, byłoby bizona mniej a tak, odzyskała rogacizna dobry humor, miłość do ojczyzny i chęć do rzyci... pardon, życia.
Przy okazji, na arcie w openingu Li Ren ma sutannę czy mi się wydaje?
Jednego jestem pewien - swojemu dziecku na pewno nie pozwolę bawić się z leopardami, a żonie z przyjemnością kupię futro z takiego. Naturalne. |
|
|
|
|
|
JJ
po prostu bisz
Dołączył: 27 Sie 2008 Skąd: Zewsząd Status: offline
Grupy: Alijenoty Fanklub Lacus Clyne
|
Wysłany: 28-04-2009, 16:50
|
|
|
Fakt, anime durne jak mało co, Moda na Sukces przy tym to pestka - tak radosnych pomysłów jak to konserwowanie spermy chyba nawet tam nie serwowali.
Grisznak napisał/a: | synalek, chcący popełnić samobójstwo i widzący w oknie ducha matki to już ściana |
Grisz, narzekasz. Akurat pomysł samobójstwa świadczy o tym, że gość jest najrozsądniejszy z całej tej zgrai ;) Sam zresztą mówi, że chciał przebimbać życie bez celu i nic po sobie nie pozostawić - czyli przyświecał mu szlachetny zamiar wyeliminowania swoich genów z puli genów ludzkości, za który możemy go tylko pochwalić! No, moglibyśmy, gdyby nie to, że ostatecznie zadaniu nie podołał... Ale gdyby skoczył, stałby się uosobieniem idei Nagrody Darwina. |
_________________
|
|
|
|
|
moshi_moshi
Szara Emonencja
Dołączyła: 19 Lis 2006 Skąd: Dąbrowa Górnicza Status: offline
Grupy: Alijenoty Fanklub Lacus Clyne WOM
|
Wysłany: 29-04-2009, 13:58
|
|
|
Tenshi ni Narumon! - obejrzałam jak na razie tylko dwa odcinki, ale... Nigdy nie sądziłam, że taka seria mnie zainteresuje. Jest tu wszystko: słodkie dziewczątka, aniołki, wampir, wiedźma, mnóstwo fanserwisu, roboty żywcem wzięte z Yattamana i na dodatek bohaterom zdarza się śpiewać. Bardzo fazowa rzecz, ale mimo wszystko na poziomie, te wszystkie biusty, bieliźniane dowcipy itp. jakoś nie przeszkadzają mi, po prostu idealnie wpasowują się w konwencję tego wielkiego szaleństwa. Nowszym seriom spod znaku ecchi zdecydowanie brak tego czegoś, w Tenshi ni Narumon! widać. że to wszystko jest tylko dodatkiem do fabuły, a nie próbuje ją zastąpić. Podsumowując, bardzo udany odmóżdżacz.
Princess Tutu - osiem odcinków za mną i jak byłam zachwycona, tak jestem, na dodatek z każdym kolejnym seansem bardziej. Muzyka *__________* Coś absolutnie zachwycającego, słuchanie tego to czysta przyjemność! Poza tym, oni się ruszają i nie przypominają przy tym kukiełek! Jestem zauroczona całością, od bohaterów, zwłaszcza Fakirem (tylko książę doprowadza mnie do szału...), przez intrygującą historię, animację, muzykę po klimat, jak z baśni braci Grimm. I tak naprawdę tylko jednego się boję, zakończenia. Wiem, że nie będzie takie jak bym sobie tego życzyła, ale z drugiej strony zdaję sobie sprawę, że pewnie będzie najlepsze ze wszystkich możliwych. |
_________________
|
|
|
|
|
Eire
Jeż płci żeńskiej
Dołączyła: 22 Lip 2007 Status: offline
Grupy: AntyWiP Melior Absque Chrisma
|
Wysłany: 29-04-2009, 15:28
|
|
|
Boys over flowers 1-3 -starsza brzydka siostra Ourana. Nie zawsze masz to szczęście, ze stypendium w szkole dla bogaczy jest przepustką do elyty. Prędzej szkolny watażka skopawszy cię na forum szkoły złoży dwuznaczną propozycję a miłe z pozoru koleżanki zabawią się nabijaniem z ciebie. Cała nadzieja w tym dziwnym przystojniaku.
(Tu mała dygresja-choc nie jestem milionerkom zdarzyło mi się kupić ciastko bo ładnie wyglądało).
Kreska-typowe lata 90 po naszemu brzydka- trochę slayersowato-clampowe postacie, tła szczątkowe, muzyka przygrywa. Oglądam ze względu na bohaterkę-Haruka to przy niej małe piwo. |
_________________ Per aspera ad astra, człowieku! |
|
|
|
|
Ysengrinn
Alan Tudyk Droid
Dołączył: 11 Maj 2003 Skąd: дикая охота Status: offline
Grupy: AntyWiP Tajna Loża Knujów WOM
|
Wysłany: 29-04-2009, 15:41
|
|
|
Cytat: | Kreska-typowe lata 90 po naszemu brzydka |
Mi ta kreska wydawała się brzydka nawet w czasach gdy nie znałem praktycznie nic późniejszego niż lata 90. |
_________________ I can survive in the vacuum of Space
|
|
|
|
|
Eire
Jeż płci żeńskiej
Dołączyła: 22 Lip 2007 Status: offline
Grupy: AntyWiP Melior Absque Chrisma
|
Wysłany: 29-04-2009, 15:58
|
|
|
Akurat mnie ze slayersami sie kojarzy, choć teraz czytam, ze nawet w czasach powstania uznana była za brzydką. Na szczęście nie jestem pod tym względem wielką estetką i mogę poudawać, ze naprawdę nie domyślam się jak rozwinie się akcja:) |
_________________ Per aspera ad astra, człowieku! |
|
|
|
|
Tywlyn
W ciemnym kąciku...
Dołączyła: 04 Lut 2009 Skąd: Warszawa Status: offline
|
Wysłany: 29-04-2009, 18:34
|
|
|
Nic dziwnego, że kreska wydaje się brzydka - powstała na podstawie mangi, która ma tak tragiczną kreskę, że był to jedyny tego przypadek, gdy chciałam poczucić czytanie po pierwszym rozdziale. Na szczęście wytrwałam i nie żałuję, bo to naprawdę bardzo przyjemna manga, w swojej kategorii (czyli shoujo niespecjalie oryginalnego, ale solidnego) jest jedną z najlepszych ;) Z anime pamiętam, że absolutnie zakochana byłam w opening'u - niesamowicie wpada w ucho i jeszcze ci tańczący bohaterowie...
Do tematu - z obecnie wychodzących - na bieżąco jedynie Sengoku Basara, które jest absolutnie, całkowicie bossskie :D Masa sympatycznych walk, wybuchy, ninja, smoki, katany i co tam jeszcze. I seiyuu... I Data Masamune i jego 'shit' z odcinka 2. I oczywiście... 'Yukimura! Oyakata - sama! Yukimura! Oyakata - sama!'. I świetny opening - bardzo rytmiczny i wpadający w ucho. A tańczący żołnierze nie wiedzieć czemu skojarzyli mi się z Hanazakari no Kimitachi E ;)
Miałam także oglądać Higashi no Eden, ale po namyśle stwierdziłam, że zostawię sobie te serię na 'po sesji'. Tego nie można oglądać w biegu...
Odłogiem leży Phantom. Zakochałam się w opening'u, miałam nawet dobre wrażenia po odcinku pierwszym, ale jakoś nie mogę odnaleźć w sobie chęci do sięgnięcia po następny odcinek. |
|
|
|
|
|
Easnadh
a wee fire
Dołączyła: 27 Cze 2008 Status: offline
Grupy: Alijenoty
|
Wysłany: 29-04-2009, 19:30
|
|
|
Mała dygresja ^^'
Tywlyn napisał/a: | Nic dziwnego, że kreska wydaje się brzydka - powstała na podstawie mangi, która ma tak tragiczną kreskę, że był to jedyny tego przypadek, gdy chciałam poczucić czytanie po pierwszym rozdziale. | Spróbuj rzucić okiem na mangę "Itazura na Kiss" - odpadniesz jeśli nie po zobaczeniu okładki, to pierwszej strony. Ja byłam twarda i przeczytałam kilka rozdziałów, żałuję. Jasny szlag, ładniej to nawet ja rysowałam w przedszkolu... Manga i anime "Hana Yori Dango" faktycznie za ładne nie są. Ale mangi "Itazura" nie pobiją, nawet wspólnymi siłami. |
_________________ ☾
I’m always right and you should listen to whatever I have to say
and never disagree, ever, EVER for the sake of your wolvlihood. |
|
|
|
|
Tywlyn
W ciemnym kąciku...
Dołączyła: 04 Lut 2009 Skąd: Warszawa Status: offline
|
Wysłany: 29-04-2009, 20:48
|
|
|
Dygresji ciąg dalszy...
Po przejrzeniu paru stron mogę przyznać Ci rację - zwłaszcza biorąc pod uwagę, że w Hana Yori Dango kreska się znacząco poprawia ;) Ale Itazury nigdy nie czytałam i czytać nie zamierzam - nigdzie nie spotkałam się z pochlebnymi opiniami - czy to manga, czy anime, a nawet drama.
Co nie zmienia faktu, że włosy Tsukasy mnie po prostu bolały. Mocno. |
|
|
|
|
|
Yumegari
Feministka szowiniska
Dołączyła: 05 Kwi 2003 Status: offline
|
Wysłany: 29-04-2009, 23:10
|
|
|
Tywlyn napisał/a: | Co nie zmienia faktu, że włosy Tsukasy mnie po prostu bolały. Mocno. |
To zrozumiałe, skoro jego fryzura nawet dla postaci miała być wieśniacka. Pewnie i wyglądałaby znośnie (w ramach konwencji), gdyby ich twarze nie były takie... takie... ech, brak mi słów. To miały być BIZONY! A zresztą, nie offtopujemy więcej. Seria jako taka była w porządku i to się liczy.
W temacie: postanowiłam zerknąć na One Outs, 22 odcinki, tyle na razie przetłumaczono. Mangowy oryginał jest autorstwa gościa od Liar Game, które jest fajne i przyjemne, ma antypatycznych bohaterów, którzy po paru tomach, o dziwo, robią się znośniejsi (nawet Nao! Byłam pewna, że gorszej głównej bohaterki nie można wymyślić, ale zaczęła ona ewoluować i teraz mam ochotę nią tylko mocno potrząsnąć, a nie udusić, jak na początku. To wyraźna poprawa) i mnóóóóstwo teksu, który trzeba uważnie czytać, żeby nadążać za tymi wszystkimi skomplikowanymi strategiami. One Outs jest prawie dokładnie takie samo, z tą różnicą, że jak dotąd pojawiła się tu tylko jedna postać kobieca (to i tak dobrze) i że główny bohater jest jeszcze bardziej omnipotentny i nieludzki. Przeszkadza mi tu niekiedy terminologia, bo na baseballu nie znam się ni w ząb, oraz niezwykle wkurzający Właściciel, który ze swoją rządzą pieniądza jest tak groteskowy, że aż nudny. Toua też jest nierealistyczny i trudny do polubienia (wyprani z emocji bohaterowie raczej mi nie podchodzą), ale na niego przynajmniej możemy liczyć, że wymyśli coś inteligentnego i znowu popisze się swoim geniuszem. Grafika jest zaskakująco porządnie zrobiona (w końcu to Madhouse), chociaż design, jak można się było spodziewać, jest brzydki. Muzyka w tle to takie granie bez polotu, za mam ogromną, szczerą awersję do openingu (ending zawsze przełączam, więc nawet nie wiem, jak on brzmi), za bardzo przypomina mi okropieństwa Linkin Parku i podobnych zespolików. Nic, wytrwam do końca, nie ogląda się źle. Trochę przewidywalne (Toua i tak zawsze zwycięża), przegadane i przedramatyzowane, ale ujdzie. Widziałam gorsze serie.
Zniecierpliwiłam się i obejrzałam wszystko, co dostępne z Glass Mask - jeszcze parę dni i skończę na rawach, opierając się na mandze. Tak jak przypuszczałam, robi się to jeszcze lepsze, kiedy trochę przyhamowano z angstem. Nie przekonałam się jeszcze ani do Masumiego, ani do Mayi, ale może ten pairing nie będzie takim niesamowitym failem, jak zakładałam na początku. I tak wolę Sakurakojiego. Moją absolutną faworytką pozostaje Ayumi, która dodatkowo umocniła się na tej pozycji po "Dwóch Księżniczkach", gdzie była bezbłędna.
A na koniec tylko krótka wzmianka: Eden of the East jest absolutnie fantastyczny. I tak zobaczyłabym go dla samego openingu, w końcu to Oasis, ale... proporcje akcji, tajemnic, romansu (w jakim by nie był stadium) i uroczego nic nie robienia są dokładnie takie jak lubię, grafika ładna, bohaterowie przesympatyczni... Nie chcę niczego więcej. |
_________________ Behind every great woman is a man checking out her ass
|
|
|
|
|
kokodin
evilest fangirl inside
Dołączył: 25 Paź 2007 Skąd: Nałeczów Status: offline
Grupy: Samotnia złośliwych Trolli
|
Wysłany: 30-04-2009, 00:14
|
|
|
Ja to już od tygodnia czekam na następny odcinek eden of the east. Opening świetny nie tylko muzycznie, ending też genialny. A w środku 2 muminkowate człowieczki z paszczkami sympatycznych hipci. To po prostu tak koliduje z głębią tematu że aż chce się to oglądać. Dodatkowo jak na razie każdy odcinek ma tę samą kreskę i jako że będzie ich chyba 11 to może i reszta zostanie podobnej jakości.
Tak z nudów przypomniałem sobie Potemayo i nadal kocham ten rozwlekły humor, rozmydlone kolory i ten chibi nastrój. Po prostu nie mogłem się po pracy od tego oderwać aż nie zasnąłem zaraz po napisach końcowych 10-tego odcinka. To jest przecudowne. Chociaż mogliby zrobić więcej Guchko. Młodzież niech mówi co chce o tym anime, mogą go nie doceniać za ten specyficzny wygląd i brak spektakularnej akcji. Jednak moim zdaniem jest ono dużo dokładniej zrobione od strony technicznej niż nie jeden nowy siekaniec i po prostu rozwala tym że wszystko trzyma się na swoim miejscu. Co j. c. shaft to J. C. Shaft niema dyskusji.
Dodatkowo po spotkaniu z negimą wpadłem na pomysł obejrzenia po raz setny paniponi dash aby porównać sobie humor i sprawdzić czy to nadal jest śmieszne. Teraz już wiem co moja nauczycielka miała na myśli mówiąc że "jak ma doła to sobie włącza szreka (po raz kolejny) i że to zawsze pomaga". Rzeczywiście są takie tytuły które niezależnie od ilości seansów niewiele tracą i zawsze rozbawią. W ppd nawet dubbing, typowy dla adv film z standardowym stadkiem lektorów, nie jest mi w stanie popsuć przyjemności. Mimo wszystko to jedyne anime w którym mogę znieść Hilary Hagg , Monice Rial i jeszcze kilka mocno wkurzających lektorów (sław amerykańskiego dubbingu anime) razem. |
_________________ kokodin pisze się zawsze z małej litery
Jeżeli mówił bym normalnie , nie było by sensu ze mną rozmawiać.
Miłośnik wszystkiego co czarne, zielone, żółte lub okrągłe.
Jeżeli to czytasz to się nudzisz.
|
|
|
|
|
Grisznak -Usunięty-
Gość
|
Wysłany: 30-04-2009, 11:43
|
|
|
Genji Monogatari 3 - jedno z tych anime, w których sekszą się non stop, a zobaczenie choćby kawałka cycka zakrawa na cud. Ciekawostka, nieprawdaż? Co w tym odcinku? Genji zostawił Rokuju na rzecz młodszej panny, co naturalnie wywołało pewne konsekwencje, mieliśmy nawet wątek nadprzyrodzony. Ładnie się to rozwija i tylko ten cholerny opening... |
|
|
|
|
|
Easnadh
a wee fire
Dołączyła: 27 Cze 2008 Status: offline
Grupy: Alijenoty
|
Wysłany: 01-05-2009, 20:01
|
|
|
Postanowiłam dzisiaj trochę nadrobić zaległości, zmęczyło mnie to, mam dość ._.'
Valkyria Chronicle 4
Nudy. Ale nieco fanserwiśne nudy, bo na dłużej (i z gołą klatą) pojawił się Faldio, którego polubiłam już w zeszłym odcinku. Ale i tak nudy. Łażenie po koszarach tam i z powrotem, pranie i sprzątanie. Trochę walki i ucieczka. I pokazanie kilku co ważniejszych ludzi z Imperium. Żeby nie było, że odcinek był fanserwiśny tylko dla płci żeńskiej, po stronie Imperium dużym biustem w opiętym uniformie machała srebrnowłosa Selvaria. Ja tam wolę Gregora. A, no, i nie można zapomnieć o Maksymilianie. Jest Imperatorem. I ma głos Lulusza. Mrrrry.
Może źle patrzyłam, ale przez te nudy jakoś tak mało absurdów w tym odcinku było. Albo po prostu nie rzuciły mi się w oczy.
Tears to Tiara 3-4
Odcinek trzeci zaczął się od debilizmu i niezłej fazy. "Ludzie plemienia Geal! Opuszczamy Erin i udajemy się do Albionu! Wpływy Imperium nie sięgnęły Albionu, w przeciwieństwie do Erinu!" Eee... Jak już się mniej więcej odnosimy do Celtów i tak dalej... A nie było czasem odwrotnie? ^^' Poza tym już w drugiej minucie odcinka Wielki Czarownik Nazywający Się Jak Alfabet naśmiał się starczym głosem... co bardziej brzmiało tak, jakby umierał właśnie na gruźlicę. Zaraz potem zrobiło się znacznie gorzej, jako że Okrutny I Straszny Demon (występujący gościnnie jako śpiewająca maskotka w programach dla dzieci; dzięki, JJ, to był świetny pomysł :D) został zaatakowany przez Półnagie Krzyczące Coś Płci Żeńskiej, to jest Morgan (imię zostało bezlitośnie skrócone przez tę idiotkę Riannon do "Mo-chan"). Która chciała z nim walczyć. Dlaczego? Bo tak. No i mamy komplet. Riannon jest idiotką, Arthur debilem, a Morgan niespełna rozumu. O dziwno, Arawn wykazał się odrobiną rozsądku i sam stwierdził, że to co robi i wygaduje ta dziewucha, kompletnie nie ma sensu. Chwilę później marszcząc czoło w wyrazie bezradności stwierdza, że Morgan i Arthur są idiotami. Kto wie, czy ten śmieszny demonik z krzaczastymi brwiami nie okaże się najinteligentniejszą postacią w serii?
Ogólnie odcinek był bardzo durny, aż się nie chce opisywać, jedna scena za to zasługuje na nagrodę - próba dezynfekcji ranki na ręce Arawna. Poprzez wsadzenie jej sobie do ust. Brawo, Morgan. Wrażenie, że tę dziewuchę, jak była mała, mamusia musiała parę razy upuścić na podłogę, pogłębia się w odcinku 4. Tak wkurzającej bohaterki dawno nie widziałam, jeśli w ciągu najbliższych góra 2-3 odcinków jakiś miłosierny żołnierz Imperium nie zatłucze Morgan, to mnie chyba szlag trafi. Poza tym mamy Avalon. I pieczone jabłka. I elfy, które są meido. I jakieś anioły, które nie dość, że zbudowały Avalon, to jeszcze stworzyły świat. Pojawia się też Okrągły Stół, tak na oko 5-osobowy. A potem zjawia się wrzeszczący gówniarz płci niewiadomej (chociaż na oko to chłopak, ale może też być płaska loli tomboy, Japończycy są dziwni), zwący się Epona. Tak, a jednak, po chwili okazało się, że to wrzaskliwe loli tomboy. Za tydzień prawdopodobnie będzie jeszcze gorzej, bo tytuł przyszłego odcinka to "Londinium", uhuh. Pojawi się też Taliesin, mam nadzieję, że to będzie znośna postać, bo design ma milusi.
A na koniec jeden wniosek - porównaniu do całego anime muzyka jest zadziwiająco dobra.
K-ON 5
Wreszcie! Wreszcie ktoś się wziął za te dziewuchy i pogonił do pracy! I wyrąbał prawdę w oczy, że Klub Muzyczny to nie Klub Picia Herbatki, Jedzenia Ciasteczek I Ogólnego Nic-Nie-Robienia.
Mam wrażenie, że poziom tego odcinka był ciut wyższy od poprzednich. Mniej moe (reprezentowanego głównie przez Mio), a w końcu trochę gry. Poza tym parę razy się nawet zaśmiałam. Poprzednie odcinki mnie nie rozśmieszyły. Przemiana sensei była dobra. Jej wzruszająca opowieść też, zwłaszcza ostatnie stadium stawania się coraz bardziej dziką i dziką. No, panowie twórcy, jesteście na dobrej drodze, mniej moe, więcej grania, a to anime się jeszcze naprostuje. A w przyszłym odcinku - festiwal. Zobaczymy.
Guin Saga 2-4
Ogólnie nie przepadam za takim typem fantasy. Za mięśniakami latającymi ino z kawałkiem materiału zawiązanym na biodrach. Za potworami, wielkimi małpami, rybami, tentaklami i cienistymi demonami. Wolę coś lżejszego i bardziej ironicznego, jak książki Pratchetta. Ale, o dziwno, to anime bardzo mi się podoba. Guin jest bardzo konkretnym i ciekawym bohaterem, jest w nim coś takiego, że wzbudza zaufanie. No i głęboki, ciepły głos Horiuchiego Kenyuu. No i Rinda - jako postać kobieca, a do tego w sumie dziecko, prezentuje się nadzwyczaj dobrze, widać, że ma w sobie królewską krew. Fabuła też jest interesująca i całkiem nieźle skonstruowana, jak na razie. Walki mi się podobały. Poza tym okazało się, że czarnowłosy książę żyje, mam nadzieję, że będzie go w przyszłości więcej. Jedynym zgrzytem jest Suni. Dlaczego przeważnie jest tak, że drużyna musi mieć jakąś maskotkę? Najczęściej małą, piszczącą i teoretycznie uroczą, bo główna bohaterka na jej widok się rozpływa? Suni nie jest urocza. Jest wkurzająca. Poza tym jest małpą. Nie cierpię małp, są obrzydliwe. Mogli ją zostawić w tej wodzie, żeby ją ten potwór zeżarł. |
_________________ ☾
I’m always right and you should listen to whatever I have to say
and never disagree, ever, EVER for the sake of your wolvlihood. |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików Możesz ściągać załączniki
|
Dodaj temat do Ulubionych
|
|
|
|