Ogłoszenie |
Forum archiwalne, nie można zakładać nowych kont.
|
Co w tej chwili oglądacie - edycja druga |
Wersja do druku |
Kouta90 

Dołączył: 26 Sie 2009 Status: offline
|
Wysłany: 12-09-2009, 16:14
|
|
|
hanbun no tsuki ga noboru sora
- Spoiler: pokaż / ukryj
- Bardzo fajne anime, choć tylko 6 odcinków ale na prawde poruszające. Anime kończy się happy endem, co mnie bardzo cieszy, fabuła jest bardzo fajnie skonstruowana. Nie da sie tego tak opisać (tak jak sie o tym myśli) ;-[ To trzeba zobaczyć na własne oczy. Polecam i Pozdrawiam
|
_________________ MY ANIME LIST |
|
|
|
 |
Easnadh 
a wee fire

Dołączyła: 27 Cze 2008 Status: offline
Grupy: Alijenoty
|
Wysłany: 13-09-2009, 09:46
|
|
|
Miałam wczoraj napisać, ale forum odmówiło współpracy, więc dzisiaj wklejam wczorajsze wrażenia, coby się nie zmarnowało...
Tears to Tiara 23
Odcinek 23 TtT sponsorują literki A jak absolutny brak celu, absolutny brak sensu, i absurd; B jak biedronki i bar do którego poszły się urżnąć nieobecni Cel i Sens, a i do którego ja sama mam ochotę iść, by Zapomnieć; oraz D jak debili od groma, i doprawdy do dupy z tym wszystkim.
Trwa walka. Znaczy się, tak po prawdzie, to nawet nie wiem, z kim oni się leją. Wszystko jedno. Z kimś, kto pewnie służy tylko po to, żeby się z nim lać.
- Spoiler: pokaż / ukryj
- W każdym bądź razie wojownicy ludu Gael pokonują wrogów bez problemu, a olbrzymy rozwalają bramę, czy co to tam było. Gdy przychodzi jednak do sforsowania bramy prowadzącej do białej wieży sięgającej niebios, pojawia się problem. Z pewnością nie będzie to łatwe, żadne "powiedz przyjacielu i wejdź" nie pomoże. Bo gdy nieco mechanicznym krokiem podchodzi do niej olbrzym z wielgaśnym młotem (swoją drogą, dlaczego olbrzymy zawsze muszą poruszać się niezgrabnie? To dyskryminacja. Ja rozumiem, że w środku miasta mogłoby im być nieporęcznie, ale na otwartej przestrzeni, pustkowiu? No niby są wielcy, ale czy to musi oznaczać niezgrabność? Są wielcy tylko w stosunku do ludzi. My jesteśmy wielcy w stosunku do, powiedzmy, biedronek. Czy według biedronek poruszamy się niezgrabnie?)... Pogubiłam się w tych filozoficznych rozważaniach. No więc podchodzi olbrzym do bramy, a brama wytwarza barierę i olbrzymem sruuuuu! do tyłu. Ale Arawn oczywiście ma na to jakąś radę.
- Artur, wyciągnij z pochwy miecz! - powiada.
- Dyrnwyn? - zdziwił się niepomiernie Artur, patrząc na przyjaciela ze swoim zwykłym debilnym wyrazem twarzy. (Najwidoczniej Wiedza, którą chciał i niby miał osiągnąć w poprzednim odcinku jeszcze do niego nie dotarła.)
- Nie, k***a, Durandala, debilu - westchnęła Easnadh w odruchu rozpaczy. - A co masz przy pasie? Wiosło?
No tak.... Okazuje się, że może to nie była zagadka tolkienowska, ale działała mniej więcej w tym stylu. Tyle że zaklęcie powinno brzmieć: "O, Dyrnwynie, użycz mi siły swej! Otwórz bramę do prawdy, oj dana dana hej!". Miecz Artura się zaświecił, niczym miecze Wolnych Ciutludzi w obecności prawników, brama też się zaświeciła i otworzyła. Yeah! Okej, i chwała bogom, że akurat w tym miejscu zrobiłam "stop", bo miałam możliwość zauważenia niezwykle wzruszającego i uroczego szczegółu po prawej stronie ekranu - otóż jeden olbrzym pocieszająco obejmował półleżącego drugiego olbrzyma (tego, który dostał wpiernicz od bramy). Słiiit.
W środku wieży jest ładnie. I gorąco. Aż powietrze faluje. Co przy moim aktualnym bólu głowy nie jest dobrym pomysłem, bo od falowania ekranu zrobiło mi się niedobrze. Ciepło wydzielane jest przez wielki lśniący obelisk, taki jak te, które mieliśmy okazję widzieć w urywku Wielkiej Wojny w poprzednim odcinku. Wszyscy dostają ataku paniki na jego widok, a ja nie wiem czemu. Albo coś przegapiłam, albo znowu czegoś nie wytłumaczyli. Celtowie podchodzą do obelisku, a tymczasem lawa go otaczająca zaczyna się podnosić i prawie zalewać biedne ludziki. Twórcy oczywiście nie mogli się powstrzymać, by z tej okazji nie zaserwować nam zwyczajowego komentarza Riannon: "Nii-sama!". Oh joy, dziękuję wam bardzo, czekałam na to, tak jakoś smutno mi było i czegoś brakowało... I nagle - wielki WTF! Gdy lawa jest już tuż tuż, pojawiają się kolumny światła, zamieniają Arawna i resztę bandy w świecące zielone kuleczki i gdzieś teleportują. Okej, a co z resztą wojowników? Bo ich to już nawet nie widać, a lawa jest wszędzie. Albo twórcy mieli nagły atak sklerozy, albo biedacy się usmażyli, a nam tego miłosiernie nie pokazano (a szkoda, fajnie mogłoby być). No, nieważne. W efekcie naszych bohaterów rozdzieliło: Arawn, Riannon, Artur i Ogam tworzą jedną grupkę, która spokojnie idzie sobie w górę wieży, aby zrealizować Cel; Morgan i Lidia tworzą drugą grupkę, idą sobie spokojnie korytarzykiem, a tu nagle jak pierun nie trzaśnie! I jeszcze raz! I jeszcze! Zawzięty skurczybyk, ściga biedne dziewoje. Dziewczęta chronią się w jakiejś ciemnej komnacie, a tu nagle w ciemności rozlega się złośliwy chichot starego niezwykle zboczonego zbola. A tu niespodzianka - to nie zbol, tylko jakiś ważniak z Londinium, ubrany jak pajac, co prawda. I piskliwym głosikiem mamrocze coś o "żądnym krwi polu bitwy ciemności". Miało to pewnie brzmieć cool i w ogóle. Brzmi durnie. Nic dziwnego, bo w ogóle cała sytuacja jest durna, mózg mi wysiadł. Nie będę więc dalej o niej pisać, bo naprawdę mi się nie chce. Limit debilizmów, jakie mogę znieść, został wyczerpany, a to dopiero połowa odcinka. Przedstawicielkami ostatniej, trzeciej grupki są oczywiście Rathty i Llyr. A one z kolei trafiają do wytwórni golemów i innych pierdół, znaczy się - do miejsca, gdzie znajduje się Kocioł Odrodzenia (a Dagda pewnie teraz siedzi sobie w zaświatach i tupie wkurzony nogą, że mu do kotła takich różnych śmieci nawrzucali). Elfki postanawiają go zniszczyć, żeby nie powtarzać nieszczęść z przeszłości. Szlachetnie, ale jak dla mnie to durny pomysł. Jak nic, wysadzi ich w powietrze. I będzie spokój.
Ale tymczasem wracamy do grupki nr 1: otóż spotykają oni Drwca. Tego grubasa z pierwszego odcinka, który przywołał Arawna. Jest teraz co prawda trupem, ale niezwykle żywotnym trupem (jakiś oksymoron mi wyszedł), a oczka błyszczą mu się na czerwono. I zapowiada, że będzie z nimi walczył. Grubas coś tam wrzeszczy o nowych mocach, a robi to tak zuowieszczym, gardłowym i zachrypniętym głosem, że mam ochotę za niego odchrząknąć. Po przydługawym nieco pieprzeniu głupot przez obie strony, Drwc aktywuje obelisk. A mnie trafia szlag. Mam dość. Naprawdę, szczerze mam dość. Bo już serio nie mam zielonego pojęcia, co się dzieje. Co rusz zza rogu kompletnie absurdalnie wyskakuje jakiś nowy Zuy Charakter, a każdy ma jakiś swój absurdalny cel. W tym odcinku najpierw był ten pajac z Londinium, teraz Grubas. Sam zaś Arawn i reszta od pierwszego odcinka biegają po ekranie i walczą z kim popadnie, ale celu żadnego w tym nie widzę. Ja rozumiem, że to dobrze, jeśli anime jest wielowątkowe. Ale na tym etapie to już nie jest wielowątkowość, to zwyczajny burdel. Naprawdę, jedyne, czego w tej chwili pragnę, to 1 Cel, 1 Główny Zuy i 1 butelka czegoś mocniejszego, bo tego się nie da oglądać na trzeźwo, trzeba mieć zamroczony umysł.
Dobra, jeszcze 6 minut i koniec, no więc: Arawn i Ogam idą zniszczyć obelisk, a Artur i Riannon postanawiają pokonać Grubasa, bo to rodzinna sprawa w sumie, dalej mu nie przebaczyli tego szantażu z pierwszego odcinka. Ale Grubas jest sprytny - jako że zna prawdziwe imię Riannon, rzuca zaklęcie, aby Riannon odczuwała jego ból. I tym samym gdy Artur go ciacha, to Riannon wrzeszczy z bólu. Och, cóż za Trauma. Zaraz pewnie zaczną się Wątpliwości. Ale zanim zdążyły się na dobre zacząć, Riannon padła. Serio. Tak o, ni z tego, ni z owego. Nie żeby mnie to zmartwiło, przeciwnie, uśmiechnęłam się od ucha do ucha. Ale nie, nie można mieć nadziei - Riannon pewnie żyje. Tyle że akurat ma wizję. Spotyka swoje ukryte "ja", znaczy się Primulę, czyli tę dzieweczkę z openingu. Primula prawi jej o mocy ukrytej w Riannon, ale biedna dziewczyna nie może sobie przypomnieć, a to dlatego, że, jak twierdzi Primula, się tej mocy boi. Zdaje się, że Freud nazwał to fachowo wyparciem. W każdym bądź razie moc ta może uratować wszystkich, tak więc, smęci nadal Primula, nie porzucaj nadziei, nigdy. I tym natchnionym akcentem kończy się wizja. A potem dostajemy tradycyjne "Nii-sama". Już mnie to nawet nie rusza, znużonam. A w Riannon obudził się duch celtyckiego wojownika; ona i brat wpatrują się w Grubasa z wyrazem twarzy, który wyraźnie mówi: "A teraz dostaniesz wpierdziel! I to taki, że będziesz sikał nosem!". Na co Grubas odpowiada szyderczym, zuowieszczym śmiechem. Trzeba w końcu trzymać się konwencji.
Załóżmy, że wytrzymam do końca. I że będę w stanie napisać potem w miarę obiektywną recenzję, bo anime ma też swoje nieliczne dobre strony. Załóżmy. Pozytywne myślenie, pozytywne myślenie... |
_________________ ☾
I’m always right and you should listen to whatever I have to say
and never disagree, ever, EVER for the sake of your wolvlihood.
Ostatnio zmieniony przez Easnadh dnia 13-09-2009, 10:37, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
 |
JJ 
po prostu bisz

Dołączył: 27 Sie 2008 Skąd: Zewsząd Status: offline
Grupy: Alijenoty Fanklub Lacus Clyne
|
Wysłany: 13-09-2009, 13:37
|
|
|
Kwik. Pragnę zaznaczyć, iż podczas czytania posta o TtT jak zwykle wielokrotnie zeszłem. Tak trzymać, Eaś!
Tokyo Magnitude dziesiąte - przez cały odcinek myślałem tylko: Yuuki, do jasnej, weźże
- Spoiler: pokaż / ukryj
- zdechnij
jak mężczyzna! I zachowuj się, jak na
- Spoiler: pokaż / ukryj
- trupa
przystało. Bez sensu rozciągnęli ten wątek, podpisuje się pod postem Fuma.
Suzumiya Haruhi no Yao... ekhm, Yuutsu, nowe odcinki. Endless eight skutecznie odstraszył mnie od nowej serii, dopiero teraz obejrzałem całe Sighs of Haruhi Suzumiya, konkluzja nasuwa się jedna. Koizumi jest gejem. To już przestał być spisek yaoistek, ewentualnie małe fanserwiśne smaczki dla tychże, on ewidentnie podrywa Kyona! To jest przerażające, że wcześniej niczego takiego nie zauważałem. Jezu, Alijenotki mnie spaczyły. |
_________________
 |
|
|
|
 |
Easnadh 
a wee fire

Dołączyła: 27 Cze 2008 Status: offline
Grupy: Alijenoty
|
Wysłany: 13-09-2009, 16:36
|
|
|
O, a ja myślałam, że taka nieczuła jestem, bo mnie ten 9 odcinek Tokyo Magnitude strasznie zirytował, a tu i Fum, i JJ też mieli takie wrażenia. To dobrze. Bo, na litość boską, duża część ludzi (w tym ja) domyśliła się już wszystkiego oglądając 7 odcinek; 8 jeszcze jakoś przeżyłam (zresztą watek z Hiną-chan był wzruszający, znowu się poryczałam), ale miałam nadzieję, że wszystko się wyjaśni na początku 9, a potem będzie jakiś rozwój akcji, reakacja Mirai czy coś. A tu nie, cały 9 odcinek smęcenia i biegania tam i z powrotem, a na końcu cliffhanger. Och jej, jaki szok. Straszne. A żeby was tak pokręciło.
- Spoiler: pokaż / ukryj
- Jedyne, co mnie zdziwiło w tym odcinku to to, że źle obstawiłam, który sen Mirai był snem, a który był prawdą. Bardziej rzeczywisty wydał mi się ten drugi, bo ten pierwszy był przerażający i taki trochę nierzeczywisty. A tu niespodzianka, na odwrót.
A tak w ogóle miło, że się moje posty o TtT podobają :D Chociaż, wbrew pozorom, oglądanie tego wcale takie zabawne nie jest, a z przerwami na notatki to ponad godzina wyjęta z życiorysu -__-' |
_________________ ☾
I’m always right and you should listen to whatever I have to say
and never disagree, ever, EVER for the sake of your wolvlihood. |
|
|
|
 |
Ysengrinn 
Alan Tudyk Droid

Dołączył: 11 Maj 2003 Skąd: дикая охота Status: offline
Grupy: AntyWiP Tajna Loża Knujów WOM
|
Wysłany: 13-09-2009, 17:13
|
|
|
Avatar* - cholernie dobra seria, zwłaszcza graficznie. Wyraźnie widać, że nie oszczędzano na animacji - żadnego lazy animation, żadnych deformacji kreski przy szybkiej walce, choreografia walk o jakiej w większość anime może pomarzyć. Fabuła jest... Epicka, tylko tak można ją określić. Cały świat przedstawiony rozbudowany i logicznie skonstruowany. Postacie świetne - ok, w co drugim odcinku mam ochotę udusić Zuko za przeraźliwy fatalizm i Aanga za ADHD, ale nie zmienia to faktu, że obydwaj są sprawnie skonstruowani.
Słowem - gdyby nie typowo okcydentalna paranoidalna hipokryzja, nie pozwalająca pokazać choćby kropli krwi, to seria byłaby naprawdę świetna.
Cytat: | Pragnę zaznaczyć, iż podczas czytania posta o TtT jak zwykle wielokrotnie zeszłem. |
CO zrobiłeś, Edwardzie? Ale zaiste, TtT wyzwala w Easiu niezmierzone pokłady sarkazmu i poetyki.
* Tak, to nie jest anime, kulaj dropsa. |
_________________ I can survive in the vacuum of Space
 |
|
|
|
 |
Velg 

Dołączył: 05 Paź 2008 Status: offline
Grupy: Tajna Loża Knujów
|
Wysłany: 13-09-2009, 17:56
|
|
|
Easnadh napisał/a: | I tym natchnionym akcentem kończy się wizja. A potem dostajemy tradycyjne "Nii-sama". Już mnie to nawet nie rusza, znużonam. A w Riannon obudził się duch celtyckiego wojownika; ona i brat wpatrują się w Grubasa z wyrazem twarzy, który wyraźnie mówi: "A teraz dostaniesz wpierdziel! I to taki, że będziesz sikał nosem!". Na co Grubas odpowiada szyderczym, zuowieszczym śmiechem. Trzeba w końcu trzymać się konwencji. |
Ja od siebie tylko dodam, że patrząc na fakt, że w scenie zaraz po odzyskaniu przytomności przez siostrę, Artur ją obejmował... To Drwc zapewne przez cały jej "blackoutu" raczył bezczynnego Gala "zuowieszczą przemową o swoich nowych mocach" ;) |
_________________
 |
|
|
|
 |
JJ 
po prostu bisz

Dołączył: 27 Sie 2008 Skąd: Zewsząd Status: offline
Grupy: Alijenoty Fanklub Lacus Clyne
|
Wysłany: 13-09-2009, 18:08
|
|
|
Ysengrinn napisał/a: | CO zrobiłeś, Edwardzie? |
Zeszłem, ómarłem, etc. Nie powinienem?
Anyways, dogoniłem Canaan. Jejku jej, jakie to głupie. Jakie przewidywalne i wykastrowane z napięcia. Pary starczyło na góra pięć odcinków, teraz - równia pochyła i staczamy się w dół. W najnowszym epku - angst (z ładną panią w roli głównej, ale niestety, kompletną idiotką - jak ona mogła nie przewidzieć TEGO, tego co każdy widz przewidział już na początku odcinka? No i ma za swoje, teraz dostała Thraumę). I parę oczywistych tajemnic, szkoda że rozgryźliśmy je już w pierwszych minutach serii. I mrożonka (z głównej bohaterki). Nudne, jak na film akcji. I praktycznie zero akcji. Już nawet nie wiem, czy toto można nazwać sensacją, zamiast tego można by dać nowy tag obietnice bez pokrycia: praktycznie całość opiera się na udawaniu, że w następnych odcinkach będzie jakaś intryga albo przynajmniej fajna strzelanina . Ni mo. I nie bedzie. A ocena końcowa spada w dół, punkt po punkciku...
I wiem, że refleks mam niesamowity, ale sezon letni jest zuy. W Bakemonogatari sens poszedł się kochać w krzaki na rzecz ogólnej fanserwiśności i z fajnego miksu komedii z tajemnicą zrobił się kolejny harem z cyklu Spełniamy Mokre Sny Otaku (dobiła mnie lesbijka pragnąca się oddać głównemu bohaterowi), Umineko doszczętnie skopano, Tokyo Magnitude jest tak wzruszające, że idę spać, bo nic mnie to nie obchodzi, a Canaan - patrz wyżej. Bu. |
_________________
 |
|
|
|
 |
Morg 

Dołączył: 15 Wrz 2008 Skąd: SKW Status: offline
Grupy: AntyWiP Fanklub Lacus Clyne Tajna Loża Knujów
|
Wysłany: 13-09-2009, 18:34
|
|
|
Kemono no Souja Erin nadrobione do odcinka 16. Ogólnie mam wrażenie, że seria leci trochę zbyt powoli - za bardzo mi to nie przeszkadza, ale tak naprawdę nie mam pojęcia czego mogę spodziewać się dalej - zwyczajnej opowieści o życiu Erin, wątków politycznych, czy Wielki Jenot wie czego jeszcze. Niemniej jak do tej pory ogląda się to całkiem przyjemnie, co jest dużą zaletą, tym większą, że niewiele rzeczy w obecnym sezonie jest ciekawych.
JJ napisał/a: | Zszedłem, ómarłem, etc. |
Fix'd (chyba, że połowicznie zmieniłeś płeć). |
_________________ Świadka w sądzie należy znienacka pałą przez łeb zdzielić, od czego ów zdziwiony wielce, a i do zeznań skłonniejszy bywa. |
|
|
|
 |
fm 
Okularnik

Dołączył: 12 Mar 2007 Status: offline
Grupy: Alijenoty
|
Wysłany: 13-09-2009, 18:37
|
|
|
Też nadgoniłem wczoraj Canaan, ale 10-ty odcinek przyprawił mnie o opad łapek i uniemożliwił na pewien czas pisanie. Tak więc teraz ja z kolei podpisuję się pod postem JJ-a. Tym razem każda decyzja była podejmowana w celu zwiększenia ogólnego poziomu angstu.
- Spoiler: pokaż / ukryj
- Najpierw brak zdrowego rozsądku ze strony pani Broni Sonicznej, ale jej ukochany też był niezły. Dał się złapać nie wiadomo komu, a później uparł się, że chce usłyszeć n razy "Kocham cię." Jakoś nie pomyślał, że widok wybuchającej głowy ukochanego nie wpływa najlepiej na zdrowie psychiczne. A na końcu jeszcze Maria i Yun Yun w roli wisieńki na torcie. "To że zostawili nas w samochodzie to jakaś pomyłka, bo przecież jesteśmy takie przydatne. Chodźmy im pomóc." Jasne. One niestety raczej nie zginą, lecz pomarzyć zawsze można.
|
_________________ Kryska: Weaponized diplomacy was successful!
 |
|
|
|
 |
Easnadh 
a wee fire

Dołączyła: 27 Cze 2008 Status: offline
Grupy: Alijenoty
|
Wysłany: 13-09-2009, 18:53
|
|
|
JJ napisał/a: | W najnowszym epku - angst (z ładną panią w roli głównej, ale niestety, kompletną idiotką - jak ona mogła nie przewidzieć TEGO, tego co każdy widz przewidział już na początku odcinka? No i ma za swoje, teraz dostała Thraumę). | Wiesz, ja jednak sądzę, że to, że Hakko nie domyśliła się tego, czego domyślił się każdy, jest cechą jej charakteru. Bo ona taka jest, uczuciowa i niezbyt, no, mądra. Ale urocza i śliczna, nie potrafię jej nie lubić.
A odnośnie 11 odcinka CANAAN - ja wiem, że to anime nie ma fabuły. I że od kilku odcinków to jest po prostu dom wariatów, ale tym razem przesadzili.
- Spoiler: pokaż / ukryj
- Naprawdę guzik mnie obchodzą te machlojki polityczne, które są na poziomie Okane ga Nai. Ale reszta... Cała ta akcja z Liang była po prostu obrzydliwa. Niesmaczna. Dobrze, że ją w końcu utłukli, ale co się nacierpiałam patrząc na nią, to moje. I serio mam dość świrów wyjących "More pain! Mooooore pain! Hurt me mooooore!!!". W przypadku Mitsuhide z Basary to było zabawne. W przypadku Liang było obrzydliwe. I jeszcze ta scena z krwią wypływającą jej z ust i przedśmiertnym stękaniem. Plus jeszcze ta obrzydliwa, obejmująca ją łysiejącą na skroniach wycieraczka do butów płci męskiej. Wytatuuj se jej popiersie mówiące "I LOVE YOU" na czole, ty niedorobie! Na tyłku też możesz, daję ci błogosławieństwo.
Ale co naprawdę mam za złe twórcom, to schrzanienie pairingu Hakko/Santana. Ja bardzo lubiłam tę parę. Była jakaś taka... Miała coś w sobie. Pewne niedomówienie, tragedię, ale też ciepło. A tu, proszę bardzo, twórcy zaserwowali nam ni mniej, ni więcej, tylko nekrofilię. No żeby to jasny szlag trafił i <długa litania niecenzuralnych słów>. Dziękuję wam, cholerne pijawki i idioci. Tak, tego mi brakowało, o tym marzyłam. Bo jeszcze nie udało mi się natrafić na mangę/anime z nekrofilią. Teraz już chyba mam komplet. Ja rozumiem, kobieta dostała straszliwej Traumy, ale... no... jakieś granice powinny być. Może to miało według twórców pokazać jej rozpacz oraz nieubłagany paradoks życia, Fatum, że o miłości może szeptać kochankowi do ucha tylko wtedy, gdy ów delikwent nie żyje, ale, kurde, oznajmiam wszem i wobec: NIE WYSZŁO WAM. Udało wam się tylko mnie wnerwić, i to bardzo. A żeby wam flaki wygniły i d*pą wyszły, że zacytuję klasyka.
No, wyżyłam się. |
_________________ ☾
I’m always right and you should listen to whatever I have to say
and never disagree, ever, EVER for the sake of your wolvlihood. |
|
|
|
 |
JJ 
po prostu bisz

Dołączył: 27 Sie 2008 Skąd: Zewsząd Status: offline
Grupy: Alijenoty Fanklub Lacus Clyne
|
Wysłany: 13-09-2009, 19:14
|
|
|
Morg napisał/a: | chyba, że połowicznie zmieniłeś płeć |
Ups, wydało się ^^' Morg, moje ty włochate kochanie, ja chyba lepiej wiem, czy zeszłem czy zszedłem?
Fum,
fm napisał/a: | . Tym razem każda decyzja była podejmowana w celu zwiększenia ogólnego poziomu angstu. |
W sumie nie tylko tym razem. Od paru odcinków bohaterowie zachowują się okropnie irracjonalnie, tylko po to, żeby popchnąć historię w stronę zangstowanego dramaciku. To jest wręcz podręcznikowy przykład tego, jak nie powinno się robić postaci - w tym momencie jedyną sensowną pozostał chyba taksówkarz. Ale i jego kij wie, może okaże się, że tak naprawdę on też jest ze wszystkim powiązany i miał trudne dzieciństwo.
Phantom, odcinek 19. Fragmenty. Ta seria jest tak fascynująco niezajmująca, kompletnie nie obchodzi mnie kto, kogo, kiedy, gdzie i za co. Jest jakiś angst i jakieś strzelaniny, a ja przewijam kolejny odcinek, bo jak już 18 obejrzałem to głupio by było nie kończyć. Ale pomysłem absolutnie genialnym było wetknięcie do tego takich epizodów jak ten, powtórek, trwających praktycznie cały odcinek z wyjątkiem końcówki. No i jest zwrot akcji, bo jak się myślało że nudniej być nie może, to się okazuje, że jednak jest. Coś straciłem jeśli po minucie przewinąłem do końca? |
_________________
 |
|
|
|
 |
Shizuku 
Trochę poza sobą

Dołączyła: 15 Lis 2006 Skąd: Z pogranicza światów Status: offline
Grupy: Melior Absque Chrisma
|
Wysłany: 13-09-2009, 21:51
|
|
|
Eureka Seven 1-5
O anime słyszalam wiele pochlebnych opini, więc nie mogłam opanować się, by nie spróbować. Narazie jestem mocno zawiedziona. Graficzka może i ładna, bohaterowie też nienajgorsi, choć mogliby być lepsi, tylko jakoś tak... nudno? Nie wiem, anime jakoś w ogóle mnie nie wciąga. Obejrzę całość, tylko jak nie będzie jakiegoś zwrotu akcji, to może to trochę mi zająć.
Paranoia Agent 1-5
Baaaaardzo mi się spodobało. Już dawno przymierzałam się do tej serii i w końcu wpadła w moje łapki. Spodziewałam się dość schematycznej serii, a tu spotkało mnie spore zaskoczenie. Nie znam specjalnie Satoshi Kona, ale facet rzeczywiście ma schizujące filmy. Mam nadzieję, że z ostatnim odcinkiem wszystko stanie się jasne, bo narazie nieco się gubięxD I od teraz uwielbiam dźwięk rolek, zakochałam się wręcz ;P |
_________________
 |
|
|
|
 |
Kouta90 

Dołączył: 26 Sie 2009 Status: offline
|
Wysłany: 14-09-2009, 18:07
|
|
|
Requiem For The Phantom 24 Raw już wyszedł ale póki co Inferno nie dało jeszcze w neta tłumaczenia, ktoś coś wie na ten temat bo normalnie w niedziele zawsze były ? |
_________________ MY ANIME LIST |
|
|
|
 |
gambitemma 

Dołączył: 20 Maj 2009 Status: offline
|
Wysłany: 14-09-2009, 20:10
|
|
|
Obecnie oglądam Eureka Seven jak narazie 5 odcinków za mną odcinek za odcinkiem robi sie ciekawsze, Erementar Gerad (bardzo fajne) oraz Darker Than Black dopiero dwa odcinki zobaczyłem. |
_________________
 |
|
|
|
 |
JJ 
po prostu bisz

Dołączył: 27 Sie 2008 Skąd: Zewsząd Status: offline
Grupy: Alijenoty Fanklub Lacus Clyne
|
Wysłany: 14-09-2009, 20:27
|
|
|
Zmęczyłem jedenastą Canaan, na której tak się Eaś wyżywała i... nic. Zero emocji. Jak ktoś wrażliwy jest, to niektóre motywy mogą go obrzydzić, bo najwidoczniej twórcy stwierdzili że taki zwyczajny bieliźniany fanserwis (Chinka od poprzedniego odcinka lata bez ubrania...) im nie wystarczy i nawrzucali sporo sado-maso, a deser doprawili nekrofilią, miks naprawdę uroczy. To nie jest nawet niesmaczne, to jest po prostu głupie, jak but, jak klapek, ewentualnie kalosz.
A Alphard zgrillowała mrożonkę. Smutne. |
_________________
 |
|
|
|
 |
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików Możesz ściągać załączniki
|
Dodaj temat do Ulubionych
|
|
|
|