Ogłoszenie |
Forum archiwalne, nie można zakładać nowych kont.
|
Co w tej chwili oglądacie - edycja druga |
Wersja do druku |
wa-totem 
┐( ̄ー ̄)┌

Dołączył: 03 Mar 2005 Status: offline
Grupy: Fanklub Lacus Clyne WIP
|
Wysłany: 14-12-2009, 22:47
|
|
|
Przedostatnie Nyan-koi.
Grrr, akurat TEN pairing mi nie pasuje >___> no ale cóż, każda haremetka ma swoje 5 minut XD
Za to na koniec był cukierek:
Kfiiik?! |
_________________ 笑い男: 歌、酒、女の子 DRM: terror talibów kapitalizmu
 |
|
|
|
 |
demiCanadian 
Analogia stosowana.

Dołączył: 22 Sty 2009 Status: offline
|
Wysłany: 14-12-2009, 23:10
|
|
|
Kara no Kyoukai 7 - niestety ostatnia część serii nie sprawiła, że na myśl o niej ciarki przechodzić mi będą po plecach. Nie nudziłem się, zabrakło jednak tej iskierki, która sprawia że romans Shiki i Kokuto jest jednym z niewielu które do mnie przemawiały. A niby scen w których nic razem nie robili było więcej niż zwykle... |
_________________ Kolorowe groszki. |
|
|
|
 |
kokodin 
evilest fangirl inside

Dołączył: 25 Paź 2007 Skąd: Nałeczów Status: offline
Grupy: Samotnia złośliwych Trolli
|
Wysłany: 15-12-2009, 00:45
|
|
|
wa-totem, zawsze na koniec był cukierek tylko akurat tym razem nie był szkaradny :P |
|
|
|
|
 |
JJ 
po prostu bisz

Dołączył: 27 Sie 2008 Skąd: Zewsząd Status: offline
Grupy: Alijenoty Fanklub Lacus Clyne
|
Wysłany: 15-12-2009, 19:15
|
|
|
Aoi Bungaku 9 i 10, czyli Hashire Melos.
...
...no i wiem już, dalczego Mafuyu w Seitokai no Ichizon nazwała to klasyką BL. Angstujący uke-pisarz i seme, który Odszedł W Siną Dal... Całkiem ładne to było, jedyne, do czego mogę się przyczepić to te śmieszne sceny pisania, żywcem wyjęte z Death Note. Tam były przynajmniej zabawne, tu psują klimat. |
_________________
 |
|
|
|
 |
kokodin 
evilest fangirl inside

Dołączył: 25 Paź 2007 Skąd: Nałeczów Status: offline
Grupy: Samotnia złośliwych Trolli
|
Wysłany: 15-12-2009, 21:12
|
|
|
U mnie zawitał 11-sty inujan finalny. To było szybsze niż przypuszczałem.
- Spoiler: pokaż / ukryj
- No i mamy kolejnego zbuntowanego potwora z pierwszego wylęgu z głowy. Co prawda Kanna była bardzo skryta i posłuszna, jednak kawałeczek jej osoby pragną pomścić Kagurę. Co za ironia. Ktoś już kiedyś pisał że bezuczuciowe postaci też mają uczucia. Spodziewałem się troszke myślenia i jakiegoś planu lub treningu, ale nie. Inujan był na gigancie, poniosło go, naładował miecz na tyle żeby nie zwariować. I w końcu doprowadził lodowego golema jak i Kanne do samozagłady. Tetsaiga się zgoiła i problem z głowy. Z tym że nasz Mastermaind zła powiedział, tak dobrze to niema i zdetonował Kannę w nadziei że kogoś przy tym zabije. Ale nie, sama Kanna pogoiła towarzystwo i w ostatnich momentach życia przekazała Kogome tajemnice klejnotu, czyli w zasadzie gotowy sposób zabicia Naraku. Co za ironia jeszcze raz to powtórzę.
Tak czy siak do końca coraz bliżej.
Oprócz tego Nana. Ot akurat miałem nastrój. Przez dwa dni no może 3 dotarłem do 42 odcinka. Najśmieszniejsze jest to że po poprzednim przeczytaniu mangi zaczynam zauważać drobne niuanse, których wcześniej nie miałem jak. Np "dwie Reiry" i która jest która.
Ale Nadal nie rozumiem jak tak dobre anime może być takie brzydkie :P pomijając już fakt świetnej muzyki. Ta konstrukcja listu-dialogu mnie po prostu tak trzyma przed ekranem, że zaraz sam zacznę świecić :P |
|
|
|
|
 |
Piotrek 
Nikt niezwykły

Dołączył: 26 Gru 2008 Status: offline
Grupy: Fanklub Lacus Clyne
|
Wysłany: 18-12-2009, 09:35
|
|
|
Nyan Koi ep12 - no i koniec. To zakończenie nie było jakieś wybitne, jednak pasowało do tej serii. Co więcej, pachnie drugim sezonem, bo i zakończenie zostawiło nierozwiązane sprawy, jak również część po endingu może to potwierdzać.
Anime dostaje ode mnie 7+/10, całkiem przyjemna komedia romantyczna z tego wyszła, wnosząca nieco świeżości. |
|
|
|
|
 |
Talantea 
Seksowna laleczka

Dołączyła: 16 Gru 2009 Status: offline
|
Wysłany: 18-12-2009, 10:04
|
|
|
Fairy Tail i Kimi no Todoke jak tylko dodadza nowe odcinki i nadganiam nowe Naruto Shippuuden |
_________________
 |
|
|
|
 |
wa-totem 
┐( ̄ー ̄)┌

Dołączył: 03 Mar 2005 Status: offline
Grupy: Fanklub Lacus Clyne WIP
|
Wysłany: 18-12-2009, 17:40
|
|
|
piotrekplay napisał/a: | Nyan Koi ep12 - no i koniec. To zakończenie nie było jakieś wybitne, jednak pasowało do tej serii. Co więcej, pachnie drugim sezonem, bo i zakończenie zostawiło nierozwiązane sprawy, jak również część po endingu może to potwierdzać. |
Ano właśnie.
Ewidentnie pili do tego, że jeśli sprzeda się dobrze, to drugi sezon którego nie ma może kiedyś będzie.
Do tego harem rozwiązali na tyle, na ile mogli bez zamordowania szans na rzeczony, kolejny sezon :)
No i scenka ze stadem kotów... czy już mówiłem, że koty ukradły tą serię? :D |
_________________ 笑い男: 歌、酒、女の子 DRM: terror talibów kapitalizmu
 |
|
|
|
 |
kokodin 
evilest fangirl inside

Dołączył: 25 Paź 2007 Skąd: Nałeczów Status: offline
Grupy: Samotnia złośliwych Trolli
|
Wysłany: 18-12-2009, 17:57
|
|
|
Ta kampfer był dzisiaj idiotycznie głupi a kotki ratowały dzień. Niestety kotków już za tydzień nima, pozostaje płakać lub się czymś zająć. Mnie osobiście dawno się żaden harem tak nie podobał. Wszystko wchodziło mi jakoś jak kampfer i po 3 odcinkach te trociny zaczynały uwierać w zęby :P Kotki nie ukradły serii. Moim skromnym zdaniem to ludzie się tam na siłę wpie...li. Dowodem jest choćby "nyanko news" na końcu każdego odcinka. Więc to kotkom ukradziono część czasu antenowego na rzecz haremizacji. Gdyby nie to, to mogło by być dłuższe :P Niemniej jednak Kaede wyglądała świetnie w scenie kociego pojednania i jeszcze te nekoniołki. Ja chce więcej.
Czy wam też niektóre ujęcia kotów przypominały te z azumangi? |
|
|
|
|
 |
Lena100 
Pani Cogito

Dołączyła: 15 Gru 2006 Skąd: Ze wsi, z dżungli, z lasu Status: offline
Grupy: Lisia Federacja
|
Wysłany: 18-12-2009, 20:33
|
|
|
Eh, 11 odcinków Inuyasha Final Act i czwarty film. Miodzio!
Można spokojnie stwierdzić, że druga seria okazuje się być zamaskowanym prezentem dla fanek Sesshomaru (albo to moje dziwne wyobrażenie, bo jestem jedną z nich). Ależ mnie cieszy fakt, że Rumiko Takahashi potrafi umiejętnie rozwinąć taką (dość ciężko do przekształcenia) postać. Sesshe staje się coraz bardziej ludzki, odkrywając przy tym motywy kierujące jego ojcem. Pomaga mu w tym oczywiście Rin, Kagura (szkoda jej!) oraz... mamusia! Kolejna udana, stanowiąca dobry materiał do żartów sytuacyjnych postać ze ślicznym designem. Jej troska o syna chwyta za serce (buahahaha). Podoba mi się, że gwałtowne nadawanie mu uczuciowych barw nie kończy się zatarciem oryginalnego charakteru - dalej jego mimika jest dość ograniczona, a spontaniczności brak. Wewnętrzna metamorfoza nie psuje wizerunku. I tak ma zostać!
Inuyasha, Kagome i drużyna nadal zmagają się z przeznaczeniem. A proszę bardzo, jest to nadal tak samo zabawne. Zwłaszcza, że
- Spoiler: pokaż / ukryj
- Kikyo odwaliła kitę
i już mi nie przeszkadza. To nie tak, że jej nie lubiłam. Była dobrze zbudowaną, epicką i obezwładniająco dramatyczną postacią. Przyjemnie wspominam podwójny, jeden z końcowych odcinków pierwszej serii, który koncentruje się na wątku Inuyasha - Kikyo. Ich historia naprawdę mnie wzrusza (ależ egzaltowanie to brzmi). Ale to jedna z tych postaci, które są
- Spoiler: pokaż / ukryj
- od początku skazane na śmierć
i kiedy w końcu się to dokona, fabuła jakoś lepiej się lepi. A końcowa scena z jej udziałem była śliczna. Sztampowa, ale ładna.
Czwartą kinówkę też oceniam wysoko. Jakaś tajemnicza wyspa, fajny (ale głupi) bizon z błękitnym warkoczykiem, zgraja mniej lub bardziej wkurzających dzieciaków, nietakt Inuyashy, Kagome taka-jak-zawsze, Sesshomaru w akcji - po prostu miło się gapi. Parę enjoy-ujących scen - walka Sesshomaru z panem w czerwonej szmince, osuwari stosowane jako pomoc medyczna, świetne wejście Inuyashy na początku filmu, potem jakiś dziwaczny przejaw psich instynktów macierzyńskich w płomieniach jakiejś (bliżej niezidentyfikowanej) antycznej budowli względem (bliżej niezidentyfikowanego) dzieciaka, ładnie zaanimowane powiewanie białych włosów, walka z niby-Kikyo i panem z błękitnym warkoczykiem, psia turbo determinacja. Było po prostu fajnie. O, tak.
Na deser - Kara no Kyoukai 7. Post Nanami w miarę oddaje też moje odczucia, zwłaszcza względem sceny z nadprodukcją śliny. Ja też lubię (patrzeć na) Mikiyę ^^ Dobrze, że jakoś domknęli wątek romantyczny. Retrospekcje mile widziane. Grafika jak zwykle cudna. Klimat jako taki, i tak dobry. Po tym filmie poszłam spać z mieszanymi uczuciami. Z jednej strony było zabawnie, z drugiej - nieokreślony niesmak. |
_________________ ようやく君は気がついたのさ。。。
 |
|
|
|
 |
Mitsurugi 
Wieczny Marzyciel

Dołączył: 22 Sty 2009 Skąd: Wrocław Status: offline
|
Wysłany: 18-12-2009, 21:51
|
|
|
Troszkę ponadrabiałem zaległości. Moooo!
Kimi ni Todoke 9-11. Bez zmian. Ciepło i słodko, gdyby nie ta wstrętna żmija, która udaje tak przyjaciółkę Sawako. Cholera, czemu nie robią interaktywnych anime, gdzie można kogoś odstrzelić. Jak jak tej szmaty nienawidzę! Mam nadzieję, że w next epie rozwiążą to już jakoś, bo następnym razem pęknie mi żyłka. Że też zawsze musi się taka małpa znaleźć! Chociaż nie spodziewałem się, że Sawako aż tak łatwo da się omamić, szczególnie po tym, jak ta wyznała jej swoje uczucia. Ech, biedna, naiwna Sawako. Po Kimi ni Todoke bez wątpienia zatopię się mandze. Gdyby tylko szybciej tłumaczyli.... Oj, oby tej fałszywej flądrze coś się stało. Niech ją najlepiej Kazehaya przy wszystkich odrzuci. Mooo!
Full metal Alchemist Brotherhood 33-36. Nadal jest świetnie. Uwielbiam tą serię. Teraz jest troszeczkę spokojniej, no ale akcja zelżała bo trzeba troszkę fabuły wprowadzić i wątki dopieścić. Generał Armstrond wreszcie się pojawiła, generał Raven, no i trzeba przyznać Szkarłatnemu Alchemikowi, że posunięcie z
- Spoiler: pokaż / ukryj
- przyprowadzeniem do Briggs Winry było mistrzowskie. Teraz ma Braci w garści. Gdyby nie to, że wciąż nie wie, że Pani Generał wybrała już stronę :D
Także, ogląda się to znakomicie. W ogóle samo uniwersum Alchemista jest znakomite. Duuużo lepsze od pierwszej serii, nie ma nawet dla mnie co porównywać. Od fabuły, przez umiejętne wybieranie wątków z mangi, po sceny, klimat i bohaterów. No i nieźle pędzą z mangą. Także ocena wciąż wysoka.
Kampfer 9-11. Hmmm, powiem tak, gdyby nie 11 odcinek i walka przy tek okropnej piosence i "take-off your clothes to get more power" to moje zdanie by się nie zmieniło. Niestety, ten 11 odcinek mocno mnie zirytował. Choć nadal uważam, że do 10 odcinka jest to anime, jeśli chodzi o absolutnie niewymagające, typowe schematyczne ecchi, dobre. Osobiście Kampfer dość lubię, bo w swojej roli ecchi- lekkiej serii prezentuje się pozytywnie. Nie licząc 11 odcinka, który z pewnością na ocenie zaważy. A po mangę sięgnę dopiero jak recenzję napiszę, bo nie chcę robić porównań. Średnio, ale nie tragicznie.
Kobato 10. Wciąż lekka, niewymagająca, miła seria. Idealna na odsapnięcie. Bez zmian. Słodko z lukrem. Szkoda, że tak mało odcinkow planują......Ta seria jest idealna, jak kończę oglądać coś ciężkiego.
Aoi Bungaku. Tu podzielę wypowiedź:
Historia In the Forest, Under Cherries in Full Bloom była, oczywiście dla mnie, pomyłką. Nie trafiła w moje gusta, nie znalazłem w niej ani dobre klimatu, ani w ogólne niczego.
Odcinki 7-8 Kokoro- Bardzo dobre. Świetny motyw z wykorzystaniem punktu widzenia dwóch różnych postaci. Bardzo klimatyczne. 8 epizod zdecydowanie lepszy, historia z perspektywy K'ya była znakomita.
Odcinki 9-10 Run, Melos- Dla mnie genialne. Wzruszające, trzymające w napięciu, perfekcyjnie zrobione przeplatanie się rzeczywistej historii ze sztuką teatralną, o której pisze bohater. Świetna historia opowiadająca o przyjaźni, ludzkich uczuciach i nieubłagalnym czasie. Połowę 10 odcinka przepłakałem jak dziecko. Naprawdę bardzo pozytywne zaskoczenie. No i ten bieg Melosa, podróż pociągiem bohatera. Aoi Bungaku odzyskało mój szacunek.
Sumując, gdyby nie druga historia, to moje wrażenie byłyby cały czas na wysokim poziomie. No, ale niestety, to In the Forest....
Fairy Tail 9-10. Jak kto lubi. Ja lubię. Fajna końcowa walka z lulubay. Wciąż będę chciał upolować recenzję tego shounena, podobnie jak OST'a. Przyznam, że gdyby nie było to anime "aktualne", to nie wiem czy dałbym radę oglądać jeden odcinek za drugim. Ale od kiedy mam tylko jeden na tydzień, to daję radę i to z satysfakcją.
Nyan Koi 12. Owarida. Ale nic nie będę pisał, będzie wszystko w recenzji. Zresztą i tak muszę jeszcze raz całość oglądnąć "na raz". Ale bawiłem się bardzo dobrze :).
Prócz tego nadrobiłem Sasameki Koto 9-10, Aoi Hanę pierwsze 4 odcinki i powoli rozpocznę 11eyes. No i muszę Blacksmitha nadrobić, ale szczerze, to mi się nie chce. Nawet nie pamiętam na którym go dropnąłem. Teraz tylko czekać aż 11 odcinek DTB 2 zsubbują. A jak się skończy Kampfer i Sasameki to się za Asura Cryin' 2 biorę poooowoli ( max 1 odcinek dziennie, żeby nie umrzeć...). A wciąż muszę oglądać inne anime z mojej magicznej listy :). Ech.... |
_________________ 温故知新 - To search for the old is to understand the new
勝ちは鞘の中にあり - Victory comes while the sword is still in the scabbard
 |
|
|
|
 |
Agon 

Dołączyła: 05 Maj 2008 Status: offline
|
Wysłany: 18-12-2009, 22:11
|
|
|
Nyan Koi!, koniec – pomijając beznadziejny odcinek dziesiąty, całość zasługuje na mocną siódemkę. Przyjemnie się to oglądało, a twórcy dają nam jasno do zrozumienia, że to jeszcze nie koniec przygód naszego pechowca – w końcu wątek przewodni wciąż pozostaje nierozwiązany. Pierwsze sześć odcinków pochłonęło większość dotychczasowo wydanych rozdziałów mangi, pozostałe to radosna twórczość twórców, więc podejrzewam, że jak uzbiera się wystarczająca ilość nowych chapów, będziemy mogli spodziewać się drugiego sezonu. A poza tym stwierdzam, że jako kotecek Junpei wygląda(ł) potwornie uroczo :3
wa-totem napisał/a: | No i scenka ze stadem kotów... czy już mówiłem, że koty ukradły tą serię? :D |
Indeed. |
|
|
|
|
 |
kokodin 
evilest fangirl inside

Dołączył: 25 Paź 2007 Skąd: Nałeczów Status: offline
Grupy: Samotnia złośliwych Trolli
|
Wysłany: 19-12-2009, 17:03
|
|
|
Kurcze, zimno jest. Ale co tam z takiego zimna człowiek głupieje. Dlatego więc pierwsze szkaradzieństwo oglądam teraz . Konkretnie Casshern Sins. I muszę powiedzieć że początek jest świetny. Ten prehistoryczny wygląd plus jakość hd i nowoczesne wykonanie. No po prostu nie z tej ziemi. Jak nie z Japonii :]. Fabuła też rysuje się ciekawie. I tak kojarzy się z Alitą w ciele beserkera że aż strach. Więc idziemy dalej.
Kolejne postanowienie przedświąteczne (oprócz zakupu węgla :]) oglądnąć Ah! My Goddess bez wybredzania wszystko :]. Czyli takie oglądanie anime z listy tych na nie, może się jednak spodoba. Poza tym trzeba się już przygotowywać do kolejnego sylwestrowego seansu haibane renmei :3 Więc trzeba budować apetyt. (ja to mam dziwne zwyczaje) |
|
|
|
|
 |
Easnadh 
a wee fire

Dołączyła: 27 Cze 2008 Status: offline
Grupy: Alijenoty
|
Wysłany: 20-12-2009, 11:56
|
|
|
Urufu napisał/a: | A poza tym stwierdzam, że jako kotecek Junpei wygląda(ł) potwornie uroczo :3 | Nie? Totalnie uroczy był, z tą grzywką i złotymi oczkami! I jak mrucał... *_____*
No właśnie. Nyan Koi 12. Podczas oglądania tego anime bawiłam się naprawdę dobrze, co jest samo w sobie ciekawe, bo haremówek nie lubię za bardzo. No ale koty... W każdym bądź razie pod koniec serii poziom haremówkowatości nieco się podwyższył (odcinek na basenie mnie zirytował), ale jakoś to przeżyłam. Odcinek 12 był natomiast uroczy. Kotone na poczcie to był Error xD Tylko ona mogła wypaść w tej roli tak bardzo realistycznie i przekonująco. Junpei z uszkami był kjut. A scena z tymi wszystkimi kotami... Całkowicie rozumiem Mizuno, całkowicie, tyle kotów do myziania, Kocie Niebo po prostu...! Cudne to było. Happy end, tak jakby... ale nie. To jeszcze nie koniec. I nie obrażę się, jeśli zrobią drugi sezon.
A tak w ogóle to Junpei ma świetne seiyuu. Scena, kiedy Mizuno pyta się, czy wymieniali się numerami komórek - ta litania bliżej nieokreślonych dźwięków... Genialnie one Junpeiowi wychodzą, za każdym razem, kiedy coś takiego w serii robił, radośnie sobie kwikałam.
Aha, jedna scena była... dziwna. Konkretnie ta. Tak oglądam, oglądam, widzę ten screen i tak przelatuje mi przez głowę: O, Ave i Meru... ^^ A poza tym, to cudne koty mają w tym momencie miny, takie bardzo dla siebie typowe xD
Aoi Bungaku 9-10
Ła. No wreszcie coś, co spodobało mi się w stopniu podobnym do No Longer Human. Kreska śliczna. Fabuła... taki trochę oneshot, ale przynajmniej wszystko trzymało się kupy, nie tak jak ostatnio. Wyczuwało się napięcie. No i ten motyw sztuki w sztuce, mam do niego dość duży sentyment. Swoją drogą historia Melosa zainteresowała mnie tak samo, jak ta Takady i Joshimy. W sumie tak jakby trochę zaleciało yaoi... Ale nie, ja naprawdę widziałam tam opowieść o przyjaźni (scena z tym, jak Takada wrzucił swoje rękopisy do ognia, a potem: *tup tup tup* Ty debilu! *bach!* *gleba* - jakie to było urocze! xD Ach, ta męska przyjaźń...). A jak ktoś się postara, to yaoi może znaleźć nawet w słoiku z kiszonymi ogórkami, więc nie ma powodu o tym pisać.
A poza tym cieszę się, że nie oglądałam "Death Note". Scena z pisaniem mi się podobała, żadnych skojarzeń nie miałam i całe szczęście. Czasami przydaje sie anime'owa ignorancja na najbardziej popularne tytuły.
W każdym bądź razie domyślam się, dlaczego te odcinki zauroczyły mnie w podobnym stopniu jak No Longer Human. Pomijając fabułę - miały Bohatera. Tak jak zauroczył mnie Youzou, tak też zauroczył mnie Joshima. I nic na to nie poradzę. Był taki... milutki i miał piękny, ciepły uśmiech, który widać było także w jego oczach.
Odcinek 11 zapowiada się z kolei dość fazowo. Zobaczymy. |
_________________ ☾
I’m always right and you should listen to whatever I have to say
and never disagree, ever, EVER for the sake of your wolvlihood. |
|
|
|
 |
Salva 
Prince Charming

Dołączyła: 29 Paź 2006 Status: offline
Grupy: Alijenoty Fanklub Lacus Clyne WOM
|
Wysłany: 20-12-2009, 18:43
|
|
|
Easnadh napisał/a: | Aha, jedna scena była... dziwna. Konkretnie ta. Tak oglądam, oglądam, widzę ten screen i tak przelatuje mi przez głowę: O, Ave i Meru... |
Ave, Ika, Meru i przerażony zwykły recenzent jeśli mogę dopełnić ~
No i ja również skończyłam tę serię, niestety. Nie przypuszczałam, że spodoba mi się do tego stopnia! Poza tym kwikłam radośnie przy przerywniku w 11 odcinku, gdzie Junpei stwierdził, że tylko nam się wydaje że kogoś przypomina i zaraz użyje swoje Imagine Bre... No właśnie. TOUMA~! Wiedziałam, że nie bez powodu go tak lubię. Kousakę znaczy. Od pierwszego odcinka skojarzył mi się z Toumą i lubiłam go w podobny sposób jak Toumę. Z tym, że Touma chyba bardziej męskim mężczyzną był, jakoś mam wrażenie z Misaką sobie lepiej radził. Kousaka w sumie też, ale takim 100% samczym samcem to on nie był, trochę mi w nim brakowało charakteru. Mógł się jakoś bardziej tej rudej bździągwie opierać! Drażniła mnie niesamowicie i jako jedynej w całym haremie jej nie znosiłam. Bo reszta w zasadzie była całkiem nieszkodliwa. I zaskakujące, Kaede całkiem mi się podobała. Ja zazwyczaj takich rozmiękłych, niewinnych bohaterek nie lubię. A tu za jednym zamachem i Kaede i Sawako. Przyznam się, że te dwie serie, Kimi ni i Nyan-koi szalenie mi się spodobały i uważam je za jedne z lepszych i cieplejszych jakie oglądałam. Zastąpily dzielnie zeszłoroczną Toradorę czy Clannad sprzed dwóch lat. I oj, Nyan-koi też się nie obędzie bez mnóstwa komplecików i avków. Zdecydowanie. Ale wracając do Kaede nie wiem właśnie na czym polegał urok tego anime, ale poza Sumiyoshi lubiłam wszystkich. A zakochałam się na zabój w... Nagi. Żeński Tamaki!!! Jak ja mogłabym jej nie lubić? Zwłaszcza po tym jak całkiem skutecznie pomagała naszej parce się zejść. Na przemian z próbami przekonania Kousaki do siebie, co zasadniczo było cute. Mrrrau (oj adekwatny do tego anime dźwięk). Na temat kotów się nie wypowiem poza tym, że dawno nie zdarzyło mi się tak cholernie lubić zwierzątek w jakimkolwiek anime. No i Kousaka z nekomimi... mruk. W wersji 100% kot nie podobał mi się już aż tak bardzo, ale scena z Kaede była pięęęękna. Dla niej warto było go skocić, chociaż jak Totem uważam, że koteczki bezsprzecznie ją ukradły! Miałam ochotę skrzywdzić Sumiyoshi za głupie tsundere reakcje ale nie zdołała mi zepsuć wrażeń. Bardzo mi się podobały wszystkie interakcje Kaede-Kousaka. Były bardzo urocze i naprawdę widać było, że na siebie lecą. Kousaka miał bardzo fajne reakcje jak cokolwiek mu ją przypominało czy jak ją widział. To wszystko było takie ciepłe. Cholera, strasznie chaotycznie mi wyszło te wrażenia, chyba powinnam była pisać po każdym odcinku, czemu ta seria nie dorobiła się swojego tematu? I czemu Ave i Ika tak mało wrażeń pisały?! Apropos, Tama! Fukuyama! Rrrrany, od razu go poznałam, ten charakterystyczny głosik, ten facet jest świetny. Chociaż jak dla mnie albo powinni go całego w na kota zostawić, albo na ludzika. Przy czym osobiście wolę kota, bo tak się czasem errorowałam ciężko jak słyszałam głos Tamy i szukalam go na ekranie a okazywało się, że to kolega-erotoman. Podsumowując seria przeurocza, ciepła i mimo że haremówka i zawierała tsundere naprawdę warto obejrzeć. I muzyka też mi się podobała. Swoją drogą Eaś nie zwróciłam uwagi na dźwięki wydawane przez Junpeia, aż sobie chyba przesłucham jeszcze raz, bo mnie zafascynowało :D |
_________________
|
|
|
|
 |
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików Możesz ściągać załączniki
|
Dodaj temat do Ulubionych
|
|
|
|