Ogłoszenie |
Forum archiwalne, nie można zakładać nowych kont.
|
Co w tej chwili oglądacie - edycja druga |
Wersja do druku |
Shizuku
Trochę poza sobą
Dołączyła: 15 Lis 2006 Skąd: Z pogranicza światów Status: offline
Grupy: Melior Absque Chrisma
|
Wysłany: 08-11-2008, 00:34
|
|
|
Ghost Hunt 1 - 10
Straaaasznie fajna seria. Kilka razy zdołałam się wystraszyć, historie są naprawdę dobrze opowiedziane. Bardzo spodobała mi się Mai, jest naprawdę sympatyczna. Zaskoczyła mnie na początku, w sumie cały czas to robi. Naru z pewnością mnie zafascynował, nie tyle aurą jaką roztacza wokół siebie, ale tekstami z jakimi wyjeżdża do ludzi;D Potem wydawał mi się trochę chłodny i mało ludzki,
- Spoiler: pokaż / ukryj
- ale po 9 odcinku miałam okazję zobaczyć jego lepszą stronę.
No i te tajemnice^_^
Vampire Knight 5
Waaa, ja widzę, że fabuła się rozkręca. To chyba pierwszy odcinek, w którym tyle się dzieje.
- Spoiler: pokaż / ukryj
- Kawa na ławę, a nie durne aluzje czy dwuznaczne zdania
. Yuuki jak zwykle doprowadzała mnie do szału, ale nie przeszkadzali mi znowu tak znowu dwaj panowie. Chociaż nie Zero, mnie wkurzał jak zwykle, miał jedną fajną scenę.
- Spoiler: pokaż / ukryj
- Kaname pokazał trochę inną twarz, niespodziewałam się w sumie tego.
A uśmiałam się przy tym epie nieźle^_^ |
_________________
|
|
|
|
|
korsarz
a taki jeden...
Dołączył: 02 Wrz 2005 Skąd: Resko Status: offline
|
Wysłany: 08-11-2008, 01:16
|
|
|
Ai Yori Aoshi odcinek 20-ty
- Spoiler: pokaż / ukryj
- Nasza wesoła gromadka organizuje kafejkę cosplayową, która okazuje się totalnym niewypałem (zwłaszcza po tym, jak Tina postanowiła kafejkę uatrakcyjnić i spuściła na gości węże, żaby i podobne zwierzątka...). Na szczęście fan pociągów zwrócił uwagę na wyjątkowy smak herbary przyrządzonej przez Aoi i wpada na pomysł założenia herbaciarni w klimatach tradycyjno-japońskich, która cieszy się dużym powodzeniem :) .
Scena nauki zakładania kimona w wykonaniu Tiny i Taeko była urocza ^^'
|
|
|
|
|
|
Easnadh
a wee fire
Dołączyła: 27 Cze 2008 Status: offline
Grupy: Alijenoty
|
Wysłany: 08-11-2008, 19:22
|
|
|
Soul Eater 31
Dooooobry odcinek, w przeciwieństwie do poprzedniego. Nowy opening. Niezły. Chociaż tej jazdy kamery w pierwszym odcinku nic nie pobije. ale dostaliśmy nanosekundowe ujęcie Bardzo Szalonego Steina.
Odcinek był taki... ciepły. W każdym bądź razie na początku. Uroczy Kiddo. Miły na swój dziwny sposób B*S. I Soul, i Maka. I Tsubaki karmiąca chibi-Ragnaroka. I uśmiech Chrony - bezcenny wręcz. Uroczy był. Ale szkoda mi jej, naprawdę. Już wyłaziła z tej swojej skorupki.
A za tydzień - Exalibur! Excalibur! From United Kingdom I'm looking for him, I'm going to Californiaaaaaaaaa~! XD
La Corda d'Oro ~Primo Passo~ 4-10
Wyraźny postęp. Główna bohaterka przestaje mnie wkurzać. Zaczynam lubić Shimizu. I Tsukimoriego. Za to Yunoki wydaje mi się taki... węgorzowaty. Knuje coś, knuciciel jeden. Wnioskując z openingu. Pewnie świadomość, że Hino jest geniuszem, działa na niego jak kocimiętka na kota. Ugh. Zobaczymy w przyszłości.
Odcinek 6 był wybitnie yaoi-genny. Aż dostałam ataku śmiechu. To, to i to (komentarz zbędny)! A to i tak nie wszystko! XD
A na koniec dodam, że podczas występu Hino w drugim etapie poryczałam się jak głupia. Uwielbiam ten utwór *_* |
_________________ ☾
I’m always right and you should listen to whatever I have to say
and never disagree, ever, EVER for the sake of your wolvlihood. |
|
|
|
|
Lain
Dołączyła: 10 Maj 2003 Status: offline
|
Wysłany: 08-11-2008, 23:31
|
|
|
Hakushaku to Yousei 04 - Nawet nie było tak najgorzej, trochę dramatycznych scenek ale z angstem nie przesadzili w porównaniu z takim Vampire Knight Guilty który pod tym względem jest niekwestionowanym królem. Na końcu pojawia się jakiś tajemniczy blondi, czyżby EVIL brat bliźniak?
Skip Beat! 05 - Tu się muszę doczepić jednej rzeczy sądziłam ze po tym wszystkim co zrobił Kyoko Fuwa to ona przestanie wierzyć ludziom tak łatwo. Tymczasem właściwie bez namysłu uwierzyła że Ruriko to słabiutka i chorowita księżniczka.
Nodame Cantabile Paris Chapter 05 - Nie jest najgorzej ale przez to szybkie przelatywanie przez wydarzenia czasami mam wrażenie że ginie gdzieś klimat który miała manga. Szkoda że jednak nie postanowiono dać drugiej serii więcej odcinków (i pieniędzy na animację), ostatecznie materiał jest a tak w ciągu 5 odcinków anime przeleciało przez niemal 20 rozdziałów mangi. |
Ostatnio zmieniony przez Lain dnia 08-11-2008, 23:33, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
Azariel
Muad'dib
Dołączył: 25 Mar 2007 Status: offline
|
Wysłany: 08-11-2008, 23:31
|
|
|
Kannagi 4-5 - Chyba najlepsza seria sezonu, podoba mi się pomysł. Nagi daję popalic, jeszcze jak zaczyna grać to można się uśmiać.
Casshern SINS 4 i 5 - Bardzo podoba mi się grafika, a dialogi pomimo prostoty są ciekawe i fabuła, która nie jest skomplikowana jest bardzo przyjemna, bardzo mi się spodobała Sophita. A tak nawiasem tylko czekać na OST.
Toradora 6 - Bardzo mi się podoba Ami, i zgodzę się z Easnadh że Minorin jest wkurzająca.
Hyakko 4 - Lubię seiyuu Taigi, ten sam co Miu z Ichigo Mashimaro. Najlepszy odcinek jak dotychczas.
A i jeszcze Kurozuka (1-4) klimat jest niesamowity. |
_________________ Fragile existence, Between world's of souls
Struggle for tommorow, Grabed by a link of hope,
Simply eaten by desire of life. |
|
|
|
|
Virgil
Dołączył: 30 Kwi 2008 Status: offline
|
Wysłany: 09-11-2008, 13:10
|
|
|
Michiko To Hatchin 1-3 - aż się zdziwiłem, że tylko jakieś szczątkowe komentarze o tej serii można znaleźć. Duet głównych bohaterek naprawdę fajny, świat przedstawiony wciąga, głównego wątku narazie nie widać - ale szanse na ciekawe rozwinięcie jak najbardziej są. Kreska i animacja - kwestia gustu, mi się strasznie podoba. No i głos Michiko, lepszego do takiej postaci chyba się nie dało dobrać. Na początku odrazu mi się skojarzyła seria z El Cazador de la Bruja, ale szybko sie okazało że MtH jest zdecydowanie szybsza, a przez to lepsza :) w każdym razie z niecierpliwością czekam na kolejne odcinki |
|
|
|
|
|
kokodin
evilest fangirl inside
Dołączył: 25 Paź 2007 Skąd: Nałeczów Status: offline
Grupy: Samotnia złośliwych Trolli
|
Wysłany: 09-11-2008, 13:17
|
|
|
Mahoujin Guru Guru zakończone :P
- Spoiler: pokaż / ukryj
- Wędrówka pyzatej wiedźmy i jej "bohatera" nie dobiegła jednak końca. Przed finałową walką stchórzyli :] . Kto przy zdrowych zmysłach porywał by się postacią na 3-cim levelu na bosa całej gry :D
Nie mnie jednak wielce się ubawiłem tą parodią gier rpg, kiedy znowu zachce mi się to oglądać zawsze mam jeszcze 6 lat młodszą drugą serie. Ciekawe czy tak samo udaną. |
|
|
|
|
|
Melmothia
Sexy Chain Smoker
Dołączyła: 09 Lut 2007 Status: offline
Grupy: Alijenoty
|
Wysłany: 09-11-2008, 20:08
|
|
|
To Aru majutsu no Index 1-5. Jestem naprawdę wdzięczna osobom, które mi to poleciły. Ja tylko zerknęłam na zrzutkę i postanowiłam nie dotykać nawet długim patykiem. Bo lolizakonnica na pierwszym planie, bo za nią stadko panienek, obok jakiś tam niewyróżniający się chłopaczek... Nie, pomyślałam, ja podziękuję. Ale zachęcona dobrymi komentarzami zabrałam się za pierwszy odcinek. Buaha! Lubię takie shouneny! Chłopaczek okazał się stworzeniem myślącym (i to logicznie! jak logicznie!), zakonnica nie jest aż tak loli, a w każdym razie nie denerwuje zbytnio. Poza tym… [spoiler z drugiego odcinka]
- Spoiler: pokaż / ukryj
- taki chłopaczek z liceum, a takie bizoniszcze znokautował! I to z pięści! Bizon okazał się bowiem wielkim, polegającym jednak tylko na magii, słabeuszem pod względem siły fizycznej. I ta jego przerażona mina, gdy pięść bohatera leciała ku jego twarzy.
Piękne. Po prostu piękne. Seria potrafi zaskoczyć, łamie parę schematów, a może raczej zaczyna schematycznie, żeby nagle zrobić przewrotkę i ugryźć z drugiej strony.
One outs 1-4. Pierwsza myśl na widok głównego bohatera: „O kwik, skrzyżowanie Hirumy z Eyeshield 21 z Hisoką z Hunter x Hunter!”. Cóż, oprócz tego, że to ma niebezpiecznie podobny klimat do Kaijiego, na razie mi się podoba. Mogli tylko wybrać inną formę – wcinający się cały czas narrator, czasami inna osoba (w pierwszych odcinkach ta pani przy kości), nie dość, że rozprasza, to jeszcze niepotrzebnie spłyca charaktery bohaterów – mam wrażenie, jakbym oglądała relację z jakiegoś meczu. Ja chcę postaci z krwi i kości, nie pionki w grze. Zamiast tego mogliby się przyłożyć do samego przedstawienia meczów, bo jak na razie muszę im we wszystko wierzyć na słowo… (nie, zwyczajne dla tego typu anime komentarze bohaterów do tego, co właśnie ktoś zrobił, nie są wystarczające, ba, są irytujące). Takie to wszystko bez życia się wydaje. Ale oglądam dalej, ma w miarę ciekawego bohatera i jest o sporcie. Jak na razie tyle zalet. A, i jeszcze grafika. Tylko ta fryzura à la złote słoneczko ze zdobień Azteków… Zobaczymy, jak to się rozwinie – manga ma 19 tomów, ciekawe, ile odcinków będzie miało anime.
Hakushaku to Yousei 1-3.
…
Czegoś tak głupiego i nudnego już dawno nie widziałam. Trudno się to ogląda. Nawet jeśli to bzdura kompletna i próbuję przyjąć, że należy oglądać jako taką właśnie niedorzeczną komedię jadąca na najprostszych i najbardziej wyeksploatowanych schematach, to i tak nic nie daje – to jest po prostu śmiertelnie nudne, nie ma z czego się śmiać. Jeśli się zmobilizuję, to jeszcze jeden odcinek, żeby się upewnić, że nic się nie zmieni i koniec. Chyba że nagle zacznie mnie śmieszyć.
Kuroshitsuji 2-3. Kfyk. Poza tym, że głupie to to niepomiernie, to jednak, dla odmiany, zabawne i sympatyczne. I nawet Jun Fukuyama się pałęta w roli elementu humorystycznego. Mhok łypie z zakamarków, ale na razie jest znośny, a mam przeczucie, że nawet jeśli wypełznie w większej sile, to będzie można i z niego się pośmiać.
Kurozuka 1-4. Żeby się nie powtarzać z kfikaniem… Cóż animacja jest świetna, naprawdę przyjemnie się to ogląda, szczególnie, gdy następuje „przełączenie” na wizję bohatera. Gorzej z kreską – dopóki nie pokazują nóg postaci i nie każą się im rozbierać – jest dobrze. Ale niech tylko „kamera” najedzie na łydkę, albo rozbiorą postać do pasa… Żebra można policzyć gołym okiem, a w pasie to pewnie nawet ja bym była w stanie objąć dłońmi (a zaznaczam, że mam raczej małe dłonie). Z jednej strony jest to zabawne, ale z drugiej nieco… tragiczne. No i Mamoru Miyano. Dlaczego on ostatnio dostaje tylko takie role? XD Zaczynam się powoli przyzwyczajać, choć ten beznamiętny ton głosu do pary z bezrozumnym spojrzeniem nadal mnie śmieszy. No i wyjaśniła się (przynajmniej częściowo) obecność Shinsengumi, ach, te zawirowania czasu…
Skip Beat! 1-4. Tu zaś Miyano mówi nieco innym tonem, a dokładniej takim, jakiego używał przy Eijim z Antique Bakery. Pozwala to, na szczęście, nieco zapomnieć o innym typie bohaterów, którym podkłada głos. Zaś co do samego anime: nadal uważam, że manga jest lepsza, ale oglądam dalej, bo anime też niczego sobie.
Michiko to Hatchin 1-3. Podoba mi się klimat. Szczególnie jeśli porównać z tym, co właśnie się zaczyna za oknem. Dobre jako lek przeciw przygnębieniu, jeśli ktoś chce coś w cieplejszych, ostrzejszych klimatach. Co prawda na początku miałam wrażenie pewnego bajkowego naciągania rzeczywistości na potrzeby dynamiczności, egzotyczności i budowy charakteru Michiko, znalazło się również parę przydługawych scen – chociażby znęcanie się nad „kopciuszkiem”, ale ogólnie wrażenia bardzo pozytywne i świetne zakończenie pierwszego odcinka, tak więc wymienione wyżej elementy wcale a wcale nie przeszkadzają. Animacja i muzyka świetnie się uzupełniają, bohaterowie nie paplą niepotrzebnie – akurat tyle, żeby wiedzieć co i jak i żeby się przyjemnie oglądało.
Mouryou no Hako 1-4. A tutaj trudno cokolwiek napisać. Jest ciekawe, wręcz intrygujące, ale jeśli szybko nie przejdą do konkretów, to mogę zacząć się nudzić.
Wen mi sie wyczerpał, o reszcie śledzonych tytułów kiedy indziej >.> |
_________________ "Słowo ludzkie jest jak pęknięty kocioł, na którym
Wygrywamy melodie godne tańczącego niedźwiedzia,
Podczas gdy chcielibyśmy wzruszyć gwiazdy"
G.F.
|
|
|
|
|
Easnadh
a wee fire
Dołączyła: 27 Cze 2008 Status: offline
Grupy: Alijenoty
|
Wysłany: 09-11-2008, 21:20
|
|
|
A Eas jest po kolejnej porcji La Corda d'Oro ~Primo Passo~ 11-16, na dziś wystarczy.
Czy ja mówiłam ostatnio, że Yunoki to węgorz? Cofam to, cofam! On jest cudownie wręcz wredny i ZUY *^^* Troszkę szkoda, że dorobili potem do tego psychologiczną otoczkę, no ale... Bo prostu zabójcze jest to, jak w jednym momencie męczy Hino, a w następnej z uśmiechem na twarzy pyta jak gdyby nigdy nic, czy coś się stało. Yay, przestał być mdłą ciotą, a stał się długowłosym wrednym mrocznym biszem, mrumrumrumrumru ^^ Niniejszym zaliczam go do moich ulubieńców w tym anime.
No i Shimizuuuuu... Jego reakcja na słowo "kwartet", jakkolwiek niezrozumiała, była absolutnie kawaiiiiii~! Niemożliwe, ale naprawdę go lubię, pomimo bycia leniwcem.
Po prostu padłam, kiedy Amou i ta druga dyskutowały o biszach, a oni stali za drzwiami. I jeszcze ta mina Yunokiego pt. "co wy robicie?" XD
Aaaaaa, i zapomniałabym - akcja z kotem była zabójcza XD Wiedziałam, że się położy, koty nigdy nie robią tego, czego się od nich chce. Jak się takiemu otworzy drzwi, to przez pięć minut będzie się zastanawiał, czy wejść, chociaż przedtem darł ryja przez pół godziny -.-'
Z minusów: Raz - Hihara robi się coraz bardziej wkurzający. Już go znieść nie mogę, tak zaciesza ryja i się rumieni. W pewnym momencie wywołało to u mnie dość dosadny, ale jakże adekwatny i jedyny prawdziwy komentarz, ale nie zacytuję, bo nie wypada. Dwa - emocenie się głównej bohaterki też zaczyna straszliwie działać mi na nerwy. Mogła wymyślić cokolwiek. Naprawdę. Ale nie, zwiała, i tym samym pogorszyła sprawę. Trzy - doszłam do wniosku, że muzyka w tym anime jest zła. Nie ta klasyczna, ale ta stworzona do anime. Jest na poziomie kiepskiego romansidła o niskim budżecie, albo takiego "Gakuen Heaven", którego... ekhu..."ścieżka dźwiękowa" mnie zabiła, a opening to już zwłaszcza. |
_________________ ☾
I’m always right and you should listen to whatever I have to say
and never disagree, ever, EVER for the sake of your wolvlihood. |
|
|
|
|
BOReK
Dołączył: 15 Lip 2005 Status: offline
|
Wysłany: 10-11-2008, 18:46
|
|
|
Lupin the 3rd - Farewell to Nostradamus. Z niejakim zdziwieniem muszę przyznać, że film najwyraźniej chciał dorównać zamkowi Cagliostro i prawie mu się udało. Zabrakło troszkę tego nieuchwytnego klimatu, sama fabuła też znacznie bardziej pokręcona i jakby ustawiona pod ekspozycję efektów i wybuchów, tudzież fanserwisu :P. Do tego trzeba być obytym z pewnymi spotykanymi w Lupinach "zabawnymi" akcentami, ale film jest naprawdę dobry i z przyjemnością go obejrzę po raz wtóry za jakiś czas. |
_________________ You ask me if I've known love and what it's like to sing songs in the rain
Well, I've seen love come and I've seen it shot down, I've seen it die in vain
|
|
|
|
|
Melmothia
Sexy Chain Smoker
Dołączyła: 09 Lut 2007 Status: offline
Grupy: Alijenoty
|
Wysłany: 10-11-2008, 19:51
|
|
|
To Aru majutsu no Index 6. Po pierwsze idealnie dobrana muzyka. I przy walce – scena nie mogła już chyba być bardziej dynamiczna – i w spokojniejszym momencie, gdy muzyka towarzyszyła opadającym piórom (co by nie napisać, powieje sztampą, ale jak to wygląda w odcinku!)
- Spoiler: pokaż / ukryj
- i gdy jedno z nich dotknęło bohatera – przewinęłam i obejrzałam jeszcze raz. Ładnie to zrobili: tylko muzyka i pióra, przez które mamy wrażenie, że tempo zostało spowolnione, oraz bohaterowie pozbawieni głosu - widzimy tylko, że coś krzyczą, że główny bohater ich widzi, odwraca się i...
Trzeba przyznać twórcom, że potrafią budować napięcie, oj potrafią. Tak samo ze sceną w szpitalu – to przechodzenie od widoku z góry do widoku z boku i z powrotem w rytm prowadzonego dialogu było znakomite. Chyba w każdym innym wypadku tego typu wymiana zdań zostałaby uznana za przereklamowaną i na siłę próbującą wywołać wzruszenie – tu zaś wyszła świetnie, a wybuch śmiechu i oczekiwanie widza na potwierdzenie własnych podejrzeń dopełniły obrazu – ja chcę więcej! Mam tylko nadzieję, że nazbieranie się tych wszystkich wątków nadprzyrodzonych (ESP, magia, wampiry, alchemia?) nie wypcha sztucznie serii i nie zrobi z niej kiczu o mocach i jeszcze większych mocach.
Kuroshitsuji 4. Sam odcinek, jak zwykle będący połączeniem komedii z "poważną" sprawą i dziwnym rodzajem fanserwisu (bo niby dla kogo on był?) wrzuconym na siłę, to jeszcze nic – po nim obejrzałam trzeci odcinek Junjou Romanticy 2.
Misaki w domu rodzinnym Usamiego, po odkryciu, że rzeczywiście jest tam pies o imieniu Alexander i kot Tama spotyka ichniego kamerdynera i głęboko się zamyśla:
- Spoiler: pokaż / ukryj
- „Kamerdyner...? Kamerdyner musi się nazywać…"
- Sebastian!
- ...nazywam się Tanaka...
- A… (z bezgranicznym rozczarowaniem w głosie)
Skończyłam też Gankutsuou. Zaczęłam już jakiś czas temu, szło mi w tempie błyskawicznym, ale kiedy jeszcze bardziej zaczęło się rozłazić z książką (nie, żeby wcześniej się nie rozłaziło, ale przynajmniej szło podobną ścieżką) i
- Spoiler: pokaż / ukryj
- jak mi ubili Franza
(w osiemnastym odcinku), zacięłam się i wróciłam do tego dopiero po kilku tygodniach. Nie oglądało się tego już tak przyjemnie, ja w końcu lubiłam książkowego hrabiego za to, że w pewnym momencie się opamiętał, a młodym pomagał prawie że od początku, i to nie tylko Maksymilianowi. Tu zaś położono nacisk na demonicznego Gankutsuou żyjącego w bohaterze i samemu charakterowi Edmunda nie pozwolono za bardzo wypłynąć. Za to grafika bardzo ciekawa, więcej anime w podobnej formie mogłoby być meczące, ale jedno zawsze można obejrzeć. Czasami tylko człowiek zamiast skupić się na wydarzeniach ogląda kwiatki i inne wzory na włosach czy ubraniach postaci. Nie nazwę jednak tego przerostem formy nad treścią, bo na szczęście sama treść też była ciekawa (cóż, korzystali ze sprawdzonego źródła). Co prawda wywrócili wszystko do góry nogami już przez samo osadzenie tego w takich a nie innych realiach oraz nacisk na postać Alberta, nie hrabiego (bu!), ale do tego osiemnastego odcinka naprawdę mi się podobało. Tylko te mechy… Mogli nam tego oszczędzić. Może to one ubiły mi klimat? |
_________________ "Słowo ludzkie jest jak pęknięty kocioł, na którym
Wygrywamy melodie godne tańczącego niedźwiedzia,
Podczas gdy chcielibyśmy wzruszyć gwiazdy"
G.F.
|
|
|
|
|
Easnadh
a wee fire
Dołączyła: 27 Cze 2008 Status: offline
Grupy: Alijenoty
|
Wysłany: 10-11-2008, 20:15
|
|
|
Skip Beat 05
Ogólnie rzecz biorąc nie mam serca do tego anime. Jakoś tak wszystko było lepsze w mandze. Sytuacje były zabawniejsze. Momenty przedstawiające ruch były bardziej dynamiczne, co brzmi trochę paradoksalnie (np. jazda Kyouko na rowerze w 1 odcinku albo robienie róży z rzodkiewki). A na dodatek Yashiro-san ma nie taki głos, jak potrzeba. Eeee tam, takie coś... -.- No ale w każdym razie przyszły odcinek to jeden z moich ulubionych chapterów mangi, kiedy Kyouko pokazuje, co potrafi.
No i oczywiście La Corda d'Oro ~Primo Passo~ 17-25, koniec. Odcinek specjalny zostawię sobie na później, bo już nie mam siły.
Jak mi się już udało polubić to anime, to zaraz potem sięgnęło ono niemalże dna, bo Hino zaczęła się dołować, a wszyscy razem z nią. I nagle wyszło, że dla wszystkich jest bardzo ważna. I powiewała w ich wspomnieniach przez dwa odcinki. Aargh. Zresztą w ostatnich odcinkach, z wyjątkiem 25, stała się straszliwie nie do wytrzymania. Jej udział w dialogach ograniczał się do "Tsukimori-kun!"/"Hihara-senpai!"/"Tsuchiura-kun!" i "Dam z siebie wszystko!" >.<'
Co mnie jeszcze uwierało... O, Hihara. Mógłby z siebie to w końcu wypluć. Że lubi Hino. Ale nieeeee. Rrrrrany. Hm, dalej: w pewnym momencie zaczęłam mieć dość "Ave Maria". Co za dużo, to nie zdrowo, jak nie Hino, to Tsukimori to grał, i tak w kółko -_-' Miałam też dość tej planszy, powtarzali ją za każdym razem podczas koncertów.
Ale pomimo wszystko ogólne wrażenia mam na plus. W "La Corda" jest po prostu cudowna animacja gry bohaterów na instrumentach, zwłaszcza jeśli chodzi o Tsukimoriego i Tsuchiurę, wlepiałam wzrok w monitor. Poza tym znowu się poryczałam, tym razem przy występie Shimizu w parku, gdy grał preludium do suity na wiolonczelę Bacha. Uwielbiam ten utwór, a tu mi tak nagle z nim wyskoczyli, że aż... Poza tym, ostatnie wystąpienie Tsuchiury - niesamowite, naprawdę. Już nie licząc muzyki, to strasznie mi się podobała animacja, ta energia i ruchy dłoni (bo Eas ma obsesję na punkcie dłoni ^^'). No i Tsukimori jakoś zmiękł pod koniec, całe szczęście, bo na początku był nie do zniesienia.
I dwa takie luźne skojarzenia: podczas rozmowy Shimizu i Fuyuumi, kiedy jedno mówiło o słodyczach, a drugie o deszczu, poczułam się, jakbym oglądała "Kukułkę", taki film, w którym Laponka, Norweg i Rosjanin rozmawiają ze sobą, każdy w swoim języku, i niektóre dialogi były naprawdę zabawne. A poza tym w pewnym momencie się skapnęłam, że Amou strasznie przypomina mi Milley z CG, ten sam typ osobowości i sposób mówienia. Sympatyczna dziewczyna, chociaż gdyby pojawiała się częściej, pewnie zaczęłaby mnie denerwować.
Aha. Jeszcze coś. Yunoki-sama powróciiiiiiiiił~! ^^ ;) |
_________________ ☾
I’m always right and you should listen to whatever I have to say
and never disagree, ever, EVER for the sake of your wolvlihood. |
|
|
|
|
Overture
The luck of the draw
Dołączył: 09 Paź 2008 Skąd: Oświęcim Status: offline
|
Wysłany: 10-11-2008, 21:08
|
|
|
Nabari no Ou ~ 01-05 - zacząłem z nadzieją obejrzenia serii w miarę lekkostrawnej jako przerywnik między nieco poważniejszymi tytułami. Mamy tutaj głównego bohatera Miharu Rokujo - gimnazjalistę, który ma w sobie tajemniczą moc, której przeznaczenie jest nieznane, znikąd pojawiają się shinobi pochodzący z różnych wiosek ninja, czyhający na życie Rokujo (brzmi jak Naruto). Ogółem; bla bla bla - czyli nic nie wiadomo, a w rzeczywistości wszystko wiadomo. Po takim wstępie można spodziewać się tasiemca, schematycznego, nudnego, oklepanego, powtarzalnego, w niewielkim stopniu zaskakującego... resztę dopiszcie sobie sami. JEDNAK byłem bardzo mile zaskoczony po 1szym odcinku. Fabuła jest nawet ciekawa, humor jest na poziomie, kreska jest ładna, animacja jest ok, pojedynki nie ciągną się w nieskończoność jak w Naruto (w dodatku są efektowne), ogółem - zdecydowanie nie jest to seria wybitna, ale jak najbardziej poprawna i przyzwoita; taki nieco poważniejszy shounen. Wygląda na to, że trafiłem w dziesiątkę z wyborem serii :) |
|
|
|
|
|
Vodh
Mistrz Sztuk Tajemnych.
Dołączył: 27 Sie 2006 Skąd: Edinburgh. Status: offline
Grupy: Alijenoty Fanklub Lacus Clyne
|
Wysłany: 11-11-2008, 12:40
|
|
|
Lucky Star do końca - świetna seria! Uśmiałem się, jak mało kiedy. Bohaterowie po prostu genialni, rzadko zdarza się, żebym wśród ulubionych bohaterów jednym tchem wymieniał połowę obsady :D Muszę przyznać, że w moim rankingu przebija nawet The Melancholy of Haruhi Suzumiya ^^ No ale jak tu nie uwielbiać Konaty, jej tatusia-maniaka, Kuroi-sensei, Yui, czy choćby Akiry :D
Get Backers 1-6. Zaczyna się całkiem smakowicie ^^ Zapowiada się wciągająca i odprężająca seria, bohaterów już lubię ^^ Zobaczymy, jak będzie z fabułą, ale na razie bardzo mi się podoba ^^.
Tales of the Abyss 1-7. Jedyna nowość, którą chwilowo oglądam. Seria zdecydowanie ma potencjał, jeżeli nie przeszkadza nam dosyć jRPGowa konstrukcja scenariusza. Tear mówiąca głosem C.C. jest genialna, naprawdę świetna postać. Szkoda jej trochę dla Luke'a, ale kto wie, może nie wszystko stracone ^^. Fakt, zdarzają się nieco nielogiczne i irytujące 'wpadki', mamy dialogi przed walką i cały wachlarz nie najlepszych scen, ale o dziwo w połączeniu wypada całkiem znośnie i zjadliwie. Luke (główny bohater) zachowuje się z odcinka na odcinek coraz gorzej, strasznie mnie rozpieszczony bachor wkurza, ale na szczęście dosyć konsekwentnie dostaje po łbie od co sensowniejszych bohaterów (Jade, swoją drogą świetny. Cudownie potrafi dać prztyczka w nos. A poza tym 'wie więcej, niż inni' i nie wiem, na ile, ale trochę ich na pewno wykorzystuje. Fajna postać.) za swoją bubkowatość, więc moooże jeszcze się nieco zmieni ^^. Poza tym fabuła wygląda dosyć zachęcająco, jeżeli jej nie schrzanią, to będzie naprawdę ciekawa seria :D |
_________________ ...
|
|
|
|
|
korsarz
a taki jeden...
Dołączył: 02 Wrz 2005 Skąd: Resko Status: offline
|
Wysłany: 11-11-2008, 14:19
|
|
|
Mała powtórka z rozrywki, czyli pierwszy epizod "Crest of the Stars" :) (na Hyperze oglądałem dopiero od drugiego, czy trzeciego odcinka...)
- Spoiler: pokaż / ukryj
- Imerium Abhów - niebieskowłosych elfów - zaatakowało Ziemię. Z racji nierównych sił Ziemia szybko się poddaje, a jej prezydent zawiera pakt, w wyniku którego zostaje on uznany za zdrajcę...
Jego syn, Jinto, zostaje księciem i wysłany do szkoły militarnej Abhów. Odcinek kończy się tuż przez spotkaniem Jinto z Laphiel
A także ostatni, 24, epizod Ai Yori Aoshi
- Spoiler: pokaż / ukryj
- Aoi i Kaoru wyjechali do domu rodziny Sakuraba. Początkowo ojciec Aoi był przeciwny, jednak po pewnym czasie zgodził się na jej związek z Kaoru (kto by nie uległ tym pięknym, niebieskim oczkom? ^^). Miyabi uznaje, że jej praca się zakończyła i Kaoru może być razem z Aoi "legalnie". Tylko co na to Tina i Mayu...
|
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików Możesz ściągać załączniki
|
Dodaj temat do Ulubionych
|
|
|
|