Nie długo. W następnym odcinku się skończy ta historia i zostanie tylko ten łuk, w którym Matoba zaszantażował i zmusił Natsume do współpracy. To oznacza, że w sumie, niestety, będą tylko 3 góra 4 odcinki z Matobą w tym sezonie.
Sailor Moon ep01-10
Wreszcie się za to wziąłem... I już po 1 odcinku żałowałem tej decyzji.
Jestem na tą serię wyjątkowo mocno uczulony, odpycha mnie od niej jak te same bieguny magnetyczne od siebie. Już zacząłem łysieć.
Od początku. Usagi, moja "ukochana" bohaterka tego anime, którą mam ochotę zastrzelić za każdym razem, gdy pojawia się na ekranie. Rozwydrzona smarkula, ciągle drąca ryja. Kompletny nieudacznik. Nie wiem z jakiego powodu została wybrana na Sailor Moon, w każdym razie na pewno nie ze względu na swoje umiejętności (może jakiś fetysz reżysera?).
Cała ta historia z Wielkim Złym i jego sługami, też do mnie nie przemawia. Ja wiem, że to było tworzone dla młodszej widowni, ale dalej takiego kiczu mój mózg nie toleruje. Pewnie się też wyjaśni dlaczego zbierają tą energię, czym ta energia jest, ale na razie wychodzi z tego wielki bezsens. Metody działań Złego lepiej albo przemilczeć i popatrzeć z politowaniem, albo użyć obraźliwych słów. Próby Harimy w wyznaniu miłości Tenmie były bardzo sprytnymi i przemyślanymi zagraniami, w porównaniu do poczynań Jadeite.
Aha i jeszcze jedno... Ta przemiana. Czy oni naprawdę muszą aż tak katować widza?
Mógłbym jeszcze napisać coś o "zaskakujących i nieschematycznych" historiach w każdym z obejrzanych odcinków, ale nie będę już kopał leżącego.
To wszystko sprawia, że podczas sesji każdego epizodu staję przed dylematem: strzelić sobie w skroń, czy wykasować całość po czym wyrzucić monitor przez okno i zapomnieć?
Pozytywy... Są jakieś? Jakby szukać na siłę, to bym powiedział, że Ami i Tuxedo Kamen z głosem Kyousuke i Amuro. Tylko za mało ich, a więcej czasu poświęcają rodzicom Usagi niż Ami.
Nie wiem, co nastąpi wcześniej. Koniec tego anime, czy zrobienie krzywdy sobie lub monitorowi? Jeśli jakimś cudem obejrzę Sailor Moon i nie popadnę po tym w chorobę psychiczną, to żadna seria anime nie będzie mi już straszna.
Oj ja tak mam z wieloma seriami, ale głównie unikam Akiry :P
Wadziło się kolejną odsłonę serii o świnio-kocie i jego wymoczkowatym sługo-właścicielu.
Natsume Yuujincho Shi epizod 1 lub 40 :P , Kurcze nauczyłem się liczyć do 4 albo nawet do 10 :P
Z tym identycznym charakterem to ja nie wiem. Kreska, postaci i tym ślamazarny świat są te same co poprzednio, ale akcja idzie kolejny szczebelek do przodu. W tym odcinku poraz pierwszy od dawna nie było hapyendu w odcinku, to był raczej "bad end" i "To be continue".
W ogóle to nagłe wprowadzenie "złych ludzi" do sielankowego i dość dziwacznego już świata, wprowadził sporo zamętu. Wydaje mi się też, że sam Nasiek stracił nieco potencjału, zamiast lekko podewoluować. Wszak od kiedy wszedł w posiadanie pijanego kota, powalał większość zjaw w samoobronie prawym hakiem. Te kudłate stworki były wręcz zbyt silne. Inna sprawa, to sam klan łowców zjaw. Oni są zdecydowanie zbyt wpływowi i paskudni. I dopiero nagle pojawili się w okolicy. To jest wręcz dziwaczne. Czy Nasiek był ich celem od samego początku?
_________________ kokodin pisze się zawsze z małej litery
Jeżeli mówił bym normalnie , nie było by sensu ze mną rozmawiać.
Miłośnik wszystkiego co czarne, zielone, żółte lub okrągłe.
Jeżeli to czytasz to się nudzisz.
ale akcja idzie kolejny szczebelek do przodu. W tym odcinku poraz pierwszy od dawna nie było hapyendu w odcinku, to był raczej "bad end" i "To be continue".
A bo to w poprzedniej serii nie było pojedynczych odcinków, w których akcji było sporo?
Chodzi mi o to, że to jest pierwsza seria, w której pierwszy odcinek nie był sielankowy, melancholijny i fajny. Owszem było kilka historii do tej pory, które rozciągnęły się na dwa odcinki, ale dopiero wątek tego całego Matoba w poprzedniej serii w szóstym i w tej w pierwszym odcinku, powodowały zakończenie w odcinka w stylu "no to masz przerą... Nasiek" Możliwe, że wątek Taki z drugiego sezonu miał jeszcze podobne zakończenie odcinka, ale tam Nasiek zwyczajnie znikł i nie do końca wiemy czy coś go tam zjadło czy porwało. Tutaj jednoznacznie ma pecha do tego sadysty. Ja wolę patrzeć na miłe, ładne liski, smoczki i inne kiutne duszki, które nie wadząc nikomu zawracają głowę uczynnemu człowiekowi. A w ogóle najlepsze są te , którym nie wychodzi straszenie.
kokodin, jeśli cię to pociesza, to gdyby trzeci sezon szedł zgodnie z mangą, to ten łuk o Matobie ze środka sezonu byłby na samym początku.
I radzę się przygotować na to, że ten sezon może mieć najwięcej 2 odcinkowych historii. Jeśli tak jak dotychczas każda historia z mangi, która ma trzy rozdziały, będzie dzielona na dwa odcinki. A takich jest jeszcze cztery.
kokodin napisał/a:
Inna sprawa, to sam klan łowców zjaw. Oni są zdecydowanie zbyt wpływowi i paskudni. I dopiero nagle pojawili się w okolicy. To jest wręcz dziwaczne. Czy Nasiek był ich celem od samego początku?
Nie, ale Matobie to nie przeszkadza, że się na niego natkną, bo i tak miał w planach zwerbować Natsume do swojego klanu.
Łiiii! Odkryłam chyba jedną z (nie)wielu nieodkrytych jeszcze perełek głupoty z ostatnich lat. Ok, to jest remake, ale jednak. DA się zrobić dobry remake (Terra e... przykładem). Ale to jest tak absurdalne, że nic tylko pokładać się ze śmiechu. O czym mowa? Babel Nisei wersja 2001. Co prawda na razie obejrzałam tylko dwa odcinki, ale i tak! Sos mistyczny to mieszanka wybuchowa. Od ruin wieży Babel, przez współczesne budynki o nazwie Babilon i tajną organizację Hades, która zza kulis rządzi światem, po mrocznych tybetańskich mnichów na usługach tego ZUEgo. A do tego wielki obrońca z kosmosu, który ma do pomocy gadającą panterę i kurczaka zmutowanego z latającym dinozaurem. Zapowiada się niezwykle skomplikowana intryga. Niszczymy świat! Buahaha.
Tu się zgadzam w całej rozciągłości, piosenka jest świetna. Amagami funduje nam kolejny utwór do słuchania godzinami.
Co do samego odcinka - podoba mi się koncepcja. Zrobili prawdziwy sequel historii. Oczywiście ten cały Juunichi pasuje do tego jak pięść do nosa, ale nie spodziewałem się, że gość mógłby się zmienić. W jego wypadku to niemożliwe, nawet chodząc rok z takim złem wcielonym jak Tsukasa.
Zobaczymy jak to się wszystko potoczy. Schemat pierwszej historii stary jak świat, tylko rozwiązanie może być ciut nietypowe.
Dobrze, że niewiele się zmieniło w kwestii graficznej, ta seria przy kiepskiej oprawie byłaby nieoglądalna.
Przydługie, głupie, męczące i przede wszystkim przecukierkowe. J. C. Staff Kill Me Baby please epizod 01 Podoba mie się. Opening przechodzi pojęcie niemelodyjnego. Zabójcy, nindże, psy i kosmaci z mackami. O czym, to jest to ja nie wiem, poza otwieraniem butelek. Brutalne i sadystyczne, kiutne i śliczne, randomowe jak generator losowy. Nichijou przynajmniej miało jakąś fabułę i sceny były jakoś powiązane, tutaj mamy coś dziwnego. Czyli progresja nonsensu = regresja kreski :P
:]
To jedyna normalna komedia romantyczna w ostatnim czasie, bez obcych, magii, technologii i superzabójców. Nie licząc Toradory, ale OAVka się nie liczy w tym sezonie więc jest git. Oglądało się miło a MC sprawia iż moja wiara w ludzi odżywa.
_________________ There is no "good" or "bad". There is only "fun" and "boring".
Larganne - jak na razie nic nowego pod słońcem, ale mechowy wstling na końcu każe mi mieć nadzieje na widowiskowość. No i może być zabawnie.
Space Pirates - Nuda.
Symphogear - Holy Shit! What is this?!. Mam dziwne wrażenie, że ludzie odpowiedzialni za ten show byli fanami Cutie Honey. Jeżeli po-Madokowa era Magical Girls ma być tak hardcorowa, to ja jestem za. A może, kto wie, to będzie właśnie Królowa Odważnych, której nadejście przepowiadałem?
Ostatnio zmieniony przez 616 dnia 08-01-2012, 01:03, w całości zmieniany 1 raz
Poyopoyo Kansatsu Nikki Dlaczego to ma tylko 3 minuty, ja kce wiencei!!! Bo to jest jednak przeurocze.
_________________ kokodin pisze się zawsze z małej litery
Jeżeli mówił bym normalnie , nie było by sensu ze mną rozmawiać.
Miłośnik wszystkiego co czarne, zielone, żółte lub okrągłe.
Jeżeli to czytasz to się nudzisz.
Ooook. Skończyłem i żyję.
Końcówka o dziwno była znacznie lepsza, niż pierwsze 33 odcinki, przynajmniej nie było tak nuudno i przewidywanie.
Ostatni odcinek jednak zepsuł mi seans. Gdy już wstawałem i miałem zamiar odtańczyć taniec radości i zwycięstwa, te małe szkarady odżyły. Taaak, to było zbyt piękne, aby było prawdziwe. Moje wymarzone scenariusze dla anime rzadko się sprawdzają.
5/10.
Teraz pora wyrwać kolejnych 10 lat ze swojego życia i obejrzeć Sailor Moon R.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików Możesz ściągać załączniki