Ogłoszenie |
Forum archiwalne, nie można zakładać nowych kont.
|
Kulturalna dyskusja o religii |
Wersja do druku |
Samuel
Dinozaur
Dołączył: 17 Sty 2009 Skąd: Warszawa/Marysin Status: offline
|
Wysłany: 22-03-2010, 20:16
|
|
|
Fei Wang Reed napisał/a: |
Zwróciłbym uwagę, że wedle Kościoła: wie jak usunąć, potrafi to zrobić, lecz tego nie robi - zostawiając wolną wolę człowiekowi. Czy to przeszkadza w byciu "wszechdobrym"? Jakoś nie sądzę, by uszczęśliwianie ludzi na siłę miałoby być synonimem wszechdobra - pomijając wspominany już fakt, że te całe myślenie odbywa się w dość płaskich kategoriach. |
A tam od razu uszczęśliwianie na siłę. Trzęsienia ziemi mogłyby się nie zdarzać. Ani powodzie, ani susze, ani inne katastrofy naturalne, które nijak nie wynikają z ludzkiej woli. Zimy mogłyby być w miarę łagodne, a lata po prostu przyjemnie ciepłe. Rośliny uprawne mogłyby rosnąć bez problemów, aby o pożywienie było łatwiej, a choroby mogłyby się ograniczać tylko do przeziębień. Dzieci mogłyby rodzić się bez upośledzeń, a kości trochę łatwiej zrastać. Takie rzeczy. Oczywiście nie usunęłoby to całego cierpienia, ale mogłoby się ludziom żyć trochę łatwiej i nie miałoby to nic wspólnego z odbieraniem komukolwiek tej przeświętej wolnej woli. Która, nawiasem mówiąc, jest o kant pupy potłuc gdy nie ma co do garnka włożyć. |
|
|
|
|
|
Fei Wang Reed
Łaydak
Dołączył: 23 Lis 2008 Skąd: Polska Status: offline
Grupy: Melior Absque Chrisma
|
Wysłany: 22-03-2010, 20:55
|
|
|
Tylko że Ty w tej chwili opisujesz jedną z form raju, czyli wszystko jest "cacy", bo żadna "krzywda" nam się nie stanie. Zapomniałeś do listy dopisać, żeby jeszcze człowiekowi odebrać możliwość czynienia "zła", bo co z tego, że sama cegła na głowę spaść by nie mogła, skoro ktoś mógłby ją rzucić? Wychodzi taki raj dla wszystkich i "na siłę", jako nagroda za nic. Taka argumentacja jaką przytoczyłeś nie jest niczym nowym, ale jest tyle naiwna co roszczeniowa ("skoro potrafisz to zrób nam dobrze").
Pomijając wszystkie inne kwestie - nie wiem jak Ty, ale ja nie bardzo miałbym ochotę pozwalać na by zabrano mi mój "pierwiastek zła", chcę mieć wybór i sam podejmować decyzję. |
|
|
|
|
|
Samuel
Dinozaur
Dołączył: 17 Sty 2009 Skąd: Warszawa/Marysin Status: offline
|
Wysłany: 23-03-2010, 10:25
|
|
|
Mówię o tym, że niezależnie od ludzkiej woli na świecie jest bardzo dużo zła - i jeśli Bóg jest dobry i ma możliwości, to przynajmniej z tym rodzajem zła powinien zrobić porządek.
O tym, że ludzie sami sobie mogą zgotować piekło wiem doskonale i z własnych doświadczeń i z mojego buddyzmu, w którym cierpienie zadawane ludziom przez ludzi jest jednym z głównych tematów. I tutaj Bóg rzeczywiście nie ma nic do gadania :) |
_________________ ॐ भूर्भुवः स्वः । तत् सवितुर्वरेण्यं ।
भर्गो देवस्य धीमहि । धियो यो नः प्रचोदयात् ॥ |
|
|
|
|
Fei Wang Reed
Łaydak
Dołączył: 23 Lis 2008 Skąd: Polska Status: offline
Grupy: Melior Absque Chrisma
|
Wysłany: 23-03-2010, 10:33
|
|
|
Samuel napisał/a: | Mówię o tym, że niezależnie od ludzkiej woli na świecie jest bardzo dużo zła - i jeśli Bóg jest dobry i ma możliwości, to przynajmniej z tym rodzajem zła powinien zrobić porządek. |
Aaa... Teraz się wiele wyjaśniło. Bo widzisz - ja wypadek samochodowy, trzęsienie ziemi czy poważną chorobę nie uważam za przejaw "zła". Jakoś uznaję, że Natura (w najogólniejszym sensie) jest pozbawiona przymiotów "dobra" i "zła", ale to już temat na rozważania filozoficzne... ;) |
_________________
Ręce za lud walczące sam lud poobcina.
Imiona miłych ludowi lud pozapomina.
Wszystko przejdzie. Po huku, po szumie, po trudzie
Wezmą dziedzictwo cisi, ciemni, mali ludzie.
A. Mickiewicz
|
|
|
|
|
Samuel
Dinozaur
Dołączył: 17 Sty 2009 Skąd: Warszawa/Marysin Status: offline
|
Wysłany: 23-03-2010, 10:43
|
|
|
To podstaw sobie pod "zło" słowo "cierpienie". Dla mnie efekt ten sam - jeśli widzisz wypadek i mimo iż możesz pomóc tylko stoisz z boku i się przyglądasz, to postępujesz źle. Gdybym był Bogiem, to albo bym się wziął za pomaganie ludziom w tych sprawach, albo nie twierdziłbym przez swoich pośredników, że jestem dobry, miłosierny, i ach i och :) |
_________________ ॐ भूर्भुवः स्वः । तत् सवितुर्वरेण्यं ।
भर्गो देवस्य धीमहि । धियो यो नः प्रचोदयात् ॥ |
|
|
|
|
Fei Wang Reed
Łaydak
Dołączył: 23 Lis 2008 Skąd: Polska Status: offline
Grupy: Melior Absque Chrisma
|
Wysłany: 23-03-2010, 11:44
|
|
|
Masz całkiem odmienne podejście do tematu. Może zaznaczę od razu, że mój stosunek do Boga jest taki, że biorę pod uwagę możliwość jego istnienia, choć - jak to już nie raz bywało w podobnych dyskusjach - wychodzę na Jego "obrońcę", heh... Przede wszystkim istnieje (wedle koncepcji chrześcijańskiej) życie po śmierci, przy którym obecne to przysłowiowy "pikuś" (pomijając już kwestię tego, czy jest ono jakąś formą specyficznego stanu, czy czymkolwiek innym, nie mniej abstrakcyjnym). Te wszystkie cierpienia, które przeżywa ten lub tamten to nic innego, jak fragment drogi do niego. Skoro istota człowieka jest nieśmiertelna to ratowanie ludzi przed wypadkami byłoby dość śmiesznym aktem. Idąc tym tropem Bóg musiałby już teraz stworzyć na Ziemi raj, bo już nie mógłby pozwolić na to, by ktokolwiek umarł (bo praktycznie zawsze ktoś z tego powodu będzie cierpiał). Tutaj chwilka na zabawę: więc nikt nie umiera, rodzą się nowi, zaczyna brakować miejsca na Ziemi, zasobów i innych takich - współczynnik cierpienia rośnie, więc i siła interwencji Boga również powinna, i tak w nieskończoność (powoli musiałby modyfikować cały Wszechświat, by ulżyć ludzkim cierpieniom).
Patrząc jednak na samo podejście ludzi "domagających się interwencji" - ja uważam, że jeśli coś takiego jak Bóg istnieje, to na pewno znajduje się daleko poza wszelką możliwością poznawczą śmiesznych ludzkich narzędzi i "logiczne obalanie Boga" musi się dość żałośnie prezentować (od początku takie podejście zakłada, że Bóg jest do pojęcia i opisania w ludzkim rozumieniu). |
|
|
|
|
|
Samuel
Dinozaur
Dołączył: 17 Sty 2009 Skąd: Warszawa/Marysin Status: offline
|
Wysłany: 23-03-2010, 12:15
|
|
|
Mówię nie tyle o samej śmierci, co o cierpieniu. Cierpienie uważam za coś obiektywnego - zawsze warto postępować tak, by w ostatecznym rozrachunku było go jak najmniej, niezależnie od tego co jest po śmierci i od tego jaki to Bóg jest niesamowity i niepoznawalny. Zapobieganie katastrofom, chorobom i wypadkom zawsze ma sens. Oczywiście często jest tak, że w celu uniknięcia większej katastrofy w przyszłości chwilowo musimy ponieść pewne niedogodności, ale niedogodności można zaakceptować i nie absorbować się nimi, a gdy cel zostanie osiągnięty to i one znikną. Natomiast chrześcijańska koncepcja, że cierpienie trzeba pokornie znieść, bo zbliża ono do Boga, jest dla mnie kompletnie obca i niezrozumiała. To taki uświęcony masochizm, pokryty tonami teologicznych ozdobników. Koncepcja Boga, który tego wymaga, budzi we mnie pewne wewnętrzne "fuj". Nawet gdyby istniał, w co nie wierzę, nie byłbym jego wyznawcą :) |
_________________ ॐ भूर्भुवः स्वः । तत् सवितुर्वरेण्यं ।
भर्गो देवस्य धीमहि । धियो यो नः प्रचोदयात् ॥ |
|
|
|
|
Fei Wang Reed
Łaydak
Dołączył: 23 Lis 2008 Skąd: Polska Status: offline
Grupy: Melior Absque Chrisma
|
Wysłany: 23-03-2010, 12:29
|
|
|
Samuel napisał/a: | (...) chwilowo musimy ponieść pewne niedogodności, ale niedogodności można zaakceptować i nie absorbować się nimi, a gdy cel zostanie osiągnięty to i one znikną. |
Widzisz - używając Twych własnych słów mogę opisać to samo z drugiej strony. To właśnie te "cierpienia", których chcesz uniknąć są właśnie tymi chwilowymi niedogodnościami, które znikną.
Wbrew temu co piszesz, chrześcijaństwo to nie "bierne czekanie na nieuniknione" i "dobrowolne czekanie na nieszczęścia, które przyjmuje się ze spuszczoną głową". Nie wiem czemu takie stereotypy, przecież absurdalne biorąc pod uwagę fakt, że mamy XXI wiek, wciąż trwają.
Samuel napisał/a: | Koncepcja Boga, który tego wymaga, budzi we mnie pewne wewnętrzne "fuj". |
Kolejny błędny stereotyp, wynikający z niedostatecznej wiedzy na temat "chrześcijańskiej koncepcji Boga". Na dodatek czerpany z jakiejś zamierzchłej przeszłości historycznej. ;) |
|
|
|
|
|
Mitsurugi
Wieczny Marzyciel
Dołączył: 22 Sty 2009 Skąd: Wrocław Status: offline
|
Wysłany: 23-03-2010, 12:29
|
|
|
"Jeżeli ktoś ma moc powstrzymania krzywd, których jest świadkiem, a tego nie robi, biernie się przyglądając, jest po części współwinny krzywd i zła jakie się wydarzyły w jego obecności. Ktoś taki nie jest istotą dobrą, mającą prawo Cię sądzić". A potem "Nie utożsamiajmy bierności z nadaniem wolności", czy coś takiego. Naturalnie odnosiło się to do Boga.
To nie jest moja wypowiedź, od razu mówię. To słowa (naturalnie uproszczona i nie dosłowna, bo nie zapisałem jej) jednego z moich wykładowców, który dzisiaj trochę poruszył sprawy religijne, pozwalając sobie na kilka komentarzy i spostrzeżeń.
Dla mnie wypowiedź ciekawa i interesuje mnie co wy na to? :) |
_________________ 温故知新 - To search for the old is to understand the new
勝ちは鞘の中にあり - Victory comes while the sword is still in the scabbard
|
|
|
|
|
Fei Wang Reed
Łaydak
Dołączył: 23 Lis 2008 Skąd: Polska Status: offline
Grupy: Melior Absque Chrisma
|
Wysłany: 23-03-2010, 12:37
|
|
|
Mitsurugi, całkiem niedawno o tym samy była tutaj mowa. Wygląda to jak typowa wypowiedź osoby niechętnym wzrokiem spoglądającym na chrześcijaństwo (/Boga). Znów ta sama śmieszna perspektywa i to roszczeniowe podejście do Boga. Nie chcę już powtarzać tego, o czymś wcześniej wspominałem (tym bardziej, że trochę irytujące jest bronienie nie swoich poglądów). |
_________________
Ręce za lud walczące sam lud poobcina.
Imiona miłych ludowi lud pozapomina.
Wszystko przejdzie. Po huku, po szumie, po trudzie
Wezmą dziedzictwo cisi, ciemni, mali ludzie.
A. Mickiewicz
|
|
|
|
|
Samuel
Dinozaur
Dołączył: 17 Sty 2009 Skąd: Warszawa/Marysin Status: offline
|
Wysłany: 23-03-2010, 13:10
|
|
|
Fei Wang Reed napisał/a: |
Widzisz - używając Twych własnych słów mogę opisać to samo z drugiej strony. To właśnie te "cierpienia", których chcesz uniknąć są właśnie tymi chwilowymi niedogodnościami, które znikną.
|
Nie, jeśli nie mają sensu. Jaki jest sens trzęsienia ziemi na Haiti? Czy haitańczycy stali się dzięki niemu lepszymi ludźmi?
Fei Wang Reed napisał/a: |
Wbrew temu co piszesz, chrześcijaństwo to nie "bierne czekanie na nieuniknione" i "dobrowolne czekanie na nieszczęścia, które przyjmuje się ze spuszczoną głową". Nie wiem czemu takie stereotypy, przecież absurdalne biorąc pod uwagę fakt, że mamy XXI wiek, wciąż trwają.
Samuel napisał/a: | Koncepcja Boga, który tego wymaga, budzi we mnie pewne wewnętrzne "fuj". |
Kolejny błędny stereotyp, wynikający z niedostatecznej wiedzy na temat "chrześcijańskiej koncepcji Boga". Na dodatek czerpany z jakiejś zamierzchłej przeszłości historycznej. ;) |
Tak łatwo to mnie nie zbędziesz ;) Mam za sobą liceum katolickie, wyjazdy na oazy i rekolekcje z dość konkretnymi rozmowami o religii, oraz parę ładnych lat hobbistycznego zainteresowania religioznawstwem. Zapewniam Cię, z tym stereotypami czerpanymi z zamierzchłej przeszłości historycznej spotykam się i na forach internetowych, i w wypowiedziach różnych wciąż żyjących chrześcijan. Nie dalej jak dwa miesiące temu uczestniczyłem w dyskusji na czacie wiara.pl, w czasie której ksiądz katolicki twierdził, że Haitańczycy ściągnęli na siebie karę za swoje grzechy.
Fei Wang Reed napisał/a: |
Znów ta sama śmieszna perspektywa i to roszczeniowe podejście do Boga. Nie chcę już powtarzać tego, o czymś wcześniej wspominałem (tym bardziej, że trochę irytujące jest bronienie nie swoich poglądów).
|
To może nie broń? :D Dla mnie ta "roszczeniowa postawa" to zupełnie normalne, prostolinijne podejście. Nazywanie go roszczeniowym i tłumaczenie niepoznawalnością Boga, jego wyższym planem i innymi teologicznymi kruczkami to unikanie odpowiedzi i protekcjonalne traktowanie rozmówcy. Bardzo nie fair. |
_________________ ॐ भूर्भुवः स्वः । तत् सवितुर्वरेण्यं ।
भर्गो देवस्य धीमहि । धियो यो नः प्रचोदयात् ॥ |
|
|
|
|
Fei Wang Reed
Łaydak
Dołączył: 23 Lis 2008 Skąd: Polska Status: offline
Grupy: Melior Absque Chrisma
|
Wysłany: 23-03-2010, 13:45
|
|
|
Samuel napisał/a: | Fei Wang Reed napisał/a: | Widzisz - używając Twych własnych słów mogę opisać to samo z drugiej strony. To właśnie te "cierpienia", których chcesz uniknąć są właśnie tymi chwilowymi niedogodnościami, które znikną. | Nie, jeśli nie mają sensu. Jaki jest sens trzęsienia ziemi na Haiti? Czy haitańczycy stali się dzięki niemu lepszymi ludźmi? |
O, absolutnie się zgadzam z tym, że to "nie ma sensu". Wszystkie katastrofy naturalne czy wypadki właśnie nie mają w sobie sensu wyższego ponad ten, że się stały. Odnoszę wrażenie, że Ty tym zjawisko właśnie taki sens chcesz przypisać, jakby ktoś nimi zawiadywał - otóż nic bardziej mylnego. Żeby je wytłumaczyć można sięgnąć do geofizyki, meteorologii czy innych nauk, które potrafią je "odtłumczyć", bo one są niczym innym jak zjawiskami naturalnymi. Za naiwnego uznam każdego, kto będzie wmawiał ludziom, że jest na odwrót - czy to ksiądz katolicki, czy niewierzący. (Nie sądzę, byś akurat Ty starał się to powiedzieć. ;) ).
Samuel napisał/a: | Tak łatwo to mnie nie zbędziesz ;) |
Heh, a już myślałem że mi się uda... ;)
Samuel napisał/a: | Mam za sobą liceum katolickie, wyjazdy na oazy i rekolekcje z dość konkretnymi rozmowami o religii, oraz parę ładnych lat hobbistycznego zainteresowania religioznawstwem. Zapewniam Cię, z tym stereotypami czerpanymi z zamierzchłej przeszłości historycznej spotykam się i na forach internetowych, i w wypowiedziach różnych wciąż żyjących chrześcijan. Nie dalej jak dwa miesiące temu uczestniczyłem w dyskusji na czacie wiara.pl, w czasie której ksiądz katolicki twierdził, że Haitańczycy ściągnęli na siebie karę za swoje grzechy. |
No to tu mnie bijesz doświadczeniem, bo takiej bogatej przeszłości nie mam. ;) Z tak ciemnymi stereotypami spotykasz się dzisiaj? No cóż, to chyba świadczy, że dalej ciemnota się szerzy, mimo iż "zamierzchła przeszłość historyczna" dawno za nami - kalendarzowo przynajmniej. Cóż, jeśli ktoś bredzi to nie ma z nim co rozmawiać (chyba że akurat ktoś ma ochotę ponabijać się z "biedaka"), bo i tak go nie przekonasz, natomiast sądzę, że Ty dobrze rozróżniasz "brednie nawiedzonego" od samej koncepcji Boga i jego roli. (Tu przyznam, że niestety i mi wiedzy o "koncepcji chrześcijańskiego Boga" nie starcza, by przytaczać kolejne i kolejne argumenty).
Samuel napisał/a: | Fei Wang Reed napisał/a: | Znów ta sama śmieszna perspektywa i to roszczeniowe podejście do Boga. Nie chcę już powtarzać tego, o czymś wcześniej wspominałem (tym bardziej, że trochę irytujące jest bronienie nie swoich poglądów). | To może nie broń? :D Dla mnie ta "roszczeniowa postawa" to zupełnie normalne, prostolinijne podejście. Nazywanie go roszczeniowym i tłumaczenie niepoznawalnością Boga, jego wyższym planem i innymi teologicznymi kruczkami to unikanie odpowiedzi i protekcjonalne traktowanie rozmówcy. Bardzo nie fair. |
Jak wspominałem wyżej - nie sięgam po żadne kruczki teologiczne, bo ich po prostu nie znam, i staram się nie unikać odpowiedzi, jeśli odpowiedzieć potrafię. "Koncepcji Boga" bronię nie dla zasady, lecz dlatego, że za nic nie potrafię zaakceptować podejścia osób tak atakujących Boga - wszystko jest takie jednostronne, czasem wręcz bez chwili zaangażowania, by spróbować "pojąć", "zrozumieć" drugą stronę problemu. Śmiem przypuszczać, że nigdy nic nie przekona osób, które żądają od Boga, jeśli istnieje, interwencji. Dla mnie argumentacja "Twojej strony" ma luki, które chce pominąć. (Z najbardziej oczywistą - skoro miałby zapobiec "złu" w postaci trzęsień ziemi, to jak mógłby nie zrobić nic ze wzajemnymi zabijaniem się ludzi? Z tego miejsca idą dalsze dywagacje, których w tej chwili nie będę poruszał). |
|
|
|
|
|
Samuel
Dinozaur
Dołączył: 17 Sty 2009 Skąd: Warszawa/Marysin Status: offline
|
Wysłany: 23-03-2010, 14:23
|
|
|
Fei Wang Reed napisał/a: | O, absolutnie się zgadzam z tym, że to "nie ma sensu". Wszystkie katastrofy naturalne czy wypadki właśnie nie mają w sobie sensu wyższego ponad ten, że się stały. Odnoszę wrażenie, że Ty tym zjawisko właśnie taki sens chcesz przypisać, jakby ktoś nimi zawiadywał - otóż nic bardziej mylnego. |
No więc podsumujmy: Dzieje się jakaś katastrofa bez sensu, coś złego (nie bójmy się tego słowa :D), a my możemy temu zapobiec. Jednak zamiast zapobiegać stoimy sobie z boku. Czyli postępujemy źle. Czyli nie jesteśmy dobrym, miłosiernym Bogiem. Czego należało dowieść ;)
Fei Wang Reed napisał/a: |
Śmiem przypuszczać, że nigdy nic nie przekona osób, które żądają od Boga, jeśli istnieje, interwencji. Dla mnie argumentacja "Twojej strony" ma luki, które chce pominąć. (Z najbardziej oczywistą - skoro miałby zapobiec "złu" w postaci trzęsień ziemi, to jak mógłby nie zrobić nic ze wzajemnymi zabijaniem się ludzi? Z tego miejsca idą dalsze dywagacje, których w tej chwili nie będę poruszał). |
No właśnie, skoro może, to dlaczego nie zapobiega w żadnym z tych przypadków? To nie jest luka w mojej argumentacji, tylko proste pytanie, na które teologia nie znajduje prostej odpowiedzi - zamiast tego plątając się w teoriach, z których żadna nie potrafi wyjaśnić nawet prostego trzęsienia ziemi, a za to często jedna jest bardziej "fuj" od drugiej :) A dla mnie sprawa jest dość prosta i nie pozstawiająca wątliwości: Bóg nie zapobiega, ponieważ albo nie istnieje, albo nie jest dobry, co w efekcie i tak oznacza, że nie ma co w niego wierzyć. Sami sobie musimy radzić na naszej drodze do zmniejszenia cierpienia :) |
_________________ ॐ भूर्भुवः स्वः । तत् सवितुर्वरेण्यं ।
भर्गो देवस्य धीमहि । धियो यो नः प्रचोदयात् ॥ |
|
|
|
|
Fei Wang Reed
Łaydak
Dołączył: 23 Lis 2008 Skąd: Polska Status: offline
Grupy: Melior Absque Chrisma
|
Wysłany: 23-03-2010, 15:06
|
|
|
Samuel napisał/a: | No więc podsumujmy: Dzieje się jakaś katastrofa bez sensu, coś złego (nie bójmy się tego słowa :D), a my możemy temu zapobiec. Jednak zamiast zapobiegać stoimy sobie z boku. Czyli postępujemy źle. Czyli nie jesteśmy dobrym, miłosiernym Bogiem. Czego należało dowieść ;) |
No właśnie to tak nie działa. W tym rozumowaniu najpierw zrównujesz Boga do ludzi, by, po skończeniu doświadczenia myślowego, znów go "wynieść na niebiosa". I nie - może dla Ciebie trzęsienie ziemi jest "złem", ale dla mnie nie (nieszczęściem owszem, ale nie złem - a to nie jest równoznaczne, co zresztą wydawało mi się do tej pory, że powinno być dla wszystkich/większości dość oczywiste). No i druga sprawa - Ty cały czas patrzysz na to ze swojego ludzkiego punktu widzenia. Z jednej strony Cię rozumiem, bo z jakiego innego masz patrzeć, ale z drugiej - jeśli zagłębiamy się w takie rozmyślania jak ta o Bogu - powinieneś choć troszkę z boku stanąć. (Nie potrafię pozbyć się wrażenia, że ciągle traktujesz ziemskie życie jako jedyne i ostateczne, co - choć może i słuszne w życiu codziennym - nie sprawdza się przy braniu na widelec "koncepcji chrześcijańskiego Boga". Niestety - z czego dobrze zdaję sobie sprawę - mój problem polega na tym, że nie potrafię tego zbyt jasno i przejrzyście wytłumaczyć).
Samuel napisał/a: | Bóg nie zapobiega, ponieważ albo nie istnieje, albo nie jest dobry, co w efekcie i tak oznacza, że nie ma co w niego wierzyć. Sami sobie musimy radzić na naszej drodze do zmniejszenia cierpienia :) |
Wow... Przynajmniej z Twoim ostatnim zdaniem mogę się w całkowicie zgodzić. ;) Ale reszta, hmm...
Twoje twierdzenie zaprzecza najbardziej fundamentalnej zasadzie (czy jakoś tak), że Bóg zostawił człowiekowi wolną wolę (no i jest takie dosyć "zabawkowe"). Może my nie doczekamy, ale któreś pokolenie w przyszłości stanie się świadkiem sztucznego ograniczania człowieka przez człowieka poprzez niedopuszczenie nawet do możliwości wyrządzenia komukolwiek zła - nie będę się nad tym rozwodził - fantastyka i futurologia dopowiadają resztę.
Myślę, że w tej chwili to wszystko, co mam do powiedzenia w temacie, jako że nie widzę możliwości, by moje dalsze wywody miały cokolwiek zmienić. ;b |
|
|
|
|
|
Samuel
Dinozaur
Dołączył: 17 Sty 2009 Skąd: Warszawa/Marysin Status: offline
|
Wysłany: 23-03-2010, 18:13
|
|
|
Nawet stojąc z boku cierpienie nadal jest cierpieniem. A jeśli Bóg może komuś ulżyć w cierpieniu, a tego nie robi, to jest złym bogiem. I nieważne, co jest po śmierci, jaki jest boski punkt widzenia, gdzie jest wolna wola, czy też czy nieszczęście, które się dzieje jest naturalne czy nie. To nie ma znaczenia. Ktoś cierpi. Ktoś temu cierpiącemu mógłby pomóc, a tego nie robi. Kropka. W przypadku cierpienia nie ma mowy o innym punkcie widzenia. Howgh, powiedziałem :) |
_________________ ॐ भूर्भुवः स्वः । तत् सवितुर्वरेण्यं ।
भर्गो देवस्य धीमहि । धियो यो नः प्रचोदयात् ॥ |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików Możesz ściągać załączniki
|
Dodaj temat do Ulubionych
|
|
|
|