Ogłoszenie |
Forum archiwalne, nie można zakładać nowych kont.
|
Kulturalna dyskusja o religii |
Wersja do druku |
ario
space cowboy
Dołączył: 26 Cze 2006 Status: offline
|
Wysłany: 27-06-2006, 22:29
|
|
|
ale albo się wierzy we wszystko albo w nic 'wierzący nie praktykujący' to jak żyjący nie oddychający- kler to przedstawiciele kościoła (prawdopodobnie najliczniejszego na świecie gdyby nie chinole) i NIE WOLNO jego wyznawcom w nich wątpić- kogo powołał pan jak nie ich? no właśnie...
ja dla jasności dodam że jestem agnostykiem (chyba że wiara w magię się liczy). A biblia to sciema jak wladca pierścieni... |
_________________ "to nie jest zwykła ryba- to podwodny zapinacz" |
|
|
|
|
Bianca -Usunięty-
Gość
|
Wysłany: 27-06-2006, 22:51
|
|
|
Ysengrinn napisał/a: | Mała prośba, nim kogoś zabiję - kler. Nie kościół, a kler. Do wszystkich stron sporu... |
true, true
ario napisał/a: | ale albo się wierzy we wszystko albo w nic 'wierzący nie praktykujący' to jak żyjący nie oddychający- kler to przedstawiciele kościoła (prawdopodobnie najliczniejszego na świecie gdyby nie chinole) i NIE WOLNO jego wyznawcom w nich wątpić- kogo powołał pan jak nie ich? no właśnie... |
eee............ gdzie powolal?! znaczy sie w ktorym miejscu biblii jest o watykanie, o tym ze papiez jest nieomylny, i od tego mmiejsca poprosze dokladniej.
bo z calym szacunkiem, ale katolicyzm to sa lata kompromisow nad oryginalnym podejsciem - od klasycznego "czy kobiety maja dusze", przez celibat i az do calej hierarchii koscielnej. lata kompromisow spowodowane tym ze pewni ludzie chcieli sie znalezc przy wladzy, co jest tak srednio zgodne z naukami plynacymi z biblii.
i jesli mi ktos zaczyna twierdzic ze kosciol (tudez kler) jest nieomylny to znak ze kompletnie nie zna historii. |
|
|
|
|
|
Azag
Shade Reaver
Dołączył: 06 Lis 2005 Skąd: Chruszczobród Status: offline
|
Wysłany: 27-06-2006, 23:06
|
|
|
Tylko, ze to wierzenie we wszystko i brak watpilwosci wcale nie jest takie proste jak mogloby sie wydawac.
Ja moze tez sie do czegos przyczepie :) :) Moi drodzy, bardzo prosze:
kosciol - to jest na przyklad katedra Chrystusa Krola w Katowicach
Kosciol - to jest ogol katolikow (w tym przypadku), wspolnota wierzacych itp
Po kolezensku poprosze Ysengrina o definicje z encyklopedi :), gdyby ktos mial watpliwosci co mam na mysli. Poprosil bym tez o uzywanie odpowiednio "K" lub "k" bo czasami trudno, przynajmniej mi, polapac sie o co wam chodzi :)
ario napisał/a: | A biblia to sciema jak wladca pierścieni... |
Caly sek w tym, ze historyczny przekaz bibli potwierdzaja inne zrodla: na przyklad kroniki asyryjskie i babilonskie, a przynajmniej tak twierdzi autor ksiazki "Mezopotomia", nazwisko jakies "Roux" czy cos takiego z francuskiego. Dla przykladu: odkopano ruiny chaldejskiego miasta Ur, z ktorego mial pochodzic Abraham. O ile mozna watpic w to ze mury Jerycha rozsypaly sie pod wplywem trab (dla mnie osobiscie jest to calkiem mozliwe - bo niby czemu nie???), to jednak niewola babilonska izraelitow jest faktem historycznym (jesli zrodla babilonskie nie klamia, albo jesli nie klamie ten i inni autorzy, na ktorych on sie powoluje). Z tego co mi wiadomo to Czerwona Ksiega Marchi Zachodniej "never existed" :) |
_________________ "Doprawdy, najpewniejszą drogą do piekła jest droga stopniowa - łagodna, miękko usłana, bez nagłych zakrętów, bez kamieni milowych, bez drogowskazów" |
|
|
|
|
ario
space cowboy
Dołączył: 26 Cze 2006 Status: offline
|
Wysłany: 27-06-2006, 23:26
|
|
|
tak towszystko się zgadza... dopóki nie wchodzimy w ważne rzeczy- takie jak na przykład brak sakralności kobiecej czy też powstanie trójcy swiętej (polecam poszukać- w drugim wieku naszej ery uznano dopiero Jezusa za istotę boską), a dziura ukazująca życie jezusa do 33 lat? -no właśnie, on nie był bogiem... itd etc itp |
_________________ "to nie jest zwykła ryba- to podwodny zapinacz" |
|
|
|
|
Ysengrinn
Alan Tudyk Droid
Dołączył: 11 Maj 2003 Skąd: дикая охота Status: offline
Grupy: AntyWiP Tajna Loża Knujów WOM
|
Wysłany: 27-06-2006, 23:42
|
|
|
Cytat: | a dziura ukazująca życie jezusa do 33 lat? |
A co mieli pisać? Jak z Józefem strugał stołki i jak czytał święte księgi? W wieku 33 lat zaczynało się w Judei działalność publiczną.
Cytat: | brak sakralności kobiecej |
Nie rozumiem. Wyjaśnij. |
_________________ I can survive in the vacuum of Space
|
|
|
|
|
Zegarmistrz
Dołączył: 31 Lip 2002 Skąd: sanok Status: offline
Grupy: AntyWiP
|
Wysłany: 28-06-2006, 07:27
|
|
|
ario napisał/a: | brak sakralności kobiecej |
Brak święceń kapłańskich dla kobiet. Nie do końca rozumiem po co miały by być... Tradycja to tradycja. (Choć z drugiej strony nie wiem, po co ktoś chciałby być zakonnicą... Jak chcą, to niech sobie biorą). |
_________________ Czas Waśni darmowy system RPG dla fanów Fantasy. Prosta, rozbudowana mechanika, duży świat, walka społeczna.
|
|
|
|
|
LunarBird
Chaos Master & WSZ
Dołączył: 30 Maj 2005 Skąd: Hellzone Status: offline
Grupy: Lisia Federacja
|
Wysłany: 29-07-2006, 00:38
|
|
|
Na dobry początek tradycyjna ofiara. ;-)
Ysengrinn napisał/a: | Mała prośba, nim kogoś zabiję - kler. Nie kościół, a kler. |
Nie Ysen, nie kler. Duchowieństwo. ;-)
ario napisał/a: | 'wierzący nie praktykujący' to jak żyjący nie oddychający |
O facet, ależ cytat! :-) Rozwaliłeś mnie normalnie na obie łopatki. Po prostu brak słów. I nie da się zaprzeczyć że masz rację w 200%. W Biblii o przewodnikach duchowych którzy czynami nie dorastają do swej funkcji pisze wyraźnie: "to, co oni mówią, czyńcie ale uczynków ich nie naśladujcie". Kropka. Ksiądz to zawsze ksiądz i wierni nie mają prawa tak sobie ignorować jego funkcji.
ario napisał/a: | tak towszystko się zgadza... dopóki nie wchodzimy w ważne rzeczy- takie jak na przykład brak sakralności kobiecej czy też powstanie trójcy swiętej |
Gdzie masz nielogiczność braku kapłaństwa kobiet? Kobiety nigdy nie mogły przystąpić do sakramentu kapłaństwa i nigdy nie będą mogły. Nawet sama Matka Boża nie dostąpiła tego wyróżnienia, tym bardziej więc żadna inna kobieta nie powinna. Kobiety mają inne zadania i kapłaństwo po prostu nie jest ich rolą.
A co do Trójcy Świętej... O ile dobrze pamiętam dogmaty były uznawane stopniowo na kolejnych soborach, nie widzę naprawdę co w tym dziwnego że ludzie potrzebują czasu na zauważenie pewnych rzeczy, nawet tych najbardziej oczywistych.
ario napisał/a: | A biblia to sciema jak wladca pierścieni... |
Polecam książki o objawieniach Anny Katarzyny Emmerich oraz Marii od Jezusa z Agreda. Są to swoiste uzupełnienia Biblii o ważne i doniosłe fakty (szczególy ukrzyżowania, postać Judasza, postać Najświętszej Maryi Panny, jak się układały stosunki pomiędzy Maryją i Jozefem w szczegolności w kontekście podejrzeń tego ostatniego i cała masa rozmaitych ciekawych faktów). Po takiej lekturze znacznie ciężej będzie ci włożyć Biblię między bajki.
Zegarmistrz napisał/a: | (Choć z drugiej strony nie wiem, po co ktoś chciałby być zakonnicą... Jak chcą, to niech sobie biorą). |
Zakonnica praktycznie oznacza tyle co "poślubiona Bogu". Czaisz? A przykłady św. Tereski od Dzieciątka Jezus czy naszej św. Faustyny Kowalskiej dowodzą że jeśli nie wszystkie to przynajmniej niektóre z nich traktują to śmiertelnie poważnie.
Żywię niezlomną nadzieję że przynajmniej tutaj nikt mi nie będzie próbował naukowo udowodnić nieistnienia Boga. Inaczej będę gryzł... ;-) |
_________________
Cytat: | - Mulder... To jest... to chyba żółć...
- Powiesz mi jak to z siebie zdjąć zanim stracę kamienną twarz?
"The X-Files", #4 "Squeeze" |
Autor posta: rip LunarBird CLH
|
|
|
|
|
achiever -Usunięty-
Gość
|
Wysłany: 29-07-2006, 03:16
|
|
|
To teraz moje 3 grosze. Dla nie niektórych pewnie kontrowersyjne, dla nikektórych może nie.
Moja wiara ogólnie rzecz biorąc przeobrażała się w ciągu całego życia, jednak najwięcej zmiany w moim pojmowaniu Boga, Prawdy, Świata zmieniło się tak mniej więcej w ciągu ostaniego roku, a właściwie troche dłużej. Tak jeszcze przed 1,5 roku naszło mnie dosyć spore natchnienie i jak jeszcze wierzyłem w odseparowanego od świata Boga, istniejącego gdzieś z boku, to już w zasadzie całkowicie pożegnałem się z pojmowaniem go jako jakiejś istoty, zwłaszcza mężczyzny (choć to typowe kojarzenie i raczej wiazane z podejściem psychologicznym - potrzeba silnego typowo ludzkiego wsparcia, takiego wielkiego rodzica, który nas nigdy nie opuści, w istocie kierowanego potrzebą poczucia bezpieczeństwa a nie doświadczenia prawdziwego Boga). W tamtym okresie zacząłem silnie patrzeć na Boga jako coś/kogoś (żadne z tych słow nie jest odpowiednie i właściwie słowa nigdy nie będą odpowiednie poza swymi ograniczonymi możliwościami) poza pojęciami, wyobrażeniami. Wtedy również natrafiłem przypadkowo na (co dopiero po czasie dobrze zinterpretowałem) doznanie lekko zmienionych stanów świadomości, głownie pod wpływem choroby (wysoka gorączka, kaszel i te sprawy, jednak nie aż tak źle bym tracił przytomność) w bardzo nie korzystnym czasie. W momencie dosyć sporego załamania, wyłączyły mi się zmysły, przestałem myśleć i doznałem takiego nigdy wcześniej nie doznanego spokoju, harmonii i radości zarazem. Taki intensywny stan trwał krótko, jednak zmienione postrzeganie (nieznacznie, ale jednak) miałem dłuższy czas (tak ok. z 2 mies. - by praktycznie zobrazować to ok. co tydzień wracało mi "widzenie" rzeczywiśtości coraz bardziej do normalnego typowego patzrenia na świat)
Wtedy powróciła mi dosyć odepchnięta na bok (po prostu jakby zapomniana) wiara i zaczęła się przeobrażać. Wówczas stwierdziłem, że to co odczuwałem, to tak jakby przesycenie świata Duchem Świętym i dlatego wczułem się bardziej w ufność do Boga. Z tym że jako że miałem obraz Boga jako "Władce poza światem" to czułem się niejako wyróżniony, przez co jak teraz wiem można wpaść w nielada narcyzm, co może dać później więcej kłopotów niż korzyści z dobrego wglądu. Na szczęście okoliczności życiowe nie pozwoliły mi się zbyt długo cieszyć takim "błogostanem". Powróciło typowe powszednie spojrzenie na świat, ale zainteresowanie Prawdą, naturą świata pozostało. Posprawdzałem różne źródła i głownie znajdowałem odpowiedzi na moje pytania w mistycznych odłamach wielkich religii. I o dziwo te odłamy religii typowo dogmatycznych (zwanych również egzoterycznymi, w przeciwieństwie do religii ezoterycznych, czyli mistycznych) nie kłócą się ze sobą w celu i posiadanie Jedynej Słusznej Racji Objawionej O Prawdzie, a raczej dążą do tego samego i posiadają odpowiednie praktyki ku temu i wiedzę. I tak np. chrześcijanizm posiada gnostycyzm i temu podobne, najwięksi mistycy to Jan Cassian, Jan od Krzyża, św. Teresa z Avila, Mistrz Eckhart (nie mówiąc oczywiście o Jezusie). Judaizm - kabałe, islam - sufizm, no i wschodnie ruchy mistyczne jak buddyzm zen, tybetański, wedanta.
Po wgłebieniu się w te tradycje, zacząłem patrzeć na Boga, dla którego bardziej pasuje mi okreslenie Bóstwo, Najwyższa Świadomość (choć wciąż po tylu latach mówienia słowa Bóg, wciąż wygodniej mi się mówi Bóg:) choć te nowe dla mnie określenia obrazują lepiej to co myślę). I przede wszystkim zmieniło mi się rozumienie nie tylko mentalne, ale czasem także intuicyjne, natury Boga (choć może powienienm już pisać Bóstwa czy Absolutu?:). Otóż teraz nie jest dla mnie "Istota poza wszystkim", bo to już można obalić nawet na zasadzie logiki. Taka istota umiejscowiona "Gdzieś" będąca poza "Czymś" wchodzi w podstawowe zasady dualizmu, które zaprzeczają jakiemukolwiek absolutowi. Jeśli Bog jest gdzieś i stworzył świat będąc obok niego, nie może posiadać natury absolutnej, a więc nie może być Bogiem. Jest to wtedy tylko kolejna, jednak znacznie bardziej rozwinięta forma mitologicznego boga, dla większości w postaci Ojca, a dla niektórych ludzi (głównie pierwotnych ludów, bądź cofających się ruchów New Age) Wielkiej Matki, Natury itp.
Obecnie dla mnie Bóstwo jest poza pojęciami, można je zrozumieć a nawet włączyć się w nie doznając bezpośrednio, poprzez odpowiednią praktykę, która jest centrum wszystkich mistycznych tradycji. Jest poza wszystkim i stanowi podstawe wszystkiego (nie jest to jednak typowy dla New Age panteizm, że Bóg jest we wszystkim, jak np. w kamieniu, który to raczej po prostu jest częścia Bóstwa). Religie natomiast są modelami, które powinny nadać droge do tego ostatecznego celu, pozwalając odnalezienie w życiu wartości i sensu. Przy czym na drodze rozwoju mogą pojawiać się różne patologie i nie każde religie wciąż wywiązują się ze swojego zadania (oczywiście naprawa tego stanu mozliwa jest tak długo dopóki dana religia jeszcze nie wymarła)
Tutaj jeszcze przydatna jest bardzo teoria holonów, którą po Fredzie Kofmanie przejął Ken Wilber (obecnie mój idol:) z zakresu filozofii i psychologii transpersonalej, twórcą psychologi integralnej i ogólnie modelu świadomości i mnóstwa książek, które polecam - wszystkie łatwe do znalezienia na necie jak i jego strony www). Otóż każdy element we wszechśiwecie jest pewną całością i częścią czegoś większego. Np. atom jest calością, ale zawiera się w molekułach, dalej komórki, którę sa (znacznie przyspieszając) częsciami człowieka itd.) Wg Wilbera taka holarchia (holon + hierarchia) to istota budowy całego uniwersum. Materia -> ciało -> emocje -> intelekt -> dusza -> Duch (Duch jest kolejną nazwą dla Bostwa, Absolutu, Umysłu, któru już nawet nie jest etapem, bo przekracza wszytskie całości i wszystkie w sobie zawiera) Mimo iż teoria jego holonów ma także krytyków (wciąż jednak więcej zwolenników tym kręgu badań świadomości) wg mnie jest bardzo dobra. Ogólnie na ten temat jest naprawdę dużo do powiedzenia i sam siebie nie uważam za takiego w tym znawcę (dopiero od jakiegoś czasu jest tym zainteresowany), dlatego jak ktoś jest głebiej tym zainteresowany, pobudzony, to moge tylko zaprosić do poszukiwania w tym zakresie materiałów, wiele można właśnie od Kena Wilbera.
Podsumowując jestem za religia ukierunkowaną na duchowość, posiadająca odpowiednie praktyki w nię angażujące, niepostrzeganiu Boga jako zewnętrznej istoty, która może znać przyszłość (która może być conajwyżej wyobrażeniem w Teraźniejszości, bo to jedyny czas jaki istnieje i w nim w istocie można być wszechwiedzącym), a wszystkich duchowych mistrzów takich jak Jezus (to stwierdzenie dla wielu pewnie będzie bluźnierstwem, ale coż poradzić), który dla mnie nie był Bogiem, choć odkrył że nasza natura w istocie jest boska i poznał naturę tego świata (dzięki czemu mógł powiedzieć, że: "Ja i Ojciec to jedno", podobnie jak św. Klement - chyba on, mogę się mylić - który powiedział: "ten kto poznał siebie, ten poznał Boga") i dzięki niemu powstał Nowy Testament, który nie jest Władcą Pierścieni, a niesamowitym dziełem o zbawczej treści. Inni mistrzowie to np. Budda, Mahomet (choć o nim wiem niewiele), a także wielu współćzesnych (bądź niedawno zmarłych - tu się nie orientuję, którzy jeszcze żyją) jak Krishnamutri, Ramana Maharishi, Kalu Rinpocze (zmarły juz, uznany za obecnego Dalaj Lamę za wcielenie św. Milarepy - uznawanego za największego mistrza tybetańskiego) czy inni nieznani mi lub o których nie pamiętam.
Kończąc już:) polecam książkę Willigisa Jaegera, który jest mnichem benedyktyńskim a zarazem mistrzem zen - "Fala jest morzem", na której moje, głownie jeszcze oparte teorią i wiarą (już jednak nie ślepą), pojmowanie świata także się opiera.
Trochę dużo tego wyszło jak na 3 gorsze:), ale nie mogłem inaczej:D |
|
|
|
|
|
Grisznak -Usunięty-
Gość
|
Wysłany: 29-07-2006, 11:15
|
|
|
Cytat: | mnichem benedyktyńskim a zarazem mistrzem zen |
Nie jestem ekspertem w temacie, ale czy to się aby nie wyklucza ? |
|
|
|
|
|
Zegarmistrz
Dołączył: 31 Lip 2002 Skąd: sanok Status: offline
Grupy: AntyWiP
|
Wysłany: 29-07-2006, 11:41
|
|
|
Cytat: | Nie jestem ekspertem w temacie, ale czy to się aby nie wyklucza ? |
Nie szczególnie... Zen jest filozofiom nie religią (choć jest to filozofia stworzona wokół religii - tak jak np. tomizm), można go uprawiać nie będąc buddystą. |
_________________ Czas Waśni darmowy system RPG dla fanów Fantasy. Prosta, rozbudowana mechanika, duży świat, walka społeczna.
|
|
|
|
|
achiever -Usunięty-
Gość
|
Wysłany: 29-07-2006, 13:31
|
|
|
Grisznak:
Cytat: | Nie jestem ekspertem w temacie, ale czy to się aby nie wyklucza ? |
W tym przypadku akurat nie, bo jeli chodzi o praktykę duchowości można czerpać z wielu tradycji duchowych, wybierając jedną religię mając jakąś podstawę. Dlatego można być np. buddystą zen (jako wyznawca religii, choć zen w odróżnieniu od innych rodzajów buddyzmu, jest chyba najbardziej nastawiony na praktykę i odrzuca zewnętrzny kult Buddy, pozostawiając osiągniecię satori głownie własnym wysiłkom) i korzystać z mądrości innych religii (jednak w tym pńsrzypadku głownie z odłamów mistycznych) jak np. zchrześcijaństwa, czy bliżej do zen, z budyzmu tybetańskiego.
Natomiast nie można być jednocześnie wyznawcą dwóch religii egzoterycznych, bo po prostu występuje ścisły konflikt między dogmatami. Niemożliwe jest by katolik był równocześnie muzułmaninem, czy buddystą, bo po prostu z zewnętrznego podejścia religie te mają zupełnie inne zasady i drogi do zbawienia (co nie oznacza, że i tak dążą do tego samego). Przyjmując jednak inne nastawienie, odchodząc od dogmatów można skończyć z rozumowaniem, że tylko jedna religia jest słuszna i zająć się jej ezoterycznymi odmianami (i tu właśnie dlatego wielu ludzi wybiera wschodnie tradycje, ponieważ są łatwiej dostępne i mają w sobie już niejako od początku polączone kwestie egzoteryczne z ezoterycznymi; chrześcijanizm niestety stoi tutaj z tyłu, pomimo także bogatej tradycji mistycznej, głownie z powodu zepchnięcia jej na bok i odizolowania oraz maksymalnej instytualizacji, a Ci którzy się na tym znacznie bardziej znają mogliby wymienić jeszcze inne powody.) |
|
|
|
|
|
achiever -Usunięty-
Gość
|
Wysłany: 29-07-2006, 15:18
|
|
|
Azag:
Cytat: | Inna sprawa: Jezus wielokrotnie podkresla, ze zeby "narodzic sie na nowo" trzeba "umrzec". Smierc nie polega na fizycznym usmierceniu, ale na smierci dla tego co jest w zyciu "stare". "Idz i sprzedaj wszystko co masz, a bedziesz zbawiony". Czy potraisz Udai sprzedac swoj racjonalizm, wyrzec sie go by spotkac sie z Bogiem? To nie jest zaden atak na Ciebie, tylko pytanie, na ktore odpowiedz sobie sam. Czy potrafisz powiedziec: nie chce racjonalizmu bo bardziej chce Boga? Co nie znaczy, ze Bog bedzie chcial Ci racjonalizm zabrac, ale czy Bog moze byc dla Ciebie od racjonalizmu wazniejszy? |
Faktem jest, że aby "narodzić się na nowo", trzeba "umrzeć" jednak głownie by umrzeć jako ego. By zerwać z tym czego się ściśle trzymamy, by w pełni przekroczyć siebie jako osobę, by doznać prawdziwego Siebie (czyli Siebie jako istotę, w której mieszka Duch). Poniekąd dobraze prawisz, że trzeba się wyrzec racjonalizmu, jednak są dwa sposoby by to zrobić. Można pójść ku regresji, przyjmując bez wątpliwości, że nauka i racjonalne zasady zupełnie nie imają się Boga i pojmować Go w sposób mityczny, o czym wcześniej pisałem. Tu niestety wnioskuję, ze sposobu w jakim o Nim piszesz, że właśnie Bóg jest dla Ciebie, Azag, głównie zjawiskiem pojęciowym, dogmatycznym, istotą odseparowaną od Stworzenia i mogącą nas oceniać, dlatego powinniśmy wszystko komentować "dla Niego nie ma rzeczy nie możliwych" tym samym zbijając wszystkie racjonalne argumenty. Możliwe, że źle zinterpretowałem Twoje podejście, więc wtedy przepraszam:)
Z tego powodu najlepiej, więc żeby religia szła ramię w ramię z nauką, jednak do takiej integracji daleka zapewne jeszcze droga. Nie chodzi tu jednak o to by, jak było w średniowieczu, że religa kontrolujuje nauke, tylko by jedno korzystało, uzupełniało sie wzajemnie z drugim, co jest obecne np. w buddyzmie (nie każdego rodzaju oczywiście), gdzie Dalaj Lama aktywnie włącza się w dialog z naukowcami. Kiedy nauka odkryje cos sprzecznego z religia, najlepiej by religia zauważyła to, zweryfikowała się i uzupełniła (jak po jakimś czasie od odkrycia, że ziemia płaską nie jest oraz że nie jest w centrum wszechświata), a nauka nie uważała stanowiska religii jako bezsensownego tylko z powodu, że nie da się jej teorii udowodnić za pomocą zmysłów lub ich przedłużeń jak np. mikroskop (bo wyższych, mistycznych stanów świadomości nie da się w ten sposób udowodnić, ale tym bardziej nie da się udowodnić, że nie istnieją; nauki ścisłe odnoszą się po prostu do poziomu materialnego, fizycznego, a ten jest najniższy w stosunku do poziomu Ducha wszystko przekraczającego, do którego potrzeba innych metod, podobnie jak zasady matematyki można zbadać tylko racjonalnie, co nie oznacza że nie są prawdziwe)
Znam też taki cytat, nie wiem czy nie Shroedinger'a (wybitnego fizyka, może nawet noblisty, ale naprawde nie wiem): "Łyk z pucharu wiedzy, na początku oznacza ateizm. Jednak na jego dnie znajduje się Bóg" Wg wielu również sam ateizm przekracza ortodksyjne, dogmatyczne wiary, bo niejako jest bliżej na ścieżce rozwoju do poznania prawdziwej natury Boga i Rzeczywistości. Można jednak zatrzymać się i pozostać już do końca ateistą, co może równie przypominać zaparcie się ortodoksyjnego muzułmanina czy katolika ze swoją ślepą, mityczną wiarą. Tu jeszcze odniosę się, do takiego przemyślenia, że właśnie kiedy "narodzimy się na nowo" dopiero stajemy się nieśmiertelni, bo przekroczyliśmy swoje ego, naszą osobowość, którą braliśmy za kres wswzystkiego czym jesteśmy. Bo przecież czy możliwe jest by życie wieczne polegało na obcowaniu w czasowej wieczności, jako Tomek czy Justyna siedząc sobie obok Boga, którego moglibyśmy odczuwać typowymi zmysłami, tylko dlatego, że jesteśmy po śmierci? Wydaje mi się, że jednak dla wielu tu pojęcię nieśmiertelności, głownie się wiąże z osiągnieciem stanu umysłu, bożej świadomości, która można ewentualnie po śmierci osiągnąć i że na tym polega bycie w Bogu, w Niebie rozumianym nie dosłownie, ale alegorycznie. Tu jednak jestem również zdania, że niemożliwe to jest na zasadzie jakiejś łaski, co do któłrej nie mamy żadnego wpływu (chyba że przez jakieś uczynki licząc, że Bóg nas oceni i przyjmie do nieba a nie strąci do piekła), a że raczej osiągnięcie zbawienia/oświecenia leży w naszych rękach w czasie życia ziemskiego (możliwe że niejednego, biorąc pod uwagę reinkarnacje).
Jeśli chodzi natomiast o wiarę dziecka, to jest to jednak inna sprawa, bo dziecko jest na takim właśnie poziomie rozowju, że jest dla niego naturalne wierzyć w coś bez zagłebiania się w to. Nie ma jeszcze zdolności refleksji, racjonalnego myślenia itp., więc jest to kwestia w znacznej mierze tego gdzie się urodziło, jaką przybierze formę wiary. Lepiej jest przekroczyć ten etap i starać się dojść do bezpośredniego poznania Boga, a nie ślepo przyjąć jakiś punkt widzenia za ostateczna prawdę jak to czyni się będąc dzieckiem (z tego powodu dzieci nie są bardziej rozwinięte duchowo od racjonalnych dorosłych ani tym bardziej prawdziwej istoty Boga). |
|
|
|
|
|
sugi
przygnieciony śniegiem
Dołączył: 17 Lip 2006 Status: offline
|
Wysłany: 29-07-2006, 19:10
|
|
|
Religii z nauką nie łatwo pogodzić (wydaje się to wręcz niemożliwe) . Wiara w jakiekolwiek ponadmaterialne byty jest tym samym z logicznego punktu widzenia nieuzasadniona. Nie można tego udowadnić ,a tym samym zaprzeczyć. Czyli jeśli nie można zaprzeczyć należy byc raczej ZA niż przeciw ? własciwie nie mamy nic do stracenia . Pojawia się tutaj jednak pewien paradoks ,mogę wymyślic sobie na poczekaniu bylejaką histroryjkę np. : za dobre uczynki trafiam po śmierci do krainy krasnoludków ,za złe do ciemnego lasu w którym gryzą mnie mrówki po kostkach (oczywiście można by do tego dorobić całą filozofię ,przykazania itd.... ) .
Mojej debilnej historyjki tak samo jak całych systemów religijnych nie da się udowodnić ,ani tym bardziej zaprzeczyć ,więc jakiekolwiek teoretyczne rozpatrywanie hipotetycznych wydażeń ,miejsc itd można by porównac do wymyslania sobie fabuły filmu ,albo raczej dopisywania tu i tam swoich przypuszczeń .
Religia może być dla wielu czymś wspaniałym ,pozytywnie oddziaływać na na naszą psychikę i co za tym idzie zdrowie . Moje zdanie jest takie : religia jest dla ludzi a nie na odwrót (za kompletny debilizm i ignorancję traktuję jakieś tam zabranianie transfuzji czy
antykoncepcji, in vitro ,wykożystania własnych komórek macieżystych ze skolonowanego embrionu ) zabranianie tego bierze się raczej z ignorancji czy herezji niz ze zdrowego podejścia (tłumaczenia takich zakazów są po postu w stylu "nie ,bo nie" ,albo czasami wynikają z fanatycznego podejścia) .
Myslę sobie czasem "co człowiek może wiedzieć o zyciu po śmierci ?? Przecież nie znam nikogo kto by umarł i opowiedział mi jak było " . Wszelkie zatem święte księgi i wierzenia
traktuję raczej z przymróżeniem oka ,a do konktetnych dyskusji na ich temat podchodzę z maksymalnym dystansem , Boga w takich przypuszczeniach traktuję raczej jako cos niż kogos, bo ludzie wręcz kochają wszelkie personifikacje .
Cytat: | z tego powodu dzieci nie są bardziej rozwinięte duchowo od racjonalnych dorosłych |
Z mojego punktu widzenia jest dokładnie na odwrót . Wszystko zależy od definicji tzw. "duchowości" .
Cytat: | "Łyk z pucharu wiedzy, na początku oznacza ateizm. Jednak na jego dnie znajduje się Bóg" Wg wielu również sam ateizm przekracza ortodksyjne, dogmatyczne wiary, bo niejako jest bliżej na ścieżce rozwoju do poznania prawdziwej natury Boga i Rzeczywistości. Można jednak zatrzymać się i pozostać już do końca ateistą, co może równie przypominać zaparcie się ortodoksyjnego muzułmanina czy katolika ze swoją ślepą, mityczną wiarą. |
Albo piję za krótko ,albo mój puchar nie ma dna ,albo mam za mocną głowę żeby się upić ^^ . |
|
|
|
|
|
Ysengrinn
Alan Tudyk Droid
Dołączył: 11 Maj 2003 Skąd: дикая охота Status: offline
Grupy: AntyWiP Tajna Loża Knujów WOM
|
Wysłany: 29-07-2006, 19:25
|
|
|
Cytat: | Wiara w jakiekolwiek ponadmaterialne byty jest tym samym z logicznego punktu widzenia nieuzasadniona. |
Ekhem...
Ja bym jednak wolał by nie sprowadzać Boga do dziadka z trójkątem na głowie, traktującego grzeszne miasta miotaczem ognia. Ten filmik fajnie pokazuje na czym może polegać niepoznawalność Boga. Oczywiście NIE JEST dowodem na nic, ale pozwala sobie to lepiej wyobrazić. |
_________________ I can survive in the vacuum of Space
|
|
|
|
|
sugi
przygnieciony śniegiem
Dołączył: 17 Lip 2006 Status: offline
|
Wysłany: 29-07-2006, 20:27
|
|
|
Bardzo dobry przykład ,ale dalej jesteśmy w punkcie wyjścia : im wiecej wiemy tym mniej wiemy i tak na prawdę otwieramy tylko kolejne pole do niekończących się domysłów. Kiedyś (dawno temu ) czytałem artykuł w jakimś tygodnikiu o takim ksiedzu matematyku . Ktoś go kiedyś zapytał "co Pan Bóg myśli o matematyce?" na to ów ksiądź
"Pan Bóg jest matematyką?" (może troche skrzywiłem ten cytat bo czytałem to dawno temu ,ale sens się nie zmienił) . |
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików Możesz ściągać załączniki
|
Dodaj temat do Ulubionych
|
|
|
|