Ogłoszenie |
Forum archiwalne, nie można zakładać nowych kont.
|
Krwawa Jatka |
Wersja do druku |
RepliForce
Vongola Boss
Dołączył: 30 Sty 2009 Skąd: Z Pustyni Status: offline
Grupy: Omertà
|
Wysłany: 07-03-2010, 20:02
|
|
|
W sumie i tak 3 razy zmieniałem przeciwnika, więc mi to bez różnicy. Tylko zastanawia mnie, dlaczego najpierw walczyłem z wojownikiem, potem z magiem, a teraz jeszcze z kimś innym. |
_________________ "Bo to właśnie niebo pozwala fruwać chmurom po swoim bezkresie"
|
|
|
|
|
Daerian
Wędrowiec Astralny
Dołączył: 25 Lut 2004 Skąd: Przestrzeń Astralna (Warszawa) Status: offline
Grupy: Tajna Loża Knujów
|
Wysłany: 07-03-2010, 20:18
|
|
|
Nie wiem do końca przyjacielu - Daerian westchnął - jak widzisz, ten tam Woland oderwał mnie od wyjątkowo dobrego wina, które akurat piłem... i Ty tam, nie ruszaj! W każdym razie, powinniśmy walczyć, więc na początek się ubiorę...
W tym momencie wokół Daerian wybuchła aura srebra, a gdy opadła, odziany był w srebrzystą zbroję płytową, na którą opadał szkarłatnoczerwony płaszcz.
Co do mojej specjalności - cóż, zwykle zajmuję się głównie wysadzaniem lub rozrywaniem przeciwników na kawałki. Bez urazy.
Stawaj więc, Daisuke zwany Sorą. Wiedz jednak, że nie mam nic przeciwko Twym wzywanym przyjaciołom - był to jedynie test Twej determinacji i odwagi. Acha, i lepiej nie kopiuj moich mocy... tak na wszelki wypadek mówię - jeśli skopiujesz zła rzecz, to bez odpowiednich umiejętności i ograniczeń polecisz niestety bezpośrednio w Ocean Chaosu. A to z tego co wiem do miłych doświadczeń nie należy - zapewne przestaniesz po prostu istnieć... Pierwszy ruch należy do Ciebie. |
_________________
|
|
|
|
|
Tren
Lorelei
Dołączyła: 08 Lis 2009 Skąd: wiesz? Status: offline
Grupy: Tajna Loża Knujów
|
Wysłany: 07-03-2010, 21:15
|
|
|
Tren nie była szczęśliwa, gdy temperatura na arenie nagle spadła spowijając ją chłodem i zamrażając sok, który właśnie piła. Dziewczyna szybko owinęła się kocem, co jednak niewiele pomogło. Na szczęście siedzący kilka krzeseł dalej kibic zaczął emitować fale ciepła, które odmroziły jej napój i sprawiły, że temperatura na powrót stała się znośna.
Niestety problem stanowiło kolejne posunięcie Wolanda. Mag bowiem (tak jak się spodziewała) wybrał swojego następce, co według osoby, z którą się założyła było równoznaczne z przegraną.
-Zszedł z areny - znaczy poddał się! - upierał się osobnik.
-Ale był silniejszy, po prostu znudziło mu się! - odparła Tren.
-Powód jest nieważny - stwierdził poirytowany kibic. - Wycofał sie! Kasa jest moja!
Woland w międzyczasie usiadł obok, co jednak nie przeszkodziło żadnej ze stron w dalszym dyskutowaniu na jego temat.
-Założyliśmy się o to, że PRZEGRA! Tymczasem nic takiego nie nastąpiło! - nie poddawała się Tren.
-Ale poprzednia walka zakończyła się podobnie i zwycięstwo było twoje! - kibic dalej stawiał na swoim.
-Bo tamten chłopaczek wycofał się, gdyż nie mógł wygrać. Wolałbyś by został poćwiartowany w małe kawałki i rozrzucony po arenie dla lepszego efektu? - zakpiła dziewczyna. - Tymczasem magowi - tu dla lepszego efektu Tren wytknęła palec w stronę siedzącego obok niej Wolanda - nic nie groziło od początku walki.
-Jak rozumiem konwersacja dotyczy mojej osoby... - zauważył mag.
Tren nieznacznie kiwnęła głową zbyt zajęta dyskusją, by zdać sobie sprawę ze swojego nietaktu.
-Nie groziło?! Śmiem w to wątpić! - zakrzyknął oburzony kibic.
Utarczka słowna wybuchła na nowo ku pewnemu niezadowoleniu Wolanda i siedzącej w pobliżu publiczności. |
_________________ "People ask me for advice all the time, and they ask me to help out. I'm always considerate of others, and I can read situations. Wait, aren't I too perfect?! Aren't I an awesome chick!?"
|
|
|
|
|
Ponury
Grim Greetings
Dołączył: 27 Lip 2006 Skąd: ....diabli wiedzą Status: offline
|
Wysłany: 08-03-2010, 23:32
|
|
|
Grim i Pan Moreau dogrywali właśnie czwartą partyjkę szachów. Szala zwycięstwa przechylała się na stronę Pana Moreau, co oznaczałoby trzecie zwycięstwo z rzędu. Grima nie przestawało nurtować wrażenie jako by figury nie zawsze były tam gdzie zapamiętał je ostatnio. Cóż, to pewnie przez tą napiętą atmosferę która panowała w powietrzu, bynajmniej nie powodowaną wydarzeniami na płycie areny. Ahhh, te pasjonujące pojedynki szachowe.
Jednak podejrzenia pogłębiały się. Mały spadek zaufania względem oponenta, spowodowany pewnie odkryciem powybijanych szyb w swoim małym wiktoriańskim domku wewnątrz cylindra (pożyczył go tylko na jedną walkę, a drań wybił nawet szybkę w barku) popchnął Grima do pytania.
- Tak... ekhem... Moreau, czy ty przypadkiem nie bawisz się czasem i nie przestawiasz moich figur, kiedy nie mam o tym pojęcia?
- ...Nie - odpowiedział po chwili szkielet. Nie zadrżał mu nawet jeden mięsień, pewnie dlatego że ich w ogóle nie posiadał, ale i tak kłamstwo było idealne.
- Aha, dobrze wiedzieć - Garret wyszczerzył się wesoło - Tak nawiasem, tłoczno tu coś dzisiaj. Ostatnie zmagania tego małego z tobą oglądałem chyba tylko ja, choć mogłem kogoś nie zauważyć. A teraz, spójrz tylko - wykonał teatralny ruch ręką.
- Chyba jeszcze nie widziałem tu tyle przeróżnych postaci - padły zza pleców słowa Liścia.
- Wydaje mi się, że wypadało by się zacząć integrować - rzucił radośnie Grim, wyciągając z cylindra dwie gliniane flaszki o nieznanej zawartości. |
_________________ Live fast, die young,
make a pretty corpses
Ostatnio zmieniony przez Ponury dnia 09-03-2010, 18:43, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
Koranona
Morning Glory
Dołączyła: 03 Sty 2010 Skąd: Z północy Status: offline
Grupy: Syndykat WOM
|
Wysłany: 08-03-2010, 23:53
|
|
|
Koranona patrzyła zafascynowana na pojedynek szachowy. Jako wiedźma miała niezłe oko do nieczystych zagrań. To co widziała, jakkolwiek by nie nazwać, było nieczystym zagraniem. Jeden z rywalizujących właśnie wyciągał butelki z cylindra. Kora wpatrywała się dalej w szachownice. Dobrze chroniony przez roszadę król Pana Moreau nagle przewrócił się. Wiedźma uśmiechnęła się tylko i rzuciła głośnie "ups". Rozejrzała się gdzie by tu jeszcze strzelić jakimś okropieństwem.
- Masz jakieś pieniądze? - spytał Kory Filip.
- A co to? Nudzi Ci się?
- Raczej już tak - odpowiedział mężczyzna w wyjątkowo pstrokatym stroju.
- Masz - wiedźma podała towarzyszowi worek - I nie strasz ludzi zamieniając się nagle w kota.
Filip uśmiechnął się nieznacznie i podszedł do kłócącej się z kibicem Tren.
- Ekhem, przepraszam bardzo. Kłótnia nie jest dobrym elementem całej zabawy. Nie ma sensu zamrażać już i tak zimnej atmosfery. Proponuję następujący układ: Ostatni zakład niech pójdzie w diabły. Szanowna dama niech wystawi swoją stawkę podbijając sumę z poprzedniego zakładu i niechaj szanowny kibic zrobi to samo. Osobiście stawiam na Daeriana i z chęcią bym się przyłączył do gry. W przypadku, kiedy wygra Daerian - Filip zwrócił swoje kocie oczy ku Tren - sumy postawione oczywiście wracają, a wygrana dzieli się równiutko i sprawiedliwie na dwa. Jeśli jednak wygrałby Sora (przeklną go w myślach pamiętając o nadepnięciu na ogon) szanowny kibic zgarnia wszystko. Co państwo na to? Może jeszcze ktoś by się skusił na zakłady? Im większa stawka, tym jest ciekawiej... |
_________________ "I like my men like I like my tea - weak and green."
|
|
|
|
|
RepliForce
Vongola Boss
Dołączył: 30 Sty 2009 Skąd: Z Pustyni Status: offline
Grupy: Omertà
|
Wysłany: 09-03-2010, 18:09
|
|
|
- Subete wa nemuri kara umareru ("wszystko zostało zrodzone ze snu" DiZ)
Momentalnie od chłopca zaczęło bić jasne światło, co wskazywało na zamianę w Sonomere.
- Daerian, przyjacielu, zanim zaczniemy: Chce ci tylko powiedzieć, że gdyby złe moce mi coś robiły, to najprawdopodobniej nie wymyśliłbym Darkrira. (domyślnie. Darkrir to technika zrobiona z mocy ciemności)
Sora zaatakował. Kilka ciosów i parad ze strony obydwu. Nic specjalnego, nawet jak na takich rycerzy. Senin odbił się do tyłu, po czym wyprowadził powietrzne cięcie w stronę przeciwnika. Tech nachylił się, co skończyło się jedynie utratą skrawka ubrania. |
_________________ "Bo to właśnie niebo pozwala fruwać chmurom po swoim bezkresie"
|
|
|
|
|
Daerian
Wędrowiec Astralny
Dołączył: 25 Lut 2004 Skąd: Przestrzeń Astralna (Warszawa) Status: offline
Grupy: Tajna Loża Knujów
|
Wysłany: 09-03-2010, 21:40
|
|
|
Daerian uśmiechnął się.
W zasadzie ciekawe - mówiąc to spoważniał - ale może przejdźmy do czegoś poważniejszego? Nie myl jednak pierwotnego Chaosu, początku i końca ze zwykłą Ciemnością, Daisuke.
Miecz uderzył pod niemożliwym kątem. Sora odskoczył, z trudem odzyskał równowagę i wyprowadził kontrę. Zaczynał dostrzegać luki w technice przeciwnika, który był co prawda doświadczony, ale nie był ekspertem. Jego cięcie uderzyło pewnie, zmierzając do celu nad ostrzem Daeriana. Czuł już jak uderza, gdy nagle... ostrze Pustki zgięło się pod kątem prostym w górę, zatrzymując cios.
Zdumiewające, prawda? - Daerian uderzył, ostrze wystrzeliło samo z siebie niczym kobra i uderzyło opadającym łukiem, mijając gardę niczym żywa, sprężysta istota. Sora nie zdążył uskoczyć, miecz ugodził go w ramię.
Na arenę spadły pierwsze krople krwi.
Pierwsza krew moja - Sora mógłby przysiąc, że miecz przeciwnika się do niego odezwał. W jego własnym umyśle.
Kontynuujmy - Daerian spojrzał na Sorę. A Sora mógłby przysiąc, ze coś się zmieniło... chociażby przed chwila jego przeciwnik nie miał skóry pokrytej łuskami. Ani skrzydeł. |
_________________
|
|
|
|
|
Velg
Dołączył: 05 Paź 2008 Status: offline
Grupy: Tajna Loża Knujów
|
Wysłany: 09-03-2010, 21:47
|
|
|
- Nie! Nie! Nie! Jemu z pewnością coś groziło. – wykrzyczał klient, uderzając swym tłustym paluchem w pierś Wolanda.
... – przekazał mentalnie czarnoksiężnik-bóg wszystkim okolicznym „słuchaczom”. Nieobyte towarzystwo prędko otrzymało też niemały pakiet informacji o roli savoir vivre w kształtowaniu społeczeństw oraz poradnika zgodności z jego zasadami... Było to tym gorsze, że na końcu mag zamieścił informacje o konsekwencjach niezastosowania się do porad – od zwyczajnego koszmaru nocnego (jeśli paluchem uderzano profesora czarnej magii) po utratę palca (jeśli jego koniuszek uderzył w wąsy rycerza Zakonu Sześciu Bóstw).
Nieźle to wstrząsnęło okoliczną widownią i pozwoliło magowi skupić na sobie względną uwagę.
- Khem... Mości panie – mam nadzieję, że jest pan świadom, iż obrażając tą czcigodną kobietę daje mi pan powód do satysfakcji w pojedynku? – pytał się dalej, lodowato uprzejmy.
- Yyyyy?
- Proponuję więc zaprzestać obrażania mej partnerki poprzez wciąganie jej w trywialne realia finansowe tego świata... - kontynuował, uśmiechając się wrednie.
Dalszy ciąg jego słów utonął jednak w ryku widowni, która radowała się nadzwyczajną efektownością przemian obojga wojowników z areny. |
_________________
|
|
|
|
|
Tren
Lorelei
Dołączyła: 08 Lis 2009 Skąd: wiesz? Status: offline
Grupy: Tajna Loża Knujów
|
Wysłany: 09-03-2010, 22:17
|
|
|
Lekkie zdziwienie Tren wywołało pojawienie się tajemniczego mężczyzny, który zaproponował wzięcie udziału w zakładach, jednak kibic był w gorącej wodzie kąpany i zignorował jego słowa dalej się wykłócając.
Tymczasem Tren wykalkulowała w umyśle podaną propozycję i szanse na wygranie. Problem polegał na tym, że nie wiedziała jak potężny jest Daerian, co skutecznie uniemożliwiało jej jakiekolwiek trafniejsze założenia. Propozycja mogła przynieść spory zysk, ale z drugiej strony Tren bardzo nie uśmiechała się wizja przegranej.
Jak się okazało problem rozwiązał się sam.
-Nie! Nie! Nie! Jemu z pewnością coś groziło. – wykrzyczał kibic, uderzając swym tłustym paluchem w pierś Wolanda.
I zamarł.
Tren nie była do końca pewna co się stało, ale lodowaty ton Wolanda pozwolił jej się domyślić, że chyba przesadziła ze swoją utarczką słowną. I, że lepiej będzie zażegnać konflikt nim komuś coś się stanie.
-Erm... proponuję uznać zakład za nieważny! Nie uważa pan? - zaproponowała przyjaźnie Tren uśmiechając się najmilej, jak tylko mogła. - Ja mam już chyba dość hazardu na dzisiaj, ale jakby panu zależało to ten mężczyzna zgłaszał chęć wzięcia udziału w zakładach - tu dyskretnie wskazała na Filipa. - Dziękuję panu za wspaniałą grę i życzę dobrego dnia!
Chłopak pokiwał nerwowo głową, wziął swoje pieniądze i czym prędzej oddalił się. Tren nadal uśmiechała się nerwowo zastanawiając się czy kryzys został zażegnany. Nie chciała, żeby ktoś przypadkiem zmienił się w coś dziwnego z jej winy. Należało koniecznie odwrócić jego uwagę...
Tren złapała Wolanda za rękę i pociągnęła lekko tak, by zamiast w stronę pechowego kibica patrzył w stronę areny.
-Niesamowite! - krzyknęła wskazując drugą ręką w stronę areny. - Nie pamiętam kiedy ostatnio widziałam taką ciekawą przemianę! Ten młodziak nie ma szans! Nie sądzisz? - spytała z autentycznym entuzjazmem. W końcu przyszła tutaj trochę się rozerwać, a walka jakby nie patrzeć zapowiadała się fascynująco. |
_________________ "People ask me for advice all the time, and they ask me to help out. I'm always considerate of others, and I can read situations. Wait, aren't I too perfect?! Aren't I an awesome chick!?"
|
|
|
|
|
RepliForce
Vongola Boss
Dołączył: 30 Sty 2009 Skąd: Z Pustyni Status: offline
Grupy: Omertà
|
Wysłany: 09-03-2010, 22:20
|
|
|
Sora, zanim kontynuował walkę, krzyknął coś w stylu "ciszej tam, bo ja tu walczyć próbuje" po czym postanowił użyć swojego tatsu, oraz wezwać Ventus lingerin. Trwało to chwilę. Zbroja keybladera broniła swego pana Reflagą, jednak gdy ten zakończył technikę, po prostu zniknął.
- Daer-san, twoja technika ma lukę. Mianowicie taką, że ja jestem ptakiem, i jestem lekki, ty masz łuski, więc jesteś ciężki. |
_________________ "Bo to właśnie niebo pozwala fruwać chmurom po swoim bezkresie"
Ostatnio zmieniony przez RepliForce dnia 09-03-2010, 22:53, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
Daerian
Wędrowiec Astralny
Dołączył: 25 Lut 2004 Skąd: Przestrzeń Astralna (Warszawa) Status: offline
Grupy: Tajna Loża Knujów
|
Wysłany: 09-03-2010, 22:22
|
|
|
Naprawdę? - uśmiech Daeriana był przerażająco wręcz słodki - tylko wtedy, kiedy postrzegasz czas w prosty i zwykły sposób. Jeśli bowiem... zrobię tak...
Powietrze wokół drowa zafalowało. Daerian wyciągnął dłoń i chwycił... coś, po czym silnie pociągnął w dół... a chwilę potem Sora z impetem uderzył w piasek areny.
Przestrzeń, czas, prędkość... - wszystko jest względne. Skąd wiesz - Daerian nagle stanął tuż przed wstającym Sorą - że tu jestem?
Pustelnik zamachnął się bronią, lecz Daerian stał już na drugim końcu areny. I wypuszczał kilka wyjątkowo dużych ognistych kul w stronę Sory.
- Kontroluję przepływ czasu. Spowalniam dla Ciebie, przyspieszam dla mnie. Kontroluję przestrzeń. Widzę świat inaczej niż Ty. Patrzę przez moc, widzę niewidzialnych. Nie możesz się ukryć, nie możesz się schować ani uciec. Jedynie walcz. |
_________________
|
|
|
|
|
RepliForce
Vongola Boss
Dołączył: 30 Sty 2009 Skąd: Z Pustyni Status: offline
Grupy: Omertà
|
Wysłany: 10-03-2010, 07:19
|
|
|
Sora złapał jedną kulkę w Soulcalibura, zaś drugą odbił w oponenta. Ten postanowił znów spowolnić czas, przez co ogień trafił w pustelnika. Daisuke znów powstał do walki. Wdał się pod działanie czasu oponenta, jednak Daerian nie był świadom, że to tylko granie na zwłokę.
Potajemnie kopiował jego "panowanie nad czasem". Zajęło mu to kilka chwil. W pewnym momencie jego przeciwnik znów bawił się swoimi mocami, i nieszczęśliwie celował w serce. Oczywiście trafił.
I gdy już wyjął "pustkę" z jego klatki, gdy usłyszał trochę przytłumione "Stopra". Zdążył się tylko obrócić, zanim całkowicie się zatrzymał. Senin wezwał swój Nobody Atribute, podbiegł i potraktował go Ars Arcanum, a kończąc Ragnarokiem. Gdy już wszystkie kawałeczki moce keychainu trafiły oponenta, zatrzymanie przestało działać, a on upadł na ziemię.
- Co to było?!- krzyknął rozgoryczony.
- Nie ostrzegłem cię. Moreu (czy jakoś tak) też korzystał z czasu, jednak jego technika była cięższa do przejęcia. Dopiero teraz skojarzyłem, że może wystarczyło zabrać mu zegarek. Z tobą jest inaczej: wystarczy tylko ją skopiować.
Polecam zakończyć zabawe czasem, i walczyć uczciwie, w normalnym czasie. |
_________________ "Bo to właśnie niebo pozwala fruwać chmurom po swoim bezkresie"
|
|
|
|
|
Sasayaki
Dżabbersmok
Dołączyła: 22 Maj 2009 Status: offline
Grupy: Melior Absque Chrisma WOM
|
Wysłany: 10-03-2010, 09:24
|
|
|
-Jeeeeeejuuuuu!- powiedziała istota opierając głowę na kolanach. Zatrzepotała skrzydłami z podekscytowania. Chwilę temu przycupnęła sobie w ostatnim rzędzie by podziwiać starcie. Może ktoś straci kończynę i będzie mógł ją zabrać? Oby to był Daerian- męskie ramię pokryte łuską- takiego jeszcze nie ma w kolekcji. Kończyny młodzika też były niezgorsze, ale chłopaczków jest na świecie dużo, zaopatrzył się w takie na ostatniej wojnie...
Nagle mirrwan spostrzegł coś jeszcze ciekawszego! Jakiś szczupły elegant grał w szachy ze szkieletem! I to jakim pięknym! Zdecydowanie musiał się mu przyjrzeć z bliska!
Koranona śledząc pojedynek z zaskoczeniem spostrzegła że ktoś siedzi obok niej. I był to... anioł? Nie, ten mężczyzna był zbyt nieanielski. Z pewników można było podać że jest płci męskiej i ma skrzydła. Aha i jak zahipnotyzowane wlepiało oczy w Pana Moreau. |
_________________ Gdy w czarsmutśleniu cichym stał,
Płomiennooki Dżabbersmok
Zagrzmudnił pośród srożnych skał,
Sapgulcząc poprzez mrok!
|
|
|
|
|
Daerian
Wędrowiec Astralny
Dołączył: 25 Lut 2004 Skąd: Przestrzeń Astralna (Warszawa) Status: offline
Grupy: Tajna Loża Knujów
|
Wysłany: 10-03-2010, 11:10
|
|
|
Głupcze... ostrzegałem! - Daerian westchnął spoglądając do Sorę.
Cóż, nie zostało mi już tutaj nic do zrobienia, pokonałeś się sam. Ja jedynie popatrzę - mimo owych słów, odwrócił wzrok.
Sora wstrząsnął gniew. Ruszył w stronę przeciwnika, który go ignorował... Gdy ból w lewej dłoni rzucił go na kolana. Nigdy nie czuł czegoś takiego, jego dłoń zmieniała się raz za razem. W ciągu sekund widział tysiące możliwości, miliony dróg ewolucji, wydarzeń, które mogły zajść. Zmiany szarpały jego dłonią, pozbawioną wszelkiej osłony, jaką dawała Reguła, Wiedza i Pieczęć. A potem poczuł, jak moc rozszerza się i ogarnia jego przedramię, sięga za łokieć... jak jego ciało zaczyna zmieniać się, tracić konsystencję... rozlewać się po nieskończonych wymiarach Multiświata. A potem przed miliardami istnień, które były i nie były Sorą jednocześnie otworzył się Pierwotny Chaos.
Pustelnik chciał krzyczeć, wiedząc, że oto nadszedł koniec. Ale wtedy...
Powiedzmy, że w tej chwili mógłbym i chyba powinienem uznać się za zwycięzcę - Sora widział twarz Daeriana, czuł, jak nieskończenie wiele fragmentów jego istnienia powoli powraca w to miejsce, w ten czas.
W końcu właśnie uratowałem nie tyle nawet Twoje życie... co Twoje istnienie. - Daerian po raz pierwszy pokazał Sorze poważną twarz. Ogień, płonący w jego oczach i czerń czekająca za nim zdawała się pochłaniać młodego Pustelnika.
Ostrzegałem Cię, młody głupcze. Igrasz z siłami, których nie zdołasz pojąć. Nie zdołasz kontrolować. Ocaliłem Cię, oraz usunąłem z Twego umysłu wszelkie wspomnienia o tym, co próbowałeś skraść. Potraktuj to jako nauczkę i więcej tego nie próbuj.
A teraz... tu Daerian kopnął Pustelnika z siła, która rzuciła Sorą o ścianę Areny - spróbuj walczyć tym, czego nauczyłeś się sam.
PS: Ostrzegałem, że kopiowanie mocy mojej postaci może się źle skończyć. Moce Wędrowców nie są kontrolowane tylko przez ich wiedzę czy moc, ale również miedzy innymi siłę woli, fizyczne i magiczne ograniczenia nałożone przez nich samych, oraz wiele innych czynników. Wykonanie pierwszej pieczęci trwa zwykle około stu lat magicznych rytuałów.
W związku z tym, teraz wiesz jaki los czekałby Sorę bez pomocy doświadczonego Wędrowca. Kolejną próbę skopiowania którejś ze związanych z Wędrowcami mocy będę traktował jako koniec walki - po prostu Daerian nie zainterweniuje, a Sora rozpadnie się na nieskończoną liczbę swoich ewentualnych możliwych "siebie", które potem zatoną w Oceanie Chaosu. |
_________________
|
|
|
|
|
RepliForce
Vongola Boss
Dołączył: 30 Sty 2009 Skąd: Z Pustyni Status: offline
Grupy: Omertà
|
Wysłany: 10-03-2010, 22:04
|
|
|
Sora złapał za swój miecz, z rzucił z siebie górną część tuniki, dzięki czemu widać było jego wyrzeźbione ciało. Stanął w lekkim rozkroku, po czym krzykną
- To stawaj! To jest mój pierwotny styl!
Dzierżył Soulcalibura ponad głową, zaś miecz z mytrhilu miał poniżej, koło swej klatki piersiowej, na której było sporo zacięć i ran.
Daer najpierw próbował zaatakować czasem po raz kolejny, jednak Sora dzięki FEONowie wyliczył gdzie mniej więcej poruszy się oponent. Rzucił mieczem za siebie, i gdy czas powrócił do normalnej formy, miecz zatrzymał się w jego ręce. Gdy go wyjął, już w jego stronę leciał two across, zranił go w nos, a zaraz za nim Senin rozpoczynający swoje Combo. Najpierw Ars Arcanum, pół smok latał trochę jak liść niesiony przez uderzenia wiatru, na koniec wybicie w powietrze, i szybki Ragnarok zanim przeciwnik wróci do pełni władz umysłowych, na koniec upadek i znów Ars Arcanum, w finisherze Zankentsuken. Na koniec finisher+ w postaci mocnego kopniaka na ścianę. Daerian padł na podłożę. |
_________________ "Bo to właśnie niebo pozwala fruwać chmurom po swoim bezkresie"
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików Możesz ściągać załączniki
|
Dodaj temat do Ulubionych
|
|
|
|