Ogłoszenie |
Forum archiwalne, nie można zakładać nowych kont.
|
Krwawa Jatka |
Wersja do druku |
RepliForce
Vongola Boss
Dołączył: 30 Sty 2009 Skąd: Z Pustyni Status: offline
Grupy: Omertà
|
Wysłany: 17-09-2010, 16:25
|
|
|
Kitkara wyciągnęła Kosę z ciała młodego pustelnika.
Nagle struj Sory przybrał inną postać. Z prawej strony pasa zwisała mu czerwona chustka, ściągacze na jego tunice przybrały kolor złoty. Ręce i nogi pokryły się czystym ogniem. Na jego ciele przystanął Tatsu, jednocześnie lecząc jego rany. Chłopak odskoczył kilka metrów od przeciwniczki.
- Dzięki Effret. - Powiedział Sora. - A to mały prezent dla naszej kochanej oponentki. Styl Łączony- Effret Dragon Slayer : Fire Tornado Dragon Arm.
Z rąk pustelnika wystrzeliły dwa ogniste tornada. Kitkara zrobiła unik, po czym odskoczyła w tył. Nagle, poczuła, jak coś przeszywa jej ciało. Był to Tatsu, trzymający miecz z osmiumu (Nie spellbreaker) w niej.
- Eh, dobra czas skończyć z lodem. Spellbreak. - Chłopiec odesłał lodowatego stwora z powrotem. tam skąd przybył. (przełamał zaklęcie) |
_________________ "Bo to właśnie niebo pozwala fruwać chmurom po swoim bezkresie"
|
|
|
|
|
Mara
High
Dołączyła: 05 Maj 2007 Skąd: spod łóżka Status: offline
Grupy: House of Joy Lisia Federacja
|
Wysłany: 17-09-2010, 17:41
|
|
|
Reakcja Midori mnie przytłoczyła tak, że z całym impetem ległam na ziemię i puknęłam tyłem głowy o grunt.
- S-siema... - wykrztusiłam półprzytomnie, a potem zaczęłam się zbierać z ziemi. - Też się cieszę, że cię widzę. Po staremu. Nudno. Rodzina chyba przestała istnieć.
Wszystko na jedno kopyto, w jednej intonacji, z finałem w postaci mnie plus budki z zakładami.
- Na Kitkarę - powiedziałam, grzebiąc w kieszeni. - No, trudny hazard.
Obróciłam się na pięcie i wróciłam wreszcie na miejsce, czy też - usiadłam dokładnie za swoją siostrzyczką. Słysząc konwersację ponownie ziewnęłam i, kiedy kelner mijał mnie niosąc szklankę z krwią, miast zastanawiać się kto robi za materiał na kaszankę, rzuciłam trochę sennym głosem:
- Kawa, mleko, cukier. Wszystkiego duuuu- ZIEEEEW. - żooo~
Kelner odszedł, a ja znowu podparłam głowę ramieniem.
- Ten... jak mu było? W sumie bardzo się spiął ale ja tu niewiele poza tym w sumie widzę. Tak a propos, dobry, pani wampirzyco, Marą jestem. |
_________________ "Shut up and keep up squeezing the monkeys!"
|
|
|
|
|
Kitkara666
Ave Demonius!
Dołączyła: 17 Lis 2008 Skąd: From Hell Status: offline
Grupy: Melior Absque Chrisma Syndykat
|
Wysłany: 17-09-2010, 17:59
|
|
|
Kitkara padła na ziemię z zamkniętymi oczami. Czuła straszny ból. Wnętrzności paliły ją żywym ogniem. Aby uśmierzyć ból użyła zaklęcia schładzającego. Pomogło, następnie zaklęcia leczniczego. Po woli podniosła się na równe nogi czując się nieco skołowana. Podrapała się po brzuchu.
- Dzieci nie powinny bawić się ogniem. - Pogroziła mu palcem - aby żadne kuraki nam więcej nie przeszkadzały... Ogniu z niebios przybądź na me wezwanie i powtrzymaj mojego wroga!
Kulisty piorun uderzył w fenixa nie krzywdząc go jednak. Ptak został uwięziony w elektrycznej klatce, z której tylko Kitkara mogła go uwolnić.
- Oddam ci go po walce. Inaczej ona nigdy się nie skończy, a chciała bym zdążyć do świąt...
Uniosła Sata do góry.
- Dark Phenix Flame.
Na całej arenie pojawiły się ogniste kuleczki. Nie tracąc czasu zaatakowała. Znalazła się błyskawicznie przy przeciwniku zacisnęła pięść i trzepnęła go w brzuch z taką siłą aż splunął krwią padając na kolana. Zrobiła obrót i kopnęła go prosto w policzek. Sora przekręcił się kilka razy po czym upadł ciężko na ziemię. Dziewczyna zerknęła na ptaszysko w klatce. Fenix zaczął skrzeczeć i trzepotać skrzydłami nie zadowolony.
- Uspokój się! - krzyknęła na niego. - Nie zabije go przecież. Ale nie mogę pozwolić by ta walka trwała w nieskończoność, mam też inne zajęcia, a nie mam zamiaru przegrać. - Popatrzyła na Sorę - Skoro ani płomienie, ani błyskawice nie są w stanie cię pokonać więc może to będzie. - Podeszła bliżej, chwyciła Sorę za chabety i uniosła na wysokość swojej twarzy.
- Podniebne anioły ze swych chmur wysoko, przybądźcie tu do mnie. Uwięźcie Sorę by walczyć już nie był w stanie. EterWind Far.
Zerwał się wiatr. Stawał się coraz silniejszy. Bezwładne ciało chłopaka uniosło się metr nad ziemią. Z wiatru utworzyły się nie wielkie duszki otaczając ciało przeciwnika niewidzialnymi więzami. |
_________________ Don't let them ever tell you that you're too small
'Cause your fate comes from within
You are strong forever, you heard the call
In the night the crimson light is bleeding
A new life shall start with a freedom heart |
|
|
|
|
Karel
Latveria Ruler
Dołączył: 16 Kwi 2009 Skąd: Who cares? Status: offline
Grupy: Syndykat WOM
|
Wysłany: 17-09-2010, 21:00
|
|
|
Błysnął piorun, huknął grzmot i oto na trybunach ( a właściwie wręcz na balustradzie ) stał król Ilyji..
[Karel] Co się bawisz? Kończ go albo puść!
[Kit] Karel! Nie widzisz ze jestem zajęta inkantacją?! - zaczęła odwracać się w jego kierunku.
[Karel] Więc nie odwracaj się! Jeszcze cię pacnie w plecy.
[Kit] Co tak późno? Już po rozgrzewce.
[Karel] Hph....byłem tu przez cały czas....tylko trochę dalej. Ale zaczęłaś ten swój zefirek i ledwo był stamtąd co widać więc przeniosłem się bliżej. Przeniosłem nawet frytki.
[Sora] Czy nie macie zbyt dużo wolnego czasu?
[Karel] Cicho siedź. I tak ani jednej nie dostaniesz. To fryty z restauracji McJarlaxe* kapujesz? Prosto z Ilyji. Nigdzie indziej nie ma tej sieci restauracji kapisz? A są najlepsi. - i wsadził sobie jedną frytkę którą wymachiwał w stronę Sory do paszczy.
[Tłum] McJarlaxe? MC Jarlexe?!
[Kit] Kaaaarel. Nie zostawisz mi nic!
[Karel] Mamm drugą paczkę.....precz z łapami! - zielonowłosy odtrącił wyciągającą się po bombę cholesterolową parę rąk.....a potem następną.
[Karel] Mówiłem precz kmiotki! - ale widzowie którym włączył się tryb zombie nie przeszkadzało nawet stanowcze obszturchiwanie. Ściągnęli go między tłumy i zaraz w tym miejscu utworzył się spory pagórek ciał.
Saya spojrzała na Midori.
[Saya] Wy i Karel to jakaś rodzina? - pokazała wymownie na "szał ciał" z pod którego dobywały się karelowe przekleństwa. Sugerowała oczywiście włosy.
[Midori] Pierwszy raz go widzę. A ty go znasz? - wampirzyca pokiwała łebkiem.
[Mara] I ja. Wałczyłam z nim o tu kiedyś. Jeszcze jeden rzepak-przepak. Choć włosy mu się zmieniły. To farba?
[Saya] Ni. Mówił że to było jak mu się umarło. Znaczy wtedy kłaki mu się przekolorowały
[Midori & Maya] Ke?
Daerian usłyszał głos zielonowłosego. Właściwie ostatni raz jak go widział to był kruczowłosy. Nie będąc pewny jak zareaguje na jego obecność drow szybko założył perukę, ciemne okulary i dokleił sztuczne wąsy. Master of Disguise! I w samą porę. Król stracił wreszcie cierpliwość i pierwszy natręt poleciał przez sektor.
[Karel] Kupcie sobie własne do %$&*! i &*(*&!& - splunął siarczyście. Przyleciała ochrona, zaczął się z nimi kłócić....trzymając pod butem jednego z widzów-zombie a drugim wymachiwał odganiając się od reszty. Jak widać szermierz bronił frytek wręcz bohatersko.
{Sora} Ale jazgot - pomyślał - Póki ona jest zajęta widowiskiem pomyślę jak się stad uwolnić.
{Ki} Cały Karel - pomyślała a potem skupiła myśli na Sorze - Hmmm jakby go tu wykończyć?
[Karel] Nie panie władzo to obrona koniecz....poszoł! Leżeć. LEŻEC! Zły widz! Sami panowie widzą! Nie, nie oddam frytek za anulowanie mandatu
* Znany powszechnie ciemny elf najbardziej lubi wprawdzie interesy ryzykowne ale skądś trzeba brać na to ryzyko fundusze. Dlatego przedsiębiorczy drow otworzył w Ilyji sieć fast-foodów. Niezwykle popularną trza dodać. Charakterystyczne logo kapelusza z piórkiem na tle litery J jest powszechnie znane w Mrocznym Królestwie. |
_________________ "So come forth, Avenger. It is time to put our lingering dispute... to an end!"
|
|
|
|
|
Daerian
Wędrowiec Astralny
Dołączył: 25 Lut 2004 Skąd: Przestrzeń Astralna (Warszawa) Status: offline
Grupy: Tajna Loża Knujów
|
Wysłany: 17-09-2010, 22:19
|
|
|
Daerian uśmiechnął się zdejmując dziwne... przebranie, które wzięło się nie wiadomo skąd.
Och, Karel - co słychać? Nie widziałem Cię ostatnio. Nawiasem mówiąc, dobra farba do włosów. Daj jedną? |
_________________
|
|
|
|
|
RepliForce
Vongola Boss
Dołączył: 30 Sty 2009 Skąd: Z Pustyni Status: offline
Grupy: Omertà
|
Wysłany: 17-09-2010, 22:37
|
|
|
Tsy, SpellBreak. Zaklęcie wiążące Tatsu oraz te, które było aktualnie przygotowane, zostały przełamane.
- Kitti-chan, przypominam, że nie możesz uwięzić Tatsu, ponieważ jestem jedynie człowiekiem, a jeśli trafisz mnie w punkt witalny, to raczej mnie wykończysz.
Inny Daisuke stał za jej plecami.
- Luna-sama, Pani Wszystkich duchów, uczyń wrogie duchy, neutralnymi dla mnie.
Rozbrzmiała piękna, kobieca Aria. Było to nie do opisania. Wyraźnie różniła się od innych, ludzkich- śpiewaczek. Na harfie przygrywała jej córka, Udata- skrzywdzona dziewczynka, która jedyne co potrafiła robić, to śpiewać. Podobno nigdy nie wypowiedziała ani słowa, dopóki nie wezwał jej Sora. Dzięki niemu przestała bać się potęgi mroku, oraz odnalazła swoją siłę- pieśni
Duszki zniknęły, razem z prądem.
- Kitti-chan, traktowałem cię ulgowo, bo jesteś dziewczyną, ale... Udata-chan, Tsuyoku!!
Młoda, oraz piękna dziewczyna zaczęła śpiewać. Sora wezwał swojego Keybladea. Kitkara musiała unikać wylatujących z niego nutek i nawet nie zauwarzyła, że jest wysoko w powietrzu. (Ira na) Trzy siostrzyczki Syrlp zaczęły atakować oponentkę. Pierwsza, dzierżąca miecz uderzyła kilka razy, potem (...Suguni...)kolejna wystrzeliła serię z łuczku, po czym następna siostrzyczka uderzyła mieczem. Kitkara zamachnęła się na dziewczynkę mieczem, jednak obroniła ją trzecia siostra, trzymająca tarcze (Uderzenie bębna). Oponenta została jeszcze kilka razy równocześnie cięta mieczem, oraz ostrzelana z łuku, po czym Syrlp zajmująca się obroną uderzyła ją tarczą w głowę. Kitti poleciała kawałek w duł. (Atama...) Effret zaczął uderzać w nią tanecznymi pięściami. (suguni) Do tych uderzeń dołączyła się Undine. Bili przeciwnika tak przez chwilkę, po czym cisnęli nią w stronę podłoża. Rakiety Gnome'a z prędkością światła uderzały w panią światła i ciemności. Na końcu wszystkie 25 rakiet uderzyło razem ("Uderzenie" w muzyce). (Tsuyoku, Tsuyoku) Mao uderza Twin Moon Bladem, Dołącza się Maxwell, który rysuje w powietrzu krąg, po czym wielka smuga światła uderza w Kitkare (Itsuga). (Kawalana) Luna przywołuje do siebie laser, którym strzela w stronę młodej dziewczyny. Na końcu Sora zbiera w sobie siłę swoich 7 Summonów, i zbiera ich potęgę pod postacią kul do rąk. (Hachini...) Łączy je w jedność i strzela w stronę Kitti. Oczywiście, młody pustelnik trafia. |
_________________ "Bo to właśnie niebo pozwala fruwać chmurom po swoim bezkresie"
|
|
|
|
|
Kitkara666
Ave Demonius!
Dołączyła: 17 Lis 2008 Skąd: From Hell Status: offline
Grupy: Melior Absque Chrisma Syndykat
|
Wysłany: 17-09-2010, 23:13
|
|
|
Kitkara w ostatniej chwili uaktywniła tarczę. Zanim kurz opadł poprzez niego wydobyła się wiązka energii, która było Shadow Blade. Za jego pomocą demonica zmiotła "wyjce" Sory, które po prostu się rozpłynęły. Wyglądała na wkurzoną i tak było. Sat promieniał energią. Sama Kitkara nieco się zmieniła. Jej skrzydła stały się większe a na ich końcach pojawiły się czarne szpony. Paznokcie tez nieco się wydłużyły. Strój z niewinnej zieleni zmienił się na czarny płaszcz. W kilka setnych sekundy znalazła się przy przeciwniku. Ten jednak zdołał zrobić unik. Nie odpuszczała. Zjawiła się tuż obok niego. Miała na tyle honoru, aby ni atakować od tyłu. Chwyciła Sorę za gardło unosząc lekko do góry. Wbiła pazury w jego kark po woli zaczęła ściskać. Wtedy do akcji wkroczył Fenix. Ponownie przeleciał przez ciało dziewczyny. Ta jednak nie drgnęła, za to kiedy ptak wyleciał cały pokryty był czarnym dymem. Latał nad ich głowami usiłując strzepać dziwną substancję.
- Masz szczęście że nie mogę cię zabić.
Jej druga dłoń spowita była czarnymi płomieniami. Dotknęła nimi SpellBreaker. Miecz zajaśniał i zaczął po woli zmieniać kształt. Nie było to bowiem zaklęcie, tylko czysta energia Kitkary, która sprawiła że miecz zmienił kolor na czarną jakby zatopiono go w smole.
- Szybko go nie użyjesz.
Jej energia obudziła również nową umiejętność Sata. Podrzuciła Sorę do góry i wymierzyła kosą w jego osobę. Uwolniła wiązkę energii, która przypominała plazmę, ale była szara.
- To więzienie czasowe - rzekł do niej Sat - kto znajdzie się w jego polu zostanie "zatrzymany w czasie".
Kitkara dopilnowała by ciało przeciwnika trafiło to pułapki i tak się stało. |
_________________ Don't let them ever tell you that you're too small
'Cause your fate comes from within
You are strong forever, you heard the call
In the night the crimson light is bleeding
A new life shall start with a freedom heart |
|
|
|
|
Caladan
Chaos is Behind you
Dołączył: 04 Lut 2007 Skąd: Gdynia Smocza Góra Status: offline
Grupy: Melior Absque Chrisma Omertà Syndykat WOM
|
Wysłany: 17-09-2010, 23:31
|
|
|
Caladan był skupiony tym razem jedzeniem bardzo zgniłych i spleśniałych cebul. Nie zwracał uwagi na otoczenie. Gdy zakończył degustację wziął muszelkę telepatyczną i zadzwonił do Boćka "9;59", czyli najlepsza poczta Multiświatowa.
-Boćko i wszystko jasne. |
_________________ It gets so lonely being evil
What I'd do to see a smile
Even for a little while
And no one loves you when you're evil
I'm lying through my teeth!
Your tears are all the company I need |
|
|
|
|
RepliForce
Vongola Boss
Dołączył: 30 Sty 2009 Skąd: Z Pustyni Status: offline
Grupy: Omertà
|
Wysłany: 18-09-2010, 15:34
|
|
|
Kitkara już cieszyła się ze swego zwycięstwa. Jednak przedwcześnie.
Usłyszała dość chrapliwy głos mówiący dziwaczną inskrypcje
"Subetewa nemuri Kara umareru"
Więzienie czasowe rozpadło się. Pojawił się Sora. Na ego oczach nie było tęczówek, zaś od niego promieniała dobra, światła Aura. Wyciągnął swoją rękę w stronę Sata. Zacisnął ją. Sat zamienił się w piasek. Następnie wyciągnął rękę w stronę podłoża. Lód zamienił się również w piach. Jego oczy powielały barwą czerwoną. Gdy już wyciągał rękę w stronę Kitkary, pojawiło się wokoło niego 13 tajemniczych ludzi.
Stworzyli trzynastoramienny krąg. Światło opuściło Sorę, On opadł na ziemię po woli.
- Coś dziś szybko instynkt uderzył ci do głowy. Widać, że albo ta pani rozwścieczyła ciebie, albo Tatsu. - Powiedział Xavar. - Dobra, tyle z naszej strony. Na razie, Sora.
Chłopiec spojrzał na swoją oponentkę. Była ona lekko wystraszona jego poprzednią formą. Chłopak nie odzywał się ani słowem.
- Sat niedługo powróci do ciebie. Musisz jeszcze chwilę poczekać. A w tym czasie: Tatsu, podaj no właściwego Spellbreakera.
Kitti trochę dziwiła się widokiem miecza, który zniszczyła kilka chwil temu.
- W twoich myślach wyczytałem zamiar zniszczenia miecza. Podmieniłem go z osmiumowym mieczem Tatsu.
Sat wrócił już do normalnej postaci. |
_________________ "Bo to właśnie niebo pozwala fruwać chmurom po swoim bezkresie"
|
|
|
|
|
Karel
Latveria Ruler
Dołączył: 16 Kwi 2009 Skąd: Who cares? Status: offline
Grupy: Syndykat WOM
|
Wysłany: 18-09-2010, 16:50
|
|
|
[Karel] Baenre.....- wycedził nienawistnie szermierz - Masz dużo tupetu i szczęścia czerwona jaszczurko by pojawić się akurat tu.
Pół-drow się zdziwił, na tyle by unieść brew. Wprawdzie pamiętał że on wraz z Endarionem mieli z szermierzem parę starć podczas inwazji MACu na Fearun......ale nawet wtedy kruc....tfu zielonowłosy nie żywił do niego niechęci większej niż normalnie się zdarza na wojnie. Przyjrzał się mu uważniej. Musiało się zmienić coś więcej niż tylko włosy. Daerian postanowił ostrożnie zapuścić "sondę".
[Daer] Więc....wciąż pracujesz dla MACu?
[Karel] Nie...przysiągłem im wierność aż do śmierci.....a teraz jestem z tej przysięgi zwolniony. - dwa spojrzenia dwóch par zielonych oczu spotkały się.
Ach gdyby wzrok mógł zabijać. Przynajmniej ze strony szermierza. Spojrzenie pół drowa można zaś było określić jako spojrzenie Holmesa przy niezwykle ciekawej zagadce kryminalnej.
[Daer] Hmmmm więc nie widzę powodów by dalej żywić urazy - wyciągnął rękę w stronę zielonowłosego. Ten jednak spojrzał na chwilę na obsydianową dłoń po czym znowu wbił mu w twarz nienawistny wzrok. Drow cofnął dłoń.
[Daer] Chyba jednak nie zostaniemy przyjaciółmi - stwierdził ostrożnie.
[Karel] Dobrze myślisz......ja miałem na takie rozmyślania o wiele więcej czasu. - Karel zgrzytnął zębami. Zaś Daerian zrozumiał. Czas! Istotnie jako doświadczony podróżnik przez domenę Chronosa powinien zwrócić na to wcześniej uwagę. Między Karelem gdy widział go ostatnio a obecnym wyczuwał 600 lat różnicy. Widocznie dawne niechęci musiały urosnąć przez ten czas znacznie. Wyczuł tez że i jego poziom mocy podniósł się.
[Karel] Nie mam dziś jednak na ciebie czasu drowie. Szczególnie w tym miejscu.....Ale pilnuj pleców na terenach innych niż neutralne...jaszczurko.
szermierz odwrócił się na pięcie i udał się do innego sektora. Z tego wszystkiego zapomniał frytek. Daer już wyciągał po nie ręce gdy Karel zabrał mu je z przed nosa, obrzucił wzrokiem pod tytułem "Ach Jak Bardzo Chcę Ci Wyrwać Kończyny" i tym razem odszedł na dobre. Drow pokręcił ze zrezygnowaniem głową.
Karel zaciskał i rozwierał palce jednej dłoni. Akurat teraz gdy miał czas na rozrywkę! Na razie zapomnieć. Zapomnieć, zapomnieć, zapomnieć.
Będzie wiele okazji....a jeśli szczęście dopisze to będzie wystarczyć tylko jedna.
Ta myśl pocieszyła zielonowłosego. Na tyle że mógł się znowu skupić na walce na arenie. Skrzywił się przy tym. Ludzie.....czy ten gość nie mógł sobie radzić samemu? To był facet czy mysz? Taka irytująca rasa......zbudowana jak za papieru a uważając się za nie wiadomo co. Obrzucił trybuny. Zdecydowana większość ludzi dopingowała Sorę. Przyjrzał się chłopakowi dokładniej. Paladynek......lepiej niech pokaże jak machać bronią bo do tego ona służy....a nie do puszczania światełek i różowego pyłku.
[Karel] Kit! - wrzasnął - Nie będzie tak twardy jeśli powstrzymasz jego zaklęcia! Załatw mu struny głosowe i paluchy!
Zdawał sobie sprawę ze i Sora to usłyszał i będzie się starał temu przeszkodzić.....co uczyni go przewidywalnym. |
_________________ "So come forth, Avenger. It is time to put our lingering dispute... to an end!"
|
|
|
|
|
Koranona
Morning Glory
Dołączyła: 03 Sty 2010 Skąd: Z północy Status: offline
Grupy: Syndykat WOM
|
Wysłany: 18-09-2010, 18:15
|
|
|
- Nudy - mruknął Filip wypluwając przy tym popcorn. Jako kot był znośny, jako swoja człowiecza wersja już nie - toż to nie jest nawet porządna walka. a ten Sora to już chyba powinien tu zamieszkać - przeżuł jeszcze kilka kawałków i ziewnął szeroko pokazując zęby, które wszystkie, co do jednego, były ostre.
Sikora prychnął. Jako mały blond chłopczyk był niesamowicie uroczy. Prychanie tylko zwiększało ten efekt.
- Może sama bym wyszła powalczyła...
- O, jasne, dobry pomysł. Najpierw spisz testament. Wszystkie eliksiry idą dla mnie.
- Ha, ha - wiedźma odwiązała sznurek na przegubie luzując rękaw - wskakuj - rzuciła do Parusa, ten zmienił się w sikorkę i wleciał do rękawa - możesz mi się przydać - mruknęła do siebie.
- Trzymaj - Kora w ostatnim momencie złapała fiolkę rzuconą przez Filipa - o też ci sie przyda. Małe kopniak energetyczny...
- Skąd to masz?
- jak to skąd, z twojej walizki oczywiście! - zachichotał zamieniając się w kota.
- O ty draniu. Za karę idziesz ze mną.
Kot spojrzał na Nona wzrokiem, na widok którego łzy same cisnęły się do oczu, a usta same wypowiadały słowa "ależ słodki kociak!".
- No dobra, zostań, ale bądź czujny.
- Jasne - mruknął Filip z satysfakcją i zwinął się w kłębek na betonowym siedzeniu areny.
Wiedźma przeskakując trybuny (wysypała dwa pudełka popcornu, wylała 3 butelki koli, potrąciła Tanuk wie ile obserwatorów walki oraz w magiczny sposób uzdrowiła jedną staruszkę) dotarła na środek areny. Perfidnie ignorując walczącą już na niej parę krzyknęła do zabranych;
- HEJ, NUDZI MI SIĘ! CHCE KTOŚ ROZRUSZAĆ KOŚCI? |
_________________ "I like my men like I like my tea - weak and green."
|
|
|
|
|
Ysengrinn
Alan Tudyk Droid
Dołączył: 11 Maj 2003 Skąd: дикая охота Status: offline
Grupy: AntyWiP Tajna Loża Knujów WOM
|
Wysłany: 18-09-2010, 18:24
|
|
|
W powietrzu nad areną otworzył się okrągły portal, z którego wysunęła się olbrzymia płonąca dłoń, zakuta w pancerną rękawicę. Dłoń trzymała koniuszkami palców wyrywającego człowieczka, który sam był wprawdzie spory, ale na tle dłoni wyglądał mocno niepozornie. Został upuszczony zaledwie kilka metrów od Koranony.
- MÓJ CZEMPION CHCE Z TOBĄ WALCZYĆ, CNA DZIEWECZKO.
- Wcale nie... - zaczął się bronić Ysengrinn, ale przerwał, gdy ręka (czy raczej Ręka) zagroziła, że da mu potężnego pstryczka. Rycerz westchnął. - Dobrze już dobrze. Tobie się naprawdę musi nudzić.
- SPADAJ.
Ręka wycofała się i portal zamknął się z odgłosem nieprzyjemnie przypominając suwak (czy raczej Suwak). Ysengrinn wstał i otrzepał się, po czym zwrócił w kierunku Koranony i ukłonił się.
- Poczynajmy w imię swaroże - obwieścił dobywając miecza i salutując. |
_________________ I can survive in the vacuum of Space
|
|
|
|
|
Koranona
Morning Glory
Dołączyła: 03 Sty 2010 Skąd: Z północy Status: offline
Grupy: Syndykat WOM
|
Wysłany: 18-09-2010, 18:45
|
|
|
- ... więc wylądowanie tego człowieka przed tobą zmusza mnie do powrotu do mojej egzystencjalnej teorii, w której niebo jest wiekuistą prawdą, a świat realny tylko śmietnikiem naszej drogi do wieczności - zakończy przemowę Parus.
- Cichaj mała zarazo, właśnie zasugerowałeś, że stojący przede mną jegomość jest... - wiedźma urwała widząc frustracje na twarzy Ysena.
Dobyła szabli i przywitała się w szermierczym powitaniu. Wtedy było już wiadome jaka broń stoi przeciwko jakiej. Z trybun dobiegł ich głośny śmiech Filipa.
- Jesteś pewna, ze chcesz tym walczyć? - pytał uprzejmie oponent.
- A żebyś się nie zdziwił, panie drogi - mruknęła Kora. Wciąż zła na Filipa nie zauważyła, ze w swej złości wywołała coś na kształt wichury. Oponentowi zaczęła łopotać przyczepiona do naramienników peleryna. Przez to jego postać wydała się jeszcze większa. wiedźma westchnęła znacząco.
- Noooo, raz kozie śmierć - mruknęła i bez większych ceremoniałów rzuciła się na Ysena celując ostrzem w jego serce. |
_________________ "I like my men like I like my tea - weak and green."
|
|
|
|
|
Sm00k -Usunięty-
Gość
|
Wysłany: 18-09-2010, 19:55
|
|
|
Nom.
Nom nom.
Nom nom nom.
O nom nom nom.
Caibre rozsiadł się wygodnie na daszku ponad lożą honorową i z lubością wpatrywał się na rozgrywające na arenie wydarzenia. I troszkę prowokował.
Gdyż oprócz paczki czipsów nie miał na sobie nic. |
|
|
|
|
|
Ren
蓮 <-- To moje imię.
Dołączył: 25 Cze 2010 Skąd: Manticore Status: offline
Grupy: Omertà Syndykat WOM
|
Wysłany: 18-09-2010, 20:50
|
|
|
[Saya] KARELLL !!! - rozległ się głośny krzyk z trybun - mój ... ziomal !!
BUM ! TRACH jebudu
Saya wpadła prosto na Karela przewracając go na ziemie a sama usiadła na nim, szybki pocałunek w policzek i podebrała mu trzy frytki z opakowania.
[Saya] Siemaneczko mój królewiczu.
Wstała i schyliła się w bardzo przesadnym ukłonem w stronę Karela.
Karel podniósł się z ziemi ciesząc się że nie wypadła mu żadna cenna frytka z opakowania.
[Saya] Daj jeszcze jedną frytkę - po czym wcisnęła rękę wprost w opakowanie i szybkim ruchem znów zawinęła trzy frytki.
[Karel] Zostaw, to moje zresztą co ty tak na mnie wpadasz ? - strzepywał resztki kurzu z ubrania.
Dziewczyna usiadła po czym pociągnęła Karela w dół tak że usiadł obok niej.
[Saya] Dawno cie nie widziałam, pomyślałam że wybierzemy się gdzieś do jakiejś miłej restauracyjki gdzieś w twoim królestwie. jestem głodna i w sumie to zjadłabym coś ... żywego.
Jej uśmiech zdradzał wszystko, a zdębiałemu Karelowi frytka powolnym ruchem wypadła z na wpół otwartych ust i delikatnie wylądowała na spodniach odrazu robiąc tłustą plamę. |
_________________ Yoake umare kuru mono yo,
Keshite miushinawa naide,
You are you shoujyo yo ima koso!
Furi hodoki tachi agare!
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików Możesz ściągać załączniki
|
Dodaj temat do Ulubionych
|
|
|
|