Ogłoszenie |
Forum archiwalne, nie można zakładać nowych kont.
|
Krwawa Jatka |
Wersja do druku |
Athi
Apple Girl
Dołączyła: 21 Kwi 2007 Skąd: Gliwice Status: offline
Grupy: Omertà
|
Wysłany: 19-09-2010, 20:40
|
|
|
- Droga siostrzyczko, wiesz dobrze, że mogłabym to zrobić. Ale Saya była do tej pory dla mnie dobra. Jeśli nie wykona żadnego podejrzanego ruchu to ja też... nie drgnę... - twarz Midori przybrała kwaśny wyraz, bo rzeczywiście jeszcze drgnąć nie mogła.
- No Mara! - krzyknęła - Na pewno znasz jakieś sposoby zdjęcia tego cholerstwa ze mnie. Wiesz jakieś te Twoje czary-mary. Ta nie moc mnie już wnerwia... - Midori utworzyła swoje drugie ja, które złapało Marę za ręce i zaczęło nimi wymachiwać nad właściwy ciałem. - Czary "Mary"! - klon znikł, a Midori dalej ładnymi oczkami patrzyła się na siostrę - Proszeee... |
_________________ I looked at the world through apple eyes
And cut myself a slice of sunshine pie
I danced with the peanut butterflies
Till time went and told me to say hello but wave goodbye
|
|
|
|
|
Ren
蓮 <-- To moje imię.
Dołączył: 25 Cze 2010 Skąd: Manticore Status: offline
Grupy: Omertà Syndykat WOM
|
Wysłany: 19-09-2010, 20:47
|
|
|
Saya cofnęła zaklęcie a Midori wstała otrzepała ubranie i usiadła obok dziewczyn.
[Midori] Dzięki nie było to miłe ale chyba faktycznie zastanowię się nad tym czy nie popracować troszkę nad czarami.
[Saya] Hmm jeśli chcesz mogę obdarzyć cię mocą jaką posiadają wampiry mojego pokroju, wystarczy że cię ... ugryzę.
Midori spojrzała wprost w bijące ostrą czerwienią oczy Ren. Saya wzięła dłoń Midori w swoje ręce i mówiła dalej z pełną powagą.
[Saya] Inni ludzie których przemieniałam mówili że to nie boli aż tak bardzo, ale potem to życie zamienia się już w bajkę. Jednym zaklęciem możesz zniszczyć całą planetę lub zmieść całą tą arenę z powierzchni tego świata a to tylko jeden z miliona atutów bycia wampirzycą. Zastanów się. - spojrzała głęboko w oczy Midori i uśmiechnęła się delikatnie.
Wiatr rozpędził długie włosy trzech siedzących na trybunach dziewczyn, liście zatrzepotały na wietrze i poderwały się do lotu ptaki zniknęły gdzieś za horyzontem a słońce chyliło się ku zachodowi. |
_________________ Yoake umare kuru mono yo,
Keshite miushinawa naide,
You are you shoujyo yo ima koso!
Furi hodoki tachi agare!
|
|
|
|
|
Athi
Apple Girl
Dołączyła: 21 Kwi 2007 Skąd: Gliwice Status: offline
Grupy: Omertà
|
Wysłany: 19-09-2010, 20:55
|
|
|
- To dość kusząca propozycja, ale ja i tak jako półdemon posiadam dość dużo pokładów mocy, po prostu nigdy nie była mi ona potrzebna. Jak wiadomo moim żywiołem jest ogień, mogę się w tym kierunku szkolić w nieskończoność. - Saya dalej patrzyła zachęcająco - Chociaż z drugiej strony słyszałam, że stanie się wampirem pozbawiam delikwenta całej ludzkiej natury, to by było jeszcze bardziej kuszące, nigdy nie byłam zadowolona z tego iż to ciało jest wpół ludzkie, takie łatwe do uszkodzenia. Pewnie moje możliwości by wzrosły. - Midori bardzo podobał się ten pomysł, jednak wiedziała, że przez tyle wieków żyła ze swoją ludzką naturą, przyzwyczaiła się do niej.
- Możesz powiedzieć więcej o atutach? No i przede wszystkim na pewno nie jest to opcja pozbawiona wad. Opowiedz mi trochę więcej. A... No i tylko ludzie stają się wampirami, moja demoniczna część zostanie nietknięta? |
_________________ I looked at the world through apple eyes
And cut myself a slice of sunshine pie
I danced with the peanut butterflies
Till time went and told me to say hello but wave goodbye
|
|
|
|
|
Mara
High
Dołączyła: 05 Maj 2007 Skąd: spod łóżka Status: offline
Grupy: House of Joy Lisia Federacja
|
Wysłany: 19-09-2010, 21:01
|
|
|
- No znać pewnie znam - mruknęłam trochę niepewnie, bo znając życie musiałabym spróbować paru rzeczy. Spojrzałam na Sayę z dziwacznym wyrzutem, zaraz jednak normalnie sobie usiadłam i otrzepałam dłonie w jakimś chyba odruchowym geście. Potem spojrzałam na siostrzyczkę, lekko się uśmiechając.
- Bo, jak powszechnie wiadomo, wampiry przewyższają siłą istoty które zaczerpują swoją siłę z czeluści piekielnych - powiedziałam, robiąc lekką melodyjkę. - Nie, czekaj. Serio żeście takie kozackie? |
_________________ "Shut up and keep up squeezing the monkeys!"
|
|
|
|
|
Ren
蓮 <-- To moje imię.
Dołączył: 25 Cze 2010 Skąd: Manticore Status: offline
Grupy: Omertà Syndykat WOM
|
Wysłany: 19-09-2010, 23:39
|
|
|
- Życie - kontynuowała Saya - jako wampir dostarcza wiele emocji.
Będziesz należeć do naszego klanu, klanu nieśmiertelnych. Tak, nie można cię zabić, nie masz także wyliczonych dni życia a ja teraz jako wampirzyca widzę dokładnie Twoją datę śmierci.
Przerwała widząc przerażenie w oczach dziewczyny.
- Wampira nie da się tak łatwo zabić jak się ludziom wydaje. - po chwili mówiła dalej - My posiadamy ogromną moc, czerpiemy ją z otaczającego nas świata. Każda nawet najmniejsza istota jest w stanie oddać ci całą swoja energię by cie chronić. Możesz także zbudować swoja własną armię chroniąca Ciebie i twoje dzieci.
Midori słuchała w osłupieniu. Słońce już prawie całkowicie zaszło, gwar na arenie zdawał się nie istnieć ciepłe ręce Sayi obejmowały dłonie dziewczyny.
- Tak - mówiła dalej - są i minusy jak w każdej dobroci. Krew... ona jest potrzebna by regenerować siły, nie jest potrzebna by żyć ale do tego by zagoić ciężkie rany. Oraz sam jej smak i zapach jest śliczny. Jeśli w czasie walki wypijesz choć krople krwi Twojego przeciwnika jest już twój znasz każdy jego zamiar znasz każdą jego myśl, utożsamiasz się z nim i przejmujesz jego wspomnienia. Możesz nawet przyjąć jego postać. Możesz przewidzieć ich przyszłość, pomóc im lub pozostawić losowi. Największym minusem tego wampirzego życia jest to że pochowasz wszystkich swoich bliskich. Oni umrą a ty będziesz żyć dalej jako piękna i młoda.
Saya zbliżyła swoją twarz do twarzy Midori.
- Potęga która osiągniesz jest nieskończenie wielka każdy zabity wróg zwiększa twoją moc, każda wypita krew przedłuża twoje życie.
- Pomyśl jak to jest żyć wiecznie i wiecznie być piękna i młodą.
Prawie dotykały się twarzami, Midori patrzyła wprost w ogromne czerwone oczy Sayi.
Wtem przeniosła się w inny świat widzi z lotu ptaka wielką armie ludzi przybranych w srebrne zbroje i długie miecze atakujących niewielka grupę, grupę wampirów ?? zastanawiała się, grupa ta walczyła bez zmrużenia okiem bez żadnego strachu po prostu wycinała w pień całą armię, po kolei jeden po drugim.
- Tak to my wampiry, pokonaliśmy srebrną armię która chciała zniszczyć ziemię kilka tysięcy lat temu - powiedziała Ren - to My uratowaliśmy świat.
Wizna znikła Midori znów patrzyła prosto w krwisto czerwone oczy Ren.
- Zastanów się, nie zabieram Ci nic oprócz twoich słabości. Daje ci życie wieczne i ogromna moc magii, życia i przetrwania.
Ciepło dłoni Say ogrzewało ciało Midori, czas jakby nie miał znaczenia całe ciało Midori przepełniało się ogromną energią czuła że czas nie ma dla niej żadnego upływu jak by się zatrzymał. Energia była ogromna rozgrzewała każdy najmniejszy nerw w jej ciele.
Patrzyły na siebie głębokim niewidzącym wzrokiem. |
_________________ Yoake umare kuru mono yo,
Keshite miushinawa naide,
You are you shoujyo yo ima koso!
Furi hodoki tachi agare!
|
|
|
|
|
Ysengrinn
Alan Tudyk Droid
Dołączył: 11 Maj 2003 Skąd: дикая охота Status: offline
Grupy: AntyWiP Tajna Loża Knujów WOM
|
Wysłany: 20-09-2010, 02:04
|
|
|
PLASK!
Koranona złapała się tam, gdzie plecy tracą swą szlachetną nazwę i chwilkę zajęło jej uświadomienie sobie co właśnie się stało.
- Spłazowałeś mnie!
- Aha.
- Tak się nie robi!
- Było bardziej uważać - wzruszył ramionami Ysengrinn, masując się ukradkowo po krzyżu. Bardzo starał się nie dać po sobie poznać, że ostatnia akcja sporo go kosztowała. Ledwie zauważył rozmyty ruch i w ostatniej chwili odbił cios skierowany prosto w jego twarz. - Hej!
Szablistka zasypała go istnym gradem ciosów, prze którymi zasłaniał się z coraz większym trudem, chwytając lewą ręką w połowie głowni. Dopiero gdy wiedźma wreszcie opadła na ziemię przeprowadził kontrę, która oczywiście trafiła w powietrze - Koranona zwinnie przefrunęła obok ostrza, wyprowadzając szerokie cięcie z dołu.
Rycerz odskoczył i uniknął ciosu w twarz, pozostawił za sobą jednak ogon spadających włosów - szabla ścięła spory kawałek jego kruczoczarnej czupryny.
- Ha!
- ... Zaraz inaczej pogadamy. |
_________________ I can survive in the vacuum of Space
|
|
|
|
|
Athi
Apple Girl
Dołączyła: 21 Kwi 2007 Skąd: Gliwice Status: offline
Grupy: Omertà
|
Wysłany: 20-09-2010, 11:21
|
|
|
- Naprawdę kusząca propozycja. Pewnie nie każdy demon miał taką możliwość. - na chwilę zamilkła patrząc na Sayę - Gdyby to stało się gdy byłam mała, może mogłabym wrócić do rodziny. Wszystko przez ojca... Ale nie ważne. Może i dobrze, że nie mogę tam wrócić, to przeklęte miasto... - znowu zapatrzyła się na czerwone oczy wampirzycy, wsłuchała się w jej spokojny, ale złowrogi głos - Nieśmiertelność, teoretycznie ją posiadam, ale ta moc. Ta wizja. Moc czerpana ze świata, nie tylko z podziemi gdzie panuje nieskończony ogień. Ta moc... - wszystko wokół niej robiło się takie zatrzymane w czasie, jakby go nie było. Wampirzyca miała dziwną moc. - Zgoda... Zrób to. |
_________________ I looked at the world through apple eyes
And cut myself a slice of sunshine pie
I danced with the peanut butterflies
Till time went and told me to say hello but wave goodbye
|
|
|
|
|
Karel
Latveria Ruler
Dołączył: 16 Kwi 2009 Skąd: Who cares? Status: offline
Grupy: Syndykat WOM
|
Wysłany: 20-09-2010, 21:55
|
|
|
Tymczasem szermierz zdążył się już rozgościć na dachu. Siedział teraz na nim na turecku i przez laptop obserwował pojedynki pod sobą. Zaczęły się też kończyć frytki.
~Dobrze że nie wiedzą co jem w pałacu. Kucharz by się powiesił gdyby to wszystko się wbiło do środka. Abo i nie.....większość NIE zdołałaby się wbić. - pomyślał Karel. Te dość niewinne rozmyślania przerwała nu znajoma sylwetka jaką zobaczył w rogu monitora.
- Black Wind, powiększ.
Droid zapiszczał i zagwizdał spełniając polecenie. Teraz osobę na ekranie było dobrze widać. A przede wszystkim GDZIE.
- Oh nie, to znowu......
*****
Lucian Dunkelschwert przyglądała się walkom od dłuższego czasu. Były ciekawe ale....brakowało czegoś. Na szczęście sprytny umysł Arcymaga dał mu odpowiedź: Kontrolka!
Przejście do tego pomieszczenia było dziecinnie proste. Mag przypatrywał się różnorakim guzikom i lewarkom.
- Na który wypadnie na tego bęc - i nacisnął jedne z tych pośrodku. Na arenie, wprost z piachu wynurzyły się dość spore kamienne prostopadłościany. Na tyle duże by na jednym mogła stanąć jedna osoba. Nacisnął następny guzik. Pojawiły się następne prostopadłościany tym razem o wymiarach 6x6 metrów. Lucian podrapał się po głowie, wtem zauważył dźwigienkę koloru akwamarynu.
- Aha! To musi być coś interesującego! - i, co oczywiste pociągnął dźwignię. W ścianach areny rozwarły się otwory i chlusnęła z nich woda zatapiając pole walki. |
_________________ "So come forth, Avenger. It is time to put our lingering dispute... to an end!"
|
|
|
|
|
Loko
Aspect of Insanity
Dołączył: 28 Gru 2008 Status: offline
Grupy: Syndykat WOM
|
Wysłany: 20-09-2010, 22:23
|
|
|
Loko patrzył pustym wzrokiem na frytki skradzione Karelowi. Zupełnie zapomniał, że nie ma po co ich jeść - i tak nie poczuje smaku. Pozostała jeszcze sprawa haniebnie ciążącego nad nim niczym klątwa berka.
- Ech - Liść rozejrzał się wokoło - kogo by tu...
Jego wzrok spoczął na dwójce walczących. Wkraczanie na arenę podczas walki było bardzo niemile widziane przez ochronę przybytku, a Liść już parę razy znalazł się na niej w nieswojej turze. Cóż, raz się żyje...
---------------
Rycerz odskoczył i uniknął ciosu w twarz, pozostawił za sobą jednak ogon spadających włosów - szabla ścięła spory kawałek jego kruczoczarnej czupryny.
- Ha!
- ... Zaraz inaczej pogadamy.
Nim Ysengrinn zdołał cokolwiek zrobić, ktoś pojawił się za plecami jego przeciwniczki. Koranona początkowo odczytała spojrzenie rycerza jako próbę odwrócenia uwagi, jednak po chwili coś ją tknęło.
- Liść! Gdzie mi się do cholery wcinasz!?
- Ależ spokojnie, jestem tu by załatwić pewną małą sprawę...
Loko spokojnie przyjrzał się rozognionym oczom swej niskiej znajomej i czujnemu spojrzeniu Ysena. Straż areny już zmierzała w ich kierunku targając wielki kocioł ze smołą i worek pierza. Po chwili dotarli do trójki bohaterów.
- No, tego już za wiele... teraz wytarzamy cię...
- Panowie, spokojnie. Jestem tu tylko po to by zrobić TO.
Oczy wszystkich zebranych spoczęły na palcu mężczyzny, który bardzo powoli opadał w dół. Koranona nie robiąc nic, poza patrzeniem się (które gdyby trwało jakiś czas dłużej mogłoby poskutkować trwałym zezem) po chwili poczuła jak coś bardzo zimnego dotknęło ją idealnie w czubek głowy. Liść czując furię narastającą w dziewczynie rzekł tylko spokojnie:
- Berek.
I zniknął. |
_________________ That is all in your head.
I am and I are all we. |
|
|
|
|
Daerian
Wędrowiec Astralny
Dołączył: 25 Lut 2004 Skąd: Przestrzeń Astralna (Warszawa) Status: offline
Grupy: Tajna Loża Knujów
|
Wysłany: 21-09-2010, 00:23
|
|
|
Znikający Loko poczuł nagle lekkie uderzenie... jakby ktoś delikatnie uderzył go w ramię. I wszystko natychmiast stało się jasne. Nie mógł tak postępować! Przeszkadzanie w walce było naprawdę złe i niedobre!
Loko pojawił się ponownie na arenie, po czym pewnym krokiem wszedł do kotła ze smołą. Należała mu się w końcu sprawiedliwa kara za złe postępki!
Wbijanie w ludzi nowych uczuć uderzeniem dłoni... Czego oni Cię jeszcze nauczyli? - Daerian patrzył podejrzliwie na Endariona. Po czym pomachał radośnie Karelowi i szybkim krokiem udał się do sterowni, porozmawiać z kimś, kto również próbował zakłócać spokój - po drodze przypinając wielką plakietkę z napisem "Ochrona - strzeż się gniewu Asfaltów". |
_________________
|
|
|
|
|
Ren
蓮 <-- To moje imię.
Dołączył: 25 Cze 2010 Skąd: Manticore Status: offline
Grupy: Omertà Syndykat WOM
|
Wysłany: 21-09-2010, 00:27
|
|
|
Dłonie Sayi ujęły twarz midori, przegryzła swe usta jej krew spływała po brodzie i zatopiła ostre jak brzytwa kły w jej szyi.
Midori poczuła niesamowity bul, czuła że jej ciało rozpala niesamowity płomień rozpala ją od środka, czuła jak z każdym łykiem wampirzycy ucieka z niej życie nie miała siły się bronić. Powoli traciła przytomność arena znikała jej z oczu, spadała.
Ciemność, ból, cierpienie, krew, martwi ludzie - wizje z życia Sayi przelatywały przed jej oczyma jak migawki filmu.
Ciemność....
Obudziła się na arenie, tylko krwawe ślady na jej szyi zdradzały to co się właśnie stało.
Czuła że jej ciało rozpiera niesamowita energia, czuła że ledwo ja opanowuje, czuła że jednym palcem może przenosić góry i niszczyć planety jednym zaklęciem.
- Witaj - mówiła Saya- teraz jesteśmy jednością, ty masz moją moc a ja twoją ty masz moje wspomnienia a ja twoje, jesteśmy siostrami krwi i nic nas nie powstrzyma, zawsze będziemy walczyć razem, nigdy cię nie opuszczę.
Przytuliła oszołomioną Midori - za każdym razem gdy walczysz ja będę walczyć u twego boku, każda twoja walka powoduje to że ja staję zraz obok ciebie niezależnie gdzie się znajduję zawsze pojawię się obok Ciebie i będę tobie pomagać. Czasem to denerwuje a czasem bardzo pomaga. No cóż przyzwyczaisz się - powiedziała z uśmiechem - tak to wszystko jest skonstruowane to jest braterstwo krwi wampirów, nigdy nie jesteś sama.
A teraz wypowiedz zaklęcie: "miecz" - dodała po chwili.
Midori posłusznie wykonała polecenie.
W jej ręce pojawił się srebrny miecz był ciężki i wielki lecz Midori nie czuła jego ciężaru był dla niej jak piórko.
Teraz ten miecz jest twoją bronią posiada on dwie bardzo przydatne moce. Gdy trzymasz go w dłoni pochłania on każde zaklęcia rzucane w twoją stronę następnie wzmacnia je i odbija w stronę twojego przeciwnika. A druga to że przeciwnik nigdy nie może użyć tego miecza, gdy tylko go dotknie znika on i pojawia sie ponownie w twojej dłoni. Miecz ten przed walką splam swoją krwią, twoja krew w kontakcie z krwią przeciwnika zabija go od środka. Lecz uważaj tak zabitej osoby nie da się już uzdrowić poprzez podanie mu swojej krwi.
Midori spojrzała pytająco na Saye.
- Tak - mówiła dalej - Twoja krew podana martwej istocie jest w stanie przywrócić ją do życia.
Pamiętaj też, że krew regeneruje twoje siły i przedłuża Ci życie, przywraca młodość.
Korzystaj z tego i nie marnuj jej.
Słonce już całkiem zaszło za horyzont gwar areny był mocno słyszalny.
Saya spojrzała wprost w czerwone oczy Midori - teraz musisz wybrać swojego rycerza. Pierwsza osoba która ugryziesz zostanie twoim rycerzem i będzie Ci wierna przez całe twoje życie niezależnie czy chce tego czy nie więc wybierz rozważnie ten wybór masz tylko raz.
Posiadasz teraz ogromną moc magii a jak jej używać to już wiesz, posiadasz moje wspomnienia więc i posiadasz całą moją moc oraz umiesz wszystkie zaklęcia.
Saya odwróciła wzrok.
- Jesteś teraz nieśmiertelna - kontynuowała - jesteś moją siostrą krwi. |
_________________ Yoake umare kuru mono yo,
Keshite miushinawa naide,
You are you shoujyo yo ima koso!
Furi hodoki tachi agare!
Ostatnio zmieniony przez Ren dnia 21-09-2010, 21:40, w całości zmieniany 2 razy |
|
|
|
|
Athi
Apple Girl
Dołączyła: 21 Kwi 2007 Skąd: Gliwice Status: offline
Grupy: Omertà
|
Wysłany: 21-09-2010, 13:48
|
|
|
Midori była strasznie oszołomiona natłokiem wrażeń, informacji, emocji. Czuła jak pustka po jej ludzkiej naturze zostaje wypełniana czymś niewyobrażalnie silnym. Odczuwała takie przyjemne ciepło w sobie. Od teraz była nową silniejszą istotą. Miała sprzymierzeńców, rodzinę z Twierdzy i Sayę. Patrzyła na nią z radością w oczach.
- Nie jestem już słaba... - wyszeptała. Potem usłyszała, że Saya każe jej wypowiedzieć jakieś słowo... "Miecz"... Midori automatycznie powtórzyła po Sayi i po chwili trzymała w ręce piękny srebrny miecz. Wyglądał olśniewająco, przyglądała mu się z zachwytem i ciekawością, a Saya dalej opowiadała co ją teraz czeka w nowym życiu. Nagle zielonowłosa przypomniała sobie o swoim starym wyszczerbionym mieczu, zwykły mieczu ukradzionym kiedyś jakiemuś bandycie. Czyżby teraz miał zostać powieszony na ścianie jak ozdoba? Wzmianka o rycerzu, trochę ją zniesmaczyła, zawsze wolała polegać na sobie, owszem pomoc Sayi sobie na pewno będzie cenić, ale nie podoba jej się fakt, że pierwsza ugryziona osoba będzie jej służyć, równie dobrze może ugryźć się sama i problem z rycerzem będzie rozwiązany, chyba... Oczywiście nic o tym nie wspomniała Sayi, jakoś to się samo potoczy. Midori poczuła się senna.
- Saya... Przepraszam jestem trochę zmęczona tym wszystkim. Pójdę odpocząć. - popatrzyła się znowu na siostrę - Dziękuje. Tobie Mara też. - uśmiechnęła się do drugiej siostry. Cóż chciała mieć brata, a teraz mam dwie siostry. Rozpłynęła się w powietrzu, zostawiając tylko mały obłoczek dymu. Pojawiła się w Twierdzy, od razu wylądowała na swoim posłaniu. Przed zaśnięciem, była ciekawa jednej rzeczy. "Spotkamy się przed moją walką." Przesłała telepatycznie Sayi.
- Fajna taka moc. - powiedziała i zasnęła. Śniły się je bitwy stoczone przez wampiry, o których słyszała od mistrza. |
_________________ I looked at the world through apple eyes
And cut myself a slice of sunshine pie
I danced with the peanut butterflies
Till time went and told me to say hello but wave goodbye
|
|
|
|
|
Mara
High
Dołączyła: 05 Maj 2007 Skąd: spod łóżka Status: offline
Grupy: House of Joy Lisia Federacja
|
Wysłany: 21-09-2010, 14:57
|
|
|
Powaga sytuacji absolutnie mnie nie porwała. Po chwili okazywania swojego sceptycyzmu przez raczej wymowne spojrzenie ku górze machnęłam na sprawę ręką i spojrzałam na arenę. Uniosłam lekko brwi.
- Tyle testosteronu i nie korzystają z fanserwisu - mruknęłam, podparłszy brodę ramieniem. Zaczęłam też sobie w myślach wyliczać wszystkie mroczne lektury które przeczytałam, w dość naiwnym poszukiwaniu nawiązań do kanonu lektur. Gdy ich nie odnalazłam, zastanowiwszy się nad oryginalnością i prawami autorskimi a także opłatami jakie względnie i ja musiałabym wnieść (ktokolwiek ma patent na mroczne, pierzaste skrzydła) zrezygnowałam z filozofii.
Może przez te przemyślenia nie dostrzegłam jak siostra i wampirzyca się ulotniły - szybka znajomość, swoją drogą. Zadumana jak ten dum więc znowu zaczęłam się gapić na wal...ki, kiedy dostrzegłam dwójkę gdzieś tam. W chwalebnej i patetycznej scenie. O, już wiedziałam, że tam nie pasuję.
Wstałam więc i po prostu sobie poszłam. Na spacerek. Na walki też nie było co się brać i próbować, za dużo zachodu i zmarnowanych rzeczy z lumpeksu. |
_________________ "Shut up and keep up squeezing the monkeys!"
|
|
|
|
|
Koranona
Morning Glory
Dołączyła: 03 Sty 2010 Skąd: Z północy Status: offline
Grupy: Syndykat WOM
|
Wysłany: 22-09-2010, 22:15
|
|
|
- Wiesz, że lepiej ci w krótkich włosach? - zauważyła wiedźma unikając kolejnego ciosu.
- Argh - odpowiedział Ysengrinn zadając kolejne krótki i silne pchnięcie, które Nona skutecznie neutralizowała serią parad.
- Pora na jakąś lepsiejszą akcję - stanęła nagle, oponent również się zatrzymał.
Wiedźma skupiła się najmocniej jak mogła. Miała wszystko na wiedźmistycznym egzaminie. Potrafiła zapanować na chwile nad swoją mocą i wytworzyć klątwę. Zamknęła oczy i rzuciła klątwę,lecz w tym samym momencie frytka przeleciała jej przed oczami, co ją rozproszyło. Czar w chwiejnej, ale wciąż silnej postaci leciał w kierunku Ysena... |
_________________ "I like my men like I like my tea - weak and green."
Ostatnio zmieniony przez Koranona dnia 24-09-2010, 21:01, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
Ren
蓮 <-- To moje imię.
Dołączył: 25 Cze 2010 Skąd: Manticore Status: offline
Grupy: Omertà Syndykat WOM
|
Wysłany: 22-09-2010, 23:16
|
|
|
Saya szybkim zwinnym ruchem skoczyła obok wiedźmy i złapała frytkę prosto w usta.
Taaa daaa zabrzmiały fanfary.
Wampirzyca spojrzała na Yasena wzrokiem który mógłby spokojnie roztopić nawet najtwardszą stal jej czerwone oczy zdradzały wszystko. Po czym szybkim teleportem skoczyła na widownię areny oglądać dalej dość ciekawy spektakl. |
_________________ Yoake umare kuru mono yo,
Keshite miushinawa naide,
You are you shoujyo yo ima koso!
Furi hodoki tachi agare!
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików Możesz ściągać załączniki
|
Dodaj temat do Ulubionych
|
|
|
|