Ogłoszenie |
Forum archiwalne, nie można zakładać nowych kont.
|
Friguoris Cordis |
Wersja do druku |
Sm00k -Usunięty-
Gość
|
Wysłany: 04-12-2008, 00:09
|
|
|
Położyła głowę nucąc pieśń pogrzebową.
To, na czym polozyla glowe, bylo w zasadzie calkiem miekkie i wygodne.
....
-Bo czaszki to ograny motyw.
-IIK! |
Ostatnio zmieniony przez dnia 04-12-2008, 00:12, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
kic
Nieporozumienie.
Dołączył: 13 Gru 2007 Skąd: Otchłań Nicości Status: offline
Grupy: Melior Absque Chrisma
|
Wysłany: 04-12-2008, 00:10
|
|
|
Słyszać, bądź co bądź szyderczy stosunek lisa do bractwa, w kicu coś zawrzało. Mimo iż ludzie nazywają go oazą spokoju, to jednak stosunek wroga, który w ogóle nie miał czelności jawnie zapowiedzieć swoje ataki, wzbudził niesamowity gniew Patriarchy. Co mógł zrobić w tej beznadziejnej sytuacji? Spojrzał na przywiązaną do niego dziewczyny skupiające jej wzrok na sobie. W międzyczasie sięgnął wolną rękę pod togę, wziął fiolkę o dziwnie purpurowym kolorze, zerwał pieczęć placem i błyskawicznie wypił zawartość. Nagle wzbudziła się moc. Zamknął oczy, zlokalizował sedno mocy w jego umyślę i odizolował je od reszty organu. Zdziwiona wiedźma spojrzała na niego ze zdziwieniem, myśląc jaki efekt przyniesie owa mikstura. Przez pierwsze pół minuty kic dalej siedział nieruchomo bez gestu, po czym otworzył oczy, z wielką ulgą spojrzał na nią wyciągnął w jej stronę wolną rękę i pstryknął ją lekko w czoło. Efekt był natychmiastowy. Fizyczna więź między nimi pękła, a Patriarcha bez problemu uwolnił się od zacisku. Wiedźma, jakby zaćmiona zdawała się dalej trzymać coś w ręce. Tym czymś była iluzja, ale widoczna tylko dla niej, tylko w jej umyślę. Bez zastanowienia, przywołał kilku kapłanów biegających w panice, uspokoił ich urokiem i nakazał zanieść gościa do jednego z pokoi. Następnie ruszył w głąb kościoła. Czuł jak furia bierze nad nim górę, ale panował nad sobą. Efekt mikstury jak zawsze był doskonały, a jej działanie pomogło zmóc niepożądane efekty wcześniejszego cukierka.
Znając doskonale swój dobytek, zabezpieczony różnymi zaklęciami poszukującymi i umieszczony pod barierami oraz naturalnymi źródłami, przystosowanymi do wspierania odpowiednich osób z bractwa, kic dostrzegł słabe moce kamuflażu pań, psotniś. Te od razu po wykryciu rzuciły się do morderczej ucieczki. Patriarcha na to nie pozwolił i znów użył sztuczki z iluzją, bo prawdziwa postać kica stała od dawna w drugim końcu korytarza chroniona iluzją, zlewającą go z cienie. Nieświadome tego panię biegły dalej. Kic widział już w innym holu dwie niezdarne kopie. Czar rozproszenia sprawił, że klony padły na ziemie, jak szmaciane lalki, następnie czar kontroli spowodował zawładnięcie nad klonami, mocą Patriarchy. W międzyczasie kic wyciągnął swoją otwartą rękę ku nie świadomym niczemu uciekinierkom. Następny urok i w jednej chwili, obie ściany jakby pochłonęły obie bohaterki. Z widoku osoby trzeciej, całe wydarzenie wyglądało komicznie, ponieważ obie psotnisie przez pewien czas leżały na podłodze rzucając się niemiłosiernie, po czym jak zombie, powoli szły ku wyjściu z kościoła. Nie chcąc nieproszonych sytuacji, kic nałożył na nie klosz niewidzialności, a klony posłał w ślad za nimi, jako zmyłkę dla innych.
Wtedy to odbił się negatywnie efekt miksturki. Kic na zachwiał się i padł na jedną ze ścian. Nie lubił tego uczucia, ale sytuacja była tragiczna. Kontynuował więc swoją krucjatę.
Dotarł do lochów, dotarł do uwięzionego Fei'a. Znał go dobrze i widział, jak otworzyć odpowiedni wymiar do niego. Stworzył to z wysiłkiem, ale udało się, po czym zauroczył więźniów worka, a Fei uciekł niepostrzeżenie dla innych współtowarzyszy niemiłego wymiaru. Portal zerwał się i wybuchł, jednak nikomu nie uczynił żadnej szkody. Ale mimo tego kic padł na ziemię, nie mogąc się ruszać. Jednoczesna walka fizyczna i psychiczna mocno wykończyła Patriarchę. Spojrzał na Fei'a i rzekł:
- Kontrola... wewnętrzna kon... torla umysłu... Poradź...
Fei, w czas zrozumiał w czym tkwi problem i od razu zabrał się do dzieła. Zabezpieczył teren przejściem fazowym i pochylił się nad kicem. - Ciężka sytuacja... ale nie beznadziejna. - Fei mówił bardziej do siebie, niż do wpół przytomnego kica.
- Na szczęście doskonale wydzieliłeś odpowiednią płaszczyznę. Dobry blok i to prawie bez magii, a jedynie siłą woli. - Kontynuował monolog FWR. - No to teraz będzie zabawa. - Fei złapał głęboki wdech, skoncentrował moc i wysłał ją do wnętrza sfery astralnej kica. Tam złapał cały niechciany wymiar, stworzony przez /b/oginkę i wyrwał go z jego wnętrza posyłając na jeden z wielu niezliczonych planów.
- Teraz będzie dobrze. - Powiedział FWR, do już o wiele bardziej zrelaksowanego kica.
- Gdy odpoczniesz chwilę, wszystko powinno wrócić do normy... - Rzekł z przekonaniem. |
_________________ "Zaczynałem jako zwykły zegarmistrz, ale zawsze pragnąłem osiągnąć coś więcej." - Lin Thorvald
Melior Absque Chrisma
Pierwszy Epizod MACu |
|
|
|
|
Kitkara666
Ave Demonius!
Dołączyła: 17 Lis 2008 Skąd: From Hell Status: offline
Grupy: Melior Absque Chrisma Syndykat
|
Wysłany: 04-12-2008, 00:10
|
|
|
Miękkie....?
Zaskoczona podniosła sie gotowa do walki... |
_________________ Don't let them ever tell you that you're too small
'Cause your fate comes from within
You are strong forever, you heard the call
In the night the crimson light is bleeding
A new life shall start with a freedom heart |
|
|
|
|
Sm00k -Usunięty-
Gość
|
Wysłany: 04-12-2008, 00:12
|
|
|
Nieco dalej trzymana do tej pory na kolanach Noire lupnela tyleczkiem o glebe.
Caibre siedzial sobie na dachu.
Za nim niektore z dachowek pekaly, rozgrzane do czerwonosci. Podobnie w niektorych miejscach sciana budynku, wybrukowana droga ponizej, a tam gdzie bruk nie siegal, z blota wystawaly male szklane kratery.
Dymiacy nieco na krawedziach Caibre poglaskal spoczywajaca mu na kolanach glowe Kitkary.
-O ile dobrze pamietam, chcialas cos odemnie. Wiec wez to sobie, dziecko. Jesli potrafisz. |
Ostatnio zmieniony przez Kitkara666 dnia 04-12-2008, 00:17, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
Kitkara666
Ave Demonius!
Dołączyła: 17 Lis 2008 Skąd: From Hell Status: offline
Grupy: Melior Absque Chrisma Syndykat
|
Wysłany: 04-12-2008, 00:14
|
|
|
Przyjrzała się postaci. Zmarszczyła brwi...
- My się nie znamy przypadkiem...? Nie mam pamięci do twarzy, chyba że kogoś zabiłam wtedy to inna bajka...Chce wiedzieć kim jesteś i czego tu szukasz? |
_________________ Don't let them ever tell you that you're too small
'Cause your fate comes from within
You are strong forever, you heard the call
In the night the crimson light is bleeding
A new life shall start with a freedom heart |
|
|
|
|
Noire
Pomniejszy Inżynier
Dołączyła: 14 Maj 2003 Skąd: From down below Status: offline
|
Wysłany: 04-12-2008, 00:26
|
|
|
-Yyy tak...tego, hmm...- to co zobaczyła na własne oczy zaskoczyło ją niezmiernie - w jednej chwili całe wnętrze umysłu Patriarchy zabłysnęło i zaczęło się chwiac. Wiedziała iż nie oznacza to nic dobrego, dlatego bezpiecznie przeniosła się w okolice zmysłu wzroku. W końcu niecodziennie widzi się jak ktoś zostaje pozbawiony swojego pomyślunku. FWR wyciągnął wszystko co znajdowało się w świadomosci/podswiadomosci/super egu kica i wysłał to daleko, daleko w przestrzeń. Noire w duchu wspołczuła Patriarsze pozbawionego obecnie sprawności umysłowej. Każdy kto uważnie czyta posty powszechnie wie iż Bogini Snu™ nie stworzyła żadnego wymiaru w głowie kicka. That's not cool, ya know. Noire stwierdziła iz nic ciekawego w pustej głowie już nie zobaczy i czym prędzej ulotniła sie przez lewe ucho.
--
Au....- boginka rozmasowała posladek, który głosno pacnąl o podłoge na terene światyni. |
_________________
|
|
|
|
|
Norrdec
/b/tard
Dołączył: 04 Gru 2008 Skąd: Zza kotary wymiarów Status: offline
|
Wysłany: 04-12-2008, 00:43
|
|
|
Wychyla się postać zza kotary wymiarów.
-Mój Boże! Think of the zombies! Najpierw fanki a potem teleportacja mózgów... Naprawdę, obiady w tych czasach... |
|
|
|
|
|
Satsuki
Fioletowy Płomyczek
Dołączyła: 13 Lip 2002 Skąd: Aaxen, zamek Elieth ves Aeriei nad Morzem Płaczu Status: offline
Grupy: WIP
|
Wysłany: 04-12-2008, 00:55
|
|
|
Satsuki miała wspaniały plan. Jej plan zawierał w sobie dużo ochów, achów i może ze dwa akapity akcji. Po dłuższej chwili zastanowienia dodała jeszcze krótki monolog (do przerobienia na dialog jeśli zaistnieje taka sytuacja).
Zaczynało ją to już męczyć. Wszędzie naokoło yaoistki to pojawiały sie to znikały - wszystko w zależności od widzimisię Patriarchy. Nagle znikąd pojawiało się też 666 klonów, w zmyłce biagających wte i we wte, żeby odwrócić uwagę od ich właścicieli, żywych postaci. Ktore... oczywiście po chwili także okazywały się klonami.
Przed oczami przeleciał jej żółty słonik pijący martini i trzymający pudełeczko różowych cukiereczków o kształtach...
Nieważne jakich kształtach.
- No żesz w mordę...! - warknęła ze złością - własnie jakiś byle jak stworzony wymiar przeleciał niedaleko jej ciała astralnego, tworząc nieprzyjemne zawirowania i rozpadając się na miliony kawałeczków. - Żeby jeszcze patrzyli gdzie to kurna rzucają. Rzuca się taki człowieczyna z motyką na slońce i mysli, ze wszystko potrafi.
Po to w multiświecie powstało milion róznych ras, żeby każda służyła do innych celów. Na przykład tacy ludzie.. doskonałe pioneczki, ktore czasami myślą, że potrafia opanować świat. Czy Bogowie, najciekawsza rasa jeśli chodzi o sianie chaosu i destrukcji. Taaaaak.. uwielbiała ten zapach, ktory unosił sie bo bitwach między światami.
Na twarzy Satsuki pojawił sie grymas niechęci.
Satsuki znikneła.
Tak na prawdę to nie zniknęła, ledwo 3% jej całej postaci w kościele to była emanacja. W końcu mazocze ciała znajdują się gdzie indziej. Dlatego tak bardzo rozśmieszyły ją "ataki fizyczne" przeciwko złu. Co oni sobie myslą? Że trzepną jakiegoś klona ze trzy razy i zacznie wychwalac ich boga (tak właściwie to nawet nie wiedziala jakiego) i czuć ogólną skruchę i poddaństwo? Bulllshit... Może pare wieków temu ale nie teraz, w świecie rpzesyconym magią i poszukiwaczami przygód. Teraz nie ma czasu na kościoły i wierzenia. Jest czas na przygody i szaleństwa.
- No ale jak mus to mus, trzeba sie przystosować do otaczającej rzeczywistości! - Zniknęła jeszcze raz
***
Pojawiła się wprost przed Patriarchą i spojrzała na swoją listę. Odznaczyła na liście pozycję "wewnętrzny monolog". Spojrzała na "zebrać całą rodzinkę do kupy".
- potem.
"nie gadać z pudłami" hmm... "Zrobić bum", o!
- Ekhem - podskoczyła do góry i wykonała piruet - NA POTEGĘ POSĘPNEGO CZEREPU!!1111oneoneonee TWOOOOooooo - zdarła płaszczyk ukazując strój loli połączony z czarodziejką z księżyca i wymieszany z magic knight rayearth - OHYEAH CZARODZIEJKA Z ASTRALA PRZYSZLA SIAĆ ZAMĘT I ZNISZCZENIE! JAKEM USPOSOBIENIE ZLA I POSTEPKU WYZYWAM CIĘ NA POJEDYNEK O CZYSTY I NIESKAZITELNY PATRIARCHO! - machnęła różowym berłem w stronę patriarchy. Ten spojrzał sie na nia pustym wzrokiem
- ??
- ??
- Erw... - satsuki spojrzała jeszcze raz na listę. - Bum...? - Wszystkie okna w pobliżu z głośnym trzaskiem rozpadły się na miliony kawałków. - Your turn! Możesz uzyć pokemona albo innego czaru magicznego, tlyko pamiętaj, że w planie mam wysadzenie całego kościoła, żebyś mógł napisać, że to tylko iluzja i wszystko jest na miejscu. Ok? |
_________________ Uciekaj skoro świt, bo potem będzie wstyd
i nie wybaczy nikt chłodu ust twych |
|
|
|
|
Aria
Matka Opiekunka
Dołączyła: 25 Paź 2003 Skąd: piąta cela po lewej ^^ Status: offline
|
Wysłany: 04-12-2008, 14:51
|
|
|
Aria w pudle miała takie małe okienko.. widziała przez nie tylko ten jezyk...i kawałek patriarchy...
- Xellas ty brutalu...
Potem te różowe słonie i palemki na drinki, nagie bishe, rózowy puch, ksiądz i zakonnicy, wyuzdane sceny ze szczotkowaniem (w najczystrzej formie pornografii), niebieski facet ni stad ni zowąd, Kitka plącząca nad tym wszystkim i pudło którego nikt nie widzi (Aria do teraz nie umie wyjść z podziwu że to NA PRAWDĘ działa!) Aria złapała sie za głowę i doszło do niej najgorsze....
- Wezwaliśmy ducha 4chana /o'___Ó\ nie jest dobrze |
_________________ http://niziolek.deviantart.com/
|
|
|
|
|
Chimeria
Wiedźma co nie wygląda
Dołączyła: 12 Lut 2004 Skąd: z grzbietu smoka Status: offline
|
Wysłany: 04-12-2008, 14:55
|
|
|
Chimeria przetarła palcami po czole, gdzie wcześniej puknął ją patriarcha.
-Już polazł. - rzuciła, a przemienione-w-zombie dziewczyny natychmiast wróciły do dawnego zachowania. Oczywiście. Udawały. W jak inny sposób miały sprowokować Patriarchę do pójścia tam gdzie chciały by wreszcie poszedł.
-Długo będziemy jeszcze udawać, że jego magia na nas działa?- spytała któraś z oddali.
-Myślę, że tak długo jak będzie to zabawne. - zaśmiała się inna.
-Sat, może naprawdę wysadźmy ten kościół i będzie po sprawie co? Coooooo? -mruknęła z nadzieją na rozpierduchę Chimeria, układając rozbite kawałki byłego witraża w portret swojego psa. |
|
|
|
|
|
Aria
Matka Opiekunka
Dołączyła: 25 Paź 2003 Skąd: piąta cela po lewej ^^ Status: offline
|
Wysłany: 04-12-2008, 15:05
|
|
|
Aria wstała i zamaszystym ruchem zdjęła z siebie pudło. Było to bardzo foxy
- Nie! Nie zgadzam sie!
Sat i Chime spojrzały na nią dziwnie @_@?
- Oni sobie mają sami to wysadzić >;J |
_________________ http://niziolek.deviantart.com/
|
|
|
|
|
Chimeria
Wiedźma co nie wygląda
Dołączyła: 12 Lut 2004 Skąd: z grzbietu smoka Status: offline
|
Wysłany: 04-12-2008, 15:40
|
|
|
-OMFG, skąd ona się tu wzięła? O: Nigdzie jej nie widziałam! |
|
|
|
|
|
Altruista -Usunięty-
Gość
|
Wysłany: 04-12-2008, 15:51
|
|
|
W ogromnej komnacie MAC, na środku po kolei zaczęli się materializować Satsuki, Caibre, Hypnosia, Chimeria, Alira14, Inai Nerse, raflik, Aria, Distant i jakaś pół naga ruda dziewczynka. Wszyscy zostali tutaj przetransportowani dzięki potężnej magii. Grupka bohaterów była dość oszołomiona, przecież minutę temu znajdowali się gdzieś. A teraz wszyscy byli w dziwnym pomieszczeniu. W tej komnacie panował półmrok, lecz Satsuki jak się uważnie rozejrzała dostrzegła niedaleko Pomnik przedstawiający Kica w jakimś uniesieniu.
Nagle pomieszczenie wypełniło światło. - Naprawdę tak mi przykro że musiało dojść do tego. - Usłyszeli głos gdzieś nad swoimi głowami. - Aria i spółka spojrzeli w górę. Nad nimi, na wysokości 13 metrów wznosił się nie duży balkon, na którym znajdowały się trzy osobliwości, uważnie obserwujący każdy ruch bohaterów. Altruista przyglądał się bohaterom, na twarzy miał założoną srebrną maskę, której oblicze wyrażało smutek. Po jego lewej stronie stał Fei Wang Reed a po prawej Kitkara. Dostrzegam na waszych twarzach zdziwienie. - Rzekł.
- Pewnie się zastanawiacie jak tutaj trafiliście, otóż magia wymiarów Fei’a wraz z mocą Patriarchy przeniosła was tu wszystkich. Chcieliśmy was wszystkich zgromadzić w jednym miejscu.- Altruista mówił dalej.
- Macie teraz dwa wyjścia poddać się i przyjąć naszą wiarę, wiarę w patriarchę kicia, albo umrzeć. Pierwsze wyjście jest rozsądne i bardzo logiczne bo następna alternatywa nie jest za miła. - Altruista mrugnął okiem do Kitkary, ta nie czekając długo wskazała palcem na bohaterów i krzyknęła głośno. - Vanitas! - Po chwili rozległo się jakieś zgrzytanie. Raflik się odwrócił i dostrzegł jak rozwierają się ogromne drzwi. Przez nie do pomieszczenia dziarskim krokiem wmaszerowało dwudziestu rycerzy zakutych w srebrną zbroje płytową. Dzierżyli oni potężne dwuręczne miecze, odziani w anty-magiczne zbroje. Za nimi wkroczyło piętnastu łysych kapłanów w czerwonych szatach. Każdy z nich trzymał w dłoni buzdygan. Obliczę kapłanów nie wyrażało żadnych emocji. Na szarym końcu do komnaty wkroczyła zamaskowana postać. Powoli ta cała gromadka otoczyła bohaterów. Lecz nie posunęła się do wrogich działań. Altruista uśmiechnął się pod maską . - Teraz się wszystko rozstrzygnie. - Pomyślał sobie Altruista, potem ponownie przemówił do tego całego towarzystwa.
- Rozumiecie teraz co was czeka jak odmówicie i nie przyjmiecie naszej wiary ? Dawniej może stawaliście czoło każdemu niebezpieczeństwu. Lecz teraz nic nie poradzicie. Pogódźcie się z tym, i weźcie poprawkę na to że w tym świętym miejscu wasze moce są o połowę słabsze. Hypnosia! - Altruista zwrócił się do kobiety.
- Nie wiem czym jesteś, czy jakimś rodzajem demona, czy czymś innym, wiem że nie jesteś do końca złą osobą… Czuję od ciebie coś na kształt dobroci i wiem też, że z racji swojego wyglądu nie mogłaś pewnie nigdzie zagrzać miejsca. Ludzie cię wytykali palcami i szeptali między sobą, że jesteś jakimś potworem, gdy okazywałaś im swoją moc. Ocierałaś się pewnie nie raz o nietolerancję. A ty. - Altruista zwrócił się do Caibra. - Pewnie przez swój kolor skóry, i z racji tego że masz ogon, spotykałeś się z jakimiś uprzedzeniami na tle rasowym i zapewne nie raz Cię to bolało. W naszym świecie, który chcemy zbudować nie będzie żadnego rasizmu, nie będzie żadnej nietolerancji. Wszyscy będą ze sobą równi. A o sprawiedliwość i prawo zadba MAC. - Altruista rozłożył ręce i mówił dalej. - To będzie świat w którym i dla was znajdzie się miejsce. Nie będziecie się musieli chować przed światem i ukrywać swoje moce. Nikt także z was nie będzie wytykany palcem. Pomyślcie nad tym… i jeszcze jedna sprawa - Tym razem Altruista zwrócił się telepatycznie do Distanta.
- Jesteś z nich wszystkich najpotężniejszy, nawet jeśli teraz twoja moc jest mocno ograniczona. Przypominasz mi Zegarmistrza który dzielnie nam dawniej stawiał opór. Lecz ostatecznie przegrał i gdzieś zaginął ze swoją siedzibą. Ciebie też czeka porażka, i ty także padniesz przed nami na kolana. Jedynie co ci radzę, to uratuj swoich przyjaciół, bo czeka was zaraz masarka. - Altruista zakończył telepatyczny przekaz, ponownie zwrócił się do bohaterów. - Dużo się nagadałem a wy tajemniczo milczeliście, wysłuchaliście dzielnie tego co miałem wam do powiedzenia. Teraz czas na waszą odpowiedz. Przyjmujecie naszą wiarę, czy może wolicie tutaj wszyscy zginąć? Niech każdy z was zastanowi się nad własnym istnieniem i indywidualnie odpowie na naszą propozycje. Zastanówcie się, dam wam czas do namysłu. - Altruista odwrócił się do Kitkary i zaczął się bawić kosmykiem jej włosów. Zastanawiał się tylko co zrobi Fei, on był zawsze nieprzewidywalny. |
|
|
|
|
|
xellas
Kolekcjonerka Wampirzyca
Dołączyła: 09 Lut 2004 Skąd: Gdańsk-tu smoki chodzą koło Fontanny Neptuna Status: offline
|
Wysłany: 04-12-2008, 16:06
|
|
|
Kochani nie możecie ściągać osób, których nie ma więc nie wiem jakim cudem Distanta ściągacie XDD
- 20 rycerzy - zastanowiła się Satsuki
- 15 kapłanów -dopowiedziała zamyślona Chimeria
- 1 zamaskowany - Raflik spojrzał lodowatym spojrzeniem
- I 3 małe ega na balkonie - Inai wskazała na górę
- Oh nie to jest 38 osób! - podliczyła najlepsza z matematyki Aria
- Fakt ciężko... - skrzywił się Caibre
- Jak my się z nimi zmierzymy... - Raflik spojrzał na Caibra
- Wiem! Ciągnijmy zapałki!^-^ - podsunęła pomysł Alirka, a właściwie ktoś dziwnie wysoki i do tego blond włosy
A biedna Xelli siedziała niekochana na środku placyku, zdążyła się już przebrać w swój normalny strój.
-Cholera wiedziałam, że będę miała przez to kłopoty...
-Ale to nie Twoja wina, że moc pomniejszych bóstw nie działa na Ciebie - coś pod jej płaszczem się poruszyło
-Ale ja też chciałam zostać zabrana! Jak mam teraz ich znaleźć!?!
-Na piechotę?
-No chyba Cię...chociaż macie rację...- i zniknęła |
_________________ Wampiry stworzenia nocy, przeklęte przez Boga za grzechy ojca, wyklęte przez ludzi za grzechy własne. Jam jedną z nich, z cienia zrodzona, na rękach mych krew, na ustach śmierć, w spojrzeniu zagłada.
Ostatnio zmieniony przez xellas dnia 04-12-2008, 16:35, w całości zmieniany 2 razy |
|
|
|
|
kic
Nieporozumienie.
Dołączył: 13 Gru 2007 Skąd: Otchłań Nicości Status: offline
Grupy: Melior Absque Chrisma
|
Wysłany: 04-12-2008, 16:06
|
|
|
Oczywiście, Patriarcha, mimo iż zmęczony, przez efekt eliksiru (nie braku mózgu, bo i owym nie było mowy) regenerował przez chwilę swoje siły.
W gwoli ścisłości, byt, bytujący, w innym bycie, musi istnieć, a skoro sinieję, to musi znajdować się w miejscu, więc i
/b/oginka snu, owe miejsce musiała znaleźć, w Patriarsze, nawet jeśli nie w tej płaszczyźnie. Oczywiście wszelkie działania kica miały na celu odcięcia umysłu od mocy istniejącej gdzieś /b/oginki, co udawało się. W ten sposób dał on znakomitą możliwość dla Fei'a, zlokalizowania pasożyta w cielę, a raczej duszy kica i wyrzucenie go siłą, przez portal, który wchłonął jak czarna dziura, przestrzeni, w której znajdowała się jawa senna. W ten oto sposób, na nieszczęście całej reszty gromadki, Patriarcha nie ucierpiał podczas tego zabiegu.
Akcja toczyła się błyskawicznie. Pole chroniące Fei’a i kica pozwalało bez problemu ignorować napalonego demona. Czarodziejka, a raczej coś na jej wzór, latała dookoła nich, jak komar czający się na ofiarę. Jednak i jej obecność była niedostrzegalna dla nich. Mieli przecież ważniejsze rzeczy na głowie.
- No to zaczynamy Fei. – Kic podniósł się i skoncentrował moc, a Fei zaczął czarować. Efektem ich współpracy był masowy teleport dość osobliwego miejsca. Teraz zacznie się zabawa. |
_________________ "Zaczynałem jako zwykły zegarmistrz, ale zawsze pragnąłem osiągnąć coś więcej." - Lin Thorvald
Melior Absque Chrisma
Pierwszy Epizod MACu
Ostatnio zmieniony przez kic dnia 04-12-2008, 16:09, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików Możesz ściągać załączniki
|
Dodaj temat do Ulubionych
|
|
|
|