Ogłoszenie |
Forum archiwalne, nie można zakładać nowych kont.
|
Friguoris Cordis |
Wersja do druku |
Costly
Maleficus Maximus
Dołączył: 25 Lis 2008 Status: offline
Grupy: Melior Absque Chrisma
|
Wysłany: 12-12-2008, 00:16
|
|
|
- Nasz świat jest twoim rajem demonie. Nasz świat istnieje i jest silny dzięki nienawiści i wszystkiemu co ona sobą reprezentuje. Ból go utwardza, cierpienie nadaje mu formę, zazdrość jest jego siłą napędową. Wszystkie te uczucia rosną w siłę, biorą przewagę nad innymi, przelewają się niczym fale. I wszystkie skierowane są na przeciwników MAC-u, tak ukształtowaliśmy tutejsze społeczeństwo. Kłamstwem jest, że te uczucia dzielą. One połączyły ludzi pod naszym panowaniem jak najmocniejsze spoiwo, wszyscy stoimy w jednym szeregu razem przeciw niewiernym. Tu jest centrum naszego świata. Odczuwasz to demonie, podoba ci się to, dlatego tak ciężko opuścić ci to miejsce.
Kilka głów naraz się podniosło, ale Kapłan krótkim gestem i lekkim podniesieniem głosu nie pozwolił sobie przerwać. - Zawsze jest z kim walczyć. Świat jest nieskończenie wielki. Dlatego zawsze będą istnieć niewierni. Dlatego nasz świat, choć ciągle rośnie, zawsze będzie istniał w swojej formie. W pewnym momencie będzie jednak za duży. Rozpadnie się, dzieląc go na kilka podobnych. Gdybym dobrze ci życzył, to powiedział bym, że chciała byś być tu wtedy obecna, uczucia które dziś są falami wtedy staną się tajfunem. Ale nie życzę ci dobrze, mam nadzieje, że do tego czasu osiągniesz nieśmiertelna istoto to, czego tacy jak wy pragniecie, mam nadzieje, że ktoś podaruje ci łaskę zakończenia twojej egzystencji. Podział tego świata nie będzie jego końcem jednak, będzie kolejnym, jednym z wielu etapów jego istnienia. Zapewni mu stabilizacje poprzez chaos, odnowę poprzez zniszczenie. Rozumiesz demonie destrukcje, wiesz, że jest tylko częścią tworzenia. A my to wykorzystamy. Dlatego zawsze będziemy potężni. To na zawsze straciłaś odmawiając nam. Odejdź. |
_________________ All in the golden afternoon
Full leisurely we glide... |
|
|
|
|
Aria
Matka Opiekunka
Dołączyła: 25 Paź 2003 Skąd: piąta cela po lewej ^^ Status: offline
|
Wysłany: 12-12-2008, 00:55
|
|
|
- .... hę? - Aria zamrugała oczami jakby dopiero co sie obudziła i spojrzała rozkojarzona na Costlego- mówiłeś cos? bo sie trochę zapatrzałam... sam rozumiesz... -wskazała na klatę Altruisty który siedział z tak dumnie wypiętą klatą jak kogut który sie właśnie dowiedział że jego kokoszka spodziewa sie tuzina jajek.
Nim Costly zdołał rozładować na niej gniew odezwała sie Noire |
_________________ http://niziolek.deviantart.com/
|
|
|
|
|
Noire
Pomniejszy Inżynier
Dołączyła: 14 Maj 2003 Skąd: From down below Status: offline
|
Wysłany: 12-12-2008, 01:11
|
|
|
- Pusty jesteś ty, o Wielki Patriarcho - odezwała się bogini, która jak dotąd przysłuchiwała się w milczeniu rozmowie Arii z kicem.
- Muszę przyznac, że jeszcze nigdy nie widziałam tak patetycznego i żałosnego bytu jak ty. Domagasz się by Ciebie czczono, pragniesz by twoi wyznawcy byli ślepo wpatrzeni w twą osobę. A kimże ty jesteś? Zaledwie marnym pyłem , który uzurpuje sobie boskie prawo do rządzenia. - w spojrzeniu Noire nie było cienia wzgardy. Cała jej osoba wyrażała bezgraniczne znudzenie kicem i jego pseudofilozofią.
- Jako człowiek masz przed sobą jeszcze sporo do nauki i nie powinienes nikogo pouczac czy ganic za rzeczy, które równiez robisz hipokryto. Chociaż w sumie niepotrzebnie tyle mówię, bo wszystko co powiem zapewne zostanie puszczone mimo uszu. Zatem bywaj zdrów świątobliwy mężu i życze Ci aby nasze drogi juz nigdy się nie skrzyżowały, bo wtedy rozniosę to miejsce w puch. - mówiąc to bogini dygnęła i odeszła krok w tył. Następnie pożegnała się z Altruistą i całą resztą zgromadzenia. Na końcu zas zwróciła się do Kitkary
- Marsz Imperialny poproszę, jeśli mozna. |
_________________
Ostatnio zmieniony przez Noire dnia 12-12-2008, 01:14, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
Kitkara666
Ave Demonius!
Dołączyła: 17 Lis 2008 Skąd: From Hell Status: offline
Grupy: Melior Absque Chrisma Syndykat
|
Wysłany: 12-12-2008, 01:13
|
|
|
Kitkara wyglądała na zmieszaną. Ukloniła się.
- To ja może nie będe przeszkadzała państwu... Niechce bardziej napinać sytuacji, bo jeszcze mi sie oberwie... - Patrzyła to na Kica to na Noire nie pewna co zrobić. |
_________________ Don't let them ever tell you that you're too small
'Cause your fate comes from within
You are strong forever, you heard the call
In the night the crimson light is bleeding
A new life shall start with a freedom heart |
|
|
|
|
Aria
Matka Opiekunka
Dołączyła: 25 Paź 2003 Skąd: piąta cela po lewej ^^ Status: offline
|
Wysłany: 12-12-2008, 01:14
|
|
|
- Nie ma sprawy Kitka - Aria wyciągnęła kompakt z torby otworzyła jej Skrzypce i włożyła do stacji dysków pytę. Wraz ze szturchnięciem 3 razy 4 struny lewym małym palcem u prawej reki Skrzypce zaczęły dudnić marszem imperialnym na cała sale. Aria ukłoniła sie szarmancko Noire i musnęła ją ustami w dłoń.
- Czy zechciałaby Pani dosiąść ze mną mego rumaka i wybrać sie na przejażdżkę twojego życia?
- Myślałam że juz nigdy nie spytasz - Zachichotała Noire
- w takim razie PRZYWOŁUJE CIE JABBA! -po tym krzyku nie było długo długo nic, towarzystwo ze zdziwieniem zaczęło sie rozglądać po sali gdy nagle to
szarżowało budynek zostawiając pół sali w gruzach. Aria ukłoniła sie Altruiście i Kitce.
-Dziękuje wan za miłe towarzystwo, napiszcie mi coś czasem ^____^ - po czym zwinnie skoczyła na grzbiet Jabby, który był trochę większy od słonia, i podała rękę Noire. Ona z równą gracja dosiadła rumaka.
- Dalej Jabba, zaskocz nas do domu- "Ribbit" i Jabba zerwał sie w chmury w rytm marszu imperialnego pozostawiając za sobą gruz i zdziwione miny a dziewczyny machały wszystkim wesoło. Nigdy nie zapomną tej wspaniałej przygody |
_________________ http://niziolek.deviantart.com/
Ostatnio zmieniony przez Aria dnia 12-12-2008, 01:37, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
Costly
Maleficus Maximus
Dołączył: 25 Lis 2008 Status: offline
Grupy: Melior Absque Chrisma
|
Wysłany: 12-12-2008, 01:37
|
|
|
Costly wstał.
- Jak zawsze Patriarcho, twoje przewidywania się sprawdziły. - Powiedział, po czym udał się na spoczynek. |
_________________ All in the golden afternoon
Full leisurely we glide... |
|
|
|
|
Norrdec
/b/tard
Dołączył: 04 Gru 2008 Skąd: Zza kotary wymiarów Status: offline
|
Wysłany: 12-12-2008, 02:11
|
|
|
Zdyszany, cały umazany we krwi i resztkach szarej materii jakiegoś delikwenta, przez dziurę w ścianie wpada Norrdec.
-Cholercia, znowu się spóźniłem na wielki finał. No cóż droga pani, będę musiał znikać z tego świata- z rozbójniczym uśmieszkiem na ustach, ukłonił się Kitkarze- może w innym świecie i w innym wymiarze spotkamy się znowu... A twa demoniczna istota ogrzeje moje plecy. Osobiście polecam masaże.
Odwrócił się i wyciągnął Kieszeń CzasoWymiarowoPrzestrzenną MKII i pół ®, po czym użył ją do stworzenia małego portalu.
-AHHH zapomniałbym! Mam dla pana prezent Patriarcho!- Grzebiąc po zwykłych kieszeniach podchodzi do Kica. Stojąc przy nim wyciągnął, wyciągnął, założył na nos okulary i przyjrzał się Patriarsze.
-Sayu, obraz przekazany, czy to on?
-Tak, potomku Lisa- odezwał się głos z okularów
-Nic więcej nie potrzebuje wiedzieć.- schował okulary i wyciągnął pięść zaciśniętą naokoło jakiegoś przedmiotu- To wyjątkowy prezent, myślę, że dawno nikt Panu podobnego nie przekazał.
Norrdec z całej siły walnął patriarchę w szczękę. Głowę Kica odrzuciło w tył i został piękny czerwony ślad.
-To za to, że musiałem na Ciebie zmarnować moją gitarę.
Odwrócił się i podszedł do portalu. W czasie tej drogi zamieniał się z metala w swoją normalną, prawdziwą postać. Stojąc już tylko jedną nogą w ich wymiarze, zwrócił głowę w stronę towarzystwa.
-Gdybym był wami, zainteresował się i rozpatrzył słowa mojej matki. To tylko taka mała rada od śmiertelnika. Aloha compadres!- Po czym zniknął w portalu, a sam portal zrobił głośne <PYK> i także się zdematerializował. |
|
|
|
|
|
xellas
Kolekcjonerka Wampirzyca
Dołączyła: 09 Lut 2004 Skąd: Gdańsk-tu smoki chodzą koło Fontanny Neptuna Status: offline
|
Wysłany: 12-12-2008, 12:24
|
|
|
- Wkurzyli się - Xellas siedziała nad talią kart w dłoni
- No i? Wcześniej to oni się wypieli - Chimeria położyła na stół 4 karty
- Dobieram, naprawdę Cię to obchodzi? - zapytała Satsuki
- Nie, stwierdzam fakt, że kończy nam się czas...
- Wiemy, dokończymy tylko partyjkę.
***kilka rozdań później***
- Ok wyszły, zaczynamy?
- Do zobaczenia w innym czasie - Satski pomachała ręką i zniknęła w fioletowych płomyczkach
- A my? - spytała wampirzyca patrząc na wiedźmę
- Zdaje mi się, że zabrałyśmy...tzn zrobiłyśmy już wszystko co było do zrobienia
- Ja dobyłam nawet nowego przyjaciela^^
- Kogo?
- Nie chcesz wiedzieć
- Sama sobie sprawdzę... - wyjęła swoją kulę i przejechała po niej dłonią, po czym pobladła nienaturalnie, zakryła dłonią usta, żeby nie krzyknąć
- Mówiłam, że nie chcesz wiedzieć^^
- Ale jak Ty? To?
- Go! Nazywa się Rączka<3
Wilkołaczyca spojrzała na jedną z kieszeni wampirzycy, z której cosik machało.
- To jest obrzydliwe!
- Ale zbiera kasę, nie malutki? Chodź do mamy^^ Ale dosyć zabawy mamy tu jeszcze jedną sprawę do załatwienia. No może dwie wiesz o czym mówię? >3
- Wiem >3
Obie pojawiły się w sali balowej.
- Zając tfu...to znaczy...jak to było skoczek...nie...pastorał...nie...
- Kic - pomogła wampirzycy wiedźma
- Właśnie Kicek! Ach te ludzkie imiona nie sposób ich spamiętać jak nie są istotne. Mam dla was darmową radę, jak robicie przyjęcie dla kogoś to się zastanówcie dla kogo, nikomu do łba nie przyszło, że wampiry, wiedźmy, mazoku i sukkuby nie lubią bieli i światła? I spokojnej muzyki?
- Mów za siebie, ja lubię dobrą muzykę
- Ja też, ale nie o to chodzi
- Właśnie, żaden z was nie raczył dupska ruszyć i sprawdzić co to mazoku, wiedźma, sukkub i wampir? One nie jedzą takich rzeczy, w zasadzie w ogóle nie jedzą.
- Chyba, że ludzi tu obecnych >D
- Cichaj, nie wszyscy muszą wiedzieć, daj im szanse użyć Wikipedii.
- Obraziliście nas swoją ignorancją, ale my w swojej łasce i zrozumieniu maluczkich z wami rozmawiałyśmy. Ale nas znudziliście, pokazaliście, że nie przedstawiacie sobą żadnego poziomu, no może jeden Altruista i Fei Wang Reed, Fei w zasadzie nawet nieźle pisał. Ty Kicek nie umiesz NIC. Zapamiętaj to słowo i powtarzaj sobie jak Cię tylko uszy zapieką "nie umiem nic to mnie obgadują". I naprawdę dziwię się osobą, które cokolwiek umieją, że idą za taką wielką pomyłką jak ty.
Chimeria podeszła do uroczych Pań Kitkary i Avalii i wręczyła im wizytówki
- Jeśli chcecie poznać prawdziwą moc to dajcie znać. Jesteście naprawdę urocze, ale się tu marnujecie zwyczajnie.
- Avalio moje kondolencje z powodu tego ślubu naprawdę Ci współczuje, może następnym razem trafisz lepiej - uściskała ją i podeszła do Kitkary - a Ciebie nawet lubię, przypominasz mi młodsza mnie z tym, że ja etap mroku już przeszłam, MHRRRRROK jest lepszy^_^ odezwij się kiedyś - i ucałowała ją na pożegnanie - Lecimy?
- Tak
- Narazie, a to na pożegnanie - spojrzały sobie w oczy, złapały za ręce, kilka drobnych szybkich gestów i zrobiły wielki BOOOOOOOOOM - wysadziły w powietrze cała Kaplicę z pobliskimi budynkami tak w okolicy 500m dookoła. Wszystko w planie materialnym i astralnym zmieniło swoją strukturę w drobny kosmiczny pył...zwany potocznie kurzem. Żeby było zabawniej sala balowa została prawie nietknięta, w zasadzie, to podłoga sali balowej ze stojącymi na niej kobietami bo panowie zostali zdmuchnięci w tumany kurzu poza czystą podłogą.
Po uroczych damach nie było już śladu. Jednak kto dobrze się rozejrzał zauważył, że zniknął również Altruista!
Ocknął się w jakimś dziwnym miejscu, jego głowa wyła z bólu od aury tego miejsca.
- Podpadłeś jednej z moich ciotek - w jego głowie odezwał się głos wampirzycy
Chciał się odezwać, ale nie mógł, był jak sparaliżowany, spojrzał na nią tym swoim spojrzeniem, ale zobaczył tylko czarną pustkę w zimniejszym od śmierci spojrzeniu.
- Synku takie sztuczki zachowaj na ludzi, takie numery to my, ale nie nam - uśmiechnęła się złowieszczo, a zza jej płaszcza wyłoniły się cztery głowy węży - poznaj moich przyjaciół - Mikko , Micho, Zuu i Tatra, tak są jadowite i tak dostałam je w Podmroku gdzie się wychowałam, między innymi - zachichotała - wiesz czego uczą drowie kapłanki?
Oczy rozszerzyły mu się ze strachu
- Widzę, że słyszałeś to dobrze, a więc zaczynajmy, Arco-Erko podaj proszę igły.
Altruista został znaleziony kilka dni później, nieprzytomny w stanie wskazujacym na ..no w każdym razie mocno zużyty i to w jednoznaczny sposób. A tymczasem w innym miejscu:
- Prawdopodobnie nigdy nie dojdzie do siebie...
- A skąd ja miałam wiedzieć, że on nie lubi biczowania? Przecież sobie poużywał wcześniej. Jestem zawiedziona robił wrażenie wytrzymalszego.
- To tylko człowiek - rudy bishu, który niósł Altruistę na rękach miał dziwnie zadowolony wyraz twarzy
- Ale jego technika...- Xellas skrzywiła się na żenujące wspomnienia
- Młody niedoświadczony, zresztą może trzeba było trzymać bliżej zdjęcie kica to by wyszło!
- Z takich to już nic nie wychodzi, ale lepiej Kitke ostrzeżemy bo się nadzieje, a to wielka pomyłka...
- Nie nazwałbym tego nadzianiem się...co najwyżej poke-nięcie
- Arko-Erco będzie za nim tęsknić - zasmuciła się Xellas
- Znajdziemy innego kochanka^^
- Masz rację. Kic szaleje z wściekłości, że go nie ma
- Ciekawe czemu :3
- Prawie nie wiem^^
Oboje zaśmiali się szyderczo. |
_________________ Wampiry stworzenia nocy, przeklęte przez Boga za grzechy ojca, wyklęte przez ludzi za grzechy własne. Jam jedną z nich, z cienia zrodzona, na rękach mych krew, na ustach śmierć, w spojrzeniu zagłada.
|
|
|
|
|
Chimeria
Wiedźma co nie wygląda
Dołączyła: 12 Lut 2004 Skąd: z grzbietu smoka Status: offline
|
Wysłany: 12-12-2008, 13:06
|
|
|
Zastanawiacie się pewnie cóż się stało z zapomnianym przez wszystkich Raflikiem. Zapomnieli o nim nawet ci co go uwięzili, Chimeria miała więc rację posądzając ich o kretynizm.
Nim cały impreza się zaczęła Chimeria przeszła się do lochów i bez zbędnych opisów uwolniła Raflika swoją super-duper mocą, której Kic nawet powąchać nie był w stanie.
Schowała fenomen do słoika z dziurkami w zakrętce i wrzuciła go do kieszeni. Po wszystkim dołączyła do towarzyszek i zakończyła wyżej opisaną rozpierduchę.
Koniec.
Papa |
|
|
|
|
|
kic
Nieporozumienie.
Dołączył: 13 Gru 2007 Skąd: Otchłań Nicości Status: offline
Grupy: Melior Absque Chrisma
|
Wysłany: 12-12-2008, 16:37
|
|
|
Spójrzmy na przebieg ostatnich wydarzeń z nieco innej perspektywy. Cofnijmy się kilka dni wstecz, od znalezienia Altruisty. Jesteśmy obecnie podczas akcji ucieczki dwojga przegranych ludzi. Byli tą myślą aż tak wściekłe, że nie potrafili zachować elementarną kulturę. Kiedy jednak, jak nigdy nic, dwie postacie uciekły na grzbiecie dziwnego stworzenia, kic spojrzał na nie z jeszcze większym politowaniem. – Oczywiście pustka zrobi najwięcej hałasu. – Podkreślił kic spoglądając na oddalające się stworzenia.
Chwilę później w sali pojawił się Norrdec. Następna postać z zaproszeniem chyba od sił wyższych. – Następny. – Podsumował kic wejście nowej postaci. Norrdec nie reagując na żadne bodźce zewnętrzne (innych członków MAC), jak i wewnętrzne (zdrowy rozsądek, czy inteligencja) i popędził prosto na kica wraz ze swoim zaślepionym celem. Podszedł i naglę… uderzenie pięści Norrdeca dosięgło Patriarchę, ale czy na pewno? Każda uważna osoba dostrzegłaby pokrywającą kica barierę tworzoną przez jeden z jego artefaktów, niestety zaślepiony swoją dziwną misją Norrdec, tego nie dostrzegł. Pięść uderzyła w nią, mimo wszystko odrzucając głowę kica do tyłu. A krew? Nie ma to jak odpowiednia iluzja, w odpowiedniej chwili. Chwilę później, zadowolony, nieproszony gość uciekł z podwiniętym ogonem.
Sytuacja nabierała auto-rozpędu. Porażka jaką poniosła Agentura, wydawała się odbijać na ich percepcji postrzegania świata. Kic już tylko czekał na szereg innych bohaterów, którzy tak jak niesamowity Norrdec, przybędą sprawić lanie i uciec jednocześnie. - Kimże będzie kolejną osobą? – pomyślał sobie Patriarcha. – Cóż rzeknie i co uczyni? – Na odpowiedź długo czekać nie musiał. Tym razem była to xellas i Chimeria. Cóż to była za kwiecista przemowa. Niestety kic zgubił się już po pierwszych słowach, a późniejsze, wyłapywane przez niego kolokwializmy były największym dowodem na zbędność wysłuchiwania ich wywodów. Śmieszyła go ich furia, idąca w parzę z irracjonalizmem wygłaszanych myśli. Spoglądał na nie, a jego wzrok ywrażał zdziwienie, przeplatające się z coraz to większym uśmiechem. - Ich sposób mowy, cóż za gracja i wyrafinowanie. – Pomyślał sobie kic, prawię wybuchając śmiechem. Powstrzymał się jednak. Niestety nie miał już tyle szczęścia z kolejną akcją, dotyczącej rzekomego wybuchu. Pokrywając salę iluzją kurzu, kic spojrzał na nie zatroskany, jakby gdzieś zgubiły coś cennego, czego zgubić nie powinny i pomyślał sobie, po opanowaniu śmiechu i współczucia.
- Biedna, kaplica. Cóż żeście z nią uczynili? Przecież to był dla mnie jak prawdziwy dom. – Myślał śmiejąc się niemiłosiernie, po czym podniósł rękę i z lekkim wysiłkiem stworzył obraz wokół kaplicy. Spojrzał na nią i o dziwo stała sobie tam dalej, a promień świetlny dalej pokrywał cały budynek. Problem niestety był z terenami dookoła świątyni. Zostały niestety doszczętnie zniszczone. – No cóż. – Wzruszył ramionami kic, wiedząc, że owe lokacje zostały już dawno opustoszałe. Jednak, na nieszczęście jego najnowszych gości, okazało się, że moc pokrywająca kaplicę doskonale wytrzymała kruchy atak. Następne obrazy wodził w umyśle kic, dzięki iluzjom rozmieszczonym w różnych miejscach kościoła. Jednak budowla stała niewzruszona… co tym bardziej rozbawiło Patriarchę. Chyba ze złości, bo nie sposób zauważyć porażki ich akcji, rzuciły się na Altruistę. Błyskawiczna akcja Patriarchy, polegająca na rzuceniu w stronę Altruisty sudariumem i wypowiedzeniem zaklęcie. Rzucony przedmiot przybrał postać Altruisty, a oryginał pochłonięty został przez moc niewidzialności, a zaraz po tym przez portal stworzony przez kica.
Wszyscy goście już opuścili salę niezmiernie ciesząc się pod nosem. - Ciekawe co ich tak bawiło? – Pomyślał sobie kic. – Przecież chyba nie z powodu porażki i ucieczki? – Skwitował w myślach. |
_________________ "Zaczynałem jako zwykły zegarmistrz, ale zawsze pragnąłem osiągnąć coś więcej." - Lin Thorvald
Melior Absque Chrisma
Pierwszy Epizod MACu |
|
|
|
|
Altruista -Usunięty-
Gość
|
Wysłany: 12-12-2008, 16:59
|
|
|
Altruista spał, śniła mu się Xellas obwieszona jakimiś wężami. Oblicze Xellas we śnie Altruisty wyrażało okrucieństwo.
Obudził się nagle zlany potem, był wczesny ranek. Wstał z łózka. Ruszył w stronę lustra, omijając po drodze szerokim łukiem rozbite butelki, które leżały porozrzucane na dywanie. Przejrzał się w lustrze, w którym odbijało się jego półnagie ciało. Podczas obserwacji doszedł do wniosku, że stracił jakieś 3, 4 kilo. Dotknął palcami blizny na swoim ciele. Był zły na siebie. Wczoraj poniósł porażkę, nie udało mu się zwerbować dwóch potężnych istot. Mogły przecież być potężnym narzędziem w rękach MAC. - Narzędziem? - Powiedział na głos to słowo, zastanawiał się przez chwile. Nie, tak naprawdę nie myślał o tych dziewczynach w ten sposób. Darzył te istoty jakimś rodzajem szacunku. Choć były przeciwnikami MAC, to mimo wszystko w jakimś sensie je polubił. Odwrócił się od lustra i podszedł do ściany na której wisiały jego maski.
Wybrał jedną z nich, zdjął ją ze ściany. Maska wyrażała pewne oblicze, które było prawdziwym obliczem Altruisty. - Najwyższy czas zacząć. - Rzekł. |
Ostatnio zmieniony przez kic dnia 12-12-2008, 17:35, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
Costly
Maleficus Maximus
Dołączył: 25 Lis 2008 Status: offline
Grupy: Melior Absque Chrisma
|
Wysłany: 12-12-2008, 17:04
|
|
|
Wysłuchawszy porannych raportów Costly był zły. Powinien być obecny w sali podczas wtargnięcia niewiernych. Zanim dotarł na śniadanie doszedł do wniosku, że w zasadzie nie zmieniło by to wiele. A zanim skończył poranną butelkę Whisky uświadomił sobie, że na dobrą sprawę najważniejsze jest zamknięcie całej kwestii, a wszystko w koło ma znaczenie drugorzędne. W zdecydowanie lepszym nastroju udał się do Sali Narad, aby z innymi członkami zakonu nareszcie zająć się w spokoju sprawami najważniejszymi.
- To dopiero początek. - Powiedział z uśmiechem do siebie. |
_________________ All in the golden afternoon
Full leisurely we glide... |
|
|
|
|
Avalia
Love & Roll
Dołączyła: 25 Mar 2007 Skąd: mam wiedzieć? Status: offline
Grupy: AntyWiP
|
Wysłany: 12-12-2008, 17:16
|
|
|
Po długim spacerze Avalia również wróciła do swojego pokoju...wydała z siebie chyba przydługie malownicze "ehhhh" i powoli zdjęła swój wisiorek, w momencie kiedy zdjęła go z szyi jej ubiór zmienił się na stary.
- Nie sądziłem, że to jeszcze założysz...ba! Że to jeszcze masz - z lekkim uśmiechem powiedział mężczyzna stojący za Avalią.
Dziewczyna musiała przyznać, że na początku lekko się prze straszyła, ale widząc długą blond czupryne i czerwone oczy odetchnęła z ulgą.
- Toru, prze straszyłeś mnie...
- Wybacz nie chciałem, ale chciałem sprawdzić co się z tobą dzieje skoro w naszej świątyni wiadoma rzecz zaczęła się mienić.
- No tak zapomniałam, że jak to założę to cały naród będzie wiedzieć...ale to chyba nie powód aby za mną gonić. Zresztą gdzie Kiko? Od kiedy sam podróżujesz?
- Kiko jest w szpitalu - tu na twarzy chłopaka pojawił się drobny rumieniec - spodziewamy się dziecka...
- CO! - wykrzyknęli razem Avalia, Lena i Die*dwójka ostatnich właśnie pojawili się w pokoju w tym ostatni wydał z siebie bardziej "miau"*
- Było by dla nas zaszczytem gdybyś przygarnęła w biedzie dziecko pod swe skrzydła...i abyś pobłogosławiła nasz związek...
- Ale ja...
- Wybacz ja muszę już wracać pozwolisz, że wezmę Lene ze sobą i przekaże jej wszystkie szczegóły, jak i kiedy.
- Dobrze ale... - zanim dziewczyna coś powiedziała chłopak znikną w czerwonym portalu a wraz z nim Lena. Die wydał na to przydługie "miau" na co dziewczyna wysłała go do sypialni w twierdzy na trzecim piętrze gdzie aktualnie Yumiko szykowała się do snu - czemu dopiero teraz mi o tym mówicie? - skończyła zdanie już do samej siebie i wyszła z pokoju. |
Ostatnio zmieniony przez Avalia dnia 14-12-2008, 09:54, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
Satsuki
Fioletowy Płomyczek
Dołączyła: 13 Lip 2002 Skąd: Aaxen, zamek Elieth ves Aeriei nad Morzem Płaczu Status: offline
Grupy: WIP
|
Wysłany: 12-12-2008, 21:01
|
|
|
Satsuki śmiała się. Siedziała w swoim zamku nad Morzem Płaczu, wpatrywała w monitor i skręcała w bólach brzucha.
Wszystko ze śmiechu. Rozbrzmiewał echem w pustych komnatach jak wspomnienie czegoś.. czegoś nieważnego. Ot, iskierka wolności i braku wszelkich trosk.
Ponadto cieszyła się z faktu, że jest z powrotem w domu. Cieszył ją fakt, że jest w swojej własnej opowieści, tworzyły własną odrębną całość i nie były żadną kopią światów, które już istniały. I historii, które się wydarzyły.
Wciśnięcie pewnego klawisza spowodowało, że jej monitor zamigotał i.. rozlał się na stole. Stworzone w ten sposób zwierciadło ukazało jej twarz kica. Pokazało po kolei ostatnie wydarzenia. Zmienianie opowieści, gdy ta od dawna już trwa i żyje własnym życiem. Manipulowanie energią, która nie dość, że już dawno powstała, to zdążyła rozsypać się na miliony innych kawałków. Iluzje niewprawnie wyjęte z rękawa jak… jak wykonane przez chłopca, który pragnie zostać cyrkowcem. Ćwiczy bez opamiętania jeden i ten sam trik zbyt pilnując tego, by nikt nie zauważył, że „wyczarowana” moneta, to… W sumie nie. Nawet plany takich cyrkowców są lepsze.
Satsuki jeszcze kiedyś myślała, że chłopak byłby w stanie się czegoś nauczyć. Nikt nie krzyczy na jednego czy dwa małe plot hole. To w końcu rzecz, która przytrafiała się wszystkim. Ale od czasów Konronu nikt nie ośmielił się manipulować opowieścią na własną korzyść, bez jakiegokolwiek pomyślunku o konsekwencjach. Przestawał szanować swoich rozmówców. A jeśli nawet… zawsze pojawiał się ktoś, kto mu tę głupotę wytknął. Pokazał, że chodzi o wspólną zabawę a nie jednoosobowe udowadnianie, ze ta opowieść jest „moja, mojsza i najmojsza”.
Bo tu nigdy nie chodziło o wykazanie umiejętności savoir vivre postaci. Każda z nich miała swój własny styl i osobowość, wynikające czasem ze stażu, ze specyfikacji danej rasy, czy wyobraźni piszacego. Chodziło o to, żeby każdy pozwalał pisać innej osobie. Szanował jej literki, uważał je za dokonaną, lub chociażby dalej trwającą część historii. Nie jako coś, co ktoś napisał, a ktoś inny potem zedytuje w swoim własnym poście.
Ktoś tu bawił się w pana hipokrytę. Niby czytał i reagował ale ignorował. Niby słuchał ale olewał i krzyczał, że sam nie jest słuchany. Niby narzekał, że ktoś bawi się w hiper-moce, samemu zakładając strój supermana. Ktoś tworzył opowieść, ktoś starał się ją popsuć czy może naprawić? Może czegoś nauczyć? Może coś stworzyć?
A może chciał się tylko dobrze bawić?
Szum morza wyrwał Satsuki z zadumy. Przypominały jej się stare dzieje i w mazoczym oku pojawiała się łezka smutku. Spływała po policzku zastępowana po chwili uśmiechem. W końcu zniknęła z opowieści zanim ktoś zaczął je psuć. Zanim pojawił się ktoś niepotrafiący się bawić. Multiświat w jej wspomnieniach pozostawał wielki, niezmierzony, pełen przygód i… Wielkich opowieści.
I to było dobre.
W sumie to wydarzenia ostatnich dni mogły się w ogóle nie wydarzyć. Może zaraz ktoś cofnie czas i stwierdzi, że to wszystko było tylko głupim snem, nigdy się nie wydarzyło.
I dobrze, wtedy nie pojawiłaby się w świecie, w którym Multiświat nie jest już ogromny i wspaniały.
Wcisnęła przycisk iksa i więcej miała już tam nie zaglądać.
Klik. |
|
|
|
|
|
Costly
Maleficus Maximus
Dołączył: 25 Lis 2008 Status: offline
Grupy: Melior Absque Chrisma
|
Wysłany: 12-12-2008, 21:37
|
|
|
Powodowany nagłym impulsem Costly zerwał się z krzesła w środku narady wojennej wprawiając w zdumienie wszystkich zebranych. I choć nie rozumiał jasno przyczyn swojego postępowania, czuł, że musi teraz coś zrobić.
- Bracia! Wznieśmy toast za brak osobistych wycieczek na multiświecie! Oby stan ten trwał jak najdłużej! |
_________________ All in the golden afternoon
Full leisurely we glide... |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików Możesz ściągać załączniki
|
Dodaj temat do Ulubionych
|
|
|
|