Ogłoszenie |
Forum archiwalne, nie można zakładać nowych kont.
|
Friguoris Cordis |
Wersja do druku |
Costly
Maleficus Maximus
Dołączył: 25 Lis 2008 Status: offline
Grupy: Melior Absque Chrisma
|
Wysłany: 02-05-2009, 18:05
|
|
|
Mroczny Kapłan z wściekłą miną wyjrzał przez okno. Straszny hałas rozchodził się zza okien Kościoła Praworządności. Wyglądało na to, że chmara jakiś istot znajdowała się nad kościołem.
- Człowiek pracuje tu do stu diabłów! - Wydarł się Kapłan w stronę demonów, choć w tym hałasie nie istniała możliwość, aby jego głos został usłyszany.
Costly zgrzytnął zębami
- Teraz mnie wkurzyliście.
***
- Szanowany Patriarcho...
- Skąd ten harmider Kapłanie! - Wydarł się Kic trzymając się za uszy. Mroczny Kapłan uśmiechnął się szeroko.
- Ja w tej sprawie.
***
Pogodne niebo w jednym momencie zaszło chmurami. W promieniu kilkunastu kilometrów od Kościoła Praworządności wszystkie zwierzęta wpadły w panikę, wyczuwając to, co ma nadejść.
Ogromna ilość magicznej energii zaczęła się w jednym momencie kumulować ponad Kościołem. Nagle niebo rozjaśniło się milionami błyskawic. W ciągu kilku sekund cała strefa ponad kościołem wypełniła się zwęglonymi ciałami, które spadały na ziemie niczym karykatura gradu. Miliony istnień straciły życie w ciągu zaledwie kilku chwil.
Zaległa niesamowita cisza.
***
Patriarcha opuścił ręce, a duchowa sylwetka kostura Sospitatrius rozpłynęła się w powietrzu.
- Co za ulga. - Przerwał Kic dłuższą chwile milczenia, podczas której obaj mężczyźni rozkoszowali się ciszą.
- Powrócę teraz do swoich zadań. - Powiedział Molina z ukłonem. |
_________________ All in the golden afternoon
Full leisurely we glide... |
|
|
|
|
Norrc
Dołączył: 22 Kwi 2008 Skąd: 西 Status: offline
Grupy: Lisia Federacja Melior Absque Chrisma
|
Wysłany: 03-05-2009, 00:56
|
|
|
Norrc potrzebował dłuższej chwili namysłu, przed podjęciem działań przeciwko, bądź co bądź, dość licznej hordzie demonów. Nie mógł on przecież zaufać całkowicie osobie, która z pojawia się "od tak" i ciągnie za sobą miliony piekielnego szkaradzctwa. Drugim argumentem przemawiającym za rozwagą był brak rozkazów od patriarchy, na które przecież z niecierpliwością czekał.
Wielkie więc było jego zdziwienie, gdy nagle, w w ułamku sekundy deszcz błyskawic spopielił wszystkich przeciwników. Ta niebiańska furia Prawdziwej Wiary, która mogła być dziełem tylko jednego człowieka, przerwała rozmyślania Norrca. Siadając ponownie pod drzewem, przemówił do przybysza:
- Jak widzisz magiku, nasza interwencja nie jest konieczna. Ten marny pył jest niczym w porównaniu z potęgą Barctwa. Więc póki nie przypląta się tu za Tobą kolejny milion potworów, proszę, daj mi w spokoju czekać na polecenia patriarchy. Tymczasem...
I znów zapadł w sen, pozostawiając Karela w stanie głębokiego oszołomienia. |
_________________
|
|
|
|
|
Karel
Latveria Ruler
Dołączył: 16 Kwi 2009 Skąd: Who cares? Status: offline
Grupy: Syndykat WOM
|
Wysłany: 03-05-2009, 08:38
|
|
|
- Wstawaj do diaska - potrząsnął nim Karel.
- Czy myślisz że jest to koniec? Spójrz!
Zirytowany Norrc znowu spojrzał w niebiosa, zobaczył że do tej pory ukryte nad chmurami spływają niżej kolejne fale nieprzyjaciół.
- Ale jak to?
- Iluzja, a właściwie prawdziwe demony przemieszane z iluzją. Jedyne co potrzebowali to trochę hałasu i prawdziwe demony by powielić ich obraz. Chcieli sprowokować Bractwo by użyli jakiejś potężnej broni....i udało im się.
- Nie rozumiem Patriarcha jest przecież mistrzem iluzji.....jak mógłby nie zauważyć?
- Moc Patriarchy i Bractwa jest istotnie wielka. Ale któż zabija snajpera jak nie inny snajper i fechmistrza niż inny fechmistrz? Nie ma nikogo kto jest nieomylny.
- Ale wciąż nie rozumiem skąd twoja pomoc.
- Po pierwsze nie lubię tych tu - pokazał na plugastwo - po drugie....może jestem nowy w tym uniwersum ale słyszałem o pewnych organizacjach z których ostały się tylko pojedyncze jednostki. Nie mam wątpliwości że to dzieło sił demonicznych. Obecnie Kościół jest największą niezależną organizacją w związku z tym będzie podstawą oporu jaki powstanie gdy inwazja się zacznie, a Patriarcha jest niezwykle rozumny. Demony obawiają się Kościoła i Patriarchy.
- To znaczy że nie mogą być tak silne skoro się nas boją!
- Nie to nie ten rodzaj strachu, tylko ten który czujemy widząc karaluchy w kuchni. Kobiety się ich boją ale to nie przeszkadza ich zmiażdżyć pod obcasem. I po trzecie......mam osobisty powód by z nimi walczyć.
-.......
- Nieważne, spójrz wysłały w końcu oddziały lądowe. - rzeczywiście piekielny pomiot przebywał w odległości kilometra przed kierunkiem w którym szybował unoszący się na latającej górze Kościół.
- Co oni robią?
- Na moje oko to będą ściągać Kościół na dół?
- Że jak? - i w tym momencie z miejsc gdzie stacjonowały demony wystrzeliły gigantyczne harpuny. Przypominały te służące do polowania na wieloryby ale ich celem były skały. Jeden źle wystrzelony obalił jedną z wieżyc Kościoła. Oddziały wroga zaczęły się wspinać z małpią zręcznością po owych ,,pomostach". Po chwili pierwsze dotarły na płaską powierzchnię ale tu czekali na nich wojownicy Bractwa. Bez wysiłku zepchnęli pierwszą falę przeciwników tym rodzajem siły która daje prawdziwa dedykacja swej wierze. Karel i Norrc obserwowali to zdarzenie przez wytrzaśnięte dosłownie z powietrza przez tego pierwszego lornetki.
- Dobrze sobie radzą - odpowiedział rycerz - ale to było oczywiste.
- Wierzę ci - odrzekł Karel - ale nawet największy wojownik w końcu się męczy....nie mówiąc o tym że ich tylko przybywa. - rzeczywiście w oparcie Kościoła uderzały coraz to nowe harpuny. Siedziba Bractwa wyglądała już jak w środku stalowej pajęczyny łańcuchów.
- Widzę drugą falę - odrzekł Norrc. Karel podniósł swoją lornetkę z powrotem do oczu, ale natychmiast ją opuścił.
- Rycerzu możesz się z nimi skontaktować? - zapytał pospiesznie
- Ale o co chodzi?
- O te demony teraz na łańcuchu! To nie są żołnierze do walki na froncie! -mówił coraz szybciej szermierz - to są oddziały kamika.. - nie dokończył gdyż przerwał mu szereg eksplozji.
- Cholera za późno......za długo tu siedzę konwersując - powiedział Karel, podchodząc do krańca klifu na którym stali.
- Gdzie idziesz magiku?
- Po pierwsze nie magiku......byłem bogiem szermierzy swojego czasu.....po drugie czy to nie oczywiste? - pokazał swym ostrzem na czarną masę pokrywającą równiny pod nimi i niebo nad nimi - Nie mam zamiaru tu stać jak kołek tylko dlatego że nie dostałem rozkazów. Żeby czynić dobro i pomagać innym nie potrzebne są rozkazy. Nie wiem jak ty ale ja zamierzam działać. - po tych słowach zeskoczył ze skarpy, w połowie lotu pojawił się pod nim czarny motocykl, maszyna znalazła oparcie na obniżającej swój kąt skale przepaści po czym ruszyła pędem pośród demonicznego plugastwa w stronę dział z których wystrzelono harpuny. |
|
|
|
|
|
Altruista -Usunięty-
Gość
|
Wysłany: 03-05-2009, 14:06
|
|
|
Altruista obserwował pojawienie się nowej fali demonów w lustrzanej komnacie. Magiczne zwierciadła pokazywały mu obrazy wokół kościoła.
- Ale brzydale - westchnął i usiadł na fotelu. Najwyższy Kapłan nie obawiał się o bezpieczeństwo wyznawców MAC. Doskonale zdawał sobie z tego sprawę, że kościół otacza magiczna bariera: prawdziwej wiary w MAC. Żadna plugawa istota nie mogła przeniknąć tej tarczy i wejść na teren kościoła. Więc kościół był solidnie zabezpieczony, jednak te latające maszkary irytowały bladolicego kapłana.
Altruista wstał nagle z fotela i zamknął oczy. Za pomocą magii przeniósł się do komnaty Kitkary.
Zmaterializował się na środku jej pokoju. Kitkarę zastał lezącą na łóżku, pogrążoną we śnie. Obok jej łóżka leżała czarna kosa. Altruista przyjrzał się dziewczynie uważnie. Wyczuł ostatnio, że zwiększyła się jej aura. Dziewczyna z dnia na dzień stawała się coraz silniejsza. Było już silniejsza nawet od niego, jednak to go cieszyło, bo Kitkara stawała się coraz bardziej potężniejszą bronią.
- Ta, która wszystkich naszych wrogów skrzywdzi i pokarzę. - Powiedział, po czym podszedł do niej siadając na jej łóżku. Altruista dotknął delikatnie dłonią jej policzka, gładząc ją po nim.
- Kitkaro, obudź się. - Dziewczyna po tych słowach otworzyła oczy.
- Wcale nie spałam, byłam tylko bardzo ciekawa w jaki sposób będziesz mnie próbował obudzić. - Na twarzy Altruisty pojawił się ciepły uśmiech.
- Wybacz droga siostro, że zakłócam twój odpoczynek, ale jest coś co wymaga twojej atencji.
- Te demony?
- Ah to już wiesz? - Kikara po tych słowach Kapłana zmrużyła oczy
- Trudno, żebym nie wiedziała, od paru godzin mi się wydzierają za oknem. Spać nie mogę.
- Czyli domyślasz się po co przyszedłem do ciebie?
- Tak Altruisto, domyślam - Kitkara przeniosła spojrzenie z Najwyższego Kapłana na swoją kosę.
- Domyślam i doskonale rozumiem - powiedziała ponownie uśmiechając się przy tym drapieżnie, co zaniepokoiło trochę kapłana. |
|
|
|
|
|
Kitkara666
Ave Demonius!
Dołączyła: 17 Lis 2008 Skąd: From Hell Status: offline
Grupy: Melior Absque Chrisma Syndykat
|
Wysłany: 03-05-2009, 14:41
|
|
|
Kitkara chwyciła swoją nową broń w dłonie i z tym samym uśmiechem ruszyła na balkon. Kemi pojawił się obok niej.
- To co, przyjacielu? Czas się trochę rozerwać. Podobno sport pomaga na samopoczucie. - Zakręciła kosą chwaląc się co nią potrafi zrobić.
Wyskoczyła za barierkę balkonu. Chwile potem siedziała już na grzbiecie Kemiego, z radosnym okrzykiem mknąc w stronę demonów.
- Chodzicie tu przyjemniaczki. Mnie nie oszukacie swoimi iluzjami teraz. - Oczy lśniły jej żądzą mordu i radością. - Chodzicie tu, do matki demonicy!
Wiedziała, że gdzieś niedaleko jest Karel, czuła jego aurę. To ją zirytowało, ale również spotęgowało jej podniecenie walką.
Dotarła w końcu do pierwszych szeregów nieprzyjaciela. Ustała na grzbiecie Kemiego i przeskoczyła na kark jednego z demonów.
- Bierz ich Kemi! - Krzyknęła do smoka.
Wywinęła kosą nad głową, po czym z zamachem wbiła ją w kark bestii. W pobliżu były już następne. Pomimo braku skrzydeł przeskakiwała z demona na demona niezwykle szybko i łatwo się ich pozbywała. Jej nowa broń stworzona z pióra podarowanego dziewczynie przez Karela wchodziła w ciało wroga jak nóż w rozpływające się masło, a dziewczyna tańczyła wśród skrzydeł wroga. Raz tylko zamyśliła się i pozwoliła by wróg ją zaskoczył. Została głęboko ranna w brzuch. To jednak tylko podsyciło jej rządzę mordu. Śmiała się panicznie czując ból.
- Kitaro! - zawołał Kemi - jest kilka jeszcze wyżej! - Podleciał do niej aby wskoczyła na jego grzbiet.
Pomknęli jeszcze wyżej zabijając te demony, które ukryły się za iluzjami, albo wśród chmur. Kiedy Demoniczna Księżniczka MAC-u bierze się do roboty zawsze pozbywa się skutecznie każdego i nic jej przed tym nie powstrzyma.
Kiedy już było po wszystkim Kitkara nawet nie dała po sobie poznać, że jest chodź trochę zmęczona. Miała ochotę jeszcze walczyć. Mogła to robić całymi dniami. Poprzez krew, ból i śmierć, to było dla niej życie, to było sensem jej istnienia.
Poszybowała teraz w dół. Z śmiechem oglądała wystrzeliwane w stronę twierdzy harpuny. Tysiące ton skał na których opierał się Kościół Praworządności naturalnie nie doznawało żadnych uszkodzeń z tego powodu. Kitkara wbiła wściekły wzrok w morze demonów. Może nie jest blisko zżyta z osobami mieszkającymi w fortecy, ale lubiła swój pokój, a tym bardziej swoje wielkie łoże. Z bojowym okrzykiem, niczym czarna Valkiria mknąca po niebie przecinała mknąć ku ziemi metalowe liny przypięte do harpunów, wsłuchując się z lubością w krzyki spadających ku ziemi istot, które pomimo to kurczowo starały trzymać się przeciętych lin.
- Na co te lenie czekają tam na dole? - Rzekła mając na myśli Karela i innych - Niech się biorą do roboty! Rozumiem że chcą bym się zabawiła, ale nie pozwolę im się lenić!
Dotarła w końcu na ziemię, gdzie rykami przywitały ją hordy demonów. Czoła się cudownie. Nie wiedziała czemu, ale ich ryki przywitała z radością, jakby już kiedyś cos takiego miało miejsce... Ale nie była wtedy po to, aby ich zabijać... Odpychając od siebie wspomnienia natarła na wroga wywijając demonstracyjnie kosą. |
_________________ Don't let them ever tell you that you're too small
'Cause your fate comes from within
You are strong forever, you heard the call
In the night the crimson light is bleeding
A new life shall start with a freedom heart |
|
|
|
|
Karel
Latveria Ruler
Dołączył: 16 Kwi 2009 Skąd: Who cares? Status: offline
Grupy: Syndykat WOM
|
Wysłany: 03-05-2009, 15:01
|
|
|
Tymczasem przed wrotami kościoła zatrzymała się bardzo wysoka postać, ubrana w fioletowy płaszcz mówiła do siebie.
- Świetnie, idealnie ich wszystkich zajmujecie moje pionki. Dajecie mi wystarczająco dużo czasu by spaczyć to co tutaj jest. A gdy w umysłach tych nędznych stworzeń zostanie jedynie rozpacz bariera opadnie i wtedy - tu postać zaśmiała się - i wtedy zabierzemy TO co kryje się pod piwnicami i fundamentami Kościoła taaaaak.
- Coś za wielkie masz plany jak na oficera wysłanego w misję samobójczą. - dobiegł głos z tyłu. Istota w filetowym płaszczu obróciła się by ujrzeć Karela.
- Tyyyy jesteś Karel czyż nie? Uturu mówił mi o tobie, będziesz wspaniałą zakąską.
- Najpierw załatw sobie makijaż dopiero później pomyśl jedzeniu - powiedział Karel patrząc z niesmakiem na przeciwnika. Ten wyglądał jak człowiek ale zamiast skóry miał łuski. Na czole znajdowało się trzecie oko a źrenice wszystkich trzech były poziomymi kreskami.
- Hyhyhyhy dowcipniś. I myślisz że ty trzeciorzędny bożek jest w stanie mnie pokonać?
- Czy trzeciorzędny demon nie gada czasem za dużo?
- Aż tak ci się spieszy? Proszę bardzo. - w powietrzu koło demona pojawił się półtora ręczny miecz - Ten oto miecz Fenrir wydarłem z rąk jednego z najlepszych wojowników w poprzednim wszechświecie.
- Ten miecz brzydzi się tobą plugawcze.
- Hssss nie ma nic do gadania.....stawaj!
Po tych słowach demon rzucił się na fechmistrza.
- Croix de Sud! - wykrzyknął Karel i pocisk czystego światła pomknął w stronę przeciwnika. Ten musiał zmienić kierunek lotu a to dało czas szermierzowi na dobycie własnego ostrza. Pojedynek na przedkościelnym dziedzińcu się rozpoczął. |
_________________ "So come forth, Avenger. It is time to put our lingering dispute... to an end!"
|
|
|
|
|
Kitkara666
Ave Demonius!
Dołączyła: 17 Lis 2008 Skąd: From Hell Status: offline
Grupy: Melior Absque Chrisma Syndykat
|
Wysłany: 03-05-2009, 15:22
|
|
|
Kitkara zeskoczyła nagle przed nimi z grzbietu Kemiego. łuskowata poczwara wyglądała na przerażoną widząc jej postać z kosą. Odskoczył od Karela uważnie obserwując dziewczynę.
- To ty - syknął. - Skąd się tu wzięłaś, na piekło!
- hmmm? My się znamy? - zdziwiła sie dziewczyna.
- Ssssss.... Sprawy się skomplikowały. Dokończymy to innym razem - stwór zniknął razem z resztkami demonów. |
_________________ Don't let them ever tell you that you're too small
'Cause your fate comes from within
You are strong forever, you heard the call
In the night the crimson light is bleeding
A new life shall start with a freedom heart |
|
|
|
|
Karel
Latveria Ruler
Dołączył: 16 Kwi 2009 Skąd: Who cares? Status: offline
Grupy: Syndykat WOM
|
Wysłany: 03-05-2009, 15:29
|
|
|
Karel przez chwilę milczał, po chwili rzekł do Kitkary.
- Jestem rozczarowany.
- Hę?
- Czułem twoją rządzę krwi uczennico. To nie jest droga miecza, w ten sposób nigdy nie osiągniesz perfekcji.
Kitkara prychnęła ze złością - Co ty tam wiesz? Jesteś w moim wieku a się wywyższasz.
- W twoim wieku? Mam 10 tysięcy lat - tu na twarzy dziewczyny odmalowało się niemałe zdziwienie. - więc jesteś pewna że to ten szał daje ci siłę? Jesteś w stanie poprzeć te słowa czynem? - po tych słowach podniósł wolną dłoń nad głowę i po chwili cały plac znajdował się po lodową kopułą.
- Czas na następną lekcję uczennico. |
_________________ "So come forth, Avenger. It is time to put our lingering dispute... to an end!"
|
|
|
|
|
Kitkara666
Ave Demonius!
Dołączyła: 17 Lis 2008 Skąd: From Hell Status: offline
Grupy: Melior Absque Chrisma Syndykat
|
Wysłany: 03-05-2009, 15:35
|
|
|
Kitkara zrobiła złośliwa minę i pokazała mu język.
- Nie jesteś moim wujem za ktorego się uważasz. I co ty tam wiesz co mnie motywuje do walki! Poza tym nie jestem honorowa tak jak ty, więc nie myśl sobie że możesz mi mówić co jest dobre a co złe!! Jeżeli chcesz być moim mistrzem, dołacz do nas. - miała zawzięta minę a jej szkarłatne oczy spoglądały chłodno na mężczyznę. |
_________________ Don't let them ever tell you that you're too small
'Cause your fate comes from within
You are strong forever, you heard the call
In the night the crimson light is bleeding
A new life shall start with a freedom heart |
|
|
|
|
Karel
Latveria Ruler
Dołączył: 16 Kwi 2009 Skąd: Who cares? Status: offline
Grupy: Syndykat WOM
|
Wysłany: 03-05-2009, 15:40
|
|
|
Karel cały czas w pozycji bojowej odrzekł.
- To za którego członka twojej rodziny się uważam nie ma w tym momencie żadnego znaczenia. Honor......honor o nie jakieś puste zasady typu: ,,Nie uderzę nikogo w plecy"
, ,,Gdy przeciwnik chce zginąć od miecza nie odmówię mu tej łaski." To wszystko bzdury!
Prawdziwy honor to powód dla którego walczymy! Tam na górze nie walczyłaś by chronić walczyłaś by zabijać! Jeśli chcesz bym do was dołączył pokaż mi swoją determinację! |
_________________ "So come forth, Avenger. It is time to put our lingering dispute... to an end!"
|
|
|
|
|
Kitkara666
Ave Demonius!
Dołączyła: 17 Lis 2008 Skąd: From Hell Status: offline
Grupy: Melior Absque Chrisma Syndykat
|
Wysłany: 03-05-2009, 15:45
|
|
|
- I co, chcesz zemną walczyć? Aby ośmieszyć, upokorzyć, czy pokazać że się mylę? - oparła się wygodnie o kosę. - Wyprostuj się bo twe stare plecy tego nie wytrzymaja - zaśmiała się. - Nie, Karelu. Szanuje cię. Tam walczyłam by zabić, ponieważ demony nie mają pojęcia twojego honoru. Darujesz im życie a one wbiją ci sztylet w plecy... Ja się postarałam zrozumieć Ciebie, więc Ty postaraj się zrozumieć mnie. |
_________________ Don't let them ever tell you that you're too small
'Cause your fate comes from within
You are strong forever, you heard the call
In the night the crimson light is bleeding
A new life shall start with a freedom heart |
|
|
|
|
Karel
Latveria Ruler
Dołączył: 16 Kwi 2009 Skąd: Who cares? Status: offline
Grupy: Syndykat WOM
|
Wysłany: 03-05-2009, 15:57
|
|
|
Karel zaśmiał się cicho.
- A więc czegoś się nauczyłaś. Bardzo dobrze, zrozumiałaś ważną lekcję
nie wystarczy nosić miecza, trzeba jeszcze wiedzieć kiedy go wydobyć.....ale ciągle w twoim ostrz brakuje paru rzeczy. Nie masz nikogo kogo chciałabyś chronić. Dalej walczysz z gniewem w sercu gdy zadajesz ciosy.- sięgnął pod skórzaną kurtkę i wydobył zwój który rzucił dziewczynie. Ta rozwinęła go i przeczytała.
Nie ma emocji - jest spokój.
Nie ma ignorancji - jest wiedza.
Nie ma gniewu - jest pogoda ducha.
Nie ma chaosu - jest harmonia.
Nie ma śmierci - jest ostrze.
Po chwili z pytającym wzrokiem spojrzała na szermierza.
- Co ty? Jedi?
- Te słowa to pierwotna forma jaką kierowali się najlepsi szermierze we wszystkich wszechświatach. Jedi tylko je przejęli i zmodyfikowali by pasowały do ich filozofii. Rozważ je uczennico zobaczymy się wkrótce - ściany i sklepienie kopuły pękły zamieniając się w diamentowy pył. Po chwili szermierz zniknął. Ale usłyszała jeszcze jego głos.
- Acha i przekuj to ustrojstwo. Kosy są takie oklepane, bardziej by ci pasowała włócznia czy coś. |
|
|
|
|
|
Kitkara666
Ave Demonius!
Dołączyła: 17 Lis 2008 Skąd: From Hell Status: offline
Grupy: Melior Absque Chrisma Syndykat
|
Wysłany: 03-05-2009, 16:01
|
|
|
Nie zauważył że Kiktara siedzi mu na plecach i przytula sie do niego.
- Nie uciekaj, rozmowa nie została zakończona - jej kosa znikła. - Nie mam kogo bronić, bo nie ma w moim życiu takiej osoby. Mogę walczyć i zabijać jedynie dla przyjemnośći. Kiedyś może zjawi się ktoś taki. Teraz mogę cię jedynie prosić byś zrozumiał moje postępowanie i dołączył do nas by mnie dalej nauczać. Może w końcu dostrzegę słuszność Twojego Honoru. Ale to zalezy od ciebie. |
_________________ Don't let them ever tell you that you're too small
'Cause your fate comes from within
You are strong forever, you heard the call
In the night the crimson light is bleeding
A new life shall start with a freedom heart |
|
|
|
|
Karel
Latveria Ruler
Dołączył: 16 Kwi 2009 Skąd: Who cares? Status: offline
Grupy: Syndykat WOM
|
Wysłany: 03-05-2009, 16:11
|
|
|
Karel wykonał dłonią klasycznego facepalma i jednocześnie westchnął.
Po chwili jednak wzruszył ramionami i stwierdził.
- W sumie co mi tam, mogę pracować dla Patriarchy. Spotykałem już gorszych od niego a on nie jest taki zły....po mimo pokręconego sposobu gadania. Tym bardziej że muszę mu powiedzieć co wiem o tych maszkarach - dodał patrząc na jedną która zestrzelona właśnie uderzyła w płyty dziedzińca. Po czym wyplątał się z uścisku dziewczyny(co było nie lada sztuką) i ruszył w stronę drzwi Katedry mrucząc pod nosem ,,Za długo nie miałem ucznia, za bardzo się przywiązuję" a Kitkara ruszyła za nim pląsając. |
_________________ "So come forth, Avenger. It is time to put our lingering dispute... to an end!"
|
|
|
|
|
Kitkara666
Ave Demonius!
Dołączyła: 17 Lis 2008 Skąd: From Hell Status: offline
Grupy: Melior Absque Chrisma Syndykat
|
Wysłany: 03-05-2009, 16:15
|
|
|
W jej dłoni pojawiła się ponownie kosa. Z uśmiechem ruszyła za swoim Mistrzem.
- Ale co Ci się nie podoba w mojej kosie? Ma w sobie duszę fenixa, którego pióro mi podarowałeś. Posiada wiele przydatnych sztuczek - wyprzedziła go i szła tyłem. - Karelu, wygodnie było na twoich plecach - poaptrzyła na niego wymownie. |
_________________ Don't let them ever tell you that you're too small
'Cause your fate comes from within
You are strong forever, you heard the call
In the night the crimson light is bleeding
A new life shall start with a freedom heart |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików Możesz ściągać załączniki
|
Dodaj temat do Ulubionych
|
|
|
|