FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  Galeria AvatarówGaleria Avatarów  ZalogujZaloguj
 Ogłoszenie 
Forum archiwalne, nie można zakładać nowych kont.

Poprzedni temat :: Następny temat
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 50, 51, 52 ... 68, 69, 70  Następny
  Friguoris Cordis
Wersja do druku
Karel Płeć:Mężczyzna
Latveria Ruler


Dołączył: 16 Kwi 2009
Skąd: Who cares?
Status: offline

Grupy:
Syndykat
WOM
PostWysłany: 05-06-2009, 17:50   

- Nie jego jednego struli - powiedział Karel trzymający się framugi. Wyglądał upiornie ale w przeciwieństwie do Kapłana jego nadludzki organizm lepiej to znosił....dzięki niech będą Kicowi.
- Wreszcie znalazłem - powiedział pokazując trzymany w wolnej dłoni almanach. - księga ta to pamiątka po jednej z kampanii wojennych a zawiera lek na wile trucizn. Chciałem jej użyć by pomóc sobie ale zdrowie kapłana bardziej się liczy - puścił oko do Velga tak subtelnie że poza nim nikt nie zauważył. Swoją drogą swoją zemstę już nasycił. W tym momencie jego też chwyciły nudności że zgiął się w pół. Zdołał jednak wytrzymać i podał drżącymi dłońmi księgę jednemu z gwardzistów który to podał ją z kolei Sas jako że Velg miał trochę zajęte ręce.
- A teraz wybaczcie muszę iść odpocząć. - powlókł się do swojej sypialni.

_________________
"So come forth, Avenger. It is time to put our lingering dispute... to an end!"
Przejdź na dół
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
Avalia Płeć:Kobieta
Love & Roll


Dołączyła: 25 Mar 2007
Skąd: mam wiedzieć?
Status: offline

Grupy:
AntyWiP
PostWysłany: 05-06-2009, 19:30   

- Jak dzieci - wyjęczała bezsilnie Avalia widząc co się dzieje w kościele - Lena ty leć wylecz Karela, a ja się zajmę braciszkiem, oki?
- Tak jest! - wręcz wykrzyczała Lena salutując i wraz z białogłową zniknęły w czarnym dymie.

* * *
Lena pojawiła się nad cierpiącym Karelem i chwilę mu się przyglądała.
- Masz szczęście, że Avalia mnie przysłała w porę - mruknęła do osłabionego mężczyzny który widocznie uznał, że ma omamy widząc małą wróżkę. Niewielka osóbka przybliżyła się do Karela i nakreśliła jakieś znaki na czole a potem wypowiedziała formułkę zaklęcia w swoim ojczystym języku. Nakreślony symbol zaczął się mienić na zielono a po chwili znikając. Wtedy to młodzieniec poczuł wyraźną ulgę czując, ze nabiera sił.
- Powinieneś dziękować Avalii za pamięć o tobie - wymruczała Lena po chwili znikając w czarnym dymie.

* * *

W tym samym czasie mroczna kapłanka patrzyła z politowaniem na swojego otrutego brata. Nie komentując nawet sytuacji wykonała podobne czynności co Lena u Karela i uzdrowiła Altruistę.
- Ehhh....braciszku uważaj bardziej na siebie, dobrze? Potem się siostra martwi - wymruczała Avalia czochrając włosy braciszka tworząc na nich jeszcze większy nieład - A teraz odpocznij, i staraj się nic nie jeść w najbliższym czasie tylko pić gorzką herbatę - powiedziała jeszcze na odchodnym uśmiechając się troskliwie w stronę brata.

Nie przeszła zbyt dużego kawałka a już spotkała nową duszyczkę bractwa.
- Sasayaki, ne? Bardzo miło mi cię poznać, jestem mroczna kapłanka Avalia, mam nadzieję, że będziesz się u nas dobrze bawić. Niestety musisz mi wybaczyć ale niestety ważne obowiązki wzywają, tak więc....trzymaj się! - powiedziała z uśmiechem Avi i zniknęła w czarnym dymie.

- Ne! Kic co to ma być?! Masz mnie dziś zaprosić na herbatę, przynieść kwiaty i być miłym i się nie wykręcaj papierkami! Nie ze mną te numery, jasne! - Avalia ni stąd ni zowąt pojawiła się przed małżonkiem i zaczęła mu marudzić, ten zszokowany tym nagłym naskokiem kiedy akurat brał kąpiel nie zdążył odpowiedzieć kiedy to dziewczyna znowu zniknęła i pojawiła się u siebie w pokoju gdzie zastała już nudzącą się Lenę.
- Misja wykonana - powiedziały równo z dziwnymi uśmiechami.
Powrót do góry Zobacz profil autora
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Sasayaki Płeć:Kobieta
Dżabbersmok


Dołączyła: 22 Maj 2009
Status: offline

Grupy:
Melior Absque Chrisma
WOM
PostWysłany: 05-06-2009, 19:34   

Sasayaki udała się z Velgiem do jego komnaty by mógł się przebrać. Po czym kontynuowali zwiedzanie

(sorki za zamieszanie)

_________________
Gdy w czarsmutśleniu cichym stał,
Płomiennooki Dżabbersmok
Zagrzmudnił pośród srożnych skał,
Sapgulcząc poprzez mrok!



Ostatnio zmieniony przez Sasayaki dnia 06-06-2009, 07:19, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź blog autora Odwiedź listę obejrzanych anime / przeczytanych mang
 
Numer Gadu-Gadu
9349483
Shizuku Płeć:Kobieta
Trochę poza sobą


Dołączyła: 15 Lis 2006
Skąd: Z pogranicza światów
Status: offline

Grupy:
Melior Absque Chrisma
PostWysłany: 05-06-2009, 20:07   

Shizuku już od dłużego czasu nie było w kościele. Po wydarzeniach z Ferdynadem i Morgiem stwierdziła, że nie ma tu narazie nic do roboty i postanowiła pozwiedzać trochę ziemię. Tam też jakby czegoś jej brakowało, czuła się jakaś... niespełniona. Zastanawiała się z czego to może wynikać.

Nogi same powiodły ją do kościoła. Gdy tylko się tam zmaterializowała, stanęła naprzeciw Velga i nieznanej jej dotąd dziewczyny.
-Witaj Velg, trochę czasu upłynęło od naszego ostatniego spotkania. Zechcesz przedstawić mi tą śliczną osóbkę? - rzekła boginka, dygając na przywitanie.
-Ach tak, poznaj Sasayaki - moją córkę nad którą będe miał teraz piecze. Mam nadzieję, że się będziecie dobrze dogadywać. - odparł chwytając podopieczną za ramiona i przysuwając bliżej Shizuku.
-Witaj, Sasayaki, jestem Shizuku - boginka, a zarazem maskotka MACu. Jakbyś miała jakiś problem to idź prosto do mnie. A nawet jeśli nie, to chętnie dotrzymam ci towrzystwa by poznać się lepiej - uśmiechnęła się promiennie.

-Shizuku, nie chciałbym przerywać tego spotkania, ale mam wieści które mogłby cię zainteresować. W miasteczku Seahaven szykuje się rebelia w związku z tym Kic zaplanował anihilację tego miasta. Coś mi się zdaję, że masz coś do powiedzenia w tej sprawie. - Velg uśmiechnął się mówiąc to, przeczuwał bowiem, że zdobędzie sprzymierzeńca. I nie omylił się.

Boginka wreszcie wiedziała czego jej było brak. Celu! Postanowiła, że zrobi wszystko by ocalić to miasto, bez względu na to ile wysiłku będzie musiała w to włożyć. Jej oczy stały się ciemniejsze, a włosy nagle skróciły się i zmieniły barwę na rudą. Z niewiadomego powodu jej czupryna zmieniała się zależnie od nastroju, nie działo się to często, ale zmiany były dość zauważalne. Oczy stały się ciemniejsze i jednocześnie bardziej zdecydowane.

-Zaprowadź mnie do Kica. W tej chwili - odrzekła łagodnym, acz stanowczym tonem.

_________________
Powrót do góry Zobacz profil autora
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
 
Numer Gadu-Gadu
636349
Karel Płeć:Mężczyzna
Latveria Ruler


Dołączył: 16 Kwi 2009
Skąd: Who cares?
Status: offline

Grupy:
Syndykat
WOM
PostWysłany: 06-06-2009, 07:17   

- Interesujące - powiedział do siebie Karel oparty o kolumnę na tyle daleko by nie zwracać na siebie uwagi ale na tyle blisko by wszystko słyszeć. Po słowach boginki zapalił swoim zwyczajem papierosa i pociągnął sake z bukłaka przy pasie. Szczerze mówiąc jemu też nie podobała się decyzja tych na górze. Głównie z tego powodu że miał wrażenie że jeżeli zniszczą to miasto to rewolucja wybuchnie w następnym i następnym. Robiąc BUM z całym ośrodkiem niszczył się wszelkie dowody które mógł wskazać sprawcę. Wolał jednak zaczekać po cichu jak rozwinie się sytuacja tym bardziej że musiał znikać. Rewolucja rewolucją ale on musiał poćwiczyć strzelanie do niezamieszkałej planety. Reszta MACantów miała straszne uprzedzenia do technologi a przecież na dobrą sprawę to kolejne narzędzie tak jak miecz czy magia. A przecież nieważne jak wygląda narzędzie ale kto,jak i w jakim celu go używa. Westchnął cicho. Zakładał że nie będzie go tak może z parę godzin zanim wróci więc może coś przegapić ale to się nadrobi. Z tymi myślami podążył na Espadona.

_________________
"So come forth, Avenger. It is time to put our lingering dispute... to an end!"
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
kic Płeć:Mężczyzna
Nieporozumienie.


Dołączył: 13 Gru 2007
Skąd: Otchłań Nicości
Status: offline

Grupy:
Melior Absque Chrisma
PostWysłany: 06-06-2009, 08:43   

- Cholera! - Krzyknął kic naglę odzyskując głos. - Jak Bo... siebie kocham, kiedyś wyjdę z siebie. - Dodał i naglę coś zabłysło mu w głowię. Szybko zakończył kąpiel, przebrał się i udał się do własnego pokoju. Dokładnie się mu przyglądnął, czy aby czasami znów ktoś go nie podgląda czy podsłuchuję. Kiedy zostało to już potwierdzone, kic rzeczywiście wyszedł z siebie i to nie raz. W chwil parę pojawiły się dwie dodatkowe postacie przedstawiającą pełen majestat Założyciela Bractwa.
- Dobra Ty idź na westybul, - rzekł autentyk do jednej z kopii - ostrzeż straż, że nikogo nie mają wpuszczać i powiedz im, że udajesz się do podziemnego laboratorium.
- A Ty, - rzekł do drugiego - siadaj na fotel, zajmij się resztą papierków i ignoruj wszystkich którzy tu wejdą... Wszystkich! - Podkreślił kic paskudnie się uśmiechając i dodając na koniec. - No to ja znikam. - Po czym tak właśnie się stało.
Pierwsza z kopii zrobił to o co został poproszony. Na wszelki wypadek tuż przed opuszczeniem strażników zawiesił jeszcze drewnianą plakietkę z napisem "Nie ma/Zajęty". W tym samym czasie druga kopia skrupulatnie zasłoniła wszystkie okna, solidnie je zamknęła, a samą komnatę okryła magiczną opoką.
Natomiast sam Patriarcha kiedy upewnił się już, że wszystkie przygotowania do nowej kampanii zostały ukończone, wezwał Ankę. Z jej to pomocą wzniósł powoli Kościół Praworządności i skierował go w stronę Seaheaven. Nie mógł się już doczekać wyrazu twarzy żałosnych rebeliantów, którzy śmieli się mu sprzeciw stawić. Jednak przed tym czekała ich sama podróż, którą kic postanowił przeznaczyć na pogłębianie arkanów własnej szkoły magii, no i oczywiście odpoczynek, który był potrzebny na skorzystanie z Sospitatorisa. Dlatego też pod wpływem wzmocnionej niewidzialności Patriarcha udał się do sobie tylko znanego miejsca, w którym w końcu mógł liczyć na choć odrobinę prywatności, pozostawiając resztę spraw kościoła swoim replikom.

_________________
"Zaczynałem jako zwykły zegarmistrz, ale zawsze pragnąłem osiągnąć coś więcej." - Lin Thorvald


Melior Absque Chrisma
Pierwszy Epizod MACu
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora Odwiedź galerię autora
Avalia Płeć:Kobieta
Love & Roll


Dołączyła: 25 Mar 2007
Skąd: mam wiedzieć?
Status: offline

Grupy:
AntyWiP
PostWysłany: 06-06-2009, 14:39   

- Nie no mam dość! Chyba byłam zbyt miła! - Avalia nagle podniosła się z krzesła przewracając je przy okazji, budząc Lenę która właśnie spała w swoim kwiatku i robiąc ogółem sporo hałasu. Dziewczyna wolnym krokiem ruszyła w stronę drzwi a wokół niej dało się zauważyć czarną niczym smoła aurę. Lena ze strachem postanowiła się położyć dalej spać, dla własnego bezpieczeństwa.
Dziewczyna szła wolno korytarzem, a każdy kto mógł uciekał jak najszybciej widząc, że aura dziewczyny niszczy mury kościoła. Avalia mimo iż się nie śpieszyła to i tak dość szybko znalazła się pod drzwiami patriarchy. Z hukiem wysadziła drzwi i weszła do środka, machnięciem ręki zniszczyła iluzję kica po czym usadowiła się na fotelu małżonka.
Ponieważ dziewczyna w drodze nie zachowywała się cicho dlatego dość szybko do gabinetu Kic'a wpadł mroczny kapłan Molina.
- Czy wszystko w porządku? - zapytał z lekkim strachem ale widząc dziewczynę stwierdził, że to jednak było głupie pytanie.
- O Costly dobrze, że cię widzę - wymruczała cicho i zimno Avalia nawet nie odwracając głowy - widzisz przypadkiem zniszczyłam iluzję patriarchy która była odpowiedzialna za dokumenty, dla tego proszę zajmij się nimi - dodała bardzo wolno i pstryknęła palcami, przenosząc wszystkie papierki do gabinetu mrocznego kapłana.
- Możesz odejść - mruknęła patrząc na niego tym razem srebrnymi oczami które wydały się strasznie zimne. Costly skłonił się i wyszedł dość szybko z gabinetu przy okazji ostrzegając wszystkich aby tam nie zaglądali.
- Trzeba tu przewietrzyć - mruknęła i od niechcenia machnęła ręką odsłaniając tym samym wszystkie zasłony i otwierając okna.
Powrót do góry Zobacz profil autora
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Sasayaki Płeć:Kobieta
Dżabbersmok


Dołączyła: 22 Maj 2009
Status: offline

Grupy:
Melior Absque Chrisma
WOM
PostWysłany: 06-06-2009, 19:34   

Velg, Shizuku i Sasayaki znaleźli się pod gabinetem Patriarchy właśnie wtedy gdy wybiegał z niego Costly.

- Nie ma go- rzucił mijając ich- Jest tam za to Avalia i to w nienajlepszym humorze...

Trójka interesantów nieśmiało zajrzała do środka. Dziewczyna siedziała w fotelu z nogami na biurku. Obrzuciła ich zniecierpliwionym spojrzeniem.

- Jak widzę wy też macie do niego sprawę... Niestety nasz Patriarcha gdzieś się ulotnił. Pewnie zostawił gdzieś jeszcze swoje kopie. Proponuje pogadać z nimi.

Po tych słowach otworzyła jedną z szuflad i wyjęła z niej słoik z ciastkami. Otworzyła go i sięgneła swoją smukłą rączką po biszkopt w czekoladzie.

- Częstujcie się!- powiedziała.

_________________
Gdy w czarsmutśleniu cichym stał,
Płomiennooki Dżabbersmok
Zagrzmudnił pośród srożnych skał,
Sapgulcząc poprzez mrok!

Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź blog autora Odwiedź listę obejrzanych anime / przeczytanych mang
 
Numer Gadu-Gadu
9349483
kic Płeć:Mężczyzna
Nieporozumienie.


Dołączył: 13 Gru 2007
Skąd: Otchłań Nicości
Status: offline

Grupy:
Melior Absque Chrisma
PostWysłany: 06-06-2009, 23:51   

Na odgłosy gniewu Avali kic niemalże nie dostał zawału, nie mówiąc już o tym, że prawię spadł ze swojego hamaku. - No i to byłoby na tyle mojego wypoczynku. - Skwitował sobie całą sytuację w myślach. Następnej w chwil kilka oderwał się od swoich obowiązków, a zaiste były one wciągające jak żądne inne. Wśród otaczających go palm, plaży i promieni słonecznych popijać musiał(!) świeżo wyciśnięty sok grejpfrutowy. - Ah to życie. Człowiek zapracowany nie może znaleźć chwili na wypoczynek, a już wołają go do pracy. - Pomyślał i spoglądając w obraz kałuży spostrzegł jak to Avalia dosłownie zmiażdżyła biedną kopie Patriarchy. - Auć... boli mnie już od samego patrzenia... Spoczywaj w pokoju, ja... Spisałeś się na medal. - Mówiąc to kic przeżegnał się na pokaz a potem spojrzał na kwaśną minę swojej małżonki.
- Moja wina? Przecież też czasami chcę sobie odpocząć od tego wszystkiego! A Ty nachodzisz mnie jeszcze podczas kąpieli... - Żalił się do kałuży i dodał w myślach. - No dobra, ale co tu teraz... - i naglę znów wpadł mu genialny pomysł do głowy. Kic skontaktował się telepatycznie ze swoim lustrzanym odbiciem w laboratorium, w którym już od chwil kilku kopia Patriarchy stała wmurowana, oczekując na swoją chwilę unicestwienia.
- Ruchy szybko do ogrodu po kwiaty. Poproś Elizabeth o ładny bukiecik. Goń, goń, goń! - kic pośpieszał telekinetycznie swoją kopie.
Minutę później do rajskiego świata, przez feralną kałuże "wszedł" Patriarcha, a raczej jego falsyfikat i podał autentykowi ułożony bukiet kwiatów.
- No zrobiłeś swoje, teraz znikaj. - Rzekł i niedbałym machnięciem ręki zdezintegrował swoją kopie.
Moment później, dzięki mocy Kuli Zmienności Patriarcha znalazł się tuż za plecami zniecierpliwionej Avali i szepcząc jej do ucha mały komplemencik, jak to słodko wygląda jak się złości, dał jej buziaka w policzek i podarował jej kwiaty mówiąc już normalnym tonem.
- Piękne kwiaty, dla mojej pani - najładniejszej ze wszystkich z nich.
Avalia spojrzała ze zmieszaną twarzą na kica. Następnie przechyliła głowę na bok, zadarła nos i rzekła. - Nie myśl sobie, że mnie udobruchasz tymi kwiatami!
Kic spojrzał niewinnym, łagodnym wzrokiem na swoją małżonkę, w międzyczasie ukradkiem obdarowując wzrokiem swoich gości i rzekł.
- Kochanie. Proszę cię, nie rób scen. No nie przy gościach. - Wtedy to wskazał delikatnie na resztę osób w komnacie. Avalia również spojrzała na nich. Patriarcha wykorzystał okazję i wymownym spojrzeniem "poprosił" swoich gości o opuszczenie pokoju. Velg zrozumiał spojrzenie Patriarchy momentalnie i nie oczekując na dalszą zachętę ukłonił się nisko i szybkim krokiem wraz z Shizuku i Sasayaki opuścił salę, raz jeszcze kłaniając się podczas zatykania wejścia przez rzecz niegdyś zwącą się drzwiami.
Zostali sami, Avalia i on. Spojrzał na nią raz jeszcze swoim pojednawczym spojrzeniem, które wręcz mówiło "Nie bądź taka zła". Avalia jednak nie opierała się stanowczo. Domagała się wyjaśnień, powodów i jakiegoś działania. Kic tylko wzruszył ramionami i prosił o zrozumienie. Przecież ma cały kościół pod sobą. Tyle ludzi, tyle dzieci, które oczekują jego działania. Avalia ochłonęła już lekko po pierwszych emocjach. Zniżyła ton, ale krytyka nie ustępowała dalej.
Patriarcha westchnął po raz kolejny, rozłożył ręce i powoli zbliżył się do Avali. Delikatnie objął ją. Ona jednak z początku zareagowała na to z dystansem. Miała bowiem jeszcze wiele do wytłumaczenia swojemu mężowi. Jednak chwilę później pozwoliła się objąć. Kic spojrzał w jej oczy i z poważnym wyrazem twarzy powiedział.
- Kochanie... teraz jestem Twój. Nikt nam nie będzie tu przeszkadzał. Choć, spędźmy razem Nasz czas w przyjemniejszej atmosferze. Obiecuję, że od teraz będę miał dla Ciebie tyle czasu, ile zechcesz. No nie dąsaj się tak...

_________________
"Zaczynałem jako zwykły zegarmistrz, ale zawsze pragnąłem osiągnąć coś więcej." - Lin Thorvald


Melior Absque Chrisma
Pierwszy Epizod MACu
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora Odwiedź galerię autora
Avalia Płeć:Kobieta
Love & Roll


Dołączyła: 25 Mar 2007
Skąd: mam wiedzieć?
Status: offline

Grupy:
AntyWiP
PostWysłany: 07-06-2009, 07:57   

- Za karę obejrzysz ze mną, Koizorę i będziesz na niej płakać ze mną a potem zobaczymy Formula 17 i zniesiesz to jak mężczyzna nie zasłaniając oczu - Powiedziała nagle wstając z fotela i przy okazji odpychając małżonka.
- A...A-Ale! - Kic starał się coś powiedzieć, ale Avalia uciszyła go gestem.
- Jak zobaczymy te dwa filmy, udamy się do ciepłych krajów nad wodę się po opalać, bo chyba z stamtąd cię wyrwałam i uważam to za niedopuszczalne, abyś ty sobie gdzieś od tak wylatywał na relaks nie wspominając mi o ty nie mówiąc już o tym, że za pierwszym razem powinieneś mnie ze sobą zabrać. Dopiero jak to zostanie spełnione pomyślę nad tym czy powinnam ci przebaczyć - Zanim Kic zdążył coś powiedzieć przed jedną z wersalek w gabinecie pojawił się stolik pełen chusteczek i wielki telewizor. Dziewczyna rozsiadła się na wersalce to samo polecając małżonkowi przy okazji ostrzegając żeby nie próbował sztuczek bo skończy gorzej niż własna iluzja.
Tak więc Kic z udawaną radością usiadł na wersalce koło małżonki kiedy ta naciskała wielki czerwony guzik na pilocie aby rozpocząć seans.
Powrót do góry Zobacz profil autora
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Shizuku Płeć:Kobieta
Trochę poza sobą


Dołączyła: 15 Lis 2006
Skąd: Z pogranicza światów
Status: offline

Grupy:
Melior Absque Chrisma
PostWysłany: 07-06-2009, 12:48   

Po tym jak Shizuku wraz z Sasayaki i Velgiem opuściła komnatę Kica, postanowiła zrobić cokolwiek by nie stać bezczynnie. Wiedziała, że nie może przeszkadzać w tej chwili małżonkom. Postanowiła więc zaczać już konkretne działania zanim porozmawia z Patriarchą.

Przywołała kucyka (o maści koloru niebieskiego i włosach barwy morkiej) i poleciła, aby eskortował jej wietrznego posłańca. W wiadomościach takiej wagi towarzystwo kucyka było wskazane, a wręcz niezbędne. Posłaniec miał udać się do Avalii, by prosić ją o pomoc w ratowaniu Seaheaven, jednocześnie gorąco zapewniając, że Władczyni Kucyków z pewnością się odwdzięczy. Boginka nie wiedziała, czy Avalia poprze jej stanowisko, nie znała jej zbyt dobrze, ale liczyła, że pomoże jej choćby po to by podroczyć się z mężem.

Teraz oczywiścien nie mogła go wysłać, miała zamiar to zrobić, gdy tylko Avalia rozstanie się z Kicem. Chciałaby porozmawiać z nią osobiście, niestety jednak czas naglił, za chwilę Kic ruszy w podróż, a wtedy może być znacznie trudniej odwieść go od zniszczenia wioski. Ale nie chciała również urazić Avali, tak więc zwróciła się z prośbą do Sasayaki.
-Kochana, przypuszczam, że również nie podoba ci się wizja anihilacji Seahaven. Czy zechciałabyś towarzyszyć memu posłańcowi i kucykowi, by przekonać Avalię by pomogła nam w ukazaniu i przekonaniu męża do naszego stanowiska? To bardzo odpowiedzialne zadanie, ale liczę, że sobie poradzisz. Pamiętaj, że to bardzo delikatna sprawa i uważaj, żeby nie powiedzieć za dużo. Oczywiście nikt nie sprzeciwia się woli Najwyższego, chcemy tylko ukazać wszystkie możliwe aspekty tej sprawy, rozumiesz? Czy zgadzasz się na to? - rzekła Shizuku, patrząc dziewczynie prosto w oczy.

_________________
Powrót do góry Zobacz profil autora
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
 
Numer Gadu-Gadu
636349
kic Płeć:Mężczyzna
Nieporozumienie.


Dołączył: 13 Gru 2007
Skąd: Otchłań Nicości
Status: offline

Grupy:
Melior Absque Chrisma
PostWysłany: 07-06-2009, 16:27   

Seans się zaczął...
- "Cóż za paskudna sytuacja" - Pluł sobie w brodę kic, ilekroć pomyślał, że mógł dalej chować się w swojej kuli. Nagle coś jakby uderzyło go w tył głowy. Oprzytomniał i spojrzał na ekran telewizora. Nie rozumiejąc ni w ząb tego balu przebierańców, Patriarcha zaczął rozmyślać co by tu robić. Niezmierną zaletą tego przedstawienia było niewątpliwie błogi spokój, o którym Założyciel Bractwa już od tak dawno marzył. Kic biernie "oglądając" kineskop telewizora, latał myślami rozmyślając na różne tematy.
- "Nowa osoba wstąpiła do szeregów Bractwa. Już ją kiedyś wiedział. " - Względem Sasayaki Patriarcha miał już kilka planów. Nie trzeba mówić, że związane one są również z najnowszą kampanią Bractwa przeciw mieście Seaheaven.
- "A propos nowego celu..." - kic rozmyślał, ignorując obecność telewizora. - "Już nie mogę się doczekać, kiedy w końcu zasłuży na swoje miano i zniknie w objęciach morza, a jego idealistyczni mieszkańcy trafią do własnego "raju"... A wracając do Sasayaki" - Przypomniał sobie znowu kic - "Będzie miała odpowiedni chrzest podczas tej kampanii" - Pomyślał uśmiechając się ukradkiem. Zastanowiło go również cała ta procesja, która kilka chwil temu znajdowała się jeszcze w jego komnacie.
- "Velg co prawda mógł oprowadzać Sasayaki, czy też w ogóle mnie z nią oficjalnie zapoznać. Ale dlaczego znalazła się tam również Shizuku? Ona coś rzadko kiedy zjawia się w kościele, a jeszcze rzadziej mnie odwiedza." - Rozmyślał kic, kiedy to pierwszy film przeminął mimochodem. Avalia pełna łez sięgała po kolejne chusteczki. Kic też łzawiły już oczy od nie zamykania ich przez ponad dwie godziny. Nim się spostrzegł, a Avalia włączyła już kolejny film. Kic jednak dalej pogłębiał się w swoich myślach.
- "Będzie trzeba zbadać co to nasza maskotka szykuje." - Kic wyprostował rękę i niewidocznym gestem przywołał miniaturowe mamidło, które dzięki wykorzystaniu własnego rozmiaru, przemknęło niezauważalnie przez jedną z dziur drzwi. Tymczasem nie mając nic innego do roboty, kic zaczął rozmyślać nad innymi sprawami takimi jak co dziś będzie na obiad, czy co porabia Elizabeth i jak trzymają się Wiszące Ogrody Bractwa. Wtem coś go tknęło. Spojrzał tym razem z pełnym skupieniem na telewizor i przypomniał sobie jak bardzo irytuję go ta wadliwa technologia. Czas płynął, a Patriarcha rozmyślał. Trwało to tak długo, że i seans drugiego filmu zakończył się.
- To już po? - Zdziwił się szczerze Patriarcha, kiedy to zleciały mu już ponad 3h błogiego lenistwa. - Nawet nie wiem kiedy to się skończyło. – Powiedział i nie czekając na odpowiedź Avali, wstał i dodał. - No to ja już zmykam kochanie. Jak tylko załatwię podstawowe sprawy kościoła, to przemyśli się wyjazd na Karaiby. - Mówiąc to Patriarcha naszkicował ręką okrąg przed sobą i robiąc krok do przodu zniknął bez śladu zostawiając na wersalce bukiet kwiatów.

_________________
"Zaczynałem jako zwykły zegarmistrz, ale zawsze pragnąłem osiągnąć coś więcej." - Lin Thorvald


Melior Absque Chrisma
Pierwszy Epizod MACu
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora Odwiedź galerię autora
Shizuku Płeć:Kobieta
Trochę poza sobą


Dołączyła: 15 Lis 2006
Skąd: Z pogranicza światów
Status: offline

Grupy:
Melior Absque Chrisma
PostWysłany: 07-06-2009, 17:54   

Ledwo Najwyższy wyszedł ze swojej komnaty dopadła go Shizuku.
- O witaj Kicusiu - przywitała się boginka - Mam do ciebie sprawę - rzekła i zaraz zaciągnęła Patriarchę do pustej komnaty by nikt niepożądany im nie przeszkadzał. Wiedziała, że w tej rozmowie będzie musiała wykorzystać wszystkie swoje zdolności do przekonywania. Wzieła głęboki wdech i zaczeła mówić:

-O Najwyższy, słyszałam o tym, że w twym przenikliwym umyśle, pojawił się plan anihilacji Seahaven w związku z heretykami znajdującymi się na tym obszarze. Wiem, że masz na uwadze dobro kościoła, więc pragniesz zdusić problem w zarodku pozwól jednak, że przedstawię ci moją opinię w tej sprawie. - posadziła Kica na krześle a sama krążyła po pokoju, nie spuszczając z niego oczu.

- Moim skromnym zdaniem, tak radykalne działania nie są potrzebne. Po pierwsze w związku ze śmiercią mieszkańców wiąże się kwestia zemsty. Wiem, że ludzie z Seahaven utrzymują kontakty z ludnością z pobliskich wioskek, tak więc, gdy tylko rozniesie się wieść o zniszczeniu tego miasteczka przez nas ( a rozniesie się na pewno szybko) rebelia rozprzestrzeni się w zastraszającym tempie. A doskonale wiemy, że tłamszenie ludzi prowadzi do szczerej nienawiści. A nam nie chodzi przecież by twoi wyznawcy dażyli cię takimi uczuciami, prawda? Zasługujesz na uwielbienie, bezapelacyjne oddanie i wdzięczność, za to, że zaszczycasz ich wyznawaniem Ciebie. Po prostu niektórzy rebelianci nie zdają sobie jeszcze z tego sprawy, ale nie na długo! - tu boginka staneła, przyłożyła ręke do piersi i zdecydowanie patrząc na Kica, rzekła z mocą - Osobiście dopilnuje tego, by wszelcy heretycy przekonali się do Ciebie i przeistoczyli się w twoich najwierniejszych wyznawców. Biorę za nich całą odpowiedzialność i jeśli tego nie dotrzymam to... to możesz uczynić ze mną co będziesz uważał za istotne. Ale w zamian pamiętaj, nie możesz ich tknąć. Bądź jednak pewien, że przekonam ich o twojej wielkości, mam co do tego już plan. - powiedziała z uśmiechem i znowu zaczęła krążyć po pokoju, by odwrócić się jeszcze na moment.

- A i pomyślałam także o twoim pragnienu zniszczenia. Jak wiem, możesz się nieco nudzić, tą dłuższą stagnacją i w ramach rozrywki zapewnie ci i Altruiście (wszak to z waszej inicjatywy powstała ta cała kampania) sen, jaki się wam jeszcze nigdy nie śnił. Tak niesamowicie realny, a jednocześnie doznania wykraczają poza wszelkie poznanie, Nie muszę dodawać, że zmaterializuje on wszystkie wasz pragnienia, nawet te najskrytsze? - Kic już chciał się odezwać, ale Shizuku przewidziała to i zaczęła mówić dalej - W razie gdybyście pragnęli doznać czegoś w rzeczywistości, oferuję wam wycieczkę w wymiarze, gdzie z pewnością będziecie mogli przetestować swoje umiejętności bojowe. Szczegóły opowiem później. - dokończyła i czekała na reakcję Kica.

- A jeśli chodzi, o wcześniej już przedwsięzięte przygotowania do podróży, to zajmę się wszelkimi działaniami w celu ich odwołania i zadośćuczynienia wysiłków. - dodała szybko.

_________________
Powrót do góry Zobacz profil autora
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
 
Numer Gadu-Gadu
636349
Karel Płeć:Mężczyzna
Latveria Ruler


Dołączył: 16 Kwi 2009
Skąd: Who cares?
Status: offline

Grupy:
Syndykat
WOM
PostWysłany: 07-06-2009, 20:49   

- Kiepsko - powiedział Karel świeżo po powrocie. Miał na sobie wciąż mundur kapitana....widocznie nie przebrał się jeszcze.
- Wybacz najwyższy. Ja wyjaśnię bogince -
~Ten smutny plan - pomyślał.
- Zacznijmy od tego że atak zacznie się właśnie od strony wiosek. Szef...eee znaczy się generał Velg użyje swoich sił by zagonić ich mieszkańców do miasta. Zostaną związani jak w saku a potem BUM. Więc nie będzie żadnej nienawiści. Nie będzie nikt by nienawidzić.
Jeżeli się popełnił śmiertelny błąd to nie ma odwrotu.
~Więc dlaczego sam żyję? - pomyślał - Bo ktoś oddał za ciebie życie - odpowiedział sam sobie.
- A teraz wybacz Patriarcho muszę przełożyć nagranie z manewrów Jeźdźcowi Apokalipsy.

_________________
"So come forth, Avenger. It is time to put our lingering dispute... to an end!"
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
kic Płeć:Mężczyzna
Nieporozumienie.


Dołączył: 13 Gru 2007
Skąd: Otchłań Nicości
Status: offline

Grupy:
Melior Absque Chrisma
PostWysłany: 07-06-2009, 22:29   

Oczy Patriarchy wybuchły wręcz ogniem. Spojrzał na Karela tak, jak za czasów własnych starych potyczek. W tym kulminacyjnym momencie sama aura mogłaby powalić nie jednego herosa, a sam wzrok zniszczyć umysł przeciwnika. Co jak co, ale kic nie potrafił ścierpieć gdy ktoś przerywa mu takiego rodzaju spotkania incognito. Nawet Karel poczuł dziwny dreszcz, chłód i zarazem piekło. Patriarcha dał Karelowi wyraźnie do zrozumienia, że poradzi sobie sam z tą sytuacją. Jedyną akcję jaką kic przedsięwziął w stronę dodatkowego gościa, to tylko aż dudniące i cięte słowo telekinetyczne "Wyjdź!". Karel tak też uczynił, aczkolwiek jednoznaczna przyczyna tego była niejasna, bądź w ogóle było ich zbyt wiele aby wymieniać.

Sekundę później płonące oczy przybrały swój zwyczajny wygląd - bezkresnego i obezwładniającego morza - a na jego twarzy Patriarchy pojawił się ciepły i beztroski uśmiech. Kic wstał z krzesła, aby podkreślić swój majestat i o dziwo z lekką pruderyjnością rzekł.
- Shizu, na prawdę nie wiem co mam powiedzieć. To taka nagła propozycja, a co jeśli Avalia dowie się o tym spotkaniu? - Podczas mówienia jego głos naznaczał się coraz to większą infantylnością i niewinnością.
Przystąpił dwa kroki i znalazł się na przeciw Shizuku. Ze szczerym uśmiechem położył prawą rękę na jej głowie, zaczął ją delikatnie czochrać i dodał.
- Nie martw się moja droga. - Mówił i zbliżał twarz do jej twarzy. - Ja już o wszystko zadbam. - Zbliżył usta do jej lewego ucha. Jego twarz nabrała poważnych i ostrych rys, oczy zwężały się jak bicz, a z jego strun głosowych wydobył się przenikliwa i poważna nuta. - Zniszczę Seaheaven i uczynię co chcę… Jak Ja chcę...
Ciernisty głos odbił się głuchym echem po malutkim pokoiku. Patriarcha wyprostował się i znów na jego twarzy wymalował się nieskazitelny uśmiech. Zdjął rękę z jej głowy i na koniec dodał przyjemnym już głosem.
- Jeżeli na prawdę dalej chcesz zmienić los kampanii. Przekonaj Altruistę. A teraz wybacz, - kic ukłonił się nisko przed obliczem Boginki i ucałował ją w rękę - ale nie mam czasu na zabawę. - Po tych słowach postać Najświętszego przemieniła się w czystą energię i rozświetliła każdy zakamarek komnaty, pozostawiając nieruchomą Shiuzuku w gasnącym świetle.
Trzeba było przyznać... Nie była to najlepsza chwila na takie rozmowy z Patriarchą.

_________________
"Zaczynałem jako zwykły zegarmistrz, ale zawsze pragnąłem osiągnąć coś więcej." - Lin Thorvald


Melior Absque Chrisma
Pierwszy Epizod MACu
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora Odwiedź galerię autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Strona 51 z 70 Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 50, 51, 52 ... 68, 69, 70  Następny
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików
Możesz ściągać załączniki
Dodaj temat do Ulubionych


Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group