Ogłoszenie |
Forum archiwalne, nie można zakładać nowych kont.
|
Friguoris Cordis |
Wersja do druku |
Frosty
Dołączył: 22 Paź 2009 Status: offline
|
Wysłany: 22-10-2009, 21:03
|
|
|
To chyba tu - powiedział sam do siebie wysoki młodzieniec stojący przed strażnikiem.
Mam list od waszego Mrocznego Kaplana Costly'ego, zezwalający mi wejść na wasze ziemie. - burknął prawie niedosłyszalnie do strażnika który z bardzo groźna miną powoli do niego podchodził.
Po krótkiej formalność został on wprowadzony na tereny bractwa. Strażnik wprowadził go dużego pomieszczenia w którym poza paroma krzesłami prawie nic nie było. To chwili przybysz został sam, czekając na osobę który go przywita i konkretnie wytłumaczy, dlaczego dostarczenie tego listu było takie ważne.
Teraz dopiero w świetle rzucany przez okno było widać, że ów młodzieniec taki do końca młody nie jest. Nie był też wysoki. Nie wyglądał też ani na silnego, ani też na żadnego inteligenta. Perfekcyjny obraz przeciętności.
Ciekawe jak długo będę musiał tu na kogoś czekać - znów burknął sam do siebie.
Miał on nadzieje że przynajmniej osoba która zaraz go przyjmie szybko wytłumaczy mu czym tak naprawdę jest to bractwo MAC, zwłaszcza że jest osoba z zewnątrz. |
|
|
|
|
|
Velg
Dołączył: 05 Paź 2008 Status: offline
Grupy: Tajna Loża Knujów
|
Wysłany: 22-10-2009, 22:39
|
|
|
Przybyszowi nakazano zaczekać - bowiem przez wydarzenia wojenne „obsługa” Koscioła Praworządności została w większości oddelegowana do rozmaitych zajęć związanych z obecnym stanem rzeczy. Jak się miało okazać, miało się to obić się to również na składzie delegacji powitalnej...
- Bracie Equitanie, to jest alów nieznajomy, o którym ci tyle mówiłem. Wiesz, że... - dobiegł głos zza pilnowanego przez strażnika przejścia.
- Niech się dzieje wola nieba, z nią się zawsze zgadzać trzeba. - odpowiedział mu ktoś inny. - A przynajmniej tobie trzeba, jeśli nie chcesz rozpoczynać romansu z żelazną dziewicą.
Kiedy dziwny dialog dobiegł końca, zza drzwi wyłoniła się sylwetka postawnego, brodatego mężczyzny w czarnej szacie. Prędko odprawił on strażnika, po czym zwrócił się ku nowoprzybyłemu.
- Wyrazy uszanowania dla wielmożnego pana! Nieczęsto zdarza się nam gościć w naszych skromnych progach kogoś, czyje talenty przyciągnęły uwagę samego nadintendenta Kościoła! Jam zwany jestem bratem Equitanem z Zakonu Nieba, sługą sługą Kościoła, a z bożej łaski - również twym przewodnikiem po Kościele Praworządności. Czy wielmożny pan życzy sobie spocząć w komnatach pałacyku Gwiaździstego, chciałby wysłuchać objaśnień o istocie Bractwa czy może wielmożny pan woli skorzystać z audiencji u któregoś z książąt Koscioła? - w zachowaniu rycerza, mimo pozorów pewności, istniało pewne napięcie. Widać było, że obca mu jest jakakolwiek wiedza na temat statusu społecznego gościa, więc zdecydował się na formy w miarę neutalne. |
_________________
|
|
|
|
|
Costly
Maleficus Maximus
Dołączył: 25 Lis 2008 Status: offline
Grupy: Melior Absque Chrisma
|
Wysłany: 23-10-2009, 02:57
|
|
|
Ledwo Zakonnik i gość Bractwa zdążyli zamienić kilka słów, gdy do sali wszedł Costly w towarzystwie dwóch akolitów. Uśmiechając się szeroko Kapłan podszedł do rozmawiającej dwójki i mocnym, męskim uściskiem dłoni przywitał gościa.
- Witaj, przyjacielu. - Powiedział wesołym głosem. - Cieszę się, że przyjąłeś moje zaproszenie, mam nadzieję, że pobyt w Kościele Praworządności będzie dla ciebie przyjemny.
- Spoiler: pokaż / ukryj
- Kościół Praworządności to budynek w którym właśnie się znajdujesz oczywiście. Znajduje się on na latającej wyspie, kontrolowanej przez potęgę jednego z dwóch świętych artefaktów Bractwa. Ogółem nasza organizacja stanowi pseudoreligijny związek, który w praktyce rządzi potężnym imperium o charakterze teokratycznym. Czyli stanowimy tutaj wyłączną władzę, skupiającą kontrolę nad wojskiem, administracją, sądownictwem i ustawodawstwem imperium, które nazywane jest jak sama organizacja Bractwem Melior Absque Chrisma. Kościół to rozległa siedziba Bractwa, w standardowych okolicznościach funkcjonująca dzięki pracom około 5000 osób najróżniejszego personelu, od sprzątaczy, przez strażników, po wysokich kapłanów. Wbrew pozorom w obrębie fabularnym w MAC jest miejsce dla każdego typu postaci. Możesz być fanatykiem, ślepo wierzącym w wizje lepszego świata, który to Bractwo chce stworzyć. Możesz być zwykłym łowcą koniunktury, który w MAC działa ze względu na władzę którą daję. Możesz być wojownikiem w szeregach naszej armii, kapłanem grzmiącym z naszej ambony, magiem pracującym dla MAC. Obojętne, w żadnym stopniu nie jest wymagane, aby twoja postać była religijna. Aczkolwiek obowiązuje pewna forma, przed pospólstwem wszyscy muszą grać dobrych wiernych - pozory, wiadomo - jak i wypada zachowywać się w sposób przystający wiernemu w miejscach publicznych. Choćby w sposób jawnie olewawczy, ale choć trochę :] Wracając do samego Kościoła - jest mocno nieokreślony, jeżeli chodzi o kształt wewnętrzny, dokładne sporządzenie planu budynku, w którym pomieścić może się kilkanaście tysięcy ludzi to zdecydowanie zbyt duży pain in ass. Lokacjami stale wykorzystywanymi w obrębie jego są Komnaty Gościnne (gdzie to wysyłani są wszyscy wizytatorzy), Komnaty właściwe dla danych graczy (każdy członek organizacji posiada własne), Sala Tronowa i Lustrzana Komnata (swoiste centrum nawigacji i miejsce kluczowych spotkań - nazwa wzięła się od luster wypełniających komnatę, w których to można zobaczyć obrazy przedstawiające wszystko to, co dzieje się w bliskiej odległości od Kościoła). Na czele organizacji stoi - obecnie tylko fabularnie, gdyż jako gracz jest nieaktywny - Kic, pełniący rolę "boga na ziemi". Choć obecnie można już uznać, że to bóg na ziemi nie obecny dłużej. Dlatego oficjalnie władzę teraz dzierży Altruista, tytułujący się Najwyższym Kapłanem. Władzę w jego imieniu wykonuje Pierwszy Sekretarz Velg (odpowiedzialny za wojsko i bezpieczeństwo) i Nadintendent Kościoła Costly (znaczy że ja, odpowiadam za finanse, sprawy cywilne i administrację wewnętrzną). Nie są to kompetencje zbyt sztywne jednak. Ogółem przyjmuje się, iż Velg jest zwierzchnikiem "walczącej" części graczy, a ja sprawuje pieczę nad tymi "mówiącymi". Masz naturalnie 100% swobody wyboru kierunku w jakim uda się twoja postać, ale wspomnę, że mamy koniunkturalne zapotrzebowanie na sprawnym oficerów wojskowych ;p
To na początek w zupełności wystarczy, resztę informacji odnośnie Bractwa przyswoisz naturalnie w czasie rozgrywki.
- Ze względu na trwającą kampanię - Molina zaczął od razu mówić dalej, wyraźnie się spiesząc - nie mogę teraz przywitać cię z honorami jakich powinien dostąpić gość Bractwa.
- Spoiler: pokaż / ukryj
- Kampania o której mowa to inny quest. Każdy temat w multiświecie to niejako osobny quest, jednak są one bardzo między sobą zróżnicowane. Tak dla przykładu, ten temat odwzorowuje siedzibę Bractwa, akcja w nim toczy się nieustannie i niezależnie od innych questów. Tymczasem zajmującym nasze głowy jest obecnie quest na ziemiach Forgotten Realms, który jest już dużo bliższy typowemu wyobrażeniu na temat multiświatowego questu, gdzie grają różni gracze z różnych ugrupowań, w celu wykonania konkretnych zadań - ot, typowa przygoda. Questy mogą być otwarte, ergo dołączyć do nich może każdy i w każdym momencie, lub zamknięte, poprzedzone rekrutacją i toczące się od momentu rozpoczęcia w określonym składzie. Na potrzeby danych questów - szczególnie zamkniętych lub w inny sposób "specjalnych" - dany gracz może używać innej postaci niż "zwyczajowa". Gwoli ścisłości - może używać innej w każdym queście, jak i wiecznie swoje postacie uśmiercać i tworzyć nowe, ale to tylko tak gwoli ścisłości. Temat z kartami postaci. W tym temacie rzuca się w oczy, iż nie ma spójnej karty wedle której stworzone są postaci - niektórzy opisują je w taki, inni w inny sposób. Nie ma tutaj określonych reguł, możesz opisać wedle schematu zastosowanego wcześniej, albo wedle własnego, zależnie od własnych potrzeb tudzież pokładów lenistwa, chodzi po prostu o to, abyś opisał swoją postać w taki sposób i pod takim kątem, aby określało to rzeczy dla ciebie istotne.
- Cieszę się, że Equitant niezwłocznie cię przywitał.- Dorzucił Costly klepiąc lekko zakonnika w plecy.
- Spoiler: pokaż / ukryj
- Post opisujący zachowanie tej postaci dał Velg, nasz Pierwszy Sekretarz, ale dotyczy on działań NPC, gdyż jego postać znajduje się obecnie poza Kościołem. Jako, że w multiświecie jesteś niejako jednocześnie graczem i mistrzem gry, tak też w swoich postach sprawujesz kontrole nad NPC. W tym wypadku jest to postać wymyślona na pożytek chwili, istnieje osobny temat w którym opisani są NPC regularnie biorący udział w rozgrywce lub istotni z innych powodów (Dział dla NPC, przedmiotów, lokacji, itp). Względem owych opisanych, posiadających niejako tożsamość NPC obowiązują pewne reguły. Znajdziesz je (a także inne oficjalne zasady) tu.
- Wybacz, iż nie poświęcę ci w tym momencie więcej czasu, ale pociągają mnie inne obowiązki.
- Zostawię cię w towarzystwie tegoż Brata, gdy tylko obowiązki mi na to pozwolą porozmawiamy jak przystało.
Molina skłonił się obecnym, skinął krótko na akolitów i pospiesznie udał się dalej.
- Spoiler: pokaż / ukryj
-
Narracja w multiświecie wymaga odrobiny przyzwyczajenia. Nie tylko opisuje co robi moja postać, ale też jak reagują na to inni, w tym gracze. Z tym należy uważać. Na przykład teraz opisałem zakończoną czynność - wpadłem, pogadałem, poszedłem, nie dając ci w zasadzie szans na reakcje. Czyli jest to typowy przykład opisu jaki nie powinien mieć miejsca. Ale powoli. Tak jest, gdyż twojej postaci nie znam wcale, nie mogę przewidzieć jej reakcji czy zachowań. Gdy członkowie MAC piszą, to dość swobodnie używają postaci innych - wspólna gra sprawia, że dobrze znamy się nawzajem i pewne reakcje drugiej strony możemy przewidzieć, dlatego raczej nikt nie opisze zachowania drugiej strony w sposób przeszkadzający danemu graczowi. Jednak nawet, gdy tak sprzyjające okoliczności nie występują, naturalnie nie można wiecznie czekać na reakcje drugiej strony - prostą rozmowę wydłużyłoby to do absurdalnych rozmiarów. Dlatego też nie jest w gruncie rzeczy niczym złym to, co zrobiłem w tej sytuacji, gdyż jest to sytuacja pozbawiona większego znaczenia dla fabuły czy naszych postaci, nikt stratny nie jest. A i ze względu na charakter sytuacji nie będę miał jako gracz nic przeciwko, jeżeli moja postać zostanie zastopowana w twoim poście, abyś mógł w jakiś zaplanowany sposób zareagować. Jako, że to zwykłe, swobodne zdarzenie, to forma nie jest taka istotna, wystarczy odrobina dobrego smaku w posługiwaniu się innymi postaciami. Zwracanie uwagi na takie elementy robi się naprawdę istotne dopiero w momentach fabularnie ważnych - tam już faktycznie należy do tego przykładać sporą wagę, gdyż pewne reakcje czy słowa wypowiedziane w odpowiednim momencie mogą być w uznaniu danego gracza kluczowe z jego punktu widzenia dla questu. Ale zanim do takich dojdziesz, to zdążysz się bez wątpienia przyzwyczaić i nie będziesz miał się czym przejmować. Choć zapewne już na tym etapie zdążyłeś zauważyć, iż preferowane tutaj są, z racji takiego stanu rzeczy, dialogi przypominające bardziej wymianę przemów, niż normalną rozmowę, bo takowa wymagałaby po prostu wpychania słów w usta innych. A zapisywanie questu kolejnymi postami z krótkim zdaniem jest nieczytelne, przeszkadza innym i wszelaką modłą podpada pod spam. Ogółem - zawsze szybko łapałeś konwenanse, jestem pewien, że kilka dni wymiany postów "o niczym" wystarczy ci, aby się wprawić w tym wystarczająco.
Zdaję sobie sprawę, iż używam tutaj tagu spoiler w sposób niewłaściwy. Ale jest tak idealnie użyteczny wobec tej sytuacji, iż grzechem byłoby tego nie zrobić, dlatego uprzejmie proszę o przymknięcie oka na to malutkie i nieszkodliwe nadużycie ;)
Świetny tutorial! Ja tam doceniam użyteczność tagu spoiler w takich przypadkach :) Masz moje nieMACantowe błogosławieństwo :P
Serik
- Spoiler: pokaż / ukryj
- A tak wyglądają interwencje moderacji. Moderacja do Multiświata stara się wtrącać wyłącznie wtedy, kiedy szykuje się jakaś bardzo ciężka awantura. Ogólnie: nie przeklinamy, nie opisujemy scen bardzo drastycznych i erotycznych, a poza tym róbta co chceta i baw się dobrze! No i witamy w Multiświecie :)
- Spoiler: pokaż / ukryj
- Frost, komunikat - osoba u góry to Szefowa. Szefowej się słucha. Szefowej się nie pyskuje. Szefowa ma zawsze racje. Tyle wiedzieć o Szefowej ci wystarczy ;p
|
_________________ All in the golden afternoon
Full leisurely we glide...
Ostatnio zmieniony przez Costly dnia 23-10-2009, 15:03, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
Velg
Dołączył: 05 Paź 2008 Status: offline
Grupy: Tajna Loża Knujów
|
Wysłany: 23-10-2009, 13:33
|
|
|
- Spoiler: pokaż / ukryj
Costly napisał/a: | Komnaty Gościnne (gdzie to wysyłani są wszyscy wizytatorzy) |
Wśród graczy, bo ostatnio dodałem nowy budynek, swoistą „złotą klatkę” dla zanadto ambitnych oficeli.
Jeśli wielmożny pan go nie zn, niech wielmożny pan wie, że był to Jego Eminencja Costly, pełniący funkcję nadintendenta Koscioła. – stwierdził rycerz, kiedy tylko Molina oddalił się poza zasięg szeptu, po czym krytycznie spojrzał na towarzyszących mu akolitów.
- Spoiler: pokaż / ukryj
- W Kościele zasadniczo spotyka się śmietankę Bractwa, a także gwardzistów oraz akolitów. Oczywiście, można tworzyć także inne postacie. Niemniej, pomimo swobody kreacji, preferowane jest tworzenie elementów zgodnych z przeznaczeniem kompleksu i konwencją, w ramach której został stworzony. Przykładowo, zupełnie naturalnym jest dla nas dziwny wystrój jakiegoś pokoju... Niemniej, już zupełnie inaczej ma się sprawa z opisami urządzeń technologicznych – które na mocy odgórnych postanowień postanowiliśmy usunąć z okolic Kościoła Praworządności. Innym przykładem czegoś, co w miejscu tym znaleźć się nie powinno, jest choćby cyrk. Tak więc – masz wolną rękę do opisywania okolic Kościoła, póki będziesz trzymał się jego realiów oraz nie będziesz popadał w sprzeczność z wizjami innych graczy.
Z ważniejszych działań, których nie należy podejmować, powinienem wspomnieć o:
- opisywaniu ważniejszych siedzib bez uprzednich porozumień (przykładowo – mnie całkiem nieźle rozzłościłby opis siedziby sztabu, jeśli wcześniej nie zostałby skonsultowany z moją osobą);
- opisywaniu osób obejmujących jakąś funkcję bez zgody innych graczy (tu są wyjątki – takie jak Dewey Novak i Obid Teltas, lecz generalna zasada jest taka, że gracze obejmujący jakiś „resort” mają nad nim kontrolę i nie należy jej zbyt mocno naruszać), których podwładnymi owi NPCe teoretycznie są;
wprowadzaniu jakiejkolwiek technologii na teren Kościoła (jakkolwiek technomancję uznaliśmy za dopuszczalną, acz haniebną, to urządzenia technologiczne magiczna aura Kościoła wyłącza. I kropka.);
- podważaniu władzy Bractwa nad Kościołem Praworządności – otóż, choć nie mamy monitoringu i istnieje całkiem spora szansa, że przegapimy choćby atak na dwóch akolitów, to udzielanie się w tym dziale jest równoważne zgodzie na założenie, że MAC posiada kontrolę nad tym obszarem i np. jest w stanie pojmać każdego idiotę, który przypuścił samodzielny szturm na zabudowania;
- wszelakich działaniach pozostających w konflikcie ze zdrowym rozsądkiem.
Ogólnie zaś – w przypadku gry w jakimś konkretnym miejscu (np. rozgrywającej się w Śródziemiu) należy stosować się do ogólnych realiów danego świata (np. we wspomnianej sytuacji nie opisywać orków jako ludzi pomalowanych na zielono). Nie należy też popadać w sprzeczność z tym, co zostało już napisane uprzednio w queście, a także z portretami jakichś graczy.
Wnioskując z tego, jak dobrze wielmożnego pana powitał Jego Eminencja Nadintendent, wielmożny pan musi być już dość dobrze poinformowany. Tak więc – czego wielmożny pan sobie życzy? Prowadzić do Wieży Feniksa...? A może do pokojów wielmożnego pana? – kontynuował dopytywanie się zakonnik.
- Spoiler: pokaż / ukryj
- Wieża Feniksa to kolejna z bardziej ważnych lokacji – aczkolwiek w chwili obecnej nie jest jeszcze opisana. Ogólnie więc, choć normalnie dałbym wolną rękę przy opisach, w przypadku tego wyboru wolałbym jednakże sam wszystko opisać.
Generalnie, jest to dobry przykład lokacji kluczowej do fabuły. Właśnie - wieża, która ma być w zamierzeniu siedzibą dowództwa, jest nieco ważniejszym elementem od choćby bramy. Jest to dość dobry przykład "hierarchii ważności". Oczywiście, wszystko zależy od kontekstu – bo w jakimś queście rzeczona brama mogłaby prowadzić np. do niebios, a wówczas byłaby już ustrojstwem kluczowym do fabuły. Wtedy zaś należy zastanowić się nad odpowiednim opisaniem takiego przedmiotu – bo choć ktoś pisać musi (przecież brama sama się nie opisze), to np. różowa brama pomalowana w kucyki pony mogłaby zepsuć questa w klimatach Call to Cthulhu. Generalnej zasady nie ma, lecz w lwiej części przypadków zwykły ludzki rozsądek może pomóc rozwikłać takie problemy. A w razie wątpliwości najlepiej zapytać o zdanie innych graczy, chyba że z innych przyczyn nie chcesz tego robić.
A, jeśli już mówię o opisywaniu, dodam coś od siebie do costly'owych wywodów o odgrywaniu innych postaci. Otóż, choć generalnie dozwolone jest w ograniczonym zakresie pisanie o reakcjach pozostałych graczy, to należy przy tym wziąć pod uwagę ich charaktery. Weźmy choćby moją postać – ją można wykorzystać do całkiem sporej liczby działań. Niemniej, mimo faktu, że nie jest ona typem „goodie-goodie”, to posługuje się ona kategoriami honoru, oczywiście po uwzględnieniu modyfikacji wynikających np. z makiawelizmu. Przez to, bardzo bym nie chciał, gdyby ktoś pisał o złamanych obietnicach (dawanych, co ważne, jako Velg) dawanych jego osobie – co wynika choćby z faktu, że postać ta zdecydowanie woli mówić wieloznacznie aniżeli dać jednoznaczną obietnicę celem jej złamania. Tak więc - „wolnoć Tomku w swoim domku”, lecz pamiętać należy o specyfice postaci innych graczy, do której zaliczają się: ich przekonania i wartości, ich charaktery, ich maniery językowe itd. Oczywiście, nikt nie wymaga od nikogo głębokiej wiedzy nt. cudzych postaci, jednak w przypadku niepewności co do np. sformułowania odpowiedzi przez innego gracza, czasami często jest użyć mowy zależnej. IMHO lepiej brzmi forma „Velg przywitał się i wyznał, że należy do kican” od jednego autentyku: „Dzień dobry jestem Velg, miło mi Panią poznać- po zastanowieniu dodał- wierze w wielkiego Kica.”.
Ufff, i to chyba tyle. |
_________________
|
|
|
|
|
Sm00k -Usunięty-
Gość
|
Wysłany: 17-11-2009, 23:29
|
|
|
Costly napisał/a: |
- Spoiler: pokaż / ukryj
- A tak wyglądają interwencje moderacji. Moderacja do Multiświata stara się wtrącać wyłącznie wtedy, kiedy szykuje się jakaś bardzo ciężka awantura. Ogólnie: nie przeklinamy, nie opisujemy scen bardzo drastycznych i erotycznych, a poza tym róbta co chceta i baw się dobrze! No i witamy w Multiświecie :)
- Spoiler: pokaż / ukryj
- Frost, komunikat - osoba u góry to Szefowa. Szefowej się słucha. Szefowej się nie pyskuje. Szefowa ma zawsze racje. Tyle wiedzieć o Szefowej ci wystarczy ;p
|
Tyk tyk, hyhy, tyk. <albo jestem szalenie odważny, albo głupi >] >
Vhriz postanowił przestać patyczkować się dłuższy czas temu. Stefan, związany, zakneblowany, leżał w jednej z toalet, w nowomodnym wynalazku podejrzanym w innych rzeczywistościach - porcelanowe siedzisko potrzymywało bezwładne ciało - plecy spoczęły na ścianie. Niedoszły hycel pochrapywał sobie cichutko, nie zwracając uwagi - nowoczesne przybytki dumania nie były zbytnio popularne wśród zakonników, mimo szeroko zakrojonej akcji mającej uświadomić lud wszelaki o zaletach nowoczesnej hydrauliki. Nawet broszurki rozprowadzono.
Drow wrócił do futrzastej formy i raźno wyszedł na korytarz. Niezauważany przez nikogo raźno przemierzał zakon, kierując się wyraźnie w górę. W końcu wlazł do pionu wentylacji i cicho mrucząc zaklęcie począł unosić się w kierunku niewielkiej plamki światła gdzieś daleko w górze.
- Spoiler: pokaż / ukryj
-
Pozwoliłem sobie niejako zresetować pozycję swojego enpeca. Po tylu miesiącach tak jest łatwiej - nie ma sensu doszukiwać się plot holi. Chociaż jak komuś będzie BARDZO zależeć, przeredaguję posta, by trzymał jedyną słuszną linię fabularną. |
|
|
|
|
|
Fei Wang Reed
Łaydak
Dołączył: 23 Lis 2008 Skąd: Polska Status: offline
Grupy: Melior Absque Chrisma
|
Wysłany: 19-11-2009, 19:46
|
|
|
Najpierw ukazała się jego twarz. W głębokich szarościach tęczówek igrały ogniki, a rozmarzony wzrok sięgał dalej, na wskroś przez patrzących i hen - w nieskończoność. Dobrotliwy uśmiech sprawiał, że jego poważna i śmiertelnie zdeterminowana twarz, trafiała do serc patrzących - "Zaprawdę ten Prawdziwym być musi!".
Mówił do nich. Słuchali. O bracie, który pobłądził, odszedł:
W zdrowej rodzinie kochają się - brat nigdy nie opuści brata, pomoże siostrze w potrzebie. Rodzice murem staną za swoimi dziećmi, wskażą drogę, gdy wątpliwość się wkradnie w ich serca. Co takiego łączy rodzinę, że jej słabości stają się siłą? Więź krwi, wspólni przodkowie, wspólne geny. Więź materialna, która przeradza się w duchową. Tak, z materii potrafi płynąć siła!
Ujrzeli więcej. Ubrany był w oficjalny strój Pierwszego i Ostatniego Sekretarza. Nieskazitelna Czerń - symbol Początku i Końca, a pośrodku piersi niewielka szara plama.
Spójrzcie na tę szarość - to znak człowieka, tym jest człowiek. Tą szarością są wszystkie jego kolory. Czerń człowieka jest szarością, jego biel jest szarością. Czerwień, żółć, błękit - wszystko szare. Jego dobro i zło, jego miłość i nienawiść, jego religia i wiedza... nie ma rozróżnienia. Wszystko jest jednym - szarością, najbardziej szarą z szarych! Tylko on, to szare stworzenie, mógł w szarości dostrzec Boga i w szarości Diabła, tylko dla niego szarość jest kochaniem, a tą samą szarością zabija. Tym jest człowiek!
Ukazał się cały. Ogniki w oczach buchały szalejącym płomieniem, wznosił zaciśniętą pięść, podnosił głos. Krzyczał. Śpiewał! Bredził?
Velg przyszedł, Velg odszedł. Nie ma Velga! Jest nas mniej, ale to nie ma znaczenia. MAC to nie Velg, MAC to nie ja, to nie ty! MAC nie jest nikim z osobna, nie jest też wszystkimi razem, bo MAC istnieje poza ludźmi! Ta szara plamka - to ludzie, ta czerń wokoło - to jest MAC! MAC jest jedynym sposobem, by posmakować Czerni, więc wy, wszyscy szarzy - czernijcie! M jak Melior, A jak Absque, C jak Chrisma! MAC! MAC! MAAAC!!
Tego dnia miliony osób, które oglądały przeprowadzaną na żywo akcję "Fei w każdym domu" powstało z siedzisk, zarażeni płomieniem i wizją Czerni, wznosili doniosłe okrzyki. A echo MAC! MAC! MAC! jeszcze długo unosiło się po rozproszonych światach Wszystkich Światów.
Gdy obraz Feia zaczął się rozpływać, podano jeszcze krótki komunikat.
Oficjalne stanowisko Pierwszego i Ostatniego Sekretarza dotyczące spraw bieżących i przyszłych zostanie przesłane w najbliższym czasie w formie depeszy dyplomatycznej.
W swoim gabinecie, ściągając unurzany w sadzy strój, Fei z niedowierzaniem kręcił głową rozmyślając nad tym, jak, przyjmując formę Pierwszego i Ostatniego Sekretarza, stał się nim nie tylko zewnętrznie, ale i wewnętrznie. |
|
|
|
|
|
Norrc
Dołączył: 22 Kwi 2008 Skąd: 西 Status: offline
Grupy: Lisia Federacja Melior Absque Chrisma
|
Wysłany: 19-11-2009, 22:56
|
|
|
AMEN! |
_________________
|
|
|
|
|
Avalia
Love & Roll
Dołączyła: 25 Mar 2007 Skąd: mam wiedzieć? Status: offline
Grupy: AntyWiP
|
Wysłany: 20-12-2009, 12:32
|
|
|
- Ale to jest nudne...ciocia mówiła, ze to ciekawe będzie! - wyjęczał mały azjat siedzący w ławce obłożonej starymi zakurzonymi księgami. W około niego znajdowały się jeszcze 3 ławki podobnie obłożone za których wychylały się twarze z hasłem "zamknij się bo do końca roku stąd nie wyjdziemy".
- Kazu kochanie - powiedziała ciepło Avalia odchodząc od biblioteczki - wiem, że obarczanie ciebie jeszcze małego dziecka takim materiałem wiedzy może być nieprzyjemne, uciążliwe...
- Nudne - wtrącił pokładając głowę na książce mały azjata.
- To też, ale jako jedyny masz wystarczający potencjał do tej dziedziny białej magii - po tym dziewczyna zaczęła się nad czymś zastanawiać.
- A wskrzeszanie to na pewno należy do białej magii? Spokojnie można to podciągnąć pod nekromancję - stwierdziła nastoletnia niezwykle blada dziewczyna o brązowych włosach i fioletowych oczach siedząca zaraz koło Kazu.
- Świetna uwaga Heben! Pani profesor, a co z zielarstwem? To w ogóle pod magię można podpiąć - zapytał znudzony do tej pory Calvin - młody chłopak wybitnie nie zainteresowany nauką, o dłuższych czarnych włosach i zielonych oczach.
- I tyle z nauki czyż nie wasza wysokość - powiedziała spokojnie młodzieniec w okularach na tyle sali
- Znowu się podlizujesz Thot? - stwierdził z przekąsem Kazu.
- Idziemy coś zjeść - stwierdziła Avalia załamując ręce kierując się w stronę wyjścia - I oni mają zostać elitą? - dodała do siebie cicho wychodząc na korytarz a za nią jej wybrani uczniowie. |
|
|
|
|
|
Fei Wang Reed
Łaydak
Dołączył: 23 Lis 2008 Skąd: Polska Status: offline
Grupy: Melior Absque Chrisma
|
Wysłany: 27-12-2009, 18:03
|
|
|
Wiadomość do Najwyższego Kapłana,
W Instytucie Nauki i Technologii wszystko idzie zgodnie z planem. Ostatnio badane zjawisko udało się częściowo okiełznać. Teraz próbujemy je wykorzystać na szerszą skalę - więcej będę wiedział w najbliższych dniach. Jeszcze lepsze wieści mam ze Szkoły Wojskowej. Ten dodatkowy czas pozwoli nam zrekrutować i przeszkolić dodatkowe oddziały - głównie piechoty i strzelców.
Pozdrowienia przesyła,
Fei |
|
|
|
|
|
Caladan
Chaos is Behind you
Dołączył: 04 Lut 2007 Skąd: Gdynia Smocza Góra Status: offline
Grupy: Melior Absque Chrisma Omertà Syndykat WOM
|
Wysłany: 14-01-2010, 22:23
|
|
|
Najsłabszym ogniwem każdego dobrze chronionego miejsca jest kanalizacja. Może wydawać się, że podróż przez nią jest nie przyjemna, ale porównaniu z pierdnięciem Bozuki Chwalebnego Grochowkova przypomina rajskie zapachy. Po ostatniej przygodzie rzuciłem wcześniej na siebie antywieszczenie, które niestety wymyślono zbyt póżno. Smród pozbyłem się zaklęciami podróżnymi. Na zdobycie ubrania nie musiałem długo czekać. Akurat kibelek obok siedział zachlany akolita z czasopismem Playboy. Wkroczyłem do MAC-u w przebraniu, badając tutejsze zwyczaje. |
_________________ It gets so lonely being evil
What I'd do to see a smile
Even for a little while
And no one loves you when you're evil
I'm lying through my teeth!
Your tears are all the company I need |
|
|
|
|
Shizuku
Trochę poza sobą
Dołączyła: 15 Lis 2006 Skąd: Z pogranicza światów Status: offline
Grupy: Melior Absque Chrisma
|
Wysłany: 16-01-2010, 22:06
|
|
|
Shizuku przechadzała się korytarzami kościoła, gdy jej wzrok natrafił na specyficznego akolitę. Dlaczego przyciągnął jej uwagę? Może dlatego, że Ci słudzy kościoła zwykle chodzili bardzo szybko, zawsze gdzieś się spiesząc, zawsze mając do załatwienia jakąś sprawę w imię Jej Kicowskiej Mości. Ten osobnik przed nią natomiast, wolno spacerował korytarzami przyglądając się bacznie wszystkim zdobieniom na ścianach, podłodze i ludziom wokół niego. Niewiele się zastanawiając podeszła do niego i z uśmiechem zagadnęła:
- Witam, czy mogę Ci w czymś pomóc? Wyglądasz na trochę zdezorientowanego?
- Jaa...eeeee, jestem tu nowy i...
Shizuku rozpromieniając się klasnęła w dłonie i rzekła:
-Ooooo, więc jesteś świeżym nabytkiem? To doskonale, może więc oprowadzę Cię po tym cudownym miejscu? Choć pewnie wybierasz się teraz do Costlego...- dodała z wahaniem - To pójdziemy do niego razem, a po drodze pokażę Ci co ciekawsze miejsca! - rzekła po chwili.
Przybysz nawet jeśli nie chciał musiał wybrać się za boginką, gdyż ta już chwyciła jego dłonie i ciągnęła go za sobą. Co niektórych może zastanawiać, skąd ten nagły zapał do pracy u dziewczyny, ale można to dość łatwo wyjaśnić. Po cofniętej misji znowu dręczyła ją nuda i czuła się trochę nieużyteczna, żeby nie powiedzieć bezużyteczna. Dlatego uświadomienie nowej owieczki w stadzie, wydało się jej nowym powiewem świeżości. |
_________________
|
|
|
|
|
Costly
Maleficus Maximus
Dołączył: 25 Lis 2008 Status: offline
Grupy: Melior Absque Chrisma
|
Wysłany: 17-01-2010, 06:36
|
|
|
Po wyjątkowo męczącym dniu Molina padł na sofę w swojej komnacie niczym martwy. Roczna nieobecność Kościoła Praworządności robiła swoje - ludność centralnych ziem zorganizowała fetę powitalną dla dostojników Bractwa, od momentu gdy tylko cień świątyni padł na wiernych nie ustępował szał świętowania.
Najwyższy Kapłan zszedł do wiernych i osobiście ich przywitał, wraz z sporą grupą ważniejszych możnych Bractwa. Altruista jak zawsze w tłumie czuł się swobodnie, pozdrawiał każdego uśmiechem i gestem, składał pocałunki na czołach dzieci, które na wyciągniętych rękach podsuwały matki, aby ich latorośle mogły dostąpić błogosławieństwa Najwyższego. Kapłan przez kilka godzin przemierzał drogę utworzoną przez tysiące wiernych i z niedźwiedzią wytrzymałością prowadził długie i natchnione przemówienia. Wiwatom i okrzykom nie było końca, cisza następowała tylko gdy Altruista podnosił ręce i zaczynał prowadzić kolejne przemówienie.
Zupełnie coś innego w tym czasie robił Costly. Jemu przypadło w udziale spotkanie z pozostawionymi podwładnymi i zastępcami, a także przedstawicielami władz regionalnych. Tak długa nieobecność zwiastowała ogrom pracy dla Mrocznego Kapłana.
W perspektywie jednak póki co czekała Molinę inna sprawa - już jutro odbyć ma się bal, zorganizowany w celu uczczenia powrotu Kościoła Praworządności na kontynent. Weźmie w nim udział szereg wysokich dostojników Bractwa, a także większość regionalnej elity społeczności i wielu gości z terenów Bractwu przyjaznych. Costly, mimo szeregu obowiązków, pozwolić sobie na pozostawienie tej okazji nie mógł. Z dwóch powodów - mniej ważnego, czyli powodu formalnego, który wymagał od urzędnika rangi Costly'ego obecności i drugiego, zdecydowanie ważniejszego, jakim był fakt, że Kapłan ciągle miał dług wobec Królowej Avalii, którą musiał zostawić samą na balu w Samarachu. Obiecana rekompensata miała nadejść jutro.
I gdy Kapłan tak powoli zagłębiał się w własne myśli i powoli oddawał się w objęcia morfeusza, do uszu jego doszło pukanie. Chcąc nie chcąc Costly niechętnie podniósł się i zawołał "Wejść!".
Do komnaty wszedł młody akolita.
- Panie. - Powiedział z ukłonem. - Przybyła do ciebie Kapłanka Shizuku wraz z towarzyszem.
- Zaproś ich do środka. - Powiedział Kapłan lekko zaskoczony udając się od razu w stronę barku, aby naszykować dla gości po lampce czegoś do picia. |
_________________ All in the golden afternoon
Full leisurely we glide... |
|
|
|
|
Altruista -Usunięty-
Gość
|
Wysłany: 17-01-2010, 13:58
|
|
|
Altruista pozdrawiany przez tłum wszedł na mównicę. Na twarz miał założoną złotą maskę, której oblicze wyrażało radość.
- Altruista! Altruista! - Krzyczał tłum.
Słysząc te okrzyki Najwyższy Kapłan uśmiechnął się po czym palcami zmierzwił swoje gęste włosy i spojrzał na tysięczny tłum zgromadzony w wielkiej sali Kościoła. Oprócz miejscowych w hali znajdywali się także przedstawiciele i możnowładcy z całego imperium MAC.
- Dzieci MAC-u! - Rozpoczął swoje przemówienie. - Nawet nie wiecie jaka radość wypełnia moje serce na wasz widok. Ta roczna rozłąka w końcu dobiegła końca, mogę teraz stanąć przed wami z radosną nowiną.
- Bracia i siostry. Zwyciężyliśmy! - Po tym zdaniu Najwyższy Kapłan wzniósł triumfalnie ręce do góry. Tłum na ten znak zawył za radości. Wszyscy w koło zaczęli klaskać i skakać. Altruista dostał prawdziwą owację na stojąco. Zanosiło się na to, że wyznawcy MAC będą chcieli dzisiejszą noc przepić, prześpiewać i przetańczyć. Lecz na razie musieli wysłuchać do końca słów Altruisty.
Najwyższy kapłan odczekał chwile aż tłum się uspokoi, gdy okrzyki i brawa umilkły odezwał się ponownie.
- Zmieniliśmy kolejny świat, przy okazji ratując w nim ludzi przed krwiożerczymi Masonami. Zresztą, sami zaraz zobaczcie z jakimi bezmyślnymi istotami mieliśmy do czynienia.
Najwyższy Kapłan kiwnął głową w stronę dwóch gwardzistów, a ci na jego znak podeszli do mównicy trzymając w rękach szarpiącego się mężczyznę.
Szarpiący okazał się być niejakim kapłanem Horusa-re. Był jednym z tysięcy antagonistów Bractwa którzy zostali odesłani z Mulhorandu do imperium MAC.
Kapłan, który miał na imię Ilithor, spojrzał odważnie w oczy Altruisty.
- Nie jestem żadną bezmyślną istotą! - Krzyknął.
- Tak? - Altruista zmrużył złowrogo swoje oczy. - Zaraz się o tym przekonamy.
- Bracia! - Kapłan zwrócił się ponownie do tłumu. - Pozwólcie, że zdemaskuję zaraz tego oto tutaj osobnika.
- Powiedz mi proszę, Paskudny Masonie - tu Altruista uśmiechnął się złośliwie - jakie są główne prawdy MAC? Dlaczego wszyscy wobec Kica jesteśmy równi? I co rozumiesz przez pojęcie złota droga?
- Ależ jak ja mam na to odpowiedzieć? Nie znam waszej religii ani prawd i obyczajów, nie rozumiem ich.
- Aahahahha. - Altruista roześmiał się na głos. - Nie znasz i nie rozumiesz? Nic dziwnego, bo jesteś po prostu bezmyślną bestią. Kimś kto nie potrafi pojąc nawet najprostszej rzeczy.
- Bracia, widzieliście to? Zdemaskowałem tego bydlaka. Masoni wszyscy są tacy bezmyślni.
- Straże! - Najwyższy Kapłan odezwał do gwardzistów. - Wyprowadzić go!
Ilithor chciał coś chyba jeszcze krzyknąć, ale nie zdążył. Gwardziści zatkali mu dłońmi usta i wyprowadzili z sali. Tłum ponownie zaczął bić brawa.
Po wyprowadzeniu Ilithora i po chwili przerwy na brawa Altruista ponownie zaczął przemawiać do tłumu.
- Teraz widzicie z czym mieliśmy do czynienia. Za kilka lat ludzie z tamtego świata podziękują nam za zmiany jakich dokonaliśmy w ich świecie i za to, że uchroniliśmy ich od samozagłady.
- Tak moje kochanie dzieci! - Ciągnął dalej urzekając wszystkich w koło swoim pięknym głosem. - Tylko wiara w naszego jedynego Kica, uchroni nas przed złem i zagładą.
- Wszędzie wokół zbierają się heretyckie burze, które chcą zniszczyć wszystko na swojej drodze. Jednakże góra nigdy nie podda się żadnej burzy. A tą górą jest nasza wspaniała wiara! Wiara w Kica, bo on jest potęgą i tym co zapewni nam wieczny żywot. Kochajmy się w imieniu Kica! - Altruista zaczął krzyczeć na całe gardło. - Miłujmy pokój w imieniu Kica! I niszczy zawsze tych, którzy ośmielą się myśleć inaczej!
- All Hail MAC! All Hail Kic!
Nieco później w lustrzanej komnacie Altruista śledził uważnie w zwierciadle poczynania Kitkary. Obraz z lustra ukazywał ją właśnie stojącą na dziedzińcu otoczoną przez swoich fanów. Kitkara zajmowała się właśnie rozdawaniem autografów.
- Staje się coraz bardziej lubiana i silniejsza - pomyślał - Jest już prawie potężniejsze od kica. No i doskonale się prezentuje. Uchh te umięśnione plecy.
- Chyba nikt jej teraz nie podskoczy. - Po ostatnim zdaniu zadygotał bo właśnie sobie przypomniał, że będzie jej partnerem na najbliższym balu.
- Lepiej jej teraz nie podpadać... |
Ostatnio zmieniony przez Costly dnia 17-01-2010, 22:56, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
Sasayaki
Dżabbersmok
Dołączyła: 22 Maj 2009 Status: offline
Grupy: Melior Absque Chrisma WOM
|
Wysłany: 17-01-2010, 16:27
|
|
|
Syntetyczne rodzeństwo homunkulusów siedziało w pokoju Sasayaki i jadło słodycze. Była Fantazmagini przywiozła z Samarachu ozdobną, metalową puszkę wypełnioną łakociami. Chciała je zachować na zimowy wieczór by powspominać przy kominku ten południowy kraj. Nie udało się.
Wystarczyła godzina by Hashimi znalazł słodycze, nawet specjalnie nie szukając, plus trzydzieści sekund by Ichi znalazła Hashimiego.
-Haaashi, co tam masz? Pyszności?- spytała brata zaraza, przybierając najbardziej uroczą i niewinną minę na jaką ją było stać.- Podzielisz się co braciszku?
Ryś zatrzasnął puszkę.
-To mój łup. Niby dlaczego miałbym ci coś dać?
-Bo jestem twoją siostrą?
-Kiepski argument.
-Bo mnie kochasz?
-Jeszcze gorszy.
-Bo powiem Sas?
-Ależ proszę słoneczko, częstuj się!- powiedział podnosząc wieczko i podając je Kunoichi.
Smukła, kobieca dłoń zanurzyła się w pojemniku. Niestety nie była to dłoń Ichi.
-Jak miło, dziękuję...- sarknęła poirytowana Sasa.- A to w podzięce.
Na tarasie śliczna, pomarańczowa pelargonia zadrżała poruszona falą uderzeniową.
Godzinę później pogodzone już ze sobą rodzeństwo siedziało sobie na miękkich poduszkach, jedząc. A Ichi i Ryś nigdy już nie zaglądali do rzeczy Sasayaki, nie upewniwszy się wcześniej czy nie jest na nie założony alarm.
Rozmawiali o zbliżającym się balu.
-Sas, w co ubierzesz Ichi? Chyba nie pozostawisz jej tego do własnego wyboru, pamiętasz co było ostatnio...- powiedział łowca, przegryzając czekoladą.
-Nie byłam zaproszona!- naburmuszyła się wojowniczka, pakując do ust całą kandyzowaną papaję.
-Co by to zmieniło?
-Dużo!- odparła dziewczyna. -Włożyłabym moją najlepszą zbroję!- gdy to mówiła gwiazdy zaświeciły jej się w oczach.
-Sas, błagam cię, pożycz jej sukienkę...- skwitował Hashimi i dla poparcia swych słów wykonał gest znany w pewnych kręgach jako palmface.
-Niby którą? Ichi ma zupełnie inną sylwetkę.- czarodziejka przewróciła oczami.- A niby jesteś spostrzegawczy...
-Jak nie włoży kiecki, to nie znajdzie męża i nigdy się jej nie pozbędziemy.- Następnych kwestii już nie wypowiedział bowiem policzki, z obu stron miał silnie opuchnięte, przez bliskie spotkanie z pięściami swoich sióstr.
Gdy słodycze się skończyły siostry udały się do krawca. |
_________________ Gdy w czarsmutśleniu cichym stał,
Płomiennooki Dżabbersmok
Zagrzmudnił pośród srożnych skał,
Sapgulcząc poprzez mrok!
|
|
|
|
|
Loko
Aspect of Insanity
Dołączył: 28 Gru 2008 Status: offline
Grupy: Syndykat WOM
|
Wysłany: 17-01-2010, 18:59
|
|
|
- Wszyscy są? Bardzo dobrze. Mam dla was niespodziankę.
Liść rzucił na stół pięć zaopatrzonych w obręcze klepsydr. Wszyscy zebrani, nie będąc pewnymi jak się zachować, patrzyli na Liścia milcząc.
- To amulety, takie same jak mój. W pewnym sensie zatrzymują dla was czas.
- Miłe, a jaki jest w tym haczyk? - spytał Nezram
- Dotąd nie zauważyłem żadnego.
Członkowie Cradle kolejno zaczęli sięgać po medaliony, gdy już znalazły się na ich szyjach, Liść ponownie zabrał głos.
- Dostałem je od Shar, dosłownie parę chwil temu.
- Czy mi się wydaje, czy ja nie muszę oddychać? - spytał Khrulus
- Nie jestem pewny, ja nie muszę oddychać i bez niego. W każdym razie wracając do tematu, interesujące było to, co powiedziała mi przy wręczaniu...
- A mianowicie?
- Powiedziała, że szkoda byłoby rozdzielać taką miłą grupkę jak my...
- Czemu ja nie dostałam?
- Tobie chyba czas nie zagraża, Angelique?
- Racja...
- Cóż, zwołałem was tylko po to, więc możecie już wracać do swoich zajęć.
Po tych słowach wszyscy zaczęli rozchodzić się do swoich komnat. Alusair poczekała do momentu, w którym Angelique oderwała swoje usta od warg Liścia i pobiegła do Sali Tortur. Stalowa Regentka zbliżyła się do mężczyzny.
- Czy te amulety w jakiś sposób wiążą nas wszystkich?
- Dobre pytanie - odparł Nezram, który także nie wyszedł z sali.
- Znając Shar, chce się mną pobawić i wmieszała w to was. Jak widzicie, wciąż żyję, więc nie martwcie się na zapas. Teraz wybaczcie, mam bardzo pilną sprawę do załatwienia.
*** W Kościele zapanował harmider. Altruista, zażywający akurat drzemki bardzo się zirytował. Wstał z łoża obleganego przez kilka młodych, pogrążonych w śnie kobiet, narzucił na nagie ciało szlafrok i wyjrzał przez okno. Zauważył że plan mieni się barwami czerwieni, jako że nie przypominał sobie, by wydawał rozkaz malowania go na taki kolor, a do walentynek jeszcze daleko, Najwyższy Kapłan lekko się zdziwił.
Zwłoki należały do członków załogi Espadona. Altruista (już normalnie ubrany) przechadzał się między ciałami.
- Kto to zrobił?
- Ślady, a raczej ich brak wskazują na Liścia.
- Naprawdę aż tak nie lubił Karela? Nie spodziewałem się...
- E... raczej chodziło mu o dostanie się na Espadona, oni nikogo nie wpuszczali.
- Na Espadona tak? Moment... gdzie jest Espadon...?
***
Loko mniej więcej wiedział jak sterować ogromnym statkiem, na tyle dobrze by bez problemu dostać się z powrotem do Faerunu. Nie zamierzał zaprzestać poszukiwań siostry tylko ze względu na wycofanie się MAC z wojny, która trawiła ten kontynent. Widać już było maleńki punkcik, będący w istocie Abeir-Torilem. |
_________________ That is all in your head.
I am and I are all we. |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików Możesz ściągać załączniki
|
Dodaj temat do Ulubionych
|
|
|
|