Ogłoszenie |
Forum archiwalne, nie można zakładać nowych kont.
|
Friguoris Cordis |
Wersja do druku |
Sasayaki
Dżabbersmok
Dołączyła: 22 Maj 2009 Status: offline
Grupy: Melior Absque Chrisma WOM
|
Wysłany: 08-02-2010, 09:11
|
|
|
-Oczywiście moja droga. Ale widzisz teraz jest bal więc ciężko będzie znaleźć ci ciche miejsce, a do dalsych komnat nie mogę cię wpuścić samej. Ja to tak jakby organizuję, nie wiem czemu ja, ale tak jakoś wyszło. Wobec tego chodź zabaw się z nami, a potem coś poradzimy na twoją miotłę.
To mówiąc Sasayaki pociągnęła Koranonę za ręce na salę. Niemal natychmiast w dłoniach dziewczęcia pojawił się kieliszek z orzeźwiającym drinkiem. Sas zdjęła jej płaszcz i podała lokajo-kelnerowi by zaniósł go do pokoju gościnnego. Damy usiadły przy stole, a czarodziejka uprzejmie usługiwała nieznajomej i jej kotu podając potrawy i nalewając trunki. Gdy osóbka się najadła w tle rozbrzmiała salsa. Mina gościa sugerowała że ma ochotę zatańczyć.
Szybkie spojrzenie na salę wystarczyło by znaleźć jej partnera. Hashimi stał sobie koło wielkiego kosza z owocami i zastanawiał się czy lepsze jest mango czy ananas. Sasayaki podeszła do niego i pchnęła znacząco w stronę Koranony. Para ruszyła na parkiet. Kot zaś odbywał właśnie randez vous z wędzonym łososiem.
Dziewczyna została sama. Nie trwało to jednak zbyt długo. Niemal jak na zawołanie pojawił się przy niej jej partner. Tak oto ponownie została porwana do tańca. |
_________________ Gdy w czarsmutśleniu cichym stał,
Płomiennooki Dżabbersmok
Zagrzmudnił pośród srożnych skał,
Sapgulcząc poprzez mrok!
|
|
|
|
|
Kitkara666
Ave Demonius!
Dołączyła: 17 Lis 2008 Skąd: From Hell Status: offline
Grupy: Melior Absque Chrisma Syndykat
|
Wysłany: 08-02-2010, 18:15
|
|
|
Kitkara wyszła na taras przyglądając się gwiazdom. Noc zapowiadała się na spokojną. Jednak w tym wymiarze nic nie jest pewne. Najspokojniejsze chwile mogą przerodzić się w krwawą jatkę. Odwróciła się patrząc na ludzi w środku. Może i przydało by się więcej rozrywki. W głowie rodził jej się okrutny obraz. Wyobraziła sobie zgraje yaoistek jaka kiedyś napadła na Altka. Było zabawnie nawet. Ciekawe jakby przyjęli się yurysci <czy jakoś tak>. Dziewczyną może by się to spodobało. Zerknęła na dół, na srebrzystą toń stawiku z świecącymi niebieskimi i zielonymi rybkami. "Ciekawe gdzie się podział Karel". Zastanawiała się obserwując wodne nimfy bawiące się w berka z rybkami.
- Może czas zakończyć już bal? - poradził Kemi jak zawsze pojawiając się nie wiadomo skąd.
- Chyba masz racje, skoro nic ciekawego się nie wydarzy - westchnęła zmierzając z powrotem do środka. |
_________________ Don't let them ever tell you that you're too small
'Cause your fate comes from within
You are strong forever, you heard the call
In the night the crimson light is bleeding
A new life shall start with a freedom heart |
|
|
|
|
Caladan
Chaos is Behind you
Dołączył: 04 Lut 2007 Skąd: Gdynia Smocza Góra Status: offline
Grupy: Melior Absque Chrisma Omertà Syndykat WOM
|
Wysłany: 12-02-2010, 16:47
|
|
|
Czterooosobowy tłum miał szczęście, że nie przeszkodził mi w jednych z najprzyjemniejszych chwilach życia. Niewiadomo kiedy pojawił się kelner kielichem winem. Zaczęła się szampańska zabawa. Zaprosiłem Shizuki do tańca i razem poszliśmy na parkiet. Kroków nie znałem, ale moja towarzyszka była cierpliwa i uczyła mnie podstaw, które szybko złapałem.
Podczas tańców zauważyłem kotka, który akurat nie musiał być zwykłą kicią. Informacje z jej umysłu mogły być póżniejszym czasie pożyteczne. Dla dowcipu wysłałem telepatyczną wiadomość do niej. BĄDŻ GRZECZNA. Nie miałem zamiaru narazie wyjawiać o Śmierci Nezrama(Loko wie o co biega), ani o nowym przybyszu. Pewnie o wszystkim wiedzą, więc nie warto było robić wielkiego hałasu podczas balu. |
_________________ It gets so lonely being evil
What I'd do to see a smile
Even for a little while
And no one loves you when you're evil
I'm lying through my teeth!
Your tears are all the company I need |
|
|
|
|
Koranona
Morning Glory
Dołączyła: 03 Sty 2010 Skąd: Z północy Status: offline
Grupy: Syndykat WOM
|
Wysłany: 12-02-2010, 17:16
|
|
|
Coś wyimaginowanego dźgnęło kota w kark. Odwrócił łeb czujnie od razu zauważając roztańczoną Koranonę. Dobrze się bawi, myślał. Spojrzał z niechęcią na leżącego przed nim łososia i doszedł do wniosku, że jest już najedzony. Rozejrzał się jeszcze raz po sali i zdecydował. Porobi to, co leży w jego naturze, poszpieguje. Upewnił sie jeszcze raz, że Kora zajęta jest tańcem i ruszył w trase. Zniknął.
Co ciekawe, w tej samej chwili między ludźmi zaczął krążyć pstrokato ubrany mężczyzna. Ot, wysoki, chudy, o wyglądzie, po którym nie idzie rozpoznać wieku. Uwagę nie których przykuwał grymasem niezadowolenia na twarzy i żółtymi oczami.
***
Koranona tańczyła. Chodź nigdy w życiu nie miała okazji żeby tańczyć teraz wirowała w takt muzyki. Obyło się bez deptania nóg, czego sobie szczerze pogratulowała. Obserwowała salę i innych tańczących. Drgnęła gdy zobaczyła swojego towarzysza podróży przeciskającego się przez ludzi. Robiąc kolejny obrót zauważyła też, że ktoś się do niego zbliża wyraźnie zaciekawiony. Nie chciała przerywać tańca ale w duchu się modliła, żeby utwór się szybko skończył. Koty mają talent do pakowania się w kłopoty przez swoją ignorancję. |
_________________ "I like my men like I like my tea - weak and green."
|
|
|
|
|
kic
Nieporozumienie.
Dołączył: 13 Gru 2007 Skąd: Otchłań Nicości Status: offline
Grupy: Melior Absque Chrisma
|
Wysłany: 17-02-2010, 01:51
|
|
|
Wejście Fei'a mogło zaskoczyć tak jak jego styl. Przez moment nawet na twarzy Patriarchy można było zauważyć nieznacznie podnoszące się kąciki ust. Kic przywitał się należycie ze starym znajomym, po czym zaprosił na wspólny drink.
Skosztowali wykwintnego trunku specjalnie przygotowanym na tą okazję przez Patriarchę. Taka szczodrość najświętszego wzbudziła podejrzliwość Fei'a.
- Pewnie masz coś ciekawego dla mnie...
- Nic nie umknie twojej uwadze. - Zaśmiał się Patriarcha. - Mam parę cacuszek, które chciałbym nieco zmodyfikować i przelać je na ten amulet. - Wskazał na enkolpion.
- Nie ma sprawy... tylko polej mi jeszcze tego cudeńka heh...
- Doskonale. - Zadowolony Patriarcha polał Fei'owi. Po paru minutach oraz kieliszkach wywiązała się dość ciekawa rozmowa pomiędzy bohaterami.
- Daj spokój. - Rzekł kic - Arcydemon Bal nie grzeszył rozumem.
- Coś w ogóle mało grzeszny był heh...
- Potęgi mu jednak nie odmówisz. Uparta z niego demon. Apropos krnąbrności... znasz może tego Gremlińskiego arcymaga magicznych wież?
- Miałem przyjemność go spotkać. Co w związku z nim?
- Przeprowadziłem z nim pasjonującą dysputę na temat istoty życia, potęgi magii, jej bezpośredniego wpływu na świat, ewolucji i dążenia do ideału.
- No, aż takiej przyjemności to ja z nim nie miałem. Powiedziałbym raczej, że była to przelotna znajomość heh...
- Ten to był toporny. Jak uparł się na tą swoją teorie magiosencji, tak też nie mogłem mu przemówić do rozsądku. Na trafne argumenty i kontrargumenty nagle zaczął odpowiadać inwektywami i zaznaczał jak to jest istotą wyższego rzędu. Brak słów...
Dyskusja trwała do czasu aż parkiet naglę zapełnił się od ludzi tańczących w rytm nowej melodii. Wtedy kic przypomniał jak to obiecał sobie przetańczyć tą zabawę. Nie czekając na kolejną zachętę, skierował Fei'a do Ichi, a sam szybko wypatrzył samotną Sas i porwał ją na nowo do kolejnych tańców. Po paru minutach tańca Sasayaki najwyraźniej miała ochotę na przerwę.
- Odbijamy. - rzekł kic i naglę doskoczył do pary obok i przepchnął partnera urzekającej damy. Chyba jakiś odgórny wpływ sił wyższych sprawił, że ową parą byli Avalia oraz Costly. Molina spojrzał gniewnie na adwersarza i wszystko było już jasne. Patriarcha zmierzył przenikliwie Costly'ego, a ten musiał ulec zachcianką najświętszego.
- Jak pięknie dziś wyglądasz Avalio. Nie sądziłem, że możesz być jeszcze bardziej urzekająca, Królowo...
- Nie czaruj mi tutaj. Zachowałeś się nie w porządku wobec Moliny.
- Daj spokój... po prostu przywitałem się z nim odpowiednio. Tak jak z tobą.
- Tak jasne i zaraz znów znikniesz... zresztą jakby mnie tam obchodziło.
- Przyszłością zostawmy na później, a teraz bawmy się.
Przetańczyli tak parę minut, co jakiś czas zamieniając między sobą parę słów. Niestety nieubłaganie szybko przyszła ta chwila końca tańca. Patriarcha jednak miał zamiar dotrzymać słowa. Po zwróceniu Avalii jej partnera, kic ruszył na dalsze łowy. Pech chciał, że znów wcisnął się niefortunnie w najmniej oczekiwane miejsce, gdy pewnemu szlachcicowi odebrał w tańcu niezwykle intrygującą pannę.
- Jam jest Patriarcha kic. Skromny patron tego balu. - Rzekł po czym schylił się i musnął wargami dłoń damy. - Mam nadzieję, że zaszczycisz i mnie tańcem milady. - dodał oczekując na odpowiedź Koranony. |
_________________ "Zaczynałem jako zwykły zegarmistrz, ale zawsze pragnąłem osiągnąć coś więcej." - Lin Thorvald
Melior Absque Chrisma
Pierwszy Epizod MACu |
|
|
|
|
Koranona
Morning Glory
Dołączyła: 03 Sty 2010 Skąd: Z północy Status: offline
Grupy: Syndykat WOM
|
Wysłany: 17-02-2010, 14:51
|
|
|
Patriarcha, aha. Koranona w myślach przeanalizowała wszystko. Proszącego do tańca, sytuację, miejsce, czas w danym momencie i w najbliższej strefie czasowej. Spojrzała na kica z pod półprzymkniętych oczu i tylko miała nadzieję, że nie widać na jej twarzy ani rumieńców, ani zaskoczenia. Szybkie spojrzenie czy pstrokato ubrany mężczyzna nie wplątuje się w kłopoty i odpowiedź:
- Ależ z przyjemnością - uśmiechnęła się - to dla mnie zaszczyt.
Dała się porwać do tańca. Uśmiechała się cały czas i modliła, żeby nie przydeptywać stóp.
*
Filip, bo tak nazywał się mężczyzna, który się pojawił za raz po tym, jak zniknął kot, stał oparty o ścianę. Nie próbował ukryć znudzenia i niezadowolenia. "Tańce, tańce, łosoś, tańce. Ale żebym to przynajmniej ja tańczył... Zresztą, czemu nie?" Rozejrzał się po sali i stanowczym krokiem wyszedł nieco do przodu. Dam nie brakowało. Poprosił do tańca... |
_________________ "I like my men like I like my tea - weak and green."
|
|
|
|
|
Avalia
Love & Roll
Dołączyła: 25 Mar 2007 Skąd: mam wiedzieć? Status: offline
Grupy: AntyWiP
|
Wysłany: 23-02-2010, 21:20
|
|
|
Tańce nie miały końca, tym bardziej, że osób chętnych nie brakowało. Raz po raz ktoś odbijał Molinie partnerkę. Najciekawiej tańczyło się królowie z Kazu, jej małym kochanym uczniem. Jeszcze kilka tańców i udało się Avalii przedostać do stołów gdzie to Molina czekał na nią z przygotowanym zimnym napojem
- Jesteś kochany - mruknęła sięgając po szklankę z sokiem, aby z leksza łapczywie wypić zawartość i w końcu usiąść.
- I jak się bawisz? - zapytała siadającego koło niej mrocznego kapłana. |
|
|
|
|
|
RepliForce
Vongola Boss
Dołączył: 30 Sty 2009 Skąd: Z Pustyni Status: offline
Grupy: Omertà
|
Wysłany: 27-02-2010, 21:04
|
|
|
Repli wszedł przez okno, chyba po to, żeby nie zostać zauważonym. Rozglądnął się po sali, po czym zasiadł na jakimś tureckim fotelu, popijając wszelkiej maści napojami leżącymi na stole, i proszącymi się o ich skosztowanie. Chłopak wpatrywał się w tłum tańczących gości, a po drugiej stronie spostrzegł swoją szefową, jednak nie podszedł się przywitać, uznał, że jest zbyt zajęta. |
_________________ "Bo to właśnie niebo pozwala fruwać chmurom po swoim bezkresie"
|
|
|
|
|
Koranona
Morning Glory
Dołączyła: 03 Sty 2010 Skąd: Z północy Status: offline
Grupy: Syndykat WOM
|
Wysłany: 27-02-2010, 21:26
|
|
|
Filip rozejrzał się po sali. Był zadowolony. Tańce, jedzenie, zabawa, odpoczynek. Spojrzał wgłąb sali, jakiś człowiek gramolił się przez okno do środka. Skądś go kojarzył, choć nie pamiętał skąd . Z iście kocią ciekawością zaczął się przemieszczać w jego kierunku. Po drodze skosztował kilka przekąsek i wypił kieliszek szampana. Był już blisko, kiedy ktoś go zaczepił. Był dość niskim chłopczykiem o blond włosach i zielonych oczach. Miał na sobie błękitną kamizelkę i czarne spodnie. Filip odepchnął zalegającą na jego ramieniu rękę.
- Czego chcesz, Parus?
- Mało Ci rozrywki? - odpowiedział pytaniem pytany.
- Odczep się ode mnie, jestem zajęty. W ogóle, to jak się tu dostałeś?
- Phi- chłopiec uśmiechnął się uroczo- wleciałem. Myślisz, że przy takim hałasie mnie ktoś zauważy?
- Czego chcesz?
- Spójrz na siebie.
Filip spojrzał. Gdy światło zadrgało na chwilę podniósł rękę na poziom oczu. Mgliście widział stoły i tańczących. Westchnął.
- Ha, widzisz? Znikasz. A jak ty znikasz, to znaczy że z Koranoną nie macie dużo czasu. Trzeba ja powiadomić, nie uważasz?
Filip spojrzał jeszcze raz na okiennego gościa i zwrócił się do Parusa.
- No leć, znajdź ją. Będzie musiała znaleźć miotłę. Ja już pójdę, rozejrzę się na zewnątrz.
Parus zmienił się w sikorkę i podleciał w górę czujnie szukając Koranony. Filip ruszył energicznie przez salę, nie zważając na protesty stojących mu na drodze ludzi. |
_________________ "I like my men like I like my tea - weak and green."
|
|
|
|
|
Altruista -Usunięty-
Gość
|
Wysłany: 07-03-2010, 20:39
|
|
|
Bal trwał dalej, muzyka grała, wszyscy uczestnicy się dobrze bawili. Caladan, który na czas nieokreślony mianował się wodzirejem, wpadł na pewien pomysł.
- Ludziska! - krzyknął - Tworzymy kółeczko wokół leżącego Altruisty i tańczymy!
- Wspaniały pomysł! - Avalia aż przyklasnęła. Nie zważając na protesty Moliny złapała go pod ramie i podbiegła z nim do tłumu ludzi, jaki Caladan zdążył już do zabawy sformować. Kitkara z Kemim, bardziej z nudów, też postanowiła się przyłączyć. Sasayaki nawet spodobał się nowy pomysł Caladana, lecz na razie nie mogła się przyłączyć do żadnej zabawy. Gdzieś na parkiecie podczas balu zgubiła pantofelek. Zażenowana z tego powodu stała pod ścianą i obserwowała Patriarchę kica, jak ten na klęczkach szuka na parkiecie nieszczęsnego pantofelka.
Dostojnik Kościoła Fei Wang Reed tymczasem cały czas komplementował swoją partnerkę Ichi_chan, lecz ta zdawała się tych komplementów w ogóle nie słyszeć. Ba mogło by się nawet wydawać, że nie słyszy nic co się do niej mówi. Czerwony na twarzy z tego powodu Fei brnął dalej, jeszcze bardziej komplementując dziewczynę. A tymczasem Altruista nieświadomy tego co się wokół dzieje, spał i śnił, i śnił.... o tym co zawsze.
- Tyle dni się chleby pieką, tyle dni... - Śpiewał z rozpaczy gigantyczny, rozgrzany do czerwoności piecyk kaflowy. - Kto się zlituje, zlituje i chleby ze mnie powyjmuje.
-Cholera jasna - zaklął kapłan - gdzie ja tym wozem tym razem dojechałem - Altruista był wyraźnie zdenerwowany. Znajdował się właśnie na jakieś niebieskiej łące. Poza piecykiem kaflowym nie było tutaj żadnej innej żywej duszy. Na domiar złego wóz, którym tu przyjechał gdzieś znikł.
- Ty - piecyk odezwał się w stronę Altruisty - ty, dobra dziewczynko, pomóż mi i wyciągnij ze mnie bochenki.
- Dziewczynko? - Altruista na moment zdurniał. - Chyba rzeczywiście za długo trzymasz w sobie te chleby.
- Zlituj się i wyciągnij ze mnie bochenki! - błagał rozpaczliwie piecyk.
- No dobrze pomogę ci, ale zrobię to wyłącznie dla twojego zdrowia psychicznego.
Najwyższy kapłan zmówił szybko modlitwę do kica i ruszył w stronę piecyka. Po drodze wyczaił leżące na niebieskiej trawce zielone rękawice spawalnicze. Podniósł je i przywdział. O dziwo pasowały - ba, nawet idealnie podkreślały kolor jego zielonych oczu.
Rach ciach, ciach, i szybko powyjmował bochenki z piecyka, było ich w sumie piętnaście.
- Ah, dziękuje ci - piecyk był w siódmym niebie - dziękuje ci. Dobra dziewczynko ulżyłaś mi. W nagrodę zabierz ze sobą tyle bochenków ile zechcesz.
- Kurde, gamoniu już ci mówiłem, że nie jestem kobietą!
I ten senny koszmar ciągnął się dalej i miał jeszcze potrwać.... A tymczasem tańczący wokół Altruisty tłum doskonale się dalej bawił. Role wodzireja przejęła teraz Shizuku. Zaraz po nominacji wymyśliła nową zabawę "skoki nad wyższością". |
|
|
|
|
|
Sasayaki
Dżabbersmok
Dołączyła: 22 Maj 2009 Status: offline
Grupy: Melior Absque Chrisma WOM
|
Wysłany: 09-03-2010, 18:47
|
|
|
No i proszę. Głupio wyszło, ale Kicający nadepnął jej na stopę w czasie tańca. Co tam, nic się nie stało. Niestety Patriarcha spostrzegł coś niecodziennego. Otóż nieszczęsna stópka jego partnerki jest bosa. W te pędy pognał znaleźć jej pantofelek. Szkoda że umknął mu pewien szczegół... bowiem Sasayaki przyszła na bal bez butów.
O ile Ichi, na obcasach czuła się całkiem dobrze, ba, potrafi w nich biegać, to jej siostra nie przejdzie w nich pięciu kroków. Dlatego też czarodziejka na godzinę przed balem przedłużyła swoją suknię by ta zasłaniała jej stopy, a buciki schowała... gdzieś, sama już nie pamiętała.
Chciała to wyjaśnić partnerowi lecz ten w rycerskim zapale ruszył na poszukiwanie swego "Graala". Dziewczyna westchnęła, dała mu trochę czasu po czym podeszła do niego i pociągnęła za łokieć na parkiet. Tańcząc cicho opowiedziała mu co zaszło. Kic roześmiał się wesoło. Zakręcił nią i razem skoczyli przez wyższość. |
_________________ Gdy w czarsmutśleniu cichym stał,
Płomiennooki Dżabbersmok
Zagrzmudnił pośród srożnych skał,
Sapgulcząc poprzez mrok!
|
|
|
|
|
Costly
Maleficus Maximus
Dołączył: 25 Lis 2008 Status: offline
Grupy: Melior Absque Chrisma
|
Wysłany: 12-03-2010, 23:44
|
|
|
"Pamięć absolutna" to może określenie trochę przesadzone gdy mówić o pamięci Moliny, ale pewnym można być było, że miano każdego mężczyzny, który poprosił Avalię o taniec po narzuceniu przez Mrocznego Kapłana muzyki latynoskiej zapadło w jego pamięci na długo. I bez wątpienia przyjdzie o tym przekonać się samym zainteresowanym. O ile Costly - mniej lub bardziej chętnie - przetrawił Patrairchę w tej roli, o tyle dalsi uzurpatorzy lekkiego losu przed sobą nie mają.
Jednak wolna chwila, którą Costly w ten sposób zdobył okazała się przydatna. Już od dłuższego czasu delikatne znaki w stronę Mrocznego Kapłana wysyłał Shouka, który pojawił się na balu w skromnym, służbowym ubiorze zarządcy archiwum Bractwa.
- Panie, względem wskazanego wcześniej niezaproszonego intruza...
- Na razie po prostu obserwuj sytuację. - Przerwał mu szybko Molina. - Bal ma obyć się bez skandali. Jeżeli dostrzeżesz ryzyko zaistnienia takowego, to podejmij kroki jakie uznasz za stosowne. Póki jednak nie istnieje ku temu powód po prostu zachowuj czujność i nie podejmuj niepotrzebnych działań.
Shouka skłonił się lekko i oddalił wolnym krokiem.
Kapłan po chwili wrócił na środek sali, gdzie rozentuzjazmowany tłum dziarsko przeskakiwał nad śpiącym Altruistą.
- A ta kapusta to nie skiśnie...? - Zakwilił Najwyższy przez sen.
Costly nie skomentował. Zamiast tego porwał z stołu kieliszek i nalał w niego Bordeaux z wyśmienitego rocznika, które to jego oczy bezbłędnie wychwyciły na stole pośród innych, nie tak godnych uwagi trunków.
- Pani. - Powiedział Kapłan podchodząc do Królowej Avalii i podając jej kieliszek.
Królowa z śmiechem oderwała się od oklaskiwania odważnych, którzy to wyznaczeni przez Shizuku dalej podejmowali dzielne próby "skoków nad wyższością". Zaprawdę, wymagało to odwagi - w pewnym momencie Altruista wstanie, a wtedy lepiej nie być tym, który akurat będzie skakał.
- W sali zaiste, śmiechów coraz więcej, ale też męczącą staje się nieustanna zabawa. Zechcesz mi proszę towarzysz na taras, celem odpoczęcia chwilę na świeżym powietrzu? - Spytał Molina dodając do prośby kolejny lekki ukłon. Avalia roześmiała się po raz kolejny i chętnie kiwnęła głową. |
_________________ All in the golden afternoon
Full leisurely we glide... |
|
|
|
|
Altruista -Usunięty-
Gość
|
Wysłany: 25-03-2010, 16:10
|
|
|
Altruista wmaszerował uroczyście na mównicę. Oparł swoje smukłe dłonie o pulpit i spojrzał na liczny tłum, który dzisiaj w całości wypełnił wielką sale.
- Dzieci MAC-u! - zaczął swoje przemówienie. - Wysłuchacie mnie, albowiem kic przeze mnie przemówi! Nasz umiłowany bóg!
Tłum zawył z radości, wszyscy tak bardzo pragnęli usłyszeć swojego Pana. Altruista zdjął swoje szaty i nago wgramolił się na mównicę. Tam rozłożył szeroko ręce i odgiął głowę do tylu. Wszyscy w kościele zamarli w oczekiwaniu na słowa kica. Po krótkiej chwili Najwyższy Kapłan przemówił znacznie zmienionym głosem, który brzmiał teraz grobowo.
Jestem Ziemią i Niebem
Jestem Niskim i zarazem Wysokim
Jestem płatkiem śniegu w zimowy wieczór
Jestem Narodzinami i Śmiercią
Jestem waszym Ostatnim Oddechem
Jestem tym, który dał wam Życie i Wolność
Jestem tym, który wybrał dla was własną drogę
Wszystko co kiedykolwiek znaliście
Każde ziarno jakie kiedykolwiek zasialiście
Pochodzi ode Mnie, Ja was stworzyłem
Moje twory są naczelne, bezbłędne
Nie ma żadnych błędów w dziele Boga!
Jestem alfą i jestem omegą
Jestem początkiem i końcem czasu
Wszystko co stworzyłem stoi teraz przede Mną.
Wy Wszyscy jesteście Moim idealnym snem.
W tym momencie wyznawcy MAC-u jeden po drugim poczęli padać na kolana i szlochać z radości. Byli szczęśliwi bo Bóg ich wszystkich docenił. Tymczasem słowa dalej płynęły z ust Najwyższego Kapłana.
Jestem ciemnością i światłem
Jestem dniem i nocą
Jestem strachem i gniewem
Jestem znajomych nieznajomym
Jestem cieniem, Jestem gwiazdą, która poprowadzi was aż do końca czasu
Czasu!
- Moje kochane dzieci, co mi teraz odpowiecie!?
Po tych słowach Patriarchy wszyscy się podnieśli, a z ich ust na głos padły tylko trzy słowa.
- All Hail kic! All Hail kic! All…
- Spoiler: pokaż / ukryj
- Ah ten Stratovarius ;-) Wydarzenia w moim poście mają miejsce ileś tam tygodni po balu
|
|
|
|
|
|
RepliForce
Vongola Boss
Dołączył: 30 Sty 2009 Skąd: Z Pustyni Status: offline
Grupy: Omertà
|
Wysłany: 26-03-2010, 23:17
|
|
|
Stojący gdzieś z tyłu Sora, chciał krzyknąć "Objection!", gdy poprzednik mówił o alfie i omedze, ale gdy zobaczył zebrane tam tłumy, jakoś mu się odechciało. Gdy stał tak pomiędzy, przypomniał mu się bal, i samotne picie. Zaraz po tym, przypomniało mu się picie, oraz to, że dzień wcześniej zakopał przed Foriguoris butelkę czystej, więc złapał się za najbliższą łopatę, po czym wybiegł przed bramę i kopał. |
_________________ "Bo to właśnie niebo pozwala fruwać chmurom po swoim bezkresie"
|
|
|
|
|
Kitkara666
Ave Demonius!
Dołączyła: 17 Lis 2008 Skąd: From Hell Status: offline
Grupy: Melior Absque Chrisma Syndykat
|
Wysłany: 27-03-2010, 11:27
|
|
|
Wysoka czarna postać ze świecącymi oczami pojawiła się nagle nad pochyloną, kopiącą postacią. Rozchyliła fałdy płaszcza zbliżając się do nie świadomego niczego intruza.
- Hej, ty tam - chwyciła go za ucho pociągając do tyłu. - To teren prywatny!
Białowłosa dziewczyna była kropla w krople podobna do Kitkary.
- Puszczaj mnie!! - Wrzeszczał wymachując łopatą.
- A tą zabawkę konfiskuje - wrzasnęła mu prosto do ucha ogłuszając.
- Nie możesz mnie tak traktować! Jestem... jestem tu gościem!
- Nie proszonym, więc nie muszę cię ani przyjmować, ani traktować jak gościa.
Doszli do teleportu w jedną stronę.
- Jeśli chcesz kopać na tym terenie to chociaż pożytecznie, po pierwsze. Po drugie musisz mieć zgodę od Altruisty. Aby się z nim spotkać musisz zadzwonić i umówić się na wizytę. A teraz żegnam szanownego gościa!
Bezceremonialnie wrzuciła go w wir między wymiarowy. |
_________________ Don't let them ever tell you that you're too small
'Cause your fate comes from within
You are strong forever, you heard the call
In the night the crimson light is bleeding
A new life shall start with a freedom heart |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików Możesz ściągać załączniki
|
Dodaj temat do Ulubionych
|
|
|
|