Ogłoszenie |
Forum archiwalne, nie można zakładać nowych kont.
|
Friguoris Cordis |
Wersja do druku |
Sasayaki
Dżabbersmok
Dołączyła: 22 Maj 2009 Status: offline
Grupy: Melior Absque Chrisma WOM
|
Wysłany: 28-03-2010, 15:03
|
|
|
Altruista otworzył swe szmaragdowe ślipia i zatrzepotał swymi długimi rzęsami. Rozejrzał się, a następnie stwierdził, że bal dobiegł końca. Wniosek ten płynął z faktu, iż nikogo w pobliżu już nie było. Za to do jego buta przyczepiona była karteczka z wiadomością:
Impreza skończyła się nieco potem jak odleciałeś. Odpokutowujemy kaca.
Uściski&Całusy~♥
Dostojnicy MAC'u
Najwyższy z braku lepszej opcji, gdyż każdy ruch okupiony był wielkim cierpieniem (gondorówka to okrutna kochanka), zasnął jak leżał. |
_________________ Gdy w czarsmutśleniu cichym stał,
Płomiennooki Dżabbersmok
Zagrzmudnił pośród srożnych skał,
Sapgulcząc poprzez mrok!
|
|
|
|
|
Shadow Dancer
Dołączyła: 26 Sty 2009 Status: offline
Grupy: Melior Absque Chrisma
|
Wysłany: 01-04-2010, 10:21
|
|
|
Shadow cicho przemierzając korytarze Kościoła rozglądała się z zaciekawieniem dokoła.
Zastanawiały ją wiszące gdzieniegdzie pod sufitem serpentyny i resztki... 'czegoś' na podłodze. Wilk idący tuż za nią trzymał się od tego 'czegoś' z daleka więc i ona z przezorności postanowiła nie wnikać w jego pochodzenie. Mijając składzik ma miotły usłyszała zza drzwi... jęk? Podeszła do nich i otworzyła a odór alkoholu jaki w nią uderzył omal jej nie zabił.
Na podłodze leżało coś co kiedyś niewątpliwie było człowiekiem, teraz zaś było kupką jęczącego niezidentyfikowanego nieszczęścia. Zamknęła drzwi i uśmiechnęła się pod nosem.
- Wszystko jasne... Ładnie się bawią.
Po czym z większą pewnością i ruszyła w stronę swoich komnat, nieco większym łukiem omijając napotkane po drodze pozostałości niedawnej 'imprezy'.
- Home, sweet home. |
_________________
|
|
|
|
|
kic
Nieporozumienie.
Dołączył: 13 Gru 2007 Skąd: Otchłań Nicości Status: offline
Grupy: Melior Absque Chrisma
|
Wysłany: 03-04-2010, 20:10
|
|
|
Od balu minęło parę spokojnych dni. Normą stał się obraz leżących w różnych miejscach kościoła byłych już gości z zabawy. Oczywiście ich stan był jednoznaczny. Można by rzec błogi. Standardem stały się też codzienne interwencje straży uprzątających owych jegomości. Ot sielankowa codzienność.
W jeden z tych pięknych poranków, w okolicy Kościoła Praworządności przechadzał się leniwie Caladan. Po chwili bystry zmysł orientacji młodego elewa MACu pozwolił bohaterowi dostrzec pewną odmianę.
- "Dałbym rękę swą uciąć, że te rowy pojawiły się chyba tylko po to by mieli gdzie te pijaczyny się walać."
Słuszny był tok rozumowania Caladana. Bowiem dawni goście zabawy na własne życzenie kazali sobie przygotować tego typu leżę. Jednak po dziś dzień nie jest to jasne dlaczego na to przystano.
Wracając jednak do bohatera. Caladan doznał nagłej potrzeby udania się do pięknych Wiszących Ogrodów Bractwa. Zresztą nie było w tym nic dziwnego. Ku jego zaskoczeniu nie on jeden wpadł na ten pomysł. Wśród ogrodowych kwiatów była również Nadobną Shizuku. Z lekkimi niezdecydowaniem Caladan podszedł do Shizuku i rozpoczął rozmowę. Dwójka najwyraźniej dobrze już czuła się w swoim towarzystwie. Bez problemów nawiązali swobodną rozmowę i znaleźli wspólny temat. Był to kolejny piękny poranek...
Naglę przed ich obliczem pojawił się Patriarcha. Spojrzał groźnie na Shizuku, w ogóle nie dostrzegając Caladana i rzekł.
- Potrzebuję Twojej pomocy.
Następnie złapał ją za rękę namawiając do pośpiechu.
- Co się stało o najwyższy? - odparła Shizuku.
- Mamy poważne problemy. Musisz mi pomóc...
Wtem Patriarcha nie wyczuwał już oporu ze strony Boginki i pociągnął ją za sobą. By tego było mało Shizuku złapała za rękę Caladana i tak cała trójka pędziła przez ogrody.
- Ale konkretnie to co się stało? - dopytywał się Caladan.
- To straszne. Nie sposób tego opisać. Sam nie podołam temu. - stwierdził kic.
- To co my sami możemy zdziałać, jak ty nie dasz sobie radę? - spytała Shizuku.
- Ja nie podołam, ale może Tobie się uda.
Nie było czasu na więcej pytań bowiem błyskawicznie pokonali całą drogę. Znaleźli się na przeciw drzwi do komnaty Patriarchy, a następnie szybko do niej weszli i stanęli jak słup soli.
Na przeciw nim stały dwie znane im postacie. Królowa Avalia oraz Therru. Obie spojrzały na siebie, ignorując całe zamieszanie. Następnie rzekła jedna do drugiej.
- Moja droga, nie musisz się wysilać. To oczywiste, że ja jako Królowa będę uczestniczyć w dzisiejszym nabożeństwie.
- Ależ ma królewno. Na pewno Pani zechcę odpocząć od ostatnich wydarzeń. Pozwól mi zdjąć ci ten ciężar z barków i wykonać dzisiejszy rytuał za ciebie.
Caladan wzruszył jedynie ramionami. Shizuku natomiast z nieco dziwnym uśmiechem spojrzała na Patriarchę i rzekła z niecodziennym akcentem.
- I to mają być te problemy?
Patriarcha ostentacyjnie podparł łokieć ręką i pocierając podbródek odrzekł.
- To poważna sprawa. Dzisiaj jest bardzo ważny dzień oraz msza dla wiernych... Tylko Ty jesteś w stanie mi pomóc.
Po tych słowach wszyscy spojrzeli na Patriarchę. Nastała cisza. Bardzo bolesna cisza... |
Ostatnio zmieniony przez kic dnia 03-04-2010, 23:38, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
Shadow Dancer
Dołączyła: 26 Sty 2009 Status: offline
Grupy: Melior Absque Chrisma
|
Wysłany: 03-04-2010, 23:00
|
|
|
Shadow spierała się z „Jej Wysokością” już dłuższą chwilę i właśnie miała zacząć rwać włosy z głowy (swojej lub jej, bez różnicy... No dobra, z małą różnicą) gdy nagle drzwi do komnaty otwarły się, ukazując... zaskakujący zestaw postaci.
Pierwszy stał na progu Jego Wysokość Patriarcha trzymając za rękę Jej Eminencję Shizuku, która zaś trzymała za rękę mocno zdziwionego Jego Ekscelencję Caladana. Patriarcha minę miał nietęgą, a wręcz malował się na niej swego rodzaju przestrach. Wróć! Przestrach? W oczach Patriarchy, który nie lęka się niczego?
Shadow spojrzała badawczo na Królową, ta odwzajemniła jej spojrzenie również widząc co się dzieje z ich Mistrzem. I wtedy obie wybuchły śmiechem. Nie mogąc się opanować raz za razem spoglądały na zszokowanego już teraz kica, śmiejąc się coraz bardziej. Gdy już doszły do siebie i otarły łzy z oczu spojrzały znów w kierunku drzwi.
- Wasza Wysokość może zechce usiąść i otrząsnąć się z szoku – zapytała miło Królowa kiedy Shadow dostawiła dla Szefa krzesło i spytała:
- Dobrze się Szef czuje? – Po czym spojrzała na stojących przy drzwiach Caladana i Shizuku i mruknęła do nich – Myślę, że wasza interwencja nie będzie koniecznie potrzebna. – Po czy dodała już głośno, tak by i Szef usłyszał – Najwyższy czas aby Szanowne Nam Kicający podjął męską decyzję.
Shadow stanęła przed kicem zaraz obok Królowej Avalii. Avalia uśmiechając się miło (co niestety nie zamaskowało czających się w jej oczach iskierek żądzy mordu za złą odpowiedz) spytała:
- Szanowne Nam Kicający, którą z nas życzysz sobie do pomocy przy dzisiejszym nabożeństwie? |
_________________
Ostatnio zmieniony przez Shadow Dancer dnia 04-04-2010, 08:48, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
Costly
Maleficus Maximus
Dołączył: 25 Lis 2008 Status: offline
Grupy: Melior Absque Chrisma
|
Wysłany: 03-04-2010, 23:39
|
|
|
- Daj mi popatrzeć!
Altruista bezceremonialnym gestem odsunął Costly'ego i sam przykuł oko do "judasza" w ścianie. Obaj mężczyźni raz po raz zamieniali się miejscami oglądając przez punkt obserwacyjny - stworzony dla potrzeb ochrony Kościoła - rozgrywającą się scenę z udziałem Patriarchy.
- Stawiam dwie Gondorówki, że wybierze Avalię!
Powiedział Najwyższy szeptem.
- Stoi. Wygram więc, jak wybierze kogoś innego.
- Wała! Ja wygrywam na raz, a ty na resztę!
- Sprawiedliwość jest tanią dziwką.
- Sprawiedliwość wierze się kłania!
- O tym właśnie mówię....
- Nie bluźnij Kapłanie!
Zgromadzeni rozejrzeli się słysząc podniesiony głos.
- Tak jakby słyszałam Altruistę... - powiedziała niepewnie Therru.
- Na wszystkie świętości! - Zaszeptał Costly uciszając Najwyższego dłonią. - Jak nas znajdą... |
_________________ All in the golden afternoon
Full leisurely we glide... |
|
|
|
|
kic
Nieporozumienie.
Dołączył: 13 Gru 2007 Skąd: Otchłań Nicości Status: offline
Grupy: Melior Absque Chrisma
|
Wysłany: 04-04-2010, 22:54
|
|
|
- "Szanowne Nam Kicający, którą z nas życzysz sobie do pomocy przy dzisiejszym nabożeństwie?" - te słowa krążyły w głowie najświętszego, szukającego wyjścia z tej nieprzyjemnej sytuacji. Jak zauważył, Shizuku już opuszczała komnatę, a Caladan na nic nie bacząc siedział w rogu z dziwnymi zatyczkami do uszu. "Temu to dobrze" - pomyślał sobie Patriarcha. Nie była to jednak najlepsza chwila na rozkojarzenie, bowiem obie Panie wbiły wzrok w kica. Nie należało to do najprzyjemniejszych uczuć. Patriarcha zmarszczył czoło, kupując sobie kolejne parę cennych sekund. Myślał, a w jego głowie panował mętlik. Już miał przyszykowaną tyradę dotyczącą istoty wolności wyboru i ludzkiej ścieżki, gdy naglę usłyszeć można było dziwny odgłos.
- Tak jakby słyszałam Altruistę... - Te słowa otworzyły nową furtkę dla Patriarchy. "Ależ oczywiście, że Altruista" - podsumował myśl kic. Następnie jednym skromnym gestem przeniósł szpiegów na drugą stronę ściany.
- Altruista i Molina? - leniwie rzekł najświętszy.
- O najwyższy, co ty tutaj robisz? - spytała się Therru krzyżując ręce.
- Moilina? Nawet ty?! - zdziwiła się Królowa Avalia.
Nie mając nic na swoje usprawiedliwienie, dwójka gapiów uśmiechała się głupio. Molina jednak wzrokiem ukradkiem skarcił najwyższego, szukając w głowie najlepszej wymówki. W międzyczasie Caladan wzruszył jedynie rękoma, spoglądając na zamykające się drzwi.
- O najświętszy, a ty gdzie się wybierasz? - rzekła nieco odmienionym głosem Shizuku, zakładając ręce na talię.
- Kto? Ja? Czy o mnie chodzi? Więc... no jakby to rzec... - kic spojrzał pojednawczo na Shizuku, szukając wymówki. - Ah właśnie... Moja droga, nie mam czasu. Rytgier mówił, że mam ważną sprawę do załatwienie. - Patriarcha wskazał na eteralną postać generała i nim ten w ogóle mógł cokolwiek odpowiedzieć, znikł wraz z kicem za rogiem.
Doszedł do pomieszczeń mieszkalnych dla elity. Poszukując schronienia, wskoczył do jednego z nich i wturlał się pod jedno z łóżek, a następnie rzekł.
- W razie czego mnie tu nie ma. Liczę na Ciebie Kitkaro... |
|
|
|
|
|
Costly
Maleficus Maximus
Dołączył: 25 Lis 2008 Status: offline
Grupy: Melior Absque Chrisma
|
Wysłany: 05-04-2010, 11:55
|
|
|
Oburzone spojrzenia odprowadzały umykającego Patriarchę, lecz zanim ktokolwiek mógł pójść w ślad za nim wesołym, jowalnym głosem odezwał się Costly.
- Tak więc moje panie dzisiejsze nabożeństwo poprowadzi Najwyższy Kapłan! - Zawołał Costly klepiąc jednocześnie Alta w plecy.
- Ja dziś mam manicu... - Zaczął mówić bladolicy, ale przerwał z sykiem kopnięty dyskretnie w kostkę przez Costly'ego.
- Nic nie stoi na przeszkodzie, aby wszystkie zgromadzone damy wzięły udział w ceremonii, wszak dobrego nigdy za wiele! |
_________________ All in the golden afternoon
Full leisurely we glide... |
|
|
|
|
Caladan
Chaos is Behind you
Dołączył: 04 Lut 2007 Skąd: Gdynia Smocza Góra Status: offline
Grupy: Melior Absque Chrisma Omertà Syndykat WOM
|
Wysłany: 06-04-2010, 17:42
|
|
|
Siedziałem w kąciku starając nie śmiać się z danej okoliczności.
Westchnieniem pomyślałem wszędzie elity uciekają od odpowiedzialności.
Nizowąd wyczułem miejsce pobytu Kica Pomyślałem, że wyświadczę jemu przysługę i sprowadzę, aby uporządkował dany chaos.
W sali Kica powstał czarna dziura, która wsysała Kica z łóżkiem i Kitkarą obok. Niestety samo błędnie wypowiedziane zaklęcie spowodowało, że wszystko spadło na głowę Caladana, powodując ogromne kłęby kurzu dookoła otoczenia(Nie płacicie za dobrze sprzątaczkom). Skutki był tragiczne. Kic stał się gadającym łóżkiem, na kółkach, a Caladan przykrywającym go prześcieradłem, zaś Kitkara poduszką z pierza koloru karmelowego skąd wystawały dwie kosy. |
_________________ It gets so lonely being evil
What I'd do to see a smile
Even for a little while
And no one loves you when you're evil
I'm lying through my teeth!
Your tears are all the company I need |
|
|
|
|
Altruista -Usunięty-
Gość
|
Wysłany: 15-04-2010, 04:28
|
|
|
- Nic nie stoi na przeszkodzie, aby wszystkie zgromadzone damy wzięły udział w ceremonii, wszak dobrego nigdy za wiele!
- Doskonale. - Avalia była wyraźnie zadowolona odpowiedzią Altruisty. - To my teraz panów przeprosimy i udamy się do swoich pokoi przyszykować na bóstwa.
- Oh, moje panie - westchnął Altruista, któremu przez chłodną posadzkę było strasznie zimno w stópki - jeśli teraz wszystkie lśnicie jak Adhara, to co będzie dopiero potem?
- A zobaczysz. - Uśmiechnęła się Królowa. - No, ale teraz naprawdę panowie wybaczcie. - Avalia wraz z Shizuku i Theruu ukłoniły się Molinie i Altruiście, po czym wyszły z komnaty.
- Wiesz co, Najwyższy? - Odezwał się Molina do Altruisty gdy dziewczyny wyszły. - Może dzisiaj przed nabożeństwem więcej sobie pojesz? Może być ciężko.
Altruista w odpowiedzi otworzył okno i wyjrzał przez nie, pozwalając na to, by do środka komnaty wdarło się zimne powietrze.
- Wiesz Costly, że upadek z tej wysokości mógłby być śmiertelny?
- Interesujące. - Molina bez problemu zachował spokój. - Cieszy mnie fakt, że po mimo tylu obowiązków ty, Najwyższy, zawsze znajdziesz czas na rozważania o sztuce istnienia.
Altruista odwrócił się powoli do Moliny z zamiarem rzucenia jakieś kąśliwej uwagi, gdy nagle w komnacie zmaterializowała się widmowa postać Generała Rytgiera.
- Czego! - Warknął do ducha wyraźnie poirytowany jego obecnością Altruista.
- Oj, ja chyba wiem czego on chce. - Powiedział Costly wskazując na coś, co trzymał Rytgier w dłoni.
Bladolicy przyjrzał się temu czemuś i po chwili westchnął. - Pusta butelka...
- Taaa. - Costly zmrużył swoje oczy rozpoznając markę. - I chyba wiem kto go przysłał...
-Dobrze. Wybacz mi, Altruisto, ale muszę zając się potrzebami Patriarchy.
- Panie Rytgier, proszę za mną. - Rzekł Molina po czym skierował się w stronę wyjścia z komnaty. Duch ściskając mocniej pustą butelkę ruszył w ślad za nim.
Gdy wyszli Altruista zamknął okno i głośno kichnął. |
|
|
|
|
|
Shadow Dancer
Dołączyła: 26 Sty 2009 Status: offline
Grupy: Melior Absque Chrisma
|
Wysłany: 15-04-2010, 20:06
|
|
|
Raven odłączyła się od swoich towarzyszek i skierowała do swoich komnat, gdzie czekała już na nią Mira. Kobieta weszła do swoich komnat i otwarła na oścież drzwi wielkiej szafy patrząc bezradnie w jej bezdenne wnętrze.
- No i w co ja się mam ubrać?
~*~
Pół godziny i trzy szaty później usiadła zrezygnowana na łóżku. Wilczy przyglądała się jej badawczo z nadzieję wyczekując zakończenia tego żenującego przedstawienia jakim okazało się być poszukiwanie odpowiedniego ubrania.
- Zawsze twierdziłam, że w czerwieni ci do twarzy, Shadow. - Odezwała się znudzona Mira.
- Czerwony nie nadaje się na ceremonię. I uprzedzając Twoją następną propozycję - czarny też.
- No to może niebieski lub ostatecznie biały?
- Niebieski jest nudny, a biały mdły i bez wyrazu.
- W takim razie proponuję ci, żebyś nie ubierała się wcale. Twój problem się rozwiąże i jestem pewna, że przyciągnie to rzesze widzów na ceremonię. Nie wiem po co wam, ludziom, ubrania. To takie kłopotliwe.
Raven przerażone przedstawioną jej wizją złapała pierwszą z brzegu - jasnofioletową - suknię i pognała się ponownie przebrać. Obiecała sobie, że tym razem ostatni raz.
Mira była zadowolona z tego, jak dobrze idzie jej manipulowanie swoją małą towarzyszką.
Ach, ci ludzie... |
_________________
|
|
|
|
|
Koranona
Morning Glory
Dołączyła: 03 Sty 2010 Skąd: Z północy Status: offline
Grupy: Syndykat WOM
|
Wysłany: 09-05-2010, 12:55
|
|
|
Tajfun teleportował się z sykiem i koniec końców wylądował przed ogromnymi wrotami kościoła. Spojrzał w górą, uśmiechnął się do przechodzącego po rynnie gargulca i westchnął. No więc tak, wyjął spod płaszcza pliczek ogłoszeń, sam nienawidził, kiedy ktoś zostawiał mu ogłoszenia. Wyjął recepturkę. Nienawidził, kiedy ktoś podstępem zostawiał mu na klamce ogłoszenia o nowo otwartej pizzerii, albo o tanim odstraszaniu duchów. Ale co mogę zrobić, jeśli jestem tak mały, myślał robiąc dziurę w kilku ogłoszeniach. Jestem ciekaw, czy to nie będzie sprzeczne z ich religią. Przecisnął recepturkę przez dziurę w karteczkach, zrobił pętelkę i elegancko powiesił na pierwszym, odstającym z drzwi punkcie, bo wrodzona miłość do rzeczywistości zabraniała Alwinowi nazwać to klamką.
Zostawił kilka ogłoszeń na czymś, co mógłby względnie nazwać wycieraczką. Kilka miało trochę rozmazany, ale dalej czytelny komunikat:
Ogłoszenie: Powstała nowa orkiestra multiświata. Jest to wolna grupa pod dyrekcją (czy raczej pod batutą) Tymoteusza Akorda. Orkiestra gra każdą muzykę na każdą okazje. Do wynajęcia, cena przystępna.
Muzycy zarówno profesjonalni jak i amatorscy wyrażający chęć dołączenia do orkiestry są proszeni o kontakt z dyrygentem (Tymoteusz Akord) bądź z agentem orkiestry (Adalwin Tajfun), lub o zjawienie się z instrumentem na najbliższej próbie. Takowe odbywają się w Filharmonii Multiświata (znajdujące się na skrzyżowaniu jednego świata z drugim).
To by było na tyle z szerzenia klamkowego chamstwa. Tajfun jeszcze raz upewnił się, że recepturka trzyma plik papierów i zniknął z sykiem. |
_________________ "I like my men like I like my tea - weak and green."
|
|
|
|
|
Sasayaki
Dżabbersmok
Dołączyła: 22 Maj 2009 Status: offline
Grupy: Melior Absque Chrisma WOM
|
Wysłany: 09-05-2010, 13:53
|
|
|
Pragnąc zaczerpnąć nieco powietrza, Teolog Bractwa Sasayaki udała się na spacer. Po powrocie do Kościoła dostrzegła... ulotki. Niedobrze, ulotki bywają niebezpieczne, zwłaszcza te znalezione przez Najwyższego. Miesiąc temu dostali taką z siłowni i wszyscy panowie mieszkający w Kościele równo zabrali się do ćwiczeń, zmotywowani przez obrazek ponadnaturalnie umięśnionego przystojniaka, wyraźnie rzucającego wyzwanie ich męskości. Było to może i zdrowe, ale co słabsi akolici szybko popadali jak muchy próbując dotrzymać kroku Altruiście, który z największym zapałem zabrał się do pracy nad swą muskulaturą i również z największym zapałem, po stwierdzeniu braku zadowalających efektów, do wytropienia mięśniaka by rzucić go gryfom na pożarcie... Taaak... ulotki bywają niebezpieczne.
Na szczęście te tutaj były jedynie z pizzerii, od konsultantów Eiwonu i... orkiestry? Sasayaki przyjrzała się bliżej.
-Ach, to ta w której gra Hashimi!- uśmiechnęła się, lecz uśmiech zniknął z jej twarzy gdy przeczytała kolejne zdanie- "Do wynajęcia?" niedobrze, jak to zobaczą mogą mnie wrobić w kolejny bal... -zastanawiając się co zrobić, wcisnęła ulotkę do kieszeni i wróciła do swoich komnat. |
_________________ Gdy w czarsmutśleniu cichym stał,
Płomiennooki Dżabbersmok
Zagrzmudnił pośród srożnych skał,
Sapgulcząc poprzez mrok!
|
|
|
|
|
Eire
Jeż płci żeńskiej
Dołączyła: 22 Lip 2007 Status: offline
Grupy: AntyWiP Melior Absque Chrisma
|
Wysłany: 17-05-2010, 19:36
|
|
|
Elżbieta od małego dużo czasu spędzała w kościele. Doskonałe miejsce na skupienie i zebranie myśli. Wyrosła już z dziecięcych mrzonek o Bogu mówiącym dosłownie, ale tym razem odpowiedź na dręczące ją pytanie spadła z nieba pod postacią szarpanej wiatrem ulotki
Cytat: | każdą muzykę na każdą okazje. Do wynajęcia, cena przystępna. |
Muzyka... od wieków nie była na balu. Zmięła karteczkę i wrzuciła w przestwór Torebki.
Późnym wieczorem do drzwi kościelnych dostojników zapukał mały jeż. Pukał tego wieczoru do wielu drzwi. Tam, gdzie nie zastał gospodarzy zostawiał list w zalakowanej kopercie z herbem kruka.
Cytat: | Drogi Mieszkańcu Multiśiwata!
Pani E. H. Esterhazy ma zaszczyt zaprosić Cię na bal.
Miejsce: Zamek Czerwonej Królowej
Czas: Kiedy zbiorą się goście
Strój: Prosiłabym elegancki
Muzyka i poczęstunek dla każdego!
|
To był długi wieczór.
W tym czasie Lex podpisywała umowę wynajmu stojącego pusto zamku i zatrudnienia służących. Ruszyły przygotowania do zabawy jakiej świat nie wiedział. Lex cieszyła się z całego serca, jednak gdzieś na jego dnie wciąż tkwiła prowincjonalna szlachcianka zadając znienawidzone pytanie
-Czy ktoś przyjdzie? |
_________________ Per aspera ad astra, człowieku! |
|
|
|
|
Sasayaki
Dżabbersmok
Dołączyła: 22 Maj 2009 Status: offline
Grupy: Melior Absque Chrisma WOM
|
Wysłany: 17-05-2010, 20:23
|
|
|
Na parapecie Elżbiety usiadł biały gołąb. Na jego nóżce, błękitną wstążką, przymocowany był list:
Droga Pani E. H. Esterhazy,
Bractwo Melior Absque Chrisma ma przyjemność potwierdzić udział w przyjęciu. Zjawią się na nim Nadintendent Kościoła Costly Molina oraz Pierwszy Teolog Sasayaki. Dziękujemy serdecznie za zaproszenie. |
_________________ Gdy w czarsmutśleniu cichym stał,
Płomiennooki Dżabbersmok
Zagrzmudnił pośród srożnych skał,
Sapgulcząc poprzez mrok!
|
|
|
|
|
Avalia
Love & Roll
Dołączyła: 25 Mar 2007 Skąd: mam wiedzieć? Status: offline
Grupy: AntyWiP
|
Wysłany: 18-05-2010, 19:27
|
|
|
- ...królowo....królowo! Do jasnej...Avalia wyjdź z tego łóżka! - Lena od co najmniej pięciu dni próbowała wyciągnąć Avi z łóżka z dość marnym skutkiem.
- Zostaw mnie! I tak nie mam co robić, dobrze o tym wiesz...nie nie jestem głodna, daj mi spać to jedyne co mi wychodzi - marudziła białogłowa schowana pod kołdrą.
Załamana Lena wyleciała z pokoju Avalii szukając kogokolwiek kto mógłby zlecić zadanie jej wysokości:
- Czy nie ma teraz żadnej uroczystości na którą można by było wyciągnąć królową? - mówiła do siebie zrozpaczona mała wróżka. |
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików Możesz ściągać załączniki
|
Dodaj temat do Ulubionych
|
|
|
|