Ogłoszenie |
Forum archiwalne, nie można zakładać nowych kont.
|
Friguoris Cordis |
Wersja do druku |
Avalia
Love & Roll
Dołączyła: 25 Mar 2007 Skąd: mam wiedzieć? Status: offline
Grupy: AntyWiP
|
Wysłany: 24-05-2010, 07:42
|
|
|
Szczęka królowej stanowczo nie była na swoim miejscu po tym jak zobaczyła niezwykłe prezenty księżniczki Kitkary, jednak Hebe wydała się być bardzo zainteresowana tym co właśnie ujrzała.
- Kochanie - szturchnęła królowa swoją uczennicę bo miały coś ważniejszego na głowie, jednak tak jak Avalię nie ruszało to co się działo w sali tak młoda uczennica nie do końca potrafiła się skupić, jednak wzrok królowej potrafił przywrócić jej zdrowy rozsądek.
- Ja myślę, że ta trzecia będzie najlepsza i do tego ta pierwsza fryzura, najbardziej mi się podoba - stwierdziła Hebe.
- Druga suknia i fryzura też nie są złe, ale chyba obie się zgadzamy, że pierwsza suknia i ostatnia fryzura to nie to.
- Nie wiem czy to twoje połączenie nie będzie zbyt hmmm...pstrokate
- Tak też o tym pomyślałam...Sas a ty co o ty myślisz - zapytała królowa bo w końcu im więcej zgodnych zdań tym lepiej. |
|
|
|
|
|
Kitkara666
Ave Demonius!
Dołączyła: 17 Lis 2008 Skąd: From Hell Status: offline
Grupy: Melior Absque Chrisma Syndykat
|
Wysłany: 24-05-2010, 17:19
|
|
|
- Nie traćmy na to czasu - krzyknęła Kitkara - Zrobimy tak: ten koczek - pstryknęła palcami, a obok Shadow fruwały przybory typu grzebień lokówka itp. W kilka minut zrobiły dziewczynie kok o który chodziło Kitkarze. - A suknie pewnie chcesz białą - rzekła niezadowolona - nie ważne. Na twoją figurę moim skromnym zdaniem pasuje ta.
Pokazała jej własnego projektu kreacje z białego jedwabiu, kiedy odbijało się słońce suknia błyszczała lekko kolorami tęczy. Ozdabiały ją kremowe lilie i biało czerwone róże.
- No i co o tym myślisz? Ja to bym walnęła czarną, alb czerwoną, ale zdaje sobie sprawę że nie każdy ma taki gust jak ja... |
_________________ Don't let them ever tell you that you're too small
'Cause your fate comes from within
You are strong forever, you heard the call
In the night the crimson light is bleeding
A new life shall start with a freedom heart |
|
|
|
|
Shadow Dancer
Dołączyła: 26 Sty 2009 Status: offline
Grupy: Melior Absque Chrisma
|
Wysłany: 24-05-2010, 18:04
|
|
|
Oglądąjc prezentacje Kitkary Raven była w coraz większym szoku. Cóż za wyobraźnia! Shadow musiała przyznać sama przed sobą, że krój sukni zaproponowanej przez Kiti był niesamowity, ale materiał zbyt kolorowy. Shadow była wielce przeciwna wszelkim pastelkowym kolorkom. Postanowiła więc, że skoro to jej ślub to hulaj dusza - więcej ich (miała nadzieję), nie będzie. Więc dlaczego by nie zaszaleć?
- Muszę przyznać, droga Kitkaro, że gust masz dość... ekscentryczny. Jeśli chodzi o fryzuję to chyba jednak zdecyduję się na pierwszą z zaproponowanych przeze mnie, trzeba będzie tylko dobrać odpowiednie kwiaty do sukni. A co do sukni... hmmm... kusi mnie jakiś kolor. Może nie czerń, ale... fiolet? Co o tym myślisz Kitkaro? |
_________________
|
|
|
|
|
Kitkara666
Ave Demonius!
Dołączyła: 17 Lis 2008 Skąd: From Hell Status: offline
Grupy: Melior Absque Chrisma Syndykat
|
Wysłany: 24-05-2010, 18:29
|
|
|
- Fiolet? - Kitkara smakowała to słowo, tak jakby smakowała sam kolor jako potrawę. Popatrzyła na suknię. - To wersja w jasnym fiolecie - machnęła dłonią a suknia nie tylko zmieniła kolor ale też się sklonowała - a to wersja w ciemnym fiolecie. Mogę też zaprezentować różne kwiaty o różnej barwie, które by do niej pasowały, albo które sama wybierzesz moja droga - uśmiechnęła się przyjacielsko do Shadow. |
_________________ Don't let them ever tell you that you're too small
'Cause your fate comes from within
You are strong forever, you heard the call
In the night the crimson light is bleeding
A new life shall start with a freedom heart |
|
|
|
|
Shadow Dancer
Dołączyła: 26 Sty 2009 Status: offline
Grupy: Melior Absque Chrisma
|
Wysłany: 24-05-2010, 18:59
|
|
|
A Shadow, za równo pomysłem jak i wykonaniem, była zachwycona.
- Myślę, że zdecyduję się jednak na jasny fiolet, żeby goście nie zeszli na zawał - powiedziała do Kiti i uśmiechnęła się psotnie.
- Trzeba jeszcze teraz wybrać buty i biżuterię. No i nie zapomnijmy o sukniach dla druhen. Avalio domyślam się, że Ty, razem z kicem, będziecie prowadzić nabożeństwo, ale czy reszta pań zgodzi się w takim razie zostać moimi druhnami? Kitkaro? Sasayaki? Zgodzicie się? Spytałabym również Ichi-chan, gdyby tylko była tutaj obecna... |
_________________
|
|
|
|
|
Kitkara666
Ave Demonius!
Dołączyła: 17 Lis 2008 Skąd: From Hell Status: offline
Grupy: Melior Absque Chrisma Syndykat
|
Wysłany: 24-05-2010, 19:26
|
|
|
- Chętnie, ale uprzedzam że nie nałożę żadnej jasnej kreacji... Jasne kolory nie są moją domeną... Niestety zieleń nie pasuje do tego fioletu, a na różowy za nic w świecie mnie nie zmusisz bym cokolwiek nałożyła w tym kolorze... W szafie mam same ciemna suknie... co powiesz na krwistą czerwień, purpurę, albo granat? Myślałam też o ciemnej czekoladzie, ale uważam że jest zbyt pospolita na taką okazję... Proszę - wręczyła jej notatnik w którym też były rysunki <pokolorowane> - jak żadna z koleżanek nie mam innego pomysłu to może tutaj coś odpowiedniego znajdziesz. To jak już uzgodnicie co i jak zawołajcie mnie. Panowie i wino stygną ( ^,....,^ )
- A, właśnie Kitkaro, a ty nie masz wybranka? - Zapytała Avalia.
Dziewczyna zakrztusiła się winem. Wytarła usta chusteczką.
- Skąd to pytanie, moja pani?
- Altruiste krew zalewała, kiedy cię długo nie było. A "trochę" się wściekł kiedy doniesiono mu, że spędzasz czas z Karelem.
- Tak? Hehehe... No to dobrze, że nie wie, o tym że chodzę z Karelem.
Zapadła chwila ciszy.
- Ale ja już wam nie przeszkadzam... Zajmę się może osuszaniem butelek... Heheheheee.... |
_________________ Don't let them ever tell you that you're too small
'Cause your fate comes from within
You are strong forever, you heard the call
In the night the crimson light is bleeding
A new life shall start with a freedom heart |
|
|
|
|
Sasayaki
Dżabbersmok
Dołączyła: 22 Maj 2009 Status: offline
Grupy: Melior Absque Chrisma WOM
|
Wysłany: 24-05-2010, 19:48
|
|
|
Głośne przełknięcie łyku trunku przerwało ciszę.
-Emmm...- zaczęła Sasayaki- Taak, mogę być druhną pod dwoma warunkami: Żadnego różu, a buty na obcasach prędzej wbiję w ścianą niż założę! W sumie to też mam głównie ciemne stroje w szafie.
W tym momencie w korytarzu rozległ się dziewczęcy pisk i śmiechy kilku mężczyzn.
-Panowie chyba nieźle się bawią... |
_________________ Gdy w czarsmutśleniu cichym stał,
Płomiennooki Dżabbersmok
Zagrzmudnił pośród srożnych skał,
Sapgulcząc poprzez mrok!
|
|
|
|
|
Avalia
Love & Roll
Dołączyła: 25 Mar 2007 Skąd: mam wiedzieć? Status: offline
Grupy: AntyWiP
|
Wysłany: 24-05-2010, 20:02
|
|
|
- Mnie nic nie wiadomo o prowadzeniu nabożeństwa z moim ex, prawdopodobnie Alt z wielką radością by mnie z tego wyręczył. Nie mniej jeżeli to nie będzie wymagało mojej obecności chętnie zostanę druhną, tylko byście mi musiały sukienkę załatwić bo jednak moja garderoba jest bardzo uboga - stwierdziła Avalia zamykając jakiś katalog z sukniami - w sumie Hebe też by mogła być gdyby ci to nie przeszkadzało, moja droga - mruknęła Avalia wstając z łóżka a by wyprostować swoją jasną dość krótką jak na królową sukienkę.
- To co, nauczycie królową imprezować tak jak przystało na taką uroczystość? - tu wzrok Avi powędrował na Kitkarę. |
|
|
|
|
|
Kitkara666
Ave Demonius!
Dołączyła: 17 Lis 2008 Skąd: From Hell Status: offline
Grupy: Melior Absque Chrisma Syndykat
|
Wysłany: 24-05-2010, 20:39
|
|
|
- Z przyjemnością - ucieszyła się. - Kemi!
- Tak, Kitkaro? - Smok pojawił się nagle obok.
- Chcemy wszystkie trunki jakie są znane w królestwie, przekąski po których tych drinków nie zwrócimy i może ze dwóch twoich przystojnych złotowłosych braci - puściła mu oko.
- Będę za chwilę.
- Zatem panie, zaczynamy zabawę. Pokarzemy jak się bawią kobiety.
Dziewczynom nie do końca spodobał się jej uśmieszek.
- AAAAle ta komnata jest za mała, idziemy do głównego holu!
Przeszły z magicznymi instrumentami i kilkoma umięśnionymi striptizerami przez połowę zamku, aby dostać się do holu. Służący i gwardziści dziwnie na nie patrzyli, ale Kitkara miała to gdzieś. Tańczyła najpierw z Avalią, Shadow i pozostałymi. Piły każde drinki po kolei, aby znaleźć swoje ulubione. Muzyka przyjemnie odbijała się od ścian.
- A teraz - mruknęła Kitkara zatrzymując po paru godzinach imprezujących - zagram coś specjalnie dla Shadow.
Zamiast skrzypiec tym razem przed nią pojawiło się pianino. Zaczęła grać kojące serce melodię i zaczęła śpiewać pięknym gotyckim głosem, który ładnie roznosił się po ścianach. Słowa były w nieznanym języku, ale dobrze wpadały w ucho. |
_________________ Don't let them ever tell you that you're too small
'Cause your fate comes from within
You are strong forever, you heard the call
In the night the crimson light is bleeding
A new life shall start with a freedom heart |
|
|
|
|
Costly
Maleficus Maximus
Dołączył: 25 Lis 2008 Status: offline
Grupy: Melior Absque Chrisma
|
Wysłany: 24-05-2010, 22:45
|
|
|
Na nic starania, na nic przygotowania, na nic plany i wyższa magia.
Costly w końcu i tak wylądował w gabinecie Norrca, gdzie przepijane były ostatnie chwile wolności gospodarza.
Kapłan już widział złe spojrzenie Królowej Avalii, której na uroczystości ma podać ramię, gdy ta zauważy po nim trudy tej nocy. Jednak nieobecność Mrocznego Kapłana była łatwa do zauważenia, wszak powszechnie było wiadomo, że nie ma imprezy z Gondorówką bez Moliny. Brak jednego z nierozłącznych elementów nie mógł przejść niezauważony. A że sposobów na odnalezienie danej jednostki w Kościele jest dużo, bez względu na to jak bardzo ktoś starałby się schować, to i namierzono wkrótce Kapłana.
Nadzieje Moliny ostatecznie rozwiał Altruista, jednym okrzykiem jaki zgotował Costly'emu na powitanie:
- Ha, Nadintendent! Polać mu karniaki!
Plan "zostać trzeźwym aż do wesela" nie zdał tak więc egzaminu. |
_________________ All in the golden afternoon
Full leisurely we glide... |
|
|
|
|
Altruista -Usunięty-
Gość
|
Wysłany: 27-05-2010, 19:32
|
|
|
- No, to teraz dwunasty karniak! - Krzyknął Caladan i napełnił Gondorówką pusty kieliszek Nadintendenta.
- Ech, dużo jeszcze tych karniaków będzie? - Zapytał Molina swoich towarzyszy.
- A co? - Odezwał się Norrc. - Masz dość? Czyżby z Costlego Moliny był aż tak słaby zawodnik?
- Nie o to chodzi, tylko...
- Tylko co? - Wszedł mu w słowa Caladan. - My z mości dobrodziejem Norrciem już siedemnaście kolejek mamy za sobą!
- No cóż - Costly wziął do ręki swój kieliszek - skoro tak stawiacie sprawę... Twoje zdrowie Norrc! I za straconą wolność!
Gdy towarzysze liczyli brakujące kolejki Moline, Altruista zajmował się degustacją wisienek w czekoladzie.
- Przepyszne, no wprost cudowne! - Bladolicy z zamkniętymi oczyma rozpływał się nad smakiem wisienek.
- Ech... Szkoda, że została już tylko jedna. No, ale cóż - dłoń Altruisty powędrowała w stronę talerzyka ze smakołykiem - siup w ten pusty dziób!
Krzyknął z zamiarem pochłonięcia ostatniej wisienki, jednakże nie dane mu było jej włożyć do ust, bowiem jego palce napotkały na jakaś dziwną przeszkodę. Po błyskawicznej analizie Kapłan doszedł do wniosku, że jest to szklana przeszkoda. Altruista otworzył oczy i spojrzał na talerzyk.
- O Kicynie... - Altruista przywołał imię swojego pana, bowiem czyjaś duża szklanka zasłoniła wisienkę blokując dostęp do niej.
- Not so fast, partner. - Odezwał się do Kapłana dotychczas milczący Fei Wang Reed.
- A więc to ty Fei! Dlaczego?
- A muszę mieć jakiś powód? - Na twarzy Dostojnika MAC-u zagościł tajemniczy uśmieszek. - Zeżarłeś prawie cały talerz łakoci, a ja tez bym chciał chociaż jedną wisienkę spróbować.
- A więc poddaj swoją cenę, co chcesz za nią?
- Altruisto, w życiu się zawsze za wszystko płaci, jednakże kaprysy zawsze się żądzą swoimi własnymi prawami. A mój kaprys chce właśnie tą wisienkę.
- Cholera, jak by go tu podejść... - Zastanowił się Altruista.
- Fei - Kapłan odezwał się po chwili - czy mógłbym ci zadać pytanie związane z naturą człowieka?
- Śmiało, ale nie myśl, że ja ci tą wisienkę tak łatwo odpuszczę!
- A więc wyobraź sobie, oczywiście, tak hipotetycznie, że jesteś w lesie.
- W lesie? To fajnie, a są tam może wiśnie?
- Są, ale to teraz nieistotne, posłuchaj dalej. Idziesz przez las, słońce świeci, jest gorąco.
- I co dalej? - Fei był trochę zaciekawiony, ale cały czas zachowywał czujności.
- Nagle - kontynuował Altruista - zauważasz gdzieś niedaleko siebie lecącego, ładnego motylka cytrynka. Motylek jest istotką stworzoną przez Kica i lata sobie to tu, to tam. Jest wspaniały.
- To ci motylek. - Wtrącił się znowu Fei irytując Altruistę - No i co? Ten motylek zagaduje może do mnie i pyta skąd klikam?
- Nieee, słuchaj no dalej. Motylek lata sobie dalej, aż tu nagle wpada w heretycką sieć, utkaną przy kwiatach. Cytrynek zaczyna się w niej szarpać, walczy dzielnie, ale nie może się wyrwać. Ty, oczywiście, to wszystko widzisz, więc dostrzegasz też wygłodzonego, nędznego pająka, który do tego motylka zaczyna się powoli zbliżać.
- Koniec, a moje pytanie jest następujące. Co byś zrobił, Fei, w tej hipotetycznej sytuacji? Pozostałbyś biernym obserwatorem, czy też może zdecydowałbyś się na jakieś działanie? |
|
|
|
|
|
Fei Wang Reed
Łaydak
Dołączył: 23 Lis 2008 Skąd: Polska Status: offline
Grupy: Melior Absque Chrisma
|
Wysłany: 27-05-2010, 21:47
|
|
|
- Otóż mylisz się próbując wepchnąć mnie w ryzy odpowiedzi, ponieważ odpowiedzi na tak postawione pytanie nie ma.
- Mhmm...? - Altruista łypnął na Feia - Kręcisz.
- Z góry zakładasz, że będę obserwatorem - biernym lub uwikłanym.
- Bo Ty przecież jesteś obserwatorem. Tym od cieni i takich tam.
- Zastanów się jednak nad pięknem destrukcji, estetyką zniszczenia. Od zawsze ten rodzaj piękna przynosił dziką satysfakcję, spełnienie, posiadał urok namiastki nieskończoności... Pytasz co ja bym zrobił? Każesz mi wybierać między motylem a pająkiem - między dwoma rodzajami piękna. Odpowiem Ci jednak. Nie znoszę komarów. Ten bzykający stwór potrafi zmusić mnie do przykrycia się kołdrą nawet w gorące noce. Dlaczego uciekam? Za dużo wysiłku należy włożyć, by go skutecznie przegonić, zabić - wysiłku nieadekwatnego do zysków. Jednak w dzień ten sam komar nadlatuje, a ja nie robię nic - poza patrzeniem, a może nawet nie patrzę - nie zabijam go, lecz pozwalam mu ukraść trochę mojej krwi. Zabić można instynktownie, nawet nie myśląc o tym, jednak powstrzymać się od zabicia jest trudniej, tym bardziej, jeśli ma się na to ochotę. Ja nadal nie znoszę żadnego komara, ale nie zabijając go, mam nad nim większą władzę. Pamiętaj - władza śmierci zawsze będzie mniejsza niż władza życia. |
_________________
Ręce za lud walczące sam lud poobcina.
Imiona miłych ludowi lud pozapomina.
Wszystko przejdzie. Po huku, po szumie, po trudzie
Wezmą dziedzictwo cisi, ciemni, mali ludzie.
A. Mickiewicz
|
|
|
|
|
Avalia
Love & Roll
Dołączyła: 25 Mar 2007 Skąd: mam wiedzieć? Status: offline
Grupy: AntyWiP
|
Wysłany: 28-05-2010, 12:38
|
|
|
Po tej nocy Avalia sobie przypomniała dlaczego pije zawsze bardzo symbolicznie albo wcale. I tak dziękowała siłą wyższym, że dała radę samej dotrzeć do swojej komnaty i za to, że film jej się nie urwał. Cała obolała w końcu wyszła z łóżka za sprawą ciągle marudzącej Lenny która tylko wypominała obowiązki zmęczonej Avi.
Na całe szczęście uczniowie królowej pojęli powagę sytuacji i wszystko czym się zajęli było właściwie bez skaz. W całym kościele przygotowania trwały tak sprawnie, że pewne było iż wszystko będzie gotowe na czas.
Avalia postawiła się zbytnio nie mieszać w to co i tak szło dobrze, zresztą i tak nie była na siłach. Udała się jednak w poszukiwaniu kreacji na ten wieczór i stwierdziła, że skończy na dobrym guście Leny i Hebe.
- Tylko co z prezentem? - zaczęła się zastanawiać na głos Avi.
- Już lecę do Moliny – powiedziała Lena od razu znikając w różowym dymie nie dając nawet Avalii możliwości skomentowania tego. |
|
|
|
|
|
Costly
Maleficus Maximus
Dołączył: 25 Lis 2008 Status: offline
Grupy: Melior Absque Chrisma
|
Wysłany: 28-05-2010, 18:17
|
|
|
- Kapłanie! Do jasnej cholery!
Aki z uporem godnym lepszej sprawy szarpała za skraj niedźwiedziej skóry, którą zeszłej nocy Costly zdjął z ściany i okrył się do snu. Służba, świadoma uroczystości jakie odbywają się w Kościele, wcześniej przezornie pościeliła Kapłanowi łóżko. Tego jednak Molina zwalając się do komnaty nie zauważył, porwał po prostu resztkami sił wiszące niemal przy drzwiach futro i powalił się wygodnie między dwoma szafkami.
W komnacie rozległo się głośne "ŁUP!" gdy Aki z heroicznym wysiłkiem rzuciła w Molinę grubym tonem "Encyklopedii Altruizmu". Jednak gruba skóra zamortyzowała to uderzenie i Costly pozostał niewzruszony.
- Jeszcze 5 minut... - Wydobył z siebie.
- Mroczny Kapłanie Costly Molina! - W obłokach różowego dymu w komnacie pokazała się Lena. - Moja pani przysyła mnie, abym...
Nie zdążyła skończyć, gdy na jej małym ramieniu wylądowała tak samo mała rączka Aki.
- Towarzyszko! Połączmy nasze siły.
Obie miniaturowe postaci popatrzyły sobie poważnie w oczy po czym równo kiwnęły głowami.
***
Strażnik Dan zawsze traktował swoją służbę poważnie. Nieważne czy kazano mu pilnować wychodka za Kościelnymi Stajniami, czy, jak dziś, drzwi do komnaty Mrocznego Kapłana Moliny.
Dlatego też teraz, choć nie działo się od kilku godzin zupełnie nic, Dan stał równie sztywno jak halabarda, którą dzierżył w ręce, nie pozwalając sobie nawet na chwilę rozluźnienia. Dlatego też gdy w komnacie Kapłana rozległ się wielki huk bez chwili zwłoki strażnik wparował do środka, otwierając drzwi soczystym kopnięciem.
- Kapłanie! Co się... - Słowa ugrzęzły Danowi w gardle.
Na środku komnaty rozgrywało się istne pandemonium. Na wszystkie strony latały doniczki, teczki z aktami, naczynia i zapewne wiele innych rzeczy, których wzrok Dana nie zdołał uchwycić. Pociskami tymi miotały dwie miniaturowe postaci, które w iście imponującym tempie latały po całej komnacie, zgarniając wszystko, co nadawało się do rzutu i ciskały to w stronę wąskiej przerwy między dwoma szafkami przy drzwiach wejściowych.
W tej przerwie kurczowo zasłaniając się niedźwiedzią skórą siedział Mroczny Kapłan Costly Molina, który starał się nieustannie przekrzyczeć cały raban.
- JUŻ WSTAŁEM DO JASNEJ CHOLER!!
Któryś z kolei okrzyk podziałał, ostrzał się zakończył. Strażnik stał nadal w progu, nie wiedząc co zrobić.
- Możesz odejść. - Powiedział Molina wstając, gdy zauważył strażnika obok siebie.
Dan opuścił komnatę i ponownie stanął przed drzwiami. Na służbie nie ma czasu dziwić się czemukolwiek.
***
- Witaj, Mroczny Kapłanie! - Powiedziała radośnie Lena, która podeszła do Costly'ego wymijając najróżniejsze szczątki wyposarzenia komnaty Moliny jak gdyby nigdy nic.
- Moja pani przysłała mnie, aby przekazać ci, że należy wybrać prezent dla młodej pary i tobie powierzone zostaje to zadanie.
- Ah. - Powiedział spokojnie czarnoskóry Kapłan, również zachowując się jakby nic się nie stało. - Tak też uczyniłem.
Kapłan zrobił krok w stronę biurka, starannie omijając walące się po ziemi szkło. Ta strefa została ostrzelana częścią zawartości barku. W takich momentach Molina cieszył się, że co cenniejsze trunki trzyma w prywatnej piwniczce.
- To - powiedział Kapłan pokazując na niemożliwe do zidentyfikowania złote resztki czegoś, co kiedyś mogło być figurką delfina - był prezent dla Therru, unikatowy okaz sztuki mieszkańców południowych stref Bractwa, słynących z niezwykle utalentowanych złotników.
Molina zrobił kolejnych kilka kroków, tym razem w stronę okna.
- Za to tu - powiedział pokazując na dziwny, szklany szpikulec wbity w ścianę - widzimy prezent dla Norrca, wyjątkowo kunsztownie wykonany szklany sztylet, majstersztyk sztuki obrabiania szkła, broń ostra jak nic innego na ziemi, choć jednocześnie delikatna niczym noworodek.
Costly z impetem złapał Lenę w lewą, a Aki w prawą dłoń, podsuwając sobie obie postaci blisko do twarzy.
- TO TERAZ SKĄD JA DO CHOLERY ZNAJDĘ NOWE PREZENTY NA KILKA GODZIN PRZED ŚLUBEM?!
- Allegro? - Spytała Aki niewinnie.
***
Molina z Leną na ramieniu otwierał właśnie portal do Mediolanu.
- To dobry pomysł zostawić tak Aki? - Spytała miniaturowa postać patrząc na elfkę wbitą do połowy w ścianę.
- Dobry. A ty nie myśl, że się zmyjesz, weźmiesz odpowiedzialność za to co zrobiłaś. Jeżeli nie, to powiem o tym Królowej.
- Tss. - Skrzywiła się Lena.
=== Kilka kolejnych teleportacji i rundek po sklepach później ===
Kapłan padł zmęczony w swojej komnacie - tym razem już na łóżko - przedtem zostawiając na biurku dwa pakunki. Lena błyskawicznie zniknęła w smugach różowego dymu, wracając do swojej pani. Molina przeklinał fakt, że wziął ją z sobą do pomocy - z grubsza bardziej przeszkadzała niż pomagała.
Ostatecznie Kapłan wybrał dla Therru gustowne futro z norek - z nadzieją, że pan młody nie weźmie tego do siebie. Z kolei dla Norrca Kapłan miał bogato zdobioną pochwę na miecz. Jak na zakupy last minute prezenty wyglądały całkiem gustownie.
Aki nadal grzecznie wystawała z ściany tam, gdzie Kapłan ją wbił. Trochę minie zanim się oswobodzi. |
_________________ All in the golden afternoon
Full leisurely we glide... |
|
|
|
|
Avalia
Love & Roll
Dołączyła: 25 Mar 2007 Skąd: mam wiedzieć? Status: offline
Grupy: AntyWiP
|
Wysłany: 28-05-2010, 18:51
|
|
|
- Lena, kochanie co ci jest? - zapytała zmartwiona królowa kiedy mała wróżka mocno przykleiła się do ręki swojej pani.
- Zupełnie nic...prezenty są już gotowe - wymruczała mała wróżka, odczepiając się od Avalii i lecąc na swój kwiatek aby odpocząć.
- Pani musimy iść - odezwała się nagle Hebe. Wraz z królową wybrały już swoje kreacje więc postanowiły iść zobaczyć jak wszystko wygląda, w końcu już zaraz miała się odbyć wielka uroczystość.
Avalia nie przeliczyła się na obsłudze kościoła, wszystko było już perfekcyjnie przygotowane.
Sala była ustrojona chciało by się powiedzieć skromnie ale z wielkim gustem. Niewielkie wiązanki kwiatów, trochę ozdób, wszystko w podobnej tonacji aby tworzyło jedną wspaniałą uzupełniającą się całość.
- świetna robota Thot - stwierdziła królowa klepiąc młodzieńca po ramieniu - masz wolne, idź się przygotuj - stwierdziła z uśmiechem królowa, ten za to bez odpowiedzi z należytym szacunkiem ukłonił się panią i odszedł.
Hebe i Avalia zagościły też w kuchni gdzie trwały ostatnie zdobienia potraw. Wysłanie tu Kazu było dobrym pomysłem albowiem jego dziecięca wyobraźnia nie skończyła się w dziale deserów. Wszelkie dania stanowić będą nowe niezwykłe dekoracje sali.
Królowa podeszła do małego chłopca który zasnął w kącie pośród kartek i kredek gdzie tworzył swoje dzieła. Królowa delikatnie wzięła go na ręce nie chcąc wybudzić ze snu i udała się z nim do sypialni, aby wygodnie położyć go spać.
- Nie idziemy sprawdzać co robi Celvin - zapytała Hebe kiedy wyszły z kuchni
- Nie trzeba, zresztą teraz i tak pewno podrywa jakieś akolitki - powiedziała cicho Avalia aby nie obudzić Kazu.
Hebe otworzyła drzwi do komnaty królowej bo ta była najbliżej i ułożyły chłopca spać.
- To co, kończymy się szykować? - zapytała z uśmiechem Avi |
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików Możesz ściągać załączniki
|
Dodaj temat do Ulubionych
|
|
|
|