Ogłoszenie |
Forum archiwalne, nie można zakładać nowych kont.
|
Refleksje po filmach |
Wersja do druku |
Mai_chan
Spirit of joy
Dołączyła: 18 Maj 2004 Skąd: Bóg jeden raczy wiedzieć... Status: offline
Grupy: Fanklub Lacus Clyne Tajna Loża Knujów WIP
|
Wysłany: 27-11-2013, 23:38
|
|
|
Ja sobie z kolei Pierścień Ognia bardzo chwalę - książka była po mojemu najsłabsza w całej trylogii, a film robi chyba nawet lepsze wrażenie niż pierwszy. Generalnie jest to dość wierna, dobrze zrobiona i zagrana ekranizacja z jednym gigantycznym plusem - wycięto wszystkie dłużyzny, szczególnie w drugiej części filmu
- Spoiler: pokaż / ukryj
- tej na arenie.
Większość głębokich przemyśleń Katniss, snucia planów i kombinowania została skrócona do niezbędnego minimum, dzięki czemu film nie jest przegadany, a meritum zostało zachowane. Duży szacunek dla aktorów, którzy bardzo ładnie podołali zadaniu i przekazują sporo subtelności swoją grą - szczególnie cieszy mnie, że nie zignorowali Effie i ładnie pokazali jej odczucia w stosunku do wydarzeń. No i ostatnia scena, która moim zdaniem pokazuje, że Lawrence się ten Oskar należał - naprawdę nie sądziłam, że można tyle emocji zagrać samą twarzą. |
_________________ Na Wielką Encyklopedię Larousse’a w dwudziestu trzech tomach!!!
Jestem Zramolałą Biurokratką i dobrze mi z tym!
O męcę twórczej:
[23] <Mai_chan> Siedzenie poki co skończyło się na tym, że trzy razy napisałam "W ciemności" i skreśliłam i narysowałam kuleczkę XD
|
|
|
|
|
shugohakke
Najstarszy Grzyb
Dołączył: 15 Gru 2011 Status: offline
Grupy: Samotnia złośliwych Trolli
|
Wysłany: 27-11-2013, 23:51
|
|
|
Pardon Mai, a jaką masz generalną opinię o "jedynce"? Pytam, bo może źle oglądałem, że mnie tak odrzuciła ^^ |
_________________ I crossed the mountain and I climbed the river... |
|
|
|
|
Mai_chan
Spirit of joy
Dołączyła: 18 Maj 2004 Skąd: Bóg jeden raczy wiedzieć... Status: offline
Grupy: Fanklub Lacus Clyne Tajna Loża Knujów WIP
|
Wysłany: 28-11-2013, 00:10
|
|
|
Prawdę mówiąc, musiałabym jeszcze raz obejrzeć - pierwszy raz oglądałam rok temu i to jeszcze przed przeczytaniem książki. W oderwaniu od książki zrobił na mnie dobre wrażenie, po przeczytaniu książki mogłam wskazać parę niedociągnięć, ale teraz słabo pamiętam. Aczkolwiek znowu, weź poprawkę na to, że ja mam ogromną słabość do dystopii dla młodzieży i historii o młodych straumowanych dziewczynkach :D |
_________________ Na Wielką Encyklopedię Larousse’a w dwudziestu trzech tomach!!!
Jestem Zramolałą Biurokratką i dobrze mi z tym!
O męcę twórczej:
[23] <Mai_chan> Siedzenie poki co skończyło się na tym, że trzy razy napisałam "W ciemności" i skreśliłam i narysowałam kuleczkę XD
|
|
|
|
|
Smk
Dołączył: 28 Sie 2011 Status: offline
Grupy: Syndykat
|
Wysłany: 14-12-2013, 23:58
|
|
|
Nowa Carrie, poza oczywistymi walorami edukacyjnymi, ukazującymi dlaczego NIE drażni się telekinetyka, jest niezepsutą adaptacją. Przynajmniej nie bardziej zepsutą niż poprzednia.
A Chloe jest przeurocza w nie loli wersji. |
_________________ There is no "good" or "bad". There is only "fun" and "boring". |
|
|
|
|
moshi_moshi
Szara Emonencja
Dołączyła: 19 Lis 2006 Skąd: Dąbrowa Górnicza Status: offline
Grupy: Alijenoty Fanklub Lacus Clyne WOM
|
Wysłany: 25-12-2013, 16:57
|
|
|
Hobbit: Pustkowie Smauga
OŁSOM! Przy najbliższej okazji idę drugi raz - to ma smoka, który jest tak zajedwabisty, że opad macek i te oczka jak koła młyńskie, i wyraz pyszczka, jak
- Spoiler: pokaż / ukryj
- mu tego złotego krasnala ogrodowego pokazali!
Żądam Oscara dla Smauga i poproszę jednego takiego mini smoczka! Ale, Jackson jest ZUY, bo to nie Smaug jest największym sukinkotem w filmie, tylko
- Spoiler: pokaż / ukryj
- Thranduil
. Spodziewałam się różnych rzeczy, ale nie takiego
- Spoiler: pokaż / ukryj
- wrednego, bucowatego trolla. Serio, ja się nie dziwię, że jak Legolasowi się okres buntu zaczął, to sprowadził do domu krasnoluda (sorry, było mu pozwolić kręcić z panienką).
I jest romans! TAAAK, TEN zakazany romans! I o dziwo wypadł całkiem nieźle. Poza tym, ogromny plus za Tauriel - plułam pomysłem elfiej laski z kosmosu wziętej, ale cofam to, pani jest sensowna i sympatyczna, mdła i nijaka Arwena może się schować. Bogowie, ten film to najcudowniejsza faza tego roku. Bard wypadł cudownie, Gandalf czaruje i knuje, Thranduil FTW
- Spoiler: pokaż / ukryj
- (poproszę czwarty film, z nim jako głównym złym)
i smoczek!
A poza tym:
- Spoiler: pokaż / ukryj
- Legolas skaczący po krasnoludach.
Krasnoludy w śledziach.
Zazdrosny Legolas.
Bombur jako beczka bojowa.
Bilbo odmierzający smoka.
Mam tylko jedno malutkie "ale" - bardzo spłycono i skrócono wątek Beorna, a i sam Beorn średnio mi się podobał. Trochę szkoda, bo on jednak odegra później istotną rolę. Dużo zmian w stosunku do książki, ale o dziwo w ogóle mi to nie przeszkadzało. Ładny rozwój postaci (pięknie widać, jak Thorinowi powoli odbija), dużo postaci niejednoznacznych, interesujących, tutaj zwłaszcza wyrożnia się Bard, który okazuje się znacznie ciekawszą i wielowymiarową wersją Aragorna. No i akcja, ciagle coś się dzieje, jest dużo efektownych rzezi i jak zwykle piękne zdjęcia. A teraz trzeba czekać rok... ;_____________; |
_________________
|
|
|
|
|
Smk
Dołączył: 28 Sie 2011 Status: offline
Grupy: Syndykat
|
Wysłany: 25-12-2013, 20:24
|
|
|
Gra Endera. W zasadzie mogę wziąć posta moshi i popodstawiać sceny z tej ekranizacji.
Zadziwiająco spójny twór, dobrze zagrany, reżyserowany, tak by zmieścić mimo wszystko całkiem grubą książkę <książki, bo mnóstwo rzeczy zostało zapożyczonych z Cienia> w trzymający poziom film. Oskarowo nie jest, ale napewno nie szkoda zapłacić za płytę. |
_________________ There is no "good" or "bad". There is only "fun" and "boring". |
|
|
|
|
NiBl
Seeker of Truth
Dołączył: 23 Lut 2010 Skąd: Equestria Status: offline
|
Wysłany: 29-12-2013, 14:41
|
|
|
Ja ostatnio sobie obejrzałem Krainę Lodu (Frozen) Disneya. Ogólnie dosyć duże zdziwienie było dla mnie, bo właściwie jest to animacja, którą łatwo bym ominął (zresztą podobnie było z innymi animacjami tego studia "Zaplątani" i "Ralf Demolka").
Ogólnie graficznie bardzo podobne do "Zaplątanych". Bardziej musical niż inne animacje studia (piosenkami walą co chwilę i bardzo dobre).
Ogólnie lubię zawiązanie fabuły. No i na końcu jest bardzo miły twist (nietypowy dla tego typu produkcji). |
|
|
|
|
|
Saga
Półdiablę
Dołączyła: 01 Lut 2007 Skąd: Poznań, zasadniczo Status: offline
|
Wysłany: 29-12-2013, 16:06
|
|
|
Byłam na maratonie Hobbita, więc miałam okazję porównać obie części.
Jedynka jednak podobała mi się znacznie bardziej. Dwójka jest aż przeładowana scenami akcji, przez co bardziej przypomina grę komputerową niż film (w którymś momencie zaczęłam rozglądać się za padem), a w gry wolę grać niż je oglądać.
Plusem jest Bard Łucznik - sceny z nim należą do moich ulubionych w filmie i mam nadzieję, że w trzeciej części go nie zepsują.
Tauriel, wbrew moim obawom jest całkiem fajna postacią o mocnym kręgosłupie moralnym i ciekawym charakterze, cóż z tego, skoro wygląda na to, że wszystkich swoich wyborów dokonuje z miłości? To nie jest tak, że mam uczulenie na wątki romansowe, ale czy motorem działania zawsze musi być miłość? Gdyby wyszła z lasu po prostu z przekonania, że tak trzeba, lubiłabym ją znacznie bardziej.
Krasnoludy są trochę mniej wyraziste niż w pierwszej części. Wyjątkiem jest Thorin, po którym niestety widać już początki szaleństwa, Balin jako najmądrzejszy i najbardziej empatyczny, Kili i Fili jako brat i chodząca zbrojownia. No i rozbroiła mnie scenka z Legolasem i Gloinem. :)
Smaug jest istotnie super - tutaj mam takie samo zdanie jak Moshi, chociaż nie należę do fanek pana Cumberbatcha.
Thranduil przyprawił mnie o opad szczęki. Nie dość, że elfi burak, to jeszcze chce być drugą Szwajcarią. Jeszcze się nie nauczył, że z gościem z Dol Guldur się tak nie da? No nic, zobaczymy co pokaże w trzeciej części.
Nie mogę się już doczekać "Tam i z powrotem". I scenek reżyserskich do dwójki - może jest tam coś jeszcze z Bardem? |
_________________ Ci, którzy śnią za dnia widzą wiele rzeczy niedostępnych tym, co śnią nocą. |
|
|
|
|
alosza
green coat
Dołączył: 15 Maj 2012 Status: offline
|
Wysłany: 02-01-2014, 11:33
|
|
|
Zapomniałem jak się już posty pisze na jakimkolwiek forum.
Hobbit.
W ogóle idąc na to z koleżanką miałem wyrzuty sumienia, że właśnie na to ją wyciągam, bo z tego, co mówili moi nieogarnięci ziomale, miał to być brud, smród i pleśń. Przeżyłem ogromne zaskoczenie, film jest piękny pod względem wizualnym, świetnie się przy nim bawiłem. Nie nudziłem się, ziewnąłem może raz, kiedy stanęli nad urwiskiem koło Samotnej Góry, ale wtedy sobie pomyślałem: "kaman, przyszedłeś tu sobie też pooglądać krajobrazy".
Nie było tak, że oglądałem go z wypiekami na twarzy, niczym mitycznego Świętego Graala pośród filmów, tj. "Władcę Pierścieni". LOTR oglądałem 10 lat temu, byłem osobą o innej dojrzałości, inne też wtedy było kino. Moje negatywne nastawienie do Hobbita wynikało również z tego, że jak odświeżałem sobie cz. 1, to natknąłem się na takie naiwniusieńkie i pompatyczne sceny, które pasowały, z uwagi na skalę wydarzeń, do LOTRa, ale tutaj mnie raziły ( http://www.youtube.com/watch?v=8PQ8JjU9kKg ). Przeszła mi też złość o Legolasa i Tauriel - dowiedziałem się przecież o tym kilka miesięcy temu i miałem czas się pogodzić.
Biorąc więc to wszystko w nawias, przede wszystkim traktując dzieło jako "Hobbit" Jacksona, a nie Tolkiena, jako luźno oparty prequel LOTR, najpotężniejsze zarzuty poszły zupełnie w odstawkę.
Świetnie się bawiłem przy scenach walki, które stanowiło wartość samą w sobie. W LOTR wielce raziło mnie znerfienie krasnoludów i heroizacja elfów. Te rasy z założenie powinny być w skillu równe sobie. Elfy jako te gibkie, zręczne, szybkie; krasnoludy jako żywotne, silne, wytrzymałe. U Jacksona już od samego początku krasnoludy pokazywane są jako karykatury, postacie przeznaczone raczej do rozładowania atmosfery (brody kobiet, niezdarność, ogólny nieogar), elfy tu również jako przesadny biegun - posągowość, kultura wyższa. Jednak znowu - z tym się wszyscy pogodziliśmy już kilka lat temu, u Władcy. Tutaj również była widoczna ta biegunowość, ale została nieco złagodzona. Legolas znowu level godlike, ale jeśli przypomnimy sobie:
1) http://www.youtube.com/watch?v=WpegFVRxarI
2) http://www.youtube.com/watch?v=_DvBE7Vt7Vg
3) http://www.youtube.com/watch?v=Nsmk5z6sUzw
to to, że se zjechał pół metra na ciele orka albo że stanął na głowach krasnoludów, to betka. Ba, nawet przystające do mojego pierwotnego wyobrażenia o tolkienowskich elfach. Mają być gibkie, to są.
Mogli z kolei dać krasnoludom jakieś elementy typu, że rzucają sobie w random walce elfami i orkami jak kukłami albo że ścinają po 2-3 głowy jednocześnie jak Podbipięta.
Poza tymi zastrzeżeniami co do walk - było świetnie. Technika filmowa poszła o 10 lat do przodu, Jackson jak najbardziej nadążył. Przypominam, że nie szedłem oglądać inscenizację bitwy pod Grunwaldem czy pod Crecy, ale na fantasy i umiarkowane elementy komiksowatości miały być. Zatem ten taniec śmierci (w różnych systemach rpg, fantasy, pojawia się u elfów motyw "tancerza śmieci", "piruety" w Baldurze itd., więc jak najbardziej uprawnione), jaki wyprawiał Legolas był zwyczajnie piękny.
W ogóle sam fakt, że Legolas został nieco odbrązowiony pod względem charakteru, ma swoje umiarkowane fochy, momenty odczuwania zazdrości i wyniosłości - również zasługuje na pochwałę. Został nieco sprowadzony na ziemię względem LOTR, ale jednocześnie nie przesadzili pod tym względem, nie zrobili z niego szwarccharakteru, co by za bardzo kontrastowało. Było proporcjonalnie i harmonijnie.
Tauriel? Drobne rozczarowanie
- Spoiler: pokaż / ukryj
- motywem miłości do krasnoluda, co wydaje mi się takie dość od czapy, choć na krótką metę, podczas seansu, kibicowałem temu pairingowi i również nieźle się oglądało.
Że zrobili z niej wybitnego wojownika? Mieszane odczucia, nie mam pewności czy pasuje to do tolkienowskiego świata. Arwena nie była mdła i nijaka, jak to ktoś powyżej napisał, tylko miała inną rolę do spełnienia - księżniczka i nagroda, stanowiąca uwieńczenie życiorysu Aragorna. Generalnie zresztą 95% filmów akcji z mężczyzną w roli głównej na tym polega, że po wykonaniu zadania, zdobywa miłość swojego życia. Tutaj
- Spoiler: pokaż / ukryj
- mamy rolę odwróconą, to Tauriel ratuje swoją ropuszkę.
Moim zdaniem przesadzili z siłą elitarnych orków. To trochę niepoważne, żeby taki Azog fikał do Gandalfa.
Stworzenie tak rozbudowanej postaci smoka z tyloma minutami scena walki, to było zadanie nad wyraz ambitne. Mimo, że wiem na co stać Jacksona, to wciąż nie przestał mnie zadziwiać. W moim odbiorze może nie było wprawdzie celująco, jak to wynika u góry z ocen, ale ocena bardzo dobra z pewnością się należy, co jest wielkim osiągnięciem zważywszy na trudność przedsięwzięcia. Żeby nie powielać opinii, jako nowość dodam taką oto tezę, że skoro już poświęcono tyle czasu na quest z kuźnią i wytopem złota, to powinno to smoka ubić. Ale znowu jako że nie mogło, bo kanonicznie wszyscy wiemy jak zginie, to albo chociaż powinno t zostawić na Smaugu jakieś trwały ślady, spowodować istotne kalectwo/osłabienie, albo winno się ten wątek po prostu odpuścić. Bo trochę przedobrzono. Było to po nić. Nawet nie było potrzebne, żeby ich uratować, bo przecież Thorin go sam wywołał i zaczął zygać, kiedy smok odlatywał.
Podsumowując, ocena bardzo wysoka, pozytywne zaskoczenie. Bardziej mi się podobało niż część pierwsza. Czy ocena najwyższa? Nie, LOTR jednak bardziej oszałamiający, choć Hobbit niespodziewanie zaatakował jego ligę. |
|
|
|
|
|
Sebaar
Dołączył: 12 Lip 2012 Skąd: Somewhere in time... Status: offline
|
Wysłany: 05-01-2014, 21:28
|
|
|
Rush- inspirujący, wciągający oraz świetnie wykonany film o rywalizacji Jamesa Hunta i Nikiego Laudy czyli dwóch herosów Formuły 1 lat 70.
Muzycznie podsumował bym ten film tak :D |
_________________ ...a poza tym uważam że Toaru Majutsu no Index powinno dostać kolejny sezon.
The goddess of victory is waving her underwear in your faces!
Fritz Josef Bittenfield |
|
|
|
|
Ysengrinn
Alan Tudyk Droid
Dołączył: 11 Maj 2003 Skąd: дикая охота Status: offline
Grupy: AntyWiP Tajna Loża Knujów WOM
|
Wysłany: 09-01-2014, 22:44
|
|
|
Hobbit - Pustkowie Smauga - nie zrobił na mnie tak dużego wrażenia jak pierwszy, co nie zmienia faktu, że wyszedłem z kina uchachany. Bardzo dużo elementów składowych mi się podobała - Thranduil (200% elfiego sukinkoctwa!), smok, Tauriel, Orkowie, spływ w beczkach... Jedyne co mi się nie podobało, to
- Spoiler: pokaż / ukryj
- leczenie Athelasem przez Tauriel - chyba, że to sensownie uzasadnią i pokażą, że tak naprawdę ma ona żyłach królewską krew. Potomków Feanora zapewne, bo ruda...
Trójkąt romantyczny jest uroczo idiotyczny, ale że świetnie to pasuje do całości, to nawet mi przypadł do gustu. Legolas
- Spoiler: pokaż / ukryj
- zielony z zazdrości - i to o krasnala! Ta zniewaga krwi wymaga!
Saga napisał/a: | Tauriel, wbrew moim obawom jest całkiem fajna postacią o mocnym kręgosłupie moralnym i ciekawym charakterze, cóż z tego, skoro wygląda na to, że wszystkich swoich wyborów dokonuje z miłości? |
Ee? Ona była zmotywowana jeszcze zanim
- Spoiler: pokaż / ukryj
- spotkała Kilego.
Nie podobał jej się izolacjonizm Thrainduila, uważała, że leśne elfy powinny się włączyć w walkę ze złem, dla swojego własnego dobra. Ba, można w zasadzie założyć, że przeciwnie - cały homans wziął się z tego, że była ciekawa świata i poleciała na... egzotykę. |
_________________ I can survive in the vacuum of Space
|
|
|
|
|
Koranona
Morning Glory
Dołączyła: 03 Sty 2010 Skąd: Z północy Status: offline
Grupy: Syndykat WOM
|
Wysłany: 10-01-2014, 21:56
|
|
|
"The Fall" (polską wersją tytułu proszę się nie sugerować) okazało się być filmem... no właśnie, jakim? Myślę, że słowa "dziwny, głęboki ale ładny" opisują go najlepiej. Jeśli widz nie zrazi się pierwszą połową godziny seansu zostanie nagrodzony nawet logiczną fabułą. Szczęki może nie trzeba zbierać z podłogi, ale to ten typ filmu, po którym wydaje się dźwięk bycia mile zaskoczonym ("hm!") i kwituje się mówiąc, ze był to całkiem dobry film. Polecam zdecydowanie.
Zostajac natomiast przy Lee Pace, który był odtwórcą głównej roli w wymienionym wcześniej filmie; Hobbit- Pustkowie Smauga. (dla niewtajemniczonych - ten pan grał Thrainduila)
Jak już wydobyłam swoją opinię o tym filmie z jakiejś dziecięcej złości na filery stwierdziłam, że nawet pomijając takowe, bez których nie dałoby się zrobić 3 filmów z jednej, niedługiej zreszt książki, film nei zrobił na mnie wrażenia. Zacznę od tyłu, bo pozwole sobie pomarudzić w aspekcie technicznym.
W zwiazku z tym, ze jestem jedną z tych szczęśliwych/nieszczęśliwych osób, które nie widzą efektu 3D poszłam na wersję 2D i odkryłam ciekawą własciwość. Może nei widzę efektu 3D za to widzę, że go nie ma. Film po prostu nei daje się w tej wersji oglądać. Tam, gdzie miał być efekt widzów, którzy zdecydowali się pójść na starodawną, klasyczną wersje filmu w dwóch wymiarach, serwowane jest męczące dla oka rozmycie. Przy prawie 3 godzinach filmu to naprawdę przyprawia o ból głowy.
Ta część filmu wydawała mi się jakaś taka... zwyczajnie nudna. Albo nie, to złę określenie. Mało porywająca. W dodatku te sceny, komiczne, przyjmuję, z założenia, były jakoś mało zgrabnie wplecione w fabułę.
Apropos niezgarbnych rzeczy - muzyka. Czuję jakiś niedosyt. Tło było, bo było, ale były też sceny, przy których sie zastanawiałam "halo, gdzie sie podziała muzyka".
Żeby tak zupełnie nie spisywać filmu na straty, to powiem, ze nie zaskoczyły mnie, ale urzekł jak zwykle widoki. Deską ratunku dla tego filmu może być też to, że w przeciwieństwie do pierwszej części (tak mi się zdaje, zaznaczę), więcej czasu ekranowego dostał sam Bilbo, bohater bliski memu sercu o tyle, że prosty, nie patetyczny, ot po prostu hobbit. Dla tego własnie hobbita pójdę pewnie i na ostatnią część do kina. |
_________________ "I like my men like I like my tea - weak and green."
|
|
|
|
|
Dembol
Dołączył: 11 Sty 2006 Skąd: Kraków Status: offline
|
Wysłany: 10-01-2014, 23:54
|
|
|
Hobbit -
Plusy:
- Smaug,
- Bilbo,
- Thranduil,
- widowiskowa scena z beczkami
Minusy:
- W 3D HFR część scen wyglądała jak z gry komputerowej. I to takiej nie najnowszej. Momentami dało się odczuć "efekt Benny'ego Hilla" (dziwne, nienaturalne przyspieszenie).
- Sceny zbliżeń wyglądały jak teatr TV albo jakieś tanie fantasy produkowane na potrzeby telewizji w których szczędzono pieniędzy na dekoracje (rozmazane tło).
- Trylogię prawdopodobnie będzie się dłużej oglądać niż czytać książkę. Nie wiem dlaczego w przypadku Jacksona nie działają Hollywoodzkie prawa dotyczące długości filmu. Pewnie z powodu kasy. Można zarobić trzy razy, a nie raz, więc niech się bawi. Tylko, że to jest zdecydowana przesada. Z samego filmu dałoby się wyciąć przynajmniej kilkanaście minut ujęć/wątków absolutnie nic nie wnoszących do całości. Nawet nie mówię o całych wątkach bo wtedy spokojnie skracamy film do godziny.
- Bard. Gdy czytałem Hobbita był moją ulubioną postacią. Tutaj pewnie wykaże się dopiero w trzeciej części. Na razie niezbyt mi się podobał.
- Tauriel (sztuczny wtręt, żeby się feministki nie rozpisywały, że nie ma istotnych silnych postaci kobiecych).
- Legolas. Nie lubię go po prostu. Orlando Blooma jeszcze bardziej.
- Film jako samoistna całość się nie broni. Wg mnie każdy sequel powinien poza rozszerzaniem głównej opowieści sam w sobie być zamkniętą całością. Jak będę chciał oglądać serial to włączę sobie TV.
Jeśli już mowa o tanich fantasy albo lepiej starych bo jak na owe czasy to pewnie tanie nie było. Obejrzałem sobie właśnie Excalibur z młodym Liamem Neesonem i Patrickiem Stewartem, który już wtedy nie miał włosów (obaj w rolach drugoplanowych). Momentami śmieszne dekoracje (chromowane zbroje Rycerzy Okrągłego Stołu i mury Camelot) i niedzisiejsza stylistyka (dużo dymu, odrobina golizny i sztuczne jaskinie, podobne do tych z drugiej części Conana), ale wypada całkiem nieźle.
alosza napisał/a: | elementy komiksowatości |
Masz zapewne na myśli pewnie uproszczenia i brak realizmu, więc dziwi mnie dlaczego zamiast nazwania rzeczy po imieniu nawiązałeś do komiksów. To krzywdząca generalizacja dla tego medium. Dziwi mnie, że jego fan (tak mniemam na podstawie twojej obecności na forum fanów m.in. komiksu) używa takich sformułowań.
A Smaug nie mógł zostać w najmniejszy sposób zraniony przez płynne złoto. Jest prawdziwym smokiem, a nie Viserysem Targaryenem. |
_________________ Evil Manga |
|
|
|
|
Ysengrinn
Alan Tudyk Droid
Dołączył: 11 Maj 2003 Skąd: дикая охота Status: offline
Grupy: AntyWiP Tajna Loża Knujów WOM
|
Wysłany: 11-01-2014, 00:13
|
|
|
Excalibur jest świetnym filmem. W zasadzie jedyna kinowa (najnowszego serialu nie oglądałem) interpretacja legend arturiańskich którą można traktować poważnie - może jeszcze "Miecz w kamieniu" Disneya i "Monty Python i Święty Graal" się bronią. Wszystkie pozostałe są albo żenujące, albo żenujące i odczapiste, nawet Connery nie pomógł.
Dembol napisał/a: | Minusy:
- W 3D HFR część scen wyglądała jak z gry komputerowej. I to takiej nie najnowszej. Momentami dało się odczuć "efekt Benny'ego Hilla" (dziwne, nienaturalne przyspieszenie).
- Sceny zbliżeń wyglądały jak teatr TV albo jakieś tanie fantasy produkowane na potrzeby telewizji w których szczędzono pieniędzy na dekoracje (rozmazane tło). |
Tia, tego się obawiałem. Na serio nie rozumiem po co im ta hipersuperduperjakość obrazu - żeby przypadkiem ktoś nie przeoczył niedociągnięć? Żeby wyraźnie było widać które sceny kręcili w studiu, które w plenerze, a które całkiem wygenerowali na komputerach? W technologicznym amoku filmowcy chyba zapomnieli, że niedoskonałość obrazu jest ich sprzymierzeńcem, bo mogą więcej ukryć. |
_________________ I can survive in the vacuum of Space
|
|
|
|
|
Dembol
Dołączył: 11 Sty 2006 Skąd: Kraków Status: offline
|
Wysłany: 14-01-2014, 01:27
|
|
|
Ysengrinn napisał/a: | Excalibur jest świetnym filmem. W zasadzie jedyna kinowa (najnowszego serialu nie oglądałem) interpretacja legend arturiańskich którą można traktować poważnie - może jeszcze "Miecz w kamieniu" Disneya i "Monty Python i Święty Graal" się bronią. Wszystkie pozostałe są albo żenujące, albo żenujące i odczapiste, nawet Connery nie pomógł. |
Właśnie obejrzałem "King Arthur" z Clivem Owenem i Keirą Knightley. Całkiem zabawna opowieść o tym, że rycerze pół-rzymianina Artura byli Sarmatami (o jakże sarmacko brzmiących imionach jak Gallahad czy Gawain), Merlin piktyjskim (?) szamanem, Lancelot nie zdążył zdradzić króla, a Ginewra zupełnie od czapy skończyła u boku Artura bo fabuła wskazywała jednoznacznie, że bardziej interesuje ją wspomniany Lancelot. Legenda zupełnie odarta z magii. Mierziły mnie też teksty o tym, że walczymy o swój naród itp. itd. Świadomość narodowa w IV wieku? To coś nowego. Było też kilka innych wkurzających drobiazgów. Bardzo podobała mi się finałowa bitwa. Przede wszystkim ze względu na normalne ujęcia, a nie kręcone z ręki przez kamerzystę kofeinistę cierpiącego na parkinsona tak, że nic nie widać. Niezła rozrywka, ale wolę gdy nad quasirealizmem przeważa fantastyka. |
_________________ Evil Manga |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików Możesz ściągać załączniki
|
Dodaj temat do Ulubionych
|
|
|
|