Ogłoszenie |
Forum archiwalne, nie można zakładać nowych kont.
|
Refleksje po filmach |
Wersja do druku |
Ysengrinn
Alan Tudyk Droid
Dołączył: 11 Maj 2003 Skąd: дикая охота Status: offline
Grupy: AntyWiP Tajna Loża Knujów WOM
|
Wysłany: 14-01-2014, 06:36
|
|
|
Przede wszystkim nie lubię oszukiwania ludzi, a wciskanie kitu, że nasza odczapista wersja legendy arturiańskiej jest bardziej historycznie prawdopodobna niż inna odczapista wersja jest jak dla mnie oszustwem handlowym. Plus upowszechnia bzdurne wizje, jak to, że Rzymianie od czasów Romulusa do zapewne zdobycia Konstantynopola przez Turków nosili ciągle te same zbroje i płaszcze, zapewne przekazywane z dziada pradziada. |
_________________ I can survive in the vacuum of Space
|
|
|
|
|
Smk
Dołączył: 28 Sie 2011 Status: offline
Grupy: Syndykat
|
Wysłany: 14-01-2014, 12:23
|
|
|
Ysengrinn napisał/a: |
Tia, tego się obawiałem. Na serio nie rozumiem po co im ta hipersuperduperjakość obrazu - żeby przypadkiem ktoś nie przeoczył niedociągnięć? Żeby wyraźnie było widać które sceny kręcili w studiu, które w plenerze, a które całkiem wygenerowali na komputerach? W technologicznym amoku filmowcy chyba zapomnieli, że niedoskonałość obrazu jest ich sprzymierzeńcem, bo mogą więcej ukryć. |
Ten sam owczy pęd który sprawia iż mój telefon ma wyższą rozdzielczość niż 70 calowy telewizor w rodzinnym salonie. Bo to ludzie, podkręceni gadką marketingową, polecą i kupią. 1080p to już zamało, kino 4k to teraźniejszość, a w przyszłości majaczą wyższe rozdzielczości....bo kasa.
I tak skończymy z rzeczywistośćią wirtualną w tej czy innej formie, więc patrzmy jak ślepia alejka ewolucji technologicznej sama sobie gałąź podcina..
Ale ja nie o tym.
Zeszłoroczny Riddick. Film robiony przez Vima Diesla, za częśćiowo jego kasę i przez większość czasu projekcji będący teatrem jednego aktora.
I to wcale nie wychodzi produkcji na złe. Tak, fabularnie mamy powtórkę z Pitch Black. Tak, nie zastanawiamy się wogóle czy tytułowy bohater zginie; raczej rozważamy jak reszta obsady pożegna się ze światem. Fauna i flora planety są odpowiednio wredne i atrakcyjne wizualnie. Ogólnie, oglądane niezależnie, jest to kino klasy B, mimo w zasadzie braku wizualnych niedociągnięć. Ot, mało ambitne Sci Fi, jadące na legendzie. Jeno tutaj to działa. Płyta zamówiona. |
_________________ There is no "good" or "bad". There is only "fun" and "boring". |
|
|
|
|
Easnadh
a wee fire
Dołączyła: 27 Cze 2008 Status: offline
Grupy: Alijenoty
|
Wysłany: 14-01-2014, 18:24
|
|
|
Dembol napisał/a: | Mierziły mnie też teksty o tym, że walczymy o swój naród itp. itd. Świadomość narodowa w IV wieku? | Nie rób z Artura takiego dziada. Bardziej przełom wieku V i VI.
Swoją drogą mnie tam bardziej wkurzał to przechwalanie się o "historyczności" tego filmu, podczas gdy bohaterom zostawiono imiona nadane im przez średniowiecznych mnichów bądź francuskich poetów. Pan scenarzysta zląkł się walijskich imion? Pffffff. |
_________________ ☾
I’m always right and you should listen to whatever I have to say
and never disagree, ever, EVER for the sake of your wolvlihood. |
|
|
|
|
Smk
Dołączył: 28 Sie 2011 Status: offline
Grupy: Syndykat
|
Wysłany: 21-01-2014, 21:33
|
|
|
47 Roninów. Zaskakająco dobre suby w kinie. Zaskakująco mierny film - niestety.
Powód jest jeden. Długość. To historia, która pięknie zamknęłaby się w tasiemcu pokroju Lotra, a tak mamy przeskok od sceny do sceny, bez wyjaśnień, bez powiązania z wcześniejszymi obrazami..
Jest ślicznie, brzmi cudnie, Keano jakąś mimikę ma, a rape na feudalnej japonii jest delikatny i udany, nie ograniczając się do standardowego zestawu. Jest, dammit, genialnie.
Pomijając długość.
Niech to.
Last Vegas. Geriatryczna komedia jadąca na fali Kaców, robiąc to z wdziękiem i stylem nieporównywalnym do ogrywanych oryginałów. Co w sumie nie dziwi, patrząc na obsadę.
A ja chyba się starzeję, bo się z żartów do płaczu śmiałem.. |
_________________ There is no "good" or "bad". There is only "fun" and "boring". |
|
|
|
|
moshi_moshi
Szara Emonencja
Dołączyła: 19 Lis 2006 Skąd: Dąbrowa Górnicza Status: offline
Grupy: Alijenoty Fanklub Lacus Clyne WOM
|
Wysłany: 25-01-2014, 21:40
|
|
|
Sierpień w hrabstwie Osage, czyli wiwisekcja dysfunkcyjnej rodziny, która zamiast przysłowiowego trupa w szafie, trzyma tam całą kostnicę. Kino mocne, "niewygodne" i potwierdzające opinię, że z rodziną dobrze wychodzi się tylko na zdjęciach. Istotną rolę gra tu czarny humor, bez niego film byłby koszmarnie, przerażająco wręcz smutny. Poza tym, kino szalenie kobiece - wyraziste bohaterki i rozmamłani panowie, wszyscy nie radzący sobie z problemami. Ot, śmiech przez łzy i gorzka rzeczywistość...
Widać, że produkcja powstała na podstawie sztuki teatralnej. Warto ja także pochwalić za wspaniałe aktorstwo, tu nie ma słabej roli i słabego aktora, sama śmietanka, na którą patrzy się z przyjemnością, a Meryl Streep zdecydowanie zasłużyła na Oscara. |
_________________
|
|
|
|
|
Ysengrinn
Alan Tudyk Droid
Dołączył: 11 Maj 2003 Skąd: дикая охота Status: offline
Grupy: AntyWiP Tajna Loża Knujów WOM
|
Wysłany: 26-01-2014, 01:30
|
|
|
Lone Ranger - brakuje lekkości, która w tego rodzaju historii jest niezbędna. Jakby to był over the top pastisz oryginału to wyszedłby nawet sympatyczny, absurdalnie głupi film klasy B. Twórcom umyśliło się jednak, że musi być gorzko, bo wszystkie westerny dzisiaj są gorzkie. W efekcie czego nawet Depp nie zdołał uratować swojej rasistowskiej kreacji Indiańca po dowaleniu jej Tragicznej Przeszłości TM, z kolei tytułowy bohater jest ze swoim zakutym łbem i ignorowaniem rzeczywistości żałosny i zupełnie antypatyczny. Różne rzeczy można połączyć w jednym filmie, ale nie smutną opowieść o wybijanych Indianach z galopowaniem na białym koniu po dachach pędzącego pociągu.
Podobał mi się natomiast villain, obrzydliwy zarówno na ciele jak i duszy, po prostu kwintesencja westernowego skurczybyka. |
_________________ I can survive in the vacuum of Space
|
|
|
|
|
123Nowy!
Ołowiany żołnierzyk
Dołączył: 27 Lis 2010 Skąd: Therabiti Status: offline
|
Wysłany: 13-02-2014, 19:36
|
|
|
Wczoraj wieczorem obejrzałem Sprzedawców. Magnifique, jak to mawiają. Po obejrzeniu tego filmu dowiedziałem się rzeczy wielkiej. Mianowicie, nie jestem jedynym lewusem w świecie wzorowych pracowników chociaż...
- Spoiler: pokaż / ukryj
- ...mnie nigdy nie zdarzyło się uciec z pracy żeby pograć w hokeja na dachu.:)
Gdybym nie wiedział że to niemożliwe uwierzyłbym iż ten film nie miał scenariusza. Dialogi między bohaterami są tak spontaniczne i wyluzowane, że ma się wrażenie jakby to wszystko było improwizacją aktorską.
Od razu przypomina się W pogoni za Amy. I dialog między Holdenem i Alyssą.
- Spoiler: pokaż / ukryj
- -Wielki test. Quick Stop.
-Przyjaciółka pieprzyła się tam z trupem!
-Tą dziewczynę też znasz?
-Znałam. Nim trafiła do czubków.
Do tego Jay i Cichy Bob. Nie grają pierwszych skrzypiec, ale w Dogmie ma się to zmienić.
Ogólnie 8/10, bardzo udane półtorej godziny. |
_________________ Nieoficjalny fan Zabuzy Momochi i Mitarashi Anko.
Oficjalny fan Ohtsuki Akio. |
|
|
|
|
Swarga
Dołączył: 15 Maj 2012 Status: offline
|
Wysłany: 02-03-2014, 01:32
|
|
|
Ja wiem, że to nie jest w dobrym tonie wypowiadać się o filmie widząc zaledwie jego 30 sekund. No ale to zrobię.
Włączyłem sobie AmbaSSadę i wygenerowałem losowo fragment filmu. Kliknąłem gdzieś tam na pasku i obejrzałem jedną scenę. Zobaczyłem jakąś wielkomiejską paniusię i jej narzeczonego wyglancowanego hipstera prowadzących jakiś drętwy dialog. Prawdopodobnie był to jakiś gag. Odniosłem wrażenie, że ułożyła go prof. Środa. Wyłączyłem film. |
|
|
|
|
|
shugohakke
Najstarszy Grzyb
Dołączył: 15 Gru 2011 Status: offline
Grupy: Samotnia złośliwych Trolli
|
Wysłany: 04-03-2014, 00:53
|
|
|
Frozen
Wychodzę na zwykłego bandwagonera, że zabrałem się do tego cudu dopiero po dwóch oskarach ^^ Ale niech mnie zwą jak chcą - film jest czadowy. Wart wszelkich komplementów.
Jedyne, co mnie nie zachwyciło to złożenie charakteru jednej z postaci na ołtarzu doskonałości plot-twista. Ospojlujmy:
- Spoiler: pokaż / ukryj
- Hans jest aż za bardzo Księciem... Mogę zrozumieć dwulicowość jego stosunków z Anną. Jak jego rozsądne decyzje o zajęciu się królestwem i nierycerskie puszczenie narzeczonej samej w góry to gra obliczona na pozbycie się lubej. Mogę pojąć, że to kawał zimnego drania, który chce rączki mieć czyste, a imaż błyszczący...
Ale nijak nie rozumiem jak w tym świetle rozumieć jego stosunek do właściwej królowej. Dlaczego makiaweliczny drań tak dba o jej człowieczeństwo? Po co ratuje ją po dwakroć? Raz przed zostaniem prawdziwą wiedźmą (I feel wicked ^^) i drugi przed postrzałem? Czemu w jego planie lepiej leży Elza niezrozumiana i zagubiona, a nie okrutna i zła?
Widzę powody w scenariuszu... Widz nie powinien się spodziewać. Ale jakoś rozmywa mi się spójność tej postaci. Trochę zbyt sztucznie przeskakuje od rozsądnego, odpowiedzialnego, troszkę spontanicznego księcia z masą rodzeństwa do bezwzględnego, wyrachowanego uwodziciela.
To nie jest dziura w logice czy coś... Po prostu wrażenia nie chcą się zgrać. Bohater jednoznacznie pozytywny staje się nagle stuprocentowym villianem bez serca. Dziwnie na tym tle wyglądają wszystkie jego dobre uczynki, bo tylko część z nich można uznać za "grę wizerunkiem".
Miał ktoś podobne wrażenie?
- Spoiler: pokaż / ukryj
- A może po prosu mi żal, że pierwszy disneyowski książę z bajki, którego autentycznie polubiłem (za nie bycie brawurowym mięśniakiem, za rozsądne patrzenie na to, co ważne, kurczę... za całokształt!), tak źle skończył?
I muszę przyznać, że choć oscarowe Let It Go zachwyca, to jednak The Frozen Heart otwierające film jest dla mnie najlepszym utworem (zarówno w oryginale jak i po polsku) na ścieżce dźwiękowej. |
_________________ I crossed the mountain and I climbed the river... |
|
|
|
|
Smk
Dołączył: 28 Sie 2011 Status: offline
Grupy: Syndykat
|
Wysłany: 04-03-2014, 16:36
|
|
|
A nie zastanowiło Ciebie gdzie w tym filmie jest
- Spoiler: pokaż / ukryj
- lustro?
Yeah. |
_________________ There is no "good" or "bad". There is only "fun" and "boring". |
|
|
|
|
shugohakke
Najstarszy Grzyb
Dołączył: 15 Gru 2011 Status: offline
Grupy: Samotnia złośliwych Trolli
|
Wysłany: 04-03-2014, 17:54
|
|
|
Zgrabne, acz również niepozbawione nieścisłości. Niemniej jednak całkiem zgrabne. |
_________________ I crossed the mountain and I climbed the river... |
|
|
|
|
Smk
Dołączył: 28 Sie 2011 Status: offline
Grupy: Syndykat
|
Wysłany: 04-03-2014, 19:54
|
|
|
Bo to film Disneya i potrzebuje głównego złego, by dzieci i jednostki powiedzmy że proste, były zadowolone. Film jest zadziwiająco "głęboki" jak na disneya <brak faktycznego romansu included>, ale, serio, nie jestem osobiście zadowolony. Może dlatego iż poczytałem co nieco i widziałem co to mogło być za widowisko. <sniff> |
_________________ There is no "good" or "bad". There is only "fun" and "boring". |
|
|
|
|
shugohakke
Najstarszy Grzyb
Dołączył: 15 Gru 2011 Status: offline
Grupy: Samotnia złośliwych Trolli
|
Wysłany: 10-03-2014, 11:09
|
|
|
Katedra
To znaczy film Bagińskiego widziałem już kawał czasu temu, ale dopiero wczoraj czytając "W Kraju Niewiernych" zapoznałem się z... inspiracją? Zatem obejrzałem po raz wtóry. Wszystkie opisy animacji podają opowiadanie jako "pierwowzór" czy inne "na podstawie" trochę to duże słowa na artystyczną wizualizację finału fabuły.
Zwłaszcza, że symbolika jest względem opowiadania odwrócona. Katedra wzrastała w ciemności - w jasnym blasku pobliskich gwiazd była pozornie martwą bryłą skały. Ale nie ma się co dziwić, że dynamikę chciał Bagiński przedstawić w świetle, a statykę w mroku - to zwyczajnie lepiej wygląda (albo w ogóle wygląda, bo w ciemności przestrzeni międzygwiezdnej, przepraszam za wyrażenie, gówno widać ^^).
Tak czy inaczej pozostaje żałować, że projekt ekranizacji znacznie bardziej epickiego opowiadania najwyraźniej umarł śmiercią naturalną (w sieci i na popierze można znaleźć jeszcze jego ślady, ale tak stare i delikatne, że nie ma co się łudzić), bo "Ruch Generała"; to byłoby coś! |
_________________ I crossed the mountain and I climbed the river... |
|
|
|
|
Smk
Dołączył: 28 Sie 2011 Status: offline
Grupy: Syndykat
|
Wysłany: 10-03-2014, 12:47
|
|
|
Korzystając z pociągu do Wrocławia i pasażerowania w samochodzie obejrzałem do końca pierwszy sezon Arrow.
I jestem pod większym wrażeniem niż w czasie oglądania Tarczy. Skojarzenia z Nietopyrkiem oczywiste, ale DC lubi swoich bohaterach w jaskiniach i dramatycznie powiewających na tle nocnego miasta. Twórcy poszli tą samą drogą, na szczęście, co konkurencja i serial z pierwowzorem ma bardzo mało wspólnego, na szczęście. Osobiście chciałem się przyczepić do poziomu brutalności, ale nim zacząłem narzekać obejrzałem początek drugiego sezonu - główny bohater pompujący strzały w przeciwników nagle zaczął mieć sens. Zdecydowanie do oglądania dalej, od czasów BSG tak dobrze się nie bawiłem. Agents są fajni, ale to jednak nie to.
Wilk z Wall Street - nie jestem pod wrażeniem. O, gra aktorska jest cudowna, muzyka zmotywowała mnie do legalnego zakupu, a efektów specjalnych poza oczywistą sceną "mokrą" totalnie niewidoczne.
Fajnie.
Tylko ja niedawno Pain and gain obejrzałem i niestety, nic nie przebije piły łańcuchowej. |
_________________ There is no "good" or "bad". There is only "fun" and "boring". |
|
|
|
|
Urawa
Keszysta
Dołączył: 16 Paź 2010 Status: offline
|
Wysłany: 16-03-2014, 10:26
|
|
|
Combo polskich filmów historycznych.
Jack Strong - przyzwoicie zrobiony, w konwencji bliższej w sumie nawet miejscami fabularyzowanym dokumentom, choć z odpowiednio dramatycznym i sprawnie zrobionym finałem, z dodatkiem pościgu samochodowego komunistycznymi autkami po Warszawie. Problem w tym, że Pasikowski wyidealizował swojego bohatera do tego stopnia, że miejscami film pachnie wręcz hagiografią. Nie poruszył żadnej z kontrowersyjnych spraw dotyczących Kuklińskiego. Dla jednych to zaleta, dla mnie - niekoniecznie.
Kamienie na Szaniec - film o wiele lepszy. Przede wszystkim, mimo że trwa dwie godziny z okładem, to jakoś tego nie było czuć, zleciał szybko, nie miałem wrażenia, że zaraz w kinie zasnę. Do tego obsada - dobrym krokiem było obsadzenie debiutantów, bo gdy się widzi znowu tych samych Sthurów, Żebrowskich, Olbrychskich czy Fronczewskich, to jednak męczy. Dalej - film dość dobrze pokazujący całą opowieść, bez nadmiernego patosu i przesadnego idealizowania bohaterów. Mamy więc ich wady, konflikty a w czasie walk widać, że to nie zawodowa armia, ale grupa przedwcześnie dorosłych nastolatków, których los rzucił tam, gdzie rzucił. Mimo tego nie rozumiem tych wszystkich jęków ze strony kombatantów. To nie jest film, który by np. burzył jakiś zaszczepiony przez literaturę mit - tak jak było z Westerplatte, gdzie po powieści Wańkowicza i wierszu Gałczyńskiego całe pokolenia żyły mitami szturmów dzień po dniu, solidarności żołnierzy i dowództwa a w finale - całopalnej ofiary. Gliński tymczasem uczynił z postaci w książek mocno pomnikowych ludzi, nie umniejszając w żaden sposób ich bohaterstwu. |
_________________ http://www.nationstates.net/nation=leslau
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików Możesz ściągać załączniki
|
Dodaj temat do Ulubionych
|
|
|
|