Ogłoszenie |
Forum archiwalne, nie można zakładać nowych kont.
|
Refleksje po filmach |
Wersja do druku |
Koranona
Morning Glory
Dołączyła: 03 Sty 2010 Skąd: Z północy Status: offline
Grupy: Syndykat WOM
|
Wysłany: 28-09-2014, 18:00
|
|
|
Zabrana zostałam, bynajmniej wbrew mojej woli, na Miasto 44. Widząc zapowiedzi, plakaty i hasło ("Miłoźdź w czasach apokalipsy!) pomyślałam sobie "meh, opera mydlana wśród wybuchów". Jak bardzo się pomyliłam!
Od strony technicznej byłam mile zaskoczona. Realistyczne efekty, na które widać wydano odpowiednią sume pieniędzy, czasem troche przekoloryzowane, ale nie w sposób, który by ze sceny robił karykaturę. Niesamowicie przedstawione sytuacje jak chociazby ta, w której
- Spoiler: pokaż / ukryj
- Ala aka Biedronka przechodzi przez kanały.
, oddana na tyle realistycznie i obrazowo, że możemy zamieć wyobrażenie tego, co rzeczywiscie przeżywali powstańcy. Od strony fabuły? Chwila chwila, jakiej fabuły? Trochę żartuje, ale nie do końca. Przede wszystkim honor nalezy oddać, że ten szeroko promowany wątek miłosny nie zasłania całego filmu, a momentami nawet nie wydaje sie być głównym wątkiem, a sam wątek nie jest taki sztampowy jakby można się spodziewać. Niemniej boli pewna płytkość fabularna, a same postaci są mało rozwiniete i dość szare.
Muzyka... muzyka wprawiła mnie w lekką konsternację. Nie jest kwestią dyskusyjną to, że została świetnie dobrana, ale czerpano z naprawdę wielu gatunków. Mamy więc starą piosenkę polską, chorał gregoriański po niemiecku, współczesną, amerykańską piosenkę... a nawet dubstep (który, choć mój wewnetrzny muzyk płacze, pasował idealnie). Muzyka jest wisienką na torcie. Może na pierwszy rzut oka brzmi odpychająco, ale w całkowitym obrazie pasuje idealnie.
Podsumowując; to był naprawdę dobry film. W skali bycia dobrym na tyle dobry, że mogłabym pójść na niego jeszcze raz do kina. Mój dziadek, który brał udział w powstaniu, mówił o nim tylko anegdotami, bo być może zbyt ciężko było mu przedstawić walkę taką, jaka była. A była drastyczna i potwornie nierówna i właśnie to pokazuje film Komasy, który czarno-białemu obrazowi powstania, jakie mają ludzie w moim wieku, nadaje kolorów. Film może wydawać się "tarantinowski", ale każda śmierć jest poruszająca, więc trudno podejść do tego tak bezmyślnie jak w przypadku innych produkcji. Gdybym miała komuś z zagranicy wytłumaczyć o co z tym całym powstaniem chodziło, to puściłabym mu ten film. Nie tylko dla tego, że to dzieło na poziomie amerykańskiego kina, a dlatego, że bez ogródek opowiada historię, bez nadęcia, ale też bez nic nie znaczącej drastyczności. |
_________________ "I like my men like I like my tea - weak and green."
|
|
|
|
|
Ysengrinn
Alan Tudyk Droid
Dołączył: 11 Maj 2003 Skąd: дикая охота Status: offline
Grupy: AntyWiP Tajna Loża Knujów WOM
|
Wysłany: 02-10-2014, 21:36
|
|
|
Jak wyżej. Tak jakoś wyszło, że poszliśmy w rocznicę kapitulacji powstania. Symbolika.
Od siebie dodam, że Miasto '44 w przedziwny sposób połączyło niemalże komiksową stylizację z brutalnym naturalizmem i bardzo dobrym oddaniem realiów. Powstańcy, przynajmniej na początku, to straszna banda smarkaczy, berlingowcy nie mają pojęcia o walce w mieście i atakują na "URRRAAA!!!", a Niemcy na dzień dobry urządzają masakrę na Woli.
Technicznie to zdecydowanie najlepiej i najefektowniej technicznie zrobiony polski film jaki widziałem, acz zostawia po sobie kaca jak stąd do nie widać. Nawet "Powstanie warszawskie" mniej miażdżyło pod tym względem. Fabularnie... Cóż, siłą filmu są obrazu i emocje, nie było specjalnie miejsca i czasu na bardziej złożoną fabułę.
Podoba mi się sposób w jaki reżyser podszedł do kwestii politycznego i wojskowego sensu wywoływania powstania - to znaczy w ogóle nie podszedł, całkowicie pominął ten wątek, skupiając się na bohaterach, ich miotaniem się między walką o życie a walką o własną godność. Młodych ludzi nie interesuje polityka, zdradliwi sojusznicy, "przyjmowanie Sowietów jak gospodarz", ich interesuje, że pod niemiecką okupacją nie da się żyć, gdy każdy butny soldat i każda nadęta frojlajn traktuje Cię jak śmiecia. I myślę, że jest to aspekt patriotyzmu zrozumiały nawet dla kogoś zupełnie nie poczuwającego się do jakiejkolwiek wspólnoty narodowej. |
|
|
|
|
|
Ysengrinn
Alan Tudyk Droid
Dołączył: 11 Maj 2003 Skąd: дикая охота Status: offline
Grupy: AntyWiP Tajna Loża Knujów WOM
|
Wysłany: 27-10-2014, 20:51
|
|
|
Dracula - Nieopowiedziana Historia : ten film był tak zuy, i tak gupi, i tak straszny, że aż mi głupio, że tak dobrze się na nim bawiłem... |
_________________ I can survive in the vacuum of Space
|
|
|
|
|
Bezimienny
Najmniejszy pomiot chaosu
Dołączył: 05 Sty 2005 Skąd: Z otchłani wieków dawno zapomnianych. Status: offline
|
Wysłany: 28-10-2014, 21:17
|
|
|
Ysengrinn napisał/a: | Dracula - Nieopowiedziana Historia : ten film był tak zuy, i tak gupi, i tak straszny, że aż mi głupio, że tak dobrze się na nim bawiłem... | Nie no, umówmy się, jako komedia był całkiem dobry (choć mam mocne podejrzenia, że nie o taki efekt reżyserowi chodziło). |
_________________ We are rock stars in a freak show
loaded with steel.
We are riders, the fighters,
the renegades on wheels.
The difference between fiction and reality? Fiction has to make sense. |
|
|
|
|
Ysengrinn
Alan Tudyk Droid
Dołączył: 11 Maj 2003 Skąd: дикая охота Status: offline
Grupy: AntyWiP Tajna Loża Knujów WOM
|
Wysłany: 28-10-2014, 21:54
|
|
|
Mastaaah... |
_________________ I can survive in the vacuum of Space
|
|
|
|
|
GoNik
歌姫 of the universe
Dołączyła: 04 Sie 2005 Status: offline
Grupy: AntyWiP Fanklub Lacus Clyne Tajna Loża Knujów
|
Wysłany: 28-10-2014, 22:35
|
|
|
Vlad Dracula, ukochany książę...
Ale Tywin Lannister, oryginalny wampir, był dobry. |
_________________
|
|
|
|
|
BOReK
Dołączył: 15 Lip 2005 Status: offline
|
Wysłany: 29-11-2014, 10:15
|
|
|
Lucy - zgodzę się z popularną opinią, że jest to niewykorzystany pomysł. Z początku akcja rozwija się całkiem gładko, nie ma dłużyzn i wszystko jest na swoim miejscu, od połowy jednak... Albo reżyser stracił fundusze aby to wszystko sensownie posklejać, albo to jest tak niesamowite że nie zrozumiałem.
Enyłej, pozytyw musi być, a jest nim koreańska obsada - i nie chodzi mi tylko o pana Janga. :D |
_________________ You ask me if I've known love and what it's like to sing songs in the rain
Well, I've seen love come and I've seen it shot down, I've seen it die in vain
|
|
|
|
|
kokodin
evilest fangirl inside
Dołączył: 25 Paź 2007 Skąd: Nałeczów Status: offline
Grupy: Samotnia złośliwych Trolli
|
Wysłany: 03-12-2014, 18:29
|
|
|
Ja już gdzieś tutaj pisałem, ostatnio zobaczyłem kilka filmów, bajek w zasadzie. No to trza by opisać doznania estetyczne.
Z racji tego , że polski dubbing w niektórych filmach nieco mnie irytuje (khem khemm epoka lodowcowa khem khem aktorskie khem khem delikatnie mówiąc ) tak więc wszystkie tytuły również będą oryginalne (polskie jeszcze nadrobię bo mam te wszystkie filmy na legalnych nośnikach)
Frozen Powiedziałem sobie a co mi tam, dawno nie oglądałem świadomie nic disneyowskiego a ostatni film, którego dubbing mi się podobał to potwory i spółka więc ... Przekonał mnie Honest Trailer króla lwa. And after that i couldn't let it go. Tak z całego filmu ponad 20 minut to piosenki, z których ta szczególnie jedna wwierca się za uszami. Książę.. no wreszcie nie okłamują dzieci, polityka to bagno. Oczywiście film ma kilka słabych punktów i jest fabularnie zbyt krótki. Wszystko dzieje się zbyt szybko, ale to w końcu mjuzikal. Generalnie rzecz ujmując cały film mi się podobał, złamał stereotypy disnejowskiej królewny (co kochałem w shreku) i był piekielnie dobry muzycznie (w oryginale) zobaczymy co przyniesie rewatch po polskiemu. (jakość disnejowskiego wydania dvd pozostawia wiele do życzenia)
Despicable MePolskie tłumaczenie księżyca.... brrryyy... tytułu, bez sensu. Rub it in, why don't ya! Czy ktoś kiedyś słyszał o zasadzie ekspozycja jest lepsza od opisu, pokaż nie opowiadaj? Ok wracamy na ziemię. Dawno się tak nie uśmiałem, uryłem wręcz. It's so fluffy!! Serio Druu czy jak mu tam. Starzejąca się ciapa terrorysta supervillain. Jest tak pokraczny, że aż go lubię. Miniony :] Banana!! Trio gówniarzy, typowy mózg, psychol i wkurzający dzieciak zbyt uroczy by nienawidzić. Jak dla mnie trafione w dziesiątkę Fabularnie o dziwo bardzo dobre i radośnie losowe. Projekty postaci i pojazdów ... more More! MOREE!!~! i ten manieryzm. Tak film jest zdecydowanie w moim stylu. Ma własny poziom zdrowego rozsądku, kolidujący z naszym. No i w końcu muzyka, klimatyczna i na miejscu. W zasadzie film niby dla dzieci, ale nie koniecznie.
Chcialem więcej
Despicable Me 2 Znowu polski tytuł rozwala, zwłaszcza, że kolejny film z serii będzie miał oficjalnie bardzo podobny. I gdzie konsekwencja? Ludzie mogą nie wiedzieć że to sikłel.
Wracając na ziemię :] Druga część jest podobnie fazowa. Dru ani dziewuchy nie stracili nic z ich czaru. Dodatkowe postaci bardzo trafione. Natomiast gagi z drobiazgami... bezcenne Tacohatt.Graficznie obydwa filmy dzieli niewiele. Postaci się nie zdążyły zestarzeć :] Obsesje urosły, miniony owszem rozrabiały, ale scena uprowadzenia Dru i wchodzenia do bazy machomena. Czysty geniusz i później cała ta żelatyna. Absurdalny humor w odniesieniu do najbardziej męskiego sposobu śmierci. Ja kce więcej takich głupot.
Tak więc mam obydwa filmy w podwójnym wydaniu i kosztowało niecałe 40 zł a jakość wydania na głowę bije niepromocyjne disneje
Serio w empiku to samo wydanie dvd Frozen kosztowało prawie tyle co dubble pack Despicable Me z książeczką i twardym tekturowym opakowaniem. A Frozen jest praktycznie pustym boxem z kiepskiego cienkiego plastiku. Nawet płyta jest w monodruku podczas gdy obydwie z minionami są kolorowe. |
_________________ kokodin pisze się zawsze z małej litery
Jeżeli mówił bym normalnie , nie było by sensu ze mną rozmawiać.
Miłośnik wszystkiego co czarne, zielone, żółte lub okrągłe.
Jeżeli to czytasz to się nudzisz.
|
|
|
|
|
fm
Okularnik
Dołączył: 12 Mar 2007 Status: offline
Grupy: Alijenoty
|
Wysłany: 14-12-2014, 23:37
|
|
|
Rurouni Kenshin: Kyoto Inferno - nawet bardziej udany film od poprzedniego:
+ bardziej spójny (nie musi próbować łączyć w całość kilku minihistorii)
+ choreografia walk
+ muzyka
+ niezłe aktorstwo
+/- kończy się cliffhangerem - z jednej strony boli, że trzeba czekać na kontynuację, ale z drugiej dobrze, że nie próbowali wcisnąć całego materiału w marne dwie godziny (przy dotyczących tego wycinka historii OAVkach kompresja skończyła się w opłakany sposób)
- trochę dłużyzn w pierwszej połowie
- o ile spora część filmu jest dość zgodna z materiałem, to pod koniec zaczyna się przestawianie wątków w imię poważniejszego cliffhangera. Tak więc Kaoru w mniejszym stopniu może się wykazać i
- Spoiler: pokaż / ukryj
- kończy jako damsel in distress
|
_________________ Kryska: Weaponized diplomacy was successful!
|
|
|
|
|
Smk
Dołączył: 28 Sie 2011 Status: offline
Grupy: Syndykat
|
Wysłany: 14-12-2014, 23:43
|
|
|
Bitwa pięciu armii.
Dwie sprawy. Raz, film cierpi na to samo co LotR, ino jest to nawet bardziej widoczne w tej produkcji - tytułowa bitwa w zasadzie mogłaby być o godzinę krótsza bez utraty epickości. A tak rozlazłe toto i jakieś nie tego.
Dwa, bojowe muflony.
Pozatym, ślicznie jako to Śródziemie, elfy nadal są dupkami, a wszyscy prześcigają się na czym to kto teraz sobie pojeździ/poserfuje.
Ja się załapałem na projekcję obu trylogii w najwyższym standardzie wizualnym - i to bez trzy de. Poza głodem, bolącym zadkiem i zasypianiem na łotrze wad nie stwierdziłem >] |
_________________ There is no "good" or "bad". There is only "fun" and "boring". |
|
|
|
|
kokodin
evilest fangirl inside
Dołączył: 25 Paź 2007 Skąd: Nałeczów Status: offline
Grupy: Samotnia złośliwych Trolli
|
Wysłany: 17-12-2014, 18:38
|
|
|
Kolejna refleksja po kolejnych 2 filmach. Darn you Honest Trailers.
Iron Man 3 i pierwsi Avengersi (w tej kolejności)
Jak nie cierpię Spidermanów, derdevili, xmenów i całej marvelowskiej menażerii, tak nie mogę się oprzeć wrażeniu, że lubię postać Tonego Starka (a z dc tylko batman jest fajny, Kiton i ten nowy)
Serio , to jedyna postać z uniwersum komiksowego, która w jakiś sposób lubię i rozumiem.
Niby motyw nawróconego cwaniaka to marny wątek, ale jak on się ładnie daje poniewierać. Jest błazeńsko śmieszny a jednak to superbohater bez własnej mocy. Na pierwszy ogien poszedł ironman3, bo tak. Podobało mi się, zwłaszcza śmieciowe cacuszko. Podobał mi się przeciwnik, lekceważony niedoszły partner w interesach. Ogólnie film był jak dla mnie fajny.
Avengersów natomiast wziąłem nieco pod włos. Nie przepadam za Torem a kapitana ameryki nawet nie chcę znać. Hulk mi się akurat podobał, no i wiecznie poniewierany Stark :] Czrna wdowa. Arow czy Loki w zasadzie nawet mnie nie obchodzili. Ale po gierce Furego zespolik zaczął zaskakiwać i finaowa potyczka była całkiem fajna. Hulk kontra Loki to wręcz brylancik.
Tego typu filmy jednak ogląda się dla tego mordobicia. Wiec się ubawiłem, bo mordobicie było ładne.
Tyle z refleksji |
|
|
|
|
|
moshi_moshi
Szara Emonencja
Dołączyła: 19 Lis 2006 Skąd: Dąbrowa Górnicza Status: offline
Grupy: Alijenoty Fanklub Lacus Clyne WOM
|
Wysłany: 20-12-2014, 21:08
|
|
|
Hobbit część 3
Mój Boże, ten film jest jedną wielką porażką – od wczoraj (a właściwie dzisiaj rano) wmawiam sobie, że to był sen, amatorska produkcja na podstawie jakiegoś blogaskowego opowiadanka. Nie wierzę, po prostu nie wierzę, że Jackson zapomniał jak się kręci wielkie bitwy, przecież akurat ten element zawsze wychodził mu szalenie efektowny. Tymczasem w Bitwie..., która jest w zasadzie jedną wielką bijatyką, wszystko jest nie tak. Całość jest chaotycznym zlepkiem scen, które dosłownie pędzą na złamanie karku. Dobre, naprawdę dobre fragmenty, które trzymają poziom poprzednich części, można policzyć na palcach jednej ręki – z pewnością atak Smauga na Esgaroth, wygnanie Saurona z Dol Guldur, plus krótkie sceny wierne książce, czyli pertraktacje Bilba z Thranduilem i Bardem, czy powrót hobbita do domu. Generalnie scenarzyści przedobrzyli, wplatając w opowieść cudeńka rodem z filmów o superbohaterach: mamy więc Barda Wilhelma Tella MacGyvera, Legolasa poruszającego się niemalże w powietrzu, Azoga udającego syrenkę Ariel, orli desant spadochronowy i mnóstwo innych okropieństw, które wolę zapomnieć. Ostatnią część Hobbiciej trylogii od biedy można nazwać parodią, ale z pewnością nie jest to efektowny i satysfakcjonujący finał.
Zmarnowano naprawdę świetne postacie – Bilbo do ostatniej minuty był cudowny, Martin Freeman zagrał rewelacyjnie i aż żal było patrzeć na tak świetną kreację, w takim gniocie. Nie inaczej jest z pozostałymi bohaterami, najbardziej szkoda mi Thranduila, na którego wyraźnie zabrakło pomysłu, efekt jest taki, że wyszedł na skończonego buca i pozbawione serca chamidło (i chodzi mi o stosunek do własnej rasy, a nie krasnoludów). Thorin... Thorin podobnie ja Bilbo też był cudowny, Armitage fantastycznie pokazał szaleństwo, jakie wywołało w krasnoludzie odzyskanie Ereboru i skarbu, co w zamian zrobili scenarzyści? Zrobili z niego debila i zafundowali super ekstra kretyńską śmierć – serio, osobę która wpadła na tak koszmarny pomysł mam ochotę zamordować boleśnie, bo cholera, jeśli podczas jednej z najważniejszych, najbardziej tragicznych i podniosłych scen (w założeniu) cała sala kinowa ryczy ze śmiechu, to coś jest zdecydowanie nie tak. Serio, to był bardzo żałosny koniec cholernie fajnych bohaterów. Przynajmniej wątek miłosny prezentował się jako tako, chociaż wolałabym, żeby nie wpychano go na pierwszy plan. Zakończyli go tak sobie, traumą Tauriel, Legolasa i Thranduila, trochę w stylu wenezuelskim, ale myślałam że będzie gorzej.
Bogowie, co im szkodziło zostać przy książce, wprowadzając tylko niewielkie modyfikacje – akurat bitwa jest ciekawie opisana, wystarczyło jedynie rozwinąć odrobinę wątki poszczególnych bohaterów. Serio, to wyglądało jak jakaś zemsta antyfana Tolkiena i Jacksona, nawet efekty komputerowe spieprzyli. Był chyba jeden naprawdę ładny moment, kiedy Galadriela przybyła na ratunek Gandalfowi, problem polega na tym, że pięć minut później ta sama Galadriela emanująca mocą wygląda kiczowato i tandetnie, że nie wspomnę o grupie Power Rangers, a przepraszam, dziewięciu upiorów i Sauronie. Nędza i rozpacz. Czuję się zawiedziona i zwyczajnie jest mi okropnie przykro, że jedna z moich ukochanych książek, pomimo dwóch naprawdę udanych filmów, ostatecznie została zgwałcona ze szczególnym okrucieństwem. |
_________________
|
|
|
|
|
alosza
green coat
Dołączył: 15 Maj 2012 Status: offline
|
Wysłany: 28-12-2014, 15:53
|
|
|
Hobbit część 3
Czy ja wiem, czy taki zły...? Po seansie absolutnie nie żałowałem, że poszedłem. Bardzo dobrze wydane 16 złotych i spędzone 3 godziny. Jasne, wolałbym randkę z piękną dziewczyną z all inclusive, ale to na pewno kosztowałoby mnie więcej niż 16 zł. Nie mówiąc już o udawaniu, że się nie zauważa szantaży emocjonalnych.
Film lepszy niż dwa pozostałe Hobbity. Powiedziałbym, że na poziomie najgorszej części z LOTR, czyli "Powrotu króla" (który zresztą miał nieograniczony potencjał). Nie spoilerując, pod każdym względem część ta stanowiła pomost pomiędzy Hobbitem a LOTR.
Mój prywatny ranking:
1. Dwie wieże.
2. Drużyna pierścienia.
---
3. Powrót króla.
4. Bitwa pięciu armii.
---
5. Niezwykła podróż.
6. Pustkowie Smauga.
Jasne, było dużo koszmarków:
- Spoiler: pokaż / ukryj
- Oprócz tego, o czym pisała moshi moshi, czyli: sposób śmierci Thorina, skakanie Legolasa, groteskowa Galadriela, dodam od siebie: mało wiarygodne przemiany Thorina, a ta ostatnia, to już z niczego; wątki ludności cywilnej; brak prawdziwego pierdzielnięcia na samym końcu bitwy (...)
ale czy nie było ich w LOTR?
Szarża armii umarlaków. Najgorzej zrealizowany motyw ze wszystkich filmów. Zmarnowany potencjał na scenę dekady.
Zrzucanie orków z grobli przy forth eorlingas. (Zrównoważone wybitnymi scenami przed i po tym motywie)
Legolas i koń.
Legolas i mumakil.
Legolas i tarcza.
W Bitwie pięciu armii jest też sporo scen i motywów udanych, wręcz wybitnych. Ta chimeryczność Jacksona jest zresztą jego znakiem rozpoznawczym. Co było udane?
- Spoiler: pokaż / ukryj
-
Na pewno odsiecz krasnoludów, świetnie wykreowana Żelazna Stopa i armia regularna krasnoludów, którzy wreszcie nie wyglądali jak policjanci drogówki przy elitarnych elfach, lecz jako równorzędna rasa wojowników.
Wyprostowali jeden wielki fail z miłością elfki do krasnoluda, wątek tym razem poprowadzony harmonijnie i nawet... lol, wiarygodnie. Ale to się tyczy tylko tej części, gdzie już zresztą byliśmy oswojeni z motywem.
Pokazano trochę skilla Sarumana i Elronda, choć można spokojnie było wyeksponować posiadanie Nenyi i Vilyi.
Generalnie jednak już nie miałem takiego jaranka, jak przeszło 10 lat temu, gdy do kin wchodził LOTR. Czemu? Bo Jackson stworzył dwie bliźniacze trylogie targetowane do przedziału wiekowego ok. 12-25 lat (optymalnie 15-18). Nie znaczy to, że nie będzie się ona podobała widowni starszej. Znaczy to, że starszy widz będzie musiał przymykać oko na ukłony reżysera w kierunku widowni młodszej. Niektórzy fani Tolkiena będą zachwyceni filmami przez sam fakt, że to Tolkien. Inni fani Tolkiena odrzucą je przy pojawieniu się pierwszcyh niekanonicznych motywów. Natomiast nie-fani Tolkiena, zwykli odbiorcy, po osiągnięciu już pewnego wieku, mogą stwierdzić, że to film nie dla nich. |
|
|
|
|
|
Ysengrinn
Alan Tudyk Droid
Dołączył: 11 Maj 2003 Skąd: дикая охота Status: offline
Grupy: AntyWiP Tajna Loża Knujów WOM
|
Wysłany: 08-01-2015, 20:52
|
|
|
Także Hobbit. Ogólnie fajnie było, ale bez jakiegoś epickiego jarania się, ciężko mi wskazać momenty które zapadły mi w pamięć. Tytułowa bitwa niestety strasznie chaotyczna, można to było lepiej ogarnąć.
Miałem trochę wrażenie, że brakuje paru istotnych scen, więc pewnie znowu będzie długaśna wersja reżyserska. |
_________________ I can survive in the vacuum of Space
|
|
|
|
|
BOReK
Dołączył: 15 Lip 2005 Status: offline
|
Wysłany: 11-01-2015, 09:26
|
|
|
Oblivion... Może zacznę od tego, co w filmie raczej wkurza:
- akcja rozkręca się powoli i nawet w szczycie jest mało dynamiczna,
- muzyka jest taka sobie, a do filmu nie pasuje ni cholery,
- takie (albo podobne) zagrywki już były, więc widz troszkę zorientowany z SF i dziwnych plottwistach od połowy filmu już wie co jest grane.
Dobre strony? Fabuła mimo wszystko jest ciekawa, chociaż pasowałaby raczej jako część większej całości. Widoki są piękne, zwłaszcza baza oglądana z Ziemi. No i są pikające, buczące i wyjące drony. :D |
_________________ You ask me if I've known love and what it's like to sing songs in the rain
Well, I've seen love come and I've seen it shot down, I've seen it die in vain
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików Możesz ściągać załączniki
|
Dodaj temat do Ulubionych
|
|
|
|