Ogłoszenie |
Forum archiwalne, nie można zakładać nowych kont.
|
O książkach... Czyli o wszystkim |
Wersja do druku |
Mai_chan
Spirit of joy
Dołączyła: 18 Maj 2004 Skąd: Bóg jeden raczy wiedzieć... Status: offline
Grupy: Fanklub Lacus Clyne Tajna Loża Knujów WIP
|
Wysłany: 18-04-2005, 09:50
|
|
|
Od Rapsodii nie wymagałam niczego wielkiego, może i dlatego też się nie zawiodłam jakoś szczególnie. Rapsodia mnie generalnie denerwowała, ale miałam do niej sentyment (jak do wszystkich minstrelek w jakichkolwiek książkach). Najbardziej mnie dobiły dwie rzeczy - wstęp Sapkowskiego i długość. Wstęp - "nie jestem zwolennikiem streszczania książki we wstępie, ale należałoby tu wspomnieć o..." i dokładne streszczenie pierwszego tomu ==' Myślałam, że zamorduję... A co do długości - Rapsodia byłaby idealnym czytadełkiem do autobusu, gdyby nie jej cegłowatość. Trzeci tom ledwie przebrnęłam... |
_________________ Na Wielką Encyklopedię Larousse’a w dwudziestu trzech tomach!!!
Jestem Zramolałą Biurokratką i dobrze mi z tym!
O męcę twórczej:
[23] <Mai_chan> Siedzenie poki co skończyło się na tym, że trzy razy napisałam "W ciemności" i skreśliłam i narysowałam kuleczkę XD
|
|
|
|
|
Beryl
jej mroczny majestat
Dołączyła: 18 Kwi 2005 Status: offline
|
Wysłany: 18-04-2005, 10:22
|
|
|
Chwała niebiosom, nie jest długości Sagi o Ludziach Lodu... na szczęście tamten jest rozbity na krótkie tomiki i robi za Harlequina z wątkami fantasy...
Z innych fajnych książek - cykle Robin Hobb, zwłaszcza te o Błaźnie i Skrytobójcy. Sympatyczne, przyjemne w czytaniu opowieści w których najwyżej cenię, prócz dopracowania świata, sylwetki bohaterów - nikt tam nie jest stuprocentowo dobry, nikt suprocentowo mądry. Nie ma czegoś takiego, że postacie spotykają się w tawernie i już gotowe pójść za nowym znajomym na kraj świata i oddać za niego życie - tam przyjaźnie ulegają zerwaniu, rodziny się nie rozumieją i kłócą, bohater słyszy niewątpliwą prawdę od soich mentorów, ale on wie lepiej... i oczywiście robi głupi błąd, za który cierpieć będzie on i jego bliscy. Życie jest tam życiem, nie słodką bajką. Świetna rzecz.
Inna rzecz to "Jonathan Strange i pan Norrell" - urocza historia o odrodzeniu angielskiej magii. Jeśli ktoś lubi Dickensa i inne klasyczne angielskie powieści, będzie wniebowzięty. Subtelny, ironiczny humor, wdzięczna narracja, wielowątkowa fabuła, interesujące dygresje, doskonały styl. Aczkolwiek fani mocnej akcji od pierwszej strony mogą się poczuć nieco znudzeni pierwszym tomem.
Czemu ja mam wrażenie, że najlepszą fantasy pisują Anglicy? Tolkien, Clarke, Prattchet... a, nawiasem mówiąc, Jingo się właśnie tłumaczy. Powinien być za jakiś miesiąc i podobno jest wspaniały. |
|
|
|
|
|
Bianca -Usunięty-
Gość
|
Wysłany: 18-04-2005, 15:41
|
|
|
Zgadzam sie co do Bujold - chociaz Barryar w dalszych tomach jednak traci na jakosci, ale taki juz los wiekszosci tasiemcow. Pierwsze dwie czesci sa nadal swietne.
Ksiezniczka..... coz, miala momenty. po niej ostro widac, ze byla keljona - autor mial pomysly, ale nie na cala rowna fabule. mam szczera nadzieje, ze Dziedziczka nie bedzie gorsza.
Co do Rapsodii........ coz, ja tam zmoglam. 3-4 tomy sie srednio dawaly, ale ogolem sie dawalo czytac spokojnie, tylo ze nieco za slodkie, ale w sumie w granicach tolerancji. chociaz, moze dlatego ze ja ogolnie lubie cherryh, a styl byl dosyc podobny |
|
|
|
|
|
Beryl
jej mroczny majestat
Dołączyła: 18 Kwi 2005 Status: offline
|
Wysłany: 18-04-2005, 22:52
|
|
|
Ha, Pilipiuka to ja bardzo lubię... nie spotkałam go wprawdzie, ale szefowa mi opowiadała, że na spotkaniu, zawstydzony tym, że nie przywiózł żadnej książki, żeby nam ofiarować, próbował dać jej kaskę, żeby kupiła nam jego książki. Nie wiedział biedaczek, że u nas wszystkie jego książki ( prócz tej najnowszej) są i są zaczytywane, ale i tak każdy bibliotekarz poczułby ciepełko w sercu na myśl o autorze, który chciał wzbogacić jego małe królestwo.
A właśnie - czytał już ktoś te 2586 kroków i czy fajne jest?
Bianka, a pierwsze części według kolejności wydawania czy chronologicznie. Bo ja, mimo fatalnego tłumaczneia, bardzo lubię Ethana z Athos - jak myśmy na to po antykwariatach polowały... |
|
|
|
|
|
Bianca -Usunięty-
Gość
|
Wysłany: 19-04-2005, 05:12
|
|
|
Hmm, cyklowo - strzepy honoru i barryar |
|
|
|
|
|
Beryl
jej mroczny majestat
Dołączyła: 18 Kwi 2005 Status: offline
|
Wysłany: 19-04-2005, 08:56
|
|
|
Dla mnie te dwie mają jeden poważny feler - brakuje w nich Milesa, no, w każdym razie za dużo się nie pokazuje. |
|
|
|
|
|
Bianca -Usunięty-
Gość
|
Wysłany: 19-04-2005, 09:28
|
|
|
hmm...... coz, ja akurat za nim srednio przepadam - w sumie pewnie dlatego ze widze w nim te same wady co wyzej podpisani w Rapsodii - z dokladnoscia do urody. Nieco zbyt kochany jest. Jesli juz, to wole jego brata |
|
|
|
|
|
Beryl
jej mroczny majestat
Dołączyła: 18 Kwi 2005 Status: offline
|
Wysłany: 19-04-2005, 09:38
|
|
|
"To teraz jest was trzech?"^^ Tak, Mark jest również wyjątkowo sympatycznym bohaterem, może faktycznie bardziej realistycznym - taki zakompleksiony biedaczek. ŻAłuję, że nie wychodzą dalsze części - z rozpaczy nawet pożyczyłam od koleżanki jedną część po angielsku. Rodzice, którzy spóźniają się do domu na narodziny własnych dzieci to dość zabawny efekt zastosowania przyszłościowych technik... |
|
|
|
|
|
Bianca -Usunięty-
Gość
|
Wysłany: 19-04-2005, 10:07
|
|
|
Zakompleksieni to oni chyba sa obaj, tylko ze Mark jest nieco mniej idealny(?) (znaczy sie taki co to go dzieci i psy kochaja i wszystko robi Slusznie, a przynajmniej sie stara) - nie wiem czemu ale na tego typu panow mam lekkie uczulenie. Natomiast mi sie w sumie bliej konca cykl nieco przejadl - tak jak Endery. Ale w sumie ostatnio mnie chwycila lekka nostalgia wiec przejrzalam znowu Strzepy i Barryar - tak wiec moze sie zbiore do przejrzenia koncowych czesci tez (komputerowa biblioteka to jednak jest to) |
|
|
|
|
|
Avellana
Lady of Autumn
Dołączyła: 22 Kwi 2003 Status: offline
|
Wysłany: 19-04-2005, 10:17
|
|
|
Ja przepraszam za mały offtop, ale Miecz bez imienia jeszcze nie wyszedł z opracowania, więc nie mam o czym napisać... Czy koleżanka B. to bibliotekarka może? |
_________________ Hey, maybe I'll dye my hair, maybe I move somewhere... |
|
|
|
|
Beryl
jej mroczny majestat
Dołączyła: 18 Kwi 2005 Status: offline
|
Wysłany: 19-04-2005, 10:41
|
|
|
Tylko hobbistycznie bibliotekarka, ale banany i fistaszki wierni fantaści mi przynoszą. W każdym razie pozdrawiam bibliotekarza profesjonalnego. Ave!
Kiedy Bianka pisze o postępującym jedynie słusznie i takim, co go psy i dzieci kochają, to momentalnie staje mi przed oczami Marchewa. W tym wydaniu, to chyba nic do zarzucenia temu typowi nic nie można mieć? A z Milesem i Markiem to rzecz trochę zabawna - gdy akcja jest z punktu widzenia Marka albo Quinn, Miles wychodzi na tego niesamowitego geniusza. Gdy z punktu widzenia Milesa, mamy w późniejszym czasie obraz Marka jako szczwanego jak lis twardziela. |
|
|
|
|
|
Bianca -Usunięty-
Gość
|
Wysłany: 19-04-2005, 10:48
|
|
|
True, true - ale Marchewa jakby nie bylo jest postacia przeladowana - i z zalozenia komediowa... no i zeby nie bylo, nie miewa tego typu problemow egzystencjalno/decyzyjnych.
A co do szanownych braci, to tu mozna pogratulowac autorce - tego typu sztuczki latwe nie sa. A co do bycia geniuszem, to tacy sie aurat zdarzaja tu i owdzie... twardziele zreszta tez ;) |
|
|
|
|
|
Beryl
jej mroczny majestat
Dołączyła: 18 Kwi 2005 Status: offline
|
Wysłany: 19-04-2005, 10:56
|
|
|
Nyu, a Klątwę nad Chalionem się czytało? Tam dopiero moja koleżanka marudziła nad głównym bohaterem, czy raczej nad jego ogólnym poddaniem, skromnością i pokorą. Ale jaki ma być facet, który spędził tyle czasu na galerach jako wioślarz i jego obecna egzystencja zależy tylko od innych? No, i gdyby był inny, to ta cała historia nie miałaby się prawa zdarzyć, bo bogowie wybraliby kogoś innego. |
|
|
|
|
|
Bianca -Usunięty-
Gość
|
Wysłany: 19-04-2005, 11:08
|
|
|
Hmm.... ano sie czytalo, i akurat tamtejszy bohater mi pod tym katem nie przeszkadzal - pewnie masz racje, i "znal swoje miejsce" a nie lazil dookola z wielim napisem "jestem honorowy" na lbie (innej czesci ciala). Poza tym, poddanie jako cos wynikajacego z przysiegi (chociazby lennej) jednak odbieram troche inaczej - tutaj to ze czlowiek odbiera swoje zobowiazania tak a nie inaczej to jest jego wewnetrzna sprawa... i troche rozni sie od bycia chodzacym idealem "bo od dziecinstwa staralem sie nie sprawic zawodu matce, ojcu i wujkowi Heniowi" - sa rzeczy ktore podpadaja raczej pod "bo musze/bo tak nalezy" a nie pod "bo gna mnie ku temu wewnetrzy poped do bycia idealem". W sumie, to nawet heroldowie Mercedes Lackey w wiekszsci plasuja sie pod 1 a nie pod 2 (chociaz jako ogol, to definitywnie pod 2) - a ci to juz sa wyidealizowani do bolu. Natomiast z drugiej strony - polecam Nightwalkera, to boli (jestem wampirem, pije krew, ratuje ludzi przed innymi takimi jak ja bo jestem taki dobry i szlachetny z charakteru)
W Chalionie to ten czlowiek, co to dal sie utopic w ramach ratowania krolewskiej rodziny (przepraszam, ale jednak chwile temu sie czytalo, i nie mam az takiej pamieci do imion) to tak, byl juz po drugiej stronie tej "irytujacej szlachetnosci", ale coz, nie mowie ze w zyciu takich nie ma (szczesliwie zwykle dosc szybko sa eliminowanie w wyniku dzialania ewolucji). |
|
|
|
|
|
Beryl
jej mroczny majestat
Dołączyła: 18 Kwi 2005 Status: offline
|
Wysłany: 19-04-2005, 11:22
|
|
|
Tamten, co się topić dał, to alo z ciężkiej miłości albo wpadł w pułapkę własnej szlachetności. Skoro już wcześniej o nim mówili "Szlachetny dy Lutez" to pewnie poproszony o coś takiego, nawet jeśli nie miał chęci, to nie miał jak odmówić, bo zniszczyłby swój wizerunek. Honor był dla niego najważniejszy.
U Lackeyki to fakt, szlachetność postac dobrych jest irytująca, tak jak i bezwzględna podłość i perwersja u tych złych. Jeszcze u heroldów to rozumiem - oni są zdaje się szlachetni ze wstydu. Jeśli mają na okrągło świadka, który siedzi im w głowie i ocenia to co myślą, to siłą rzeczy będa się starali tłumić wszelkie niestosowne myśli i postępować słusznie. Gdyby przecież zrobili coś okropnego, towarzysz mógłby im popełnić samobójstwo i wtedy też by zginęli. A skorumpować towarzysza nie ma jak, bo one też są niejako połączone. Za to szlachetności bardów/uzdrowicieli/magów/wojowniczek już jest trochę niewytłumaczalna. Może to zaraźliwe?
O ile jak byłam młodsza Lackeykę uwielbiałam, tak teraz mi to powolutku przechodzi. Aczkolwiek świat jest przyjemny do grania, a i ballady, które kobietka pisze są znakomite i do słuchania i do śpiewania. |
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików Możesz ściągać załączniki
|
Dodaj temat do Ulubionych
|
|
|
|