Ogłoszenie |
Forum archiwalne, nie można zakładać nowych kont.
|
O książkach... Czyli o wszystkim |
Wersja do druku |
wa-totem
┐( ̄ー ̄)┌
Dołączył: 03 Mar 2005 Status: offline
Grupy: Fanklub Lacus Clyne WIP
|
Wysłany: 24-10-2013, 19:42
|
|
|
Ysengrinn napisał/a: | niejeden fan Sapkowskiego z drugim kruszył już przez lata kopie o to co właściwie oznaczała zakończenie. | Z pewnym profesorem retoryki UW po długiej dyskusji nad partią brydża doszliśmy do wniosku, że rzeczone zakończenie znaczy, że ...tego dnia Sapek zalał na smutno. |
_________________ 笑い男: 歌、酒、女の子 DRM: terror talibów kapitalizmu
|
|
|
|
|
Smk
Dołączył: 28 Sie 2011 Status: offline
Grupy: Syndykat
|
Wysłany: 24-10-2013, 20:39
|
|
|
wa-totem napisał/a: | Ysengrinn napisał/a: | niejeden fan Sapkowskiego z drugim kruszył już przez lata kopie o to co właściwie oznaczała zakończenie. | Z pewnym profesorem retoryki UW po długiej dyskusji nad partią brydża doszliśmy do wniosku, że rzeczone zakończenie znaczy, że ...tego dnia Sapek zalał na smutno. |
+1 i inne bonusy internetowe. Takich rzeczy na trzeźwo zrobić sie nie da...
Liczę na prequel. Taki solidny, z okresu lądowania ludzi na kontynencie.
Tudzież.. muszę przekopać się przez Sagę, ale Burze* były wspominane kilka razy...
Byle nie chodziło o Gon i tego szpiczastouchego 5@#$%@#$na. =='
Morg napisał/a: | Tu można przeczytać krótki fragment. |
Dziękować.
Chyba jednak sequel. Postęp biurokracji raczej nie występuje wstecznie. |
_________________ There is no "good" or "bad". There is only "fun" and "boring". |
|
|
|
|
Easnadh
a wee fire
Dołączyła: 27 Cze 2008 Status: offline
Grupy: Alijenoty
|
Wysłany: 24-10-2013, 21:26
|
|
|
Chyba się starzeję. Po przeczytaniu fragmentu doszłam do wniosku, że Geralt nigdy wcześniej nie wydawał mi się tak irytującym, wypchanym hemoroidami i skrupułami, pompatycznym dziadygą.
Szkoda, że Sapkowski złamał swoje postanowienie, żeby nie wracać do wiedźminlandu. Szanowałam go za to, nawet po rozczarowaniu "Żmiją". Szkoda też, że ze względu na popularność gry i Geralta jako kury znoszącej złote jaja, nie unikniemy w książce jego obecności. Wolałabym jakąś opowieść o, dajmy na to, Vesemirze nawet. Albo tak jak Smok - może coś o Giambattiście, Janie Bakkerze czy Agnes z Galnville oraz pierwszych próbach użerania się elfów i krasnoludów z ludźmi, ewentualnie o Larze Dorren i Cregennanie - te potajemne spotkania, intrygi, namiętności i zazdrości... xD |
_________________ ☾
I’m always right and you should listen to whatever I have to say
and never disagree, ever, EVER for the sake of your wolvlihood. |
|
|
|
|
Smk
Dołączył: 28 Sie 2011 Status: offline
Grupy: Syndykat
|
Wysłany: 24-10-2013, 21:40
|
|
|
Osobiście jatka i mordobicie mnie zadowoli, ale sentymenty mam podobne jak przedmówczyni.
Chociaż, szczerze, pod tym względem rzucony nam fragment był nawet nawet...
Again, chcę prequel, taki głęboki i z początku wieku. Bo powrót do wiedźminlandu Sapkowskiemu wyjdzie na zdrowie w zasadzie ino przy stworzeniu historii bardzo luźno powiązanej z oryginałem, by uniknąć oskarżeń o odcinanie kuponów. Należy jednak spojrzeć z punktu widzenia nowego czytelnika - my, stare wygi mamy pewne potrzeby których odgrzewany kotlet nie zaspokoi - świeże mięsko przychodzące do książek od gier < i to głównie angielskojęzyczny tłum> będzie zapewne bardzo zadowolone.
I ostatnie kwestia - zalatuje ghostwriterem. |
_________________ There is no "good" or "bad". There is only "fun" and "boring". |
|
|
|
|
Tabris
Snowflake
Dołączył: 19 Lut 2011 Status: offline
|
Wysłany: 27-10-2013, 15:16
|
|
|
Smk napisał/a: | Należy jednak spojrzeć z punktu widzenia nowego czytelnika - my, stare wygi mamy pewne potrzeby których odgrzewany kotlet nie zaspokoi |
Zapewne, ale mimo wszystko ukazanie się tej książki jest miłą niespodzianką. Ja po nią sięgnę na pewno.
Easnadh napisał/a: | Chyba się starzeję. Po przeczytaniu fragmentu doszłam do wniosku, że Geralt nigdy wcześniej nie wydawał mi się tak irytującym, wypchanym hemoroidami i skrupułami, pompatycznym dziadygą. |
Biedny Wiedźmin... aleś go oceniła ;p |
_________________
|
|
|
|
|
Sebaar
Dołączył: 12 Lip 2012 Skąd: Somewhere in time... Status: offline
|
Wysłany: 02-11-2013, 15:39
|
|
|
Sławomir Cenckiewicz - Długie ramię Moskwy, ciekawa i wartościowa pozycja. Opisuje ona genezę i funkcjonowanie Oddziału/Zarządu II Sztabu Generalnego Wojska Polskiego w PRL czyli wywiadu wojskowego.
Zamiast sukcesów godnych Hansa Klossa, otrzymujemy obraz zdrad, wsyp oraz dezercji oficerów i współpracowników wywiadu wojskowego połączony z prywatą (np. "opieka" świadczona córce pewnego generała LWP) i niekompetencją (np. sprawa attaché wojskowego podczas zajęcia polskiej ambasady w Bernie w 1982 roku).
Pewne sukcesy odnotowano natomiast w wymiarze finansowym poczynając od przejmowania spadków po członkach Polonii po spółki handlujące bronią, a kończąc na aferze FOZZ. |
_________________ ...a poza tym uważam że Toaru Majutsu no Index powinno dostać kolejny sezon.
The goddess of victory is waving her underwear in your faces!
Fritz Josef Bittenfield |
|
|
|
|
shugohakke
Najstarszy Grzyb
Dołączył: 15 Gru 2011 Status: offline
Grupy: Samotnia złośliwych Trolli
|
Wysłany: 27-11-2013, 18:07
|
|
|
Mua napisał/a: |
No, ale nie o tym miałem. Mój drogi brat czytuje ostatnio wspominane "Igrzyska Śmierci". Może i się za nie zabiorę (choć podchodzę jak do jeża) |
No i proszę jak się myliłem. Przeczytałem Hunger Games (pierwszy tom jak na razie), a to świetna książka jednak jest. Życzliwy donosiciel poinformował mnie, że tłumaczenie jest nietęgie, więc zapoznałem się z oryginałem (co prawda ebook dostarczył mi dodatkowej atmosfery niedopowiedzeń i tajemnicy, bo... ucinał ostatnią linijkę z każdej strony - większości tekstu szło się domyślić, czasem nawet, co do słowa, ale czasem traciłem jakieś dramatyczne wyznanie czy inną eksklamację, co sprawiało dość intrygujące wrażenie). Z opiniami na temat bohaterów wstrzymam się do trzeciego tomu, ale kilka refleksji się nasuwa.
Nie taki diabeł straszny... czyli gromy ciskane na głowę heroiny (przez przyjazne dusze po lekturze), jak dotąd mocno przesadzone. Może faktycznie jest trochę dużo jej przemyśleń i rozterek, ale, na litość Boską, przecież ona jest narratorem. To klasyczna historia z "bardzo" główną bohaterką, której zwyczajnie jest na stronach dużo - taka konwencja, nie widzę w tym nic złego.
Albo radzę sobie z ingriszem znacznie lepiej niż sądziłem, albo książka jest pisana niezwykle prostym i przyjemnym językiem, bo właściwie nie musiałem nic sprawdzać.
Ciężko jest mi wyobrazić sobie jak można to to, dobrze zekranizować, bo strasznie dużo treści jest tu w opisach, przemyśleniach i wewnętrznych rozterkach, ale już dziś się przekonam, bo przejrzę pierwszą część ekranizacji (choć oczekiwania mam zerowe). W każdym razie z tego, co widziałem to Capitol designowali naziści z księżyca ^^
Niesamowicie ucieszyła mnie tak mała częstość występowania Primrose, zarówno fizyczna, jak i w dumaniach głównej bohaterki. Mam pieruńską alergię na zwarzywione młodsze siostry, których jedynym celem istnienia jest motywowanie protagonisty... ciekawe skąd mi się to wzięło?
Tytułem podsumowania - zaskakująco dobre. Przeczytam resztę w najbliższym czasie.
PS: Ma ktoś wrażenia porównawcze z oryginału i tłumaczenia? |
_________________ I crossed the mountain and I climbed the river... |
|
|
|
|
GoNik
歌姫 of the universe
Dołączyła: 04 Sie 2005 Status: offline
Grupy: AntyWiP Fanklub Lacus Clyne Tajna Loża Knujów
|
Wysłany: 27-11-2013, 20:32
|
|
|
shugohakke napisał/a: | Życzliwy donosiciel poinformował mnie, że tłumaczenie jest nietęgie |
E tam. Moim zdaniem tłumacz odwalił kawał dobrej roboty. Czytało się przyjemnie, a numeru z narracją pierwszoosobową (w dodatku w czasie teraźniejszym, jezusmaria...) na ogół wyjątkowo nie znoszę.
shugohakke napisał/a: | Nie taki diabeł straszny... czyli gromy ciskane na głowę heroiny (przez przyjazne dusze po lekturze), jak dotąd mocno przesadzone. |
Tutaj szczerze mówiąc nie do końca pojmuję, dlaczego niby w ogóle te gromy... Największy problem z Katniss polegał na tym, że często działała instynktownie, a dopiero potem myślała o konsekwencjach - jak standardowy główny bohater książki young adult. Ale nie jest ani głupia, ani niesympatyczna. Jej decyzje, zaczynając od mniej więcej połowy drugiej książki, opierają się często na szczątkowych informacjach lub własnych domysłach, bo szacowna rebelia wcale nie traktuje jej lepiej niż państwo i wcale nie wprowadza w szczegóły planowanych akcji. Jakby kompletnie zapomnieli o (całkowicie słusznej) daleko posuniętej nieufności Katniss do wszystkich, którzy nie są jej osobistą rodziną. Przez to sami wkopują się w sytuacje, w których dziewczyna psuje im szyki, bo działa wedle swojego rozumienia problemu i kwestionuje podejrzane dla niej rozkazy.
Dodatkowo - chrzanić trójkąty romantyczne!
shugohakke napisał/a: | Niesamowicie ucieszyła mnie tak mała częstość występowania Primrose, zarówno fizyczna, jak i w dumaniach głównej bohaterki. Mam pieruńską alergię na zwarzywione młodsze siostry |
Prim nie jest zwarzywiona, tyle. Katniss to taka heroska z gatunku "uratuję was wszystkich ogniem i mieczem" i przy niej młodsza i zdecydowanie łagodniejsza w obejściu siostra po prostu wypada blado. Nie leci na wroga z pięścią i kamieniami, za to ma silny charakter i wie sporo o opatrywaniu ran, dbaniu o chorych - należy ją traktować jako healera drużyny :) Na początku służy głównie za plot device, dzięki któremu protagonistka może rzucić się jako ten Rejtan, piersią do przodu i dopiero później, kiedy faktycznie jest uczestnikiem opisywanych wydarzeń, okazuje się, że ma jakiś charakter.
Podejrzenia o zwarzywienie mogą też wynikać z tego, że całą pierwszą książkę Katniss w ramach znalezienia sobie punktu oparcia w nowej, niebezpiecznej sytuacji, rozpamiętuje jak to było w domu i jak to Rue przypomina jej siostrę. To ona widzi Prim jako wątły, delikatny kwiatuszek, a wydarzenia przecież oglądamy z jej perspektywy. |
|
|
|
|
|
shugohakke
Najstarszy Grzyb
Dołączył: 15 Gru 2011 Status: offline
Grupy: Samotnia złośliwych Trolli
|
Wysłany: 27-11-2013, 20:45
|
|
|
GoNik napisał/a: |
Tutaj szczerze mówiąc nie do końca pojmuję, dlaczego niby w ogóle te gromy... |
Po przeczytaniu też nie rozumiem, ale miały one miejsce to wspominam.
Jedyne, co mnie w wyżej wymienionej poczynało irytować (szczęśliwie później przygasło) to niesamowita kreatywność w imaginowaniu sobie evli plotów, które wszyscy wokół knują by jej zrobić źle, przy całkowitym wypieraniu choćby najmniejszej możliwości, że ktoś może jej zwyczajnie dobrze życzyć.
Nie mówię o, naturalnej w jej sytuacji, nieufności i ostrożności, ale o poziomie złożoności rozważań jacy to ludzie mogą być źli, przy jednoczesnym niedopuszczani nawet myśli, że mogą być dobrzy.
Ale to tylko moje wrażenie.
GoNik napisał/a: | Prim nie jest zwarzywiona, tyle. |
Jeśli tak to plus dla małej, ale werdykt wydam jak przeczytam całość. |
_________________ I crossed the mountain and I climbed the river... |
|
|
|
|
Mai_chan
Spirit of joy
Dołączyła: 18 Maj 2004 Skąd: Bóg jeden raczy wiedzieć... Status: offline
Grupy: Fanklub Lacus Clyne Tajna Loża Knujów WIP
|
Wysłany: 27-11-2013, 20:53
|
|
|
shugohakke napisał/a: | Jedyne, co mnie w wyżej wymienionej poczynało irytować (szczęśliwie później przygasło) to niesamowita kreatywność w imaginowaniu sobie evli plotów, które wszyscy wokół knują by jej zrobić źle, przy całkowitym wypieraniu choćby najmniejszej możliwości, że ktoś może jej zwyczajnie dobrze życzyć. |
Nie żeby takich, którzy by jej dobrze życzyli było jakoś dużo... Jak to mówią - "to nie paranoja, jeśli naprawdę próbują cię dopaść". |
_________________ Na Wielką Encyklopedię Larousse’a w dwudziestu trzech tomach!!!
Jestem Zramolałą Biurokratką i dobrze mi z tym!
O męcę twórczej:
[23] <Mai_chan> Siedzenie poki co skończyło się na tym, że trzy razy napisałam "W ciemności" i skreśliłam i narysowałam kuleczkę XD
|
|
|
|
|
shugohakke
Najstarszy Grzyb
Dołączył: 15 Gru 2011 Status: offline
Grupy: Samotnia złośliwych Trolli
|
Wysłany: 27-11-2013, 23:07
|
|
|
Zwłaszcza dwaj panowie, którzy ratowali ją, co krok. |
_________________ I crossed the mountain and I climbed the river... |
|
|
|
|
Mai_chan
Spirit of joy
Dołączyła: 18 Maj 2004 Skąd: Bóg jeden raczy wiedzieć... Status: offline
Grupy: Fanklub Lacus Clyne Tajna Loża Knujów WIP
|
Wysłany: 27-11-2013, 23:24
|
|
|
A przypomnij mi - akurat w stosunku do tych dwóch panów wykazuje się jakąś szczególną podejrzliwością? (dodaj do tego jeszcze poprawkę na to, że w pierwszej książce Peetę w gruncie rzeczy słabo zna) |
_________________ Na Wielką Encyklopedię Larousse’a w dwudziestu trzech tomach!!!
Jestem Zramolałą Biurokratką i dobrze mi z tym!
O męcę twórczej:
[23] <Mai_chan> Siedzenie poki co skończyło się na tym, że trzy razy napisałam "W ciemności" i skreśliłam i narysowałam kuleczkę XD
|
|
|
|
|
shugohakke
Najstarszy Grzyb
Dołączył: 15 Gru 2011 Status: offline
Grupy: Samotnia złośliwych Trolli
|
Wysłany: 27-11-2013, 23:42
|
|
|
Nie będę sypał cytatami, ale, na przykład, podejrzewanie Haymitch'a chęć zamordowania jej z niechęci poprzez nie wysyłanie niczego, było, co najmniej groteskowe.
Nie zrozumcie mnie źle, ja nie mam pretensji do Katniss, że podejrzewała wszystkich i ogólnie wykazywała się w miarę zdrową paranoją - to jest normalne. Mam pretensje, że chętnie "wchodziła" innym do głowy, by rozważać, dlaczego, jak i kiedy chcą ją skrzywdzić, a z drugiej strony, nie było jej się w stanie w głowie pomieścić, że taki Peeta czy Haymitch chcą jej dobra.
Nie chodzi też o to, że od razu im nie zaufała (bo i nie powinna), ale nawet tego nie rozważała (a wiemy bardzo dobrze, o czym narratorka myślała o o czym nie).
Zatem nie wytykam, żadnych dziur logicznych w fabule, ani nonsensownych zachowań głównej bohaterki. Zwyczajnie nie podoba mi się ta jej cecha charakteru, która każe doszukiwać się w ludziach wszystkiego, co najgorsza i niczego, co życzliwe.
Choć, jak wspomniałem powoli jej to mija ^^ |
_________________ I crossed the mountain and I climbed the river... |
|
|
|
|
Mai_chan
Spirit of joy
Dołączyła: 18 Maj 2004 Skąd: Bóg jeden raczy wiedzieć... Status: offline
Grupy: Fanklub Lacus Clyne Tajna Loża Knujów WIP
|
Wysłany: 27-11-2013, 23:56
|
|
|
Fair enough, ja akurat raczej lubię archetyp "ocalonego" (brakuje mi dobrego polskiego odpowiednika "survivor" ._.), a podejrzliwość się z tym często wiąże. Weź też poprawkę na świat w jakim żyje - generalnie dopatrywanie się wszelkiego zła jest w nim raczej lepszą strategią przetrwania niż zakładanie życzliwości... |
_________________ Na Wielką Encyklopedię Larousse’a w dwudziestu trzech tomach!!!
Jestem Zramolałą Biurokratką i dobrze mi z tym!
O męcę twórczej:
[23] <Mai_chan> Siedzenie poki co skończyło się na tym, że trzy razy napisałam "W ciemności" i skreśliłam i narysowałam kuleczkę XD
|
|
|
|
|
shugohakke
Najstarszy Grzyb
Dołączył: 15 Gru 2011 Status: offline
Grupy: Samotnia złośliwych Trolli
|
Wysłany: 28-11-2013, 13:56
|
|
|
Catching Fire
Domagam się zamrożenia Katniss w karbonicie.
A swoją drogą zawiązanie akcji w tym tomie jest strasznie kulawe.
- Spoiler: pokaż / ukryj
- Nie przekonuje mnie twierdzenie, że przekonywanie ludzi o "działaniu w zaślepieniu miłością" uspokoi kogokolwiek. Crane spaprał sprawę (za co dostał kulę w łeb), bo okazał słabość Capitolu - gotowość do ustąpienia, jeśli się ich przyciśnie i to jest prawdziwe zagrożenie dla władzy. Motywy dziewczynki, przed którą ugina się tyrania nie mają dla ludzi większego znaczenia. Liczy się to, co zrobili Gamemakerzy, a nie trybut.
Takie tam marudzenie, na razie (raptem ćwierć przeczytana) fajnie jest.
edit.
Skończyłem cały "łapiący ogień". Bez szału tym razem, całość wypada znacznie gorzej niż HG. Zakończenie jest dość przewidywalne (znów wyłazi ta paskudna cecha Katniss, która zabrania jej nawet podejrzewać takie możliwości, choć trzeba jej przyznać, że pod koniec wyraźnie stwierdza, że przegapiła kilka oczywistych sygnałów). Resztę przemyśleń ospojlertaguję, bo nigdy nie wiadomo...
- Spoiler: pokaż / ukryj
- Chwalę Niebosa, że moja ukochana Johanna uszła z życiem przynajmniej z drugiego tomu (choć znając moje szczęście do wybory adorowanych postaci zdejmą ją już w pierwszym rozdziale trzeciego tomu).
Podpisuję się pod GoNikowym:
GoNik napisał/a: | chrzanić trójkąty romantyczne! |
Jakże ta historia byłaby lepsza bez Gale'a (mam świadomość, że nie do końca o to chodzi, ale mój Gale-hate jest po części niezależny od triangle-hate'a). Był do zniesienia, kiedy nie pojawiał się osobiście, ale tak... A najgorsze, że wygląda na to, że będzie go jeszcze więcej.
Igrzyska również wypadły słabiej niż poprzednie.
Coroczny wywiad z Peetą spodobał mi się niezmiernie. Choć wiem, że to raczej nierealne to byłbym bezgranicznie uradowany, gdyby dokładnie w rok później para Mellark Flickerman w ogólnokrajowym wywiadzie rozwaliła wszystkich jakąś bombą ^^
Wot tyle refleksji. Powoli biorę się za Mockingjay. |
_________________ I crossed the mountain and I climbed the river... |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików Możesz ściągać załączniki
|
Dodaj temat do Ulubionych
|
|
|
|