Ogłoszenie |
Forum archiwalne, nie można zakładać nowych kont.
|
O książkach... Czyli o wszystkim |
Wersja do druku |
Melmothia
Sexy Chain Smoker
Dołączyła: 09 Lut 2007 Status: offline
Grupy: Alijenoty
|
Wysłany: 29-08-2008, 19:25
|
|
|
Chcąc sprawdzić, co to za Murakami i z czym to się je, zabrałam się za „Kronikę ptaka nakręcacza”. Zaczynając od początku: książka po pierwszych stronach nie zachwyca, nie wciąga. Potem robi się lepiej, ale to jeszcze nie to, nadal można się oderwać i wrócić kiedy najdzie większa ochota na czytanie czegokolwiek. W pewnym momencie następuje przeciągłe: „a-haaaa, ale ja już etap fascynacji Jonathanem Carrollem mam za sobą tak od trzech lat, jaka szkoda” (potem doszłam do wniosku, że Murakami jest jednak o parę poziomów wyżej). Niemniej jednak, jako osoba, której taki typ literatury z pogranicza rzeczywistości i jakiegoś innego świata tudzież wnętrza głowy ludzkiej od dawna się podobał, czytałam dalej. Zaczęło mnie to ciekawić od opowieści Mamii (nie przeczę, że miało to związek z tym, że opisywane były działania wojenne, wywiadowcze, a nie gotowanie makaronu czy robienie prania, chociaż przez pewien fragment ledwo przebrnęłam – tak, jestem wrażliwa). Potem nieco wciągnęło, następnie (gdzieś w drugiej połowie) na dobre pochłonęło. To nie było to, czego się spodziewałam (à propos innego tematu o opiniach i takich tam…). Przekonanie się, że nie jest to znowu taka całkiem zwyczajna i przeciętna lektura zajęło mi jakieś 300 stron. Nie zrozumiałam też wszystkiego, a raczej nie zrozumiałam celowości umieszczenia tam pewnych fragmentów oprócz tego, że dobrze się je czytało i ładnie się komponowały z resztą. I można było umieścić parę ciekawych dywagacji na różne tematy, takie jak logika w świecie, cel życia czy potrzeba śmierci. Nie, nie narzekam, po prostu się zastanawiam. Jak już przeczytałam całość, uznałam, że książka niesamowicie mi się spodobała. I był kot. Mało, ale był.
Inną rzeczą, która fascynowała mnie od samego początku były dialogi i niezwykle precyzyjny sposób wyrażania się. Każdy wyraz był starannie dobrany, miał dokładnie wyznaczone miejsce w dokładnie przemyślanym zdaniu. Każde uczucie, każda najmniejsza myśl, którą ktoś starał się przekazać komuś innemu była ujęta tymi słowami. Nawet jeśli osoba mówiąca nie do końca rozumiała, czego pragnie lub co powinna powiedzieć, starała się użyć takich wyrazów i tak nimi operować, by nawet to wahanie wyrazić w jak najbardziej zrozumiały i szczegółowy sposób. Wręcz chirurgiczny. |
_________________ "Słowo ludzkie jest jak pęknięty kocioł, na którym
Wygrywamy melodie godne tańczącego niedźwiedzia,
Podczas gdy chcielibyśmy wzruszyć gwiazdy"
G.F.
|
|
|
|
|
alex
Dołączył: 12 Sie 2008 Skąd: Warszawa Status: offline
|
Wysłany: 29-08-2008, 20:08
|
|
|
Robert Ludlum - Przesyłka z Salonik
Ostatnio podjąłem nowe zadanie. Postanowiłem przeczytać wszystkie (przynajmniej te, które mam w swojej bibliotece) książki tego znanego amerykańskiego pisarza sensacyjnego.
Książka, którą wziąłem na pierwszy ogień to właśnie Przesyłka z Salonik. Jest to dość ciekawa książka, która opowiada historię pewnego włoskiego klanu, któremu powierzono opiekę nad cennymi dokumentami, o treści, która mogłaby zburzyć cały porządek świata. Fabuła nie powiem dość ciekawa, "żwawa" pełna zwrotów akcji. Osadzona w okresie drugiej wojny światowej a później w okresie zimnej wojny. Reprezentuje dość wczesny styl pisania tego autora (wydana w 1976 roku - czyli przed serią o Bournie) Książkę polecam. Jestem ciekaw czy na forum jest ktoś, kto jest był kiedyś czy jest zainteresowany tym autorem? |
|
|
|
|
|
Grisznak -Usunięty-
Gość
|
Wysłany: 30-08-2008, 17:41
|
|
|
Boris Akunin - "Turecki Gambit" - sensacyjno historyczna powieść w realiach wojny rosyjsko - tureckiej z 1878. Czytadło, sprawnie napisane, co ciekawe, dalekie od jakiejś gloryfikacji carskiej Rosji, która ostatnimi laty zrobiła się w Putinolandzie popularna. |
|
|
|
|
|
Sm00k -Usunięty-
Gość
|
Wysłany: 30-08-2008, 20:29
|
|
|
Starfire Seria, w której klawiaturę umoczył Dawid Weber czyta się zaskakująco miło i lekko jak na raport z bitew przerobiony na książkę. Z tego co wyczytałem w sieci, seria to po prostu fabularyzowane opisy tego, co autorzy wygrali danego wieczoru, a przy okazji opisy kolejnych ras i planet uniwersum.
Mimo wszystko wciąga. Nie tak jak Honorverse, ale pozwala na wyłączenie mózgu i cieszenie się kolejnymi ogranymi numerami. W zasadzie, jedynym, co te książki ratuje, to opisy bitew. Dla mnie to na razie wystarcza. Po dwunastu godzinach w pracy odechciewa się dzieł ambnitnych, a pratchetta żadnego pod ręką nie mam. |
|
|
|
|
|
Grisznak -Usunięty-
Gość
|
Wysłany: 01-09-2008, 10:22
|
|
|
Jan Kazimierz Sawicki - "Zdrada Alianckiej Bandery" - czyli o tym, jak to nasze statki handlowe i szkoleniowe zwiewały z francuskich portów w 1940 i o tym, jak to Francuzi kombinowali, aby je wszystkie oddać szkopom. Barwnie napisana, naszpikowana wspomnieniami i anegdotami, mimo poważnej tematyki nie pozbawiona wątków humorystycznych (Francuzi "pozwolili" uciec "Kromaniowi" z Dakaru, po tym jak kapitan poszedł do władz i poinformował, że mu się na statku bolszewizm lęgnie i że marynarze mogą nim zarazić resztę portu).
O bojowym duchu niezwyciężonej armii francuskiej świadczy scenka, kiedy to za uciekającymi "Śląskiem" i "Cieszynem" rzucił się w pościg oddział francuskiej piechoty, wymachujący francuską flagą. Po skierowaniu w ich stronę działka, potomkowie Asterixa rzucili się do ucieczki, ku zdziwieniu naszych porzucając i depcząc flagę. |
|
|
|
|
|
tupot
Gość
|
Wysłany: 06-09-2008, 15:21
|
|
|
Grisznak napisał/a: | Przeczytałem sobie po latach "Trzech Muszkieterów". Mam do tej książki wielki sentyment, gdy byłem brzdącem oglądałem Dogatgnana, mam nawet zdjęcia z jakiegoś przedszkolnego balu w stroju muszkietera. I mimo upływu lat miło się to tego tytułu wraca - widziałem kilka adaptacji filmowych, był nawet musical, ale jednak książka jest najlepsza. |
Mnie ta książka bardzo rozczarowała. Niewątpliwie winne temu były moje bardzo wysokie oczekiwania wobec niej, którym po prostu nie sprostała. Bohaterom tej książki udało się trwale wpisać w świadomość ludzi, co z pewnością jest niezwykłym sukcesem. Trudno zliczyć liczbę ekranizacji ich przygód, nie wspominając o opowieściach zupełnie nowych, które poza bohaterami nie mają nic wspólnego z książkowym pierwowzorem. Biorąc „Trzech muszkieterów” do ręki, to legendarne dzieło, które natchnęło i porwało swą treścią ludzi, moje nadzieje były bardzo duże. Tymczasem powieść okazała się ciekawa, ale nie wybitna, głównie z powodu kilku niezwykle irytujących rzeczy. Denerwował mnie d’Artagnan (!) - a więc jedna z tych legendarnych postaci - który okazał się narwanym, rozedrganym emocjonalnie młodzieńcem Był zawsze, niczym jakiś Superman, najlepszy, a wszelkie jego wybryki uchodziły mu na sucho. Sztuczne było jego wielkie uczucie, które nagle zgasło, by potem znowu - choć w mniejszym stopniu – się pojawić, a i ta wielka przyjaźń między głównymi bohaterami nie do końca mnie przekonała…
Zaznaczam, że nie uważam książki za złą, po prostu nie zaspokoiła mojego apetytu, rozbudzonego przez wyjątkowego „Hrabiego Monte Christo”. Spodziewając się powieści podobnej miary, spotkał mnie zawód.
Z ostatnio przeczytanych bardzo spodobała mi się powieść J. Saramago „Miasto ślepców”. Napisana dość specyficznie zwłaszcza jeśli chodzi o dialogi, które nie są wyodrębnione w tekście, niemniej szybko można się do tego przyzwyczaić i ma to jakiś swoisty urok. Książka w pewien sposób oddziera nas z człowieczeństwa, pokazuje jak krucha jest cywilizacja, którą się chełpimy, jak blisko nam do zwierząt, których pryncypalnym celem jest przetrwanie, jak nietrwałe są wartości, którymi rzekomo kierujemy się w życiu. Mówi o humanitaryzmie, otwartości na drugiego człowieka, relatywizmie moralnym, wreszcie o bezradności, o tym, że choć ludzie są przeświadczeni o swej wyjątkowości i wybitnej roli w świecie, są wobec niego bezsilni.
W listopadzie ma wejść do kin ekranizacja tej powieści. Kusi mnie, by ja zobaczyć, ale z drugiej strony obawiam się, że nie będzie ona zbyt dobra (podobno przeszła bez większego echa na festiwalu w Cannes). Ponadto aktorzy nie pasują mi do postaci, które odgrywają, ale to akurat normalne, że każdy ma własną wizję danych bohaterów. W każdym razie zanim ktoś zdecyduje obejrzeć film, niech przeczyta tę książkę. Wiadomo, że adaptacje są gorsze; mnie chyba tylko film „Lśnienie” bardziej podobał się od powieści Kinga. |
|
|
|
|
|
wa-totem
┐( ̄ー ̄)┌
Dołączył: 03 Mar 2005 Status: offline
Grupy: Fanklub Lacus Clyne WIP
|
Wysłany: 06-09-2008, 17:33
|
|
|
Ysengrinn napisał/a: | Skończyłem drugi tom Hyperiona - dooobra książka. | Hmm. Brzmi jak coś, co totem winien połknąć. Porozglądam się po warszawskich tanukach...
Ja nadrabiam braki, i przeczytałem właśnie Ucztę dla Wron. Mattaku~~ znów nic o smokach, ja się tak nie bawię! |
_________________ 笑い男: 歌、酒、女の子 DRM: terror talibów kapitalizmu
|
|
|
|
|
Ysengrinn
Alan Tudyk Droid
Dołączył: 11 Maj 2003 Skąd: дикая охота Status: offline
Grupy: AntyWiP Tajna Loża Knujów WOM
|
Wysłany: 06-09-2008, 18:51
|
|
|
Jakby warszawskie tanuki nie miały to ładnie uśmiechaj się do Maieczki, bo w początkach listopada jadę do Wawy jej to cudo oddać:P. |
_________________ I can survive in the vacuum of Space
|
|
|
|
|
Pan B
hmm....
Dołączył: 16 Gru 2007 Skąd: ehhhh...szkoda gadać Status: offline
|
Wysłany: 10-09-2008, 21:23
|
|
|
Ostatnio przed moimi oczami przeszły wszystkie literki dzieła Ziemkiewicza pt 'Ognie na skałach'. Bardzo ciekawe połączenie realiów starosłowiańskich księstw i fantastyki. Polecam. |
_________________ Życie to takie czary-mary. Rzadziej czary częściej mary. |
|
|
|
|
DarkHaze
Dołączył: 30 Sie 2008 Status: offline
|
Wysłany: 16-09-2008, 20:22
|
|
|
A ja ostatnio przeczytałem Hrabiego Monte Christo (3 tomy), każdy powienien znać.
Widzę, że się wyżej pojawiło Trzech Muszkieterów, to tego samego autora, ale muszkieterow jeszcze nie czytałem. Hrabia był świetny, lubie motyw zemsty. |
|
|
|
|
|
Grisznak -Usunięty-
Gość
|
Wysłany: 21-09-2008, 14:58
|
|
|
"Dzienniki" Hansa Franka, w formie skondensowanej do dwóch grubych tomów (całość ma 11 tys stron i jej nie wydano), czyli początki integracji Polski z Europą - tak przynajmniej pisze o swoich działaniach sam Frank, podkreślając konieczność europeizacji ziem polskich, a o sobie pisząc non stop jako o "europejczyku". Zdolny euroscepetyk mógłby wykorzystać te dzienniki nader ciekawie.
Co poza tym? Frankie wspomina, jak to w ubraniu cywilnym chodzi sobie po Krakowie i znieść nie może, że Polacy na ulicach popychają a nawet czasem poszturchują żołnierzy niemieckich. Poza tym wystawia bardzo wysokie oceny AK, jednocześnie nie raz dając dowody świetnego rozeznania, jakie Niemcy mieli w polskim podziemiu. Mamy też jego prywatne wojny z Himmlerem, nieprzyjętą dymisję, kontakty z przedstawicielami Polaków (dość ciekawe i mało znane szerzej) Dla historyka tamtych lat - źródło bezcenne. |
|
|
|
|
|
Grisznak -Usunięty-
Gość
|
Wysłany: 07-10-2008, 15:56
|
|
|
"Urodziny Świata" pani Le Guin - oj, słabo. Zbiór fanfików yuri i yaoi wymieszanych do kupy i wstrząśniętych, następnie osadzonych w realiach Ekumeny. Wszędzie się sekszą, w różnych kombinacjach i układach, w efekcie czego człowiek zerka raz po raz na okładkę, zastanawiając się, czy to na pewno napisała Le Guin a nie jakaś O. |
|
|
|
|
|
de99ial
Big Bad Wolf
Dołączył: 01 Lip 2008 Skąd: Lublin Status: offline
Grupy: AntyWiP
|
|
|
|
|
Irian
Dołączyła: 30 Lip 2002 Status: offline
Grupy: WIP
|
Wysłany: 07-10-2008, 19:55
|
|
|
The Eye of the World, czyli musiałam pojechać do Pragi, żeby w normalnej księgarni kupić to sobie w oryginale. Whee. <3
Poza tym, podręcznik "Communicative Czech for foreigners" czyli zamierzam konstruktywnie wykorzystać te 10 tygodni. :> |
_________________ Every little girl flies. |
|
|
|
|
Szuki
placek z jagodami
Dołączył: 21 Sty 2008 Skąd: Koszalin Status: offline
|
Wysłany: 07-10-2008, 20:35
|
|
|
Wszystkie pięć książek Christophera Moorea, czyli "Baranek", "Krwiopijcy", "Najgłupszy Anioł", "Ssij, Mała ssij" i "Brudna Robota". Absolutna rewelacja z naciskiem na "Baranka", którego łyknąłem w jedną noc (co mi się przy książkach tych rozmiarów rzadko zdarza). Ogólnie, polecam wszystkim tym, którzy mają ochotę na coś lekkiego i diabolo zabawnego.
Poza tym atakuję "Amerykańskich Bogów" Gaimana i "Blask Fantastyczny" Pratchetta - i obie bardzo mi się podobają. |
_________________ "Chcę zjeść coś, co kiedyś oddychało, pasło się na łące i miało matkę..." xD |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików Możesz ściągać załączniki
|
Dodaj temat do Ulubionych
|
|
|
|