Ogłoszenie |
Forum archiwalne, nie można zakładać nowych kont.
|
O książkach... Czyli o wszystkim |
Wersja do druku |
Teukros
Dołączył: 09 Cze 2006 Status: offline
|
Wysłany: 29-11-2009, 17:23
|
|
|
Maria Konopnicka Poezye serya druga. Krótko mówiąc, Konopnicka jakiej nie znałem. To, co w szkole z niej dają, to jakiś dziwny wybór pod gotową tezę, przedstawiający ją przede wszystkim jako pisarkę literatury dla dzieci i zaangażowanej społecznie. A tu niespodzianka, okazuje się, że potrafiła pisać teksty, jakich nie powstydziłby się współczesny tekściarz deathmetalowy. No, z tym metalem to może przesada, ale przynajmniej z jej poezji wyłania się zupełnie inny obraz, niż ten tradycyjno-mdły przedstawiany w szkole. |
|
|
|
|
|
Yuna
Dziecko ze schowka
Dołączyła: 27 Lis 2009 Skąd: Poznań Status: offline
|
Wysłany: 29-11-2009, 22:42
|
|
|
Grisznak napisał/a: | Waters jest, podobnie jak Dostojewski był, mizoginem, jeden i drugi przez swoją twórczość odprawiali swoiste egzorcyzmy nad demonami, które przypałętały im się przez całe życie, a czasem nawet jeszcze zanim się ono na serio złożyło - vide wojenna trauma Watersa, związana ze śmiercią jego ojca pod Anzio, czy problemami narkotykowymi Syda Barreta (których pokłosiem jest moja ulubiona skądinąd płyta Pink Floyd - "Wish you were here"). Jeden i drugi to osoby apodyktyczne i łatwo zrażające do siebie innych, a przy tym przekonane o własnym geniuszu (i najgorsze w tym to, że racja tu jest po ich stronie). Na takiej "Amused to Death" Water już bez żadnego pardonu wali we wszystko, co go drażni, od Jordanu po Andrew Lloyda Webbera. Problem w tym, że brak u Watersa wizji pozytywnej. U Dostojewskiego była to wiara w tę "prawdziwą" Rosję, niezepsutą wpływami zachodu. Waters w swojej twórczości nie daje alternatywy, poza budowaniem kolejnych murów i czekaniem na robaki. Poza tym, jego trauma przysłania mu odbiór świata - znamienne, że jednak bardziej uniwersalne w treści i przesłaniu są "Animals" czy "Dark Side of the Moon" niż "The Wall" lub "Final Cut".
Co do japońskich wersji dramatów Szekspira - polecam w ciemno. Akira Kurosawa, który je reżyserował, stworzył coś własnego a jednocześnie do głębi przesyconego klimatem oryginałów. Nie bez kozery uważany jest on wszak za jednego z najwybitniejszych japońskich reżyserów, a właśnie te produkcje walnie przyczyniły się do zdobycia przezeń tego miana. |
Hmm... Przekonanie o własnym geniuszu to nie znowu taka zła cecha, dobrze znać swoją wartość - choć fakt, Waters niejednokrotnie przesadzał, niektóre wypowiedzi formułując w sposób wręcz bezczelny (słynne: "Pink Floyd to ja"). Pozytywny aspekt w "The Wall", wydaje mi się, istnieje właśnie w tym, że mur ostatecznie runął, z tym wiążą się pewne nadzieje. Z "The Final Cut" już w tej kwestii gorzej, choć, jak mówisz, płyty te miały być raczej swoistym katharsis dla autora niż nośnikiem uniwersalnych wartości.
Kurosawę koniecznie trzeba sprawdzić, skoro to taka ceniona osobistość (czego, przyznaję ze wstydem, nie wiedziałam x).
Mayissa napisał/a: | ( rosyjska fantastyka też jest niezwykła :)) |
To znaczy? Jakie konkretnie tytuły polecasz? Bo w fantastyce akurat nie za bardzo się orientuję... ;)
Vivian napisał/a: | Witaj Yuna;) Również należę do gatunku moli książkowych;) a co do literatury rosyjskiej to preferuję Tołstoja aniżeli Dostojewskiego, osobiście Zbrodnia i kara zawiodła moje oczekiwania a konkretnie sama postać Raskolnikowa, która wydała mi się zbyt przewidywalna. Poza tym plecam "Opowieści niesamowite" Śliwowskiego (wybór), tam znajdziesz opowiadania z fantastyki rosyjskiej: Gogola, Puszkina, Czechowa, Odojewskiego, Sołogubowa, Lemontowa i również Dostojewskiego. Ogólnie rzecz biorąc groza i niesamowitość w prozie rosyjskiej XIX wieku. |
A tak, kojarzę tych panów, aczkolwiek znam raczej z pojedynczych utworów. "Zbrodnia i kara", jak wynika z moich obserwacji, nie każdemu podchodzi, ale proponuję się nie zniechęcać i spróbować innych dzieł Dostojewskiego. :) |
|
|
|
|
|
Grisznak -Usunięty-
Gość
|
Wysłany: 29-11-2009, 22:48
|
|
|
Cytat: | Pozytywny aspekt w "The Wall", wydaje mi się, istnieje właśnie w tym, że mur ostatecznie runął, z tym wiążą się pewne nadzieje. |
Złudne. Po pierwsze słowa "Outside the Wall" są raczej dość gorzkie, po drugie, widziałaś może wersję filmową? Jest tam taka scena, kiedy w chwili, w której mur się już rozpadł, pojawia się taki mały chłopak i zbiera cegły z muru do taczki. Interpretacja pozostaje rzeczą indywidualną, ale jak dla mnie wymowa tej sceny jest raczej ponura - bo dzieciak sobie ten mur odbuduje. Ale to tylko interpretacja wiecznego pesymisty, więc absolutnie jej nie narzucam nikomu. |
|
|
|
|
|
Yuna
Dziecko ze schowka
Dołączyła: 27 Lis 2009 Skąd: Poznań Status: offline
|
Wysłany: 29-11-2009, 23:14
|
|
|
Grisznak napisał/a: | Cytat: | Pozytywny aspekt w "The Wall", wydaje mi się, istnieje właśnie w tym, że mur ostatecznie runął, z tym wiążą się pewne nadzieje. |
Złudne. Po pierwsze słowa "Outside the Wall" są raczej dość gorzkie, po drugie, widziałaś może wersję filmową? Jest tam taka scena, kiedy w chwili, w której mur się już rozpadł, pojawia się taki mały chłopak i zbiera cegły z muru do taczki. Interpretacja pozostaje rzeczą indywidualną, ale jak dla mnie wymowa tej sceny jest raczej ponura - bo dzieciak sobie ten mur odbuduje. Ale to tylko interpretacja wiecznego pesymisty, więc absolutnie jej nie narzucam nikomu. |
Widziałam. Właśnie, kwestia interpretacji. Początkowo też tak właśnie to odbierałam, ale w zasadzie scena ta nie jest do końca jasna, w pewnym sensie niedokończona - zatem nic nie jest przesądzone. Nie wiem, czy wiesz, ale pierwotnie zakończeniem "The Wall" miał być utwór zamieszczony później na solowej płycie Watersa - "The Tide Is Turning" - który z kolei ma wymowę jak najbardziej pozytywną. O ile dobrze pamiętam na "The Wall: Live in Berlin" nawet zrezygnowano z "Outside the Wall" na rzecz tego utworu. |
|
|
|
|
|
Mayissa
zła wieszczka
Dołączyła: 12 Lis 2009 Skąd: z morza i marzeń Status: offline
|
Wysłany: 29-11-2009, 23:33
|
|
|
A pomyśleliście o tym, że może on zbiera te cegły by jej gdzieś wywalić, do jakiegoś dołu? Co by zasypać dziurę, a unicestwić wszystko co było związane z murem? Berlińczycy też wywozili swój mur taczkami :)
Czytam teraz „Taniec nad przepaścią” Malinowskiej( wbrew pozorom – Rosjanka) i mnie wciąga . A na „Zbrodni i karze” ryczałam, jak dla mnie jedna z lepszych książek. Sama zaś kiedyś miałam takie myśli, żeby zaciukać babę od chemii i zwalić to na silną inspirację lekturą szkolną ;)
A za Kurosawę się bierz!! To pokarm dla duszy :) |
_________________
|
|
|
|
|
Grisznak -Usunięty-
Gość
|
Wysłany: 30-11-2009, 23:57
|
|
|
Yuna napisał/a: | Grisznak napisał/a: | Cytat: | Pozytywny aspekt w "The Wall", wydaje mi się, istnieje właśnie w tym, że mur ostatecznie runął, z tym wiążą się pewne nadzieje. |
Złudne. Po pierwsze słowa "Outside the Wall" są raczej dość gorzkie, po drugie, widziałaś może wersję filmową? Jest tam taka scena, kiedy w chwili, w której mur się już rozpadł, pojawia się taki mały chłopak i zbiera cegły z muru do taczki. Interpretacja pozostaje rzeczą indywidualną, ale jak dla mnie wymowa tej sceny jest raczej ponura - bo dzieciak sobie ten mur odbuduje. Ale to tylko interpretacja wiecznego pesymisty, więc absolutnie jej nie narzucam nikomu. |
Widziałam. Właśnie, kwestia interpretacji. Początkowo też tak właśnie to odbierałam, ale w zasadzie scena ta nie jest do końca jasna, w pewnym sensie niedokończona - zatem nic nie jest przesądzone. Nie wiem, czy wiesz, ale pierwotnie zakończeniem "The Wall" miał być utwór zamieszczony później na solowej płycie Watersa - "The Tide Is Turning" - który z kolei ma wymowę jak najbardziej pozytywną. O ile dobrze pamiętam na "The Wall: Live in Berlin" nawet zrezygnowano z "Outside the Wall" na rzecz tego utworu. |
Tak, widziałem, miałem nawet przyjemność oglądać bezpośrednią relację, aczkolwiek z niej już niezbyt dużo pamiętam. O ile "The Tide is Turning" z ""Radio KAOS" jest bardzo ładną, kameralną piosenką, tak niestety na tamtym koncercie (skądinąd całościowo tragicznym) zrobiło się z tego takie "We are the world" czy coś w tym stylu.
Cytat: | A pomyśleliście o tym, że może on zbiera te cegły by jej gdzieś wywalić, do jakiegoś dołu? Co by zasypać dziurę, a unicestwić wszystko co było związane z murem? Berlińczycy też wywozili swój mur taczkami :) |
Tekst sugeruje raczej coś dokładnie odwrotnego. A "The Wall" nie opowiada o murze berlińskim, powstało na przełomie lat 70 i 80. |
|
|
|
|
|
Mayissa
zła wieszczka
Dołączyła: 12 Lis 2009 Skąd: z morza i marzeń Status: offline
|
Wysłany: 01-12-2009, 00:30
|
|
|
nie twierdzę, że jest :) tylko, że mur można wywieźć taczką by nic po nim nie zostało:) |
_________________
|
|
|
|
|
Yuna
Dziecko ze schowka
Dołączyła: 27 Lis 2009 Skąd: Poznań Status: offline
|
Wysłany: 01-12-2009, 01:25
|
|
|
Grisznak napisał/a: | Tak, widziałem, miałem nawet przyjemność oglądać bezpośrednią relację, aczkolwiek z niej już niezbyt dużo pamiętam. O ile "The Tide is Turning" z ""Radio KAOS" jest bardzo ładną, kameralną piosenką, tak niestety na tamtym koncercie (skądinąd całościowo tragicznym) zrobiło się z tego takie "We are the world" czy coś w tym stylu. |
Ogólnie ten koncert był mocno przereklamowany, wyglądało to raczej na próbę udowodnienia, że bez Pink Floyd Waters świetnie sobie radzi, aniżeli przekazania czegoś wartościowego. Chodziło mi po prostu o sam fakt wykorzystania tej piosenki jako zakończenia koncertu - a jakość to swoją drogą. ;)
A o wywożeniu muru (czy raczej cegieł, bo z całością byłoby ciężko x) taczką na wysypisko, przyznam, nie pomyślałam. xD Ale z pewnością mogę powiedzieć, że "The Wall" to film, który za każdym razem skłania mnie do przemyśleń, także jedynej, ostatecznej interpretacji jeszcze sobie nie wymyśliłam. ;) |
|
|
|
|
|
Bezimienny
Najmniejszy pomiot chaosu
Dołączył: 05 Sty 2005 Skąd: Z otchłani wieków dawno zapomnianych. Status: offline
|
Wysłany: 01-12-2009, 11:38
|
|
|
Yuna napisał/a: | Grisznak napisał/a: | Tak, widziałem, miałem nawet przyjemność oglądać bezpośrednią relację, aczkolwiek z niej już niezbyt dużo pamiętam. O ile "The Tide is Turning" z ""Radio KAOS" jest bardzo ładną, kameralną piosenką, tak niestety na tamtym koncercie (skądinąd całościowo tragicznym) zrobiło się z tego takie "We are the world" czy coś w tym stylu. |
Ogólnie ten koncert był mocno przereklamowany, wyglądało to raczej na próbę udowodnienia, że bez Pink Floyd Waters świetnie sobie radzi, aniżeli przekazania czegoś wartościowego. Chodziło mi po prostu o sam fakt wykorzystania tej piosenki jako zakończenia koncertu - a jakość to swoją drogą. ;) | The Tide is Turning zostało raczej wykorzystane, bo Outside the Wall się po prostu na zakończenie takiego koncertu nie nadawało - nie pasowało ani do formy (bo w tego typu koncercie wypadało jednak, by końcówka była śpiewana zbiorowo - nawet jeśli miałoby to przypominać wspomniane wyżej "We are the world") ani do wydarzenia (rocznica upadku muru berlińskiego - więc bardziej optymistyczny tekst był jednak wskazany). To, że zakończenie The Wall nie jest specjalnie optymistyczne nie powinno dziwić - Waters do optymistów nigdy się nie zaliczał. |
_________________ We are rock stars in a freak show
loaded with steel.
We are riders, the fighters,
the renegades on wheels.
The difference between fiction and reality? Fiction has to make sense. |
|
|
|
|
Tren
Lorelei
Dołączyła: 08 Lis 2009 Skąd: wiesz? Status: offline
Grupy: Tajna Loża Knujów
|
Wysłany: 01-12-2009, 20:39
|
|
|
Nasza pani od polskiego stwierdziła, że w ramach dokształcania powinniśmy przeczytać jakąś książkę nominowaną w tym roku do nagrody Nike. Ponieważ nikt za bardzo się w nich nie orientował to losowo został mi przydzielony Pałac Ostrogskich Tomasza Piątka. Wszyscy święci! Za co oni dają te nagrody?! Pierwsze sto stron to dziwaczna mikstura losowych wątków i przemyśleń, gdzie rozdział zaczyna się rozważaniami o smerfach, przechodzi do pytania co myślałby wieżowiec, dochodzi do porównania stosunku seksualnego do potwora z Loch Ness i przy okazji opowiada historię pewnego japończyka, który podobno go widział, a kończy się wspomnieniem o narkotykach i narkomanach. W następnych stu stronach sens się pojawia, ale jest taki płytki i dziwny, że czytelnik stwierdza, że do tego musi być jeszcze jedno dno. Kolejne sto stron to historia miłosna, a konkretnie trójkąt. Niestety autor nie mógł się zdecydować czy ostatecznie powinien dać się spairingować z chłopem czy babą... i wybrał rozwiązanie pośrednie! Wisienką na torcie był ostatni rozdział, gdzie wyjaśniony jest sens całej książki.
Ta lektura sprowadziła na mnie gorzką refleksję, że w Polsce chyba nie piszą dobrych książek, jeśli autor dwa razy starszy ode mnie tworzy książkę, której meritum są stwierdzenia dla mnie tak oczywiste jak umiejętność dodawania. Nie twierdzę, że wszystkie książki muszą mieć głębię, ale w tej autor wyraźnie do niej aspiruje i niestety nie wychodzi mu to. Że zmiany należy wprowadzać stopniowo, bo te nagłe nie wychodzą, że ćpać nie należy, że powinniśmy się cieszyć z takiego żywotu jaki mamy, bo inny mógłby być gorszy...
Po wysłuchaniu opinii reszty klasy na temat innych nominowanych książek stwierdziłam, że najwyraźniej wystarczyłoby, żebym podszlifowała warsztat (jedyne co w tej książce jest dobre to styl), wymyśliła jakiś pseudofilozoficzny bełkot i wrzuciła parę banałów, żeby stworzyć ghuembokie dzieło. Smutne.
Możliwe jest, że wśród natłoku tych wszystkich bredni jest jakiś ukryty sens, do którego się nie dokopałam, ale raczej odniosłam wrażenie, że ten bełkot miał na celu zamaskowanie braku sensu. Nie mogę porównać tego, bo w klasie chyba tylko ja przeczytałam tę książkę. |
_________________ "People ask me for advice all the time, and they ask me to help out. I'm always considerate of others, and I can read situations. Wait, aren't I too perfect?! Aren't I an awesome chick!?"
|
|
|
|
|
Keii
Hasemo
Dołączył: 16 Kwi 2003 Skąd: Tokio Status: offline
Grupy: AntyWiP
|
Wysłany: 01-12-2009, 20:56
|
|
|
Tren napisał/a: | Po wysłuchaniu opinii reszty klasy na temat innych nominowanych książek stwierdziłam, że najwyraźniej wystarczyłoby, żebym podszlifowała warsztat (jedyne co w tej książce jest dobre to styl), wymyśliła jakiś pseudofilozoficzny bełkot i wrzuciła parę banałów, żeby stworzyć ghuembokie dzieło. Smutne. |
Bynajmniej nie gwarantowałoby Ci to nagrody. Z tego co słyszałem, przyznawane są one na zasadzie znajomości, niestety. |
_________________ FFXIV: Vern Dae - Durandal
PSO2: ハセモ - Ship 01
|
|
|
|
|
Tren
Lorelei
Dołączyła: 08 Lis 2009 Skąd: wiesz? Status: offline
Grupy: Tajna Loża Knujów
|
Wysłany: 01-12-2009, 21:11
|
|
|
Keii napisał/a: | Tren napisał/a: | Po wysłuchaniu opinii reszty klasy na temat innych nominowanych książek stwierdziłam, że najwyraźniej wystarczyłoby, żebym podszlifowała warsztat (jedyne co w tej książce jest dobre to styl), wymyśliła jakiś pseudofilozoficzny bełkot i wrzuciła parę banałów, żeby stworzyć ghuembokie dzieło. Smutne. |
Bynajmniej nie gwarantowałoby Ci to nagrody. Z tego co słyszałem, przyznawane są one na zasadzie znajomości, niestety. |
Ha, coś czułam że do tego jest jeszcze jakiś haczyk. XD
*dopisuje do listy "przekupić jurorów"* |
_________________ "People ask me for advice all the time, and they ask me to help out. I'm always considerate of others, and I can read situations. Wait, aren't I too perfect?! Aren't I an awesome chick!?"
|
|
|
|
|
Vivian
La Fleur du mal
Dołączyła: 27 Lip 2009 Skąd: from Darkness Status: offline
|
Wysłany: 01-12-2009, 22:08
|
|
|
Heh a ja dzisiaj zaczytałam się w zbiorze poezji Baudelaire'a "Kwiaty zła", poète maudit, poeta ciemnego wnętrza i poeta podobny ,,księciu na obłoku". Fascynuje, jego poezja jak gdyby przekracza znane nam wymiary świadomości: ,,z brzydoty wydobędzie liryk nowy czar"... Polecam, aczkolwiek wrażenia mogą być różne;) |
_________________
|
|
|
|
|
Grisznak -Usunięty-
Gość
|
Wysłany: 02-12-2009, 16:40
|
|
|
Przeczytałem "Żmiję" Sapkowskiego. Kij autorowi w Rospudę, że tak powiem. Napisał niezbyt porywającą powiastkę wojenną, z elementem fantastycznym wciśniętym jeszcze bardziej na siłę niż w trylogii śląskiej. Żeby od razu było jasne - to powieść bardzo hermetyczna, adresowana do miłośników militariów, bez wiedzy na ich temat lektura może być ciężka (autor rzuca bowiem co i rusz nazwami, nie kłopocząc się opisem). Zresztą, wiedza na temat wojny w Afganistanie jest tu bardzo przydatna. Panie i tak pewnie tego do ręki nie wezmą, chyba, że są wśród nich fanki Rambo i tego typu historii. Z góry informuję, wątku romantycznego tu w zasadzie nie ma (jest w baardzo dalekim tle).
O czym to? O żołnierzach Armii Czerwonej walczących w Afganistanie i o realiach tej wojny. Fabuła jest w zasadzie pretekstem do kilku strzelanin. Do tego dorzucono wątek fantastyczny, jakoś tam obudowany mitologiami wschodnimi. Problem jest taki, że rozdźwięk między nim a resztą książki jest znaczny, sprawia on wrażenie doklejonego na siłę. Autor skacze też nieco po epokach, robiąc wycieczki do końcówki XIX wieku i czasów Aleksandra Macedońskiego. To jednak wątpliwie urozmaicenie. Brakuje tu natomiast "sapkowszczyzny" - misternie budowanych zdań, dowcipnych, soczystych dialogów, błysku i polotu. Wszystko to gdzieś wyparowało. Zrobił się z tego taki gorszy Alaister Maclean ("Tylko dla orłów", "Działa Navarony"), tyle że z tą nieszczęsną, tytułową żmiją.
Problemem jest to, że ta książka to w gruncie rzeczy materiał na opowiadanie, rozciągnięte do granic możliwości. Ma kilka lepszych fragmentów, ale jako całość zupełnie się nie broni. Zakończenie jest wręcz żenująco słabe. Ogólnie, książka sprawia wrażenie, że AS obejrzał "9 kompanię" i postanowił napisać coś takiego. Nie wyszło. Zastanawiam się, czy to nie ostatnia książka sygnowana nazwiskiem "Sapkowski", którą kupiłem, bo za cenę 34 zł dostałem 240 stronnicowego gniota. Gdyby to napisał ktoś inny - może uznałbym "Żmiję" za powieść przeciętną. W przypadku Sapka - jest inaczej.
Sprawnie napisane powieścidło do pociągu lub autobusu, o którym zapomnimy błyskawicznie. |
|
|
|
|
|
Zegarmistrz
Dołączył: 31 Lip 2002 Skąd: sanok Status: offline
Grupy: AntyWiP
|
Wysłany: 03-12-2009, 12:38
|
|
|
Resnick Na tropach wampira
Czego boją się wampiry, skoro lęk przed czosnkiem, krzyżami i światłem słonecznym jest przesadzony? Jak się okazuje: kotów. Każdy wampir panicznie boi się kotów. Dlaczego? Bo koty mają wielkie kły, ostre pazury, lepiej od nich widzą w ciemności i polują na nietoperze.
Z książki tej dowiedzieć się można też, że trolle, rasa bohaterów, która nie lęka się nawet kotów odczuwa strach tylko przed jedną rzeczą (poza wizytami skarbówki): cierpieniem. |
_________________ Czas Waśni darmowy system RPG dla fanów Fantasy. Prosta, rozbudowana mechanika, duży świat, walka społeczna.
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików Możesz ściągać załączniki
|
Dodaj temat do Ulubionych
|
|
|
|