Ogłoszenie |
Forum archiwalne, nie można zakładać nowych kont.
|
O książkach... Czyli o wszystkim |
Wersja do druku |
Ysengrinn
Alan Tudyk Droid
Dołączył: 11 Maj 2003 Skąd: дикая охота Status: offline
Grupy: AntyWiP Tajna Loża Knujów WOM
|
Wysłany: 04-11-2009, 17:02
|
|
|
Cytat: | Lektura wbrew pozorom bardzo ciekawa; jak się okazuje, bez uwspółcześnienia czyta się to inaczej, bardziej jest zajmujące. |
Hmm? Co rozumiesz przez uwspółcześnienie? |
_________________ I can survive in the vacuum of Space
|
|
|
|
|
Teukros
Dołączył: 09 Cze 2006 Status: offline
|
Wysłany: 04-11-2009, 18:07
|
|
|
Nie myślałeś chyba, że Mickiewicz pisał Pana Tadeusza literacką, dwudziestowieczną polszczyzną? Pan Tadeusz którego możesz dostać w księgarniach czy bibliotekach w większości przypadków ma uwspółcześnioną pisownię. Niby nic, ale biorąc pod uwagę, jak bardzo od początku XIX wieku uległa zmianom pisownia i wymowa wielu wyrazów, wersje współczesne zaczynają zbliżać się do opracowania. |
|
|
|
|
|
Asthariel
Lis
Dołączył: 10 Kwi 2008 Skąd: Warszawa Status: offline
Grupy: Tajna Loża Knujów
|
Wysłany: 09-11-2009, 19:10
|
|
|
Przeczytałem Ogrody. Słodkie niebiosa, jeśli to była najgorsza część cyklu, to właśnie się zakochałem. Moimi najukochańszymi książkami były dotychczas Saga o Wiedźminie, i Saga Hyperiońska, ale wygląda na to, że wkrótce przekształcą się w moją Trójcę Świętą. Moim faworytem z postaci jest oczywiście Kruppe, a za nim Szybki Ben. |
|
|
|
|
|
Enevi
苹果
Dołączyła: 20 Lut 2006 Skąd: 波伦 Status: offline
Grupy: Alijenoty Fanklub Lacus Clyne
|
Wysłany: 09-11-2009, 22:26
|
|
|
Dawno już tyle nie przeczytałam w ciągu 2 tygodni... Już kocham zakładową bibliotekę, gdyż ma aktualnie wszystko, o czym tylko mogę marzyć. Zaczęłam dość intensywną przygodę z literaturą japońską, głównie pod kątem Aoi Bungaku. Skompletowałam prawie całą bibliografię (czekam, aż Empik łaskawie przyśle mi No Longer Human...) i przeczytałam póki co trzy z sześciu pozycji:
Kumo no Ito i Jigoku Hen - oba te opowiadania są proste i w gruncie rzeczy przewidywalne, ale jest w nich coś, co nie pozwala oderwać wzroku. Zwłaszcza to drugie mi się podobało. Niesamowicie sprawnie napisana historia, w której przedstawiono utalentowanego, ale i szalonego artystę oraz konsekwencje nieostrożnych życzeń.
Kokoro - ta książka bezapelacyjnie znalazła się na liście moich ulubionych. Z pozoru niezbyt emocjonalna narracja przeradza się w prostą, ale bardzo klimatyczną opowieść o... życiu. Postać głównego bohatera jest niesamowicie ludzka i naprawdę łatwo się z nim zżyć. W historii naprawdę nie ma nic wyjątkowo ciekawego, ale właśnie zwyczajność opisanych wydarzeń była fascynująca... Wiem, że brzmi to dziwacznie, ale to najsławniejsze dzieło Natsume Sousekiego ma w sobie właśnie magię, jaką posiadają tylko dobrze napisane dramaty (nie mylić z dramatem antycznym, scenicznym itp...).
Jestem jeszcze w połowie Zmierzchu... Osamu Dazaia i zabieram się za Man'yoshu. |
_________________
吾輩は王獣である。名前はまだ無い。
_________________
|
|
|
|
|
Fei Wang Reed
Łaydak
Dołączył: 23 Lis 2008 Skąd: Polska Status: offline
Grupy: Melior Absque Chrisma
|
Wysłany: 15-11-2009, 13:33
|
|
|
Wroniec spełnił moje oczekiwania. Książkę czyta się świetnie, po prostu połyka się (no, może szkoda tylko, że wychodzi to jakieś kilkanaście złotych na godzinę... aczkolwiek nie żałuję) - inna sprawa, że jest sporo ilustracji, a i czcionka odpowiednio duża. Dukaj dosłownie przenosi nas w magiczny świat rojeń-rzeczywistości stanu wojennego widzianego oczami Adasia, a przy tym (jak zwykle) bawi się językiem. Prawdziwa bajka napisana dla dorosłych. |
_________________
Ręce za lud walczące sam lud poobcina.
Imiona miłych ludowi lud pozapomina.
Wszystko przejdzie. Po huku, po szumie, po trudzie
Wezmą dziedzictwo cisi, ciemni, mali ludzie.
A. Mickiewicz
|
|
|
|
|
Asthariel
Lis
Dołączył: 10 Kwi 2008 Skąd: Warszawa Status: offline
Grupy: Tajna Loża Knujów
|
Wysłany: 16-11-2009, 19:03
|
|
|
Bramy Domu Umarłych skończyłem czytać już kilka dni temu, ale siłę podzielić się wrażeniami mam dopiero teraz.
Rzekomo najlepsza część cyklu... Przez swoje wygórowane wymagania właściwie nie odczułem znaczącej poprawy względem Ogrodów, dopiero końcówka była naprawdę mocna:
- Spoiler: pokaż / ukryj
- koniec Sznura Psów, śmierć Colataine'a, zdrada Rela, ukrzyżowanie... To wszystko mocno kopało tyłek. Szkoda tylko, że sam Coltaine pojawiał się tak rzadko, robiąc właściwie bardziej za symbol.
W końcu się odrodzi, ale o tym raczej nie przeczytam, chyba, że czeka mnie skok o kilkanaście lat do przodu...
Duiker; kiedy mogę się podziewać jego powrotu? Swoją drogą, ciekawe, kto będzie bardziej wkurzony: Baruk, że zamiast Coltaine'a ma przed sobą jakiegoś randoma, czy sam historyk, za przerwanie chwili spokoju?
Skrzypek i ferajna: niby fajnie, ale rozczarowało mnie, że rozdziały zostały poświęcone temu pierwszemu, całkowicie olewając Crokusa i Apsalar.
Kalam... No, spotkanie z Laseen zaskakujące było, choc od początku coś mi śmierdziało z tym wyjęciem Dujeka spod prawa. Jej ciało naprawdę jest martwe, czy służyło po prostu za komunikator, a ona sama jest gdzieś indziej?
Kolejne części zdobedę dopiero w grudniu, więc od piątku jestem w stanie zblizonym do głodu narkotykowego. |
|
|
|
|
|
Ysengrinn
Alan Tudyk Droid
Dołączył: 11 Maj 2003 Skąd: дикая охота Status: offline
Grupy: AntyWiP Tajna Loża Knujów WOM
|
Wysłany: 20-11-2009, 17:45
|
|
|
Amber, pierwszy tom - z jakiegoś powodu spodziewałem się czegoś bardziej ambitnego, ale nie narzekam - w sam raz na umilanie dojazdu do pracy i z powrotem do domu. Tylko sceny walki nieodmiennie mnie rozwalają - już chyba w nowelkowych Slayersach opisy były bardziej rozbudowane. |
_________________ I can survive in the vacuum of Space
|
|
|
|
|
Serika
Dołączyła: 22 Sie 2002 Skąd: Warszawa Status: offline
Grupy: Tajna Loża Knujów WIP
|
Wysłany: 20-11-2009, 21:06
|
|
|
Ysengrinn napisał/a: | Amber, pierwszy tom - z jakiegoś powodu spodziewałem się czegoś bardziej ambitnego |
To jakieś bardzo dziwne dane miałeś. To nie jest ambitne, to jest po prostu świetne czytadło :D |
_________________
|
|
|
|
|
Zegarmistrz
Dołączył: 31 Lip 2002 Skąd: sanok Status: offline
Grupy: AntyWiP
|
Wysłany: 20-11-2009, 22:14
|
|
|
Trzeci Świat Macieja Guzka. Po poprzedniej książce autora: beznadziejnej, rozwlekłej zlepko-powieści "Królikarnia" zmontowanej z kilku opowiadań nie miałem nadziei na to, by napisał coś dobrego. Tymczasem okazało się, że bardzo poważnie się myliłem. Książka okazała się naprawdę dobra.
Ciekawa jest zwłaszcza jej forma. Trzeci Świat opowiada o podróży reportera po baśniowym (bardzo baśniowym) świecie fantasy podbitym przez Polaków. Stylizowana jest na reportaż bardzo podobny do tworzonego przez Kapuścińskiego (szczerze mówiąc wiele opisów jest prawie żywcem wyjętych z jego książek), tak samo lekki i łatwy do przeczytania. Mimo tytułu i tematyki autorowi udało się uniknąć zarówno nachalnego antyglobalizmu, jak i leczenia kompleksów polaków, co jest bardzo dużą zaletą książki.
Wadą jest moim zdaniem zakończenie, zbyt niestety banalne. |
_________________ Czas Waśni darmowy system RPG dla fanów Fantasy. Prosta, rozbudowana mechanika, duży świat, walka społeczna.
|
|
|
|
|
Sm00k -Usunięty-
Gość
|
Wysłany: 21-11-2009, 00:41
|
|
|
W lustrze John'a Ringo.
NAJGORSZE DWIE Z TRZECH RZECZY
Kiedy eksplozja jądrowa o sile 60 kiloton niszczy Uniwersytet Środkowej Florydy, pierwsze podejrzenia padają na terrorystów. Jednak terroryści na ogół nie zostawiają po sobie otwartych na oścież drzwi do innego świata – czy też raczej uruchomionego generatora wielu drzwi do wielu innych światów. Czas nagli, więc nie pozwalając sobie na zwłokę, sekretarz obrony zatrudnia pierwszego z brzegu fizyka z uprawnieniami do pracy nad tajnymi projektami rządowymi. Doktor William Weaver, mający doktoraty chyba z każdej dziedziny nauki – od fizyki jądrowej po inżynierię elektryczną – jest najbardziej jajogłowym spośród jajogłowych. Jednocześnie jednak ów naukowiec może dodatkowo pochwalić się wszechstronnymi uzdolnieniami i umiejętnościami – od kolarstwa górskiego po grę na gitarze elektrycznej – jest dość sprawny i twardy, żeby przetrwać, gdy bramy obcych istot zaczynają wypluwać swoje „demony”.
Wydaje się, że jak na kogoś wytypowanego pospiesznie i bez większego namysłu, Weaver stanowi wybór doskonały – bystry, kompetentny, silny i wytrzymały. Gdyby tylko jeszcze zdołał poukładać sobie sprawy ze swą dziewczyną, pozbył się jakoś natrętnego szefa i znalazł chętnego do pokrycia za niego astronomicznego rachunku telefonicznego… No i oczywiście, gdyby w końcu zdołał dojść do tego, czemu te cholerne bramy nie przestają się otwierać. W porządku, czasami ma problemy z ustaleniem priorytetów…
Gdy pojawiają się coraz to nowe bramy, a obce zło rozprzestrzenia się wraz z nimi, to właśnie Weaver wraz ze starszym sierżantem Millerem muszą odnaleźć sposób na powstrzymanie ekspansji i zamknięcie niebezpiecznych przejść pomiędzy światami. Problem w tym, że na pozór jedynym sposobem na ocalenie Ziemi przed obcymi jest jej zniszczenie. A wtedy nie będzie już więcej żadnych dziewczyn, szefów i telefonów… Hm. No dobra, spośród tych trzech rzeczy dwie są złe. Naprawdę złe. Jak spalone grzanki. Jak codziennie poniedziałek.
W każdym razie przynajmniej jedna i pół spośród tych trzech… Tak czy inaczej, trzeba ustalić priorytety. Pewnie mimo wszystko Weaver i Miller będę musieli uratować świat.
Obcy, sieć teleportów a'la Multiversum, mechy rodem z Anime <z porównaniami do anime i Starship troopers> i bohaterowie czytający sci-fi. Łodzie podwodne jako statki międzygwiezdne, inwazje, źli obcy, furry, more dakka!!.....
Może nie jest to ambitna lektura, lecz w trakcie przedzierania się przez kolejne strony nie mogłem powstrzymać radosnego kwikania.
To jest wielkie.
ps tytuł drugiej książki w serii to Vorpal Blade. Się zakwiczałem.
pps Co rzadko spotykane w naszym pięknym kraju, nawet okładka koresponduje z zawartością.
http://img682.imageshack.us/img682/7850/95e2b10f01ea3595.jpg
Edit:
Część druga cyklu.
Z konieczności czytam w oryginale - przyjemne odczucie, chociaż John Ringo wielkim pisarzem nie jest - do hard sci-fiction pomieszanej ze space operą i farsą język jest odpowiedni. Przy okazji zauważyłem błąd tłumacza - bohaterowie podkreślają, iż portale zostały nazwane looking glass przez ludzkość. Tłumacz rzucił w pierwszym tomie lustra. A autor miał na myśli drugie znaczenie. Ciekawe jak wybrną...
Lektura wskazuje na to, iż Autor odpalił przeglądarkę, pohasał po forach, nonsensopedii, paru portalach społecznościowych, poczym zasiadł do klawiatury i stworzył coś, co jest epicko głupie.
O ile pierwszy tom był jeszcze w miarę wyważony, a odniesienia do popkultury były, cóż, mile łechtające poczucie wartości geeków wszelkiej maści, to drugi tom wspina się na wyżyny (a nawet nie przeczytałem go do połowy).
Mamy tu poważnie potraktowany dual wielding, dyskusję na temat wyższości kalibrów, słodką lolitkę z
- Spoiler: pokaż / ukryj
- bogiem
na ramieniu i, uwaga, łódź podwodną przerobioną na statek międzygwiezdny, tytułową ASS Vorpal Blade. Której kapitanem jakimś cudem został pilot myśliwca.
I która przy starcie odtwarza przez system sonarowy The final Countdown Europe.
Oczywiście, dalej mamy mechy, mangę, zabawę z wysoką fizyką i inne ciekawostki przeróżne.
http://img338.imageshack.us/img338/4020/1416555862.jpg |
|
|
|
|
|
Yuna
Dziecko ze schowka
Dołączyła: 27 Lis 2009 Skąd: Poznań Status: offline
|
Wysłany: 27-11-2009, 19:38 Dyskusje okołoliterackie
|
|
|
Grisznak napisał/a: | To już masz u mnie plusa, bo "Biesy" od lat pozostają jedną z moich ulubionych powieści. Co do "Braci..." - nie śpiesz się. Sam miałem do tej książki trzy podejścia, zanim ją skończyłem. Poleciłbym w zamian "Idiotę", moim zdaniem przystępniejszego i nawet ciekawszego od "Braci...". Swoją drogą, dawano, dawno temu zekranizowali to Japończycy, ale niestety w taki sposób, że nic nie idzie z tego zrozumieć. Całkiem ciekawy jest też "Gracz", bardzo udane studium hazardu - choć to jedna z cięższych rzeczy Fiodora D. |
Generalnie, bardzo sobie cenię twórczość Dostojewskiego, choćby za poruszanie najważniejszych, uniwersalnych kwestii dotyczących ludzkiego bytu - podobnie zresztą jak Conrad czy Szekspir. "Idiotę" też miałam zamiar przeczytać, może faktycznie rozsądniej będzie za to zabrać się najpierw. O, to ciekawe, dotychczas wiedziałam tylko o japońskiej ekranizacji "Makbeta"... xD
Co do Minotaura, Ikara i zbrodni -> hahaha, faktycznie, pewna analogia jest, aczkolwiek nadal nie widzę związku z Dostojewskim. xD
EDIT.: Serika -> no tak, najwidoczniej muszę się przyzwyczaić do specyficznego poczucia humoru, panującego na tym forum. Hmm, ciekawie. x) |
|
|
|
|
|
Grisznak -Usunięty-
Gość
|
Wysłany: 27-11-2009, 20:00
|
|
|
Cytat: | Generalnie, bardzo sobie cenię twórczość Dostojewskiego, choćby za poruszanie najważniejszych, uniwersalnych kwestii dotyczących ludzkiego bytu - podobnie zresztą jak Conrad czy Szekspir. "Idiotę" też miałam zamiar przeczytać, może faktycznie rozsądniej będzie za to zabrać się najpierw. O, to ciekawe, dotychczas wiedziałam tylko o japońskiej ekranizacji "Makbeta"... xD |
Japoński "Makbet" to "Tron we Krwi" Kurosawy, ten sam reżyser nakręcił też swoją wersję szekspirowskiego "Króla Leara" (pt. "Ran").
Dostojewski był skończonym sku***nem, facet uznał, że skoro pisze o najniższych ludzkich pragnieniach, najbardziej zwierzęcych żądzach i upadku, to nie da się tego pisać z perspektywy petersburskich i moskiewskich salonów. Można mu zatem wierzyć, bo jeśli pisze o jakimś zboczeniu, to najpewniej sam je "przetestował". "Gracza" napisał na podstawie własnych doświadczeń - i jest to powieść tak paskudnie rzeczywista, że aż trudno się ją czyta. Jedynie jego stosunek do Polaków, wynikający z uprzedzeń z czasów katorgi jest dość irytujący - ale zarazem dość typowy dla rosyjskich konserwatystów.
"Idiotę" szczerze polecam - wizja bohatera, który postanawia żyć jak Chrystus a w oczach innych odbierany jest jako właśnie tytułowy idiota stanowi całkiem udany kontrapunkt dla powstałego wiele lat później "Mistrza i Małgorzaty" (w którym Bułhakow obśmiał napisaną przez Lwa Tołstoja wersję nowego testamentu). Wizja Jezusa, który powtarza "Wszyscy ludzie są dobrzy" i owych "wszystkich ludzi" u Dostojewskiego dają ciekawy efekt porównawczy. Zresztą, swego czasu jeden z wybitniejszych rosyjskich pisarzy powiedział, że literatura rosyjska zajmowała się przez cały okres swojego istnienia tylko jednym - badaniem ludzkiej duszy. I śmiało mogę stwierdzić, że Dostojewski był tu jednym z mistrzów. |
|
|
|
|
|
Vivian
La Fleur du mal
Dołączyła: 27 Lip 2009 Skąd: from Darkness Status: offline
|
Wysłany: 27-11-2009, 20:16
|
|
|
Chciałabym polecić "Opowieści z dreszczykiem", w których można znaleźć opowiadania utrzymane w klimacie historii gotyckich m.in. Washingtona Irvinga, Edgara Allana Poe, Renarda i wielu wielu innych klasyków literatury. Wspaniały, nastrojowy kilmat, który zaczyna się od opowieści o mężczyznie nazwisku Peter Rugg. Jego czarny powóz zaprzężony w ogniste rumaki, nad którym unosi się ciemna, burzowa chmura, ukazuje się niektórym podróżnym. Tuli do siebie nienaturalnie blade dziecko i pyta o drogę do Bostonu. Błądzi tak nieustannie od trzydziestu lat, nie mogąc zaznać wiecznego spokoju. Wszystko to z powodu przekleństwa, które dotknęło go od dnia śmierci córeczki...
Polecam;) |
_________________
|
|
|
|
|
Yuna
Dziecko ze schowka
Dołączyła: 27 Lis 2009 Skąd: Poznań Status: offline
|
Wysłany: 27-11-2009, 22:03
|
|
|
"Tron we krwi", faktycznie tak to się nazywało. xD Nie miałam jeszcze okazji sprawdzić jak ta adaptacja wyszła.
Wydaje mi się, że to, iż Dostojewski z perspektywy salonów nie pisał, wiążę się też z czasami, w jakich żył - dobą pozytywizmu, w której największą popularnością cieszył się realizm czy naturalizm, prądy, które skupiały się na eksponowaniu tego, co ułomne, wypaczone, brzydkie - przedstawianie świata z perspektywy wyższych sfer kłóciło się z tą ideą, choć oczywiście tam też jak najbardziej istniały najróżniejsze wynaturzenia.
"Gracza" wprawdzie jeszcze nie czytałam, ale trzeba przyznać, że cała twórczość Dostojewskiego jest brutalna w swojej prawdzie (co z kolei kojarzy mi się nieco z "The Wall" Pink Floydów i prostymi, prawdziwymi, acz gorzkimi tekstami Rogera Watersa - to tak w ramach dygresji x). A niechęć do Polaków u Dostojewskiego wynikała też po części z kwestii historycznych - inwazji i krótkotrwałego zajęcie Moskwy w wieku XVII, a potem czasów zaborów.
"Idiota", z tego co piszesz, wygląda bardzo interesująco, lubię tego typu tematykę. Trzeba będzie udać się do biblioteki... Wybitności Dostojewskiemu nie sposób odmówić, nie tylko na tle literatury rosyjskiej, ale i światowej. |
|
|
|
|
|
Grisznak -Usunięty-
Gość
|
Wysłany: 27-11-2009, 22:47
|
|
|
Yuna napisał/a: | "Tron we krwi", faktycznie tak to się nazywało. xD Nie miałam jeszcze okazji sprawdzić jak ta adaptacja wyszła.
Wydaje mi się, że to, iż Dostojewski z perspektywy salonów nie pisał, wiążę się też z czasami, w jakich żył - dobą pozytywizmu, w której największą popularnością cieszył się realizm czy naturalizm, prądy, które skupiały się na eksponowaniu tego, co ułomne, wypaczone, brzydkie - przedstawianie świata z perspektywy wyższych sfer kłóciło się z tą ideą, choć oczywiście tam też jak najbardziej istniały najróżniejsze wynaturzenia.
"Gracza" wprawdzie jeszcze nie czytałam, ale trzeba przyznać, że cała twórczość Dostojewskiego jest brutalna w swojej prawdzie (co z kolei kojarzy mi się nieco z "The Wall" Pink Floydów i prostymi, prawdziwymi, acz gorzkimi tekstami Rogera Watersa - to tak w ramach dygresji x). A niechęć do Polaków u Dostojewskiego wynikała też po części z kwestii historycznych - inwazji i krótkotrwałego zajęcie Moskwy w wieku XVII, a potem czasów zaborów.
"Idiota", z tego co piszesz, wygląda bardzo interesująco, lubię tego typu tematykę. Trzeba będzie udać się do biblioteki... Wybitności Dostojewskiemu nie sposób odmówić, nie tylko na tle literatury rosyjskiej, ale i światowej. |
Waters jest, podobnie jak Dostojewski był, mizoginem, jeden i drugi przez swoją twórczość odprawiali swoiste egzorcyzmy nad demonami, które przypałętały im się przez całe życie, a czasem nawet jeszcze zanim się ono na serio złożyło - vide wojenna trauma Watersa, związana ze śmiercią jego ojca pod Anzio, czy problemami narkotykowymi Syda Barreta (których pokłosiem jest moja ulubiona skądinąd płyta Pink Floyd - "Wish you were here"). Jeden i drugi to osoby apodyktyczne i łatwo zrażające do siebie innych, a przy tym przekonane o własnym geniuszu (i najgorsze w tym to, że racja tu jest po ich stronie). Na takiej "Amused to Death" Water już bez żadnego pardonu wali we wszystko, co go drażni, od Jordanu po Andrew Lloyda Webbera. Problem w tym, że brak u Watersa wizji pozytywnej. U Dostojewskiego była to wiara w tę "prawdziwą" Rosję, niezepsutą wpływami zachodu. Waters w swojej twórczości nie daje alternatywy, poza budowaniem kolejnych murów i czekaniem na robaki. Poza tym, jego trauma przysłania mu odbiór świata - znamienne, że jednak bardziej uniwersalne w treści i przesłaniu są "Animals" czy "Dark Side of the Moon" niż "The Wall" lub "Final Cut".
Co do japońskich wersji dramatów Szekspira - polecam w ciemno. Akira Kurosawa, który je reżyserował, stworzył coś własnego a jednocześnie do głębi przesyconego klimatem oryginałów. Nie bez kozery uważany jest on wszak za jednego z najwybitniejszych japońskich reżyserów, a właśnie te produkcje walnie przyczyniły się do zdobycia przezeń tego miana. |
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików Możesz ściągać załączniki
|
Dodaj temat do Ulubionych
|
|
|
|