[Caladan]

Po raz pierwszy od 6 lat złapał mnie kanar, bo mięsieczny miałem w plecaku, a legitke w innej kurtce. Muszę zapłacić 70 złoty. Bede odwoływał się, aby zmniejszyc karę. Jeżeli oczywiście sie da ją zmniejszyć. nie wiem jak teraz jest.
Zamiast mózgu mam papkę dla niemowląt. Całkowicie mój umysł sie rozleniwił, co przeszkadza w mojej egzystencji.

[Sakura_chan]

Będzie raczej ciężko, kumpelę ostatnio złapali, odwoływała się i nic z tego nie wyszło

[Ysengrinn]

Przez dzisiejszą młodzież mam poważne problemy z wynajęciem noclegów, bo każdy boi się rzygających po ścianach i skaczących po sufitach ćpunów... <poważnie rozważa rejestrację grupy religijnej, głoszącej abstynencję i seksualną wstrzemięźliwość>

[fm]

[Salva]

Bo doszłam już do takiego momentu że zostały mi tylko kolory do nałożenia, a po narysowaniu oczu jeszcze bardziej nie wiem jaką techniką to zrobić... I te cholerne róże !!!

[Melmothia]

Bo stary piec, który ma chyba więcej lat niż ja, zdycha. Charkał, bulgotał i pluł wodą aż wreszcie zadymił się i wygasł. Bo drzwi do kotłowni mam za plecami, drzwi te są drzwiami tylko z nazwy, zamykają się na gazetę na zasadzie: włóż gazetę między nie a framugę i trzaśnij z całej siły, może nie będą się otwierać. Bo siedziałam struchlała przed komputerem słuchając jak nim rzuca i grzmi. Potem zgasł nie zdążywszy ogrzać domu. Bo ZIMNO!

Bo obawiam się, że to zimno może zostać na dłużej...

[Caladan]

[Keii]

Bo dziś premiera Wiedźmina przed Empikiem, do wygrania nagrody rzeczowe itp, a ja nie mam nawet po co tam iść, bo komputer mi tej gry zdecydowanie nie pociągnie. Słysząc zewsząd, jaka to dobra produkcja + mając w zasięgu ręki za psie pieniądze wersję, która za granicą mogłaby uchodzić za kolekcjonerską, straszliwie mnie to irytuje...

[Momoko]

Pomyślmy.

Bo...

Poranek był zimny i jakiś wilgotny. Pogoda taka jest bardzo nieprzyjemna i sprzyjająca nawrotom choroby.
Choroba została jednak celnie trafiona żelazkiem i leży nieprzytomna pod startą książek czekających na przeczytanie. No, przynajmniej ta choroba.

Dzielnie ruszyłam w kierunku szkoły, odziana już w swoją wspaniałą kurtkę zimową i nie mniej niesamowite kozaczki. Marznąc przecież nie będę. Z miejsca zdenerwowało mnie dziwne niezdecydowanie chmur, wyczułam ich złośliwość i czystą perfidię w ułożeniu na niebie oraz wyraźne niesprecyzowanie planów dotyczących dzisiejszej pogody. Odebrałam to jako osobistą urazę.
W szkole przekonałam się natomiast, że sama jestem osobą biegłą w knuciu niecnych planów, takich jak załatwianie sobie 39-ciostopniowej gorączki w celu robienia sobie zaległości i masy problemów. Oczywiście, da mi to szansę zapanowania nad światem, prawda? Jakżeby inaczej, pani profesor.

Potem nastąpiły dwie sympatyczne lekcje polskiego - omawianie Mistrza i Małgorzaty. Moje światełko w tunelu. O ulubionej książce można mówić godzinami.
Niestety następne w kolejności były...

Dwa w-f. Dwa w-f stanowią najbardziej odmóżdżające lekcję w całym moim planie zajęć. Nie, żeby były najmniej produktywne - PP nic nie przebije w twej dziedzinie, po prostu trzy uderzenia piłką lecącą z męskiej strony boiska powoduje tragiczną śmierć wielu szarych komórek. A to do rzadkości nie zależy.
Dobrze więc. Graliśmy (nie 'grałyśmy', bo dołączyło kilku chłopaków) w siatkówkę. Smrodek unoszący się w powietrzu lekko nas przytłaczał, ale byliśmy dzielni. Piłka była naszym celem. Naszym domem i światem. Była też źródłem paskudnych odparzeń na moich rękach, ale byłam dzielna. Stanęłam na pozycji rozgrywającej i zabrałam się do gry. Z energią (zmieniającą się z kinetycznej w potencjalną) wyskoczyłam i trafiłam w piłkę,a następnie z równą mocą upadłam na swoją nóżkę, która ułożyła się pod dziwnym kontem. A potem jeszcze dziwniej chrupnęła.

Skutek jest taki, że noga jest w gipsie na co najmniej dwa tygodnie. Oczywiście, to też zrobiłam sobie specjalnie, ja tak lubię, jak mnie boli, pani profesor.
Prych, niemiły wypadek. I jeszcze wychowawczyni. Jest tyle świetnych nauczycieli, dlaczego ja trafiłam akurat na nią?

[Miya-chan]

Bo gupie przeziębienie trzyma i puścić nie chce. Bo nawet gdyby mnie z domu puścili, i tak zaraz by mi się zakręciło w głowie po kilku krokach, zwłaszcza przy moim tempie spacerów _^_
Bo zajęcia z tłumaczenia umów są be (na szczęście tylko one, pozostałe są na razie cacy).
Bo też chcę obejrzeć "Gwiezdny Pył" T__T

[Zegarmistrz]

Desperacja mode on:
Ide na rozmowę w sprawie pracy do Orange. Miałem nadzieje, że uda się bez tego obyc, ale prozną.

[Shinigami-san]

Bo mam wadę dość dużą, nie myślałam ze aż taką. W dodatku mama mi pwoedziała ze i dizadek i ona taka wade maja - czyli różnica 0,5 dioptri - -0,25 prawe i -0,75 lewe - nienawidze przekazywania genów ==. Zawsze ja dostene najgorsze

[Keii]

Dość dużą? Ja mam -0,5 w lewym, -2,5 w prawym i mi to nie przeszkadza w niczym :P

[Shinigami-san]

[korsarz]

A ja mam bodajże -1,5 w obu oczach i też mi to w niczym nie przeszkadza (chyba, że muszę coś przeczytać na odległość. I to małą czcionką).

Spoiler: pokaż / ukryj

Zastanawia mnie tylko, co robić, by wada się nie pogłębiła... Bo jak patrzę na coś z bliska (np. na monitor komputera, czy książkę) powinienem zdjąć okulary, by wzrok się przystosował. Ale z drugiej strony... Przed monitorem powinno się jakieś szkła zakładać (zwłaszcza jak ma się kineskopowy, nie wiem jak jest w przypadku plazmowych), w dodatku moje okulary są z tzw. antyrefleksem (czyli właśnie takie specjalne do pracy z kompem >] )...

Bo coś mnie dzisiaj głowa pobolewała.
Bo już jest piątek, czyli mam tylko 2 tygodnie do przerobienia materiału na kolokwia. A tego jest dużo. I te wszystkie łacińskie nazwy... Jeśli miałbym z jakiegoś powodu znienawidzieć anatomii, to właśnie przez łacinę.