FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  Galeria AvatarówGaleria Avatarów  ZalogujZaloguj
 Ogłoszenie 
Forum archiwalne, nie można zakładać nowych kont.

Poprzedni temat :: Następny temat
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 9, 10, 11 ... 53, 54, 55  Następny
  Mroczny Bóg (quest)
Wersja do druku
Kai Płeć:Mężczyzna
the abominable one


Dołączył: 02 Paź 2004
Skąd: Z najgłębszych zakamarków podświadomości
Status: offline
PostWysłany: 14-11-2004, 23:48   

Dotarł do celu - miasta Zoar. Próbował przenieść się bezpośrednio do świątyni, w której znajdowała się broń - bezskutecznie. Całe miasto było otoczone jakąś barierą, uniemożliwiającą użycie większości znanej mu magii. Tylko dzięki temu miasto jeszcze się utrzymywało. Gdy wyszedł z astralu wysoko nad ziemią, dostrzegł miasto - pole bitwy, obraz prawdziwej ruiny. Pod ledwo trzymającymi się kupy murami miasta znajdowali się niezliczeni słudzy Czarnoboga - zarówno ci ludzcy, jak i ci mniej - atakujący z niewyobrażalbną siłą. Na tych murach zaś - obrońcy, próbujący wątłymi siłami odeprzeć atak. Skutek był średni - nie mogli zwyciężyć, ale wciąż żyli. Chociaż srebrnooki doskonale zdawał sobie sprawę, że to tylko kwestia czasu. W samym mieście nie było widać żywej duszy. Ci, którzy jeszcze tam byli, z pewnością pochowali się w najgłębszych norach jakie znaleźli. Większość obrońców już była w większym czy mniejszym stopniu dotknięta chorobami przenoszonymi przez te stwory. Kto wie, może niektórzy służyli już Czernobogowi. Ale to nie było ważne. Wykonali swoje zadanie - niedopuścili do zdobycia broni - więcej nie byli potrzebni. Teraz była jego kolej. Zaczął rozmyślać, jak dostać się do miasta. Mógłby próbować się przebić siłą, ale broń w międzyczasie mogłaby zostać ukryta. W końcu dla obrońców był takim samym wrogiem, jak ten, który obecnie oblegał miasto. Pozatym miał przecież załatwić to po cichu. Wtem coś zauważył. Rozwiązanie...

_________________

Zetrzyj uśmiech z twarzy...
Poddaj się uczuciu bezsilności...
Przestań walczyć...
Zrezygnuj...


Ostatnio zmieniony przez Kai dnia 18-11-2004, 16:54, w całości zmieniany 2 razy
Przejdź na dół
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
 
Numer Gadu-Gadu
5826822
xellas Płeć:Kobieta
Kolekcjonerka Wampirzyca


Dołączyła: 09 Lut 2004
Skąd: Gdańsk-tu smoki chodzą koło Fontanny Neptuna
Status: offline
PostWysłany: 15-11-2004, 08:01   

-ałaT_________T ...uduszę...go....
Coś pod nią poruszyło się
Kot: ....miauuu...@________@
X: Kicia*___*
Kot otrząsnął się i skoczył na równe nogi w tym momencie zobmie ruszyły w stronę budynku n którym stała wampirzyca
Kot szczerząc kły: PHHHHHRRRRRRR!!!!
X: Nie bój się ja cię tylko...-rzuciła się na kota, ten uskoczył i wampirzyca zaliczyła glebę- ...złapać...No chodź koteczku...
Kot uskoczył
X: Chodź do mamy...
K: PHRRRRR!!!!!
X: Przecież cię nie zjem!!-Xellas patrzyła kotu prosto w oczy
Kot:...akurat...
Jakgdyby nigdy nic, wampirzyca zaczęła rozmawiać z kotem: Czemu nas atakujesz?
K: PHRRRR!!!
X: Oki widzę że mi nie odpowiesz
Przy następnym skoku wampirzyca złapała go za ogon
K: MIAUUUUUU!!!!
Mając kontakt fizyczny zaczęła poznawać wspomnienia zwierzęcia
X: ...wszędzie ten czarnobóg, cholera...
Zombie dostali się w końcu na dach.
X: VHRIZZZ!!!!!!!!....Kotu zostało jeszcze 7 żyć T___T

_________________
Wampiry stworzenia nocy, przeklęte przez Boga za grzechy ojca, wyklęte przez ludzi za grzechy własne. Jam jedną z nich, z cienia zrodzona, na rękach mych krew, na ustach śmierć, w spojrzeniu zagłada.
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
Chimeria Płeć:Kobieta
Wiedźma co nie wygląda


Dołączyła: 12 Lut 2004
Skąd: z grzbietu smoka
Status: offline
PostWysłany: 15-11-2004, 08:15   

W przeciwieństwie do Kai'a Chimeria nie widziała rozwiązania. Ysen biegł za tą wypłoszowatą koniną, którą ona wolałaby zjeść. Przynajmniej byłby porządny, o ile nie zatruty obiad. Sama jednak musiała zostać z Axe, która jeszcze nie mogła tak szybko biegać.
Ch:To...niech on biegnie za tym zwierzakiem, a my idziemy do miasta. Tam powinno być bezpieczniej ^^"

Tymczasem Xellas leżała na dachu trzymając kota za ogon. Patrzył na nią jadowitym wzrokiem. Sam zdecydował się zaatakować.
X:Hę?Hę? Mam rozdwojenie jaźni? @_@ -zaczęła patrzeć na dwa koty, które stały przed nią. Jeden zaatakował. Przejechała po jego ciele pazurami, ale te przeszyły powietrze. To była iluzja. W tym czasie drugi kot zdążył wtopić swe pazury w jej ramiona i mocno wgryzać się w jej ciało, niszcząc bandaże.
X:AUA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! x_X

Nie wiedząc czemu,latający dookoła Vhriz, zaczął widzieć we wszystkich oknach białe ogony.
V:@_@???
Wszystkie zaczęły się wolno poruszać, a po chwili dało się czuć ohydmy smród zgniłego ciała.
V:Ile jeszcze tego?T_T -mruknął widząc, jak cmentarz ruszył się w posadach, a wszyscy jego dotychczasowi 'lokatorzy' ruszyli płyty nagrobne. Równocześnie do miasta weszła Chimi z Axe rozglądając się za towarzyszami.
Ch:Xellas?O.O Co ona robi na dachu?
V:Bawi się ze swoim nowym pupilem?:D -zdążył powiedzieć, zanim nie wylądował na nim śliniący się zombie.
V:Na tej wysokości?o.O EJ!!!! Brudzisz mi pelerynę! ><*

A:Wapirzyco jedna, skręć mu kark!- zawarczała głośno Axe.
Xellas próbowała oderwać od siebie ostre kły zwierzęcia. gdy jej się to udało, zamiast bandaża miała wygryzioną dziurę w ramieniu.
X:><**************** -uderzyła ręką w jego kark. O dziwo nic to nie dało...chyba, że do efektów zaliczyć ogromne stłuczenie dłoni atakującej.
X:AAUuuuuuuu....;_; Taką mądra jesteś?
Tymczasem kot szykował się do ponownego ataku. Tylko, że nie na Xellas.
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora
 
Numer Gadu-Gadu
5342274
Sm00k
-Usunięty-
Gość
PostWysłany: 15-11-2004, 12:26   

Drow spadal, zombie probowal go ugryzc, a ziemia zblizala sie coraz bardziej
V- A, zaraza. Frost Diver!
Zombie, ktory zaczal juz odnosic pewne sukcesy w przezuwaniu plaszcza Vhriza, zamarl. konkretnie, zamienil sie w sopel lodu. Na nieszczescie dla drowa, podobnie stalo sie jednym skrzydlem.
V- X.X
Jednakze szescie dopisywalo tego dnia morznym elfom.
Vhriz spadl na dach sypicego sie domu. Przebil go, wyladowal na lozku ponizej. Lozko sie zarwalo, podloga pod nim rowniez i drow kontynuowal podroz w dol. Ostatecznie zatrzymal sie na parterze, lezac na resztkach podlogi, lozka i sufitu.
Zombie mial pecha i spadl na ulice.
Powrót do góry
Ysengrinn Płeć:Mężczyzna
Alan Tudyk Droid


Dołączył: 11 Maj 2003
Skąd: дикая охота
Status: offline

Grupy:
AntyWiP
Tajna Loża Knujów
WOM
PostWysłany: 15-11-2004, 13:34   

Tymczasem Ysen biegł. I biegł. I biegł. I biegł jeszcze trochę. Wreszcie stanął, gdyż dotarło do niego, że to nie ma sensu. Konik co prawda biegał jeszcze wolniej niż gigantyczny Nazgul, ale i tak dużo szybciej od niego. Pozostawało mu kląć i manipulować miedzianą bransoletą, która służyła do kontroli nad koniem. Przesłał za jej pomocą ze dwadzieścia zaklęć uspokajających, czyli dawkę która uspiłaby niedźwiedzia, ale konik najwyraźniej nie zwracał na to uwagi i pruł dalej. prawdę mówiąc rycerz zaczął podejrzewać, że bransoleta to podróba którą wcisnął mu szatny wramach oszczędności. To było w jego stylu.

_________________
I can survive in the vacuum of Space
Powrót do góry Zobacz profil autora
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź galerię autora
Zegis ect :P
Gość
PostWysłany: 15-11-2004, 13:47   

Tymczasem Zegis obserwował wszystko skryty tuż przed słońcem stojącym w zenicie, no właściwie nie skryty... ale to wystarczyło żeby nikt w wiosce nie zwrócił na niego uwagi. W końcu czy jest ktokolwiek na tyle głupi by patrzeć prosto w słońce gdy dookoła zewsząt wyłażą zombie?
Westchnął... co ja tu w ogóle robie? przed oczami przeleciało mu kilka scenek w wykonianiu drowa i wampirzycy, cicho zaklął... no tak... w sumie kota nie ma mysz charcuje :] Zwrócił wzrok ku wampirzycy a swoją drogą to mogła by uważać T_T
-Jedna rada!! Nie umrzeć mi tu! - jego głos spenetrował wszystkie uliczki na chwilę wytrącając zmarłych z równowagi.
Kot popatrzył się na niego zjeżony ale nie zdążył nic zrobić... Chłopak już zniknął

*

Pojawił się tuż przed murami miasta, dokładnie naprzeciwko twarzy Shaitany.
-Ty! - wrzasnął najemnik odskakując na pewną odległość. Rashaka wylądował wbity w ziemię na kilka centymetrów.
Zegis byłyskawicznie przybrał właściwą sobie formę archonta... 2 metrowa niebieskoskóra istota, pozbawiona ust, nosa, i źrenic. Nadrabiająca braki parą skórzanych skrzydeł.
Tak... skończmy to wreszcie...
Wnętrze trójpalczastej dłoni otworzyło się, po czym z szczeliny spłynęła macka.
Ładny biczyk? ^^"
-Cudny... - Mruknął Shiro... - a teraz masz co chciałeś! 1-wszy poziom ograniczeń!
Powietrze dookoła niego zadrgało, po czym fala uderzeniowa odrzuciłą Zegisa na drzewo.
Oczy archonta rozjarzyły się, gdy ten spowrotem pojawił się przed przeciwnikem...
Witaj spowrotem... Zbieraczu...
Ręce najemnika błyskawicznie powędrowały do krótkich mieczy...
Lewa złapała śpiącą u lewego boku Marę, zaś prawa Astarotha odpoczywającego po prawej stronie...
Powrót do góry
Daerian Płeć:Mężczyzna
Wędrowiec Astralny


Dołączył: 25 Lut 2004
Skąd: Przestrzeń Astralna (Warszawa)
Status: offline

Grupy:
Tajna Loża Knujów
PostWysłany: 15-11-2004, 17:06   

Tymczasem Daerian z uśmiechem obserwował Ysena goniącego za Konikiem... tak, to małe zaklęcie chaosu działało idealnie ^^ Magiczność bransolety Ysena go nie obchodziła... takie słabe czary nie były w stanie zaszkodzić jego magii ^^... nawet gdyby była prawdziwa. Ale pora kończyć rozrywkę... choć jeszcze chwila a rycerz może zacząłby biec z wywalonym ozorem... cóż, oszczędzę mu tego ^^
Daerian rzucił kilka zaklęć, zmaterializował na sobie swoją paladynską śnieżnobiała zbroję i przeszedł przez bramę, pojawiając się tuż przed zaskoczonym Ysenem... w tym smamym momencie urocza przynęta zatrzymała się i zaczęłą skubać trawę...
Witaj - Daerian usmiechnął się - a teraz pójdziesz ze mna i odpowiesz na kilka pytań po dobroci czy zabrać cię przemocą ^^?
Na pewno nie poddam się jakiemuś smoczemu pomiotowi! Mam swoje zadanie i honor!
Czyli przemocą... skoro chcesz....
Daerian rozpoczął rzucanie jakiegoś zaklęcia, ale Ysen błyskawicznie skoczył do przodu... nie tracił czasu na dobywanie ostrza, teraz liczyło sie tylko nieoberwanie pierwszą niespodzianką i najlepiej... ponowne podduszenie maga...
Jedynym problemem było to że Daerian nagle przerwał inkantację, a jego ruchy były nienaturalnie szybkie i płynne... a tego dłoń zaciskająca się na nadgarstku Ysena miała siłę trolla...
Spokojnie... tym razem się przygotowałem ^^ - Daerian uśmiechnął się szeroko, chwytając drugą dłoń Ysena... i zastanawiał się czego ten sprobuje... zarówno głowa, jak i krocze były odpowiednio chronione przez zbroję/łuski, więc co innego mu wpadnie do głowy ^^? Tymczasem wzmocnił chwyt i rozpoczął wykręcanie...

Gdzieś daleko...
- O, wielki książę Drakuul - Alarcha wyraźnie nie był zaskoczony, ale też nie zachwycony spotkaniem - co za radość cię zobaczyć, ty wspaniały przykładzie pogańskiego psa...
- Mi również, symbolu kobiecości, wielki Alarcho... ale czy to przypadkiem nie bródka?
- Ty! Śmiesz tweirdzić, że moja toaleta poranna nie jest idealna! Ty! - Alarcha miał chyba pewne wrażliwe punkty, bo właśnie wyciągał szpadę z pochwy.... Drakuul zaś tymczasem wymorfował sobie sporo, minimum półtoraręczne ostrze z nadgarstka... juz mieli się na siebie rzucić, gdy...
Panowie - głos Kościeja nie pasował do jego wyglądu, był silny, władczy i potężny - spokój!
Oba wampiry schowały broń...
Jesteście sojusznikami i powiniście się szanować! I niech tak zostanie! - To mówiąc odszedł... choć oczywicie nie był na tyle naiwny aby wierzyć w pokój... co najwyżej wściekłą współpracę...
Wampiry rozeszły się... Alarcha mrucząc cos przeciw Drakuulowi, a ten ostatni marząc o zgnieceniu pewnego jajka i złamaniu szpilki....

A jeszcze gdzie indziej dziwna postać wciągnęłą woń zgnilizny... oraz znienawidzony odór nekro-kota... jednak tym razem nie musiała sama brać się do roboty... robili to już inni... powoli schowała się w cień... i ułożyła do drzemki. mogła to zobić bez obawy... nic w lesie nie było w stanie wykryć jej, ani wypatrzyć, a nawet jeśli - nic nie odważyłoby się zaatakować wilka wielkości sporego kuca... nie nawet nie. Wilka większego od naprawdę bardzo dużego kuca. Do tego wilka o sierści w kolorze stali, a oczach w kolorze żelaza....

_________________
Powrót do góry Zobacz profil autora
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
 
Numer Gadu-Gadu
3291361
Sm00k
-Usunięty-
Gość
PostWysłany: 15-11-2004, 17:30   

Wygrzebanie sie z resztek stropu i lozka zajelo drowowi chwile. Nastepna, wyjscie na ulice. Gdy jednak to zrobil, kilka kotow zwrocilo na niego uwage.
V- No pieknie, Noc zywych trupow.
Co mowiac, rzucil pod nogi najblizszej grupy wczesniej wyciagniety z sakiewki buklak krasnoludzkiej wody swieconej.
zombie spojrzaly na niego z politowaniem.
Drow rzucil na buklak proste zaklecie ognia, ktorym zwykle rozpalal ogniska.
Eksplozja* zmiotla nieumarlych, kilka zabudowan, dwa koty, Xellas i drowa.



*Dopalony krasnoludzki spiritus. Mozna pic, mozna namaszczac. Mozna wysadzic, byle z daleka >D
Powrót do góry
Kai Płeć:Mężczyzna
the abominable one


Dołączył: 02 Paź 2004
Skąd: Z najgłębszych zakamarków podświadomości
Status: offline
PostWysłany: 15-11-2004, 17:33   

Tymczasem, w mieście Zoar.
...rozwiązanie było oczywiste. Koty przenoszą zarazę - dowiedział się tego podczas obserwacji tej dziwnej grupki. Dlatego ludzie - po niudanych próbach ich eksterminacji - poprostu trzymają się od nich z daleka. Obserwując mury miasta zauważył też, że i siły Czernoboga zostawiają koty w spokoju. Zapewne zdają sobię sprawę, jaką przysługę te zwierzęta im wyświadczają. Może taki był właśnie plan Czernoboga - użyć ich jako broni. Tak, on byłby do tego zdolny. Obecnie ulicami miasta poruszały się dziesiątki kotów.
Dlatego też nikt nie zwrócił większej uwagi na jednego więcej kota - białego, srebrnookiego kota.
W swej tymczasowej postaci Kai bez problemów był w stanie zakraść się w okolice świątyni.
Cel był coraz bliżej.

_________________

Zetrzyj uśmiech z twarzy...
Poddaj się uczuciu bezsilności...
Przestań walczyć...
Zrezygnuj...
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
 
Numer Gadu-Gadu
5826822
xellas Płeć:Kobieta
Kolekcjonerka Wampirzyca


Dołączyła: 09 Lut 2004
Skąd: Gdańsk-tu smoki chodzą koło Fontanny Neptuna
Status: offline
PostWysłany: 15-11-2004, 18:33   

-....nie no...ekh-ekh...ja mu...ekh...zrobię krzywdę>.< za co mnie tak każesz LONT___T- wybuch zmiótł ją na jakiś budynek, ponieważ szczęście dopisywało tego dnia drową, wampirzyca przeleciała przez okno, zatrzymując się na ściananie, a potem delikanie zsunęła się na ziemię
-"Za lenistwo>]Wstawaj i bierz się do roboty^^"
-T_T łatwo powiedzieć...
Wtem do pomieszczenia weszło kilka trupów, jak na wampira Xellas miała jedno dość nietypowe spaczenie....
-KYYYYAAAAAAAA!!!! A-CENDO!!! AF-FLICTO!!!! ALGOR!!!-zombi zapaliły się, potem silna fala uderzeniowa wyrzuciła je z budynku razem ze ścianą pod którą stały, a następnie zostały zamrozone
-Zabierzcie ode mnie te szkaradztwaT_____T
...panicznie brzydziła się zombie(no co? obrzydliwe są^^'''')
-Jak tak dalej pójdzie, to mi bandaże rozwalą>.<-pojawił się koleny zombie-KYAA!!!!! AT-TONO!!!!
Truposza powaliło na chwilkę, ale zaraz potem wstał
-ALGOR!!!
Zamrozenie dawało znacznie lepszy efekt, a do tego przestawało tak cuchnąć. Xellas ruszyła się szukać drowa była pewna, że widziała jak leciał w przeciwnym kierunku niż ona....w samych bokserkach(:P)

Tymczasem Chimiś ocknęła się nad głową miała kota, zanim się ruszyła usłyszałą w głowie głos Axe
-"Nie ruszaj się, on cię nie widzi..."
-"Jak to??" -Chimi posłusznie nie poruszała się, siedział nad nią i jakby czegoś szukał
-"To chyba przez twoją matkę"

_________________
Wampiry stworzenia nocy, przeklęte przez Boga za grzechy ojca, wyklęte przez ludzi za grzechy własne. Jam jedną z nich, z cienia zrodzona, na rękach mych krew, na ustach śmierć, w spojrzeniu zagłada.
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
Ysengrinn Płeć:Mężczyzna
Alan Tudyk Droid


Dołączył: 11 Maj 2003
Skąd: дикая охота
Status: offline

Grupy:
AntyWiP
Tajna Loża Knujów
WOM
PostWysłany: 15-11-2004, 18:55   

- Może już wystarczy^^?
- Jeszcze trochę - Ysen trzymał na piersi Daeriana stopę i bezskutecznie próbował się wyrwać z jego uchwytu. Mimo stękania i prychania jedyne co osiągnął to ból w stawach. Wreszcie się uspokoił. Oddychał ciężko.
- Już dość^^?
- Nie, zmiana planów - to mówiąc zaczął z całej siły walić głową o napierśnik drowa, tak mocno, że aż dzwoniło.
- Eee... nie wydaje mi się by to poskutkowało^^.
- Siedź... BRZDĘK!!! Ci... BACH!! cho... BUCH!!!

Pozornie jedyne co Ysen osiągnął to rozwalenie sobie skóry na czole i niezły wstrząs mózgu. Ale jemu o to właśnie chodziło.

- Skończyłeś^^?
- Zaraz skończę - warknął nieswoim, chrapliwym głosem. Podniósł głowę. Jego umazana krwią twarz przedstawiała oblicze czystego szaleństwa.
- hmm, niedobrze^^.

Rycerz wprowadził się w stan szału berserkerskiego, dzięki czemu zyskiwał to i owo.
Szybkim jak myśl ruchem wyrwał ręce drowowi, po czym zamierzył się i walnął w napierśnik, wgniatając go na dobre półtorej cala. Daerian poleciał do tyłu i zaszorował po trawie. Wstał tak szybko jak mógł i rzucił w Ysena pocisk czarnej energii, ten jednka rozprysł się w kontakcie z rycerzem. Ysen wyrwał miecz z pochwy, przyjął postawę bojową i wyszczerzył się maniakalnie.

- Szykuj się na śmierć, mieszańcze - jego jedyne oko odbijało płomień miecza.

Daerian nie uznał za stosowne skomentować tego jakże oryginalnego powiedzonka, zajęty był cofaniem się i wyjmowaniem swojego miecza.

_________________
I can survive in the vacuum of Space
Powrót do góry Zobacz profil autora
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź galerię autora
Kai Płeć:Mężczyzna
the abominable one


Dołączył: 02 Paź 2004
Skąd: Z najgłębszych zakamarków podświadomości
Status: offline
PostWysłany: 15-11-2004, 19:46   

... Świątynia, a w niej broń, była coraz bliżej. Podążał uliczkami miasta, po drodze posilając się nieco. Sam już widok kota wystarczył, żeby jeszcze zdrowi mieszkańcy wewnętrznych dzielnic miasta wpadali w panikę. Bali się zarazy. I dobrze - bardzo osłabiła go zmiana formy - z pewnością nie byłby w stanie wykonać zadania, gdyby napotkał zdecydowany opór. Tymczasem cel podróży był na wyciągnięcie ręki (a raczej łapy). Próbował do niej wejść, wciąż pod postacią kota, lecz coś mu przeszkodziło. No tak, bariera, jakoś go to nie zaskoczyło...

_________________

Zetrzyj uśmiech z twarzy...
Poddaj się uczuciu bezsilności...
Przestań walczyć...
Zrezygnuj...
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
 
Numer Gadu-Gadu
5826822
xellas Płeć:Kobieta
Kolekcjonerka Wampirzyca


Dołączyła: 09 Lut 2004
Skąd: Gdańsk-tu smoki chodzą koło Fontanny Neptuna
Status: offline
PostWysłany: 15-11-2004, 23:21   

Szukanie Vhriza nie dawało efektów, przeszukała już z 6 domów i nic, miała dość zomie, miała dość łażenia i miała dość kotów.
-PRECZ patafianie!!! ALGOR!!-kolejny zombie zmrozony- -_-' echh zmęczona jestem muszę się kimnąć -zachwiała się
-"Nie śpij!! Chcesz żeby cię zabili?!?"-głos Xopy rozbrzmiał w jej głowie
-A co martwisz się o mnie?O.o
-"Nie, o siebie, jak ty umrzesz to ja też>]"
-=='
Weszła do kolejnego domu. Po sprawdzeniu czy nie ma żadnych trupów siadła w najciemniejszej części domu na czymś co pewnie było łóżkiem
-Ałłłł...-usłyszała głos jakby z pod ziemi
-O.o-obruciła się do tyłu i zauwarzyła, że w górze łóżka jest dziura, zajrzała tam i dokładnie w tej chwili ktoś się podniósł
-AAAA!!!! Następny!!!!- Xellas widząc czarną twarz, pomyślała, że to truposz więc odruchowo przybiła mu heyah do twarzy:P
Osobnik poleciał spowrotem na ziemię ostro przeklinając, te słowa od razu powiedziały wampirzycy kogo zdzieliła
-Vhriz?
-Porąbało cię?>.<
-Co ty tu robisz?
-%@#@!$$ odpoczywam!!
-^^''' dlaczego w dziurze?
-=='''

_________________
Wampiry stworzenia nocy, przeklęte przez Boga za grzechy ojca, wyklęte przez ludzi za grzechy własne. Jam jedną z nich, z cienia zrodzona, na rękach mych krew, na ustach śmierć, w spojrzeniu zagłada.
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
Sm00k
-Usunięty-
Gość
PostWysłany: 15-11-2004, 23:40   

X-^^''' dlaczego w dziurze?
V-==''' Tu mnie przez jakis czas nie znajda. A skonczyly mi sie a rgumenty do rozmowy z zombiakami.
X- Co, nie masz juz nic? To juz jest koniec?
V- Wciaz mam bokserki >]
Powrót do góry
xellas Płeć:Kobieta
Kolekcjonerka Wampirzyca


Dołączyła: 09 Lut 2004
Skąd: Gdańsk-tu smoki chodzą koło Fontanny Neptuna
Status: offline
PostWysłany: 15-11-2004, 23:48   

X: Ciekawe jak długo>]
V: O.o
X:>]

_________________
Wampiry stworzenia nocy, przeklęte przez Boga za grzechy ojca, wyklęte przez ludzi za grzechy własne. Jam jedną z nich, z cienia zrodzona, na rękach mych krew, na ustach śmierć, w spojrzeniu zagłada.
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Strona 10 z 55 Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 9, 10, 11 ... 53, 54, 55  Następny
Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików
Możesz ściągać załączniki
Dodaj temat do Ulubionych


Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group