Ogłoszenie |
Forum archiwalne, nie można zakładać nowych kont.
|
Mroczny Bóg (quest) |
Wersja do druku |
Kai
the abominable one
Dołączył: 02 Paź 2004 Skąd: Z najgłębszych zakamarków podświadomości Status: offline
|
Wysłany: 18-11-2004, 16:46
|
|
|
Ulice oblężonego miasta spłynęły krwią - dosłownie. Mimo wszystko srebrnooki nie wydawał się czynić żadnych postępów. Wyglądał za to coraz gorzej. Wyraźnie było widać parę ran spowodowanych niezablokowanymi ciosami. Bardzo bolesnych ran.
"Świątynia"
"Pani? Co..."
"Już tam są."
"CO!?!"
Spojrzał w stronę wejścia - w którym zdążył jeszcze zauważyć parę postaci biegnących w głąb budowli. Wszystko stało się oczywiste. Ci wojownicy - oni mieli jedynie odwrócić jego uwagę. Tamci - zapewne kapłani, służący obecnie Czernobogowi - musieli zdjąć barierę.
Rzucił się w pościg kilkumetrowymi susami, lądując na głowach zaskoczonych wojowników, po chwili je usuwając. Jak mógł do tego dopuścić. Musiał ich złapać. Oni nie mogą przejąć broni!... |
_________________
Zetrzyj uśmiech z twarzy...
Poddaj się uczuciu bezsilności...
Przestań walczyć...
Zrezygnuj... |
|
|
|
|
xellas
Kolekcjonerka Wampirzyca
Dołączyła: 09 Lut 2004 Skąd: Gdańsk-tu smoki chodzą koło Fontanny Neptuna Status: offline
|
Wysłany: 18-11-2004, 23:12
|
|
|
X: Popatrz na ten!!
Ch: ACHHH!!
X: A ten!!!
Ch: OHHH!! Zobatrz TU!!
X: JAAAA!!!
X&Ch: *______________________________*
Na zwenątrz
V: Kto by pomyślał, że kilka błyskotek i będziemy miec je z głowy^^
Y: Ano. Najwazniejsze że na razie mamy spokój^^
V&D&Y: ^^
Te słowa zostały wypowiedziane w złą godzinę...
X: Vhriz!!! Zobacz ten ci do oczu pasuje!!-wapirzyca wskazywała wielki wściekle zielony naszyjnik w kształcie gwiazdy
Ch: A ten pasuje do Daeriana^^-Chimi natomiast trzymała wisiorek w kształcie słońca oczywiście koloru czerwonego
X&Ch: A ten do Ysena!!XD - obie złapały naszyjnik z szarego szkła w krztałcie słonia
V&Y&D: O.o
V: P-podzielicie się z namiO.o?-Vhriz nie mógł w to uwierzyć, zresztą tak jak reszta paczki
X: Czemu nie^^
Ch: W koncu to i tak nie jest nic warte^^
X: Własnie^^
Panowie: =='''...no tak...
Po ubraniu panów w błyskotki płeć piękna znowu zaszyła się w "powozie". Xellas zaczęła grzebać przy bandażach.
Ch: Co robisz?^^'''
X: Maluje się=='
Ch: O.o
X: ^^''' Żartowałam, sprawdzam jak długo mam w tym jeszcze łazić^^
Ch: i?
Wampirzyca zdjęła opatrunek z twarzy, skóra już była...tylko troszeczkę przezroczysta, na tyle, aby było dokładnie widać gdzie ma jakie kości
Ch: *BULP*
X: Jesze jeden dzień...-zignorowała, niemrawą minę Chimi i zaczęła spowrtem zawiązywać bandaż-...ale...
Ch: ale?
X: Muszę sie napić^^''' I obawiam się, że ani twoje ani moje zapasy krwi nie wystarczą^^''''
Ch: O.o Ale przecież...
X: Nie bój się zwieję dziś w nocy na łowy^^ Jesli nie znajdę odpowiedniej ilości zwierząt to nie wrócę, aż do klasztoru^^
Ch: Ale...nie zostawiaj mnie z nimi...
X: Ktoś musi ich pilnować...i bronić ich:P Mam wisiorek nikt nie wykryje mojej aury, ale twoja kula powinna zadziałać^^ Spotkamy się w jakimś mieście, wynajmę pokój w karczmie, na pewno usłyszysz o damie w czerwieni:P
Ch: Za dużo ksiażek=='
X: :P |
_________________ Wampiry stworzenia nocy, przeklęte przez Boga za grzechy ojca, wyklęte przez ludzi za grzechy własne. Jam jedną z nich, z cienia zrodzona, na rękach mych krew, na ustach śmierć, w spojrzeniu zagłada.
|
|
|
|
|
Ysengrinn
Alan Tudyk Droid
Dołączył: 11 Maj 2003 Skąd: дикая охота Status: offline
Grupy: AntyWiP Tajna Loża Knujów WOM
|
Wysłany: 20-11-2004, 11:13
|
|
|
"Drakuul, musimy porozmawiać" rozległo się w głowie wampira. Ten przełknął ślinę.
"O czym panie?"
"Dobrze wiesz o czym, głupcze. Alarcha jet moim sojusznikiem, ty zaś moim psem. Nie waż się szczekać na niego."
"Ta... tak jest."
"Mam nadzieję, że się zrozumieliśmy. Niewiele z was, Tzimisce, mam pożytku, ale tyle mnie kosztowaliście, że szkoda by było was teraz się pozbywać. Dlatego rób tylko to, co ci każę. Rób to dobrze, a zapomnę, że nie chcesz słuchać."
"Tak panie."
"Czy śledzisz psa Sześciorga i jego towarzyszy?"
"Tak, panie."
"Na razie ich nie atakuj - w grupie są zbyt potężni, a w chwili obecnej potrzebuję tyle sił twojego klanu ile to możliwe."
"Czy coś się stało?"
"Nic czego bym nie przewidział. Syriusz wreszcie zgromadził coś w rodzaju odsieczy dla Pentapolis i nadciąga. Nadchodzi czas ostatecznej rozprawy z martwymi bogami."
"Coż za głupiec! Naprawdę myśli, że pokona nas w polu?"
"Sęk w tym mój drogi, że ci durnie nie zdają sobie sprawy, iż Sześcioro i LoN chcą im pomóc. Zewnętrzny świat kojarzy im się tylko z narzuconymi z góry prawami, które wywołały katastrofę Vorfeeda i Darkstara, nic o nim nie wiedzą i boją się go. A my bylibyśmy jeszcze większymi durniami od nich, gdybyśmy tego nie wykorzystali."
"Racja. Czy sam mam się nimi zająć?"
"Oczywiście, że nie. Razem z toba pójdzie Holophagus. To nie ma być zwycięstwo, to ma byc masakra. Zleć więc zajęcie się przybyszami jakiejś grupie swoich ludzi i ruszaj."
"Zrozumiałem, panie. Moi ludzie już przeniknęli do klasztoru, do którego oni zmierzają."
"Doskonale, chcę wiedzieć po co tam jadą i czego szukają. I w razie potrzeby chcę, by twoi ludzie byli w stanie im przeszkodzić."
"A jeśli będzie trzeba u żyć siły?"
"Nie szukajcie otwartej konfrontacji, atakujcie z ukrycia i najlepiej gdy się rozdzielą. Widzę, że chcesz coś powiedzieć?"
"Ta wampirzyca... Ta która służy LoN..."
"Pozwalam ci potraktować ją według własnego uznania. Ale sugeruję, byś spróbował przeciągnąć ją na naszą stronę."
Drakuul kiwnął głową, jakby rozmówca stał przed nim. Wiedział, że takie próby przekabacenia praktycznie nigdy nic nie dają, a czasem kończą się bolesnie. Wiedział jednak również, że "sugestii" swego pana nie można tak po prostu lekceważyć. |
_________________ I can survive in the vacuum of Space
|
|
|
|
|
xellas
Kolekcjonerka Wampirzyca
Dołączyła: 09 Lut 2004 Skąd: Gdańsk-tu smoki chodzą koło Fontanny Neptuna Status: offline
|
Wysłany: 20-11-2004, 19:37
|
|
|
Kiedy nadeszła noc wampirzyca postanowiła sie ulotnić. Drużynka siedziała przy ognisku i sporzywała kolację, przypalone ziemnaczki, jednak z braku innych źródeł zywności nikt nie narzekał, Xellas dostrzegając okazję wyciągnęła z torby kilka flaszek z czerwonym płynem i zaczęła pić nieszczędząc przy tym odgłosów
X: *guul gul guuul*
Y: Nie przy jedzeniu>.<
X: To jest dla mnie jedzenie>.<
Y: Możesz jeść ciszej...
X: Nie mogę
Y: Tu są jeszcze inny, którzy niekoniecznie chcą słyszeć te odgłosy>.<**
X: Ich sprawa, jak się nie podoba mozesz odejść-widząc że Ysen craz bardzij był wkurzony, dodała- a z resztą i tak mam dość waszego towarzystwa na dziś, krwawej nocki>]
Poszła do wozu
Y: :/
V: A tej co z nowu?
Ch: ^^'' N-nic...
Wampirzyca obserwowała ich z wozu, szykowali się na spoczynek, po chwili do wozu dołaczyła Chimi
X: Kładą się?
Ch: Tak...
X: To narazka^^
Ch: ...
Kiedy Xellas wyszła z wozu wpadła na drowa
V: Wybierasz się gdzieś? >]
X: Tak...za potrzebą-zanim drow zauwarzył rzuciła zaklęcie-CALGIO!
Drowa otoczyły czarne macki pogrążając go w ciemności
Ch: Co ty robisz?-szepnęła Chimi, która wyjrzała z wozu
X: Zajmij się nim! Za chwilę powinien się uwolnić-wampirzyca zmieniła się w kota, wyliniałego i częściowo łysego- >.< musze nad tym popracować..no cóż CAIO^^
Pobiegła w ciemność... |
_________________ Wampiry stworzenia nocy, przeklęte przez Boga za grzechy ojca, wyklęte przez ludzi za grzechy własne. Jam jedną z nich, z cienia zrodzona, na rękach mych krew, na ustach śmierć, w spojrzeniu zagłada.
|
|
|
|
|
Ysengrinn
Alan Tudyk Droid
Dołączył: 11 Maj 2003 Skąd: дикая охота Status: offline
Grupy: AntyWiP Tajna Loża Knujów WOM
|
Wysłany: 21-11-2004, 10:56
|
|
|
- Już polazła?
- O_o... Skąd ty...?
- Panienko, czy ja sie urodziłem wczoraj? Myśli panienka, że ja nie rozpoznam wampira na głodzie? A że nic nie mówiłem, to tylko dlatego, że ona jest nieprzewidywalna nawet normalnie, a co dopiero na głodzie.
- Nic nie mówiłeś==?
- No dobra, ograniczałem się:P
- Nie wiem czy to było zbyt rozsądne puszczać ją samą - zastanawiał się Daerian. - Jeśli już raz zostaliście zaatakowani, to chyba tym bardziej, gdy jedno z was się oddali...
- Daer, nie będę walczył z wampirem na głodzie za moimi plecami-_-". Skoro odeszła to dobrze, a jeśli wróci z oznakami dalszego głodu sam ją zabiję.
- Ech==...Nie zwracaj na niego uwagi, Daer, on ma specyficzny sposób wyrażania uczuć.
- Owszem, szczerość nie jest zbyt powszechna.
- _-_.
- Możemy pomówić na inny temat^^? Widzę, że w tym jesteście zbyt drażliwi.
- Nie ma sprawy. Co powiecie na temat "co zrobiłyście Wgryzowi, że wszedł tam i do tej pory nie wrócił?"
- Czemu go tak nazywasz?
- Podejrzewam, że tak to powinno brzmieć z akcentem mojego kraju. A drowim akcentem języka łamać sobie nie mam zamiaru. No więc?
- Ech... Xellas rzuciła na niego jakiś czar i przestał się ruszać.
- Ok, to jak się nie ruszy do rana zakopujemy go i jedziemy dalej.
- Bardzo śmieszne - warknął Vhriz, wchodząc w krąg światła ogniska. - Przecież wyczułeś, że się zbliżam==.
- Dlatego mówiłem tak, żebyś usłyszał.
- Ech... To o czym gadacie?
- Skoro przyszedłeś to chwilowo o niczym. O czym chcecie gadać? |
_________________ I can survive in the vacuum of Space
Ostatnio zmieniony przez Ysengrinn dnia 21-11-2004, 12:12, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
Daerian
Wędrowiec Astralny
Dołączył: 25 Lut 2004 Skąd: Przestrzeń Astralna (Warszawa) Status: offline
Grupy: Tajna Loża Knujów
|
Wysłany: 21-11-2004, 12:06
|
|
|
D: Tak... Ysen! Hej!
Y: ?
D: Ile jeszcze nam zostało drogi do tego klasztoru?
Y: Ze 3, może 4 dni... a co?
D: To za długo... coś czuję że trzeba się pospieszyć... skorzystamy z moich mocy... musze tylko znać przybliżone położenie klasztoru.
Y: ?_?
D: ^^' Nieważne, pomówimy jak Xellas wróci... wybacz mi na chwilę ^^
Daerian udał się za obóz...
D: No, możesz mówić...
P: Mogę mówić kiedy chcę, nie potrzebuję pozwolenia :-P
D: No, dobrze... nie bądź znowu złośliwa...
P: Będę złośliwa kiedy zechcę... ale nieważne.
D: Więc?
P: Nie wiesz dlaczego ci głupcy tak łatwo ci zaufali?
D: Chyba uważają mnie za przyjaciela Ysena... a sam Ysen darzy mnie jakimś szacunkiem... dość dużym jak na smoka...
P: Ech... a co ty zamierzasz dalej robić?
D: Pomóc im... mają tu do wypełnienia raczje pozytywna misję... która do tego zapowiada się ciekawie... i dowiedzieć się czego ten rycerzyk chce od Seri...
P: Mięczak... i co zrobisz potem :>?
D: Zależy... jeśli byl jej wrogiem, to krzywdę... Jeśli przyjacielem, to mu pomogę... zobaczę jak.
P: A jeśli czymś więcej niż przyjacielem :>?
D: To się zobaczy... zależy w jakim stopniu i czy nadal ><
P: Mięczak... ech, a przecież płynie w tobie ta sama krew co we mnie...
D: W tobie już nie płynie... i mówiłem ci że nie zgadzam się z tym poglądem ><
P: Mięczak... ale co tam... niezbyt mi to przeszkadza, to ty na tym cierpisz ^^ Ale lepiej juz wracamy...
D: Racja...
Daerian wrócił do obozu... prosto na zaciekawionego Ysena...
Y: CO ty chesz zrobić ><?
D: Po prostu otworzyć bramę do kalsztoru... rano złapiemy Xellas też przy pomocy bramy do niej i tam skoczymy ^^
Y: A myślisz, że zaufam ci na tyle aby w nią wejść ><?
D: Nie wiem... najwyżej zostawię ci wóz ^^
Y: ><
D: No, nie martw się... po prostu sobie przez nią wygodnie przejdziemy ^^
Y: <Wzdech> |
_________________
|
|
|
|
|
Ysengrinn
Alan Tudyk Droid
Dołączył: 11 Maj 2003 Skąd: дикая охота Status: offline
Grupy: AntyWiP Tajna Loża Knujów WOM
|
Wysłany: 21-11-2004, 12:39
|
|
|
- Dobra, od bólu mogę się zgodzić - sapnął Ysen, drapiąc się po głowie. - Ale pod warunkiem, że złożysz przysięgę, której gwarantem będzie mój bóg. Jego głowa w tym, że ją dotrzymasz.
- Zgoda.
- Aha i NIE będziemy łapać Xellas. Wolę, żeby na razie była jak najdalej od nas. A teraz chodź do ogniska, w bramy międzywmiarowe będziemy się bawić rano.
- Ok^^.
Wrócili więc do ogniska, gdzie Vhriz i Chimi dzielili się przemyśleniami na temat tego, co zrobiliby Ysenowi gdyby mieli okazję. Rycerz poklepał ich po głowach jak grzeczne dzieci, przeszedł koło nich i usiadł na swoim miejscu, opierając się o siodło. Daerian również usiadł.
- To o czym teraz pogadamy?
- No więc miałeś mi opowiedzieć skąd znasz Serikę^^.
- A, racja. Panienko, mogła by panienka? Wy znaliście ją lepiej ode mnie, ja tylko czasem z nią dwa słowa zamieniałem.
- Cóż, w sumie ja znałam ją niewiele lepiej^^. Po prostu spotkaliśmy ją pewnego dnia w jakiejś karczmie, podróżowała z takim jednym demonem o srebrnych włosach imieniem Kai czy Sai, już nie pamiętam... Ysen?
- Dla mnie każdy demon ma na imię Ścierwo==...
- Dzięki za pomoc==...
"Srebrne włosy? Czyżby to..." pomyślał Daerian. "Nieee, przecież jest mnóstwo takich demonów, niemożliwe, żeby to był akurat ten^^."
- W każdym razie jakoś tak - kontynuowała dziewczyna, chwilowo jedyna w drużynie. - Wtedy podróżował z nami taki jeden paladyn, który tego demona zaczął atakować^^. Hehehe, ależ to komicznie wyglądało^___^.
- I co dalej?
- Przyłączyli się do nas. Nie do końca rozumiem, czemu to zrobili, ale fajnie się z nimi podróżowało.
- Taa - Ysen, który powoli odzyskiwał zmysł smaku, pił właśnie kubek gorącego mleka. Jedynego napoju oprócz cienkiego piwa, jaki był dostępny. Wody woleli nie pić. - Zwiększył się nam odsetek frajerów w drużynie. A raczej wam, bo ja wtedy jeszcze nie dołączyłem. Oczywiście mam na myśli demona, a nie Serikę.
- Musisz być taki złośliwy==?
- A musiałyście magicznie wzmacniać to wino==?
- Hehe, domyśliłeś się^^?
- Tak. Dziwiłem się właśnie, skąd u mnie taki stan, ale teraz już wiem. Skutki szału, plus alkohol plus czar wzmocnienia jego skutków. Jakbym był człowiekiem już bym nie żył==...
- ^^"... No, ale żyjesz, to już się nie wściekaj^^.
- Co to za życie==?
- Daj już spokój, Ysen, narzekasz jak stara baba:P - wtrącił Vhriz. - Chcesz może piwa?
- Połamał ci ktoś kiedyś kości? A właśnie. Daer, skoro już wiesz, o co chodzi z Seriką, to co teraz planujesz?
- Ciekawie się z wami podróżuje^^. Myślę, że na razie nie będę was opuszczał. |
_________________ I can survive in the vacuum of Space
|
|
|
|
|
Kai
the abominable one
Dołączył: 02 Paź 2004 Skąd: Z najgłębszych zakamarków podświadomości Status: offline
|
Wysłany: 21-11-2004, 13:03
|
|
|
... biegł za kapłanami korytarzami świątyni. Jak na ludzi utrzymywali niesamowite tempo - dystans między nimi zmniejszał się bardzo powoli, a korytarze zdawały się ciągnąć w nieskończoność. Jak jakiś labirynt. I chyba tym właśnie były. Próbował przenieść się przed nich, lecz nic z tego nie wyszło - ściągneli fizyczną barierę wokół świątyni, ale tą antymagiczną najwidoczniej pozostawili. Lewitacja też nie działała. A więc musiał biec, tak jak i oni. Nagle zobaczył na końcu korytarza ciemne pomieszczenie, rozświetlone jednym źrodłem światła znajdującym się w centrum. Nie widział, ale domyślał się co to. Był tak blisko. Lecz oni byli jeszcze bliżej. Miał nadzieję, że istnieje jeszcze bariera wokół samej broni, która zajmie ich na dłużej... |
_________________
Zetrzyj uśmiech z twarzy...
Poddaj się uczuciu bezsilności...
Przestań walczyć...
Zrezygnuj... |
|
|
|
|
xellas
Kolekcjonerka Wampirzyca
Dołączyła: 09 Lut 2004 Skąd: Gdańsk-tu smoki chodzą koło Fontanny Neptuna Status: offline
|
Wysłany: 21-11-2004, 15:58
|
|
|
Kilka godzin później wampirzyca zastanawiała się, gdzie może dokończyć czar. Skóra już prawie wróciła do dawnej formy. Napiła się dużo krwi, zwierząt, zdjęła bandarze i widziała, że polowli przestaje robić za model do anatomii. Kiedy kończyła ostatni posiłek, bardziej wyczuła niz usłyszała czyjąś obecność.
-Jakie to żałosne...głodny wampir pije krew zwierzęcia, i to jeszcze tak marnego jak szczyra>]
Xellas błyskawicznie odwróciła się, zobaczyła trzy sylwetki, ubrane w czarne płaszcze podrózne, ich twarze były zdeformowane, a raczej miały dodatkowe ozdoby w postaci rogów i kolców, ci panowie byli chyba ekscentrykami
-Tzimisce...-wyszczerzyła kły, ale wiedząc z kim ma do czynienia cofnęła się
-O brawo włóczęga, ale jednak cos wie
-Czego chcecie?-zignorowała oblegę, ręce położyła na swoich wachlarzach
-Hmmmm....powiedzmy, że porozmawiać>]
Tymczasem do pozostałej części drużynki zaczęło się zbliżać światło, po kilku minutach stwierdzili, że to jakaś karawana
-Co robimy? |
_________________ Wampiry stworzenia nocy, przeklęte przez Boga za grzechy ojca, wyklęte przez ludzi za grzechy własne. Jam jedną z nich, z cienia zrodzona, na rękach mych krew, na ustach śmierć, w spojrzeniu zagłada.
Ostatnio zmieniony przez xellas dnia 21-11-2004, 19:59, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
Sm00k -Usunięty-
Gość
|
Wysłany: 21-11-2004, 16:03
|
|
|
V- Zlupmy ich. Na pewno maja jedzenie, ze o lokalnej walucie nie wspomne >]^
<Plaga jednozdaniowek >)> |
Ostatnio zmieniony przez xellas dnia 21-11-2004, 17:15, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
xellas
Kolekcjonerka Wampirzyca
Dołączyła: 09 Lut 2004 Skąd: Gdańsk-tu smoki chodzą koło Fontanny Neptuna Status: offline
|
Wysłany: 21-11-2004, 16:22
|
|
|
Tak więc drużynka zaczęła szykować pułapkę. Jaką? To juz oni wam opowiedzą:P |
_________________ Wampiry stworzenia nocy, przeklęte przez Boga za grzechy ojca, wyklęte przez ludzi za grzechy własne. Jam jedną z nich, z cienia zrodzona, na rękach mych krew, na ustach śmierć, w spojrzeniu zagłada.
|
|
|
|
|
Ysengrinn
Alan Tudyk Droid
Dołączył: 11 Maj 2003 Skąd: дикая охота Status: offline
Grupy: AntyWiP Tajna Loża Knujów WOM
|
Wysłany: 21-11-2004, 19:20
|
|
|
Plan drużynki był prosty: zakopali Daeriana pod ziemią. Gdy karawana się zbliżyła, dali mu za pomocą magii znak, a on zmienił się w smoka. Kupcy i obstawa uciekli najszybciej jak mogli, zostawiając za sobą wozy i smród strachu. Nasza dzielna drużyna rzuciła się na wozy, szukając co cenniejszych rzeczy. W niestety okazało się, że wozy wiozły głównie niegarbowane skóry wołowe, więc miny im zrzedły.
Dopiero po rozwaleniu sztucznego dna na jednym z wozów Vhriz coś znalazł. Określenie "coś" było trafne, bo nikt nie wiedział co to jest. Było czarne, w kształcie rosochatej gałązki, zrobione z dziwnego metalu. Gdzieś w jednej trzeciej długości miało rękojeść, a nad nią dzieliła siuę na dwie odnogi poczym znów zbiegała, tworząc koło. Na obu końcach miało otwory. Drow spojrzał w jeden z nich.
- Ej! słuchajcie, jakieś światełko się pojawiło!. |
_________________ I can survive in the vacuum of Space
|
|
|
|
|
Kai
the abominable one
Dołączył: 02 Paź 2004 Skąd: Z najgłębszych zakamarków podświadomości Status: offline
|
Wysłany: 21-11-2004, 19:39
|
|
|
... wyczuł nagły skok energii w oddali.
"Co? Nie, niemożliwe..."
"Zgadza się - broń została użyta."
"Czernobóg ją zdobył. Pani!?"
"Nie. Mieliśmy szczęście. To ten rycerz i jego grupa."
"Ale. Oni też..."
"Nie martw się. To zrównoważy siły."
"A więc wszystko jest...
"Tak jak miało być. Dwie bronie ma Czernobóg, a więc następne dwie muszą zdobyć jego przeciwmnicy. Trzecią będziemy mieli my."
Rozmawiając, srebrnooki zapomniał o swym celu. Stracił czas. Nagle ponownie wyczuł skok energi, znacznie bliżej, kątem oka dostrzegł światło tuż obok siebie. Nie zdążył zareagować. Poczuł ból. Ogromny ból... |
_________________
Zetrzyj uśmiech z twarzy...
Poddaj się uczuciu bezsilności...
Przestań walczyć...
Zrezygnuj... |
|
|
|
|
Chimeria
Wiedźma co nie wygląda
Dołączyła: 12 Lut 2004 Skąd: z grzbietu smoka Status: offline
|
Wysłany: 21-11-2004, 19:47
|
|
|
Ch:Pokaż!- odepchnęła drowa i złapała w łapki znalezisko. Gdy pojawiło się światełko zabłyszczały się jej oczy. -Yee....cudo...*__________* To Ga...-zamilkła.- Zaraz wracam^^
Y:Gdzie panienka idzie?
Ch:E...^^"""" Nieważne...potrzeba!
Chimi oddaliła się na chwilkę. Sięgnęła do kieszeni.
Ch:Gdzie to jest? ><****
A:Prawa kieszeń,trzecia od góry, wewnętrzy płaszcz.- mruknął wilk, który pojawił się tuż za nią.
Ch:o.O Przestraszyłaś mnie>< Czego łazisz za mną.
A:Jeszcze ci się coś stanie >) A poza tym jeszcze się gubisz w swoich płaszczach XD
Ch:Wiesz,że nigdy nie odkładam na miejsce to co biorę XP Skąd wiesz czego szukam?T____T -sięgnęła do prawej kieszeni i wyciągnęła błyszczącą kulę.
A:Bo wiem kogo szukasz >3
Ch:_^_ Mniejsza... -mruknęła coś pod nosem i w kuli pojawił się ciemny obraz dwóch postaci.
X:Spadaj Chima!!!!- warknął ktoś obnażając kły.
Ch:Xopy, prosiłam żebyś zapamiętała moje imię T_T Daj na sekundę Xellas.
X:Głodna jestem! Zjeżdżaj !
Ch:Mam jej coś ciekawego do powiedzenia.
X:<sieka wampira>
Ch:T_T""" Galvaira...
X:Spadaj!!!!
Ch:Ależ proszę ><*
Włożyła kulę do kieszeni.
A:Ładnie, ładnie X3
Ch:Cicho X3
V:No ładnie... >)
Ch:Wgryz...naczy... Vhriz!!! o.O Co ty tu robisz?^^"
V:Galvaira...
Ch:Daj mi się pobawić X3 Może znajdziesz sobie coś innego >) Patyk czy co :D
v:_-_'
Ch: >) Lubię być nieodpowiedzialna...
Axe zaczęła się cofać po czym znikła za drzewem.
Ch:IIIIIIiii.......- zrobiła ruch dłonią i pojawiło się światło.
Ch:Marzyłam o tej chwili >) Bum?- wypuściła strzałę z rąk, a ta poszybowała wysoko rozjaśniając niebo. Po chwili usłyszeli potężny wybuch i dostrzegli 'grzyb' z uniesionego pyłu.
Ch:Świetnie >) Jeszcze raz?
V:Lepiej nie... przynajmniej nie we mnie >)
Ch: >))))))
V:Oddaj ><
Ch:Nie ma mowy XD Niech no tylko tu Xellas przyjdzie!!!!!!
Tymczasem u Xellas.
X:Xopy, czy Chimi powiedziała Galvaira?
X:Mhm...
X:I ty jeszcze żresz?!?!?!?!?!?!! Ruszamy się!!!!!!!!!! |
Ostatnio zmieniony przez Chimeria dnia 21-11-2004, 20:54, w całości zmieniany 2 razy |
|
|
|
|
xellas
Kolekcjonerka Wampirzyca
Dołączyła: 09 Lut 2004 Skąd: Gdańsk-tu smoki chodzą koło Fontanny Neptuna Status: offline
|
Wysłany: 21-11-2004, 19:48
|
|
|
Xellas i nowi "znajomi" okrążali się wzajemnie
- Boisz się nas?
- Jeden wampir i dwa ghule to nie jest problem
- To po co ci te zabawki?-wskazał na wachlarze
- Nie zamierzam bić się na pięści>]
- Chciałem tylko porozmawiać...
- Jasne i dlatego masz obstawę?
- No cóż, skoro nie chcesz dyskutować...Brać ją!!
Ghule rzuciły się do przodu.
- FUUU!!!- Xellas skoczyła do tyłu rozkładając wachlarze- Xopy bierz ich!!
-"Już się robi>]"- w oczach wampirzycy pojawił sie obłęd, pazurki się wydłużyły
Zaatakowała lecz nie ghule, a wampira
- Cholera mam cię przynieść w jednym kawałku!!-odskoczył przed wachlarzem
- Mnie nikt nic takiego nie kazał>]- cięła w powietrzu starająć się, atakować pazurami a wachlarzami zasłaniać
W tym momencie "zadzwoniła" Chimi, wampirzyca padła na ziemię przed atakiem ghula, Xopy kopnęła go i ghulik nabił się na paznokietki, wyjmujac je Xopy postarała się, aby jak najmniej części jego ciała pozostało na swoim miejscu
- Wrrr-nastepnym razem nie bedę tak miły- wampir postanowił sie ulotnić i porozmawiać ze swoim panem na temat przyprowadzenia wampirzycy w "jednym kawałku"
-"XOPY!!!! MENDO!!!"-Xopy konsumowała ghula, zupełnie nie przejmując się wygladem posiłku
- Czego?
-"Xopy, czy Chimi powiedziała Galvaira?"
- Mhm...
-"I ty jeszcze żresz?!?!?!?!?!?!! Ruszamy się!!!!!!!!!!"
-To ruszaj...-obłęd w oczach wampirzycy zniknął- "miłego sprintu>]"
- Zmora...biegasz szybciej>.<
-">]"
Xellas zauwarzyła wybuch
-O.O *_________________________*Galvaira...broń *_*Xellosa*_*
Ponieważ była najedzona i bardzo chciała skrócić sobie drogę, mimo, że nie robiła tego bardzo dawno...wygięła grzbiet w łuk i z jej pleców wyrosły nietoperze skrzydła
-Galvairo juz lecę*___________*
********
Chimis dalej bawiła się łukiem i strzelała to tu, to tam, kilka razy o mało nie trafiła Xellas...
-XDDDDD ale zabawa
*BUUUUUUUUUUUUUUUM*
-XDDDDDD
-BOOOOOOM*
-XDDDDDDD
Ci którzy mieli odrobinę rozumu w głowie padli na ziemię i modlili się żeby nie strzeliła w nich...
X: CHIMI!!!!!!!!
Ch: O.o Xellas??
<twarde lądowanie na ziemi idealnie pod stopami Chimi>
X: A więc to....
Ch: Tak!!
X&Ch: Galvaira!!!!!!!!
Ch: Popatrz- naciągnęła cięciwę i strzeliła
*BOOOOOOOOOOOOM*
X: *___________* Daj mi, daj mi też chcę!!
Ch: Masz- podała Xellas łuk
X: *_________* Tego dotykał Xellos*________*- naciągnęła cięciwę<zrobiła się lekko czerwonawa>strzeliła
*BOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOM*
Ch&X: XDDDDDDDDDDDDDD
Xellas wystrzeliła po raz kolejny trafiając w wóz i schowanych tam Ysena i Daera
Ch&X: XDDDDDDDDDD przypiekło ich XDDDDDDDDDD |
_________________ Wampiry stworzenia nocy, przeklęte przez Boga za grzechy ojca, wyklęte przez ludzi za grzechy własne. Jam jedną z nich, z cienia zrodzona, na rękach mych krew, na ustach śmierć, w spojrzeniu zagłada.
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików Możesz ściągać załączniki
|
Dodaj temat do Ulubionych
|
|
|
|