Ogłoszenie |
Forum archiwalne, nie można zakładać nowych kont.
|
Mroczny Bóg (quest) |
Wersja do druku |
Ysengrinn
Alan Tudyk Droid
Dołączył: 11 Maj 2003 Skąd: дикая охота Status: offline
Grupy: AntyWiP Tajna Loża Knujów WOM
|
Wysłany: 22-11-2004, 18:34
|
|
|
- Dzień dobry^^! Proszę, oto formularz, tylko pan wypełni i zobaczymy co się da zrobić^^.
- Eee? - nim się zorientował co robi w dziwnym pomieszczeniu podbiegła do niego jakaś półelfka i dała jakiś dokument.
OSWIADCZENIE
Ja .................... <tu wstawić imię, ew nazwisko> zaświadczam, że poddaje się manipulacją Ataku z własnej woli. Nie będę obciążać sądem, napadami policji, prokuratorów itp. Arii Konkubiny.
I jestem zdrowa psychicznie (choć niekoniecznie XD)
....................................
(czytelny podpis)
FORMULARZ
Imię, nazwisko:
Wiek:
Płeć:
Wymagania:
Nr Konta:
Nr karty kredytowej:
Stan konta:
Podpis:
"Co to jest policja?" pomyślał. "Co to jest prokuratura? Co to jest nr konta? Po co ja mam ten świstek podpisywać? Czemu tu się roi od tych czarnuchów?"
Ponieważ za diabła nie mógł skupić myśli zmiął papier i wyrzucił za siebie.
- Ej no jak pan może panie pomidorze><! Przecież jeśli pan nie podpisze nie będziemy mogli znaleźć panu drugiej połówki chce pan tego?!
- Tak... nie... Nie wiem:/.
- Jak to pan nie wie==?
- Eee, mamkocioł we łbie. Wszystko przez drowy.
- MASZ COŚ DO DROWÓW><!?! - ryknęło na niego pół przedstawicieli tego gatunku w sali. Drugie pół wbiło pierwszemu sztylety w plecy i zaczęło gwizdać i patrzeć w sufit.
- Eee... Nevermind==.
- Taaa.
- To proszę podpisać>_<! - półelfka podała mu drugi dokument.
- Ale ja nie szukam drugiej połówki.
- Jak to nie, wszyscy szukają?
- Ale... tego, ja...
- Inai daj mu spokój^^ - usłyszał znajomy głos i poczuł rękę na ramieniu. - On już jest obsłużony, znalazłam mu ukochaną dawno temu i już się nawet ożenili^^.
- Naprawdę*___*?? Sukces!!! Ale wiesz co, przecież poszerzamy zakres usług, może niech wypełni po raz drugi i znajdziemy mu drugą połówkę*_*?
- Czy ja wiem, jego żonka to moja siostra:/.
- Ale za drugą połówkę opłata jest podwójnaX3.
- Podpisuj Ysen, ale to w tej chwili@_______@!!!
- Wypchaj się, wampirze== - jeszcze gdy to mówił wizja ponownie straciła ostrość i wrócił do ciemności.
* * *
Oba drowy malowały w najlepsze gdy wtem...
- Ghhyyyyy.....!!!
- Mogłem się domyślać, że nie ma sensu wam ufać - rycerz mówił znuidzonym tonem, ani trochę nie zwalniając chwytu na ich gardłach. - Ale zaufałem, bo nie miałem wyboru. Trudno, żegnam panów.
- Ghhhhekhaaaaj!!!!
- Na co? Aż wymyślicie sposób jak się ulotnić? Chcielibyście.
- Eee, Ysen tu mamy rozpuszczalnik^^.
- Chwilę, wpierw oni. |
_________________ I can survive in the vacuum of Space
|
|
|
|
|
Daerian
Wędrowiec Astralny
Dołączył: 25 Lut 2004 Skąd: Przestrzeń Astralna (Warszawa) Status: offline
Grupy: Tajna Loża Knujów
|
Wysłany: 22-11-2004, 19:04
|
|
|
D: Ghrr.... musiał ghrr... mieć złe sny... ghrr... a teraz puszczaj ><
Y: Czemu? ^^
D: Ghrr.... bo to... ghrr.... rytuał opisany... ghrr.... w tej.... ghrr.... książce...
X: Daer, nie mówiłeś nic o żadnym rytuale...
D: Bo wtedy... ghrr.... byście nie ghrr.... pomogli... ghrr....
Y: Niezbyt ci wierzę... ale niech będzie.... w drodze wyjątku...
D: Auć... moja szyja T__T wiesz jak źle fiolet się będzie z czernią i czerwienią komponowąć >< eee.. Vhriza też byś mógł puścić...?
Y: Zaraz... już mu mało brakuje ^^
D: ^^'
V: ...
Y: O, zemdlał... to co z tym rytuałem :>?
D: Eeee... tak więc... on uczyni cię na jakiś czas niewykrywalny dla sług tego twojego Jak-mu-tam..
Y: Welesa? :>
D: Taaak.... tak więc musisz tylko...
I nastąpiła wielka improwizacja... |
_________________
|
|
|
|
|
xellas
Kolekcjonerka Wampirzyca
Dołączyła: 09 Lut 2004 Skąd: Gdańsk-tu smoki chodzą koło Fontanny Neptuna Status: offline
|
Wysłany: 22-11-2004, 21:45
|
|
|
-O.o Vhriz!! Ysen ty szujo to moja zabawka!!
-=='
Xellas rozpoczęła czynności cucące
-AMNIS!- na drowa poleciała kolumna wody
-Chcesz mnie utopić?!?
-Żyjesz^^-<ściiiiiiiiiisk>
-Nie, udusić-stwierdziła rzeczowo Chimi |
_________________ Wampiry stworzenia nocy, przeklęte przez Boga za grzechy ojca, wyklęte przez ludzi za grzechy własne. Jam jedną z nich, z cienia zrodzona, na rękach mych krew, na ustach śmierć, w spojrzeniu zagłada.
|
|
|
|
|
Sm00k -Usunięty-
Gość
|
Wysłany: 23-11-2004, 17:15
|
|
|
V-Zarazo! Apertio Porta Sacratum!
X-Co? KYAAAH!!!- wampirzyca odskoczyla od ociekajacego woda drowa. Cialo elfa zdawalo sie promieniec jasnym swiatlem
X- Cos ty ze soba zrobil?
V- Wiwat dobrzy bogowie >] -ucieszyl sie z efektu Vhriz. Xellas, ktora sciskala go w momencie rzucenia zaklecia dymila tu i owdzie- otworzylem brame pozytywnej energii.
X- >(
Drow zaczal wyzymac mokre ubranie, gdy nagle spostrzegl...
V- Na bogow, co wy Ysenenm robicie?
Pytanie bylo z tych retorycznych.
Ysengrin siedzial wewnatrz skomplikowanego kregu, za twarza pomalowana w najdziksze kombinacje barw, jakie drow widzial w zyciu. Siedzial po turecku, z rekoma zaplecionymi w skomplikowany wzor. Do tego wszystkiego mamrotal jakas mantre, ktora pewnie miala zwiekszyc skutecznosc rytualu. Choc mogly to byc rowniez przeklenstwa pod adresem ubioru.
V- Jak rzescie to na niego wciagneli? - Vhriz zaprezentowal klasyczny opad szczeki. Nie bez powodu.
Otoz ubiorem wymaganym, by rytual okazal sie skuteczny, byla suknia. Rozowa.
Z falbankami.
Wlasciwie, to byly same falbanki.
Rozowe.
V- O.O |
|
|
|
|
|
Kai
the abominable one
Dołączył: 02 Paź 2004 Skąd: Z najgłębszych zakamarków podświadomości Status: offline
|
Wysłany: 23-11-2004, 18:04
|
|
|
Daerian usłyszał zza pleców cichy, właściwie szepczący głos:
- Niezły kit mu wcisnąłeś.
Gdy się oglądnął, zobaczył, że tuż za nim stoi, oparty o drzewo, srebrnooki mazoku.
- Żaden z nas by się czegoś takiego nie powstydził.
Spojrzał na Ysena, lecz szybko odwrócił wzrok.
- Okrutne... |
_________________
Zetrzyj uśmiech z twarzy...
Poddaj się uczuciu bezsilności...
Przestań walczyć...
Zrezygnuj... |
|
|
|
|
Ysengrinn
Alan Tudyk Droid
Dołączył: 11 Maj 2003 Skąd: дикая охота Status: offline
Grupy: AntyWiP Tajna Loża Knujów WOM
|
Wysłany: 23-11-2004, 19:59
|
|
|
Nagle nad grupą zaczęły się zbierać potężne, czarne chmury. Usłyszeli gromy, coraz bliższe. Wreszcie runął piorun, który o dziwo nie rąbnął w żadne z drzew, mimo iż było ich dużo. Trafił prosto w Daeriana.
- To by było na tyle - westchnął Ysen, ściagając groteskowy ubiór. - Teraz już wiesz, czemu chciałem, żebyś przysięgał na Peruna?
- TaaX_X...
- To fajnie. To cię powinno oduczyć głupich dowcipów - rycerz spojrzał na Kaia. Patrzył na niego przez dłuższą chwilę, nie zmieniając wyrazu twarzy. - My się skądś znamy?
- Nie wydaje mi się.
- Mam wrażenie, że cię gdzieś widziałem. Nie wykluczam, że na jakimś obrazku.
* * *
- O, witaj książę Drakuulu! Dawnośmy się nie widzieli!
- Witaj Holophagusie. Czy twoje siły są już gotowe?
- Pewnie - smok wrócił do swojego zajęcia. Czyli obgryzania czyjejś nogi. - 50 tysięcy tych śmierdzących kozojedów ze stepu, trzy tysiące żmijów i sześciuset moich braci różnej maści. A ty ile prowadzisz?
- Czterystu moich braci, półtorej tysiąca karnisklawów, trzydzieści tysięcy innych. Na ile oceniacie przeciwnika.
- Sto tysięcy wszystkiego, w większości ludzie. To będzie łątwe zwycięstwo, niemalże za łatwe.
- Nasz pan - Drakuul po ostatnich wydarzeniach był zupełnie nie w sosie. - Żąda, by zadać przeciwnikowi jak największe straty. Dlatego też proponuję, by wydzielić część sił, która zaatakuje ich od tyłu i odetnie odwrót.
- Dobry pomysł! Udko?
- Nie dziękuję.
* * *
Wilk trzymał się w dużej odległości od drużyny. Postanowił ich trochę wyprzedzić, ruszył więc w stronę klasztoru. Po drodze przybrał ludzką postać, ubraną w strój kapłana Syriusza. Przy bramie furtian mu się ukłonił, ale nie zdążył spytać kim jest.
- Kapłan Haberschrack - przedstawił się wilk. - Przybywam z Sedomu. Czy mógłbym tu znaleźć gościnę? |
_________________ I can survive in the vacuum of Space
|
|
|
|
|
xellas
Kolekcjonerka Wampirzyca
Dołączyła: 09 Lut 2004 Skąd: Gdańsk-tu smoki chodzą koło Fontanny Neptuna Status: offline
|
Wysłany: 24-11-2004, 17:54
|
|
|
Xellas widząc mazoku aktywowała swoją galvaire i wymierzyła w kierunku przybysza
-Kim jesteś?
-"Zostaw"-w jej głowie odezwał się zimny głos
-Ale...
-"Nie zabijaj go"
-A mogę chociaż poturbować?
-"..."
Szczerząc kły głośno zawołała
-Mów kim jesteś |
_________________ Wampiry stworzenia nocy, przeklęte przez Boga za grzechy ojca, wyklęte przez ludzi za grzechy własne. Jam jedną z nich, z cienia zrodzona, na rękach mych krew, na ustach śmierć, w spojrzeniu zagłada.
|
|
|
|
|
Daerian
Wędrowiec Astralny
Dołączył: 25 Lut 2004 Skąd: Przestrzeń Astralna (Warszawa) Status: offline
Grupy: Tajna Loża Knujów
|
Wysłany: 24-11-2004, 18:32
|
|
|
Też mam kilka pytań - Daerian uśmiechnął się szeroko... - czyżby twoje plany się zmieniły i jednak ci przeszkadzamy? :-)
Yen: TY go znasz ><?
D: Przelotnie... pomówimy o tym później ^^'
Y: Nie, teraz... co TY knujesz ><?
D: Eeee.... nic ^^'?
Y: ><
Tymczasem dość daleko bitwa miała się juz ku końcowi... a zadowolony Drakuul obserwował spustoszenie jakie karnisklawy siały w szeregach ludzi... gdy nagle...
Nawiedziła go wizja... wizja wojownika w zbroi, na koniu, uzbrojonego w miecz... miecz który płonął... i on był tym wojownikiem... a na przeciw niego pędziły karnisklawy... cała ich horda... człowiek podniósł miecz... płomienie buchnęły silniej... i wtedy wizja się urwała...
Drakuul był zdumiony... nie wizją... takie rzeczy już mu się zdarzały... ale tym, że widził świat oczami tego wojownika... nie jak jasnowidzenie... ale jak... wspomnienie?
Otrząsnął się... nie miał czasu na takie myśli... musiał zająć się walką. Ale po kej zakończeniu zmaierzał pogadać z tym łapiduchem, który zapewniał go że jego lekarstwo podziała na tą przypadłość... ech, ci lekarze. Nawet nowoczesna medycyna oparta na mandragorze i bobkowym liściu nie jest więcej warta niż te zabobony o kamieniu księżycowym ><.
A daleko, choć gdzie indziej :-)
-Musze je mieć... - książę Kamryli był wyraźnie zachwycony.
-Co panie?
-Kły!
-Ale wasza miłośc już ma...
-Ale spójrz na ten portret naszych poszukiwanych... na tę Xellas...
-?
-Jej kły mają idealne proporcje ^^ Wyrwę je i przeszczepię sobie ^^
-...
-Na co czekasz? Przygotuj mnie i oddział do drogi! I nei zapomnij o olejku różanym jak ostatnio ><
-Tak panie... |
_________________
|
|
|
|
|
Kai
the abominable one
Dołączył: 02 Paź 2004 Skąd: Z najgłębszych zakamarków podświadomości Status: offline
|
Wysłany: 24-11-2004, 21:41
|
|
|
Potrzedł do Xellas - niemalże dotykając galvairy.
- Będziesz strzelać? Przy takim dystansie? Chyba wiesz, jakbyś na tym wyszła?
Po czym uśmiechnął się. Nie patrzył na Daera, gdy zaczął odpowiadać na jego pytanie.
- Moje plany? Cóż, w istocie się zmieniły. Jednak nie mam z wami zamiaru walczyć. Narazie mam inne polecenia. I widzę, że ty także wybrałeś sobie stronę? A może nie? |
_________________
Zetrzyj uśmiech z twarzy...
Poddaj się uczuciu bezsilności...
Przestań walczyć...
Zrezygnuj... |
|
|
|
|
Zegis Black Priest
Szary Wędrowiec
Dołączył: 04 Lut 2003 Skąd: z swoich opowiadań... Status: offline
|
Wysłany: 24-11-2004, 23:23
|
|
|
... gdzieś daleko od nich, nadal trwał pojedynek między Zegisem a Shaitaną.
Wymęczeni, przeciwnicy znów skoczyli do siebie, ich walka trwała prawie 3 dni.
Yami, cudowna broń Zegisa już dawno odmówiła posłuszeństwa, skazując go na walkę wręcz przeciwko szermierzowi z 5 broniami.
No właściwie z jedną, jako że Astaroth, Mara, Lucifer i Ravana już dawno rozleciały się na kawałki niszcząc zamknięte w nich demonie dusze.
Ubrany na biało najemnik kolejny raz zaatakował wyprowadzając szybkie cięcie z boku.
Rashaka po raz kolejny świsnął w powietrzu zatrzymując się na korze jednego z nielicznych drzew które przetrwały. Shiro lekko zwiększył siłę którą działał na oręż...
Kolejne drzewo upadło powiększając polanę na której walczyli.
Jeśli tak dalej pójdzie obaj padniemy z wycieńczenia przemknęło przez głowę Archontowi, gdy kolejny raz opadł tuż za Shaitanę, by wyprowadzić kopnięcie lewą nogą.
Najemnik upadł tuż obok ogromnego Zanbatto.
Chyba czas kończyć... Wasal Eldera podszedł do pomału podnoszącego się przeciwnika i kopnął go w brzuch, na chwilkę dając mu zdolnosć latania. Podczas lądowania Shiro uderzył się w głowę i stracił przytomność...
No wreszcie stwierdził Zegis, podchodząc do leżącego wroga, i kłądąc mu lewą rękę na czole.
Na twarzy archonta pojawiła się nagle paskudna dziura, w niektórych miejscach połączona pasami skóry.
Z nieprzytomnego wroga, wyleciał zielony dym, znikając w pseudo ustach zwycięzcy...
Żałosne... naprawdę żałosne... żeby tak długo walczyć z człowiekiem? Nawet klasy Zulu... starzejesz się mój sługo... chyba nadszedł czas "Spalenia", nie sądzisz?
Zegisem aż potrząsnęło jak usłyszał słowa Eldera... nienawidził Rytuału Spalenia...
*
Pojawił się tuż pod drzwiami świątyni, już jako mały chłopczyk, z złamaną prawą ręką i wysoką gorączką.
Kilka razy silnie uderzył w drzwi zanim otworzyły się...
W wrotach kościoła stanął kapłan.
-Oni nadchodzą! - przemówił chrapliwym głosem...
I zaczął ściemniać, robiąc wszystko by tylko uznano go za sługę Syriusza.
Jego plan powiódł się... po chwili wszyscy najwyżsi kapłani zanieśli go na główny ołtarz, gdzie spłonął w niebieskim płomieniu, zostawiając po sobie jedynie popiół...
Czarno-biała suczka która pojawiła się z nikąd zapiszczała tęsknie i położyła się pod ołtarzem.
Zgodnie z przykazaniami sługi Syriusza, kapłani zostawili psa w spokoju, a kupkę popiołu zgarnęli do fiolki, opisanej kartką:
"Zegis de Xan, wasal najstarszego"
którą zakorkowali, a następnie pozostawili na głównym ołtarzu...
Nie chce mi się nabijać postów w komentarzach :
Po kilku dniach Zegis powróci do swojej dawnej postaci... |
_________________ Wróciłem, nie cieszycie się? :]
"Do not fear in the face of your enemies, speak the truth always, even if it leads to your death, save helpless and do no wrong..." |
|
|
|
|
Sm00k -Usunięty-
Gość
|
Wysłany: 25-11-2004, 08:32
|
|
|
- Wiesz co jest wada twojej rasy?- Kai poczul na plecach dotyk ostrza. Drowy jednak potrafily poruszac sie bezszelestnie.-bezczelna pewnosc sie. Ona moze nie strzelic. Ale ja moge pchnac. >D
- I naprawde sadzisz, ze ta twoje przerosnieta wykalaczka cos mi zrobi?
-Nie....Ona nie. Ale to tak- To mowiac Vhriz oparl wciaz lekko swiecaca dlon o plecy mazoku.
Krzyk bolu bylo slychac w promieniu dobrych trzydziestu kilometrow.
Kai zatoczyl sie. Z miejsca, gdzie dotknal go drow unosily sie sie kleby dymu.
Gdy mazoku doszedl do siebie, cala nasza radosna druzyna wycelowala w niego wiekszosc swego arsenalu.
V- Co z nim zrobimy?
Y- Moze obiad? |
Ostatnio zmieniony przez Zegis Black Priest dnia 25-11-2004, 10:09, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
Ysengrinn
Alan Tudyk Droid
Dołączył: 11 Maj 2003 Skąd: дикая охота Status: offline
Grupy: AntyWiP Tajna Loża Knujów WOM
|
Wysłany: 25-11-2004, 10:03
|
|
|
- Widzę, że nie macie chęci na nawiązanie współpracy?
- Już i tak za wiele dziwadeł wędruje w jednej grupie - powiedział Ysen, szyderczo sie uśmiechają. - Wyglądamy jak trupa cyrkowa, kolejne okazy do kolekcji niepotrzebne.
"Poza tym na kilometr czuć od ciebie smród LoN, a jej podwładnych jest tu i tak za dużo" dodał w myślach "O dwóch za dużo."
- Ysen, jak zamierzasz zjeść mazoku-_-"?
- Coś wymyślę. |
_________________ I can survive in the vacuum of Space
|
|
|
|
|
xellas
Kolekcjonerka Wampirzyca
Dołączyła: 09 Lut 2004 Skąd: Gdańsk-tu smoki chodzą koło Fontanny Neptuna Status: offline
|
Wysłany: 25-11-2004, 10:52
|
|
|
<BRZDĘK>Ysen osunął się na ziemie, za nim stała Xellas z wieeeeeeelką patelnią
X: Zapomniał, że czytam w myślach>]-zamachnęła się drugi raz celując w drowa, na swoje szczęscie ten zdążył z unikiem-Vhriz zniszczyłeś mi najlepszy gorset!!
V: Jesteśmy kwita za mój płaszcz>)
Xellas po razk kolejny się zamachnęła, drow zwiał, Do Kaia tymczasem podeszła Chimeria
Ch: Więc może jednak nam powiesz kim jesteś zanim cię zabiją^^
Y: @______@.......yyy...co....do...AAA panienko Chimerio prosze się od niego odsunąć!-Ysen rzucił się między Kaia i Chimi
X: Dopadnę cię!!
K: Mówiłem że nie mam złych zamiarów
V: Może w następnym wcieleniu>)
Ch: Czy oni muszą tak latać?- Chimi obserwowała szaleńczą gonitwę Vhriza i Xellas-Daer idź ich uspokoić
Kiedy Daerian znalazł wampirzycę ta właśnie mierzyła z galvairy do drowa
D: Ekhm...ekhm...
X: Czego??
D: Nie tym^^-pokiwał palcem jak do niegrzecznego dziecka
X: XD dlaczego nie?
D: -.-'
X: No dobra...-przestała celować, ale w tym momencie zauwarzyła drowa, błyskawicznie wyciągnęła z torby bole i rzuciła-Mam go!!
D: A niech się bawią^^ Krzywdy mu chyba nie zrobi^^-poszedł w stronę grupki rozmawiającej z Kaiem
Jedynie dzięki wysiłką Chimerii rozmowa toczyła się w miarę spokojnych warunkach
K: Nie zamierzam wam nic zrobić, chcę się do was przyłączyć^^
Y: Po co?
K: Dostałem zadanie wspierać was^^
D: A jak się nazywasz?
K: Mówcie mi Kai
Wszyscy spojrzeli się na Daera, czekając na jego reakcję, tylko wampirzyca dalej zajmowała się drowem, którego już zakneblowała i związała
Y: Kai, ten od Seriki? |
_________________ Wampiry stworzenia nocy, przeklęte przez Boga za grzechy ojca, wyklęte przez ludzi za grzechy własne. Jam jedną z nich, z cienia zrodzona, na rękach mych krew, na ustach śmierć, w spojrzeniu zagłada.
|
|
|
|
|
Ysengrinn
Alan Tudyk Droid
Dołączył: 11 Maj 2003 Skąd: дикая охота Status: offline
Grupy: AntyWiP Tajna Loża Knujów WOM
|
Wysłany: 25-11-2004, 12:58
|
|
|
Ysen niechcący uśmiechnął się perfidnie, ale szybko ukrył uśmiech i dał znak Chimi.
- Tak, to on^^ - Chimeria dołączyła do spisku.
- Możesz go wreszcie spytać, co go z nią łączy^^
- A... ale ja nie znam ani was ani żadnej Seriki!
- No co ty, nie drocz się^^. Przecież Xellas by cię nie ratowała gdybyś był nieznajomym.
- Więc to tak... - wyraz twarzy Daeriana był nieodgadniony. Nie podobało mu się, że ten mazoku idealnie pasuje do opisu, a mimo to udaje kogoś innego. Postanowił z nim poważnie porozmawiać w najbliższej przyszłości. Na tych samych warunkach co wczesniej z Ysenem.
Tymczasem rycerz uznał, że Xellas dość się nacieszyła galvairą.
- Dawaj ja, jesteś z nią niebezpieczna.
- Wypchaj się><!
- Mam ci odebrać siłą==?
- Spróbuj>].
Ysen spróbował. Po chwili wampirzyca leżała na ziemi z ręką wykręconą do tyłu, a on jej wyciągał zza pasa magiczny łuk.
- ZABIJĘ CIĘ!!!
- W snach - sapnął. - Daerian łap. Jak jeszcze raz jej to dasz policze ci kości.
- Eee, dobra^^. Coś taki w złym humorze?
- tylko tego mi brakuje, żeby łaził za mną i knuł mi za plecami drugi sługus Blond of Nightmares. Na moim miejscu też byś się wściekał.
- Może:>. |
_________________ I can survive in the vacuum of Space
|
|
|
|
|
Sm00k -Usunięty-
Gość
|
Wysłany: 25-11-2004, 13:26
|
|
|
-Wiec rozwiazmy problem wolno ganiajacych mazoku - Vhriz stanal obok szamoczacej sie pary- trzymaj ja jeszcze chwile- Tam, gdzie lezal drow, poniewieralo sie kilka sztyletow i halabarda.
Drow nachylil sie nad Xellas i nie zwazajac na jej wrzaski na podziw sprawnie zwiazal ja "na balerona", tak, ze tylko czubek wiadomego koloru czupryny bylo widac.
- Zemsta jest slodka. Ysen, ale ty ja niesiesz >D |
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików Możesz ściągać załączniki
|
Dodaj temat do Ulubionych
|
|
|
|