Ogłoszenie |
Forum archiwalne, nie można zakładać nowych kont.
|
Mroczny Bóg (quest) |
Wersja do druku |
Ysengrinn
Alan Tudyk Droid
Dołączył: 11 Maj 2003 Skąd: дикая охота Status: offline
Grupy: AntyWiP Tajna Loża Knujów WOM
|
Wysłany: 25-11-2004, 14:43
|
|
|
- Przywiążemy ją do konia:> - postanowił rycerz.
- Ok, zgodAAAAAAAAAARGHHH!!!!!!!
- Znowu swędzi:>?
- JAK DIAAABLIIII!!!!
- Nie bój się, jesteśmy koło klasztoru, jak będziesz miał fuksa to znajdziesz stolarza, który ci zrobi krzesełko. A wtedy będziesz miał 30% na powodzenie^.^.
- NIENAWIDZĘ CIEBIE I TWOICH BOGÓW!!! |
_________________ I can survive in the vacuum of Space
|
|
|
|
|
xellas
Kolekcjonerka Wampirzyca
Dołączyła: 09 Lut 2004 Skąd: Gdańsk-tu smoki chodzą koło Fontanny Neptuna Status: offline
|
Wysłany: 25-11-2004, 15:09
|
|
|
Nagle związana zaczęła emanować czerwonym światłem
Ch: Nie..
Dokoła kokoniku pojawił się czarny dym
V,D,K: ???
Ch: No to pa^^ sami nabruździliście sami sprzątajcie^^'''-chwyciła Axe i zaczęła uciekać dokładnie w momencie kiedy sznury pękły
Dym miał wysokość ok 10m z jego wnętrza zaczęły wydobywać się ryi, które smoki mogły zidentyfikować jako"zabiję tego dupka". Kiedy dym dię rozwiał ukazało się stworzenie trochę mniejsze od smoka, oczka miała krwisto czerwone, posiadała nietoperze skrzydła i ostre kiełki, rzuciła się na Ysena. Rycerz odskoczył tuż przed szczękami bestii. Potwór ponowił atak chcąc zmiażdżyć, rozszarpać, zadźgać, zgnieść, zjeść, po prostu zabić rycerza, gdyż ostatnie co pamiętała z chwili tuż przed przemianą to wielka wściekłość na Ysena. Rycerz dość zręcznie uciekał przed bestią lecz ta niedawała mu spokoju, widząc że nie jest łatwo go złapać zaczęła ryczeć, wydąc coraz mocniejsze dźwięki. Kiedy tylko przeszła na infraźwięki, wszyscy obecni natychmiast padli na ziemię zwijając się z bólu. |
_________________ Wampiry stworzenia nocy, przeklęte przez Boga za grzechy ojca, wyklęte przez ludzi za grzechy własne. Jam jedną z nich, z cienia zrodzona, na rękach mych krew, na ustach śmierć, w spojrzeniu zagłada.
|
|
|
|
|
Ysengrinn
Alan Tudyk Droid
Dołączył: 11 Maj 2003 Skąd: дикая охота Status: offline
Grupy: AntyWiP Tajna Loża Knujów WOM
|
Wysłany: 25-11-2004, 15:19
|
|
|
Oprócz Ysena, który jak pamiętamy miał artefakty chroniące przed infradźwiękami^.^. Wykorzystując to, że potwór zajął się rykami, Ysen wyciągnął skądś sześć sztyletów, wsadził je między palce pięści i rzucił. Potwór zaczął ryczeć jeszcze głośniej, za to bardziej cienko. Ysen nie był głupi, ale był rycerzem. A styl walki rycerzy zakładał jedną taktykę: dziki atak od frontu. Wyszarpnął więc miecz z pochwy i zaszarżował, rycząc jak głupi. Wampiryczna bestia trochę się otrząsnęła i uderzyła w niego łapą, co on sparował mieczem. Po chwili potwór ryknął jeszcze głośniej i znowu z bólu, a Ysen poturlał się w krzaki. Po chwili Xellas-bestia odleciała, jej łapa dymiła i zwisała bezwładnie. Gdyn uniosł się na pewną wysokość zatrzymała się nagle, zamarła i zaczęła maleć. Wracać do dawnej postaci. I spadać. |
_________________ I can survive in the vacuum of Space
Ostatnio zmieniony przez Ysengrinn dnia 25-11-2004, 15:43, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
Sm00k -Usunięty-
Gość
|
Wysłany: 25-11-2004, 15:45
|
|
|
Oczywiscie, ladujac prosto na drowie.
V-AA!!!!
Xellas zdawac sie moglo, odzyskala przytomnosc w blyskawicznym tempie. od razu tez skorzystala z okazji..
V- Nie, mam dosc ><
I zaczal wampirzyce....laskotac.
.
.
.
.
.
.
.
.
D- To normalne, ze wampir tak sie zwija?
Y- bo ja wiem....
D- Chyba Wgryz sie dobrze bawi.
Y- Na jego miejscu tez bys sie tak szczerzyl.
D- Fakt. |
|
|
|
|
|
Kai
the abominable one
Dołączył: 02 Paź 2004 Skąd: Z najgłębszych zakamarków podświadomości Status: offline
|
Wysłany: 25-11-2004, 17:20
|
|
|
- Ehem.
Przez chwilę wszyscy zdawali się o nim zapomnieć. Szkoda, że miał zakaz... no, nieważne.
- Co tu trzeba zrobić, żeby zwrócić waszą uwagę? Mamy jeszcze tą małą kwestie do obgadania. |
_________________
Zetrzyj uśmiech z twarzy...
Poddaj się uczuciu bezsilności...
Przestań walczyć...
Zrezygnuj... |
|
|
|
|
Sm00k -Usunięty-
Gość
|
Wysłany: 25-11-2004, 17:26
|
|
|
V- Zamknij sie, chyba ze chcesz skonczyc jak ona- drow wstal. Wampirzyca grzecznie lezala, nieprzytomna- zaczynam miec dosyc mojej wlasnej rodziny...
K- Nie mam laskotek......elfie..
V- Nie laskotki mialem na mysli >P |
|
|
|
|
|
Ysen
Gość
|
Wysłany: 25-11-2004, 17:47
|
|
|
- Wolę nie wiedzieć, co miałeś - sapnął Ysengrinn, wstając. - Kurna, moje żebra==...
- Gdzie idziesz?
- W stronę klasztoru, w końcu musze tam dotrzeć. Przy okazji może znajdę Chimi, bo uciekała chyba w tamtą stronę.
- Mamy iść z tobą?
- Byłbym wdzięczny... Gdybyście zostali. Na razie. Jeśli jednak pójdziecie, pamiętajcie, żeby się jakoś przebrać, bo zrobią was potrawkę.
To mówiąc Ysen oddalił się, najszybciej jak mógł. Czyli niezbyt szybko. |
|
|
|
|
|
xellas
Kolekcjonerka Wampirzyca
Dołączyła: 09 Lut 2004 Skąd: Gdańsk-tu smoki chodzą koło Fontanny Neptuna Status: offline
|
Wysłany: 26-11-2004, 12:15
|
|
|
Kiedy drow postanowił się ruszyć z mejsca poczuł szerpnięcie, kiedy się odwrócił zobaczył że ręka wampirzycy ściska jego płaszcz, tak jak poprzednim razem jej ręka za nic chciała puścić
-znowu=='
Gromadka postanowiła zostać, gdyż żadnemu z drowów specjalnie nie spieszyło się do świątyni zapewne przez obecność ludzi o dziwnych wymaganiach kulinarnych |
_________________ Wampiry stworzenia nocy, przeklęte przez Boga za grzechy ojca, wyklęte przez ludzi za grzechy własne. Jam jedną z nich, z cienia zrodzona, na rękach mych krew, na ustach śmierć, w spojrzeniu zagłada.
|
|
|
|
|
Daerian
Wędrowiec Astralny
Dołączył: 25 Lut 2004 Skąd: Przestrzeń Astralna (Warszawa) Status: offline
Grupy: Tajna Loża Knujów
|
Wysłany: 26-11-2004, 15:05
|
|
|
Pani wybaczy – Daerian uprzejmie ukłonił się Xellas – ale korzystając z okazji, że mamy trochę czasu chciałbym pomówić trochę z Vhrizem... mam do niego kilka pytań... Vhriz, odejdź ze mną proszę kawałek...
Oba drowy co nieco się oddaliły...
Więc – Daerian się uśmiechnął – zwróciłem uwagę zarówno na twój kolor włosów, jak i oczu... tak bardzo podobny do mojego... czy mógłbyś mi powiedzieć, skąd się on wziął? :-)
Tymczasem Xellas nie mogła się nudzić... nad polanka nagle się ściemniło... a z krzaków wyszło około 20 osób... mimo że każdy z nich wyglądał i poruszał się inaczej, jedno można było łatwo rozpoznać... każdy z nich był wampirem. I to potężnym.
Xellas przygotowała się do walki... ale zanim zdążyła się poruszyć, przed okrąg wystąpił mężczyzna... no, mniej więcej. Był wysoki, smukły i wyraźnie zadowolony.
-Witaj, Xellas. Słyszałem o tobie. Jesteś półwampirzycą, pół nędznym demonem... obrazą naszej rasy. A mimo to... posiadasz wspaniałe kły... tak wspaniałe, że musze je mieć. Wybacz, to nic osobistego... może je oddasz po dobroci ^^?
-Oddać KŁY???? Wampir bez kłów???? Co ty sobie w ogóle wyobrażasz ><? I kim ty w ogóle jesteś ><?
-Księciem Kamaryli. Więcej wiedzieć nie musisz... to oddasz?
-NIE!!!!
-Więc wybacz... Arnoldzie, szpada numer 3... dziękuję. Tak więc pojedynek... już ja je zdobędę ^^ Ale nie chcę walczyć z słabym demonem... Xopy, chodź...
-Nie, będziesz walczyć ze mną.... nie, ze mną :>
Oczy Xellas zmieniły kolor na (kolor Xopy... przepraszam, mam sklerozę XD).
-Doskonale... więc walczmy.
Xopy była silna... ale pod względem umiejętności wampirzych daleko było jej do księcia... Poruszał się zbyt szybko, był zbyt silny... a to tego prawie nie reagował na ataki... Do tego stosował dziwne moce, poruszając się między cieniami i wzywając z ziemi czarne macki...
Kwestią czasu było kiedy ulegnie... uzyskała kilka trafień, ale nie zrobiły one wiele księciu... póki nie skaleczyła mu twarzy...
TY!!!! <autocenzura ^^> Moja piękna twarz!!!!! Zabiję!!!
W tym momencie Xellas straciła jakiekolwiek szanse... szpada księcia, wykuta z czystego srebra i pokryta święconą wodą kilkukrotnie zagłębiła się w jej ciele. Zachwiała się, po czym straciła przytomność... albo raczej zapadła w letarg spowodowany ranami...
Książę uśmiechnął się... po czym szarpnął i wyrwał jej kieł... a potem drugi... zamierzył się szpadą... i wtedy coś wyczuł...
Drowy! – syknął.
-Zniszczymy je panie... to tylko śmiertelni...
-Głupcy! Oni władają ogniem... potężnym ogniem! Nie jesteśmy na to przygotowani... poza tym mam co chciałem... chodźmy...
Wampiry odeszły...
PS: Sm00k, to co odpowiesz mojej postaci zostawiam tobie XD |
_________________
|
|
|
|
|
Sm00k -Usunięty-
Gość
|
Wysłany: 26-11-2004, 15:20
|
|
|
-Coz, kuzynie. Te barwy sa naturalne!
-O!
- Powiem wiecej, sa cecha dziedziczna wmojej rodzinie!
-O!! A konkretniej po kim?
- Nie ma zielonego pojecia >| Ale siostra tez jest ruda >]
-><
- Nie martw sie, kuzynie. Raczej watpie, bysmy byli rodzinom.
- I to ma mnie pocieszyc?
- Na poprawe humoru nie ma to jak banda wampirow.
- Jakich wampirow?
- o, poszly sobie. Zobacz, Xellas na ziemi sie zwija.
- Idz sprawdzic, co jej jest.
- Dzieki, nie skorzystam. Zdrowie mi mile jest. Moze ty?
- ee...chyba jestem uczulony na nieumarlych..
- To moze pojdziey za naszym dzielnym rycerzem?
-Dobra mysl>D
i tak dwa rude drowy ruszyly sladem zataczajacego sie Ysengrina. |
|
|
|
|
|
Kai
the abominable one
Dołączył: 02 Paź 2004 Skąd: Z najgłębszych zakamarków podświadomości Status: offline
|
Wysłany: 26-11-2004, 16:50
|
|
|
Nachylił się nad Xellas
- Żyjesz jeszcze? Eee, to znaczy nie-żyjesz jeszcze?
Xellas się lekko porusza
- ... ale mi się później od Pani dostanie. |
_________________
Zetrzyj uśmiech z twarzy...
Poddaj się uczuciu bezsilności...
Przestań walczyć...
Zrezygnuj... |
|
|
|
|
xellas
Kolekcjonerka Wampirzyca
Dołączyła: 09 Lut 2004 Skąd: Gdańsk-tu smoki chodzą koło Fontanny Neptuna Status: offline
|
Wysłany: 26-11-2004, 17:19
|
|
|
Złapała się za szczękę, czuła ból i smak własnej krwi, zapewne czułaby wściekłość gdyby tak bardzo nie bolało
X: Moje...zęby...-wypluła krew-...zabiję...go @$#@%@!$%$#@$<wizka przekleństw godna całego oddziału żołnierzy, którzy dowiedzieli się, że żony ich zdradzają>
K: Nic jej nie będzie^^'''
X: Jak nic nie bedzie!!>.< Moje kłyT_____________T
K: Nie dramatyzuj...
X: Kły moja dumaT______________T...oby mu w pysku zgniły, niech mu ta gęba spuchnie>.<**...Moje kłyTTT__TTT<łzy w stylu fontanna>Co ja bez nich zrobięTTT_TTT
K: ^^'''
Oczy wróciły do niebieskiego koloru, ale źrenice znikły, zupełnie jakby dusza gdzieś odeszła(no dobra to co u mnie robi za duszę_^_)
K: eee...słyszysz mnie?
X<olewka>: ...kiełki T__T
K: Halo!!-pomachał jej przed oczami
X<olewka>: ...moje kiełki...
K: Hej! Wampirzyco!!
X<olewka>: ...nie mam ichT___T
Xellas ignorowała wszystko co do niej mówił, popatrzył w stronę oddalających się drowów... |
_________________ Wampiry stworzenia nocy, przeklęte przez Boga za grzechy ojca, wyklęte przez ludzi za grzechy własne. Jam jedną z nich, z cienia zrodzona, na rękach mych krew, na ustach śmierć, w spojrzeniu zagłada.
|
|
|
|
|
Kai
the abominable one
Dołączył: 02 Paź 2004 Skąd: Z najgłębszych zakamarków podświadomości Status: offline
|
Wysłany: 26-11-2004, 23:28
|
|
|
- Komunikatywny wampirek...
- Gdzie moje kiełki T__T
-Ech
"Aleś się spisał. Brawo"
"Eee, Pani?"
"Lepiej to teraz odkręć"
"Ale..."
"To sprzeciw? Zapomniałeś o ostatniej umowie"
"..."
"Powodzenia"
"..." |
_________________
Zetrzyj uśmiech z twarzy...
Poddaj się uczuciu bezsilności...
Przestań walczyć...
Zrezygnuj... |
|
|
|
|
Sm00k -Usunięty-
Gość
|
Wysłany: 26-11-2004, 23:30
|
|
|
-Daer..
-Co?
-Nie odwracaj sie. I nie biegnij. >) |
|
|
|
|
|
Kai
the abominable one
Dołączył: 02 Paź 2004 Skąd: Z najgłębszych zakamarków podświadomości Status: offline
|
Wysłany: 26-11-2004, 23:50
|
|
|
Nagle Vhriz i Daer poczuli czyjeś ręce na ramionach.
- Panowie, już sobie idziecie?
Kai wszedł między nich, po przyjacielsku umieszczając ramiona na ich barkach.
- Nie pozwolę na to. To nie byłoby w porządku.
Skoro ja się muszę męczyć, to wy też^^ |
_________________
Zetrzyj uśmiech z twarzy...
Poddaj się uczuciu bezsilności...
Przestań walczyć...
Zrezygnuj... |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików Możesz ściągać załączniki
|
Dodaj temat do Ulubionych
|
|
|
|