FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  Galeria AvatarówGaleria Avatarów  ZalogujZaloguj
 Ogłoszenie 
Forum archiwalne, nie można zakładać nowych kont.

Poprzedni temat :: Następny temat
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 17, 18, 19 ... 53, 54, 55  Następny
  Mroczny Bóg (quest)
Wersja do druku
Sm00k
-Usunięty-
Gość
PostWysłany: 28-11-2004, 23:46   

-Co ty wyrabiasz?! Idziesz do klasztoru? Zeby Ci nie mile?
- Potrzebuje krzesla. BARDZO potrzebuje krzesla.
Przejdź na dół
xellas Płeć:Kobieta
Kolekcjonerka Wampirzyca


Dołączyła: 09 Lut 2004
Skąd: Gdańsk-tu smoki chodzą koło Fontanny Neptuna
Status: offline
PostWysłany: 29-11-2004, 01:54   

Xellas patrzyła na to nieprzytomnym wzrokiem, jej umysł pozostawał nadal w letargu, kiedy Copy zaczął strzelać nie ruszyła się, nawet o krok. Wszyscy zaregowali błyskawicznie stosując jakieś bariery ochronne. Wampirzyca spojrzała na niego i wtedy ich wzrok się skrzyżował. Przestał strzelać, uśmiechnął się perfidnie
-O witaj......żoneczko, a raczej żegnaj^^

_________________
Wampiry stworzenia nocy, przeklęte przez Boga za grzechy ojca, wyklęte przez ludzi za grzechy własne. Jam jedną z nich, z cienia zrodzona, na rękach mych krew, na ustach śmierć, w spojrzeniu zagłada.
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
Sm00k
-Usunięty-
Gość
PostWysłany: 29-11-2004, 10:47   

Vhriz pojawil sie podnoza pagorka...no dobra, wynioslej skaly, gorojacej nad plaskim stepem.....
Konkretnie, pojawil sie kilka metrow nad ziemia.
V- A$§%!
Sadzac po odglosie, nie zdazyl obudzic swoich wrodzonych zdolnosci lewitacji i wyhamowac na czas.
Po kilku sekundach lezenia twarza w pyle pustyni drow podniosl sie, otrzepal ubranie, by w koncu raznym krokiem ruszyc po waskiej sciezce, wiadacej serpentynami na szczyt (przypominamy, od tylu do klasztoru wiedzie szeroka droga dla dostawcow ><)
Mniej wiecej w polowie drogi znikl.
Powrót do góry
Aori Takera Płeć:Kobieta
Shonenai maniac^^


Dołączyła: 06 Paź 2004
Skąd: Z samego serca chaosu- czyli Warszawy..
Status: offline
PostWysłany: 29-11-2004, 21:54   

-Hej!! Tylko nie w Xellas>< Nie po to ją spotkałam, żeby teraz stracić następną siostrę..
Skrzydlak zaś skupił się raczej na obronie, niż na próbach wywalczenia czegoś siłą perswazji. Dlatego kiedy Copy się zbliżał, zaatakował go.Rzucił na niego ulubone zaklęcie Mii- Black Ball, próbował odwrócić uwagę Copy. Niezbyt mu się to udało..

_________________
Nigdy nie poddawaj się przeznaczeniu,
nawet wśród płaczu i złości
jest cos tak potężnego, że nie zdołasz sie oprzeć.
Takie jest prawo miłości.
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora
 
Numer Gadu-Gadu
3010037
Sm00k
-Usunięty-
Gość
PostWysłany: 29-11-2004, 23:03   

A rudy drow tymczasem wspial sie na mur otaczajacy klasztor. Przez nikogo nie zauwazony rozpoczal inwigilacje.
Powrót do góry
Ysen
Gość
PostWysłany: 29-11-2004, 23:13   

"Oni gdzieś tu są, czuję ich==" myślał Ysen, zaglądając do każdej po kolei celi. Oczywiście nie mógł wiedzieć, że Vhriz nosił wisiorek Xellas, by ukryć swą aurę, więc to, że go wyczuwał było zwykłym złudzeniem. Albo coś zaleciało od kuchni.
Powrót do góry
Kai Płeć:Mężczyzna
the abominable one


Dołączył: 02 Paź 2004
Skąd: Z najgłębszych zakamarków podświadomości
Status: offline
PostWysłany: 29-11-2004, 23:32   

Nie był przygotowany na nagły atak. W każdym razie nie ze strony tego chłopaka. Nie był zagrożeniam? Jasne. Z takim wnioskowaniem nic dziwnego, że dał się zaskoczyć. Ale przecież był pewien, że on im wcześniej pomagał. Zresztą to nie ważne. Miał szczęście, że nie trafił go żaden pocisk - były one skupione na kim innym.
"Pani! Co z nim?"
"Masz już rozkazy. Wykonaj je."
"Rozumiem. To może nawet pomóc w wykonaniu planu..."
Korzystając z faktu, że chłopak atakował aktualnie tą dwójkę przybyszy, rzucił się w jego stronę, cochwilę przenosząc się z tego wymiaru do astralu i z powrotem, atakując stalowymi szponami.

_________________

Zetrzyj uśmiech z twarzy...
Poddaj się uczuciu bezsilności...
Przestań walczyć...
Zrezygnuj...
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
 
Numer Gadu-Gadu
5826822
Sm00k
-Usunięty-
Gość
PostWysłany: 29-11-2004, 23:36   

-Stolarz, stolarz, jeden, w tylek kopany stolarz >< - drow wedrowal korytarzami, otwierajac kolejno mnisie cele, ktore o dziwo nie byly pelne mnichow, lecz jakis wymietych ludzi. Co niezmiernie ucieszylo Vhriza (wszak wsrod mnichow stolarz nie musial sie koniecznie zdazyc, a i fetyszystow, bawiacych sie lalkami raczej sie nie spotykalo <w poblizu bylo kilka ludzkich osiedli, mnisi nie musiely szukac alternatyw>).
Szukal juz dobrych kilka minut, gdy nagle zza zalomu korytarza wyszedl Ysengrin.
Drow i rycerz staneli jak wryci i przez kilka sekund tylko patrzyli sie na siebie.
Powrót do góry
Zegis Black Priest Płeć:Mężczyzna
Szary Wędrowiec


Dołączył: 04 Lut 2003
Skąd: z swoich opowiadań...
Status: offline
PostWysłany: 30-11-2004, 10:56   

Copy oberwał po plecach, zyskując ogromną szramę na plecach, i dziurę w swetrze...
Nie zdążył zareagować, nim niespodziewany przeciwnik zadał mu kolejny cios, i następny...
I jeszcze jeden przed którym zdążył odskoczyć.
Wylądował na czubku jednego z nielicznych drzew, otoczonego podpaloną wcześniej trawką.
-A Ty tu czego?!? - spytał wściekły, wyciągając zza pasa, czarny przedmiot z dziwnego metalu. Wyglął jak rękojeść...
Napastnik milczał, przygląjąc sie chłodno, przedmiotowi trzymanemu przez Copyego...
-Nie? Trudno ^^"
Zamachnął się przedmiotem, z którego wytrysnęło ogniste ostrze.
-A oto Tharos ^^"
Powiedział po czym zeskoczył z drzewa, kierując się prosto na Xellas...

*

W fiolce zaczęło wrzeć... Po chwili korek wyskoczył jak z procy, i utkwił w sklepieniu sali z głównym ołtarzem, zaś szkarłatny płyn wypłynął z fiolki, i rozlał się na posadzce tworząc kałuże, która pomału zaczeła przybierać postać chłopca w szarej bluzie i czarnych jeansach.
Hmm... Ysen gdzieś tu jest mignęło mu przez głowę, po czym zaczął szukać rycerza...

_________________
Wróciłem, nie cieszycie się? :]

"Do not fear in the face of your enemies, speak the truth always, even if it leads to your death, save helpless and do no wrong..."
Powrót do góry Zobacz profil autora
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
 
Numer Gadu-Gadu
3314312
Ysen
Gość
PostWysłany: 30-11-2004, 11:49   

Vhriz i Ysengrinn stali zdumieni gapiąc się na siebie. Wreszcie drow bez słowa wykonał w tył zwrot i zaczął uciekać, a rycerz ruszył w pościg.

- Stój karzełku plugawy!
- Przecież przeprosiliśmy cię za to zrzucenie ze skały!
- Obiecuję, że też cię przeproszę! Stojąc nad twoim grobem!!!

Drow, gdyby mógł, użyłby magii, ale dystans był zdecydowanie za mały. Pozostawało mu więc uciekać. Po drodze minęli kilku mnichów, którzy schodzili m z drogi, jak również paru, którzy nie zdążyli. Niektórzy kiwali głowami i wspominali coś o tym, że wojownicy mają dziki apetyt.

Jednym ze stratowanych był zresztą wampir Tzimisce, jeden z tych, którym Drakuul rozkazał wniknięcie w struktury klasztoru i śledzenie grupy. Oczywiście krew go z miejsca zalała i postanowil, że musi się zemścić choćby nie wiem co.

* * *

- No już powinien być gotowy^^ - powiedział do siebie Yutz. Nad ogniskiem piekł się dorodny karnisklaw. Kilka innych leżało w pobliżu w strzępach.

* * *

"Ciągle te wspomnienia" myślał Drakuul, obserwując klasztor w szklanej kuli. "Od czasu, gdy tamci się pojawili wizje przeszłości mnie nie opuszczają. Zwłaszcza fakty związane z tym płonącym mieczem. Co to może..."
- Lepiej, żebyś się tym nie interesował.
- Mara! Jak śmiesz wnikać do mojego umysłu!?
-Mogę robić co chcę, stoję wyżej w hierarchii od ciebie, jestem prawą ręką wodza. I, w odróżnieniu do ciebie, moja wierność jest nie do zakwestionowania.
- Jasne - warknął. Po chwili się jednak uśmiechnął, - Ale twoje umiejętności można zakwestionować. Bo to ty, o ile mi wiadomo, "pomogłaś" mi pozbyć się pamięci o moim poprzednim życiu. A te wspomnienia wracają.
- Dla twojego dobra będzie lepiej, jeśli nie wrócą - odpowiedziała chłodno blada kobieta. Następnie odeszła, nie mówiąc już nic więcej.
"Do diabła z nią!!! Ale mam zamiar poznać prawdę. Czuję, że ten magiczny miecz mi w tym pomoże. Muszę go zdobyć."

* * *

- Panie, czy mam sę go pozbyć?
- Nie bądź głupia, Drakuul jest nam potrzebny. A przynajmniej będzie, już wkrótce. Nasze siły zostały rozproszone w pogonii za wrogiem, tymczasem nie wiemy, kiedy przybędą tu siły Sześciorga. Tzimisce będą nam potrzebni jak nigdy.
- Rozumiem. A co z dziwnymi przybyszami?
- Z tego co zauważyłem im jest ich więcej, tym wolniej się przemieszczają i tym bardziej chaotycznie zachowują. Myślę, że więcej zyskamy unikając z nimi starcia, a dając im jakieś zajęcie.
- Mam się tym zająć?
- Hmm... Tak, myślę, że już wkrótce będziesz mogła. Na razie mozesz się pobawić służką Arcy, która oddaliła się od reszty.
- Nie omieszkam>).

* * *

- Dziiiwne, zupełnie cicho - mówiła do siebie Chimeria. - Mam nadzieję, że jej nie zabili o_O...

Zaczęła wracać do miejsca, gdzie został gdy nagle coś poczuła, jakby jakiś dreszcz. Miała wrażenie, że ktoś wszedł jej do umysłu. Zmaterializowała łuk i strzały i zaczęł a się rozglądać, nic jednak nie widziała. Rozglądała się dalej, początkowo nie zwracając uwagi na dziwne łaskotanie. Wreszcie nie wytrzymała, pusciła cięciwę i spojrzała na siebie. Ujrzała całą armię paskudnych, włochatych...

- PAAAAJĄĄĄKIIIII!!!!!!!!!!! KYAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Powrót do góry
Sm00k
-Usunięty-
Gość
PostWysłany: 30-11-2004, 12:42   

-Zatrzymaj sie, asfalcie pregowany!
-Pregowany?
-Jak cie obije, to bedziesz jak zebra!
-Najpierw mnie zlap, konserwo.
Vhriz i Ysen wlasnie konczyli trzecia rundke po klasztorze. Drow wciaz utrzymywal przewage dwoch dlugosci, wykorzystujac zwinnosc do unikania przeszkod. Ysengrin nadrabial wsciekloscia.
co bardziej przedsiebiorczy uciekinierzy, ktorzy w miedzyczasie pobudzili sie, slyszac krzyki rycerza, robily zaklady, kiedy Ysen dogoni drowa.
stawki staly wysoko, a poszly jeszcze w gore, gdy do puli dolozyli sie mnisi.
Powrót do góry
Ysengrinn Płeć:Mężczyzna
Alan Tudyk Droid


Dołączył: 11 Maj 2003
Skąd: дикая охота
Status: offline

Grupy:
AntyWiP
Tajna Loża Knujów
WOM
PostWysłany: 30-11-2004, 16:14   

"Ysen jest już niedaleko" pomyślał Zegis, podchodząc do jakichś drzwi. Nagle te się otwarły i wpadł przez nie Vhriz. Oczywiście nie wyhamował i rąbnął w chłopca, a po chwili na nich obu wleciał Ysen. Wszyscy runęli na ziemię, z tym, że dwóm osobom na dole było niespecjalnie wygodnie. Rycerz szybko zresztą wstał, trzymając jednak drowa w nelsonie.

- Dzięki za pomoc, Zegis. Odmłodniałeś, swoją drogą.
- Miło, że zauważyłeś-_-'.
- Ghnyyy...
- Siedź cicho, czarno-podpalana gnido==.
- Ysen?
- Co?
- Unik.

Ysen zdołał zareagować, nie zrobił jednak uniku. Okręcił się wokół osi, tak że impet ciosu spadłby na drowa. Ten na swoje szczęście zdołał chwycić ostrze miecza. Tak jak mistrzowie karate na filmach, tylko nie dłońmi a stopami.

- Uffff...
- Zabiję was!!! - wampir w dalszym ciągu napierał na miecz. Gdyby udało mu się ciachnąć drowa, ten co prawda by raczej nie zginął, ale straciłby jeden z poważniejszych do tego życia powodów.

Ysen, widząc, że sytuacja w sumie opanowana, puścił drowa, który opadł ręce io w dalszym ciągu desperacko trzymał ostrze. Cała scena komicznie wyglądała. Z boku. Dopiero po jakiejś minucie rycerz postanowił ją zakończyć, wyjął sztylet i rzucił nim w napastnika. Ten oczywiście odbił, ale jednocześnie musiał zakończyć atak na drowa, który z cienkim westchnieniem opadł na ziemię.

- Duchy ognia tańczcie - wysapał jeszcze dość wysokim głosem.

Grzmotnęło. Ale wampira już nie było, więc szkody ponieśli tylko uchodźcy, którzy przyszli sprawdzić kto wygrał zakład.

- Nie spieszyłeś się, konserwo.
- Trzeba ograniczać przyrost naturalny takich skurczybyków jak ty. A właśnie, Zegis, moze byś się tak zainteresował tym, co on wyczyniał pod twoją nieobecność?
- Mówisz?
- Mówię>].

_________________
I can survive in the vacuum of Space
Powrót do góry Zobacz profil autora
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź galerię autora
Zegis Black Priest Płeć:Mężczyzna
Szary Wędrowiec


Dołączył: 04 Lut 2003
Skąd: z swoich opowiadań...
Status: offline
PostWysłany: 30-11-2004, 22:31   

-Ech... który on? - spytał chłopiec, delikatnie przechylając głowę, to w prawo, to w lewo.- Copy? Pewnie bawi sie dobrze... miłe dziecko - powiedział nieśmiało pokazując jeżyk.
Rycerz i Drow byli na tyle mili że nie skomentowali ostatnich słów towarzysza.
-A poza tym to znalazłeś to co chciałeś w tej bibliotece?
Nie otrzymał odpowiedzi, ponieważ jeden z osmolonych uchodźców , podszedł do nich i spytał.
-Przepraszam panów, możecie kontynuuować?

_________________
Wróciłem, nie cieszycie się? :]

"Do not fear in the face of your enemies, speak the truth always, even if it leads to your death, save helpless and do no wrong..."
Powrót do góry Zobacz profil autora
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
 
Numer Gadu-Gadu
3314312
xellas Płeć:Kobieta
Kolekcjonerka Wampirzyca


Dołączyła: 09 Lut 2004
Skąd: Gdańsk-tu smoki chodzą koło Fontanny Neptuna
Status: offline
PostWysłany: 30-11-2004, 22:39   

Siedziała sobie spokojnie nieświadoma zagrożenia, aż nagle poczuła coś....jakby uderzenie pioruna pod czaszką, z bólu, aż przewróciła się do tyłu
-...Chi..mi...-złapała się za głowę
Sigez stanął jak wryty
-O.o...eee...ja jeszcze nic nie zrobiłem:/ A co mi tam-zamachnął sie bronią
W tym momencie Xellas spojrzała normalnie, znowu się obudziła
-O.o-przeturlała się obok, jej oczy błyszczały szkarłatem-Copy? Kochanie co ty tu robisz?-wstała zanim jego oczy zarejestrowły jakikolwiek ruch
Copy poczuł na swojej twarzy but wampirzycy, uderzenie było na tyle silne, że zachwiał się, po chwili dostał kolejne uderzenie, tym razem w plecy z łokcia, powaliło go na ziemie.
-Mendo felerna, czy ty uwarzasz że dam ją zabić?!?-usiadła na nim zakładając mu nelsona i brutalnie ciągnąc jego głowę za włosy do góry.
Sigez wyteleportował się spod niej i kopnął w plecy pwalając na ziemię, zanim uderzył w nią bronią, znowu odturlała się na bok i chwyciła za wachlarze, kilka noży wyleciało w powietrze jeden trafił Copy w ramie...

_________________
Wampiry stworzenia nocy, przeklęte przez Boga za grzechy ojca, wyklęte przez ludzi za grzechy własne. Jam jedną z nich, z cienia zrodzona, na rękach mych krew, na ustach śmierć, w spojrzeniu zagłada.
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
Kai Płeć:Mężczyzna
the abominable one


Dołączył: 02 Paź 2004
Skąd: Z najgłębszych zakamarków podświadomości
Status: offline
PostWysłany: 30-11-2004, 22:49   

Był już gotów ponownie zaatakować przeciwnika, tym razem używając nieco potężniejszych środków, gdy...
O, zdaje się, że wampirek się obudził
Zatrzymał się w powietrzu w połowie drogi do walczących.
Nieźle. Hmm...
Przysiadł na czubku drzewa, cały czas gotowy na atak.
Popatrzymy, jak sobie będzie radzić.
Walka pomiędzy wampirzycą i chłopcem zapowiadała się nadwyraz ciekawie.

_________________

Zetrzyj uśmiech z twarzy...
Poddaj się uczuciu bezsilności...
Przestań walczyć...
Zrezygnuj...


Ostatnio zmieniony przez Kai dnia 01-12-2004, 13:01, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
 
Numer Gadu-Gadu
5826822
Wyświetl posty z ostatnich:   
Strona 18 z 55 Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 17, 18, 19 ... 53, 54, 55  Następny
Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików
Możesz ściągać załączniki
Dodaj temat do Ulubionych


Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group