Ogłoszenie |
Forum archiwalne, nie można zakładać nowych kont.
|
Mroczny Bóg (quest) |
Wersja do druku |
Chimeria
Wiedźma co nie wygląda
Dołączyła: 12 Lut 2004 Skąd: z grzbietu smoka Status: offline
|
Wysłany: 25-01-2005, 21:24
|
|
|
A:YYYK! Rycerz w damskiej yukacie!O.o -pisnęła Akcjum, po czym napstrykała Ysenowi sporo fotek pod róznym kątem. |
|
|
|
|
|
Kai
the abominable one
Dołączył: 02 Paź 2004 Skąd: Z najgłębszych zakamarków podświadomości Status: offline
|
Wysłany: 25-01-2005, 21:37
|
|
|
Tymczasem ktoś inny (czyt. Kai), który wpłynął sobie w międzyczasie do pomieszczenia kręcił cały czas film z za pomocą niewielkiej kamery.
K: Materiały wywiadowcze... mogą się później przydać... jak to upublicznimy... ^^ |
_________________
Zetrzyj uśmiech z twarzy...
Poddaj się uczuciu bezsilności...
Przestań walczyć...
Zrezygnuj... |
|
|
|
|
Ysengrinn
Alan Tudyk Droid
Dołączył: 11 Maj 2003 Skąd: дикая охота Status: offline
Grupy: AntyWiP Tajna Loża Knujów WOM
|
Wysłany: 26-01-2005, 08:08
|
|
|
- Mistrzu Gry co tam do #@$@@$^#@ robi aparat-_-?
- Czepiasz się, Chors, nikt ci nie każe z nami grać.
- Hmm - Czernobog się zastanowił. - Ale on ma rację, zgodziliśmy się, że takich rzeczy nie będzie. Tak więc przykro mi, ale...
- NIEEEEEEEEE T________T!!!!
* * *
W pokoju coś błysnęło potężnie. Gdy już można było patrzeć ujrzeli, że aparat i kamerka Kaia się stopiły.
- o.O... Ysen coś ty zrobił>.<?!!
- Modliłem się - podniósł Vhriza, trzymając go w prześcieradle jak w worku. - Idziemy się przebrać. Na razie.
Miotanie prześcieradła mówiło, że Vhriz woli pozować. Rycerz "przypadkiem" uderzył nim o framugę, gdy przechodzł przez drzwi. |
_________________ I can survive in the vacuum of Space
|
|
|
|
|
Chimeria
Wiedźma co nie wygląda
Dołączyła: 12 Lut 2004 Skąd: z grzbietu smoka Status: offline
|
Wysłany: 26-01-2005, 13:15
|
|
|
A:Żal...-mruknęła patrząc na aparat.
X:Wspomnienia zostaną >3
X&A:XDDDDDDDDDDDDDDDDDD
Ch:Wam też by się przydało ubrać-fuknęła na siostry i poprawiła yukatę. Zostałą jednak zignorowana nawet przez królika, który wyruszył w poszukiwaniu sałaty. Akcjum stałą przed wielkimi półkami z księgami, a oczy świeciły się jakby widziała największy na świecie skarb.
A:OOOoooooh *-*
Xellas uśmiechnęła się złośliwie i zaczęła wyciągać ksiażki z półek. Zagłębiła się w kilka bardzo rozrywkowych lektur, co chwila chichotając.
Ch:...= =' |
|
|
|
|
|
Ysengrinn
Alan Tudyk Droid
Dołączył: 11 Maj 2003 Skąd: дикая охота Status: offline
Grupy: AntyWiP Tajna Loża Knujów WOM
|
Wysłany: 26-01-2005, 16:15
|
|
|
- "Sierotka Marysia i Krasnoludki"==?
- Cicho>D. |
_________________ I can survive in the vacuum of Space
|
|
|
|
|
Chimeria
Wiedźma co nie wygląda
Dołączyła: 12 Lut 2004 Skąd: z grzbietu smoka Status: offline
|
Wysłany: 26-01-2005, 17:23
|
|
|
Chimeria westchnęła i rozejrzała się po pokoju. Wielka biblioteka...na przeciwległej ścianie bogato zdobiony kominek będący źródłem ciepłego światła. Obok niego stolik z herbatą. Zrobiło się za spokojnie. Chimeria potrząsnęła głową odganiając senność. Obróciła się i ujrzała Xellas lekko drzemiącą nad dwudziestą stroną 'Sierotki Marysi'.Po chwili wampirzyca skuliła się i olewając książkę zapadła w głębszy sen. Na oparciu fotela spała Mii z liściem sałaty pod łapą.
Ch:Akcjum?- ponownie się odwróciła. Akcjum nie należała już do tego świata. Zaczytana siedziała na sporej kanapie i nawet przyłozenie jej miecza do szyi, nie przeszkodziłoby w dalszej lekturze.Wilkołak spojrzał z rezygnacją na jeszcze jeden wolny fotel. Czując zmęczenie po ostatnich podróżach i bieganinie usadowiła się w fotelu, podwinęła ogon, okryła kocem i usnęła.
Podczas głębokiego snu wyważone drzwi drgnęły, po czym wróciły na swoje miejsce. Cichy odgłos w ich wnętrzu zasygnalizował zatrzaśnięcie się wejścia.
Tymczasem panowie wyjaśniali miedzy sobą wszystkie nieporozumienia i wątpliwości... |
|
|
|
|
|
Ysengrinn
Alan Tudyk Droid
Dołączył: 11 Maj 2003 Skąd: дикая охота Status: offline
Grupy: AntyWiP Tajna Loża Knujów WOM
|
Wysłany: 26-01-2005, 22:00
|
|
|
- Nie wyjdziesz stąd, dopóki sie nie zaczniesz ubierać - w zasadzie tyle Ysen miał do powiedzenia Vhrizowi. Dalsze wywody uznał za strzępienie języka.
- ... - drow najwyraźniej nie miał zamiaru nic na siebie narzucać, leżał tylko na ziemi z podpartą głową i gapił się na rycerza.
- Mi się nie spieszy==. Mam czas. Będziesz tu siedział aż zmądrzejesz.
[ Dodano: Sro 26 Sty, 05 10:43 pm ]
Żelazny Wilk z niedalekiej odległości obserwował rycerza i drowa. Gdyby to było możliwe, pewnie by się uśmiechał. Miał powody by się nimi zainteresować. Póki co zrobił jednak tylko jeden ruch. Podrzucił w pobliże ciuchów drowa karteczkę z napisem:
Potrafię sprawić, że odzyskasz głos. Będzie to trochę kosztować, ale myślę, że mimo to powinno cię to zainteresować. Jeśli się zgadzasz - spotkaj się ze mną koło strumienia.
Wilczek |
_________________ I can survive in the vacuum of Space
|
|
|
|
|
Sm00k -Usunięty-
Gość
|
Wysłany: 26-01-2005, 22:57
|
|
|
Ostatecznie to nie argumenty rycerza przemowily Vhrizowi do rozumu, lecz fakt, iz lezenie na zimnej podlodze zaczynalo byc dokuczliwe.
Wlasnie konczyl ubierac sie, gdy z fald ubrania wylecial jakis papier. Drow zlapal go, nim ten upadl na podloge, po czym przeczytal. Fakt, w korytarzu bylo ciemno, niemniej drow bez problemu odcyfrowal wiadomosc.
Po czym, jakby cos sobie przypominajac, odwrocil sie do Ysengrinna.
Z lekko kpiacym wyrazem twarzy sklonil sie rycerzowi i odszedl spokojnym krokiem.
Jedynym miejscem, ktore mozna bylo uznac za strumien w tym wymiarze, stanowilo podwodne ujscie zrodla. Drow byl wielce zainteresowany widokiem podtopionego wilczka. |
|
|
|
|
|
Ysengrinn
Alan Tudyk Droid
Dołączył: 11 Maj 2003 Skąd: дикая охота Status: offline
Grupy: AntyWiP Tajna Loża Knujów WOM
|
Wysłany: 26-01-2005, 23:07
|
|
|
W pierwszej chwili Vhriz był rozczarowany, zbiornik został jakimś cudem opróżniony. W drugiej został mile zaskoczony.
- Cześć kotkuX3 - powiedziała Chimi, dalej w swojej yukacie, ale coś się w niej zmieniło. Na korzyść. - Chcesz lekarstwo?
<kiwnięcie głową i intensywne ślinienie>
- Wpierw musisz coś zrobić, jak wiesz>3. Zamknij oczy.
<zamknięcie oczu i perfidny uśmiech typu ">]">
- Otwórz oczka, kochasiu - ten głos nie należał do Chimerii. Pierwsza zła wiadomość. Drugą otrzymał, gdy ujrzał prawdziwą postać rozmówcy. - Musimy poważnie porozmawiać |
_________________ I can survive in the vacuum of Space
|
|
|
|
|
Sm00k -Usunięty-
Gość
|
Wysłany: 26-01-2005, 23:11
|
|
|
Drow usmiechal sie z lekkim rozczarowaniem. Po czym skoczyl do budynku po papier i cos do pisania.
Zapowiadala sie ciekawa rozmowa.
A raczej monolog..
Tymczasem w bibliotece..
-Uuk.
Bibliotekarz byl zly. Podbite oko, ktore oblozyl lodem, wciat bolalo jak diabli. mial chociaz ta satysfakcje wyrzucenia intruza znacajacego sie nad ksiazkami.
Niemniej, to co ujrzal teraz bylo co najmniej rownie irytujace.
Dziewczyny zajely bowiem jego ulubione miejsce, w ktorych zwykl byl ucinac sobie drzemki w chwilach przerwy.
-Uuk- ponownie roznioslo sie po bibliotece. Tym razem lekka nuta zirytowania. |
|
|
|
|
|
Ysengrinn
Alan Tudyk Droid
Dołączył: 11 Maj 2003 Skąd: дикая охота Status: offline
Grupy: AntyWiP Tajna Loża Knujów WOM
|
Wysłany: 27-01-2005, 08:44
|
|
|
- Chcę byś coś dla mnie zrobił - powiedział Żelazny Wilk. - Przywrócę ci głos, a ty złożysz przysięgę, że to zrobisz, w porządku?
"A co jeśli dasz mi głos a ja odmówię przysięgi?"
- Powiem krótko: znam właściciela tego miejsca. Mam prawo używania tu magii.
W mgnieniu oka otoczenie się zmieniło. Znajdowali się teraz w mrocznej jaskini, pełnej różnokolorowych płomieni. cześć podłoża zajmowały zbiorniki ze smołą, w których setki ludzi i nieludzi cierpiało i krzyczało wniebogłosy. Nim Vhriz zdążył mrugnąć, byli jednak z powrotem w pustym zbiorniku.
- Mogę cię odesłać prosto do jej mieszkanka>]. Chcesz?
"............ Raczej nie."
- Też tak myślę. Dlatego uważam, że wypowiesz przysięgę - to mówiąc(a raczej myśląc) Wilk przybrał ludzką postać. - Nie ruszaj się.
Zaczął długą i skomplikowaną inkantację, która najwyraźniej musiała być powiedziana na głos, skoro przybrał ludzką formę. Drow nie był w stanie zapamiętać ani słowa, niewykluczone, że dzięki przeciwdziałaniu Wilka. W pewnym momencie Vhriz poczuł w ustach dziwne mrowienie.
- o.O - Vhriz poczuł zmianę w ustach. - MOGĘ MÓWIĆ!!! ŻYCIE JEST PIĘKNĘ!!!!
- Szok==.
Wilk w ludzkiej postaci spokojnie odczekał, aż drow odśpiewał wszystkie dwadzieścia zwrotek Ody do życia. Dopiero gdy szczęśliwy kotołak zaczął sapać ze zmęczenia rozpoczął nową, jeszcze dłuższą inkantację. wreszcie zakończył:
- Veni, Libripens. Veni Testates - Exterminans, Invidius, Luxurius, Orcus, Termagant.
Powietrze zafalowało i po chwili w powietrzu pojawiło się sześcioro mrocznych postaci. Jedna trzymała wagę, reszta po prostu stała i wyglądała groźnie. Nim Vhriz wyraził zdziwienie, poczuł, że rozmówca przesłał mu do głowy jakieś słowa.
- Mów.
Drow westchnął, podniósł prawą rękę i wypowiedział słowa przysięgi. Gdy skończył, ujrzał, że na szalach wagi znajdują sie dwa świecące ciała. Jednocześnie poczuł, że coś go krępuje. I to nie była jego przebudzona moralność.
- Na jednej szali jest zaklęcie, którego użyłem byś odzyskał głos. Na drugim - twoja dusza.
- o.O...
- To co teraz czujesz to więzy astralne. Jeśli nie wykonasz mojego zadania, staniesz sę moim niewolnikiem.
- O, o.
- Dokładnie. A oto ono.
Kilka chwil później Vhriz siedział sam w pustym basenie z bardzo głupią miną. |
_________________ I can survive in the vacuum of Space
Ostatnio zmieniony przez Ysengrinn dnia 27-01-2005, 21:56, w całości zmieniany 2 razy |
|
|
|
|
Sm00k -Usunięty-
Gość
|
Wysłany: 27-01-2005, 08:54
|
|
|
Po czym pstryknal palcami. Goraca woda ponownie wypelnila onsen, a ubranie drowa zniknelo.
Rozkoszujac sie przyjemna kapiela, Vhriz cicho zanucil skadinad znana melodie.
Szybko jednak zamilkl.
Lepiej, by pozostali nie wiedzieli na razie, iz glos powrocil do niego.
Inna sprawa, iz glos, ktory otrzymal od Wilka, nie byl jego wlasnym.
Ale o tym postanowil na razie.... milczec.
----------------------------------------------------------------------------
Tymczasem.
-....- Co stanowilo kometarz Zacka, ktory akurat dotarl do celu wedrowki.
-...- co stanowilo kometarz istot zamieszkujacych to miejsce. |
|
|
|
|
|
Ysengrinn
Alan Tudyk Droid
Dołączył: 11 Maj 2003 Skąd: дикая охота Status: offline
Grupy: AntyWiP Tajna Loża Knujów WOM
|
Wysłany: 27-01-2005, 22:14
|
|
|
- o.O... DAWAJ TO!!!
- Nie tak prędko rycerzyku. Oddam ci ten śliczny, świecący mieczyk, pod jednym warunkiem.
- WRRRRRRRRRRRRR><!!! CO!?!
- Jedno słowo: nexum.
- Upadłeś na łeb, Żelazny Wilku?! Niby czemu miałbym...
- Nie pokonasz mnie. A jeśli nie odzyskasz miecza czeka cię los znacznie gorszy od bycia moim niewolnikiem.
-....
- A więc?
- Miejmy to już za sobą==. Czego chcesz?
- Niczego specjalnego: przyniesiesz mi kwiat paproci.
- ?!?
- Ale po kolei - Wilk przybrał ludzką postać. - Inkantację zacząć czas.
* * *
Tymczasem Vhriz pomyślał, że byłoby sensownie jednak włączyć w spiesek Ysena, bo może on wiedzieć, gdzie jest rzecz, którą musi znaleźć: Kościejowe Jajko. I w ogóle mieć pojęcie co to jest. |
_________________ I can survive in the vacuum of Space
|
|
|
|
|
Kai
the abominable one
Dołączył: 02 Paź 2004 Skąd: Z najgłębszych zakamarków podświadomości Status: offline
|
Wysłany: 27-01-2005, 23:16
|
|
|
Gdy Wilk zajmował się inkantacją, ukryty w mroku obserwował ich Kai.
"Ten Wilk.To on wtedy mnie... jego pokonał. Najpierw drow, teraz rycerz. Co on kombinuje?"
Był wtopiony w cień, niemalże niemożliwy do wykrycia. A mimo wszystko Żelazny Wilk śmiał się, odwrócony do niego plecami, doskonale zdając sobie sprawę z jego obecności... |
_________________
Zetrzyj uśmiech z twarzy...
Poddaj się uczuciu bezsilności...
Przestań walczyć...
Zrezygnuj... |
|
|
|
|
Sm00k -Usunięty-
Gość
|
Wysłany: 28-01-2005, 08:48
|
|
|
Tymczasem u podnoza skalistego wzgorza.
Kolejny wampir zatoczyl sie do tylu. Niemal odrabane ramie zwisalo bezsilnie u boku bestii. W podobnym stanie, mniej lub bardziej rozczlonkowani przedstawiciele ludu nocy poniewierali sie kregiem wokol niewysokiego mezczyzny z naprawde dlugim mieczem.
Zack oparl sie ciezko o bron. Ze wszystkich nieumarlych najbardziej nie lubil krwiopijcow, za ta ich nieslychana zywotnosc. NA wlasne nieszczescie, wampiry byly istotami przesyconymi magia. W kontakcie z mieczem Zacka okazywalo sie to smiertelna pulapka.
Rany wampirow sie nie goily. Magia, ktora pozwalala im sie 'pozbierac' z najgorszych niemalopalow, zawiodzila.
A jak przekonal sie jeden z wampirow, picie krwi tego czlowieka tez nie jest madrym pomyslem.
- No wiec, jak bardzo mam was pokroic, byscie dali mi spokoj?- po raz kolejny zapytal sie Zack. |
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików Możesz ściągać załączniki
|
Dodaj temat do Ulubionych
|
|
|
|