Ogłoszenie |
Forum archiwalne, nie można zakładać nowych kont.
|
Mroczny Bóg (quest) |
Wersja do druku |
Kai
the abominable one
Dołączył: 02 Paź 2004 Skąd: Z najgłębszych zakamarków podświadomości Status: offline
|
Wysłany: 28-01-2005, 12:07
|
|
|
Gdy Wilk wraz z Ysenem skopńczyli wreszcie inkantację, a ten pierwszy został jużsam, odwrócił się w stronę cieni, skrywających intruza.
- Przyszedłeś na dogrywkę?
Kai przez chwilę był naprawdę zdziwiony - ale tylko przez chwilę. Mimo wszystko wyszedł z cienia, nie widząc już żadnego sensu w ukrywaniu się. Niemożliwe wydawałoby się, że postać ubrana na biało, ze srebrnymi włosami i jasną skórą jeszcze przed chwilą była całkowicie niewidoczna w mroku.
- Wciąż mnie zaskakujesz, ale w sumie powinniennem się tego po tobie spodziewać Wilku.
- Jak na razie pokazałem niewiele. A ty i tak z tym sobie nie poradziłeś.
- Rzeczywiście^^. Więc po co ktoś tak potężny jak ty przychodzi tu i odprawia takie szopki? |
_________________
Zetrzyj uśmiech z twarzy...
Poddaj się uczuciu bezsilności...
Przestań walczyć...
Zrezygnuj... |
|
|
|
|
Chimeria
Wiedźma co nie wygląda
Dołączyła: 12 Lut 2004 Skąd: z grzbietu smoka Status: offline
|
Wysłany: 28-01-2005, 17:25
|
|
|
Bibliotekarz podszedł i przyjrzał się Xellas.
X:Chrap.- gwałtownie wzdrygnęła się uderzając go w nogę.
-UUK!!! >.< -odusnął się i podszedł do Chimerii, którą tyknął palcem w ramię.
Ch:Wark...-chrapnęła i chlasnęła bibliotekarza po twarzy ogonem, jakby się jej zdawało, że to natrętna mucha.
-UUUK!!! >< -rzwścieczony spojrzał na Akcjum. Wolał nie podchodzić patrząc na jej szalejący z przejęcia, ostro zakończony ogon.
-Cudowne!-krzyknęła coraz bardziej tonąc w lekturze o grubości walizki.
-UUK!!! >< -warknął rozwścieczony. |
|
|
|
|
|
Ysengrinn
Alan Tudyk Droid
Dołączył: 11 Maj 2003 Skąd: дикая охота Status: offline
Grupy: AntyWiP Tajna Loża Knujów WOM
|
Wysłany: 28-01-2005, 19:36
|
|
|
- Cóż, mam swoje powody. Nie zwykłem jednak ich dzielić z każdym napotkanym demonem.
- Szkoda. Mam jednak wrażenie, że masz do mnie jakąś sprawę.
- Owszem. Byłbyś tak miły i zaprowadził mnie do siedziby Drakuula? Mam z nim pewne sprawy do omówienia, a nie wiem gdzie to jest. Z tobą zresztą też.
- Ze mną?
- Owszem. Ci którzy stoją z boku jakiegoś konfliktu i starają się wyrwać z niego coś dla siebie powinni trzymać się razem nieprawdaż>]?
- Prawdaż^^. A mogę spytać, po co ci Kwiat Paproci i Kościejowe Jajko?
- Nie możesz.
- Trudno^^.
[ Dodano: Pią 28 Sty, 05 9:30 pm ]
- JAAAU!!!! - pisnęła ozdoba piekła. - Co ty wyprawiasz, puść mój... Małpa o_O?!
- Uuk><!
- Czego chcesz, spadaj><!
- Uuk! - bibliotekarz podskoczył na swych pałąkowatych nogach i zamachał rękoma. Jak Chimi zauważyła, w jednej trzymał miotłę. - Uuk!
- Po co ci ta miotła, pokrako?
Zamiast kolejnego "uuk!" małpiszon wyciągnął rękę z miotłą w jej stronę. Jego mina dopowiadała resztę.
- Ja?! Czemu ja?
- Uuk! - wskazał na pozostałe niewiasty w pokoju. Można powiedzieć, że były "zalogowane w innym miejscu i czasie".
- Nie zamierzam sprzątać==. Nie pracuję tutaj, jestem klientem, a więc ta biblioteka ma mi służyć.
- Uuk uuk! - małpa się chyba wkurzyła, bo chciała trafić Chimerię miotłą.
- Ej daj spokój co><?! Mam cię uszkodzić?
- Uuk!
- Uznam to za tak-_-. |
_________________ I can survive in the vacuum of Space
|
|
|
|
|
Chimeria
Wiedźma co nie wygląda
Dołączyła: 12 Lut 2004 Skąd: z grzbietu smoka Status: offline
|
Wysłany: 29-01-2005, 16:57
|
|
|
Chimeria zmierzyła spojrzeniem bibliotekarza, gotowa do ataku.
-Chimciu, kochanie daj sobie na wstrzymanie.- Chimi spojrzała na Akcjum, która uważnie czytała książkę.-Biblioteka i książki to rzeczy święte. Bibliotekarz również, o ile ich nie niszczy.
-To sama się nim zajmij. >< -rzuciła w Akcjum miotłą. Sukkub złapał drąg w locie swym chudym ogonem, nadal sunąc wzrokiem po tekście.
-Kocham jej podzielną uwagę. ><*
-UUK!!! >< |
|
|
|
|
|
Ysengrinn
Alan Tudyk Droid
Dołączył: 11 Maj 2003 Skąd: дикая охота Status: offline
Grupy: AntyWiP Tajna Loża Knujów WOM
|
Wysłany: 29-01-2005, 17:21
|
|
|
Tymczasem Mii skończyła sałatę i kicała po okolicy szukając czegoś więcej. Poczuła jakąś słodką woń, dochodzącą z wnętrza przepastnej torby Xellas. Wskoczyła do środka. Po chwili dało się słyszeć odgłos pieszczenia prądem i Mii wyleciała na zewnątrz. Zdołała jednak coś wydobyć.
- O_o... UUK!!!
- Mii, co ty masz w łapkach? Banana o.O?
- #_#...
- Uuk uuk! - bibliotekarz pobiegł do wampirokróliczka i chwycił banana. Przez Chwilę się szarpali, wreszcie nieszczęsny owoc pękł i połowa została w ręku małpiszona. - Uuk!
To mu jednak nie wystarczyło. Zaczął grzebać w torbie wampirzycy, nie zważając na kopnięcia. Wreszcie wlazł cały. Chimi niewiele myśląc zamknęła torbę.
- No i mamy go z głowy>3. Chodźmy szukać reszty^^.
- Idź idź, ja tu poczekam - mruknął sukkub zza książki. |
_________________ I can survive in the vacuum of Space
|
|
|
|
|
Aori Takera
Shonenai maniac^^
Dołączyła: 06 Paź 2004 Skąd: Z samego serca chaosu- czyli Warszawy.. Status: offline
|
Wysłany: 29-01-2005, 20:56
|
|
|
Mii powtórzyła zasłyszany wyraz.
-Uuk..? Uuk.. Uuk^3^- po czym rozmazała do reszty banana, próbując go zjeść.
-Ukk.. ukuku!!^^
Zwróciła się w stronę zaczytanej Akcjum.
-Ukuku! Ukuku!- szarpała ją za ogon.
-Co..?!
Mii pokazała na policzki, a nad jej głową pojawiła siechmurka z sałatką bananową.
A: == |
_________________ Nigdy nie poddawaj się przeznaczeniu,
nawet wśród płaczu i złości
jest cos tak potężnego, że nie zdołasz sie oprzeć.
Takie jest prawo miłości.
|
|
|
|
|
Sm00k -Usunięty-
Gość
|
Wysłany: 29-01-2005, 21:31
|
|
|
Drow spedzil w wodzie nastepne dwi godziny.
Gdy wyszedl, przebral sie, szybko i odwiedzil zbrojownie. Zahaczajac o kuchnie.
Podczas gdy inni blakali sie z wiekszym lub mniejszym celem, Vhriz skompletowal zestaw przedmiotow, ktore mogly sie okazac przydatne.
Po czym, zadowolony z efektu, strzelil palcami.
Onsen wypelnil cichy, choc namolny dzwiek, kojarzacy sie z drapaniem paznokciami po tablicy.
Sygnal do wyjscia.
Drow dal wszystkim trzydziesci sekund.
Po czym, tak jak stali, badz siedzieli, wszyscy zainteresowani zostali wyrwani z rzeczywistosci.
Po jawili sie oczywiscie posrod porabanych wampirow. |
|
|
|
|
|
Chimeria
Wiedźma co nie wygląda
Dołączyła: 12 Lut 2004 Skąd: z grzbietu smoka Status: offline
|
Wysłany: 29-01-2005, 22:02
|
|
|
Chimeria poczuła pod stopami chłód ziemi. Zamiast ciepła płonącego kominka poczuła chłodny wiatr.
Ch:Oż...>< -warknęła widząc gdzie się znaleźli. Z niezadowoleniem spojrzała na yukaty znajdujące się na ciałach jej sióstr. Królik czując zagrożenie czmychnął. Xellas spała nadal na ziemi.
Ch:Że też akurat musi miec te dni.>< -warknęła już nie patrząc na załamaną Akcjum, której książka urwała się w najlepszym momencie. -Vhriz, gdzie ubrania?
Drow uśmiechnął się bezczelnie.
T:Onsen...-mruknął Tea.
Ch:VHRIZ! ><
V:>D
Chimeria przyuważyła sakiewkę wiszącą przy pasie drowa.
Ch:Vhriz...jest nam zimno...T________T mokro...i źle...daj nam coś do ubrania się...proszę... >< Cokolwiek...byle można było w tym walczyć ><* |
|
|
|
|
|
Ysengrinn
Alan Tudyk Droid
Dołączył: 11 Maj 2003 Skąd: дикая охота Status: offline
Grupy: AntyWiP Tajna Loża Knujów WOM
|
Wysłany: 29-01-2005, 22:12
|
|
|
- Walczyć się w tym nie da, ale proszę - Ysen narzucił na dziewczynę swą pelerynę. - Obawiam się, że na włożenie czegoś innego nie będzie czasu.
W międzyczasie Vhriz podał jej swoją. Chcąc uniknąć starcia, dziewczyna przyjęła obie. Na szczęscie dla nich obu, spojrzenia nie mogą zabijać.
- Świetnie><! Ej wy, nie moglibyście chwilę poczekać?!
- Tak po prawdzie to mamy rozkaz was eskortować, a nie walczyć z wami==.
- To trzeba było tak od razu><! Prowadźcie mnie i niech ktoś leci i napali w kominku bo będzie źle! I ciuchy mi dać!
- Już już, młoda-_-...
- Damo - zasugerował Ysen, przykładając wampirowi miecz do gardła.
- Młoda damo==. Gdyby nie rozkazy....
- Już byś nie żył. Prowadź.
Wampir nic już nie powiedział i chciał ruszyć do zamku, ale coś poszło nie tak. A dokładniej rzec biorąc: Akcjum zaczęła zadawać ciosy na lewo i prawo. |
_________________ I can survive in the vacuum of Space
Ostatnio zmieniony przez Ysengrinn dnia 30-01-2005, 00:00, w całości zmieniany 3 razy |
|
|
|
|
Chimeria
Wiedźma co nie wygląda
Dołączyła: 12 Lut 2004 Skąd: z grzbietu smoka Status: offline
|
Wysłany: 29-01-2005, 22:22
|
|
|
Korzystając z dwóch peleryn Chimeria zdolna do obrony ulokowała się za panami uważając by nic nie stało się Xellas i Akcjum. Po króliku nie było ani śladu. Sukkub, wściekły że mu przerwano włączył się w wir walki. Czując żal z powodu straty młota przywołała jedyne istty ad, którymi miała kontrolę. Duchy. Zaatakowała część wampirów wyrzucając z siebie emocje. Vhriz, Ysen, Tea i Daer również dali się ponieść.
Chimeria usiadła na Xellas robiąc z płaszcza Ysena długą spódnicę, a drugiego używając jako peleryny.
Ch:Kich...>.< |
|
|
|
|
|
Ysengrinn
Alan Tudyk Droid
Dołączył: 11 Maj 2003 Skąd: дикая охота Status: offline
Grupy: AntyWiP Tajna Loża Knujów WOM
|
Wysłany: 29-01-2005, 22:27
|
|
|
Po dłuższej chwili kurz opadł i wszystko przycichło.
- Czy to było konieczne==? - spytał ostatni stojący wampir.
- To tamta zaczęła, nie my.
- Tam została moja książka, musiałam odreagować>.<!
- Ech, idziemy czy nie? |
_________________ I can survive in the vacuum of Space
|
|
|
|
|
Kai
the abominable one
Dołączył: 02 Paź 2004 Skąd: Z najgłębszych zakamarków podświadomości Status: offline
|
Wysłany: 30-01-2005, 00:46
|
|
|
Tymczasem w zamku Draakula pojawilisię Kai i Wilk. WłaściwieKai pojawił się tam sam, chcąc sprawdzić jego możliwości. Oczywiście Wilk pojawił się niemalże w tym samym momencie tuż obok niego.
- Chcesz mnie zgubić?
- Jedynie sprawdzić możliwości
- Mogę cię poszatkować, chcesz?
- Nie trzeba^^. Ale jesteśmy na miejscu.
- A więc prowadź do niego
- Oczywiście.
Przed drzwiami jednak Kai się zatrzymał, poczym spojrzał na Wilka. Ten, najwyraźniej rozumiejąc, odszedł nieco w bok i czekał. Kai sam wszedł do komnaty Draakula.
- Witaj hrabio
- Powiadomiłeś ich?
- Oczywiście, ale znając ich droga troche im zajmie^^.
- Więc po co znowu tu przylazłeś. Aż tak lubisz mi przeszkadzać
- Przyprowadziłem kogoś innego.
- Kogo znowu?
- Kogoś, kto może okazać się przydatny, jeżeli odpowiednio to rozegrasz^^ |
_________________
Zetrzyj uśmiech z twarzy...
Poddaj się uczuciu bezsilności...
Przestań walczyć...
Zrezygnuj... |
|
|
|
|
Sm00k -Usunięty-
Gość
|
Wysłany: 30-01-2005, 15:31
|
|
|
Pytanie Ysengrinna bylo skierowane miedzy innymi do drowa. Ten, niezadowolony, wyrwal z wijacego sie na ziemi wampira ostrze wloczni. Vhriz, wciaz nachmurzony, zakrecil bronia i z rozmachem wbil w dogorywajaca istote u swoich stop. Po czym skinal twierdzaca, w odpowiedzi na pytanie rycerza.
---
-Mirrim?
Mezczyzna odwrocil sie, slyszac swe imie. Tak ja sie spodziewal, zadajacym pytanie by Zack, zakrwawiony oparty o pien drzewa, lecz mimo ran wciaz zywy.
-Cos dlugo wam zeszlo. |
|
|
|
|
|
Daerian
Wędrowiec Astralny
Dołączył: 25 Lut 2004 Skąd: Przestrzeń Astralna (Warszawa) Status: offline
Grupy: Tajna Loża Knujów
|
Wysłany: 30-01-2005, 16:22
|
|
|
Drogie panie... - zaczął Daerian. I nagle wszyscy zauważyli dośc ciekawy fakt. Daer MIAŁ ubranie na sobie... - wybaczcie, ale więcej nie mam... ale jako że idziecie do wampira, to wydaje sie nawet odpowiednie...
To mówiąc rozdał zapasowe komplety swojego stroju podróznego, czyli: czarnych butów z cholewami, czarnej koszuli, czarnych wąskich spodni i czarnego płaszcza z czerwonym podbicem :-) Nie wiadomo dlaczego, ale starczyło akurat dla wszystkich nie ubranych :-)
Zaraz - Ysen byl dość spostrzegawczy - jak to "idziecie"? A ty?
Ja mam do zalatwienia coś innego... nie czujesz aury zgnilizny?
Ten las ma dostateczna aurę...
To coś spoza lasu... gdy jestem z nim tak połączony, czuję to... przybyl Ten, ktory osuszył Strumień Ognia...
????
Wy go nazywacie chyba Holophagus...
Eeee.... gdzie?
TO moja walka... spotkamy sie potem.
Nagle na polanie stal smok... a po chwili nie było smoka :-P
V: Polecial w strone zamku... powinien byc potem dość blisko...
Y: Taak... ciekawe tylko o co mu chodziło z tym strumieniem...
Nudzi mi się, więc popoprawiałem literówki;P - Ysen |
_________________
|
|
|
|
|
Chimeria
Wiedźma co nie wygląda
Dołączyła: 12 Lut 2004 Skąd: z grzbietu smoka Status: offline
|
Wysłany: 30-01-2005, 19:17
|
|
|
Chimeria zauważyła, że Vrhiz ze złością zaciska usta. Milczał.
Ch:Trzeba mu wreszcie wrócić głos.-mruknęła poprawiając ubrania Daera.-Skąd miałeś mój rozmiar?O.o
Y:Panienko, Wgryz odzyskał już głos.
Chimi spojrzała badawczo na Vhriza.
Ch:Skoro tak...
'coś się musiało stać.'-dokończyła w myślach. Po chwili uśmiechnęła się szeroko- Vhriz...-podeszła do niego -Powiedz coś ^______________________________________^ |
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików Możesz ściągać załączniki
|
Dodaj temat do Ulubionych
|
|
|
|