Ogłoszenie |
Forum archiwalne, nie można zakładać nowych kont.
|
Forum Kotatsu » :: Gry i zabawy ::.. » Multiświat » Kroniki Multiświata » Forumowa Mafia, edycja IV - Atkhakla i okolice |
Poprzedni temat ::
Następny temat
Idź do strony Poprzedni 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10 Następny
|
Forumowa Mafia, edycja IV - Atkhakla i okolice |
Wersja do druku |
Tren
Lorelei
Dołączyła: 08 Lis 2009 Skąd: wiesz? Status: offline
Grupy: Tajna Loża Knujów
|
Wysłany: 20-09-2010, 13:31
|
|
|
Marika siedziała cicho przy stole i popijała przerażające ilości mleka. Najchętniej by się upiła, ale alkohol źle na nią działał i z tego co wyjaśnił jej pewien znachor, całkiem dosłownie skracał jej życie. Dlatego zamiast wysokoprocentowych trunków piła mleko, mając nadzieję, że duże ilości wapna i laktozy wywołają podobne efekty.
Nie lubiła mieć do czynienia ze śmiercią jakkolwiek dziwnie by to nie brzmiało. Została poszukiwaczką przygód właściwie tylko po to, by móc się szybko wzbogacić i przejść na wczesną emeryturę. Drugim powodem był fakt, że chciała uciec od starego zawodu.
Zdobycie bogactwa byłoby miłe... mogłaby przejść na emeryturę i pisać takie durne romanse, by się nie nudzić. Takie ckliwe historie, gdzie słodka, niedoceniana elfka zostaje wyrwana ze swojego marnego żywota przez pięknego księcia z bajki. Ale takie rzeczy nie zdarzają się w prawdziwym świecie, a marzenia o kimkolwiek, kto wyciągnie nas z naszej parszywej rzeczywistości to tylko ułuda dla zmęczonego umysłu.
Tylko własna, ciężka praca może nas wyrwać z tego kręgu. Książęta z bajki mają ciekawsze i lepiej płatne zajęcia.
Marika dopiła mleko i poszła na górę pakować rzeczy. Niedługo powinni ruszać, warto przed opuszczeniem karczmy zdrzemnąć się i złapać trochę dodatkowego snu. |
_________________ "People ask me for advice all the time, and they ask me to help out. I'm always considerate of others, and I can read situations. Wait, aren't I too perfect?! Aren't I an awesome chick!?"
|
|
|
|
|
Agon
Dołączyła: 05 Maj 2008 Status: offline
|
Wysłany: 20-09-2010, 13:44
|
|
|
- No dobra... iiik... trza... iiik... by w końcu ruszyć... iiik... tyłki... iiik... i iść skopać tyłek pewnego... iiik... niegrzecznego maga... iiik - wilczyca gwałtownym ruchem zerwała się na równe nogi, jednak w tym samym momencie te odmówiły jej posłuszeństwa - dwie sekundy później Aira leżała już plackiem na podłodze.
- W takim stanie nie może pani iść na misję! - krzyknął ktoś za jej plecami.
- Ależ mogę... iiik!
- Nie, nie może pani. Najpierw musi pani wytrzeźwieć...
- Ale ja... iiik.. jestem trzeźwa... iiik...! - zaprotestowała gniewnie dziewczyna, ale próba podniesienia się z podłogi zakończyła się ponowną klęską.
- Ma ktoś jakąś miksturę na otrzeźwienie? Patrząc na jej stan, bez medykamentów się nie obejdzie... - rzucił barman, w obawie, że zaraz zawartość żołądka wilczycy wyląduje na jego świeżo wypolerowanej podłodze... |
|
|
|
|
|
Athi
Apple Girl
Dołączyła: 21 Kwi 2007 Skąd: Gliwice Status: offline
Grupy: Omertà
|
Wysłany: 20-09-2010, 13:56
|
|
|
Cytat: | - Ma ktoś jakąś miksturę na otrzeźwienie? Patrząc na jej stan, bez medykamentów się nie obejdzie... - rzucił barman, w obawie, że zaraz zawartość żołądka wilczycy wyląduje na jego świeżo wypolerowanej podłodze... | Elen wstała od stolika.
- Wybaczcie, wilk w potrzebie. - potem wzięła swój plecak, wyciągnęła kolejną buteleczkę lekarstwa. - Że dziś wszyscy go potrzebują, trzeba będzie zrobić zapasy. - podbiegła do barmana i leżącej obok wilczycy. - Ile ona wypiła? - barman podrapał się w głowę.
- Sporo... - nie zbyt precyzyjna odpowiedź.
- No to tak, mogę jej dać całą zawartość i może pomóc, ale... Potem może widzieć różne dziwne rzeczy, nie znam się na wilkach, nie wiem jak to może działać w takich dawkach.
- Na przykład co? - spytał zaciekawiony gospodarz.
- No... Ee... Ja... Widywałam... - tu się trochę zmieszała, głupio przyznać, że potrafiła przedawkować ową miksturę - Na przykład, latające grzyby, czasem ludzie mogą się wydawać drzewami do których chce się przytulać. No takie różne omamy. - popatrzyła w stronę zielarki. - Eoslynn! Chodź! Ty się lepiej znasz. |
_________________ I looked at the world through apple eyes
And cut myself a slice of sunshine pie
I danced with the peanut butterflies
Till time went and told me to say hello but wave goodbye
|
|
|
|
|
Saga
Półdiablę
Dołączyła: 01 Lut 2007 Skąd: Poznań, zasadniczo Status: offline
|
Wysłany: 20-09-2010, 14:10
|
|
|
Ryszard niepewnie podchodził do podekscytowanej Eoslynn.
- No, kto jak kto, ale pomocnik kucharza ma chyba siniaków do woli. Podwiń rękaw - nakazała półelfka.
Faktycznie, przedramię chłopaka zdobiło kilka imponujących, zielonofioletowych siniaków.
- Świetnie. Wypij to, chłopcze - uzdrowicielka skierowała w stronę Ryszarda łyżeczkę z zielonkawym płynem. - Nie bój się, nie powinno zaszkodzić. W razie czego odtrujemy cię bez problemu.
- Raz kozie śmierć - Rysiek zamknął oczy i szybko przełknął pachnący konwaliami i cytryną płyn.
Cała sala wstrzymała oddech czekając na efekty.
- Jak się czujesz chłopcze? - spytała uzdrowicielka. - Pokaż ramię. Hmm, siniaki jak były tak są. Czyżby eliksir nie podziałał? Popatrz na mnie.
Chłopak spojrzał niepewnie na uzdrowicielkę, która niespodziewanie zaczęła się śmiać.
- Spójrz - pokazała mu małe lusterko. - Siniaki zostały, ale za to wszystkie pryszcze zeszły. Może powinnam otworzyć salon kosmetyczny... Trzymaj się mnie chłopcze, a będziesz piękny jak paladyn. Nie używając podkładu i pudru - dodała rzucając kose spojrzenie księciu.
Nagle usłyszała wołanie Elen.
- Ciekawy dzień- uśmiechnęła się. - Tyle okazji, by poćwiczyć.
Podeszła do wilczycy.
- Całe szczęście, że nie dałaś jej swojej mikstury, Elen. Wilki źle tolerują belladonnę. Chłopcze - odwróciła się do Ryszarda. - Weź proszę ten proszek i rozpuść w gorącej wodzie. Dziękuję.
- No, wilcza damo, powąchaj to. Głęboki wdech, i jeszcze jeden, i jeszcze. Lepiej? |
_________________ Ci, którzy śnią za dnia widzą wiele rzeczy niedostępnych tym, co śnią nocą. |
|
|
|
|
Sasayaki
Dżabbersmok
Dołączyła: 22 Maj 2009 Status: offline
Grupy: Melior Absque Chrisma WOM
|
Wysłany: 20-09-2010, 14:42
|
|
|
Ryszard był wniebowzięty. Z Brzydkiego Rycha stał się Ryśkiem Niezbyt Atrakcyjnym! Los się do niego uśmiechnął. W dodatku sprawczyni tego cudu wyraźnie potrzebowała testera i pomocnika! Toż to awans zawodowy i społeczny! O ileż lepiej ścierać wymiociny chorych niż pijaków i ucierać zioła niż obierać kartofle. I byłby dużo mniej wystawiony na ryzyko zostania czyimś workiem treningowym.
Młodzieniec z radością pobiegł wypełnić polecenie Eoslyyn. |
_________________ Gdy w czarsmutśleniu cichym stał,
Płomiennooki Dżabbersmok
Zagrzmudnił pośród srożnych skał,
Sapgulcząc poprzez mrok!
|
|
|
|
|
Agon
Dołączyła: 05 Maj 2008 Status: offline
|
Wysłany: 20-09-2010, 14:55
|
|
|
Cytat: | - No, wilcza damo, powąchaj to. Głęboki wdech, i jeszcze jeden, i jeszcze. Lepiej? |
- Tak, chyba tak... Dziękuję pani bardzo - rzuciła nieco zmieszanym tonem dziewczyna. Widać, że było jej wstyd, że doprowadziła się do takiego stanu.
- Jeśli kiedyś będzie pani w potrzebie na jakieś rzadkie, drogocenne leśne czy też górskie ziele, to w ramach podziękowań chętnie je dla pani sprowadzę. Jako wilk mam świetne znajomości wśród leśnych i górskich handlarzy. A teraz jeśli panie pozwolą, pójdę się odświeżyć i zażyć trochę snu przed podróżą. W końcu czeka nas długa droga - skończywszy to zdanie Aira już całkiem stabilnym krokiem oddaliła się w stronę schodów prowadzących do pokojów sypialnych. |
|
|
|
|
|
Athi
Apple Girl
Dołączyła: 21 Kwi 2007 Skąd: Gliwice Status: offline
Grupy: Omertà
|
Wysłany: 20-09-2010, 15:08
|
|
|
- Ona ma rację, chyba wszystkim przyda się trochę snu przed podróżą. - Elen wstała i otrzepała się z kurzu. - Dziękuje Ci. - zwróciła się do zielarki - Dzięki Tobie ten miły wilczek żyje. - uśmiechnęła się do Eoslynn. Wróciła do stołu, podziękowała Cieniowi za rozmowę i czas jaki dla niej poświęcił. Wzięła swoje rzeczy i znowu podbiegła do Eoslynn. - Jeszcze raz dziękuje. A teraz pójdę za przykładem wilczycy i pójdę się odświeżyć i trochę wyspać. Miłej reszty dnia życzę. - i pobiegła na górę gospody. |
_________________ I looked at the world through apple eyes
And cut myself a slice of sunshine pie
I danced with the peanut butterflies
Till time went and told me to say hello but wave goodbye
|
|
|
|
|
Potwór Latacz
Czajnik w Mroku
Dołączył: 05 Lip 2010 Skąd: Kraków Status: offline
Grupy: Omertà
|
Wysłany: 20-09-2010, 16:26
|
|
|
Krasnolud był dzisiaj dosyć cichy. Siedział w kącie obserwując wydarzenia w karczmie.
A dane mu było zobaczyć wiele: proces produkcji leków, pijaną wilczycę, eksperymenty na ludziach... taak, sporo się dzieje gdy zbierze się taka ekstraordynaryjna kompania.
-Dobrej nocy! - rzucił za oddalającymi się w stronę pokojów paniami.
-Ekhem - odkaszlnął i zaczął energicznie grzebać w plecaku. Rzucił na stół skórzaną tubę, dużą szewską igłę i kawałek korka. Wbił igłę w korek, wrzucił do kufla z resztką piwa - natychmiast ustawiła się tak by ostrym końcem wskazywać północ. Następnie otworzył rulon i rozpostarł na stole mapę okolicy ustawiając ją zgodnie ze wskazaniami kompasu.
-Proponuję zaplanować naszą trasę. Nie bywam tu często, a udało mi się okazyjnie nabyć taką oto mapę... Jest tu ktoś kto jest obyty z tutejszymi szlakami? - spytał głośno pozostałych w sali. |
_________________ Jestem wielkim Potworem Lataczem!!! <Ö>
"Dla wszystkich starczy miejsca
Pod wielkim dachem nieba
Na ziemi której ja i ty
Nie zamienimy w bagno krwi "
|
|
|
|
|
Velg
Dołączył: 05 Paź 2008 Status: offline
Grupy: Tajna Loża Knujów
|
Wysłany: 20-09-2010, 16:48
|
|
|
- Zack, niegodziwcze! Ludzie giną, miłość zanika, a ty... odpowiadasz na to pijąc? – zapytał Lyander swego kompana.
- Yep, Ly. Jednego?
- A, tak, nie pogardzę. – odpowiedział rycerz.
I tak się zasiedzieli – jako że zasadniczo obaj prezentowali podobny poziom intelektualny. Mówili o miłości („Miłość jest wszystkim, co mówiła mi kiedyś cormyrska kleryczka...” – „Wolę Sembijki.” – „Boś kacerz...! A Sembijki do pięt nie dorastają kobietom z dolin, o!”), mówili o piękności (głównie swojej), mówili o wszystkim. I mówili coraz więcej wraz z tym, jak pochłaniali coraz większe ilości alkoholu.
W końcu zaś nawet Rumianek miał dosyć alkoholowych bredni dwojga i postanowił ich opuścić... Do chwili, kiedy obaj, nietrzeźwi mieli zostać zbudzeni i z potrzeby ducha tudzież rozpędu opuścić Athkatlę wraz z dziwną grupą. |
_________________
|
|
|
|
|
Asthariel
Lis
Dołączył: 10 Kwi 2008 Skąd: Warszawa Status: offline
Grupy: Tajna Loża Knujów
|
Wysłany: 20-09-2010, 19:07
|
|
|
Gdy zmęczeni odpoczęli, a pijani wytrzeźwieli, nadszedł moment na pożegnanie się z Miedzianym Diademem, i podróż ku Wzgórzom Wichrowych Włóczni. Drużyna awanturników, uzupełniona o Raen (znudzoną doglądaniem Przybytku Negocjowalnego Afektu na piętrze Diademu) i Ryszarda (będącego chwilowym królikiem doświadczalnym Eoslynn), opuściła miasto południową bramą, maszerując ścieżką biegnącą przez klify z której był piękny widok na morze. Gdy po kilku godzinach marszu wydostali się na otwartą przestrzeń, po trwającym trochę czasu (kłótnie, lenistwo coponiektórych) rozbiciu obozu udali się na spoczynek. Tym razem nie zostali zbudzeni przez krzyk mordowanego - był to tylko krzyk Lyandera, który z trwogą w oczach oglądał swą nieogoloną twarz w trzymanych przez Rumianka lusterku. Wśród narzekań i pojękiwań, reszta zaczęła powoli;i wstawać. Wszystko szło zwyczajnie, dopóki Zack nie zauważył, że kogoś brakuje - śpiwór małomównej Artemis był pusty. Wszyscy udali się na poszukiwania, rozdzielając się na kilka dwuosobowych grupek. Niestety, nie udało się jej odnaleźć - tylko Marika i Cień odnaleźli jej płaszcz, zaczepiony o nadmorskie skały lezące daleko w dół od ich położenia... Tym razem trudno było o wątpliwości - mógł ją zamordować ktoś z współtowarzyszy!
***
Przepraszam, że tak krótko - raz skasowała mi się to, co już miałem, a śpieszy mi się. Mai-chan odpada, przykro mi. Została was 12, możecie zacząć linczować. |
|
|
|
|
|
Potwór Latacz
Czajnik w Mroku
Dołączył: 05 Lip 2010 Skąd: Kraków Status: offline
Grupy: Omertà
|
Wysłany: 20-09-2010, 19:30
|
|
|
Cień zauważył łopoczący na wietrze kawałek materii w kierunku którego wskazywała Marika ciągnąc go za płaszcz. Był zaczepiony na skałach u podnóża klifu. Nie namyślając się wiele krasnolud zaczepił cienką acz wytrzymałą linę o pobliskie drzewo i zszedł na dół.
Teraz nikt już nie miał wątpliwości że nie były bajkami opowieści o jego wyczynach. Poruszał się zwinnie szybko pokonując dzielącą go od podłoża odległość.
Zgromadzona u szczytu reszta poszukiwaczy patrzyła jak rozgląda się między skałami.
W końcu wspiął się z powrotem.
-Tylko to zostało... - wyciągnął rękę z postrzępionym płaszczem w kierunku reszty.
Mam wrażenie, że oni nie musieli nas odnajdywać - zwrócił się do Elen przypominając sobie jej słowa z karczmy. - Oni byli cały czas wśród nas. Nie było możliwości by ktoś zakradł się w nocy do naszego obozowiska.. - tu wskazał na zaczynające się kilka metrów dalej krzaki wysuszone morskim wiatrem. Zrozumieli od razu, że nikt nie zdołałby się przez nie przedrzeć nie budząc nikogo potwornym trzaskiem.
-Taak. Artemis była wojowniczką. I to zawołaną, mało który chłop potrafił jej dorównać...
Rozejrzał się niepewnie po twarzach zebranych.
A wy co myślicie? Kto był w stanie zrzucić ją z klifu? - Cień usiadł i jak to miał w zwyczaju zapalił fajeczkę. W ręce międlił strzęp płaszcza. Patrzył w niebo rozmyślając z niewesołą miną. |
_________________ Jestem wielkim Potworem Lataczem!!! <Ö>
"Dla wszystkich starczy miejsca
Pod wielkim dachem nieba
Na ziemi której ja i ty
Nie zamienimy w bagno krwi "
|
|
|
|
|
Sm00k -Usunięty-
Gość
|
Wysłany: 20-09-2010, 19:34
|
|
|
-On - Zack wskazał cybuchem fajki paladyna.
Odpowiedziało mu ej i kuksaniec pod żebra.
-Niemniej, jest zbyt wielkim idiotą, a jego miecz nie rani kobiet. No, nie w ten sposób przynajmniej. Podzielisz się ogniem?
Gdy Cień dopełnił obowiązku palacza, Zack wybrał się na obchód obozowiska. Trzeba było zabezpieczyć fanty po zmarłej - po powrocie do cywilizacji upłynni się je. I może podzieli zyskiem z innymi. |
|
|
|
|
|
Velg
Dołączył: 05 Paź 2008 Status: offline
Grupy: Tajna Loża Knujów
|
Wysłany: 20-09-2010, 20:11
|
|
|
- Co...? – zareagował paladyn na podejrzenia. Zareagował, uściślijmy, bardzo gwałtownie – w końcu sama sugestia, że on byłby w stanie zabić atrakcyjną kobietę (i to nie sługę złego!) była bezczelna.
Dużo bardziej bezczelny był jednak komentarz, który chwilę później dorzucił Zackary. On był... idiotą? Że co?! W akademii paladyńskiej miał całkiem porządny wynik na teście inteligencji! (to, że przeciętni paladyni mieli IQ koło 30, jakoś Lyandrowi umknęło)
- Mości Zackary, mości panowie i nadobne damy, z których każda mogłaby robić za ideał dziewiczej piękności! – książę zdobył się na popis oratorski – niefortunnie patrząc na byłą burdelmamę – Nie byłbym w stanie zrobić tego, o co posądza mnie ta zakała rodu szlacheckiego. I choć prawdą jest, że mój miecz nie rani kobiet, to wcale nie jest tak dlatego, jakobym był idiotą! Zwyczajnie, dogmaty Sune zabraniają nadmiernych... erm... komplikacji myśleniowych, ponieważ miłość winna nie myśleć, a czuć! O! I dlatego – nie, nie byłbym w stanie tego zrobić!
Tu, Lyander zakończył swą przemowę. Był bardzo kontent – okazało się, że jego twarz, nawet nieogolona, wzbudzała zachwyt w obu płciach. Jak bowiem inaczej wytłumaczyć to, że słuchali go z takowymi minami? (jeśli książę byłby lepszym psychologiem – niewątpliwie uznałby, że jest to efekt poczucia braku zrozumienia... bardzo częsta reakcja na bełkot) Musiał być piekielnie atrakcyjny, nieprawdaż? |
_________________
|
|
|
|
|
Sasayaki
Dżabbersmok
Dołączyła: 22 Maj 2009 Status: offline
Grupy: Melior Absque Chrisma WOM
|
Wysłany: 20-09-2010, 20:13
|
|
|
Ok... zaryzykuję i zacznę lincz.
Ryszard na wieść o śmierci Artemis pobladł, a następnie zwymiotował. Eoslynn zanotowała w dzienniczku: napar z płatków lilii kapryśnej- torsje.
Istotnie Artemis była potężną wojowniczką, lecz strącić nie musiał jej koniecznie ktoś, kto dorównywał jej siłą. Wystarczyło, że był odpowiednio zręczny, lub odwrócił jej uwagę na tyle by stracić czujność. Gdyby ktoś spytał o zdanie Ryszarda, stawiałby raczej na zręczność. Zwłaszcza, że osoba o najchwytniejszych łapkach siedziała bardzo cicho od śmierci nieszczęsnego Ov'tza, choć wcześniej wszędzie było jej pełno. Chłopak spojrzał uważnie na Chikę.
Lincz-Serika |
_________________ Gdy w czarsmutśleniu cichym stał,
Płomiennooki Dżabbersmok
Zagrzmudnił pośród srożnych skał,
Sapgulcząc poprzez mrok!
|
|
|
|
|
Sm00k -Usunięty-
Gość
|
Wysłany: 20-09-2010, 20:59
|
|
|
Cóż, Zack był bezczelny. Nadto, był wredny, złośliwy, drobnej budowy, bez krzepy. I miał dwie lewe ręce. Miał za to inne talenty. I naturalne przymioty.
-Moi drodzy - odezwał się swoim najlepszym głosem rozsądku - roztrząsanie, kto zabił, mija się z celem. Wszyscy byliśmy tutaj. Zmarła...nawet nie wiemy czy faktycznie umarła. Zniknęła, mogła zostać porwana, mogła sama opuścić obozowisko... mogła być chociażby szpiegiem. Jej rolą mogłobyć chociażby właśnie zniknięcie tu i teraz, by zasiać niepokój w naszych szeregach!
-Za dużo czytasz, Zack - Lyander zdecydowanie nie był pod wrażaniem. Niemniej, słyszał tą przemowę przynajmniej trzeci raz. I tym razem nie mierzono do nich z kusz- i gadasz.
-Dlatego postuluję - Zack kończył wywód, pomagając sobie zamaszystymi gestami - byśmy zminimalizowali niebezpieczeństwo. Chodźmy skopać zatem kościsty zaczarowany zadek!!
LINCZ- Bezlinczowo |
|
|
|
|
|
|
Forum Kotatsu » :: Gry i zabawy ::.. » Multiświat » Kroniki Multiświata » Forumowa Mafia, edycja IV - Atkhakla i okolice |
Strona 5 z 10 Idź do strony Poprzedni 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10 Następny
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików Możesz ściągać załączniki
|
Dodaj temat do Ulubionych
|
|
|
|