Ogłoszenie |
Forum archiwalne, nie można zakładać nowych kont.
|
O książkach... Czyli o wszystkim |
Wersja do druku |
Tren
Lorelei
Dołączyła: 08 Lis 2009 Skąd: wiesz? Status: offline
Grupy: Tajna Loża Knujów
|
Wysłany: 26-07-2011, 14:47
|
|
|
Durarara!! 9 nowelka
Pierwsza japońska nowelka jaką przeczytałam w całość, ale za to jaka! Wiedziałam, że Narita pisze dobrze, ale cała struktura powieści to taki mały majstersztyk. Pomysł na rozmowę w prologu i epilogu, które tak ładnie podsumowuje całą historię był cudny.
W sumie za cały tomik zabrałam się głównie dlatego, że przeczytałam, że zawiera Izayę w problematycznej sytuacji co mogło oznaczać dokładnie t co oznaczało tudzież olbrzymiego trolla. Obie opcje brzmiały dobrze. >D
I rzeczywiście tomik zawiera dużo Izayi. Mało tego zawiera backstory opisywane z jego perspektywy, gdzie wreszcie jest opisane w jakich okolicznościach "zaprzyjaźnił się" z Shinrą. To było epickie. I spowodowało nagły wysyp fanek tego pairingu XD
Poza tym autor jest zły i przez cały tomik trzyma czytelnika w niepewności czy postać z którą mamy do czynienia to na pewno Izaya przeplatając to różnymi wcześniejszymi wydarzeniami. Ten zabieg naprawdę dobrze tutaj działa.
Przechodząc do postaci (BTW. to co zamaskowałam to są naprawdę ZUE spoilery). Shijima od początku wydawał mi się podejrzany, gdyż nie wyglądał mi na postać, która dałaby się
- Spoiler: pokaż / ukryj
- maltretować.
Przy czym wydawało mi się, że
- Spoiler: pokaż / ukryj
- wynika to z jakiś szczególnych relacji jakie ma z Komuiem, a nie, że sam się okaleczał, by wystraszyć swoich podwładnych.
To było tak pokręcone, że nie wiem czy go podziwiać czy się go bać. Za to Earthworm totalnie znielubiłam (pewnie dlatego, że nie mogłam pozbyć się wrażenia, że to postać do odstrzału).
I khy...
- Spoiler: pokaż / ukryj
- Ludzka strona Izayi. On jest takim tsundere, gdy przychodzi do przyznawania się do swoich uczuć. Choć w sumie mu się nie dziwię, bo wiedzieć, że twój jedyny przyjaciel przyjaźni się z tobą tylko dlatego, że osoba, którą kocha powiedziała mu kiedyś, że powinien znaleźć sobie jakiś przyjaciół to faktycznie nieciekawa sytuacja. Prawie mi go szkoda...
To Aru Majutsu no Index 1 i pół 2 nowelki
Ponieważ komórka nie nadaje się do czytania na niej mang, ale w miarę sprawdza się przy tekście zabrałam się za nowelki. Jedna rzecz jest absolutnie jasna:
- Spoiler: pokaż / ukryj
- Touma przed utratą wspomnień < Touma po utracie wspomnień
Z tego powodu narracja w pierwszej nowelce jest nieco wkurzająca i akurat w anime wydaje mi się oddano całą sytuację trochę lepiej, bo Touma nie miał tylu denerwujących monologów. Poza tym powtarzanie niektórych fraz miało zapewne brzmieć cool, ale wyszło bardzo przeciętnie. Zwłaszcza wracające kilkanaście razy sformułowanie o tym czego nie może prawa ręka Toumy - "nie zapewniała mu popularności wśród dziewcząt" w kontekście późniejszych tomów zakrawa na hipokryzję.
Drugiego tomiku przeczytałam tylko połowę, ale czyta się go lepiej głównie dlatego, że "nowy Touma" wypada sensowniej od starego, a i nowelka lepiej opisuje jak dokładniej wygląda sytuacja z jego perspektywy. W anime chyba jednak tak dobrze tego nie oddano. Poza tym z ekranizacji wycięto dantejskie sceny z
- Spoiler: pokaż / ukryj
- fałszywym Aureliusem.
Szkoda mi tylko trochę, że Touma
- Spoiler: pokaż / ukryj
- jednak go nie zamordował...
chciałam to zobaczyć.
EDIT. To Aru Majutsu no Index do trzech czwartych 6 tomu
Okej, anime nie uchwyciło jednej rzeczy, która w nowelkach jest strasznie oczywista. Mianowicie, że autor BARDZO popiera pairing Toumy i Misaki. Właściwie jak na razie żadna z pań nie jest w stanie zrobić jej za bardzo konkurencji. Chyba tylko Index, ale jej relacja z Toumą jest ciężka do zdefiniowania, choć romantyczną bym jej w żaden sposób nie nazwała.
Drugi tomik okazał się nadzwyczaj wesoły pod pewnymi wzgledami. Bo niby Touma ratował Aisę, a cały czas miałam wrażenie, że tak naprawdę realizuje Styili route (nawet Index na końcu miała chyba wątpliwości z tym związane, gdy zobaczyła obściskujących się panów).
Trzeci nie różnił się właściwie niczym od anime, poza większą ilością podpowiedzi w stronę pairingu ToumaxMisaka.
Czwarty zawierał chyba najwięcej różnic, gdyż anime skurczyło scenariusz co wymagało kompletnego wycięcia wątku zbiegłego mordercy, którego towarzystwo długo podejrzewało o bycie sprawcą Angel Fall. Dopiero finał był taki sam. Relacje Tsuchimikado z Kanzaki są genialne. Poza tym wydaje mi się, że jest więcej informacji o magach i aniołach.
Piąty tomik udowodnił, że cięcie materiału to zły pomysł, czyli o ile anime sensownie rozwiązało wątek Acceleratora o tyle totalnie sfailowało watek Toumy wycinając zakończenie 31 sierpnia, a potem niespodziewanie ekranizując je jako poczatek drugiej serii, chyba tylko po to, by widzowie mieli WTFa. W spójnej formie wypada to zdecydowanie lepiej. Poza tym jest więcej informacji o Unbarze.
Za to szósty tomik zrealizowano dość wiernie, więc ciężko napisać mi coś więcej, poza tym, że chwilowo nadal nie do końca rozumiem o co chodzi z tym całym Dystryktem, ale może później mi się wyjaśni.
Podsumowując, nie jest tragicznie i odnoszę wrażenie, że z każdym tomem autor coraz bardziej się wyrabia, nabierając wyczucia co do tego jak prowadzić historię. Poza tym ta seria zawiera nie denerwujący mnie wątek incestowy, co jest swoistym ewenementem. Choć może to wynikać z faktu, że rodzeństwo jak na razie zawsze widujemy osobno.
Jedynym problemem jest to, że tłumaczenie z którego korzystam jest pełne literówek, co jest cokolwiek wkurzające, gdyż sensownego proof-readera jest chyba łatwiej znaleźć niż tłumacza japońsko-angielskiego.
Z przykładów. Zabiło mnie nowe podejście do znanego przysłowia, czyli: "When it rains, it pouts." |
_________________ "People ask me for advice all the time, and they ask me to help out. I'm always considerate of others, and I can read situations. Wait, aren't I too perfect?! Aren't I an awesome chick!?"
|
|
|
|
|
Zangetsu
Lady of mercy
Dołączył: 12 Maj 2005 Skąd: jenotolandia Status: offline
|
Wysłany: 26-07-2011, 14:56
|
|
|
Tłumaczenia BS <bo na nich się opierasz?> nigdy nie słynęły z gładkości językowej. Z drugiej strony, nawet zły angielski jest lepszy od żadnego w tej sytuacji.
Co mi przypomniało o Sword Art Online.. |
_________________
|
|
|
|
|
Tren
Lorelei
Dołączyła: 08 Lis 2009 Skąd: wiesz? Status: offline
Grupy: Tajna Loża Knujów
|
Wysłany: 27-07-2011, 12:45
|
|
|
O BT, nie wiem czy to to samo. I nie chodzi o to, że jest jakoś strasznie zły - chodzi o literówki, który są dość widoczne nawet przy pobieżnym czytaniu. To co podałam na przykład. Negacja wstawiana w złym miejscu totalnie psująca znaczenie zdania. "On", które nie wiedzieć czemu stało się "only". "Here", które zostało "her". Sorry, ale sporo z tych błędów zauważyłby nawet średnio ogarnięty 12 latek.
EDIT. Oż, doczytałam szósty tom do końca. Jak oni mogli z anime wyciąć wyjaśnienie prawdziwej tożsamości Crowleya, ja się pytam?! Poza tym tak jak przypuszczałam wyjaśniono wreszcie czym jest Dystrykt i całość stała się nad wyraz zrozumiała i przejrzysta.
Swoją drogą do tej pory zastanawiałam się czemu Crowley pcha się w sytuację, która sprawi, że wszyscy magowie go znienawidzą dokumentnie. Odpowiedź jest prosta - oni JUŻ go nienawidzą i chcą ubić.... W sumie było dość łatwo domyślić kim jest naprawdę, zwłaszcza, że w nowelkach jest spory hint (nie pamiętam czy w anime też był). Swoją drogą ubawił mnie.
- Spoiler: pokaż / ukryj
- "Największa duma i największy wstyd świata magii zarazem". Cudny tytuł. XD Gdyby nie był zamknięty w szklanej tubie pewnie powiesiłby sobie taką tabliczkę na drzwiach. On naprawdę ma tupet, żeby wciąż posługiwać się swoim imieniem. I co najlepsze jak na razie tylko Tsuchimikado się zorientował.
Naprawdę, strona magiczna jest strasznie mało kapowata.... |
_________________ "People ask me for advice all the time, and they ask me to help out. I'm always considerate of others, and I can read situations. Wait, aren't I too perfect?! Aren't I an awesome chick!?"
|
|
|
|
|
anulka406
Unfabulos :)
Dołączyła: 13 Cze 2010 Skąd: Szczecin Status: offline
|
Wysłany: 27-07-2011, 18:12
|
|
|
Tren napisał/a: | Durarara!! 9 nowelka
Pierwsza japońska nowelka jaką przeczytałam w całość, ale za to jaka! Wiedziałam, że Narita pisze dobrze, ale cała struktura powieści to taki mały majstersztyk. Pomysł na rozmowę w prologu i epilogu, które tak ładnie podsumowuje całą historię był cudny.
(...) |
Wiesz, ja już od dłuższego czasu myślę o tej nowelce, ale nie wiem, czy została ona wydana po angielsku? Gdzie właściwie mogę ją przeczytać? Japońskiego nie znam niestety, ani żadnego innego języka oprócz angielskiego i polskiego oczywiście. Z tego co się orientuję mało osób ją czytało, ale ja jestem bardzo chętna... Czy możesz mi zdradzić, jak tego dokonać? |
|
|
|
|
|
Tren
Lorelei
Dołączyła: 08 Lis 2009 Skąd: wiesz? Status: offline
Grupy: Tajna Loża Knujów
|
Wysłany: 28-07-2011, 13:48
|
|
|
Zaczęłam siódmy tomik Index - całe starania o zdobycie księgi robią się zdecydowanie weselsze, gdy wiadomo kim jest jej autor.
- Spoiler: pokaż / ukryj
- Tak, Crowley zapewne umiera ze śmiechu widząc te przepychanki o swoją książkę...
I genialne słowa Tsuchimikado do tego: "Mając stronę magiczną i technologiczną, jak myślisz, której bardziej zależy na magicznej książce?"
Niestety niewiele to pomaga na syndrom "bleh, japońska wizja zakonnic". Choć tak szczerze to bardziej dobiła mnie linia myślenia Kanzaki w czwartym tomie, gdzie totalnie mylą jej się życie doczesne ze zbawieniem (w sensie w jakiś niezrozumiały dla mnie sposób wychodzi ona od myślenia, że "podział na niebo i piekło jest zły" do "muszę pomagać ludziom, którym nikt nie może pomóc", mając wyraźnie na myśli właśnie życie na ziemi). Choć to można w sumie wynikać z tego, że ona wywodzi się z tego dziwacznego japońskiego odłamu chrześcijaństwa, który mógł totalnie to przeinaczyć. |
_________________ "People ask me for advice all the time, and they ask me to help out. I'm always considerate of others, and I can read situations. Wait, aren't I too perfect?! Aren't I an awesome chick!?"
|
|
|
|
|
Asthariel
Lis
Dołączył: 10 Kwi 2008 Skąd: Warszawa Status: offline
Grupy: Tajna Loża Knujów
|
Wysłany: 24-08-2011, 20:24
|
|
|
Podobnie jak Tren, czytam teraz nowelki Index, póki co jestem w 3/4 drugiego tomu. Eh, ile oni z anime wycięli, i ile rzeczy przez to źle zrozumiałem, z racji braku scen. Np, podczas ogladania anime sądziłem, że
- Spoiler: pokaż / ukryj
- Aisa swą obecnościa zmienia jakiś procent ludzi w wampiry, które potem umieraja przez kontakt z nią. Prawda jest taka, że wampir zaatakował jej wioskę, i stworzył sobie wsparcie do walki z nią.
Coś takiego ma więcej sensu. |
|
|
|
|
|
Luik
Dołączył: 22 Sie 2011 Skąd: Pruszków Status: offline
Grupy: Omertà
|
Wysłany: 24-08-2011, 21:26
|
|
|
Prawdę powiedziawszy mniej więcej tak to zrozumiałem bazując na samej serii... No może poza tym, ze był 1 wampir i wsparcie (było pokazane wiele ciał, więc myślałem, że zaatakowały "stadem".
Ale może też kiedyś tam na to spojrzę, skoro mówicie, ze warto. |
|
|
|
|
|
Ysengrinn
Alan Tudyk Droid
Dołączył: 11 Maj 2003 Skąd: дикая охота Status: offline
Grupy: AntyWiP Tajna Loża Knujów WOM
|
Wysłany: 18-09-2011, 01:24
|
|
|
Kacper Śledziński, Czarna Kawaleria - o 1. Dywizji Pancernej generała Maczka. Świetna książka, napisana bardzo żywiołowym językiem, opowiadająca o losach jednej z najbardziej elitarnych formacji polskiej armii. Pancerniacy Maczka przeszli szlak od kampanii wrześniowej, przez kampanię we Francji po lądowanie w Normandii i wyzwalanie Holandii, zapisując się jako jedna z najlepszych alianckich dywizji. W każdej z tych kampanii musieli stawiać czoło przeciwnościom losu - z bidą i niedoborami polskiej armii, z zupełnie anachronicznym sprzętem (i mentalnością) armii francuskiej, która wedle słów jednego z żołnierzy była gorzej przygotowana do wojny niż niedofinansowane Wojsko Polskie, wreszcie - z feldmarszałkiem Montgomerym, który pozostawiony sam sobie zapewne znalazłby sposób, żeby jakimś cudem tę wojnę przegrać.
Stanisław Maczek był zaiste świetnym, cholernie elastycznym dowódcą. Świetnie znał zasady pola walki, jednocześnie wiedząc, że są sytuacje w których nie obowiązują - czemu dał świetny przykład podczas wojny we Francji, gdy pokonał Niemców szaloną nocną szarżą czołgów ulicami miasteczka. Dość powiedzieć, że w Holandii żołnierze narzekali na zbyt dobrą renomę dywizji, w wyniku czego była posyłana w tereny gęsto zabudowane i zryte kanałami - bo wiadomo było, że sobie poradzi. |
_________________ I can survive in the vacuum of Space
|
|
|
|
|
Ysengrinn
Alan Tudyk Droid
Dołączył: 11 Maj 2003 Skąd: дикая охота Status: offline
Grupy: AntyWiP Tajna Loża Knujów WOM
|
Wysłany: 29-09-2011, 22:04
|
|
|
Andrzej Garlicki, Józef Piłsudski 1867-1935 - wreszcie trafiłem na biografię Piłsudskiego. Nieźle napisana i niewątpliwie nieźle poparta faktami (a przynajmniej była podparta w 1989, dziś się trochę zdezaktualizowała), choć ma swoje wady, zresztą jasno wynikające z okresu w jakim powstała.
Autor jakby starał się wytworzyć wrażenie, że kariera i poglądy Dziadka były bardziej dziełem przypadku niż twardego charakteru - trafił na zesłanie za szczeniacki udział w spisku którego nie rozumiał, konspiracją zajął się z braku innych perspektyw, pozycję zdobył gdyż PPS "szczęśliwie" była akurat prawie rozbita aresztowaniami i straciła większość swej wierchuszki. Wprawdzie raczej nie przeinacza faktów (choć znamienne, że ze świetnie przeprowadzonego napadu na pociąg Bezdanach opisuje tylko jeden epizod z lampami do których zabrakło paliwa), ale interpretuje je wyraźnie na niekorzyść "Ziuka". Robi to dość dziwne wrażenie w sytuacji, gdy w tekście jest gęsto od cytatów z samego Piłsudskiego, po których widać, że facet wcale nie dawał się łatwo szufladkować i, wbrew sugestiom biografa, dobrze rozumiał konsekwencje swych działań.
Nie wspomnę, że Garlicki był PZPRowcem, więc patrzy na wszystko od dupy strony - rozpatruje postawy PPSowców pod kątem obrony interesów klasowych czy rozumienia marksizmu, bredzi o przejawach świadomości klasowej robotników (bez jaj, wszystkie partie lewicowe rekrutowały się niemal wyłącznie z inteligencji i zamierzały uszczęśliwiać robotników bez pytania o zdanie), pisze o solidaryzmie klasowym jakby to było coś naiwnego i obrzydliwego. Tym bardziej jednak wypada pochwalić, że generalnie, jak na tematykę i czasy powstania, książka trzyma naprawdę niezły poziom.
Jestem na końcu roku 1918 i może w 1/4 objętości, więc większość będzie zapewne o rządach sanacji. Strach się bać. |
_________________ I can survive in the vacuum of Space
|
|
|
|
|
Urawa
Keszysta
Dołączył: 16 Paź 2010 Status: offline
|
Wysłany: 30-09-2011, 10:28
|
|
|
Jan Kazimierz Sawicki - "Zdrada Alianckiej Bandery"
Jak to nasze okręty transportowe zwiewały z objęć niedawnego alianta - Francji, często ryzykując wszystko, byle tylko wywieźć z ojczyzny Petaina tylu Polaków, ilu się dało. Książka, mam wrażenia, napisana przez marynarza, albo w każdym razie przez kogoś blisko związanego z morzem - bo i poza opisami polityczno-historycznymi, autor potrafi znakomicie przejść na poziom mikro, aby np. wspomnieć o dolegliwościach zdrowotnych ludzi pracujących na określonych stanowiskach na statkach i metodach radzenia sobie z tymi.
Ale i tak największe wrażenie robią fragmenty, kiedy Francuzi, jeszcze przed kapitulacją, potrafili np. zamykać port i ustawiać przed okrętem działka i karabiny, co by Polakom nie przyszło do głowy uciec. Ale nasi i tak dawali radę. Ironią losu jest, że w większości przypadków to nie szkopy, ale właśnie żabojady stanowiły największy problem i zagrożenie...
A przy okazji, co do Petaina, ostatnio znalazłem coś takiego. |
_________________ http://www.nationstates.net/nation=leslau
|
|
|
|
|
Ysengrinn
Alan Tudyk Droid
Dołączył: 11 Maj 2003 Skąd: дикая охота Status: offline
Grupy: AntyWiP Tajna Loża Knujów WOM
|
Wysłany: 22-10-2011, 04:36
|
|
|
M.B.B. Biskupski, Nieznana wojna Hollywood przeciwko Polsce - świetna książka o zupełnie nieznanym problemie, jakim jest karygodny wizerunek Polski i Polaków w amerykańskim kinie lat II wojny światowej. Autor obiektywnie i przekonująco opisuje skąd się wzięło i z czego wynikało, że twórcy przedstawiali Polskę jako przeraźliwie zacofany kraj feudalny, rządzony przez tchórzliwych sympatyków nazizmu. Podaje ciekawe przykłady - w życiu bym nie pomyślał, że amerykańskie filmy głosiły pochwałę wprowadzenia w Polsce władzy ludowej.
Wygląda na to, że przed II wojną światową, gdy ukształtował się wizerunek takich mniejszości narodowych jak Irlandczycy, Włosi czy Żydzi, Polacy stanowili w Hollywood zbyt mało istotną grupę by odcisnąć jakiekolwiek piętno na opinii publicznej. W efekcie ich obraz ukształtował się dopiero w trakcie wojny - niestety pod potężnym wpływem propagandy sowieckiej i komunistycznych działaczy, od których aż roiło się w ówczesnej branży filmowej. Dodatkowo nasz konflikt ze Stalinem był kontrowersyjną rysą na obrazie kryształowo czystych Narodów Zjednoczonych, promowanego przez propagandę amerykańską, w efekcie czego byliśmy jedynym narodem bohatersko sprzymierzonym nieprzedstawianym jako zjednoczony w nieugiętym ruchu oporu przeciw Hitlerowi. Co zakrawa na ironię, gdy przedstawiano bohaterską walkę Czechów i Francuzów a wręcz żałosną groteskę, gdy zestawiano nieufnych wobec nazizmu Anglików ze skłonnymi do uległości Polakami.
Wiadomo już, czemu brednie o polskich obozach koncentracyjnych i co najmniej sojuszu z nazistami są tak głęboko zakorzenione - pracowały na to rzesze fanatycznych czerwonych towarzyszy, filmowców i mistrzów propagandy, a rząd federalny w najlepszym razie sprawę zupełnie ignorował. Wszystko co było potem to już w zasadzie tylko siła bezwładności.
... Wiadomo już także, że Polowanie na Czarownice McCarthiego było nie tylko uzasadnione, ale też cholernie potrzebne. |
_________________ I can survive in the vacuum of Space
|
|
|
|
|
Pani House
Dołączyła: 27 Paź 2011 Skąd: Biłgoraj Status: offline
|
Wysłany: 27-10-2011, 10:29
|
|
|
W tej chwili jestem w trakcie "Zodiaka" Roberta Graysmitha. Nie jest to typowa powieść, a historia seryjnego mordercy ukrywajacego się pod pseudonimem Zodiak, który od końca lat 60, brnąc przez lata 70 - mordował ludzi w Kalifornii. Książka wzbogacona jest o autentyczne listy do redakcji gazet w San Francisco, które, jak zapewne wiecie, zbrodniarz sprytnie szyfrował. Na końcu książki jest również dodatek w postaci zarysu psychologicznego oraz domniemanego wyglądu mordercy. Nigdy go nie schwytano.
Za chwile rozpocznę lekturę "Dziennika Nimfomanki" - który mimo tych wszystkich ładnie ujętych scen seksu, jest po prostu dramatem kobiety. |
|
|
|
|
|
Ysengrinn
Alan Tudyk Droid
Dołączył: 11 Maj 2003 Skąd: дикая охота Status: offline
Grupy: AntyWiP Tajna Loża Knujów WOM
|
Wysłany: 29-10-2011, 19:52
|
|
|
G.G. Kay, Pieśń dla Arbonne - cóż, czyta się całkiem nieźle, ale tym razem autor bardzo nie postarał się przy tworzeniu świata przedstawionego. O ile świat z Al-Rassanu był pomysłową przeróbką naszego, z wielkimi religiami księgi przełożonymi na wyznawców Słońca, Księżyców i Gwiazd, o tyle ten, w którym leży Arbonne, jest wizją o wiele bardziej prymitywną. Krucjata przeciwko albigensom rzeczywiście była kompromitującym momentem w historii chrześcijaństwa, ale robienie z tego konfliktu wiccańskiej wcale-nie-Prowansji z patriarchalną (gdzie "patriarchalna" najwyraźniej oznacza doprowadzony do absurdu kult machismo) północną wcale-nie-Francją jest baaardzo pretensjonalne - tym bardziej, że historyczna wersja wydarzeń była wystarczająco groteskowa i bezsensowna, nie było najmniejszej potrzeby podkreślania tego.
Mimo wszystko... Postacie, jak zwykle, bardzo dobrze skonstruowane i sympatyczne, intryga ciekawa. Szkoda tylko, że książka odstaje poziomem od poprzednich z powodu, jak sądzę, schlebiania gustom zagorzałych fanek Wielkiej Bogini. |
_________________ I can survive in the vacuum of Space
|
|
|
|
|
Asthariel
Lis
Dołączył: 10 Kwi 2008 Skąd: Warszawa Status: offline
Grupy: Tajna Loża Knujów
|
Wysłany: 04-11-2011, 22:27
|
|
|
5 minut temu skończyłem Ty Zorana Drvenkara, drugi thriller wydany w Polsce tegoż autora, po Sorry. Sorry było bardzo dobre, Ty jest genialne, jeśli trzecia książka Chorwata będzie równie dobre, to chyba postawię mu ołtarzyk w pokoju. No, ale o czym jest książka?
5 szalonych niemieckich nastolatek, które uwikłały się w kabałę związana z pewnym trupem i 5 kg heroiny. Bezwzględny gangster, który chce zemsty za śmierć brata. Masowy morderca, który zabił ponad sto osób. Co się stanie, jeśli połączy się te trzy wątki? Baccano, chaos najlepszego rodzaju. Bohaterowie są po prostu genialnie opisani, autor ma talent do tworzenia zapadających w pamięć postaci. Fabuła jest równie genialna, a jeśli przez chwilę wydawało mi się, że coś się nie trzyma kupy, to później się okazywało, że istnieje logiczne wytłumaczenie. Atmosfera jest mroczna, i cały czas ma się wrażenie, że ta historia nie skończy się dobrze. A jak się kończy - nie zdradzę. Przyznam tylko, że zakończenie troszkę rozczarowało, ale tylko troszkę - i tylko dlatego daję książce 9+, a nie 10. Polecam z całego serca, thriller doskonały. |
|
|
|
|
|
Tren
Lorelei
Dołączyła: 08 Lis 2009 Skąd: wiesz? Status: offline
Grupy: Tajna Loża Knujów
|
Wysłany: 19-11-2011, 21:52
|
|
|
Okej, jako że doczytałam wszystko co wyszło z głównej linii fabularnej nowelek Indexa czas na podsumowania. Oczywiście wciąż zostały mi dodatki (w tym jak się okazuje gościnne opowiadanie autorstwa Narity... od tego faceta nie ma ucieczki).
Więc idąc po kolei.
Do 13 nowelki nie miałam za bardzo czego komentować, bo wszystko rozgrywało się podobnie jak w anime. Ba, okazało się, że druga seria jest znacznie wierniejsza od pierwszej, która wycięła trochę "pozornie nieważnych informacji".
SS 1 było dla mnie wielką zagadką. Czemu opublikowali to jako dodatek, skoro zaprezentowano wydarzenia dziejące się pomiędzy 13 i 14 tomem okazują się później bardzo ważne dla fabuły? Poza tym wprowadzony zostaje Hamazura, który chwilowo co prawda gra rolę Osiłka A, ale bez przesady.... Eh, on chyba na zawsze zostanie niedocenionym Level 0.
Tymczasem kontynuując zaczętą w 11 tomie "Wielką Wycieczkę Krajoznawczą Toumy" tom 14 oferuje kolejną wycieczkę po Europie. Niestety wprowadzenie było cokolwiek dziwne, a haremetką tygodnia okazuje się być Itsuwa, która nigdy nie zachwycała mnie ani charakterem, ani wyglądem. Tsuchimikado i cameo pewnej postaci na końcu okazały się być niewystarczające, by uratować ten tomik, który ciągnął mi się strasznie. Nie ma w tym w sumie nic dziwnego, bo następny jest....
AWESOME 15!!! Książka poświęcona niemal całkowicie Science side. Zero Toumy, zero Indexa. W zamian za to dostajemy aż trzech Level 5 w jednym tomiku i masę zniszczenia z tym związaną. Cud, miód, orzeszki.
Oczywiści po czymś takim skończyć się musiało na kontrataku magicznej strony, czyli część 16 - Amakusa w natarciu. Kończy się to w wiadomy sposób. Nuuuuda. Koncentracja na Amakusie, Itsuwie i Kanzaki nie była dla mnie zbyt porywająca. Jedyną godną uwagi rzeczą było pojawienie się Aquy i rozmowa Misaki i Toumy twarzą w twarz, którą należy się nacieszyć, booooo....
"Wycieczki Toumy po Europie ciąg dalszy", tym razem z nieco większymi problemami niż ostatnio docieramy do Wielkiej Brytani, gdzie spędzimy cały 17 i 18 tom. Niestety i tym razem fabuła koncentruje się głównie na postaciach drugoplanowych, co skutecznie ubijało mi przyjemność z czytania. Poza tym nie mogłam pozbyć się wrażenia, że wydarzenia jako takie nie są warte, by rozciągać je na aż dwa tomy. Poza tym wprowadzona zostaje New Light, które....
Ale przejdźmy do czegoś bardziej interesującego, czyli 19 tomu który skupia się na dalszych losach postaci, które przeżyły tom 15. GROUP dalej węszy i na swoje (nie)szczęście coś znajduje, zaś Hamazura odkrywa, że niektórych rzeczy nie wolno robić bezkarnie. A już zwłaszcza jeśli pewna osoba w zamkniętym budynku tego nie przewidziała....
I w ten sposób trafiamy do Rosji, która jak powszechnie wiadomo jest świetnym miejscem, by rozprawiać się z zagrożeniem... zagrożeniami dla świata. Śmiało mogę powiedzieć, że w tomikach 20, 21 i 22 brakowało mi tylko smoka. Poza tym było chyba wszystko. Bardzo sympatyczny jest fakt, że poza Toumą znaczna część postaci ma okazję się wykazać. Jedyne co boli to finał z Toumą w messiah mode i fakt, że tomik ten zostawia nam więcej pytań niż odpowiedzi jeśli chodzi o moc protagonisty.
A i jeszcze Lessar, która dzierży chwilowo palmę pierwszeństwa jako najbardziej wkurzająca haremetka serii.
Po drodze zapomniałam o SS 2, które z pierwszym SS nie ma... nic wspólnego. Tym razem dostajemy masę krótkich historii opisujących różne rzeczy, ale przede Gemstony. Jedyne co mi przychodzi do głowy to "czemu tak późno"? Akurat Gemstony są dość fajnym pomysłem i szkoda, że dopiero dodatek rozwija wspomina o tym czym są.
Czas przejść do drugiej serii Indexa, czyli 1 tomu New Testament.
Po pierwsze: OMG! Czy ja dobrze widzę sugestię bardzo fajnego pairingu dla Acceleratora? I nawet jeśli nie to ich interakcje są borskie i bez tego.
Po drugie: Argh, kto wymyślił, że dorzucenie tego durnego blond bachora to dobry pomysł? Rozumiem założenia planu, ale mimo wszystko Fremea jest zbyt lalkowata jak na tą serię. I finał to bydło - czy moglibyście chociaż raz sobie darować?
2 tom NT poszedł natomiast w wyjaśnienia, choć wcześniej dostajemy dość epicką scenę haremowego powitania.
Doceniam za to, że wreszcie ktoś wytłumaczył pozostałym dwóm protagonistą czym są czary. I khy, najazd na mieszkanie Toumy. XD I finał! Wygląda na to, że wreszcie będziemy mieli więcej Railguna! I've been soooo waiting for it.
W następnym odcinku "Część druga wycieczki protagonistów po świecie".
- Spoiler: pokaż / ukryj
- Kierunek: Ameryka!
Wyszło trochę chaotycznie, przepraszam~ |
_________________ "People ask me for advice all the time, and they ask me to help out. I'm always considerate of others, and I can read situations. Wait, aren't I too perfect?! Aren't I an awesome chick!?"
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików Możesz ściągać załączniki
|
Dodaj temat do Ulubionych
|
|
|
|