Ogłoszenie |
Forum archiwalne, nie można zakładać nowych kont.
|
O książkach... Czyli o wszystkim |
Wersja do druku |
Azag
Shade Reaver
Dołączył: 06 Lis 2005 Skąd: Chruszczobród Status: offline
|
Wysłany: 22-03-2006, 15:24
|
|
|
Po zamknięciu jednego tematu (prawdopodobnie dlatego, że został wyczerpany, a dalsza rozmowa byłą nie na temat) chciałem spytać czy znajdą się chętni do rzeczowej konwersacji i podzielenia się wrażeniami o książce Władca Pierścieni i innych tytułach J.R.R. Tolkiena związanych ze Śródziemiem. Pytam dlatego, że ostatnia dyskusja bardzo nakręciła mnie na rozmowę o mojej ulubionej książce i chciałem spytać czy ma sens zakładanie tematu - czyli czy znajdą się chętni do rzeczowej wymiany zdań, czy też jestem z góry skazany na porażkę i z przykrością bedę musiał o tym zapomnieć??? |
_________________ "Doprawdy, najpewniejszą drogą do piekła jest droga stopniowa - łagodna, miękko usłana, bez nagłych zakrętów, bez kamieni milowych, bez drogowskazów" |
|
|
|
|
Kamjia
Dołączyła: 04 Lut 2006 Skąd: Bielsk Status: offline
|
Wysłany: 22-03-2006, 20:27
|
|
|
Jeśli chodzi o rzeczowe rozmowy na temat WP, to zawsze jest to obszerny temat i może nawiązać się ciekawa rozmowa jeśli znajdzie się paru tolkienowskich zapaleńców.
Ja swojego czasu byłam takim zapaleńcem i myślę, że nadal nim jestem:)
Książkę czytałam dawno temu, a może i nie tak dawno, w każdym razie przed obejrzeniem pierwszego nakręconego kawałka i była to pierwsza książka która spodobała mi się tak bardzo, że czytałam ją nie tyle od rana do wieczora, co raczej z obawy, że za wszybko mogłaby mi się skończyć, usilnie starałam się przedłużać tą przyjemność zapuszczając sie na przydługie spacery.
Potem miałam przyjemność z Silmem i też było fajnie, ale to już znacznie bardziej skąplikowana historia, no i kilka opowiadań jak rudy dżil i jego pies, ale nie okazały się być niczym nadzwyczajnym. |
_________________ Walk while you have the light,
lest darkness overtake you;
he who walks in darkness
does not know where he is going. |
|
|
|
|
Mai_chan
Spirit of joy
Dołączyła: 18 Maj 2004 Skąd: Bóg jeden raczy wiedzieć... Status: offline
Grupy: Fanklub Lacus Clyne Tajna Loża Knujów WIP
|
Wysłany: 02-04-2006, 13:37
|
|
|
Czytam sobie obecnie "Wielkiego Rybaka" Lloyda C. Douglasa, niektórymi wątkami powiązanego z "Szatą", traktująca jednak o czymś innym. Głównym motywem obu książek są pierwsi chrześcijanie... "Szata" opowiada o perypetiach młodego rzymskiego żołnierza, który brał udział w krzyżowaniu Chrystusa i wygrał w kości jego szatę, "Wielki Rybak" natomiast traktuje o św Piotrze oraz pół-arabce pół-żydówce (nieszczęsny związek polityczny...). Styl mogłabym nazwać "klasycznym", nie wyróżnia się jakoś szczególnie, ale jest dobry. Generalnie czyta się dość przyjemnie i daje dobry wgląd w fundamenta wiary chrześcijańskiej.
Mam natomiast dziwne wrażenie, że imię księcia żydowskiego ma jednak jakieś powiązania z wyrazem "antypatyczny"... Zaiste, innego słowa o Antypasie powiedzieć się nie da. |
_________________ Na Wielką Encyklopedię Larousse’a w dwudziestu trzech tomach!!!
Jestem Zramolałą Biurokratką i dobrze mi z tym!
O męcę twórczej:
[23] <Mai_chan> Siedzenie poki co skończyło się na tym, że trzy razy napisałam "W ciemności" i skreśliłam i narysowałam kuleczkę XD
|
|
|
|
|
Mai_chan
Spirit of joy
Dołączyła: 18 Maj 2004 Skąd: Bóg jeden raczy wiedzieć... Status: offline
Grupy: Fanklub Lacus Clyne Tajna Loża Knujów WIP
|
Wysłany: 03-04-2006, 20:35
|
|
|
Skończyłam przerabiać w szkółce mojej kochanej, niech ją piorun trzaśnie, Makbeta. Naturalnie Szekspir wielkim poetą był, z czym się zgadzam dla odmiany, bo naprawdę był dobry. Jak wszyscy wiemy, jeśli coś może zrazić do czytania, to jest to przerabianie czegoś w szkole... Jako podsumowanie lekcji o "Makbecie" robiliśmy charakterystyki tytułowego bohatera i jego żony. Kurde blaszka no, miałam dziką ochotę stwierdzić, że "ja myślę inaczej pani profesor", ale już nauczyłam się, że to się nie opłaca... Może w gimnazjum bym próbowała, tam polonistka była otwarta na odmienne interpretacje... Nie to co teraz =='
No dobrze, ale że na lekcji o swoich refleksyjach nie pogadam, to może bym się tutaj wypłakała...
Lady Makbet przedstawiana jest z reguły jako ambitna, silna i amoralna kobieta, która poprzez własną żądzę władzy nakłoniła Makbeta do zbrodni... Cytat z notatki z lekcji "amoralna, demoniczna, zbrodnicza, zdeterminowana". Makbet tymczasem postawiony jest jako osoba zniszczona przez własne ambicje, które "obudzone" zostały przez przepowiednię czarownic...
A ja twierdzę, że w gruncie rzeczy Lady Makbet była "szlachetniejsza" od Makbeta. Owszem, oboje mieli swoje na sumieniu, ale jeśli przyjrzeć się ich motywom... (wszystko In My Opinion, tak mi przyszło do głowy niewiadomo kiedy...)
Lady Makbet bezapelacyjnie była kobietą silną i inteligentną. Makbet z kolei przedstawiony zostaje z początku jako "rycerz bez skazy" (bitwa z pierwszego aktu!), w którym zło budzi się po przepowiedni. Co jednak, jeśli ten "rycerz bez skazy" to tylko poza? Makbet wyraźnie dążył do bycia na szczycie. Dopóki ten "szczyt" zapewniało mu bycie oddanym ojczyźnie - był taki. Kiedy przepowiednia otworzyła mu nową drogę, natychmiast niemal zrezygnował z bycia szlachetnym panem...
Lady Makbet z kolei to kochająca żona (Makbet ceni sobie jej zdanie, rozmawiają ze sobą jak równy z równym), która zdaje sobie sprawę ze słabości psychicznej męża. Pragnąc dobra dla niego podsuwa mu rozwiązanie, które go ma uszczęśliwić (a z późniejszej części sztuki dowiadujemy się, że plany morderstwa POPRZEDZAŁY przepowiednię - więc może Lady po prostu wyraża na głos to, co Makbet sam planował). Skoro Makbet sam nie jest w stanie podjąć decyzji, żona musi go do tejże namówić - dla jego dobra!
Na moje oko Lady bardzo "matkuje" Makbetowi - należy pomóc kochanemu, ambitnemu, należy go chronić przed podejrzliwymi (scena na uczcie)...
Poza tym, zauważcie, Lady usuwa się w cień po śmierci Banka - zbrodni, którą Makbet SAM zaplanował, bez jej udziału. Obłęd, który ją dotyka może być wynikiem reakcji - co ja zrobiłam, jakie zło wyzwoliłam. Chcąc dobrze dla Makbeta nie tylko go unieszczęśliwiłam, ale obudziłam w nim człowieka, jakiego nie znałam...
Ot tak sobie plumkam... Proszę się nie przejmować szczególnie... To mi po prostu bardziej pasuje niż wizja ambitnej kobiety, która może podnieść swoją pozycję społeczną tylko dzięki mężowi, a w obłęd popada li i tylko przez wyrzuty sumienia... |
_________________ Na Wielką Encyklopedię Larousse’a w dwudziestu trzech tomach!!!
Jestem Zramolałą Biurokratką i dobrze mi z tym!
O męcę twórczej:
[23] <Mai_chan> Siedzenie poki co skończyło się na tym, że trzy razy napisałam "W ciemności" i skreśliłam i narysowałam kuleczkę XD
|
|
|
|
|
wa-totem
┐( ̄ー ̄)┌
Dołączył: 03 Mar 2005 Status: offline
Grupy: Fanklub Lacus Clyne WIP
|
Wysłany: 04-04-2006, 00:24
|
|
|
hmm... wychodzi na to że czas sobie odświeżyć <sięga po swoje ukochane "Complete works of Shakespeare", Wordsworth Editions (c) 1996>
...
@_@
...dopiero teraz zauważyłem zbieżność nazwy wydawcy... __^__ |
_________________ 笑い男: 歌、酒、女の子 DRM: terror talibów kapitalizmu
|
|
|
|
|
Grisznak -Usunięty-
Gość
|
Wysłany: 04-04-2006, 17:06
|
|
|
Mojej znajomej na klasówce w liceum uczennica wymieniając dramaty historyczne Shakespeare'a napisała "Amadeusza i Klementynę". Na serio zastanawialiśmy się, czy aby czegoś takiego nei napisał, ale na szczęśćie też mam "Complete Works..." i tak jak podejrzewałem, niczego takiego nei było. Lafiryndzie chodziło po prostu o "Antoniusza i Kleopatrę"
A "Wielkiego Rybaka" faktycznie przyjemnie się czyta. |
|
|
|
|
|
Ysengrinn
Alan Tudyk Droid
Dołączył: 11 Maj 2003 Skąd: дикая охота Status: offline
Grupy: AntyWiP Tajna Loża Knujów WOM
|
Wysłany: 16-04-2006, 22:06
|
|
|
Skończyłem "Strzałę Kusziela" Jaqueline Carey. Książkę można opisać jako erotyk political fantasy, acz fantasy jest zdumiewająco mało, niemalże ogranicza się do alternatywnej rzeczywistości. Ocenę opisów "momentów" sobie daruję, jak dla mnie trzymają poziom. Polityczne intrygi są natomiast naprawdę świetnie skonstruowane. Styl pisarski bardzo ładny, poetycki niemiłosiernie, acz zdarzają sie nudne dłużyzny.
Największy problem mam z konstrukcją świata, która w moim mniemaniu kuleje, acz w pełni zdają sobie sprawę, że ktoś posiadający mniej punktów obłędu ode mnie nie będzie miał żadnych problemów. Po prostu nie wierzę, by państwo pokojowych i rozsekszonych d'Angelinów miałoby szansę powstać i okrzepnąć pod bokiem takich rezunów jak Skaldowie (acz wierzę, że mogłoby przetrwać już wykształcone). Nie wierzę też, by piktyjskie dzikusy, choćby i zjednoczone, potrafiły nakopać wzorowanej na rzymskiej armii Tyberium. Niestety takie są skutki silnego wzorowania kraju na Europie i to Europie różnych epok. Ja już wspomniałem nie powinno to jednak przeszkadzać komuś normalnemu.
Większym problemem jest już to, że autorka jest kobietą i pisze po kobiecemu. Kobiece pisanie nie jest problematyczne, dopóki nie zaczyna się batalistyka. W kobiecej batalistyce bowiem dowódcy "tych dobrych" nieodmiennie troszczą się o losy każdego jednego wieśniaka, który miał nieszczęście mieszkać w pobliżu terenu działań i co gorsza uwzględniają go w swych planach bitewnych. Jest to zwyczajnie męczące i przeszkadza w barbarzyńskim radowaniu się rozlewem krwi. Plus w kilku miejscach miało miejsce coś niemożliwego bądź zwyczajnie głupiego, ale to się zdarza chyba w każdej książce.
Ogólnie oceniam na jakieś 7/10. |
_________________ I can survive in the vacuum of Space
|
|
|
|
|
Mariko
wanna-be seiyuu
Dołączyła: 28 Mar 2006 Status: offline
|
Wysłany: 17-04-2006, 09:39
|
|
|
Odwolam sie do postu Mai-chan: ciekawa interpretacja i w sumie bym sie z nia zgodzila. Swieze spojrzenie na dzielo mistrza:> Faktycznie na poczatku Lady Macbeth 'matkuje' mezowi, jak to ladnie ujelas, pozniej natomiast imho, of course, Macbeth zachlysniety wizja tego, co moze dac wladza wyrywa sie spod tej opieki i usiluje byc silny i tak dalej, ale moim zdaniem wciaz jest tym samym slabym Macbethem. Na pewno poczatkowa zimna krew Lady Macbeth ustepuje jej ludzkim uczuciom, zas u Macbetha chec wladzy jest silniejsza niz wszystko inne. U jednego i drugiego cel wcale srodkow nie uswiecil, wrecz przeciwnie, zaakcentowal zbrodnie malzonkow, imho. Ale tylko IMHO! |
|
|
|
|
|
BOReK
Dołączył: 15 Lip 2005 Status: offline
|
Wysłany: 18-04-2006, 12:00
|
|
|
kurczę, muszę się oduczyć zaglądania na koniec dopiero napoczętej książki -_-. Wziąłem się za "Rok 1984" Orwella, po kilku rozdziałach z ciekawości zajrzałem na koniec i... szlag by to, zepsułem sobie zabawę i odłożyłem na półkę. To żaden kryminał, ale i tak nie było warto popełniać takiego głupiego błędu :/.
Na szczęście książka nie zdążyła wciągnąć mnie aż tak, więc zal wielki nie jest. Jak ktoś lubi świat poniekąd alternatywny, to polecam ;). |
_________________ You ask me if I've known love and what it's like to sing songs in the rain
Well, I've seen love come and I've seen it shot down, I've seen it die in vain
|
|
|
|
|
GoNik
歌姫 of the universe
Dołączyła: 04 Sie 2005 Status: offline
Grupy: AntyWiP Fanklub Lacus Clyne Tajna Loża Knujów
|
Wysłany: 19-04-2006, 10:44
|
|
|
Ktoś ma trzeci tom 'Szpitala Kosmicznego' Jamesa White? Bo jestem po pierwszych dwóch, IT zamawia sobie czwarty i dalsze, a trzeciego NIE MA! BU! A po angielsku nie ma sensu tego czytać, bo zagubienie w terminologii medyczno-kosmicznej murowane.
Ksiażki są genialne, wyobraźnię pan White miał... kosmiczną. Jeżeli spróbować wyobrazić sobie te wszystkie rasy...
Polecam wszystkim, nawet nielubiaczom s-f, to jest po prostu kawał dobrej literatury. |
_________________
|
|
|
|
|
Mariko
wanna-be seiyuu
Dołączyła: 28 Mar 2006 Status: offline
|
Wysłany: 19-04-2006, 16:06
|
|
|
BOReK: to teraz zlap sie za Brave New World (tytulu polskiego nie znam). Ale nie czytaj konca:P Swoja droga nie wiedzialam, ze ktos jeszcze czyta ksiazki od koncaXD Poza tym w 1984 to nie swiat alternatywny tylko Anglia z tamtego okresu i wielka aluzja do wydarzen tamtych lat. :) |
|
|
|
|
|
Keii
Hasemo
Dołączył: 16 Kwi 2003 Skąd: Tokio Status: offline
Grupy: AntyWiP
|
Wysłany: 19-04-2006, 18:38
|
|
|
Mariko napisał/a: | BOReK: to teraz zlap sie za Brave New World (tytulu polskiego nie znam). |
"Nowy, wspaniały świat."
Przerabialiśmy w I LO. |
_________________ FFXIV: Vern Dae - Durandal
PSO2: ハセモ - Ship 01
|
|
|
|
|
Ysengrinn
Alan Tudyk Droid
Dołączył: 11 Maj 2003 Skąd: дикая охота Status: offline
Grupy: AntyWiP Tajna Loża Knujów WOM
|
Wysłany: 24-04-2006, 18:48
|
|
|
Książka o bitwie pod Gettysburgiem, największym starciu hamerykańskiej wojny secesyjnej. Do tej pory myślałem, że Hamerykanie nie mają zielonego pojęcia o wojowaniu. Teraz mam dowody...
Chryste... Głównodowodzący Konfederacji stworzył plan bitwy i się wyłączył, jeden z dowódców korpusów (były trzy korpusy) się obraził na głównodowodzącego i wykonywał plan co do joty, nie zważając, że pcha wojska prosto pod armaty, drugi usnął tuż przed natarciem, a trzeci po prostu był niekompatybilnym idiotą i jego wojska się nie ruszyły. Chyba trzykrotnie rebelianci przerwali szyk Unii, ale nigdy nie przysłano im posiłków i musieli wracać ze stratami. Dowódcy Unii sprawili się lepiej, ale minimalnie. Że-na-da.
Za to był tam, jak się okazuje, polski legion i bardzo dobrze się spisał, yay. |
_________________ I can survive in the vacuum of Space
|
|
|
|
|
Grisznak -Usunięty-
Gość
|
Wysłany: 24-04-2006, 20:04
|
|
|
Cytat: | Głównodowodzący Konfederacji stworzył plan bitwy i się wyłączył |
To był ulubiony sposób prowadzenia wojny przez mojego "ulubieńca" - Montgomery'ego. Teraz już wiem skąd brał przykład. |
|
|
|
|
|
Ysengrinn
Alan Tudyk Droid
Dołączył: 11 Maj 2003 Skąd: дикая охота Status: offline
Grupy: AntyWiP Tajna Loża Knujów WOM
|
Wysłany: 24-04-2006, 20:08
|
|
|
To znaczy z tego co tam pisało, to metoda skuteczna, dopóki ma się pomysłowych podwładnych. A pod Gettysburgiem Lee miał ludzi którzy po prostu robili co im kazał, nie odchodząc od poleceń ani na jotę. |
_________________ I can survive in the vacuum of Space
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików Możesz ściągać załączniki
|
Dodaj temat do Ulubionych
|
|
|
|