Ogłoszenie |
Forum archiwalne, nie można zakładać nowych kont.
|
Spadające Niebo (Quest) |
Wersja do druku |
xellas
Kolekcjonerka Wampirzyca
Dołączyła: 09 Lut 2004 Skąd: Gdańsk-tu smoki chodzą koło Fontanny Neptuna Status: offline
|
Wysłany: 04-04-2004, 20:13
|
|
|
Xellas staneła jak wryta.
-Kt...kto to jest??!!??-spytała Nastela- i czego on chce od Zegisa??
Nastel zastanawiał się czy odpowiedzieć, ale Monk go uprzedził...
<sorry że takie krutkie, ale nie mam pojęcia kim może być ten gość><> |
_________________ Wampiry stworzenia nocy, przeklęte przez Boga za grzechy ojca, wyklęte przez ludzi za grzechy własne. Jam jedną z nich, z cienia zrodzona, na rękach mych krew, na ustach śmierć, w spojrzeniu zagłada.
|
|
|
|
|
Zegis Black Priest
Szary Wędrowiec
Dołączył: 04 Lut 2003 Skąd: z swoich opowiadań... Status: offline
|
Wysłany: 04-04-2004, 20:25
|
|
|
Ten nowy? - spytał szybciótko po czym nieczekając na odpowiedź powiedzał. - Nie znam
<Gleba>
-Ale ten spod ziemi to Pierwotny który doczepia się do Zegia... ale o co im poszło nie wiem...
Nieznajomy popatrzył na nich, podszedł do nich, dziwnie uśmiechając się. Stanął tuż przed Nastelem, ponieważ jednak nastel ledwo dosięgał do ramienia nieznajomy musiał się schylić. Czarnoksiężnik zadrźał... dopiero teraz przypomniał sobie legędę... dopiero teraz uświadomił sobie... Ten przybysz był bogiem Eteru. Jego imię zaś Episteme brzmiało, jeśli wierzyć dawnym opowieścią Shinmy był Episteme był tym który podarował mu władzę nad eterem.
-Gdzie jest duszo-żerca? - Spytał, jego głos bprzywodził na myśl sztormowe fale rozbijające się o skały. - Gdzie jest naznaczony? Czeka na niego przepowiednia... |
_________________ Wróciłem, nie cieszycie się? :]
"Do not fear in the face of your enemies, speak the truth always, even if it leads to your death, save helpless and do no wrong..."
Ostatnio zmieniony przez Zegis Black Priest dnia 04-04-2004, 20:44, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
xellas
Kolekcjonerka Wampirzyca
Dołączyła: 09 Lut 2004 Skąd: Gdańsk-tu smoki chodzą koło Fontanny Neptuna Status: offline
|
Wysłany: 04-04-2004, 20:42
|
|
|
-A co cię to obchodzi????-Xellas staneła przed bogiem-Po co go szukasz???
Bóg spojżał na nią z pogardą.
-Nie mówiłem do ciebie!!
-Ale zaczniesz! Jeżeli zrobisz coś Zegisowi to będziesz miał ze mną do czynienia!!
-Głupia!!! Nie odzywaj się, bo nie wiesz do kogo mówisz!!!!!-Nastel był wściekły, ale i przerażony
-Nie obchodzi mnie to!! Mów co chcesz od Zegisa!!!! |
_________________ Wampiry stworzenia nocy, przeklęte przez Boga za grzechy ojca, wyklęte przez ludzi za grzechy własne. Jam jedną z nich, z cienia zrodzona, na rękach mych krew, na ustach śmierć, w spojrzeniu zagłada.
|
|
|
|
|
Mazoku
Dołączył: 20 Lut 2003 Skąd: znienacka ;) Status: offline
|
Wysłany: 04-04-2004, 20:51
|
|
|
Episteme chciał roześmiać się efektownie głosem, który tysiąc statków rozbiłby o rafy koralowe, ale przerwał mu głośny krzyk...
Wszyscy, łącznie z nim, odwrócili się w jego stronę i zobaczyli Mazoku. W jego rękę wbił kły Nefeh i najwyraźniej nie chciał puścić...
- Zostaw mnie, ty #&)(%#@! Odgryziesz mi rękę!
"Zregenerujesz sobie..." - mruknął Nefeh, z braku innej możliwości telepatycznie. "Jak mogłeś mi to zrobić? Rzucać mną w ten monolit?!"
- Chciałem sprawdzić, jak działa ^^
"Mogłeś sam spróbować! A potem jeszcze uderzyłem w to babsko... Wiesz, jak to bolało?! Nie wiem, co ona ma w głowie, ale z pewnością nie mózg! Jakby całą czaszkę miała wypchaną cegłówkami!"
- Co powiedziałeś? - odezwała się Xellas, mrużąc oczy.
- Nie zwracaj na niego uwagi ^^" Miał ciężkie dzieciństwo... Ała!
Mazoku i Nefeh zniknęli, pozostawiając całą drużynę ze szczękami w ramionach.
- Czy ja wam aby nie przeszkadzam? - mruknął Episteme, w sposób przywodzący na myśl delikatny szkwał zapowiadający sztorm.
"Wiesz, że Xellas cię zabije? ^^" I nie musiałeś tak mocno gryźć..."
"Och... Mówiłeś przecież, że ma wyglądać przekonywująco ;] Poza tym to o 'ciężkim dzieciństwie' nie było zbyt miłe..."
"Czyżby nie była to prawda?"
"Udam, że tego nie słyszałem..."
Minęła chwila, w któej obaj przyglądali się drużynce zza wystającego z rozerwanej ziemi kawałka dachu.
"Wiesz, że możesz już puścić?"
"Wybacz... Szczękościsk... Zawsze mi się tak robi, jak kogoś za mocno ugryzę..." |
_________________ You should never challenge mazoku for battle. There's nothing more reckless than trying to beat one ^-^ |
|
|
|
|
xellas
Kolekcjonerka Wampirzyca
Dołączyła: 09 Lut 2004 Skąd: Gdańsk-tu smoki chodzą koło Fontanny Neptuna Status: offline
|
Wysłany: 04-04-2004, 21:19
|
|
|
Maz ja tak za byle co nie zabijam wbrew pozorom><(ona kłamie!!! nie wierzcie jej!!!-Xopy)
Xellas korzystając z zamieszania chciała się zmyć i ostrzec Zegisa. Niestety nie zdążyła. Bóg domyślił, co zamierza.
-A ty dokąd? Jeszcze z tobą nieskończyłem-jego głos wskazywał, że dobrze się bawi
-Ale ja z tobą tak!!-chciała się teleportować,ale nie zdążyła jedna z macek chwyciła ją za nogę i uniosła do góry...
wyczerpała mi się wena^^' niech ktoś dokończy^^ |
_________________ Wampiry stworzenia nocy, przeklęte przez Boga za grzechy ojca, wyklęte przez ludzi za grzechy własne. Jam jedną z nich, z cienia zrodzona, na rękach mych krew, na ustach śmierć, w spojrzeniu zagłada.
|
|
|
|
|
Zegis Black Priest
Szary Wędrowiec
Dołączył: 04 Lut 2003 Skąd: z swoich opowiadań... Status: offline
|
Wysłany: 04-04-2004, 21:21
|
|
|
Z założenia macki należą do tego który krwawi pod ziemią...
Episteme popatrzył gdzieś nad głową grupki Xellas. Nad lasem unosił się na swoich pomasakrowanych skrzydłach Zegis.
-Ah tak... wreszcie! - bóg eteru wzniósł się na wysokość Shinmy. - Musimy porozmaw...
Shinma przerwał mu rzucając się na niego z furią. Spod ziemi wydobył się głos.
-Tańcz moja marionetko!
Władca eteru przeklął swoją głupotę skoro faktycznie Zegis dostał się pod władzę pierwotnego nie będzie łatwę doprowadzić pakt do końca. Rozpoczęła się bitwa... |
_________________ Wróciłem, nie cieszycie się? :]
"Do not fear in the face of your enemies, speak the truth always, even if it leads to your death, save helpless and do no wrong..." |
|
|
|
|
xellas
Kolekcjonerka Wampirzyca
Dołączyła: 09 Lut 2004 Skąd: Gdańsk-tu smoki chodzą koło Fontanny Neptuna Status: offline
|
Wysłany: 04-04-2004, 21:48
|
|
|
ups... to ich jest 2?? dobra to nic nie zmienia mogę wisieć przez tego drugiego^^
Xellas znudziło się wisieć jak nietoperz. I zaatakowała paznokciami mackę.
Nie trzeba chyba mówić, że to się nie spodobało właścicielowi macki. Szarpnął on macką tak, że Xellas walneła w budynek, ale nie straciła przytomonści.
Za to ta chwila wystarczyła na to by Zegis odzyskał świadomość na chwilę... |
_________________ Wampiry stworzenia nocy, przeklęte przez Boga za grzechy ojca, wyklęte przez ludzi za grzechy własne. Jam jedną z nich, z cienia zrodzona, na rękach mych krew, na ustach śmierć, w spojrzeniu zagłada.
|
|
|
|
|
Zegis Black Priest
Szary Wędrowiec
Dołączył: 04 Lut 2003 Skąd: z swoich opowiadań... Status: offline
|
Wysłany: 04-04-2004, 21:53
|
|
|
-Co ja tu... - zaczął jednakże niezdążył bo Episteme zdzielił go jakimś zaklęciem w główkę.- Ty %^$& jak śmiałeś? O witka Episteme!
-Wreszcie odzyskałeś wolną wole... - zeszli na ziemię, gawędząc jak starzy przyjaciele.
Wylądowali na skraju lasu, zaraz dobiegli do nich wszyscy. Jednakże nie mogli nacieszyć się spokojem bo otoczyła ich horda... |
_________________ Wróciłem, nie cieszycie się? :]
"Do not fear in the face of your enemies, speak the truth always, even if it leads to your death, save helpless and do no wrong..." |
|
|
|
|
Mazoku
Dołączył: 20 Lut 2003 Skąd: znienacka ;) Status: offline
|
Wysłany: 04-04-2004, 22:51
|
|
|
...rycerzy w lśniących zbrojach i z wielkimi horągwiami z symbolami swoich rodów. Za nimi tłoczył się tłum nie do końca przekonanych do swej roli wieśniaków. Dziwnym trafem akurat nad nimi zniknęły chmury i wszyscy stali w promieniach wschodzącego słońca.
Jeden z nich wysunął się do przodu.
- Stójcie mroczne kreatury! Ja, paladyn Arturius pomszczę śmierć niewinnych mieszkańców tego miasta! - krzyknął, a w myślach dodał: "...i okryję się nieśmiertelną chwałą *^-^*"
Jego napierśnik był tak wypolerowany, że kilka osób poczuło nagłą potrzebę posiadania okularów przeciwsłonecznych... Obok niego wystąpił kolejny i rzekł nieco spokojniej...
- Oczywiście przy pomocy swoich wiernych druhów rycerzy...
Tu nastąpiła długa litania imion, nazwisk i zawołań rodowych. Po nim z szeregu wychodzili inni i powtarzali całą procedurę. Kiedy w końcu skończyli zapadła głucha cisza...
- No więc? - zapytał lekko rozbawiony Episteme, jednak w jego głosie kryła się moc 20-metrowej fali zbliżającej się do brzegu. - Nie powinniście kazać swojemu "wsparciu" nas zaatakować?
Spojrzał ponad szerokimi ramionami rycerzy.
- No tak... - zaczął niepewnie Arturius. - Wsparcie... To znaczy... Moi dzielni poddani ^^" DO ATAKU!
Nastała kolejna kłopotliwa chwila milczenia.
- Nawet szybko biegnie to wsparcie... - mruknął Nastel.
- Tylko szkoda, że w przeciwnym kierunku... - zauważył Monk.
Wśród paladynów nastąpiło lekkie zamieszanie.
- Trudno... Będziemy walczyć tylko my! Do ostatniej kropli krwi, towarzysze!
"Heh... Chyba przybyło mięsko armatnie..." - stwierdził telepatycznie Maz, a Nefeh pokiwał smutno ogonem, jako że głową nie mógł. |
_________________ You should never challenge mazoku for battle. There's nothing more reckless than trying to beat one ^-^ |
|
|
|
|
Chimeria
Wiedźma co nie wygląda
Dołączyła: 12 Lut 2004 Skąd: z grzbietu smoka Status: offline
|
Wysłany: 05-04-2004, 05:02
|
|
|
>*kyaaa, jestem^^""""".Tyle się naprodukowaliście, że w tak krótkim czasie i to przed świtem mogłam nie załapać wielu rzeczy, więc jakby co to poprawcie mnie.^^ Tylko nie czepiać się za bardzo! >)
Znowu pewnie się jakoś wkopię, ja tak zawsze...= ="""" Zdolne dziecko...= =""""""""""""""">
Kilku rycerzy "żądnych nieśmiertelnej sławy" niepewnie, ale z zacięciem ruszyło ku potworowi. Kilku podbiegło do jego macek i wbiło w nie miecze.
Potwora lekko zaswędziało gdyż kłucie mieczy było nie do porównania z ostrymi paznokciami Xellas. Lekkim ruchem powalił na ziemię rycerzyków. Jako, że ich zbroje były bardzo ciężkie nie mogli się podnieść. Byli bezbronni jak dzieci śpiące w kojcu. Reszta była przerażona i mimo wcześniejszych zamiarów zdobycia sławy woleli ocalić swoją skórę. Uciekli ze szczękiem zbroi. Przewróceni nawoływali ich pod postacią próśb, gróźb zemsty Boga itp. Na nic się to nie zdało.
Ch:Co jak co, ale to w końcu ludzie...nie pomożemy im???
Monk popatrzył na nią z lekką odrazą.
Ch:Wy w ogóle jesteście bez uczuć!!!! ><
M:A jak tu je zachować?
Ch:No...ale...
Potwór rzucił zaklęcie na jednego z rycerzy. Zbroja oderłwała sie od jego ciała. Będąc wolnym chciał uciec, ale potwór ponownie rzucił zaklęcie.
Rycerz zaczął wyć z bólu. Po chwili jego ciało wybuchło jak bomba rozrzucając na około szczątki ciała. Krew lała się jak deszcz. Potwór najwyraźniej dobrze się bawił.
Rycerz#2:Nie... oszczędź mnie!!!! Błagam!!!!!!!
Potwór:Taka hańba dla rycerza? Buahahahahaha!!!!!!!!
R#2:Nie!!!!!!!!!
Błaganie było dla potwora jadynie motorem nakręcającym zabawę. Im bardziej błagali o litość z tym większą przyjemnością ich zabijał.
Zbroja odleciała od leżącego rycerza. Ten wiedział, że nie ma sensu uciekać.Chwycił za miecz i przebił sobie nim gardło.
P:Nieładnie!!!!!><
Rycerz uśmiechnął się krzywo, ale z satysfakcją i osunął na kolana.
P:Nie ujdzie ci to płazem!!!!!!!
Ponowne zaklęcie. Miecz wyleciał z ręki ledwo żyjącego paladyna i zaczął siekać jego ciało.
R#2:Aaaaaaaaa!!!!!!!!!!!!!!
Gdy ciało było doszczętnie zmasakrowane potwór spytał.
P:No to kto następny? Wy maluczcy?
Zajął się kolejnym rycerzem.
Chimi nie mogła znieść tego widoku. Mimo swojej trochę mazoczej krwi, nadal miał też krew ludzką. To był dla niej horror.
Ch:Nie... -zrobiła krok -Nie!!! -nastepny krok -Nie!!Nie!!!Nie!!! -zaczęła biec w ich stronę.
Skończyłaby pewnie jak jeden z rycerzy gdyby nie Monk >znowu on><< który złapał ją i schował za drzewo.
M:Zamknij się! Nie pomożesz im przecież!!!!!
Ch:Ale...ale.....ale.... -oczy się jej zaszkliły gdy widziała kolejnego młodzieńca, któremu jego własny miecz robił z twarzy kotlety mielone.
Dołączyli do reszty. Chimi zakryła twarz rękoma i osunęła się na kolana. Oparła o drzewo nie mogąc uwierzyć w to co widzi. Jeszcze nie dawno żyła tak spokojnie. A teraz... co się dzieje? Xellas uklęknęła przy niej.
X:Chimi...
Chimeria pokręciła głową i zacisnęła oczy żeby ukryć łzy.
Kolejne życie odeszło...
Teraz to się robi horrorek, co?^^ |
|
|
|
|
|
xellas
Kolekcjonerka Wampirzyca
Dołączyła: 09 Lut 2004 Skąd: Gdańsk-tu smoki chodzą koło Fontanny Neptuna Status: offline
|
Wysłany: 05-04-2004, 05:53
|
|
|
-Chimi musisz odejść za miasto...
-Ale po co?? Ja was nie zostawię!!
-Chimi musisz!! Mazoku zabierz ją z tąd!! Wiem że nas obserwujesz!!! Może daruję twojemu smokowi jak teraz zabierzesz Chimi w bezpieczne miejsce!!
Koło nich materializuje się Maz.
-Czego się tak wydzierasz? Przecież słyszę, do kąd mam ją zabrać?
-Gdzieś daleko od miasta, ma być bezpieczna, jak nie to usmarzę tego smoka!!
-Dobra już ją zabieram-Maz złapał Chimi za ręke i zniknął
-Xellas co ty knuje....
Xellas spojrzała na Monka.
-Teraz możemy walczyć
-Jest bezpieczna??
-Tak, Maz jej nic nie zrobi,a niech by spróbował!! |
_________________ Wampiry stworzenia nocy, przeklęte przez Boga za grzechy ojca, wyklęte przez ludzi za grzechy własne. Jam jedną z nich, z cienia zrodzona, na rękach mych krew, na ustach śmierć, w spojrzeniu zagłada.
Ostatnio zmieniony przez xellas dnia 07-04-2004, 05:09, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
Zegis Black Priest
Szary Wędrowiec
Dołączył: 04 Lut 2003 Skąd: z swoich opowiadań... Status: offline
|
Wysłany: 05-04-2004, 06:58
|
|
|
Uwaga! Ważny komunikta (wydaje mi się że chyba mało kto się domyślił) te macki to taki potworek siedzący pod ziemią. Na powierzchni widać tylko macki pokryte gałkami ocznymi i sam głos wychodzący spodziemi...
-Walczyć? - zdziwił się Shinma. - Po co walczyć?
-No...
-Walczą między sobą to niech walczą... - powiedział rzucając przy okazji jakieś zaklęcie, po chwili cała grupka znalazła się w centrum lasu.
-Co za interes tu mamy? - władca eteru zmierzył wzrokiem przegniłe drzewa które zaczęły krwawić gdy się pojawił. Chyba zrobiło mi się żal tych drzew, zabłysnął i po chwili na jego miejscu stał starzec w białych szatach. Drzewa przestały krwawić, zaś pod jego stopami zgniła dotąd ziemia zaczęła odradzać się i wypuszczać kwiaty. Wszyscy stanęłi jak wryci, niezauważając nawet że otoczyła ich horda nieumarłych, którzy uciekli przed pierwotnym właśnie do tego lasu.
-Ej no... czy wszędzie czeka nas tylko bezsensowny rozlew krwi? - Nastel nie był najszczęśliwszy widząc legionik nieumarłych. - Zegis, nie jesteś głodny?
-??? - Wszyscy poza rycerzem byli lekko zdziwieni.
-Wiesz, co za dużo to niezdrowo... - Shinma pokazał ręką na szeregi otaczające ich coraz węrzszym okręgiem. - Zresztą zawsze może wydażyć się wypadek i pierwotny może przejąć kontrolę jak będę pożerał...
Nieumarła syrena, wyszła przed szereg:
-Poddajcie się, a obiecujemy wam szybką śmierć! - zawołała.
-Możemy obiecać wam to samo... -Nastel uśmiechnął się tym samym obłąkańczym uśmiechem który tak dobrze znały jego ofiary. - Adori vita vis! - syrena padła trupem, zaklęcie zniszczyło jej duszę dzięki czemu niemogła się odrodzić.
Rozgorzała bitwa... |
_________________ Wróciłem, nie cieszycie się? :]
"Do not fear in the face of your enemies, speak the truth always, even if it leads to your death, save helpless and do no wrong..." |
|
|
|
|
Chimeria
Wiedźma co nie wygląda
Dołączyła: 12 Lut 2004 Skąd: z grzbietu smoka Status: offline
|
Wysłany: 05-04-2004, 14:14
|
|
|
Tymczasem Maz z Chimi zmaterializował się w jakimś opustoszałym mieście.
Ch:Co...co TY ROBISZ?!?!?!?!?!?!?
M:To o co prosiła mnie Xellas.
Ch:Chyba kazała = ="
M:Wchodzisz w szczegóły^^"
Ch:Zabierz mnie tam z powrotem!!!!!!
M:Oszalałaś! Xellas mnie zabije!!!! A poza tym jesteś tu bezpieczna.
Ch:A oni maja nadstawiać karku?!!?!?!?!?
M:Noooo...tak.
Ch:Muszę chociaż zobaczyć co tam się dzieje. *wyjęła kryształową kulkę i spojrzała. Zobaczyła wyżej opisany obraz.*
M:I co?
ch:Masz tu zamiar ze mną siedzieć?>/
M:Nie zaraz znikam.
Ch:Zabierz mnie ze sobą!!!!!!!!!
M:Nie!
Ch:Ja chcę im pomóc!!!! Nie ma opcji, że oni oberwą, a ja wesoła będę sobie tu siedzieć i pić herbatkę!!!!!!><
M:Masz herbatkę???? 83
Ch:Nie nie mam!!!!!!!!!
M:nie pomożesz im!
Ch:A zakład?
M:O co?
Ch:O herbatkę^^
M:Może...
Ch:Wiesz co to jest? *Chimi wyciągnęła czerwone pudełko z torby*
M:Czerwone pudełko= ="
Ch:No co ty? Nie wiedziałam.... W środku jest coś co bardzo może im pomóc, ale było nieaktywne od setek lat. Za to ja wiem jak spowodować by działało!
M:Dlaczego tego nie nazwiesz po ludzku?
Ch:ech...= =""" Zobacz, można tego używać w celu zmocnienia obrony lub spotęgowania mocy zaklęcia.^^
M:Zobaczmy to...
Ch:Wara! To moje!
M:To chcesz im pomóc czy nie?
Ch:Chcę, ale skąd mam wiedzieć czy mi tego nie zabierzesz? >/
M:No wiesz...
Ch:Dobra... pokaże, ale jeśli zwiejesz z moim cudeńkiem to pobawię się twoją laleczką. >>
M:....
Ch:Patrz...*Chii otworzyła pudełko. Oślepił ich jasny blask*
M: 0_0!!! To przecież....
Szybko zamknęła pudełko.
Ch:To co zabierzesz mnie? >)
M:Nie wiem...ale Xellas....
Chimi wyciąga z groźną miną laleczkę i mocno kłuje igłą w różne miejsca.
M:AU!!!! Dobra dobra!!!!!
Ch:No! Bo już miałam ochątę na spalenie jej. Mówię ci, mam jeszcze wiele magicznych rzeczy^^ Nie od parady moja pra-babka była wiedźmą.
M:Nie daleko pada jabłko...
KŁUJ!!!!!
M:AUUU!!!!!
h:Nie waż się więcej tak mówić!!!!!!>< No już!!! Ruszamy!!!!
M:Już...
Ch:Ma się ten dar przekonywania.
Błysnęło i już ich nie było.
Pojawili się tuż przy gotowej do walki Xellas.
X:Maz!!!! Co wy tu...
M:Ona mi kazała!!!! Szantażowała!!! Groziła!!!! I w ogóle!!! Zresztą znikam!>P
PYK! i już go nie było.
X:Ja go....
Ch:Uspokuj się. Mamy ważną sprawę do załatwienia. Mam coś co się nam przyda...
Otwiera pudełko. Znów blak rozświetla im twarze.
X:Czy to jest...
Ch:Tak. To właśnie..... |
|
|
|
|
|
Mazoku
Dołączył: 20 Lut 2003 Skąd: znienacka ;) Status: offline
|
Wysłany: 05-04-2004, 15:56
|
|
|
Nefeh z wyraźnym przerażeniem w oczach spojrzał w górę na szalejący wir energii. On i Mazoku znajdowali się pod wielkim czarnym stożkiem, utworzonym z chmur. Iskry wyładowań elektrycznych skakały po nim jak na przyspieszonym filmie. Natomiast kilka metrów od nich oślepiającym blaskiem świecił portal. Wciąż był aktywny. Wiał od niego wiatr tak potężny, że smok z trudem mógł utrzymać się na ziemi...
"Co ty chcesz zrobić?" - zapytał telepatycznie, gdyż głośne wycie portalu zagłuszyłoby wszelkie dźwięki.
"Przejść na drugą stronę... To chyba widać ^^" - odpowiedział Maz. Jego szata powiewała niezwykle dramatycznie.
"Ale po co?"
"Widzisz... Podejrzewam, że armia nieumarłych, którą syreni tu wysłali jest centralnie sterowana z ich podwodnego miasta. To znaczy była zanim Zegis ich wszystkich zabił..."
Tu demon przerwał na chwilę i westchnął.
"Pozbawione kontroli ożywieńce mogą być niebezpieczne, gdyż budzi się w nich oryginalna dusza. Zwykle nie jest ona zadowolona, kiedy odkrywa że jej ciało już dawno nie żyje i zdążyło trochę zgnić... Przeważnie popadają z tego powdu w obłęd. Ekipa Zegisa może mieć pewne problemy z ich pokonaniem..."
"Chcesz im pomóc?!"
"Między innymi... Wrócę do miasta syren i spróbuję przejąć kontrolę nad ich armią ^^"
"Zwariowałeś? Ten portal jest niestabilny! Zginiesz, zanim przejdziesz na drugą stronę!"
"Zobaczymy..."
Mazoku otoczył się magiczną tarczą.
"Zostań tutaj Nefeh... Wiesz czemu" - dodał i ruszył powoli w kierunku portalu.
Sferyczna dotychczas tarcza odkształciła się pod wpływem ciśnienia rzeczywistości, ale wytrzymała. Maz zamienił się w ciemniejszą plamę na tle jasnego światła i zniknął...
Plaża wyglądała zupełnie inaczej, niż kiedy ją zostawili. Właściwie to już wogóle jej nie było. Na morzu szalał sztorm, toteż fale podchodziły aż pod skraj lasu. Niebo miało kolor krwi.
Mazoku pojawił się przy obecnym brzegu. Szybko wszedł do wody i popłynął, tak jak poprzednio, do podwodnego miasta. Tym razem z trudem można je było odróżnić od dna, gdyż pogasły w nim wszystkie światła.
Dotarł do świątyni, która posiadała najsilniejszą aurę. Przepłynął przez korytarze pełne martwych ciał syren, aż w końcu znalazł się przed jakimiś bogato zdobionymi drzwiami. Czuł, że za nimi znajdowało się potężne źródło energii. Wrota nie były zamknięte. Otworzył je bez problemów i jego oczom ukazał się... |
_________________ You should never challenge mazoku for battle. There's nothing more reckless than trying to beat one ^-^ |
|
|
|
|
Zegis Black Priest
Szary Wędrowiec
Dołączył: 04 Lut 2003 Skąd: z swoich opowiadań... Status: offline
|
Wysłany: 05-04-2004, 18:43
|
|
|
Olbrzymi tron na którym ktoś siedział. Mazoku podszedł bliżej niepewnym krokiem gotów w każdej chwili uskoczyć przed jakimś ciosem lub zaklęciem. Gospodaż podniósł się z tronu, wstępując w światło, padające z lekko jażącego się niebieskim światłem kominka. Teraz gdy światło oświeciło go widać było że miał na sobie zbroję z dziwnego metalu o barwie złota. Zbroja przykrywała mu całe tułowie odsłaniając przedramie i uda, na nadgarstkach miał branzolety z tego samego metalu z dziwnymi szparami po zewnęcznej stronie ręki. Jego skóra była fioletowa, zaś światło które padało tworząc dziwne cienie przywodziło na myśl łuskę. W tważy pozbawionej ust świeciły złotę oczy.
"Kim jesteś" - nieznajomy spytał telepatycznie... Mazoku zawachał się po czym odpowiedzał...
Tymczasem w lesie bitwa miała się ku końcowi. A właściwie nie bitwa lecz jednostronna rzeź umarłych, kończąca się niszczeniem dusz zmarłych. Gdy wreszcie ostatni trup padł, a grupka "anty-umarłych" padła ze zmęczenia usłyszęli za sobą lekkie klaskanie. Szybko odwrócili się i zobaczyli kobietę, ubraną w czerwoną suknie balową, która oparta o drzewo lekko klaskała. Zanim ktokolwiek zdołał coś powiedzieć ona zniknęła niczym sen... |
_________________ Wróciłem, nie cieszycie się? :]
"Do not fear in the face of your enemies, speak the truth always, even if it leads to your death, save helpless and do no wrong..."
Ostatnio zmieniony przez Zegis Black Priest dnia 05-04-2004, 19:38, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików Możesz ściągać załączniki
|
Dodaj temat do Ulubionych
|
|
|
|