Ogłoszenie |
Forum archiwalne, nie można zakładać nowych kont.
|
Wigilijka forumowa |
Wersja do druku |
Noire
Pomniejszy Inżynier
Dołączyła: 14 Maj 2003 Skąd: From down below Status: offline
|
Wysłany: 22-12-2004, 17:23
|
|
|
- Ja chetnie...*kichneła*..przeziebiłam sie przez ta przekleta rybe -spojrzała na sufit - Duzo tej jemioły, ale chciałam zauwazyc, ze teoretycznie jestesmy bezpieczni poki spod niej nie wyjdziemy :P |
_________________
|
|
|
|
|
Kai
the abominable one
Dołączył: 02 Paź 2004 Skąd: Z najgłębszych zakamarków podświadomości Status: offline
|
Wysłany: 22-12-2004, 20:16
|
|
|
Tymczasem przez okno beztrosko wpłynął sobie Kai, popływał trochę nad głowami zgromadzonych.
- O, wigilijka^^. Można się przyłączyć?
-Jasne, siadaj.
Więc znalazł sobie przytulne siedzonko, podpłynął do sufitu, zjadł znajdującą się tam jemiołę (chyba efekty pewnego 98% bimbru jeszcze pozostały), po czym spokojnie sobie usiadł.
Spojrzał na karpia.
- Będziemy jeść na żywca? Super^^ Wtedy tak fajnie łaskoczą w przełyku^^ |
_________________
Zetrzyj uśmiech z twarzy...
Poddaj się uczuciu bezsilności...
Przestań walczyć...
Zrezygnuj... |
|
|
|
|
Ysengrinn
Alan Tudyk Droid
Dołączył: 11 Maj 2003 Skąd: дикая охота Status: offline
Grupy: AntyWiP Tajna Loża Knujów WOM
|
Wysłany: 22-12-2004, 20:53
|
|
|
- Maz, stawaj, brudzisz podłogę - Ysen delikatnie kopnął stosik resztek.
- Urwało mi nogi.
- To zregeneruj się==. Jesteś mazoku podobno.
- Żadna z tobą zabawa - mazoku pojawił się w normalnej postaci. Zauważył, że oprócz niego nikt nie ucierpiał. - Niezła celność^^. Gdzie je kupiłeś?
- Znalazłem w garażu.
- Macie w zakonie garaże?
- Nie. W garażu Zega;>.
- Aha:>. Robisz tu coś oprócz instalowania ich?
- Rozklejam ulotki w piwnicy.
- Czemu akurat w piwnicy?
- Zeg jak je zobaczył powiedział, że mnie zabije jak one ujrzą światło dzienne.
- A co jest na nich takiego^^?
- Nudy==. Wywód o zgubnym wpływie pogańskich zwyczajów na kształt świąt. Powiedzieli, że mnie nie puszczą jak tego nie wezmę==.
- Pomóc ci to spalić?
- Ok, powiem im, że mi ukradłeś;>. |
_________________ I can survive in the vacuum of Space
|
|
|
|
|
Sm00k -Usunięty-
Gość
|
Wysłany: 22-12-2004, 23:12
|
|
|
Tymczasem posrod sniegow...
- Jestes pewien, ze to tutaj?
- Nie.
-><
- Nastepnym razem ja prowadze.
- Ostatnim razem doprowadzilo nas to do jaskimi pelnej wendigo.
- Przynajmniej sie najadles.
- Tyz fakt ^^
Lis pchnal drzwi. Te oczywiscie nie drgnely nawet.
- I co teraz, kupo klakow?
- Maja kominek. A skoro kominek, to i komin.
Po chwili, wypelnionej wspinaniem sie po oblodzonym dachu, przeklenstwami i zlosliwymi uwagami gada, znalezli sie przy dymiacym kominie...CO.
-Nie... |
|
|
|
|
|
Mazoku
Dołączył: 20 Lut 2003 Skąd: znienacka ;) Status: offline
|
Wysłany: 23-12-2004, 01:24
|
|
|
- To tu...
Mazoku otworzył drzwi kotłowni. Wewnątrz znajdowała się spora, lekko przerdzewiała maszyna z dużą ilością wskaźników. Działała ona zdaje się na parę i w jakiś automagiczny sposób podawała węgiel do jeszcze większego od niej pieca oraz kontrolowała pracę gigantycznego boilera.
- Centralne ogrzewanie? Po co nam to? - zapytał Ysengrinn.
- Szybciej spalimy te ulotki i nie będziemy przeszkadzać innym w cieszeniu się radosną atmosferą świąt ^^
- Świetnie...
Wspólnym wysiłkiem uchylili drzwiczki pieca. Bijący ze środka żar był nie do zniesienia. Maz pobawił się jednak kilkoma pokrętłami (nie zwracając przy tym uwagi na to, że kilka wskaźników przesunęło się na pozycje krytyczne) i płomienie zostały wessane do wnętrza na tyle, że dało się wytrzymać. Chwycił pierwszą ulotkę (z wielkim czerwonym napisem Nie prześpij świąt BOŻEGO Narodzenia!) i wrzucił ją na próbę do wnętrza. Spaliła się zaskakująco jasnym, błękitnym płomieniem.
- Z czego oni to robią?
- Są nasączone klejem... - mruknął Ysen usiłując odczepić uparty kawałek papieru od ręki.
- Aaa... Dobra, nie będziemy przecież ich palić pojedynczo...
Mazoku wziął karton, bezceremonialnie wpakował go do środka i zatrzasnął drzwiczki. Coś cicho zasyczało.
- Burn! Burn! Burn! ^^
Patrzyli przez moment na znikający w płomieniach wizerunek mikołaja Coca-Coli z podpisem "Święty" Mikołaj?. Nagle z plątaniny rurek rozległ się głośny huk.
- Co to było? - Xellas podniosła głowę.
- Co?
- Takie szuranie... Jakby ktoś chodził po dachu?
- Hmm... - wtrącił się Nefeh, który w jakiś sposób pojawił się na stole. - A jak myślisz, co to mogło być zważywszy na fakt, iż jesteśmy pośrodku skażonego pustkowia? ^^
- Er... Mam bogatą wyobraźnię...
Maszyneria drżała lekko. W kilku miejscach pękły rurki i wydobywał się z nich strumień gorącej pary. Ysengrinn stał i wpatrywał się w wydający się ważny ogromny wskaźnik.
- Myślisz, że ta duża wskazówka powinna znajdować się na czerwonym polu z napisem "OMAIGOD"*, cokolwiek to znaczy?
- Er... Będę strzelał... Nie? ^^"
Herbaciarnią wstrząsnęła nagła eksplozja. Z dachu rozległo się głośne "AAAAAARGH", a po chwili za oknem upadło coś ciężkiego i kilka cegieł, które niegdyś zapewne były kominem. Salon wypełnił się gęstym, czarnym dymem.
---
* w wolnym tłumaczeniu z języka jednego z plemion krasnoludów-inżynierów (obecnie wymarłe na skutek nieszczęśliwego wypadku) oznacza to "przeciążenie" ("Przykro nam, twoja gwarancja własnie wygasła, ale nie martw się - tam, dokąd się udajesz i tak nie będzie ci potrzebna") |
_________________ You should never challenge mazoku for battle. There's nothing more reckless than trying to beat one ^-^ |
|
|
|
|
Kai
the abominable one
Dołączył: 02 Paź 2004 Skąd: Z najgłębszych zakamarków podświadomości Status: offline
|
Wysłany: 23-12-2004, 12:34
|
|
|
Kai wydawało by się lekko znudzony, zaczał się bawić działkami gaitlinga. Wyglądało to mniej więcej tak, że pojawiał się za czyimiś plecami, wypowiadał frazę zawierającą stwierdzenie "dużo dzieci", po czym natychmiast znikał. Na efekty nie trzeba było długo czekać^^. |
_________________
Zetrzyj uśmiech z twarzy...
Poddaj się uczuciu bezsilności...
Przestań walczyć...
Zrezygnuj... |
|
|
|
|
Mai_chan
Spirit of joy
Dołączyła: 18 Maj 2004 Skąd: Bóg jeden raczy wiedzieć... Status: offline
Grupy: Fanklub Lacus Clyne Tajna Loża Knujów WIP
|
Wysłany: 23-12-2004, 12:43
|
|
|
-KYAAAAAA!
Mai w ostatniej chwili uskoczyła przed serią z karabinu. Na szczęście nic jej się nie stało. Nie zmieniało to faktu, że była "dość" zdenerwowana.
-Kai, ty świrze... Ja. Jestem. Śmiertelna. Nie mam odporności smoka, nie regeneruję się. Taki postrzał mógł być dla mnie conajmniej tragiczny. Więc proszę, NIE baw się w ten sposób, bo to zagraża zdrowiu i życiu otaczających cię istot ><
-Eee...
-ZROZUMIAŁEŚ??!!
-Tak...
-Dobrze... Masz szczęście, że zrozumiałeś. A to co znowu?
Zdziwienie Mai wywołane było dziwnymi dźwiękami dochodzącymi jakby z podziemi i dymem, który nagle pojawił się w salonie...
-Ja... *ekh* Poproszę do strefy... *ekh* Dla niepalących... |
_________________ Na Wielką Encyklopedię Larousse’a w dwudziestu trzech tomach!!!
Jestem Zramolałą Biurokratką i dobrze mi z tym!
O męcę twórczej:
[23] <Mai_chan> Siedzenie poki co skończyło się na tym, że trzy razy napisałam "W ciemności" i skreśliłam i narysowałam kuleczkę XD
|
|
|
|
|
Sm00k -Usunięty-
Gość
|
Wysłany: 23-12-2004, 18:20
|
|
|
Nagle, z odpowiednia doza dramatyzmu, drzwi wpadly do srodka, poparte argumentem w postaci buta lisa. Drzwi przelecialy wirujac odcinek dzielacy je od Kaia, by w koncu z suchym trzaskiem walnac go krotsza krawedzia w twarz.
-W dziesiatke lisie!- szary smok wlecial za rudowlosym do izby i z zainteresowaniem latal wokol trafionego mazoku- to sie kwalifikuje do muzeum sztuki nowoczesnej.
-Ma za swoje. Probowal skrzywdzic Mai.
-Milosc, co?- po tych slowach smok musial uniknac przelatujacej klamki-cos taki nerwowy?
-Nie celowalem w ciebie.
-?
Istotnie. Klamka trafila jedna z gramolacych sie z piwnicy osmalonych postaci. Trafila prosto w glowe, przez co mrocznie okopcona osoba zachwiala sie i spadla ze schodow. Sadzac z lomotu, nie byla sama.
-Od razu lepiej ^^ |
|
|
|
|
|
Aria
Matka Opiekunka
Dołączyła: 25 Paź 2003 Skąd: piąta cela po lewej ^^ Status: offline
|
Wysłany: 23-12-2004, 19:19
|
|
|
Aria wzieła butelkę wina i weszła pod stół. Była pewna że był umagiczniony lub przynajmniej z jakiegoś zeliwwa, w końcu to był stół BH. Ci ludzie by sie w życiu nie wypłacili za naprawe mebli gdyby one nie były magiczne albo żeliwne. Aria wpiła troche wina.
-samotnie pić- na zewnącz coś wybuchło i odbiło die od obrusu- to już oznaki alkocholizmu |
_________________ http://niziolek.deviantart.com/
|
|
|
|
|
IKa
Dołączyła: 02 Sty 2004 Status: offline
Grupy: WIP
|
Wysłany: 23-12-2004, 23:07
|
|
|
Prze wywalone drzwi zajrzała Zielarka IKa...
- Ekhem... moja pierwsza wigilia ... ==''' gdzie ja trafiłam... eh, whatever ...- z szerokim uśmiechem wparowała do środka, taszcząc 6 butelek krwistoczerwonego płynu i ogromny sernik na blasze 2mx2m.
- Upiekłam mały serniczek ^^ i zrobiłam trochę nalewki wiśniowej ^^. Ma prawie 50 %. - rozejrzała sie za wiekszym stołem.- Mozna to gdzies postawić ? :D |
|
|
|
|
|
Yuby
Kotosmok
Dołączył: 16 Cze 2003 Skąd: Wrocław Status: offline
Grupy: AntyWiP
|
Wysłany: 23-12-2004, 23:47
|
|
|
Wielki, zielony smok przemierzał niebo wśród chmur i nasilającej się snieżycy. Spoglądał w dół, na ziemię pod nim. I im dłużej tak patrzył, tym mocniej utwierdzał się w przekonaniu, że... w tej śnieżycy nic nie widać. Ponadto niskie temperatury panujące w przestworzach zaczynały działać Górskiemu Smokowi na nerwy.
-Do cholery... Ja mam futro, ale mimo wszytko jestem Smokiem Górskim, nie Arktycznym... - Irytował się Yuby.
-Zimno to akurat najmniejszy problem... Aktualnie to po pierwsze nie mamy pojęcia gdzie jesteśmy, a po drugie, masz wogóle pomysł na to, jak tu wylądować?
-Wedlug mnie powinniśmy być właściwie na miejscu. A co do lądowania... - Smok uśmiechnął się złośliwie.
Po czym z ogromną szybkością zanurkował w chmury i śnieżycę pod sobą, niosąc na grzbiecie dwa zaskoczone takim obrotem sprawy wilki.
Lądowanie byłoby perfekcyjne, gdyby tylko smok przewidział, że pod warstwą śniegu może kryć sięoblodzona ziemia. I że na jego drodze może ni stad ni zowąd wyrosnąć niewielka chatka.
-O żesz... - Zdążył tylko zakląć Yuby, kiedy zachaczył łapą o komin i wyrżnął w śnieg, przejeżdżając w ten sposób kawał drogi. |
_________________ From the brightest start
Comes the blackest hole
You had so much to offer
Why did you offer your soul? |
|
|
|
|
Mazoku
Dołączył: 20 Lut 2003 Skąd: znienacka ;) Status: offline
|
Wysłany: 24-12-2004, 00:00
|
|
|
Jakby w odpowiedzi na pytanie IKi od strony schodów do piwnicy nadleciał roztopiony, płonący fioletowo kawałek metalu. Odbił się od sufitu (wypalając sporą dziurę w jemiołowym poszyciu) i uderzył w stół, rozbijając w kawałki spory obszar brudnych naczyń (przez co zrobiło się miejsce na nowe nabytki). Następnie rykoszetował od akwarium z karpiem i w końcu, wbrew wszelkim konwencjonalnym prawom fizyki, rozpłaszczył się na wbitych w Kai'a drzwiach, idelanie w miejscu, w którym całkiem niedawno znajdował się jako klamka.
U szczytów schodów stanął Mazoku. Jego ubranie było całe czarne... er... no... to znaczy wydawało się czarniejsze niż zwykle...
- Klamką? Nas bohaterów klamką?! - wyrecytował z pamięci zasłyszaną gdzieś kwestię.
- Z dwojga złego lepiej klamką niż drzwiami - mruknął wdrapujący się za nim Ysen, spoglądając wymownie na kaiopodobną, postmodernistyczną rzeźbę na podłodze.
- Naaach... Lepiej powiedzcie, który to...
Nie dokończył. Przerwał mu donośny hałas z góry dla odmiany, a kominek w rogu nagle wypełnił się gruzem.
- Co znowu...? |
_________________ You should never challenge mazoku for battle. There's nothing more reckless than trying to beat one ^-^ |
|
|
|
|
Kai
the abominable one
Dołączył: 02 Paź 2004 Skąd: Z najgłębszych zakamarków podświadomości Status: offline
|
Wysłany: 24-12-2004, 00:27
|
|
|
Kai, wcześniej zajęty próbami odklejenia mocno tkwiących drzwi, teraz miał już dwa przedmioty do pozbycia się. Dopiero po jakichś 15 minutach z czegoś zdał sobie sprawę. Po chwili zarówno drzwi jak i kawał metalu opadły nie podtrzymywane już na podłogę.
W tym samym momencie główny fragment rzeźby pojawił się znowu lewitując nad ziemią, w prawie nietkniętym stanie. Po chwili podniósł pozostałe fragmenty, po czym schował je do kieszenie.
- No co? Przywiązałem się do nich^^
Po czym spojrzał na walący się komin.
- Co to? Święty Mikołaj? Już, tak szybko? |
_________________
Zetrzyj uśmiech z twarzy...
Poddaj się uczuciu bezsilności...
Przestań walczyć...
Zrezygnuj... |
|
|
|
|
Sm00k -Usunięty-
Gość
|
Wysłany: 24-12-2004, 00:53
|
|
|
-Pal licho Mikusia- rzekl smok. Lis byl zbyt zajety zona, by prowadzic rozmowe- stracilismy piec, jak widze.
-Niestety-Maz wydawal sie nieco zmieszany- nic mu juz nie pomoze.
-Co nam wiec zostalo?
-Moze zaczniemy od zalozenia jakis drzwi? Ciagnie zimnem niemilosiernie >< |
|
|
|
|
|
Kai
the abominable one
Dołączył: 02 Paź 2004 Skąd: Z najgłębszych zakamarków podświadomości Status: offline
|
Wysłany: 24-12-2004, 01:04
|
|
|
- O.O Ja swoich nie oddam. Nic z tego. A Mikuś jest bardzo ważny...
Wyciąga coś, coprzypomina metolawy kij bejsbolowy nabijany kolcami.
- Czekałem na to cały rok... |
_________________
Zetrzyj uśmiech z twarzy...
Poddaj się uczuciu bezsilności...
Przestań walczyć...
Zrezygnuj... |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików Możesz ściągać załączniki
|
Dodaj temat do Ulubionych
|
|
|
|