Ogłoszenie |
Forum archiwalne, nie można zakładać nowych kont.
|
Świetlne Łzy |
Wersja do druku |
Miyu_
wciąż poszukujący
Dołączyła: 02 Cze 2007 Skąd: Deus ex Machina Status: offline
|
Wysłany: 07-06-2007, 12:02
|
|
|
Oj, trzeba było tego nie mówić- gdzieś na dnie szarych oczu Miyu błysnął lód.
Nagle wszystkich oślepił rozbłysk złotego, intensywnego światła.
Kiedy już odzyskali wzrok, zobaczyli, że ptak jej na ramieniu zniknął, a zamiast niego pojawiła się nieco niższa, ubrana w granatową aksamitną suknię kobieta z lekko zirytowanym wyrazem twarzy.
Nagle zrobiło się jakoś dziwnie gorąco. Powietrze wokół niespodzianki zaczęło falować pod wpływem temperatury.
- Wiecie, Altena bardzo nie lubi, kiedy się o niej mówi per "to żółte".
- Co ty nie powiesz- mruknęła towarzyszka Miyu. |
_________________ "They've never been allowed to love in this cursed cage
It's only the fairy tale they believe"
|
|
|
|
|
Avalia
Love & Roll
Dołączyła: 25 Mar 2007 Skąd: mam wiedzieć? Status: offline
Grupy: AntyWiP
|
Wysłany: 07-06-2007, 12:19
|
|
|
-hola, hola tylko spokojnie, bez takich tu...może darujcie sobie kłutnie i jej skutki i zajmijmy się bardziej poważnymi tematami, chociażby tym wstrzęsem - zaproponowała Avi ni stąd ni zowąt pojawiajac się miedzy paniami. |
|
|
|
|
|
Miyu_
wciąż poszukujący
Dołączyła: 02 Cze 2007 Skąd: Deus ex Machina Status: offline
|
Wysłany: 07-06-2007, 12:28
|
|
|
Popieram - stwierdziła krótko Miyu.
- To co, idziemy? |
_________________ "They've never been allowed to love in this cursed cage
It's only the fairy tale they believe"
|
|
|
|
|
Ewan
8th Fallen Angel
Dołączył: 29 Maj 2007 Skąd: Białysotk Status: offline
|
Wysłany: 07-06-2007, 12:37
|
|
|
- Ma rację - wtrąciłem swoje trzy grosze. - Nie wszczynajcie kłutni bez potrzeby, bo do absolutnej władzy w tej druznie brakuje Wam sporo.
- Właśnie. Szef nie jest sam - Ever dumnie wypłynął zza moich pleców splatając ręce (a raczej swoje potężne rękawy) w miejscu gdzie powinien mieć klatkę piersiową. Fragment Hebana, który się ze mnie wydzielił po raz wtóry wygladął jak wielka znoszona peleryna z głebokim kapturem spod którego wszystko czyjnie pobserwowała para błękitnych, lekko połyskujących oczu.
- Ever... Nie popisuj się, bo to nie na miejscu w tym momencie - lekko skarciłem ducha.
- Spokojna głowa szefie - odparł upiór zostając tam gdzie był. |
_________________
|
|
|
|
|
Caladan
Chaos is Behind you
Dołączył: 04 Lut 2007 Skąd: Gdynia Smocza Góra Status: offline
Grupy: Melior Absque Chrisma Omertà Syndykat WOM
|
Wysłany: 07-06-2007, 12:47
|
|
|
Podszedłem bliżej do szybko zbliżającej kuli, wyciągając rekę ku pociskowi, która powoli zaczełą spowalniać, aż staneła w miejscu. Drugim ruchem ręki rozczłonkowałem ją na 13 części, tworząc okrąg . Potem Stuknełem kijem o ziemie i wycelowałem nim do do nowo stworzonego tworu, wymawiajac zaklęcie, które tworzy płomienne przejście.
-Myabi szybko wejdż w te wrota i ostrzeż reszte, żeby uciekli z zamku jak najdalej i najszybciej, bo inaczej bedzie po nich. Pamietaj aby od razu po wyjściu zamknąć wrota. Weż ten talizman. Bede wiedział, gdzie bedziecie póżniej. To Rozkaz. |
_________________ It gets so lonely being evil
What I'd do to see a smile
Even for a little while
And no one loves you when you're evil
I'm lying through my teeth!
Your tears are all the company I need |
|
|
|
|
Miyu_
wciąż poszukujący
Dołączyła: 02 Cze 2007 Skąd: Deus ex Machina Status: offline
|
Wysłany: 07-06-2007, 12:51
|
|
|
Miyu spojrzała na Ewana, jakby się urwał z choinki. Władza nad kimkolwiek była ostatnia rzeczą, na jakiej jej zależało.
Przede wszystkim dbała o Altenę.
Była w końcu wędrowcem przez światy i jej Strażnikiem.
Jej towarzyszka przyglądała się wesołej gromadce z miną polującego kota.
- Wiecie co, hierarchią zajmiecie się później. Teraz lepiej sprawdzić, co się tam dzieje. Być może komuś potrzebna jest pomoc - stwierdziła w końcu. |
_________________ "They've never been allowed to love in this cursed cage
It's only the fairy tale they believe"
|
|
|
|
|
Mara
High
Dołączyła: 05 Maj 2007 Skąd: spod łóżka Status: offline
Grupy: House of Joy Lisia Federacja
|
Wysłany: 07-06-2007, 12:54
|
|
|
Bez słowa wskoczyłam w portal. Po chwili stałam tuż obok reszty, a prześcia nie było.
-Musimy stąd iść natychmiast- powiedziałam stanowczo- w tym zamku nie przeżyjecie- dodałam nieco ciszej, licząc cicho, że mi uwierzą. Pozostali jednak byli dosć sceptycznie nastawieni do słów piętnastolatki, która na dodatek ot tak sobie znika. Poddenerwowana stworzyłam własny portal i zanim ktokolwiek zdążył zareagować, wepchnęłam wszystkich do niego i chwilę potem staliśmy w zapuszczonym labolatorium sporych rozmiarów, na którym widać było ślady eksplozji, jednak większość przyrządów była nienaruszona tylko dość mocno zakurzona.
-I nie ruszajcie się na razie stąd, proszę- powiedziałam powoli i usiadłam na ziemii. Nie wiedzieć czemu, zrobiło mi się słabo. |
_________________ "Shut up and keep up squeezing the monkeys!"
|
|
|
|
|
Arita
Unpredictable
Dołączyła: 02 Mar 2007 Status: offline
|
Wysłany: 07-06-2007, 18:35
|
|
|
- Do zobaczenia. Nie wiem kiedy się spotkamy... Muszę do nich dołączyć, rozumiecie prawda?
Kobieta stojąca na przeciwko niej przytakneła lekko.
- Uważaj na siebie- powiedziała.
- Nie martw się mamo, wszystko będzie dobrze.
Pocałowałam ją w policzek i po chwili otworzyłam portal. Szłam teraz długim korytarzem. W końcu zobaczyłam drzwi. Dochące zza nich głosy tylko utwierzdziły mnie w przekonaniu, że znajduję się w odpowiednim miejscu.
- No nareszcie.
Nacisnęłam klamkę i weszłam do pomieszczenia. Znajdowałam się w jakimś zakurzonym laboratorium. Po chwili zauważyłam grupkę ludzi.
- Witajcie. Proszę nie zadawajcie pytań skąd się tu wzięłam. Hmm chyba najlepiej by było gdybyśmy uciekli z tego zamku... - spojrzałam na nich znacząco - Myabi wszystko w porządku?
Dziewczyna siedziała i zdecydowanie nie wyglądała najlepiej. Wyciągnęłam z torby zioła i kazałam jej połknąć, zapewniając ją że poczuje się lepiej. I rzeczywiście tak się stało. |
_________________ "Przyszłość ma wiele imion. Dla słabych ma imię - niemożliwe, dla nieśmiałych - nieznane, dla myślących i walczących - ideał."
Victor Hugo |
|
|
|
|
Mara
High
Dołączyła: 05 Maj 2007 Skąd: spod łóżka Status: offline
Grupy: House of Joy Lisia Federacja
|
Wysłany: 07-06-2007, 19:07
|
|
|
-Pocieszę cię, że już nie jesteśmy w zamku- -wydyszałam cicho. Nadal miałam zawroty głowy, ale mimo wszystko wstałam i starałam się nie pokazywać reszcie jak się czuję i dlaczego. Poprosiłam ich tylko cichoi, żebyśmy wyszli z budynku, wtedy im wyjaśnię, dlaczego przeniosłam wszystkich(i zablokowałam portale prowadzące do zamku, dlatego Arita przybyła tutaj), ale sama nie rozumiałam, czemu właśnie w to miejsce.
W końcu wszyscy wyszliśmy na zewnątrz. Ze znalezieniem wyjścia nie miałam problemu, łatwo było się poruszać po starej kamienicy. Na podwórzu przed budynkiem opowiedziałam o tym, co działo się kiedy byłam z Caladanem, po czym znów zakręciło mi się w głowie i usiadłam lekko na ziemii, starając się nie pokazywać swojego stanu. Poprosiłam tylko, żebyśmy tu chwilę poczekali. |
_________________ "Shut up and keep up squeezing the monkeys!"
|
|
|
|
|
Avalia
Love & Roll
Dołączyła: 25 Mar 2007 Skąd: mam wiedzieć? Status: offline
Grupy: AntyWiP
|
Wysłany: 07-06-2007, 19:45
|
|
|
Avi usiadła koło Miyabi sama była lekko blada, ale ciagle promieniowała swoją aurą.
- Wiesz teraz mam ochote odstrzelić Rudego i Momoko - zagadneła z lekkim uśmiechem, zamykając oczy. |
|
|
|
|
|
Mara
High
Dołączyła: 05 Maj 2007 Skąd: spod łóżka Status: offline
Grupy: House of Joy Lisia Federacja
|
Wysłany: 07-06-2007, 20:27
|
|
|
-Momoko miała widać swoje powody...-powiedziałam to tak cicho, że jedynie Avalia była w stanie usłyszeć. Trochę mi brakowało Momo, mimo że krótko byłyśmy razem. W takich momentach jak ten bardzo chaotycznie opowiadałam jej co czuję i otrzymywałam odpowiedź tak prostą, że sama powinnam była się jej domyślić.
Pod wpływem wspomnień uśmiechnęłam się lekko i spojrzałam w niebo, myśląc jedynie wstecz. W ten sposób "odpłynęłam" na jakiś czas i z zamyślenia wyrwał mnie dopiero wyraźny obraz owej kamienicy, przed którą się znajdowaliśmy. Aż się wzdrygnęłam. Okazało się, że siedziałam tak dobrą godzinę i reszta zdążyła już kilkukrotnie zbadać całą kamienicę i nie znaleźli nic szczególnego oprócz faktu, że w labolatorium była bardzi silna aura oraz iż w owym pomieszczeniu doszło do silnej eksplozji, która jednak właściwie go nie naruszyła.
Samo podwórze było dość zapuszczone, ale nie wyglądało źle. Żywopłot był stosunkowo niski i mimo że nieprzycinany od dłuższego czasu wyglądał schludnie, w samym ogrodzie było kilka grządek na których mimo że niehodowane, kwitły poziomki. Chwastów było sporo, dawały one jednak całości tajemniczości i sprawiały, że dalsze zakątki wzbudzały ciekawość. Drzwi porośnięte bluszczem przypominały bajkę, na ganku dadal stała niewielka srebrna konewka oraz parę kwiatów w doniczkach, które nie wytrzymały próby czasu. Brama leżała przewrócona po zewnętrznej stronie płotu, furtka trzymała się na jednym zawiasie. Dzień był słoneczny i wiał delikatny wiatr, który roznosił przyjemną kwiatową woń po całym podwórku. |
_________________ "Shut up and keep up squeezing the monkeys!"
|
|
|
|
|
Miyu_
wciąż poszukujący
Dołączyła: 02 Cze 2007 Skąd: Deus ex Machina Status: offline
|
Wysłany: 07-06-2007, 21:09
|
|
|
Miyu, nieprzyzwyczajona do przechodzenia przez czyjeś teleporty, otrząsnęła się lekko.
Usiadła, opierając się o żywopłot i słuchała uważnie Alteny, która w międzyczasie zdążyła z powrotem zamienić się w ptaka.
Słońce przygrzewało dość intensywnie, więc zdjęła kapelusz i promienie zaczęły tworzyć migotliwą warstwę wokół jej włosów.
Przyjemna woń kwiatów i ciepło panujące wokół działały na nią usypiająco.
Mimo to nie udało jej się całkiem odpłynąć - ptasia towarzyszka przypomniała o braku wody.
Lekko zawstydzona, że o tym w całym zamieszaniu zapomniała, podniosła się z miejsca zdejmując płaszcz i ruszyła na poszukiwanie studni.
Teraz każdy mógł (jeśli kogoś to interesowało) obejrzeć sobie dość dokładnie ładną rękojeść jej pałasza przymocowanego do wąskiego pasa z czarnej skóry.
Studni co prawda nie znalazła ale za to wykonała szybki skok do innego wymiaru i wróciła taszcząc pokaźny, po brzegi wypełniony kosz oraz wino i wodę.
- Mam jedzenie- zawołała na tyle głośno, żeby drużyna usłyszała. |
_________________ "They've never been allowed to love in this cursed cage
It's only the fairy tale they believe"
|
|
|
|
|
Ewan
8th Fallen Angel
Dołączył: 29 Maj 2007 Skąd: Białysotk Status: offline
|
Wysłany: 07-06-2007, 21:33
|
|
|
Nie wiedzieć czemu, polubiłęm to miejsce od razu... Jednym susem dosięgłem dachu, na którym miekko wylądowałem. Wyciagnałem się wygodnie na dachu i zacząłem drzemkę. Z dziwnych przyczyn przyśnił mi się dom rodzinny... Te małe chwile szczęścia, które ludziom są tak drogie... Z resztą... Czemu się dziwię? Sam jestem w dużej mierze człowiekiem.
W każdym razie... Przyśniła mi się ostatnia lekcja fechtunku, jakiej udizelił mi ojciec... Wtedy już mu praiwe dorównywałem... Mimo, że był pozbawiony nieśmiertelności, nie stracił nic ze swojej mocy, czy umiejętności. Nigdy nie dawał mi forów, a ja nigdy nie mogłem go pokonać... Był wspaniałym szermierzem... Jednak niestety... Poświęcił siebie, bym był bliższy demonowi jak człowiekowi... Oddał mi fragment swojej duszy, abym mógł osiągnać absolutny szczyt... Spełnić jego ambicję, którą mnie zaraził... Jednak nasz ostatni wspólny dzień był inny. Hadarniel wykonał fintę, którą ja skwitowałem sztychem, ryzykując zranienie, ale mój atak został zręcznie zbity. Kolejne padło moje udeżenie znad głowy idące na korpus ojca, po raz kolejny doskonale sparowane, jednak tym razem, uderzeniem kantu dłoni o płaz ostrza miecza Hadarniela, odbiłem go i sztychem wszedłem w samo serce ojca... Tak do cholery nie było! Nie skończyłęm też w jakiejś czarnej pustce unosząc sie nad oceanem krwi i nie było przedemną pary białych oczu, ani głosu kóry mówił: ""Twoje fatum nadchodzi, albo Ty synu Hadriela, albo ja, potomek Urakiela!"
Niemal obudziłęm isęz krzykiem. Serce waliło mi jak przeciętny młot pneumatyczny, a płuca gorączkowo domagały się większej ilości powietrza... Wziąłem kilka głebokich wdechów, po czym zręcznie zsunąłem się z dachu.
- Więc się zmieżymy, potomku Urakiela - powiedziałem do siebie, ale chyba na tyle głośno, że kilka osób to chyba usłyszało.
Po tym akcie nienormalności jak gdyby nigdy nic podszedłęm do kosza który przyniosła Myiu i poczęstowałem się jabłkiem, po czym poszedłem przysiaść na jakimś murze w odosobnieniu... Miałem aż nadto do przemyslenia. Wytarłem owoc o płąszcz, po czym wziałem kęs wychodząc przez bramę. |
_________________
|
|
|
|
|
Lila
BAKA Ranger
Dołączyła: 19 Wrz 2006 Skąd: [CENSORED] Status: offline
Grupy: AntyWiP Fanklub Lacus Clyne Lisia Federacja Omertà
|
Wysłany: 07-06-2007, 21:41
|
|
|
*Zanim zaczniesz czytac posta, zapoznaj sie z tym Tematem, to wazne. http://forum.tanuki.pl/tematy21/637,90.htm#119434*
Dziewczynka podreptała na skraj lasku. Spojrzała na ludzi koło kamienicy wbiegła pomiedzy drzewa.
- Ure? Jesteś?
- Tak Saro, zawsze blisko ciebie.
Dziewczynka biegła przed siebie aż wybiegła na zieloną polankę pomiędzy drzewami. Padały na nią promienie zachodzącego śłońca. Stanełą na środku łączki i wyjeła z torby czerwony kamień wyglądający jak jajko. Wzniosła je nad głowę w stronę nieba.
- Ure, przełamanie pieczęci piątego poziomu! – Duch dziewcynki wsiakł w kamień jak wciągniety przez odkurzacz. Sara obniżyła rękę. Jajo zaczeło pękać. Wykluł się z nego mały, różowy pisklaczek... – Ure, rośnij. – Dziewczynka rzuciłą ptaszka na ziemię. W łebie dymu dało się widzieć ogień. Po chwili z zasłaniącej sałą planke sciany dymu i kurzu w powietrze wzbil się rudy ptak pozostawiajac za soba ogniski znak na niebie. Jak kometa. Zrobił kilka kółek nad lasem po czym, gdy dym już opadł wylądował na ramieniu dziewczynki.
- Ure, nie gniewaj się.
- Za co miała bym się gniewać Saro? – głos rozbrzmiewał się w głowie dziewczynki.
- Za nic, już za nic. Przełanie pieczęci czwartego poziomu! – Sara stworzyla na dloni kulke czarnej enegri po czym sama się nia uderzyla na wysokosci serca… Ból przeszył jej ciało, ptak ponownie wzbił się w powietrze. Dziewczynka rozłożyła ręce i opadła na kolana. Ból narastał. W koło niej zaczego tworszyć się pole czarnej energi, by w kncu ją opeść jak kokon. Po chwili kokon zaczoł opadać ukazując powstającą, młodą dziewczyne.
- Jak ja dawno tego nie robiłam. – dziewczyna rosprostowała nogi, kilka przysiadów, pajacyków. Zaczeła się rozciągać. Po chwili wyciagneła przed siebie dłoń i pojawiło się w niej Berełko. – Pieczęć trezciego pizomu, złamana.
Berełko zamigotało, przybrało czarny kolor i zaczeło się rozrastac w formę dość długiego kija. Gwiazdka zaczeła się wydłużać. Po chwili w ręku dziewczyny widniałą czarna kosa. Sara nałożyła na głowę kaptór zasłaniając twarz. Ure powronie usiadła jej na ramieniu.
- Co robimy Saro?
- Nie wiem, nie wiem co zamierzaja ci ludzie. Nie chce ich zabijać. Przypominają mi ludzi z ostatniej naszej wyprawy. Szkoda, że wszyscy tak źle skończyli.
Dziewczyna spojrzala na niebo, było już prawie calkiem ciemno. Sara pobiegala chwile po lesie scinajac kilka drzew by wyprubowac kose. Nic się nie zmieniła. Ure latała nad lasem pozostawiajac na nocnym niebie ognista smuge. Lekko znudzona Sara wezwala Ure do siebie. Kosa powrotnie przybrała formę berełka, Ure jeszcze raz wzbiła się w powietrze i zaczeła pikować z ogromnąprędkością w ziemie obok Sary. Udeżenie wzbło w powietrze kłeby dymu. Sara po omacku wydłubała z piachu czarwone jajo. Gdy dym opadł, obok dziury siedziała ure w mundurku ziewając. Sara pochowała wsdzystko do torby i w klebie róźowego dymku zamieniła się w swoją Szkolną postać.
Wspólnymi siłami zapaliły ognisko by ogrzać się przy nim. Wygdnie się rozsiadły gdy nagle usłyszały szelest w pobliskich krzakach. Na skraju swiatla rzucanego przez ogien stala malo widoczna postac. |
_________________ " Twas brillig, and the slithy toves, did gyre and gimble in the wabe;
All mimsy were the borogoves, and the mome raths outgrabe.~ "
|
|
|
|
|
Mara
High
Dołączyła: 05 Maj 2007 Skąd: spod łóżka Status: offline
Grupy: House of Joy Lisia Federacja
|
Wysłany: 08-06-2007, 11:02
|
|
|
W pewnym momencie ujrzałam ciemny dym unoszący się nad lasem. Widząc z daleka, że nic się nie pali(oprócz feniksa, który ni stąd i z owąd się zjawił) dość ospale zaczęłam kierować się w stronę lasu. Kiedy zobaczyłam Sarę i jej towarzyszkę, odetchnęłam z ulgą, stwierdzając, że to ona jest sprawczynią całego zamieszania.Dopiero po chwili ujrzałam niewyraźną postać, która kryła się jakby za krzakami. Niezbyt oryginalna kryjówka.
-To też ktoś od ciebie?- spytałam, ziewając.
- Nie wiem, kto to- odpowiedziała krótko Sara i przygotowała berełko. Ja jednak zamiast bawić się w przygotowanie do walki, klasnęłam w dłonie i uderzyłam obiema naraz w ziemię. Od punktu moich rąk do postaci zaczęły "pełzać" po ziemii małe błyskawice, które otwurzyły wokół niej stalową klatkę. Zastanawiając się, kiedy gość się uwolni, spokojnie podeszłam do niego z pytaniem o imię. |
_________________ "Shut up and keep up squeezing the monkeys!"
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików Możesz ściągać załączniki
|
Dodaj temat do Ulubionych
|
|
|
|