Ogłoszenie |
Forum archiwalne, nie można zakładać nowych kont.
|
Świetlne Łzy |
Wersja do druku |
Momoko
wiosna jest miau
Dołączyła: 04 Sty 2007 Skąd: z Cudzysłowa Status: offline
Grupy: House of Joy Lisia Federacja WIP
|
Wysłany: 14-03-2007, 20:25
|
|
|
Dziewczyna zmrużyła oczy i lekko zastrzygła uszami. Kolor jej tęczówek szybko pezeszedł w granatowy, by po chwili, gdy odzyskała wiarę w to co widzi (może i nie czuła sie najlepiej, ale żeby do tego stopnia?), zmienić się w ciepły rodozłoty odcień. Po raz kolejny potwiedziło się, że biednemu zawsze wiatr w oczy, chleb masłem do podłogi i tajemnicze dziecięcia władajace magią zakrzywiającą czasoprzestrzeń spadające z nieba. O ile energia powoli zaczeła się już odnawiać, o tyle próba zniwelowania ubytku krwi w organiźmie przyniosła za soba potworny głód, co raczej nie sprzyjało koncentracji.
I jeszcze do tego, ten chłopak zamierza je złapać. I nie żartuje.
Jeśli chodzi o jego emocje to cóż... za wiele tego nie było. Trochę irytacji, szczypta rozbawienia. Piorunująca mieszanka w stosunku do sytuacji sugrująca, ze wszelkie próby nawiązania kontaktu zostaną natychmiast przerwane, a interesant zostanie zmieniony w skwierczącą kupkę popiołu.
Jeśli jest jakiekolwiek wyjście to tylko takie. Co prawda etykieta na opakowaniu mówi, żeby nie używać tego dziesięć minut po ptwarciu, ale w tym kontekście...ledwo parenaście godzin nie robi różnicy. Powinno jeszcze działać. Zakreśliła kółko na swojej kostce, dając znak Aricie, bo zrobiła to samo. Próbowała nieposrzeżenie podać Lunie kulkę z parującą maścią, ale chłopak do zauważył. Rzuciła jej syntetyczne zaklęcie i poczuła, że śmiertelny czar zmierza w jej stronę. Kątem oka dostrzegła, ze Arita znikneła. A więc działa. Przed oczami mając roziskrzoną kulę, zrobiła krok w tył.
Była na jakichś mokradłach, nie wyczuwając energii nikogo z drużyny. I znajdowała sie kilkadziesiąt metrów nad ziemią, warto dodać.
Momoko nie umiała latać. |
_________________ Pray tomorrow takes me higher higher high
Pressure on people
People on streets
Ostatnio zmieniony przez Momoko dnia 14-03-2007, 22:28, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
Arita
Unpredictable
Dołączyła: 02 Mar 2007 Status: offline
|
Wysłany: 14-03-2007, 21:50
|
|
|
Nagle znalazła sie na jakiś bagnach. Świetne miejsce na teleportacje, ale lepsze to niż walka z nim... z kim tak właściwie? Nie miała pojęcia kto to jest, ale wiedziała, że nie ma dobrych intencji. Wzniosła się w górę. Nie miała ochoty chodzić po tych mokradłach. Po chwili zobaczyła daleko jakiś punkt. Znajdował się wyżej niż ona, ale... spadał? Przyspieszyła. "Bogowie... to Momoko!". Zaczeła lecieć coraz szybciej. Adrenalina pulsowała w jej ciele. W ostatnim momencie udało się jej złapać dziewczynę. Nie miała siły, aby ją utrzymać w powietrzu. Wylądowały. Były bezpieczne. Przynajmniej narazie. Tylko gdzie jest Luna? |
_________________ "Przyszłość ma wiele imion. Dla słabych ma imię - niemożliwe, dla nieśmiałych - nieznane, dla myślących i walczących - ideał."
Victor Hugo |
|
|
|
|
Sm00k -Usunięty-
Gość
|
Wysłany: 14-03-2007, 22:11
|
|
|
-.......ja tym babom krzywdę zrobię....- Caibre opadł powoli na polanę. Wzdychnął teatralnie. Machnięciem ręki ugasił płomienie, drugim transmutował z nadpalonego dębu stół i cztery krzesła. Z westchnięciem opadł na jedno i w końcu walnął łbem w blat w wyrazie bezsilnej wściekłości.
Po czym uśmiechnął się.
-Długo masz zamiar ukrywać się? Hmm? |
|
|
|
|
|
Momoko
wiosna jest miau
Dołączyła: 04 Sty 2007 Skąd: z Cudzysłowa Status: offline
Grupy: House of Joy Lisia Federacja WIP
|
Wysłany: 14-03-2007, 22:18
|
|
|
Była bezpieczna. Przynajmniej względnie. Sporą zaletą obecnego położenia był fakt, ze nie spada z dużą szybkością w kierunku śmierdzącego bagna. Odkeiła się od swojej wybawczyni.
Dz-dziękuję - powiedziała do Arity - To chyba dlatego nie należy stosować zaklęć po przekroczeniu terminu ważności!
No, ale przynajmniej udało im się uciec. Gdyby jeszcze wiedziały co się dzieje z Luną...Ech, że też akurat w takim momencie musiało zaatakować je to stworzenie o wyglądzie nastolatka. Ok, powiedzmy sobie szczerze, ze i tak w starciu z taką potęgą nie miałyby dużej szansy, chociaż... nie znała pełni możliwości Luny ani Arity. Mogła mówić tylko za siebie.
Ale jeśliby spojrzeć na sprawę z jej punktu widzenia, to raczej nie mają szansy na przeżycie. Nie lubiła myśleć w ten sposób. Zawsze pozostaje jakaś furtka, w której znajduje się rozwiązanie. Tylko dlaczego akurat nic nie przychodzi jej do głowy...
Wiedziała tylko, że nie pozwoli bez końca ganiać po obcym świecie ryżemu złu, czymkolwiek by nie było. Pozostało tylko zaproponować Aricie jedyny pomysł, jaki jej się nasunął, bez względu na to, jak głupio by to nie brzmiało.
Am... nie znasz moze jakiegoś potężnego artefakt, który moznaby pozyczyć ? |
_________________ Pray tomorrow takes me higher higher high
Pressure on people
People on streets
|
|
|
|
|
Keii
Hasemo
Dołączył: 16 Kwi 2003 Skąd: Tokio Status: offline
Grupy: AntyWiP
|
Wysłany: 14-03-2007, 22:54
|
|
|
Za plecami Cai'a rozległo się kaszlnięcie. A potem jeszcze jedno, tyle, że głośniejsze. Rudzielec obrócił się, żeby przyjrzeć się istocie, którą przed chwilą wyczuł. Okazała się być wysokim aniołem. To znaczy prawie aniołem, bo te zwykle nie mają jednego skrzydła czarnego. Ten osobnik takowe posiadał.
-Ukrywać? Ja? Właśnie się obudziłem, bo ktoś tutaj szalał z ogniem. Ciężko w takich warunkach o dobrą jakość snu - przybysz odkaszlnął ponownie, co sprawiło, że jego okulary przeciwsłoneczne, obsunęły się na dół.
Lis zauważył, że przybyły osobnik ma oczy koloru krwistej czerwieni. Musiał przyznać, że ciekawie kontrastują z tymi jasnymi blond włosami.
-Może herbatki? - rudzielec uśmiechnął się iście lisio.
-Malinową z cytryną i miodem, jeśli można prosić. Ten kaszel nie daje mi spokoju. Mogłem jednak ciepłej ubrać się na wizytę w Lodowych Wymiarach. Tak w ogóle, to nazywam się Keii, a Ty?
-Caibre - chłopak nalewał herbaty do stworzonej w tak zwanym międzyczasie filiżanki.
Keii wziął podany mu napitek, pstryknięciem stworzył z cienia krzesło i opadł na nie ciężko.
-Powiesz mi może, po co starałeś się zabić te urocze osóbki? Zastanawiam się nad tym, od kiedy zobaczyłem całe zajście przez sen. |
_________________ FFXIV: Vern Dae - Durandal
PSO2: ハセモ - Ship 01
Ostatnio zmieniony przez Keii dnia 14-03-2007, 23:06, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
Sm00k -Usunięty-
Gość
|
Wysłany: 14-03-2007, 23:02
|
|
|
-Oh, nie zamierzam ich zabić. Od razu. Potrzebuję pieniędzy....dziękuję Noire - lis skinął uprzejmie odzianej w czarne kimono platynowej blondynce. Tylko że w porównaniu z włosami Keii'a Noire były niemalże białe - o czym to ja...a tak. Jestem winien całkiem sporo gotówki organizacji wobec której po prostu zdrowiej jest nie mieć długów. Stąd zabawa w łowcę głów. ....kochanie, proszę...rozpraszasz mnie - Cai usiłował kontynuuować rozmowę z sukkubem na kolanach. Keii jedynie uniósł lewą brew i nie powiedział nic - ale Ty, Keii, nie jesteś tu tylko dlatego iż popsułem Ci popołudniową drzemkę. Co tu robisz? A raczej, dla kogo?
-Powiedzmy że aktualnie jestem...bezrobotny? To dobre określenie. Mam...jak to ludzie mówią? Wolną rękę.
-A magię wykryć potrafisz?
-A owszem.
Cai wyszczerzył się radośnie. To otwierało nowe możliwości.
-Porozmawiajmy więc. Mój pracodawca.... |
|
|
|
|
|
Keii
Hasemo
Dołączył: 16 Kwi 2003 Skąd: Tokio Status: offline
Grupy: AntyWiP
|
Wysłany: 14-03-2007, 23:34
|
|
|
-Mój pracodawca zaoferował całkiem sporą sumkę za dostarczenie mu tych niewiast.
-Dostarczenie powiadasz... Ciekawie chcesz je dostarczyć, najpierw spalając - Keii pociągnął łyka herbaty. - Za dużo miodu, tą herbatą dałoby się chleb smarować. Ale mniejsza z tym. Powiedz lepiej, co z tym ogniem.
-Cel jakoś trzeba unieruchomić. A te istotki nie zginą tak szybko, tego możesz być pewien. A na pewno nie od jednej, czy dwóch kul ognia.
-Powiedzmy, że mnie przekonałeś. Czyli mówisz, że dobrze za to płacą? Aktualnie strasznie mi się nudzi i... - blondyn westchnął. - Mógłbyś jej powiedzieć, żeby przestała to robić? - pokazał palcem na Noire. - Nie mogę się skupić.
Rudzielec udał, że nie słyszy.
-Płaca średnia, ale lepsze to niż bezczynność. I w dalszym ciągu czekam, aż powiesz, co tu robisz.
-Eksplozje energii przyprawiły mnie o ból głowy, więc postanowiłem zbadać całą sprawę. Nie planuję na razie opuszczać tego wymiaru, więc postanowiłem zbadać całą sytuację. Jeśli zaś chodzi o pracę, to chyba masz rację - nuda to zdecydowanie kiepska rozrywka.
Keii wstał z krzesła, które od razu zniknęło. Strzelił parę razy palcami i przeciągnął się.
-Dalekodystansowe wykrywanie magii powiadasz. Proszę bardzo!
Opuszki palców jego lewej ręki zaczęły świecić na biało. Wzmógł się wiatr, prawdopodobnie jedynie dla zwiększenia dramatyzmu sceny. Uniósł dłoń nad głowę, odkaszlnął sucho i pstryknął. Fala światła, której źródłem była jego dłoń w ułamku sekundy rozeszła się na wszystkie strony. Widzialny był jedynie krótki błysk, w czasie którego zdążyła ona przebyć ogromną odległość.
-Efektowne - uśmiechnął się Cai.
-Dziękuję. Są tam - Keii wskazał palcem na zachód. |
_________________ FFXIV: Vern Dae - Durandal
PSO2: ハセモ - Ship 01
|
|
|
|
|
Noire
Pomniejszy Inżynier
Dołączyła: 14 Maj 2003 Skąd: From down below Status: offline
|
Wysłany: 15-03-2007, 00:55
|
|
|
Pustka. Nicosc.
I iskra ognia.
Pojawila sie na miejscu z cichym *pop* (choc zapewne niektorzy zrobiliby to z glosnym j-rock!). Zawieszenie w czasoprzestrzeni nie wplywalo zbyt korzystnie na logiczne myslenie.
Zlokalizowala stol.
Tace z herbata.
Keiia.
Lisa.
Jako, iz aktualnie dzialala w trybie automatycznym podeszla do blatu i machinalnie nalala herbaty rudowlosemu oraz jego towarzyszowi. Kolejna rzecza na ktora byl zaprogramowany mozg dziewczyny bylo perfidne rozsiadniecie sie na kolanach Caibra. Pobudzony umysl przeskoczyl na modul wyglodnialego sukkuba.
W zasadzie dopiero wtedy odzyskala kontakt z rzeczywistoscia.
Objela rekoma Lisa i delikatnie przygryzla jego ucho wybijajac go na chwile z rytmu. Byla dumna z siebie za kazdym razem gdy udawalo sie jej to zrobic. Zadowolona poslala lubiezne spojrzenie blondynowi konwersujacemu z rudzielcem. Kolejny mezczyzna zbity z tropu. Good. Zawieszenie w pustce szczesliwie nie wplynelo na jej "urok osobisty".
Moszczac sie wygodnie na lisich kolanach przysluchiwala sie bez slowa calej rozmowie.
Jej glownym punktem byly tajemnicze dziewczynki, ktore w rownie tajemniczy sposob znikaly za kazdym razem gdy Rudy probowal je dorwac. Zlosliwa uwaga pod adresem Caia cisnela sie jej na usta, postanowila jednak zachowac ja na inna okazje. Z podziwem przypatrywala sie jak Keii w bardzo efektowny sposob uchwycil slad magii zostawiony po babskiej eskapadzie. Spojrzala na szczerzacago sie zlosliwie Lisa, wcale nie musiala pytac, by wiedziec, iz Caibre ruszy w slad za nimi.
Loliciarz..
Oczywiscie ruszyla razem z nim.
Bo miala ochote na yuri. |
_________________
|
|
|
|
|
Luna
Gdzieś tam...
Dołączyła: 25 Lis 2006 Skąd: dom mój tam, gdzie serce me Status: offline
Grupy: WIP
|
Wysłany: 15-03-2007, 11:26
|
|
|
Wilkolaczka nadal spokojnie siedziala na drzewie nad stolem...
- Nie ladnie zaczepiac slabsze osoby...
Jej wilki wyszly zza krzakow. Biala wilczyca miala lekko przypalony ogon. Pokazywala biale kly. Lis sie usmiechnol.
- Przypaliles mi Wilka... - Lila zeskoczyla z drzewa i wyladowala na stole przed Lisem przykladajac mu anielskie ostrze do szyji... - Co powiesz?
- W Sumie to nic.
- Mialam na mysli, ze przeprosisz... Nie mam zamiaru z toba wlaczyc. Do tego Zjarales mi miasto... |
_________________ Leżę i czekam aż zło przeminie, jak nie przeminie... Poleżę jeszcze...
|
|
|
|
|
Momoko
wiosna jest miau
Dołączyła: 04 Sty 2007 Skąd: z Cudzysłowa Status: offline
Grupy: House of Joy Lisia Federacja WIP
|
Wysłany: 15-03-2007, 15:31
|
|
|
Po minie Arity uznała, że o żadnym artefakcie chwilowo nie ma mowy. Należało zatem ruszyć w drogę, przez śmierdzące, niebezpieczne bagna. I właściwie dlaczego tak bardzo boli ją głowa? Bez względu na to, czy było to spowodowane przez opary bulgoczącego, żyjącego własnym życiem bajora, czy może przez coś innego, co skrywa się na tym pustkowiu, uczucie nie należało do przyemnych.
Po chwili przypomniała sobie o czymś ważnym. Poprosiła Arite o zatrzymanie i zajrzała do plecaka. Nie było tam zbyt wiele rzeczy. prowiant wyszedł już dawno temu, suntetyki powoli się kończyły, zostało tylko kilka kulek z wyprzedaży, ale... Pogrzebała głębiej z znalazła. Mała bańka, tym razem wypełniona płynem na szczęscie nie została naruszona. Szatański uśmiech wpłynął na jej przeważnie sympatyczną mordkę. Nie zamierzała się poddać.
- Proszę - po skropieniu sobie czoła podała kulkę aniołowi - To powinno ukryć nasze aury magiczne(przed użyciem zapoznaj sie z treścią ulotki dołączonej do opakowania, bądź skonsultuj się z medykiem, lub szamanem). Co prawda działa tylko kilka godzin, a u mnie wywołuje paskudną wysypkę na łydkach, ale przynajmniej zyskamy trochę na czasie.
Arita przyjeła czar syntetyczny. Ktoś się za chwilę bardzo zdziwi...
Na szczęście odzyskała już siły. Ruszyła dziarsko przed siebie, dumnie unosząc ogon ku górze, gdy nagle przeszyło ją dziwne uczucie, przenikające całe jej ciało. Chwyciła sie za żołądek i jękneła.
- Momoko, wszystko w pożądku? - spytała Airta pochylając sie nad dziewczyną. Wyglądała na zatroskaną.
- Głodna... jestem - wydukała żałośnie. Arita uśmiechneła się.
- To moze cos upolujemy? Na tych bagnach na pewno coś żyje.
- Ale wiesz... ja nie przepadam za polowaniem. Takie atakowanie bezbronnych zwierząt jest...
Nie dokończyła, bo wielki gad wyskoczył za bagna z zamiarem rozerwania jej na części.
Oczy Momoko zalśniły złowrogo.
- No, ten z pewnością nie jest bezbronny.
Po kilku minutach jaszczur był martwy. Momoko właśnie miała zrobić z niego pieczeń, gdy Arita pociągneła ją za rękaw.
- Myślisz, ze wszystkie takie stworzenia mają znaki runiczne na pyskach?
Momoko spojrzała w miejsce wskazane przez anioła. Istotnie, gadzina miała na mordzie czerwone symbole.
Pomyślała jednak, ze najpierw zje, a potem się zastanowi. Dzięki bogom za kuchenną magię, bo jej własne talenta nie należały do olimpijskich. A tak wystarczyła chwila, a surowy kawał mięsa przeistoczył sie w smakowitą potrawę. Zjadła z wyraźną przyjemnością i uśmiechneła się lekko. Teraz mogła działać. |
_________________ Pray tomorrow takes me higher higher high
Pressure on people
People on streets
|
|
|
|
|
DeadJoker
Soul Loser
Dołączyła: 02 Lut 2007 Skąd: Prosto od krowy! Status: offline
Grupy: AntyWiP Lisia Federacja Tajna Loża Knujów
|
Wysłany: 15-03-2007, 17:29
|
|
|
Pożar zastał ją w północnej, bagnistej części lasu, a więc dość daleko od epicentrum. Nie odniosła obrażeń, za to była bardzo głodna i wyjątkowo nieukontentowana faktem, że oddzieliła się od reszty. Nie znała żadnej magii, a więc samotnie miała niewielkie szanse przetrwać. Nie wiedziała przecież, na kogo poluje Główny Czarny Charakter.
Rozglądając się za czymś chciaż w miarę nadającym się do spożycia zauważyła nieopodal dwie postaci. Trudno było ich nie rozpoznać. W Joker wstąpił nowy duch, tymbardziej, że Momoko i Arita najwyraźniej oddawały się błogiej przyjemności jedzenia. Naturalnie skierowała się energicznie w tamtą stronę, podeszła do dziewcząt, powiedziała "serwus" i jak gdyby nigdy nic wzięła kawałek pieczeni i natychmiast go pochłonęła, głośno mlaszcząc. |
_________________ Za czasów rycerstwa, smoków i komuny
Nim łamanie kołem całkiem wyszło z mody
Gdy inkwizytorzy nosili shotguny
Autor tego posta przeżywał przygody
|
|
|
|
|
Momoko
wiosna jest miau
Dołączyła: 04 Sty 2007 Skąd: z Cudzysłowa Status: offline
Grupy: House of Joy Lisia Federacja WIP
|
Wysłany: 15-03-2007, 18:20
|
|
|
Momoko była lekko zdegustowana. "Tak, tak, ciebie też miło widzeć" pomyślała starając sie nie zwracać uwagi na głosnie dźwięki przeżuwania wydawane przez Jocker. Szczęście, że sama już skończyła posiłek....
Podniosła się z ziemi i przystąpiła do wnikliwego badania poznaczonego runami pyska.
- Wiesz, co to może być? - spytała cicho Aritę
- Nie wiem, ale emanuje od tego energia tego samego rodzaju, która zdaje się otaczać te bagna
- Też to wyczuwasz? W takim razie powinnyśmy ruszać w drogę - Momoko niespiesznie ruszyła w stronę nibyścieżki przecinającej porośnięte czcinopodobną rośliną bagno. Postanowiła nie czakać na DeadJocker, która zdawała się być bez reszty pochłonięta jedzeniem. Mrukneła tylko cicho "serwus..." i oddaliła sie wraz z Aritą pozwalając, by mgła otoczyła je ze wszystkich stron.
Niebawem dostrzegły małą chatkę położoną na wzgórzu. Zdawała sie rozsypywać, była cała porośnięta mchem i oplątana bluszczem. Nie dało się jednak ukryć, ze to właśnie jest epicentrum tej dziwnej energii wyczuwalnej w obrębie bagien. Dzwnej, eterycznej magji, nie przypominającej nic co dotąd poznały. |
_________________ Pray tomorrow takes me higher higher high
Pressure on people
People on streets
|
|
|
|
|
DeadJoker
Soul Loser
Dołączyła: 02 Lut 2007 Skąd: Prosto od krowy! Status: offline
Grupy: AntyWiP Lisia Federacja Tajna Loża Knujów
|
Wysłany: 15-03-2007, 19:53
|
|
|
Nie miała pretensji, że ją zostawiły. Jeśli mogłaby mieć żal do kogoś, to tylko do siebie, ale nie miała takiego zamiaru. Inna sprawa, że nie zamierzała siedzieć tu bezczynnie. Wiedziała, że pakuje się w jakieś bagno, i że jest namolna, ale te dwie rzeczy były w końcu jej specjalnością, toteż udobruchawszy swój żołądek pognała w tę samą mańkę, co Arita i Momoko kwadrans wcześniej. Ujrzała chatkę. Podeszła do drzwi, były otwarte. Przestąpiła próg i straciła równowagę. Nie stanęła na podłodze, bo podłogi po prostu nie było! Zaczęła spadać. Po chwili wylądowała na siedzeniu. Nie było to miękkie lądowanie.
-To znowu ty. Powoli zaczynasz mnie już irytować. Łazisz za nami, jesz nasze jedzenie i nie wnosisz niczego do fabuły.-Momoko była bardziej rozbawiona niż zła.-Domyślam się, że nie wiesz, gdzie jesteśmy.
-Nie wiem.
-Ale ja wiem-rozległ się czyjś głos.-I nie sądzę, żebyście wy chciały to wiedzieć. |
_________________ Za czasów rycerstwa, smoków i komuny
Nim łamanie kołem całkiem wyszło z mody
Gdy inkwizytorzy nosili shotguny
Autor tego posta przeżywał przygody
|
|
|
|
|
Momoko
wiosna jest miau
Dołączyła: 04 Sty 2007 Skąd: z Cudzysłowa Status: offline
Grupy: House of Joy Lisia Federacja WIP
|
Wysłany: 15-03-2007, 20:45
|
|
|
Po tych słowach w pomieszczeniu rozległ się złowieszczy chichot, dodatkowo zwielokrotniony przez echo kamiennych ścian. Usłyszały metaliczny dźwięk, jakby właśnie ktoś urchomił jakieś nieco przyrdzewiałe użądzenie. Poza tym przez smrodek pleśni powoli przebijała sie charakterystyczna woń energii. Na rozmyślania jednak nie było czasu.
Momoko poczuła, że grunt usuwa jej sie spod nóg. Chciała zawołać dziewczyny, ale zorientowała się, ze jest sama. A więc zostały rodzielone.
Rozejrzała się wokoło. W komnacie, w której się znalazła, ściany pokruwały dziwne symbole. Jakby się przyjrzeć, to troszkę przypominały runy na pysku ich obiadu. Nie dostrzegła identycznych ,ale wydawały sie pochodzić z tego samego alfabetu. Przesuwała się ostrożnie po posadcej, uważnie stawiając kroki, gdy nagle straciła równowagę i o mało co nie wpadła do paskudne, czarnej i głębokiej dziury. Pułapka była ukryta przez hologram, jeden fałszywy ruch i wisiała nad czeluścią, co do której zawartości wolała pozostać nieświadoma.
W końcu udało jej sie wygramolić z powrotem na w miarę pewny grunt. Ktoś się z nią bawił. Podczas ostatniego dnia wielokrotnie miała ochotę kogoś sponiewierać, ale czy to z powodu dobrego wychowania, czy to z faktu, że czyn taki stałby się synonimem samobójstwa, powstrzymywała się. Podjeła więc tę grę chęcią, bo emocje dotychczas spokojnie tkwiące dość głęboko, w końcu wydostały sie na zewnątrz. Momoko uśmiechneła się odsłaniając małe kocie kiełki. Może być nieźle, pomijając tylko fakt, ze na szali zawisło jej zycie. |
_________________ Pray tomorrow takes me higher higher high
Pressure on people
People on streets
|
|
|
|
|
Sm00k -Usunięty-
Gość
|
Wysłany: 22-03-2007, 09:41
|
|
|
- Nudziło mi się - Caibre wzruszył ramionami. Klinga drasnęła skórę i kilka kropel krwi pociekło wzdłuż miecza.
Parując i dymiąc.
Cai uśmiechnął się drapieżnie. Garnitur uzębienia, jak stwierdziła psica, był jak najbardziej psowaty. Jednakże w odróżnieniu od wilczego uśmiechu, nie było w nim groźby. Jeno... ironia.
<łup!> Lila zrobiła zeza i bezwładnie spłynęła na ziemię. Za nią stała Noire z nieco teraz zmaltretowaną srebną tacą. Tacę zdobiło teraz spore wgłębienie, pasujące idealnie do zgrabnej główki wilkołaczki.
-Dziękuję, moja droga. A teraz, część rozrywkowa.
Wiązanie pieska poszło sprawnie. Noire oplotła niewinne dziewczę ramionami i poczęła przygryzać uszko tejże, a tymczasem Maeburo wespół z Caibrem rozważali, jak związać nieszczęsną Lilę. Zdania były podzielone, jeden optował za wersją sado-maso, drugi za utylitarnym, klasycznym stylem. Przemilczmy, kto którą wersję próbował przepchnąć
O czym to ja....a tak.
Związana Lila okazała się być obiektem szczególnie głośnym, więc została jeszcze dodatkowo zakneblowana.
Gdy próbowała uciec, lis związej jej sznurowadła i przerzucił sobie upartą bestyjkę przez ramię. Nie omieszkał przy tym nie klepnąć jej w zadek.
-Nu dobrze. Jedną mamy. Gdzie reszta?
-Ostatni namiar mam. Ale od pewnego czasu panie przestały mi się rzucać w oczy.- Maeburo wachlował się skrzydłami, skutecznie rozpraszając upierdliwy dym z dogasającego lasu. Noire nie powiedziała nic. Zbyt zajęta była zaplataniem warkoczyków Lilii. Nie tylko na głowie.
- Więc idziemy. Zobaczmy co tym razem wymyślą. A jak użyją znowu jakiegoś plot device'u, przysięgam, kopsnę się do WiPu po BOZa ==
Siły Mroku(TM) mruknęły na zgodę i ruszyły we wskazanym kierunku. |
Ostatnio zmieniony przez Momoko dnia 22-03-2007, 11:13, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików Możesz ściągać załączniki
|
Dodaj temat do Ulubionych
|
|
|
|