Ogłoszenie |
Forum archiwalne, nie można zakładać nowych kont.
|
Świetlne Łzy |
Wersja do druku |
Luna
Gdzieś tam...
Dołączyła: 25 Lis 2006 Skąd: dom mój tam, gdzie serce me Status: offline
Grupy: WIP
|
Wysłany: 22-03-2007, 11:11
|
|
|
"Lekko zkrepowana" sytuacja Luna starala sie wierzgac jak tylko wlizlo :P Kopala jak potrafila... Po chwili dala sobie spokoj... Opor nic nie dwal, ale co mogli od niej chciec? Przeciez nic takiego nie zrobila. |
_________________ Leżę i czekam aż zło przeminie, jak nie przeminie... Poleżę jeszcze...
|
|
|
|
|
Momoko
wiosna jest miau
Dołączyła: 04 Sty 2007 Skąd: z Cudzysłowa Status: offline
Grupy: House of Joy Lisia Federacja WIP
|
Wysłany: 22-03-2007, 16:12
|
|
|
Po godzinie unikania najrozmaitrzych pułapek Momoko była zmęczona i poirytowana. W dodatku ostatnia pułapka, oprócz zatrutych kolców, ukrytej klątwy i czegoś bliżej niezidentyfikowanego, zawierała także pojemnik z śmierdzącym śluzem, którego nie udało jej sie uniknąc. Powiedzmy, że sytuacja, gdy była od koniuszków uszu, aż po ostatni włosek z ogona ubabrana w zielonym paskudstwie nie należała do zbyt komfrotowych. Zgrzytneła zębami.
Następna komnata była oswietlona nikłym żarem pochodni. Przy przeciwległej stało cos przypominającego ołtaż...
Gdy podeszła bliżej, zamrugała kilka razy ze zdumienia. Jeśli to był ołtarz, to najdziwniejszy, jaki w zyciu widziała, stworzony przez jakąś chorą religię. Najbardziej rzuciał się w oczy migoczący napis: "Pciągnij Dźwignię". No i była dziwignia.
...
Rzecz wymagała zastanowienia.
...
I to głępszego.
...
Pociągneła.
W tej chwili, w jednej sekundzie zdażyło sie bardzo wiele. Wszystkie zdażenia łączyło jedno - były skierowane przeciwko Momoko. Różne tnące, żrące, palące akcesoria fruwały po komnacie znacznie zmniejszając szanse na powodzenie misji. Po chwili jednak wszystko ustało.
Momoko klęczała na środku sali, z uczuciem, ze kazdą część ciała ma osobno, świadoma, iż futro na ogonie uległo niemal całkowitemu spaleniu, ze jest brudna, pokaleczona i wściekła. Z "ołtarza" wysunął się paragon.
Po krótkim wachaniu, dziewczyna wyrwała go i zabrała sie do czytania:
"Gratulacje. Jesteś milionowym gościem Piwnic Śmierci. Ponieważ czytasz ten tekst, to zakładamy, że wciąż żyjesz, ewntualnie jesteś martwy/a, ale ci to nie zawadza. W nagrodę otrzymasz Kamień Leśnej Koalicji Demonów + dozywotny kupon na ramen w barze Apetyczny Puszek w Mysedii. Miłego dnia"
Momoko rozejrzała się wokoło, zastanawiając się, gdzie znajduje sie ten kamień. Po chwili, zza ściany rozległ się znany już jej metaliczny dźwięk.
"Ał" - Pomyślała.
Usłytszała huk wystrzału i niemal jednocześnie poczuła straszny ból w klatce piersiowej. Nie trwało to jednak długo, bo rana natychmiast zaczęła sie goić w szybkim tempie. A więc Kamień znalazł sie wewnątrz jej ciała. Było to dość praktyczne, zważywszy na to, jaki talent miała do gubienia różnych rzeczy.
Po raz kolejny podłoga zapadła się pod nią, ale tym razem wiedziała gdzie się znalazła. Stała nad brzegiem bulgoczącej mazi, gdzie spodkały wcześniej gadzinę. Znów była na bagnach.
Pierwszym które jej przyszło do głowy, było zaklęcie oczyszczające. Musiała przecież doprowadzić do pożądku nadpaloną odzież i futro. Po chwili dotarło do niej, że syntetyk kamuflarzowy przestaje działać, i powoli zaczyna do niej docierać siła jej własnej aury. Usimiechneła się. |
_________________ Pray tomorrow takes me higher higher high
Pressure on people
People on streets
|
|
|
|
|
Arita
Unpredictable
Dołączyła: 02 Mar 2007 Status: offline
|
Wysłany: 22-03-2007, 19:30
|
|
|
Leciała coraz wolniej. Uhh udało się jej uciec. Na szczęście. Potym jak Momoko nagle "zapadła" się pod ziemię, wiedziała, że coś jest nie tak. D.Joker chyba tam została. Nieważne. Może i jest egoistka, ale w tym wypadku bardziej obchodziło ją własne życie niż towarzyszki. A Momoko jakoś sobie poradzi. Bagna powoli zaczęły znikać, przeistaczając się w pola i łaki. W oddali zobaczyła karczmę. Domyśliła się, że musi tędy przechoszić jakiś szlak handlowy. Postanowiła zostać tam na noc i z samego rana wrócić z powrotem do chaty. Tak, to dobry pomysł. Miała tylko nadzieję, że tego kogoś już tam nie będzie i zastanie Momoko cała i zdrową... Nie wiedziała, jak bardzo się myliła... |
_________________ "Przyszłość ma wiele imion. Dla słabych ma imię - niemożliwe, dla nieśmiałych - nieznane, dla myślących i walczących - ideał."
Victor Hugo |
|
|
|
|
DeadJoker
Soul Loser
Dołączyła: 02 Lut 2007 Skąd: Prosto od krowy! Status: offline
Grupy: AntyWiP Lisia Federacja Tajna Loża Knujów
|
Wysłany: 23-03-2007, 16:22
|
|
|
Patrząc, jak ziemia rozsuwa się pod Momoko i Aritą, które poleciały, jedna w górę, druga w dół, nabierała przekonania, że temu komuś, kto jest przyczyną wszystkich kłopotów zależy na unieszkodliwieniu i schwytaniu jej dwóch towarzyszek, ale ona sama jest mu obojętna, i co za tym idzie, że ten ktoś uważa ją za niegroźną. Poczuła się tym dotknięta. Nie było jednak czasu na pretensje. Rozejrzała się. Znajdowała się w niewielkiej i na szczęście niezbyt głębokiej kotlinie o stromych ścianach. Na szczycie kotliny stała niesławna chatka. Doskonała pułapka. Spróbowała wspiąć się po skałach. Parę razy spadła i obiła sobie siedzenie, ale w końcu znalazła się na powierzchni.
Trzeba było zorientować się położeniu georgaficznym. Ponieważ wysokie drzewa zasłaniały widok, wspięła się na chatkę, która szczęśliwie znajdowała się na wzgórzu i miała wysoki komin, z którego roztaczała się piękna panorama:
Po lewo drzewa, drzewa i jeszcze raz pieniędzy...tfu! za dużo reklam się naoglądałam
Po prawo wciąż dymiące marne szczątki Mysedii
Na wprost bagna, potem łąki, a w oddali brzeg morski.
A z tyłu..też łąki, potem droga i to porządna, brukowana, a przy drodze spory budynek z dużym szyldem, najpewniej jakaś knajpa. Chyba pójdę w tamtą. Tutaj i tak nie mam nic do roboty.
Po jakich dwudziestu minutach drogi faktycznie dotarła do karczmy. Z daleka dobiegał hałas. No cóż, jak to w knajpie. Podeszła do drzwi z zamiarem wejścia. Stanęła w progu...i tylko cudem uniknęła zderzenia z ognistą kulą. |
_________________ Za czasów rycerstwa, smoków i komuny
Nim łamanie kołem całkiem wyszło z mody
Gdy inkwizytorzy nosili shotguny
Autor tego posta przeżywał przygody
|
|
|
|
|
Caladan
Chaos is Behind you
Dołączył: 04 Lut 2007 Skąd: Gdynia Smocza Góra Status: offline
Grupy: Melior Absque Chrisma Omertà Syndykat WOM
|
Wysłany: 26-03-2007, 20:01
|
|
|
W Nocnej ciszy na małej polance w lesie. Ryś polował na zająca, już go miał, gdy nagle nad jego głową poczuł dziwny podmuch wiatru, a potem zajarzyła się fioletowa poświata czegoś nieznanego. Ryś szybko wraz zającem uciekł w głąb puszczy. Z tunelu wyskoczył jakaś postać i przekoziołkował wzdłuż polany. Szybko wstał i uważnym okiem zaczął się obserwować wolno zamykający tunel. Po pewnej chwili rozluźnił swoje mięsnie, łapiąc się za zranioną lewą rękę z zdenerwowaniem.
-Do jasnej ciasnej, żeby z nimi tak się męczyć, ale mają za swoje. Jak nie lubię uciekać z walki. Będzie trzeba obandażować rękę.
Wyjąłem z małej sakiewki bandaż i zioła, oraz dziwny przyrząd. Zioła dokładnie przeżułem i wyplułem na ranne miejsce i opatuliłem je opatrunkiem. Następnie wziąłem przyrząd, który przypomniał mały przenośny komputer. Miał stwierdzić, gdzie właściwie wylądowałem, do jakiego świata, bądź wymiaru itd. Określał czy istnieje jakiś limit energetyczno- magiczny, oraz z jakich źródeł mocy można korzystać. Po zdobyciu informacji, które trudno było ją nazwać, bowiem przedmiot uściślił, że jestem na niezbadanej rzeczywistości, a próg mocy jest niestabilny mały. Szczerze powiedziawszy nie zdziwiłem się. Szedłem przez parę godzin po lesie szukając ciepłego miejsca do spania, ponieważ techniki i czary, które wykorzystałem podczas tamtej walki nadwątliły moje siły. Po pewnym czasie usłyszałem harmider z niedaleko i poszedłem za nim. Znalazłem się pod dosyć duża oberżą zwaną Pod Krwistym Befsztykiem. Weszłam i od razu zagadałem z wąsatym karczmarzem, który spojrzał na mnie jakbym był śmieciem z ulicy. Jego postrzeżenie było trafne, bowiem wyglądałem jak osoba dotknięta wojną.
-Witam, szukam ciepłego miejsca do spania wraz z jadłem
~ Niestety nie mamy obecnej chwili wolnych miejsc
- Ile kosztowałoby żeby coś się znalazło
~ 2 uncje złota 8 srebrników i 30 Miedziaków
- znajdzie się
~Tak oczywiście panie
- chciałbym też, żeby wliczone w tą cenę byłyby informacje.
~ co pan chce wiedzieć
-wszystko
~No cóż ostatnio jest plotka że zniszczono miasto Misadii. Królestwo Oal toczy o bój z państwem Ilimas o tron Yalor i rękę Rezenedrę. Podobno piraci z Zielonej Wyspy splądrowali Galak. Powstała też na dalekim południu nowa wiara w Trzyokiego Malzasa i dziwne rzeczy się w Atardii. To wszystko.
-masz na zbycie mapę
~mam
-ile kosztuje
~4 uncje srebra
-masz tu 2
Po tej rozmowie poszedłem do swojego pokoju, gdzie spojrzałem na mapę, sprawdziłem oręż i poszedłem spać. Wstałem dosyć późno i zobaczyłem że ręka prawie się zregenerowała, wyszedłem na dół , gdzie było masę ludzi, co niektórzy grali karty inni pili i gawędzili, a jeszcze inni udawali że są COOL pełnym sensie znaczenia. Zakupiłem od karczmarza trunek i jadło. Usiadłem obok staruszków, którzy opowiadali o dawnych czasach. Podczas posiłku dyskretnie sondowałem umysłem wszystkich po kolei. Po pewnym czasie znalazłem zawansowaną zaporę umysłową u zakapturzonej osoby niedaleko mnie, która była lekko spięta i rozglądała się wokół, więc czekałem na bieg wydarzeń. Później naraz znikąd zmaterializowali się jacyś humanoidzi i zaczęli gonić tamta osobę po oberży, która zerwała się na nogi i puściła „skupioną kulę ognistą” w stronę ich, a ta przeszła przez nich. I leciała centralnie w stronę drzwi, które się zaczęły otwierać. W tym samym czasie zaczęła się walka, ponieważ miejscowy pijak złapał za tyłek nowej kelnerki, która przywaliła jemu. Ten poleciał na stół, gdzie grali w karty ludzie z obstawą, wściekli szefowie dali znać żeby i ukarać pijaka . Wtedy w obronie pijaka stanęli jego koledzy z bronią i zaczął się chaos. Ja spokojnie patrzyłem na to wszystko z uśmiechem na ustach i spojrzałem na wściekła minę dziewczyny, która stała w wejściu z przysmalonymi włosami. |
|
|
|
|
|
Lila
BAKA Ranger
Dołączyła: 19 Wrz 2006 Skąd: [CENSORED] Status: offline
Grupy: AntyWiP Fanklub Lacus Clyne Lisia Federacja Omertà
|
Wysłany: 26-03-2007, 22:35
|
|
|
Dziewczyna obudzila sie zwiazana w kacie ciemnego pokoju. Oprocz niej nie bylo w nim nikogo. Starala sie uwolnic, lecz lina byla ciasno zawiazana. Nici z ucieczki... Zaczela sie zastanawiac, co z jej wilkami, ale teraz wazniejsze bylo raczej, co od niej chca. Co jej po wilkach, skoro ona nic nie moze zrobic... Jeszcze raz rozejrzala sie po pokoju... Nie bylo tam nic ciekawego. |
|
|
|
|
|
DeadJoker
Soul Loser
Dołączyła: 02 Lut 2007 Skąd: Prosto od krowy! Status: offline
Grupy: AntyWiP Lisia Federacja Tajna Loża Knujów
|
Wysłany: 27-03-2007, 15:27
|
|
|
-Co to za maniery?! Czyżby tak się traktowało tutaj gości? Zdenerwowała się D. Joker. Nikt jej jednak nie słuchał; wszyscy zajęci byli jedną wielką krawą jatką: w powietrzu latały stołki i kufle z niedopitym piwem, hałas był potworny. Z trudem przyczłapała do lady, starając się nie oberwać latającą zastawą i umeblowaniem. W tym momencie usłyszała dźwięk tłuczonego szkła i zobaczyła jakąś postać ewakuującą się z lokalu przez okno. |
_________________ Za czasów rycerstwa, smoków i komuny
Nim łamanie kołem całkiem wyszło z mody
Gdy inkwizytorzy nosili shotguny
Autor tego posta przeżywał przygody
|
|
|
|
|
Caladan
Chaos is Behind you
Dołączył: 04 Lut 2007 Skąd: Gdynia Smocza Góra Status: offline
Grupy: Melior Absque Chrisma Omertà Syndykat WOM
|
Wysłany: 27-03-2007, 16:13
|
|
|
Przez większość walki delektowałem się piwem, które odziwo nie było wodniste, ani z niemiłymi dodatkami, co bywa tego typu oberżach na obrzeżach. Na samym początku batalii zakuptarzona postać szybko wymknęła się przez okna, a za nią lub za nim pobiegli dziwne istoty. Właściwie najbardziej mnie rozbawiło dziewczyna z gwiazdką na oku, bowiem czołgając powodowała, że ludzie o nią się potykali. Po chwili pewien facet poleciał w moją stronę i wytrącił z mojej ręki kufel, który spadł na ziemie. W tym momencie stwierdziłem, iż trzeba samemu sie zabawić. Z rozlanych kufli stworzyłem kilka baniek powietrznych dookoła ludzi, którzy nie uczestniczyli w walce i wyciągnęłęm z mojej magicznej sakiewki zawiązany worek z piaskiem. Wziełem małą garść i dmuchnęłem w stronę ludzi, którzy nagle padli. |
|
|
|
|
|
Arita
Unpredictable
Dołączyła: 02 Mar 2007 Status: offline
|
Wysłany: 27-03-2007, 18:33
|
|
|
- Ładnie- dziewczyna podeszła do chłopaka, który chociaż na chwilę uciszył hałas.
Zdziwił sie na jej widok. Nie zauważył jej wcześniej. Siedziała w ciemnym kącie nie właczając się w rzucanie kuflami i czym popadnie. Ale musiał przyznać, że w tym bałaganie wyglądała zjawiskowo. Jej duże białe skrzydła, teraz troche przykurzone zatrzepotały niepewnie.
- Może porozmawiamy?- zapytała i usiadła obok niego przy stoliku. |
_________________ "Przyszłość ma wiele imion. Dla słabych ma imię - niemożliwe, dla nieśmiałych - nieznane, dla myślących i walczących - ideał."
Victor Hugo |
|
|
|
|
DeadJoker
Soul Loser
Dołączyła: 02 Lut 2007 Skąd: Prosto od krowy! Status: offline
Grupy: AntyWiP Lisia Federacja Tajna Loża Knujów
|
Wysłany: 27-03-2007, 19:42
|
|
|
-Masz gest, facet-DeadJoker była nieco oszołomiona, ale przytomna.-Nie ma to jak mała masakra o porank..Arita! Skąd ty się tu wzięłaś?
-Przy..przyleciałam, a co?
-Nieważne- Joker klapnęła na krzesło.-Liczę, że twój nowy kolega postawi mi herbatę. Umieram z pragnienia! Ale żeście tu zrobili bałagan!-rzuciła w kierunku powracających do przytomności klientów.-A tak właściwie, co to było za zaklęcie? |
_________________ Za czasów rycerstwa, smoków i komuny
Nim łamanie kołem całkiem wyszło z mody
Gdy inkwizytorzy nosili shotguny
Autor tego posta przeżywał przygody
|
|
|
|
|
Caladan
Chaos is Behind you
Dołączył: 04 Lut 2007 Skąd: Gdynia Smocza Góra Status: offline
Grupy: Melior Absque Chrisma Omertà Syndykat WOM
|
Wysłany: 27-03-2007, 19:58
|
|
|
Po otrzepaniu resztek pyłku z rąk o spodnie, stuknęłem palcami i banki piwne pękły. Chciałem wstać, aby zakupić kolejny kufel browara, bo wyczytałem w myślach karczmarza, iż mam u niego specjalną zniżkę. Nagle przesiadła się do mojego stolika dziewczyna z nie wiadomo skąd i spytała sie mnie o coś. Z przyzwyczajenia wyciągałem nóż z pasa, ale spojrzałem na nią. W moich myślach pojawiła sie pierwsze skojarzenie "Skrzydlaty" tutaj. Mgnieniu oka przeanalizowałem sytuację i doszedłem do wniosku, że jednak nie należy do tej rasy, ponieważ za cicho podszedła i Dziewczyna z gwiazdką na oku do niej odezwła się. Gdy były zajęte sobą , popatrzyłem na nie. Hmm figruśne dzieweczki. Będą kłopoty, już zaczęłem sie nudzić.
- To nie była żadna magia tylko pył , który usypia. przydatne w takich sytuacjach.
-Widzę po waszych oczach że chcecie o coś zapytać, prosze walcie.
-Gdzie moje maniery nazywam się Aran, jakie są wasze mienia, lekko kłaniąc się
Międzyczasie zamówiłem 2 herbatki i jedno piwo |
|
|
|
|
|
DeadJoker
Soul Loser
Dołączyła: 02 Lut 2007 Skąd: Prosto od krowy! Status: offline
Grupy: AntyWiP Lisia Federacja Tajna Loża Knujów
|
Wysłany: 27-03-2007, 20:27
|
|
|
-Miło mi. Jestem DeadJoker, a ta tutaj to Arita-D. Joker odwzajemniła, a właściwie sparodiowała ukłon, mając zwyczaj przesadzać we wszystkim, skłoniła się aż do ziemi, zawadzając czupryną o podłogę.
Chciwie chwyciła właśnie zaserwowaną herbatę i, dosypawszy sobie 4 kostki cukru wypiła jednym haustem. |
_________________ Za czasów rycerstwa, smoków i komuny
Nim łamanie kołem całkiem wyszło z mody
Gdy inkwizytorzy nosili shotguny
Autor tego posta przeżywał przygody
|
|
|
|
|
Arita
Unpredictable
Dołączyła: 02 Mar 2007 Status: offline
|
Wysłany: 27-03-2007, 20:41
|
|
|
Dziewczyna przestała podejrzanie patrzeć na Arana i wzięła herbatkę.
- Dziękuję. Chciałyśmy się zapytać kim jesteś, ale skoro już się przedstawiłeś... Miło mi.
- Myślę jednak, że to nie wszystko - powiedział spokojnie .
- Znasz się na ludziach - uśmiechnęła się lekko. Pewnie wiesz, że Mysedia spłonęła. To co działo się później z nami było czystą paranoją... ale nie o tym chciałam mówić. W każdym bądź razie dzieją się tu dziwne rzeczy i mam nadzieję, że wiesz coś więcej na ten temat.
Wierząc, że usłyszy wyczerpującą odpowiedziedź wzięła do ręki herbatę i zaczęłą pić małymi łykami. |
_________________ "Przyszłość ma wiele imion. Dla słabych ma imię - niemożliwe, dla nieśmiałych - nieznane, dla myślących i walczących - ideał."
Victor Hugo |
|
|
|
|
Caladan
Chaos is Behind you
Dołączył: 04 Lut 2007 Skąd: Gdynia Smocza Góra Status: offline
Grupy: Melior Absque Chrisma Omertà Syndykat WOM
|
Wysłany: 27-03-2007, 21:19
|
|
|
Popatrzyłem na Aritę i nie tracąc z oczu ruchów DeadJokera
-Za plotki i ostatnie informacje musiałem słono zapłacić, więc może zrobimy tak
ja wam coś powiem , a wy odwzajemnicie też jakąś wiadomością, której nie znam
W tym czasie wyjęłem mapę i rozłożyłem na stole i powiedziałem
-Jesteśmy dokładnie w tym miejscu 14 mil lądowych od miasta Misadii. Ten trakt prowadzi do portu Saiz, a w druga strone do stolicy Caleepo, przechodząc przez Misadię.Ta puszcza nazywa się Szarolesie. Ostatnio dowiedziałem sie, że piraci splądrowali miasto Galak, które jest 11 mil od Saizu
-Teraz ja się spytam, skąd wiecie że Misadia własnie spłonęło, bo jedynie słyszałem że coś tam sie stało - popatrzyłem na nie czekając na odpowiedż |
|
|
|
|
|
DeadJoker
Soul Loser
Dołączyła: 02 Lut 2007 Skąd: Prosto od krowy! Status: offline
Grupy: AntyWiP Lisia Federacja Tajna Loża Knujów
|
Wysłany: 28-03-2007, 20:33
|
|
|
-Byliśmy akurat w pobliżu i widzieliśmy na własne oczy. To nie było miłe przeżycie..-zaczęła Joker.-Miasto najpierw zostało spustoszone przez olbrzymi wybuch energii, a potem spalone. Wkrótce potem nastąpił pożar lasu. Trzy katastrofy jednego dnia. To nie przypadek. Za tym kotoś się kryje i próbujemy ustalić kto.
-Ten ktoś jest czternastolatkiem, ma rudą czuprynę, zielone oczy, ogromną moc i próbował nas zabić-wtrąciła Arita.-To znaczy mnie, Momoko i Lunę. Dwie znajome-dodała, patrząc na nieco zdezorientowaną minę Arana.
-O tym epizodzie mi nie powiedziałaś-obruszyła się D. Joker.-Nieważne. Mamy nadzieję odnaleźć dziewczyny i wynosić się z tego kraju, a najlepiej z tego wymiaru.
-Momoko nie ruszy się stąd, dopóki nie dowie się, o co chodzi w sprawie skalnych smoków. Wiesz, jaka jest zdeterminowana.
-Nie wiem, ja nie zamierzam zostawać ani chwili dłużej w okolicy, w której ktoś dybie na moje życie.
-Drogie panie, proszę, raczcie mi wyjaśnić, o czym mówicie, bo nieco się pogubiłem. Jakie skalne smoki, jaki czternastolatek?-zapytał mocno zdezinformowany Aran.
Dziewczęta uznały, że nowopoznany zasługuje na odrobinę zaufania, toteż pokrótce, bez wdawania się w szczegóły streściły historię swoją i skalnych smoków. |
_________________ Za czasów rycerstwa, smoków i komuny
Nim łamanie kołem całkiem wyszło z mody
Gdy inkwizytorzy nosili shotguny
Autor tego posta przeżywał przygody
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików Możesz ściągać załączniki
|
Dodaj temat do Ulubionych
|
|
|
|