Ogłoszenie |
Forum archiwalne, nie można zakładać nowych kont.
|
Encyklopedia |
Wersja do druku |
Kai
the abominable one
Dołączył: 02 Paź 2004 Skąd: Z najgłębszych zakamarków podświadomości Status: offline
|
Wysłany: 29-01-2005, 22:38
|
|
|
Telim przez chwilę się jeszcze przyglądał rozmówczyni. Całkowicie się nie przejmował aurą niezbyt miłych uczuć, a w każdym razie tego nie ukazywał
- Rektor ma jeszcze przedstawić sprawę zgromadzonym, ale...
- Ale?
- Ale mam wrażenie, że wiedzą już państwo wystarczająco dużo, by podjąć się tego zadania. Być może nawet więcej od nas.
- Ty coś sugerujesz?
- Ależ skąd, poprostu ciekawi mnie to, jak szybko taka grupa osób weszła w posiadanie informacji, o których nie ma pojęcia jeszcze większość zgromadzonych tu ludzi. To niepokojące, gdyż może oznaczać jakiś wyciek informacji. Ale to naprawdę nieważne. Potrzebujemy państwa usług, które wspaniałomyślnie zaoferowaliście...
- Do rzeczy -możemy już wyruszać, czy nie?
- Ależ oczywiście, jeżeli jesteście państwo gotowi. |
_________________
Zetrzyj uśmiech z twarzy...
Poddaj się uczuciu bezsilności...
Przestań walczyć...
Zrezygnuj... |
|
|
|
|
Ch4os
Dołączył: 30 Gru 2003 Skąd: Kiełczów Status: offline
Grupy: AntyWiP
|
Wysłany: 29-01-2005, 22:56
|
|
|
Ha'sasyheon jest interesujacym miastem z wielu powodow. Mozna wspomniec o szlakach handlowych, przecinajacych sie w tym pieknym miescie.
Mozna wspomniec o wielu slawnych magach, ktorzy tu wlasnie postanowili sie osiedlic.
Mozna tez rozwodzic sie nad piekna zabudowa miasta, laczaca osiagniecia wszystkich ras tego swiata.
Mozna wspomniec o rozplanowaniu miasta na ksztalt pentagramu.
Ten ostatnim faktem zainteresujemy sie blizej.
Przed wiekami istniala tylko akademia, samotna posrod dzikich ostepow. Owczesny rektor, a przy okazji zalozyciel szkoly, stworzyl wiec potezny krag magii chroniacy same zabudowania, jak i calkiem spora czesc terenu wokol.
Z biegiem lat ludzie podrozujacy przez kontynent ocenili ochrone, jaka dawala magia. I tak powstalo Ha'sasyheon.
Magia kregu wygasla przed wiekami.
Lecz sam krag, ukryty pod ziemia, wciaz istnial.
Konczyl tkac zaklecie.
Starozytne run, zagrzebane w ziemi, rozjarzyly sie. Dla jego oczu, nie stanowily przeszkody ani budynki, ani ziemia. Widzial znaki, jak chlona jego wlasna magie, przeksztalcaja ja, wzmacniaja. Widzial, jak zaklecia zaatakowaly magiczne mury akademii, jak przedarly sie przez sciany mocy chroniace ja.
Jak oplotly niezauwaznie budynki, wygaszajac magie chroniaca Ha'sasyheon.
Widzial to i usmiechnal sie pod nosem.
Szybko wypowiedzial slowa zaklecia.
Gdy konczyl, ostatnie sylaby musial wykrzyczec. Ryk plomiennej kuli, ktora stworzyl, byl ogluszajacy.
Zaklecie pomknelo nad rownina. Zdetonowalo nad Ha'sasyheon.
W jednej chwili tysiace lat pracy obrocilo sie w nicosc.
Pozostaly zgliszcza. I plomienie. Morze plomieni. |
_________________ "The vengeance of heaven is slow but sure!" |
|
|
|
|
Chimeria
Wiedźma co nie wygląda
Dołączyła: 12 Lut 2004 Skąd: z grzbietu smoka Status: offline
|
Wysłany: 29-01-2005, 23:16
|
|
|
Zebrani w auli nie byli na tyle głupi żeby nie wyczuć co pędzi w ich kierunku. Czar był jednak szybki i poteżny. Część osób zdążyło rozłożyć bezużyteczne tarcze. Po chwili na salę pełną magów i innych istot zawaliły się mury akademii. Płonął pożar. Po krótkim czasie gruzy zaczęły się unosić uwalniając zebranych.
Ch:No tak.-prychnęła owycierając kurz z twarzy.-Idealne miejsce i czas na atak.
Podniosła się i rozejrzała. Wściekli magowie odrzucali z furią głazy, które na nich spadły. Chimeria strzepnęła jeszcze grubą warstwę ziemi z ogona i wyciągnęła Axe.
-Ruszamy. ><
Potężny czar zostawił po sobie słabą łunę na niebie.
-Widzisz? To nie pozostanie długo.-ruszyła szybko, widząc że inni czarodzieje myślą o tym co ona. Pomijając czas bytowania łuny na niebie trzeba było uciekać przed płomieniami. Warknęła coś pod nosem o przydatności sprzymierzeńców i wzbiła się w powietrze. |
|
|
|
|
|
Zegis Black Priest
Szary Wędrowiec
Dołączył: 04 Lut 2003 Skąd: z swoich opowiadań... Status: offline
|
Wysłany: 29-01-2005, 23:45
|
|
|
Dziewczyna rozejrzała się dookoła. Nie było jej znajomego...
-Nie ma to jak potężny demon - warknęła, zmieniając się w psa.
W ten sposób była mniejsza i łatwiej jej było lawirować między miotającymi się dookoła magami ciskającymi głazami.
Po króciutkiej chwili wyszła z strefy w której spadały ciskane głazy i wróciła do normalnej postaci, po czym usiadła na jednym z większych głazów i zaczęła przyglądać sie pobojowisku.
Co jakiś czas kontrolując czy jedyna znana jej osóbka - Chimeria nadal wisi czy gdzieś się oddala.
W myślach przeklnęła bezimiennego.
*
Chłopak kichnął.
-Ech... znów pewnie na nas nażeka - powiedział z uśmiechem, obchodząc ruiny akademii w pewnej odległosci. Kontem oka dostrzegł psa wchodzącego pionowo w stronę jakiejś kobiety.
Wyglądał na bardzo zadowolonego a radość promieniująca od niego tłumiła lekko jego aurę.
Podrapał się po głowie zamyślony i wrócił do psiej towarzyszki.
*
Tymczasem inny Bezimienny krążył dookoła miasta wyszukując miejsca z którego "wydostało się" zaklęcie. |
_________________ Wróciłem, nie cieszycie się? :]
"Do not fear in the face of your enemies, speak the truth always, even if it leads to your death, save helpless and do no wrong..." |
|
|
|
|
Ch4os
Dołączył: 30 Gru 2003 Skąd: Kiełczów Status: offline
Grupy: AntyWiP
|
Wysłany: 29-01-2005, 23:59
|
|
|
Iranahl widzac lune ktora prowadzila wprost do niego natychmiast otworzyl teleport do miejsca gdzie rezydował jego pracodawca, zazwyczaj nie pracowal dla nikogo ale zaplata jaka zaoferował mu jego "szef" byla zbyt kuszaca i to w porownaniu do skali wyzwania jego zadania...
-Zatarłes slady? spytal Szef
-Tak ... miasta juz niema.
-Miasta? Miałes zatrzec slady a nie rozwalac miasto!!!
-Niszczac miasto zatarlem wszystkie slady ktorych nie odkryli, a wracajac spaczylem ciut koordynaty mojego teleportu - wrednie sie usmiechajac dokonczyl- probujac pojsc za mna dzieki sladowi teleportu wyladuja z powrotem w miescie .
-Choc tyle dobrze... ze tu od razu nie trafia za toba... a zabrales ze soba tego czlowieka ktorego wyslalem z zadaniem?
-Nie nikt mi nie powiedzial bym kogos zabieral . Pozatym niech sie sam pomeczy.nie mam zamiaru robic czegos nadprogramowo....
"szef" wygladal jakby mial zamiar wybuchnac , ale sie powstrzymal wiedzac ze z tym "pracownikiem" nalezy sie liczyc...
- No cuz narazie nic od Ciebie nie potrzebuje , wezwe Cie w razie jakbym mial dla Ciebie kolejne zadanie...
Iranahl wyszedl uzywajac kolejnego teleportu. |
_________________ "The vengeance of heaven is slow but sure!" |
|
|
|
|
Kai
the abominable one
Dołączył: 02 Paź 2004 Skąd: Z najgłębszych zakamarków podświadomości Status: offline
|
Wysłany: 30-01-2005, 00:17
|
|
|
Telim znajdował się w tym samym miejscu co wcześniej, nienaruszony, wokół niego w promieniu pół metra rozciągał się okrąg niezniszczonej ziemi. Musiał wytworzyc potężną barierę, chociaż zniwelowanie takiego zaklęcia było praktycznie niemożliwe dla kogoś o takim poziomie mocy. Przez chwilę stał pochylony, mówiąc jakby do siebie.
- Co ty wyprawiasz... powinieneś o tym wiedzieć... powinienneś mnie ostrzec...
Szybko jednak się otrząsnął, rozglądnął po pobojowisku.
- Kto nas atakuje? Bo to napewno był atak wymierzony w nas.
Poczym dołączył do pozostałych magów, odgarniających gruzy z towarzyszy.
__________________
Tymczasem, na granicach miasta, Bezimienny zauważył, że jest obserwowany, przez jakąś dziwną istotę. Nie wydzielała żadnej aury, nie wytwarzała żadnego dźwięku. Została dostrzeżona jedynie przypadkiem, z powodu pary błyszczących oczu. Miała wygląd całkowicie czarnego humanoida, czającego się przy ścianie. Gdy zorientowała się, że została zauważona, skoczyła w jeden z głębszych cieni, w który się wtopiła. Dosłownie zniknęła - nie pozostał po niej żaden ślad.
__________________
Przed starym kościołem para takich samych oczu obserwowała rozwój wydarzeń - a raczej jego brak. Istota jednak się nie zniechęcała - to nie leżało w jej naturze. Parokrotnie zmieniała miejsce pobytu. Nie teleportowała się, w każdym razie nie w normalny sposób. Poprostu znikała w jednym cieniu i pojawiała się w drugim. |
_________________
Zetrzyj uśmiech z twarzy...
Poddaj się uczuciu bezsilności...
Przestań walczyć...
Zrezygnuj... |
|
|
|
|
Mazoku
Dołączył: 20 Lut 2003 Skąd: znienacka ;) Status: offline
|
Wysłany: 30-01-2005, 01:35
|
|
|
- Rozrywkowy dzień, nie ma co... - mruknął do siebie Mazoku.
Wiatr i masy gorącego powietrza powodowały, że jego szata falowała dramatycznie. Wiedziony pradawnym instynktem swojej rasy w chwili, kiedy inni byli w niebezpieczeństwie, on przeniósł się najwyżej jak mógł i z powietrza obserwował ich walkę o przeżycie.
To znaczy obserwowałby, ale coś innego przykuwało jego uwagę. Trzymał w ręku książkę i uważnie się w nią wpatrywał.
Obok w - już nie tak efektownym z powodu konkurencji z dołu - rozbłysku czerwonych płomieni pojawił się Nefeh.
- Tu jesteś - stwierdził raczej oczywisty fakt. - Mogłem się tego spodziewać. Wogóle się mną nie przejmujesz!
- Hmm - odpowiedział mu głos zza książki.
Smok westchnął i przyjrzał się wypisanym na okładce słowom: "Na co warto zwrócić uwagę podziwiając najwspanialszy uniwersytet świata - krótki przewodnik po Ha'sasyheon". Ciężko było nie odnieść wrażenia, że mimo słowa "krótki" objętość dzieła była jednak wprost proporcjonalna do długości tytułu.
- Po co to czytasz? Nie wygląda mi na szczególnie aktualny w tej chwili...
- Spójrz w dół. Co widzisz?
- Morze płomieni. Nie ma nic nadzwyczajnego w...
- A poza nim? - przerwał mu z irytacją Mazoku.
Nefeh przyjrzał się i nadal nie widział nic szczególnego.
Chociaż... Coś migotało między płomieniami. Jakby pasma fosforyzującej niebiesko-zielonej mgiełki. Pojawiała się to tu, to tam, ale znikała, kiedy usiłował skupić na niej wzrok.
- Coś... tam jest...
Zrobił lekkiego zeza i nagle to zobaczył. Długie linie świetlistych run tworzące otaczający miasto gigantyczny pentagram. Wydawał się on umieszczony pod ziemią, jednak mimo tego widział wyraźnie każde naładowane energią słowo.
- Uoo... Co to jest?
- Magiczny krąg chroniący miasto - powiedział Maz i przysunął Nefehowi pod nos książkę, w której znajdowała się całostronicowa reprodukcja zaklęcia. - Przynajmniej dotychczas.
- Dotychczas? - Smok spojrzał na rycinę i jej odpowiednik w dole. - Zaraz... Przecież to nie jest ten sam krąg... Zaklęcia są inne.
- Sprytne, prawda? Ten ktoś, kto zaatakował uniwersytet, odwrócił działanie starożytnej mocy chroniącej go i zwrócił przeciwko niemu ^^ - Demon pokiwał głową z czymś co można było uznać za uznanie.
- ... - zaczął Nefeh, ale nagle zauważył, że obaj stoją (czy też raczej wypadałoby powiedzieć wiszą) na trajektorii lotu dwóch wyglądających na zdesperowane dziewczyn i dużego psa, który po prostu emanował nieopisaną radością. Osoba na przedzie wyglądała dziwnie znajomo.
- Patrz, kogo tu przywiało ^^ - Mazoku uśmiechnął się szeroko i grzecznie ustąpił miejsca przelatującej grupce. |
_________________ You should never challenge mazoku for battle. There's nothing more reckless than trying to beat one ^-^ |
|
|
|
|
Aria
Matka Opiekunka
Dołączyła: 25 Paź 2003 Skąd: piąta cela po lewej ^^ Status: offline
|
Wysłany: 30-01-2005, 01:58
|
|
|
- oo... o... oooh...- Aria spojrzała z niedowieżaniem na mrocznego Elfa. Drow... Aria to Drow....> Aria czuła sie zdecydowanie bezpieczniej od tej chwili. -jak ci było?- Zmarszczyła brwi-Enadi!
Noire spojrzała na Enadariona ciekawie.
- jeden z twoich drowów?
- um.. nie. pomógł mi tu i tam ;'] Głównie pomagał w zachlastaniu tych gnoj... ludzi z NOM ale co ja miałam...? ah! przedstawić! Enadi, to jest tak, już poznałeś. Wyjątkowo miła i słodka, wolna samotna Noire.
Obydwoje sie lekko zakłopotali i podali sobie przyjacielsko, choć uważnie ręke.
- To jest moja córka, Mai.- Aria uśmiechneła sie ciepło po czym znów wróciła do przedstawiania.- tam, to pewnie Chimeria z Axe. przy drziach Facet-Z-Morczną-Aurą
(w skrócie-FZMA) ;P
FZMA zmarszczył na ten komentarz brwi. Aria zamknęła natomiast oczy i znikneła. Towarzystwo się nerwowo rozejrzało, chwile później w miejscu zniknięcia pojawiła sie niebieska plamka. Plamka sie powiększyła i z plamki wyszła Aria wyciągając szarpającego sie Mazoku.
- a to Mazoku! ^___^
- co ty wypraiasz?! MÓJ PLAN! PLAN! PLAN! Kto ci pozwolił po astralach chodzić?! NIEWOLNO CI! to wbrew kodeksu prywatności astralnych! czy ty mnie słuchasz?!
Enadarion spojrzał na krzyczącego mężczyzne i na duszącą sie ze śmiechu Arie.
- Przepraszam.. Mazoku? tak sie pan nazywa? Czy jest pan demonem? O.o
- ILEŻ razy mam powtarzać że tak?! T__T
- wytatułuj sobie XDDD
Mai pokręciła głową. była pewna że jej mama napewno nie będzie chodziła głodna przez czas przygody.
off top / jak już wysłalam posta to był już nowy dopisek Mazoku, zarzegnacie komplikacje czy mam edytować?/ off top |
_________________ http://niziolek.deviantart.com/
|
|
|
|
|
g_v_s
Dołączył: 13 Kwi 2003 Skąd: Kraków Status: offline
|
Wysłany: 30-01-2005, 02:15
|
|
|
Licz wciąż pod postacią studenta zdjął barierę. Bardzo wąską barierę - zabrakło w niej miejsca dla jego "towarzyszy"
-Mogli się bardziej przykładać do nauki.. - skomentował zmiażdżone sufitem ciała adeptów
Jednocześnie zerknął na chwilę do astrala, aby lepiej ocenić sytuację.
No, no.. zebrała się tutaj doborowa drużyna - pomyślał zaskoczony i uniósł się powoli ponad gruzy podlatując do ocalałych
-Witam! Nazywam się Mirc i jestem najlepszym uczniem akademii ^__^ - przedstawił się z beztroskim uśmiechem, jakby widok molestowanego mazoku był dla niego codziennością
-... ^^'
-Mam nadzieję że nie będziecie mi zbytnio przeszkadzać w odzyskaniu klucza ^__^ - poirytowanie zgromadzonych najwyraźniej sprawiało mu wielką przyjemność. |
_________________ Multiworld Project |
|
|
|
|
Noire
Pomniejszy Inżynier
Dołączyła: 14 Maj 2003 Skąd: From down below Status: offline
|
Wysłany: 30-01-2005, 12:41
|
|
|
Noire odeszła na pare kroków od Arii. Z niezadowoleniem otrzepała się z kurzu, usiadła na w miare plaskim kamieniu i odpłynęła w głąb siebie pogadać z Astaroth.
//-Po jakie licho mnie ratowałaś? Mogłam spokojnie zginać!-warknęła do demonicy. Ta nic sobie z tego nie zrobiła tylko przeciągneła sie leniwie, odpowiedziała:
-Dziwi mnie to, że nawet nie pomyślałaś jakie korzyści mogą płynąć z tej wyprawy.
-...jakie?- zaciekawiła się.
-Ale z ciebie blondynka..-pokreciła głową demonica-..przeciez kazdy słyszał legendy o Encyklopedii, o
wiedzy jaką w sobie zawiera. Prawdopodobnie znajdzie sie rowniez jakas informacja o...
-...możliwośc rozłączenia. -przerwała jej- Rzeczywiscie, tyle ze nie sadze, aby obyło się bez jakiś większych
ofiar, coś w stylu "przeżyje tylko jedno" albo "obie istoty nie bedą w pełni materialne".
- No wiesz, sprobowac zawsze warto -fukneła Astaroth. Noire puściła te słowa mimo uszu i wróciła do
realnego świata.//
Gwałtownie zamrugała oczami i podniosła się. Może jedak demonica ma rację? Zaczeła iśc w kierunku reszty. |
_________________
|
|
|
|
|
Sm00k -Usunięty-
Gość
|
Wysłany: 30-01-2005, 15:45
|
|
|
Zlodziej wciaz czekal.
Juz kilka razy zmienial miejsce ukrycia. Za kazdym razem bezszelestnie przemykal przez las, pozostajac na skraju polany.
W kosciele wciaz nic sie nie ruszalo.
Zlodziej zaczynal miec tego dosyc.
Mimo ze zrujnowany, kosciol zachowal wiekszosc dachu. Rowniez mury, choc stare, oparly sie jak dotychczas dzialaniom natury.
Co najdziwniejsze, rowiez witraze, nie wspominajac juz o wyposazeniu wnetrza.
Moze to swieta aura tego miejsca. Moze to cos innego.
Zlodziej wspinal sie na mury budowli. Robil to po zacienionej stronie, wkorzystujac wszelkie zalomy i uchwyty. Wkrotce stanal niepewnie na odslonietej belce stropu i ostroznie przecisnal sie przez dziure.
Po czym ostroznie usiadl i poczekal, az oczy przyzwyczaja sie do panujacego tu polmroku. |
|
|
|
|
|
Daerian
Wędrowiec Astralny
Dołączył: 25 Lut 2004 Skąd: Przestrzeń Astralna (Warszawa) Status: offline
Grupy: Tajna Loża Knujów
|
Wysłany: 30-01-2005, 16:26
|
|
|
Endarion wyszedł z astralu... nie mógl tam przebywac dlugo, ale wystarczająco, by uniknąc ognia i lawiny kamieni... Rozejrzał sie po pobojowisku i ruszył w kierunku nielicznej grupki ocalałych...
Głownie zas w kierunku ocalalych dam ^^ |
_________________
|
|
|
|
|
Sm00k -Usunięty-
Gość
|
Wysłany: 01-02-2005, 16:19
|
|
|
Nie powinno tu nikogo byc.
A jednak byl.
I od godziny sie nie poruszyl.
Zlodziej zreszta tez nie. Wolal nie zdradzac sie ze swoja obecnoscia, nie widzac nic o niespodziewanym gosciu. Z tego, co widzial, mogl to byc rownie dobrze zabojca, jak i pielgrzym.
Czekal.
Slonce skrylo sie za choryzontem*. Noc zapadala szybko.
*Ja chyba spalem, gdy to pisalem..>< |
Ostatnio zmieniony przez Daerian dnia 03-02-2005, 13:15, w całości zmieniany 3 razy |
|
|
|
|
Aria
Matka Opiekunka
Dołączyła: 25 Paź 2003 Skąd: piąta cela po lewej ^^ Status: offline
|
Wysłany: 01-02-2005, 16:53
|
|
|
Aria pojawiła sie na guzach koło drowa
- Nasza Swoboda w magi jest dosć.. rozpraaszajaca.. - Aria spojrzała na reszte, której nic specjalnie nie było bo ochronili się czarami. - powoli sie stajemy nietykalni, przydal by sie świat wypruty z magi :>- pałający sie magią skrzywili sie z niesmakiem.
- Trzeba poczekać na rezte. Albo zebrać prowiant i ekwipunek potrzebny do wyruszenia w pościg. Zakładam że profesorownie nie mieliby nic przeciwko sponsorując nas :>. |
_________________ http://niziolek.deviantart.com/
|
|
|
|
|
Ayako
The Jellyman
Dołączyła: 29 Sie 2004 Skąd: z szafy w pewnym zamku Status: offline
|
Wysłany: 01-02-2005, 20:10
|
|
|
Nikt nawet nie zauważył ze do grupki ocalałych studentów przyłączyła się zgrabna postać w ciemnym płaszczu z kapturem zpod którego sterczały jasne kosmyki włosów. (no bo kto by zwrócił uwagę na ciemną postać podążająca razem z nimi)
Owa postac szła z opuszczoną głowa gapiąc się na swoje buty. |
_________________ rany bo już mnie nosiło od tej mordki z serduszkami |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików Możesz ściągać załączniki
|
Dodaj temat do Ulubionych
|
|
|
|