Ogłoszenie |
Forum archiwalne, nie można zakładać nowych kont.
|
Encyklopedia |
Wersja do druku |
Aria
Matka Opiekunka
Dołączyła: 25 Paź 2003 Skąd: piąta cela po lewej ^^ Status: offline
|
Wysłany: 07-02-2005, 23:21
|
|
|
Gdy drurzyna dalej molestowała Bogu ducha winnego drowa. Arii już dawno nie było.
nie biegła.Znikała i pojawiała sie 100m dalej by przystanąc i poszukać śladu.
-Yanie? co o tym myślisz?
- Pólnocny wschód. Nie zmienia specjalnie kierunku. Biegnie przed siebie.
Aria złapała na ręce Yana i znikneła w astralu by znów sie pojawić 100m dalej zbadać trop. zniknąc. 100m. zbadać. zniknąć. 100m. Zbadać...
Mazoku nie potrzebowały pożywienia ani snu. Inccub skurczony do 20 cm postaci nie potrzebawał duzo jedzenia. Był Mmieszanką demona i drowa zatem ne potrzebował też wiele snu. Wystarczył kontakt z planym astralnym. Pościg przesuwał sie owiele szybciej, sukcesywnie doganiając złodzieja.
Aria miała dużo planów. Żadnym z nich nie było oddanie tak potężnego aretfaktu profesorom. |
_________________ http://niziolek.deviantart.com/
|
|
|
|
|
Kai
the abominable one
Dołączył: 02 Paź 2004 Skąd: Z najgłębszych zakamarków podświadomości Status: offline
|
Wysłany: 08-02-2005, 00:09
|
|
|
Telim zdawał się świetnie bawić przy zabiegach "drowa". Raczyłteż paręrazy samemu wyprubować ukradkiem podebrane grzebyki. Przekonał się także, że właściciel nie był za bardzo z tego zadowolony. Zapewne bawił by się tak dalej, gdyby nie fakt, że w pewnym momencie zatrzymał się w pół kroku, po czym przez parę minut stał tak w bezruchu.Gdy się otrząsnął, zauważył, że parę osób dziwnie się na niego patrzyło.
- Nic mi nie jest, zamyśliłem się tylko. Ale może powinniśmy już wyruszać?
- Wyruszać?
- No tak. Z zadaniem odszukania klucza, nieprawdaż. Widzę, że niektórzy już rozpoczęli poszukiwania. Jeżeli nie są państwo zainteresowani, nie będę przeszkadzał.
Po czym, tak jak stał (czyli bez żadnego ekwipunku) odszedł w tym samym kierunku, co poprzednicy. |
_________________
Zetrzyj uśmiech z twarzy...
Poddaj się uczuciu bezsilności...
Przestań walczyć...
Zrezygnuj... |
|
|
|
|
xellas
Kolekcjonerka Wampirzyca
Dołączyła: 09 Lut 2004 Skąd: Gdańsk-tu smoki chodzą koło Fontanny Neptuna Status: offline
|
Wysłany: 08-02-2005, 01:22
|
|
|
Drogą biegł wielki biały wilk. Na jego grzbiecie siedziała dziewczyna z ogonem
-Soooonio, ale dlaczego akurat tędydydydydydy?
Wilk nie zwracał uwagi na taką niedogoność jak nie równy teren. Dziewczyna trzymała się go z całych sił, aby tylko nie spaść.
Nie biegli bez celu, ich cel oddalał się, a wilk nie chciał ryzykować podrózy astralnej, widział tamtą blondwłosą kobietę , mogłaby go wyczuć, a teraz tego nie chciał. Za wszelką cenę musi złapać wilkołaczkę.
-Sonio jezior...
****PLUSK****
No cóż każdy może się czasami zamyslić.... |
_________________ Wampiry stworzenia nocy, przeklęte przez Boga za grzechy ojca, wyklęte przez ludzi za grzechy własne. Jam jedną z nich, z cienia zrodzona, na rękach mych krew, na ustach śmierć, w spojrzeniu zagłada.
|
|
|
|
|
Noire
Pomniejszy Inżynier
Dołączyła: 14 Maj 2003 Skąd: From down below Status: offline
|
Wysłany: 08-02-2005, 07:52
|
|
|
Nie było jej już z grupą. Biegła sprintem za Niuchaczem, który wcześniej złapał jakis trop. Na poczatku nie było łatwo, zapach złodzieja trudno było wychwycić wśród innych, tych bardziej intensywnych. Psi mutant jednak go znalazł i własnie podekscytowany biegł jego tropem. Wciągnął nosem powietrze tuż przy ziemi, taak, umiejetnosc ignorowania innych woni bardzo sie przydawała. Spieszył się, bo bardzo chciał dostać do zjedzenia obiecanego jelenia. Ach, zanurzyć zęby w tym delikatnym miesie...
Noire też się spieszyła i bynajmniej nie chodziło tu o jedzenie. W końcu cos zaczyna się dziać, miała dosyć bezczynnego siedzenia na miejscu. Niuchacz się zatrzymał, byli przy wschodnio-północnej bramie-no-przynajmniej tym co z niej zostało. Chciał biec dalej, ale...
- Poczekaj piesku, przecież nie mogę tak biec bez końca, jestem tylko człowiekiem-sapneła i wyjeła zza płaszcza butelkę z eliksirem. Usiadła na ziemi i wychyliła całą, zamroczyło ja na dobre pięc minut, a oczy zrobiły się całkowicie czarne.
- Brr...-wzdrygnęła się- okropny smak. No ale co z tego jesli mam teraz wytrzymałosc Asty - usmiechnęła się i wyszła z brytanem za miasto. W penej odleglosci od siebie zobaczyla las. No! W końcu jakiś porządny teren.
Mozna sobie pozwolic na wiecej. Zdjęła z usmiechem płaszcz, ściągneła buty i inne zbędne jej rzeczy, została tylko w krótkich szortach i bluzce. Poprosiła Astartoth o odesłanie tych przedmiotów do jej wymiaru, i o coś jeszcze.
-Dodaj mi kocich ruchów kochana- usmiechneła się. Ast wykonała prośbę i chwile potem Noirek został skocony. Doszło jej futerko, ogon, uszy, wąsy, zmysły oraz kocia zwinność. Niuchacz chciał się rzucić na swoją panią, ale w ostatniej chwili wyczuł jej prawdziwy zapach. Sapnął zdezorientowany.
-Rusz się- zamruczała- straciłam juz trochę czasu.- Pies zamerdał ogonem i ponownie zaczął weszyć. W końcu jeleń to jeleń. Po chwili Noire wbiegła do lasu z mutantem. |
_________________
|
|
|
|
|
Sm00k -Usunięty-
Gość
|
Wysłany: 08-02-2005, 10:32
|
|
|
-Masz to?- Mroczna postac wylonila sie z cienia.
-Za kogo ty mnie masz?- sakiewka ze zlota zawartoscia lukiem polecial na wystawiona reke Zmierzchu.
-Znakomicie-chrapliwy glos zza maski wyrazal autentyczne zadowolenie.
-Moja zaplata?
-Badz cierpliwy, maly zlodzieju, badz cierpliwy. Przeciez nie kupie kota w worku.
Sakiewka zostala otworzona, klucz dokladnie obejrzany. Zmierzch wydawal sie usatysfakcjonowany.
Zlodziej rowniez, gdy pekata sakiewka wyladowala na podlodze u jego stop.
-Wyjasnij mi jedno- rzekl, podnoszac zaplate- po co wynajales mnie? Przeciez do akademii mogloby wejsc nawet dziecko.
-Koehler.. jest kims wiecej niz sie wydaje. A Akademie chronia zaklecia, stworzone by powstrzymac kogos takiego jak ja- wydawalo sie, ze glos Zmierzchu lekko drga.
-A przy okazji, nikt cie nie bedzie laczyl z kradzieza, tak?
-Nie beda. Uwazaj jednak, maly zlodzieju..-Zmierzch cofnal sie, wtapiajac w ciemnosc- poscig jest coraz blizej. Slyszysz, jak nadchodza? |
|
|
|
|
|
Chimeria
Wiedźma co nie wygląda
Dołączyła: 12 Lut 2004 Skąd: z grzbietu smoka Status: offline
|
Wysłany: 08-02-2005, 13:42
|
|
|
Chimeria starała się nadążyć za Axe, która leciała co raz szybciej.
Ch:Axe, nie pędź tak!- krzyknęła zasłaniając twarz przed podmuchem wiatru.
A:Zamknij się.-warknęła coraz mocniej ściskając kulę.
Chimeria zrównała lot z towarzyszką, z trudem wymijając drzewa, których było coraz wiecej.
Ch:Udajesz czy ignorujesz pościg?-mruknęła patrząc przed siebie.
A:Sami nie wiedzieli jak wyśledzić. To było jasne, że wykorzystają nas. Myslisz, że czemu nie chciałam nawiązywać znajomości?><
Ch:=='
A:Nie mamy czasu na spędzanie konkurancji z ogona.
Ch:Tak uważasz?-fuknęła.- Mogą być z tego kłopoty.
A:Będą jeśli nie dotrzemy na czas.><
Ch:Daleko jeszcze?
A: Sporo.- Axe gwałtownie się zatrzymała i nerwowo rozejrzała. Chwyciła Chimerię, która ledwo wyhamowała przed pniem sosny za ramię i zniknęły.
A:To przynajmniej utrudni pościg.-uśmiechnęła się.
Ch:tylko niektórym. Słyszałaś tamten głos?
A:Co wypowiedział twoje imię? Owszem...
Ch:Nie zamierasz nic z tym zrobić?
A:A niby co? Mamy zbyt napięty grafik ><
Chimeria rozejrzała się. Trafiły w miejce podobne do poprzedniego, zostawiając pościg daleko w tyle.
Ch:Nic ci się nie pomyliło?
A:Nie.-podała Chimerii kulę, z której więcej by się nie dowiedziały.- tu w pobliżu jest złodziej.
Ch:Węsz ;]
A:==' Goń się.
Ch:Nie muszę. Spójrz tam.-wskazała na czarny punkt.
A:Idź precz, jakiś kościół-wakrnęła w obrzydzeniem.
Ch:Las, pustkowie i kościół. Zgadnij gdzie mógł ulokować się złodziej ><
A:... ale to jest kościół T_T
Ch:Może nie chrześcijański >P
Chimeria bez zbędnych ceregieli pociągnęła Axe w stronę kościoła, sama brzydząc się wejścia w jego progi.
A:I co?Zamierzasz wparadować tak bez niczego?Od razu?- Axe zniżyła ton do szeptu.
Ch:Psst...-Chimeria lekko uniosła się do góry, a w ślad za nią ruszyła demonka. Miękko wylądowały na pochyłym dachu kościółka. |
|
|
|
|
|
Kai
the abominable one
Dołączył: 02 Paź 2004 Skąd: Z najgłębszych zakamarków podświadomości Status: offline
|
Wysłany: 08-02-2005, 15:12
|
|
|
Cytat: |
-Nie beda. Uwazaj jednak, maly zlodzieju..-Zmierzch cofnal sie, wtapiajac w ciemnosc- poscig jest coraz blizej. Slyszysz, jak nadchodza? |
W istocie wtopił się w ciemność wręcz doskonale...
A ta go zaatakowała...
Brzegi cieni odkleiły się od ścian oraz posadzki, uwypukliły, po czym otoczyły go, tworząc czarny szczelny kokon, coraz caśniejszy. Jednocześnie parę macek, nagle wyrosłych z cienia usiłowało odebrać mu klucz. |
_________________
Zetrzyj uśmiech z twarzy...
Poddaj się uczuciu bezsilności...
Przestań walczyć...
Zrezygnuj... |
|
|
|
|
Aria
Matka Opiekunka
Dołączyła: 25 Paź 2003 Skąd: piąta cela po lewej ^^ Status: offline
|
Wysłany: 08-02-2005, 16:07
|
|
|
- to tylko czlowiekopodobne cos. Powerne demony nie zostaja zlodziejami.
-pani... Pani jest zlodziejem...
- Nie oto chodzi. Żaden demon nie przyjmie tak nudnego zadania, jeśli nawet to tylko dla własnych korzyści a nie żeby to komuś oddać. Zadziwia mnie fakt że koles tak daleko odbiegł.
- Ktoś maczał w tym palce?
- jaknajbardziej.- Aria spojrzała na kościół.- to tu?
- wszystko na to wzkazuje. Zapach ślady... odgłosy szamotaniny...?Oo
Aria z Yanem zamilkli i weszli w astral by równocześnie sie pojawić w samym budynku.
-Strategia Agendy, Pani?- odezwal sie w głowie Arii Yan.
- mówisz o: czekać aż sie wzajemnie pozabijają, wkroczyc w chwale i zabrać artefakt wmaiając wszystkim że my w sprawie pokoju? Tak, obierzemy tą strategie. |
_________________ http://niziolek.deviantart.com/
|
|
|
|
|
Noire
Pomniejszy Inżynier
Dołączyła: 14 Maj 2003 Skąd: From down below Status: offline
|
Wysłany: 08-02-2005, 16:19
|
|
|
Bieg, drzewo, ziemia, kamień, gałąź, gałąź, ziemia, pień, drzewo, gałąź, ziemia i tak przez dobre pół godziny. W końcu dobiegła do skraju lasu i zatrzymała się. Zauwarzyła kosciół, Niuchacz przyjął pozę psa myśliwskiego, ktory cos znalazł.
-Ładnie, czemu to zawsze muszą byc jakieś ruiny?- stękneła. Zastanowiła się jak wejsć do środka, wybrała ryzykowny krok poprostu wejdzie tam i zobaczy co dalej. Ast odruchowo przywołała z ich wymiaru łuk i kołczan ze strzałami dla Noire. Demonica zaczynała się nudzić, ostatnio ciagle robiła za popychadło. Noire odczuła jej irytacje i wyciszyła się, czasem trzeba przeczekac humory Ast. Diewczyna podeszła do frontowych drzwi kosciółka i zwyczajnie je otworzyła. Posłała na ślepo strzałe, która bezszelestnie przecieła powietrze. Usłyszłą jakis dźwięk, jednak nie była pewna do końca czego dotyczył.
- Dobra, pokaż sie kimkolwiek jesteś-powiedziała w pustkę. |
_________________
|
|
|
|
|
Daerian
Wędrowiec Astralny
Dołączył: 25 Lut 2004 Skąd: Przestrzeń Astralna (Warszawa) Status: offline
Grupy: Tajna Loża Knujów
|
Wysłany: 08-02-2005, 16:37
|
|
|
Nie tylko Aria czekała w ukryciu... to samo robil pewien mnich... jak tam trafił? Po prostu użył dedukcji i mapy z zaznaczonymi ciekawymi obiektami w okolicy miasta... a potem wybrał najbardziej prawdopodobna możliwośc... a obecnośc kilku dość ceiawych aur stanowczo ułatwiala mu zadanie dokladnego zlokalizowania obiektu. No i na koniec zastosowal taktykę drowów... czekac aż będzie można najbardziej skorzystać :-) |
_________________
|
|
|
|
|
Vel
Deskorolkarz
Dołączył: 08 Lip 2003 Skąd: POLSKAAAAAAAaaa Status: offline
|
Wysłany: 08-02-2005, 17:00
|
|
|
Postać w kościele nawet nie drgnęła, mimo wydarzeń toczących/zaczynających toczyć się wokół i w budynku... Spokojnie dalej nie ruszała się z miejsca- niczym pomnik wybudowany przed ołtarzem.
Tymczasem "ciemność" i jej macki powoli zaczynały boleśnie odczuwać na sobie siłę Zmierzchu... |
_________________ Ej cze |
|
|
|
|
Sm00k -Usunięty-
Gość
|
Wysłany: 08-02-2005, 21:40
|
|
|
Bardzo bolesnie.
W tym, co uchodzilo za glowe Kaia rozlegly sie "Ody do zycia." Bardzo glosnie i zapetlone.
Slowa "Proszę pamiętać, że życie jest piękne! Szklanka jest do połowy pełna a nie pusta!" mialy rozbrzmiewac w glowie mazoku nieprzerwanie przez najblizszy miesiac.
Zmierzch nie przebieral w srodkach, gdy przychodzilo do ochrony wlasnej o soby, nie grzeszyl tez brakiem pokretnego poczucia humoru..
Zywa ciemnosc skurczyla sie w sobie i zapadla, znikajac.
Nie niepokojony, Zmierzch zniknal. |
|
|
|
|
|
Chimeria
Wiedźma co nie wygląda
Dołączyła: 12 Lut 2004 Skąd: z grzbietu smoka Status: offline
|
Wysłany: 08-02-2005, 22:00
|
|
|
Złodziej nie zamierzał dłużej czekać. Skierował kroki do okna prowadzącego na wolność. Nie zdołał przejść więcej jak dwóch metrów, gdy drzwi od kościoła gwałtownie się otworzyły popychając Noir na przeciwległą ścianę. Osóbka była niewysoka, na oko 160cm. Krótkie blond włosy kręciły się za uszami. Wybiegła na środek pomieszczenia i rozejrzała się.
-MISTRZU!!!!!!!!!!- zawyła tak, że budynek zatrząsł się w posadach. Dziewczę usłyszało kroki na dachu.
Ch:Axe...-wyszeptała Chimeria-Na litość piekieł ciszej...
-Mistrzu! Mistrzu, wołałam cię!-krzyknęła i wypuściła z rąk fireballa, który uderzył dokładnie w spróchniałą deskę pod nogami Chimerni.
Ch:KYA!!!!!!!!!!! –wilkołak z hukiem zleciał na ziemię, a zaraz za nim Axe.
-Nie jesteś mistrzem!!! ><
-Hę?O.o
-Ech, nie mam czasu na takie jak ty. >< MISTRZU!!!!!!- dziewczyna dziwnym trafem utkwiła spojrzenie w złodzieju.-Mistrz!!!^_^
-O.o?
-Mistrzu!- dziewczyna klęknęła na kolano przykrywając podłogę połami białego płaszcza. Pochyliła głowę. -Mistrzu! Jestem Claris do Raud, z domu Białych Kapłanów i moim największym marzeniem…-uniosła głowę, a w jej oczach zapłonęły ognie -…jest żebyś mnie nauczył kraść! Chcę być twoją uczennicą!!!
All:…O.o
-Proszę T_T
Chimeria uśmiechnęła się podstępnie i kopnęła Axe w kostkę, po czym sama uklęknęła obok młodego dziewczęcia.
-Złodzieju… ja również podążałam za twoją osobą w tym celu. Wraz z moją uczennicą… chcemy podjąć u ciebie lekcje.-spojrzała pewnie w świecące w mroku oczy. Axe, przeczuwając co chce zrobić Chimeria uklęknęła i wbiła wzrok w podłogę oczekując rozwoju akcji. |
|
|
|
|
|
Noire
Pomniejszy Inżynier
Dołączyła: 14 Maj 2003 Skąd: From down below Status: offline
|
Wysłany: 08-02-2005, 22:11
|
|
|
-Uno momento!- zawołała spod ściany lekko rozeźlona Noire- Co to za zwyczaj rzucania członków ekipy po ścianach? Pytam się >< - roztarła głowę, która ucierpiała w wyniku spotkania z kamieniem. Spojrzała na zdezorientowanego złodzieja, Axe i Chimerię- Moge wiedziec co tu sie dzieje?-machnela ogonem. |
_________________
|
|
|
|
|
Aria
Matka Opiekunka
Dołączyła: 25 Paź 2003 Skąd: piąta cela po lewej ^^ Status: offline
|
Wysłany: 08-02-2005, 22:31
|
|
|
-Złodzieju...? Niezwykle piękne imie
- Ja bym sie obraził...- Yan otworzył oczy i spojrzał na otaczającą go sytuacje
- nie musimy byc niewidzialni, i tak nas nie widza w tym zamieszaniu.
-ta.. zamieszanie duze. co knuje Chimeria? Przeciez to nie zlodziej posiada klucz...
-ci.. przedstawienie trwa- mimo iz niewidzialni wsuneli sie w kąt. |
_________________ http://niziolek.deviantart.com/
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików Możesz ściągać załączniki
|
Dodaj temat do Ulubionych
|
|
|
|